Skocz do zawartości

Oświadczyny


Rekomendowane odpowiedzi

Oświadczyny są tak wyczekiwane przez panie, bo dostarczają emocji.

 

I nie ważne czy są wymuszone, czy nie. Kobiety to żebraki emocjonalne :lol:

 

Mnie jeszcze przeuroczo bawi kolejna kwestia, którą warto zaobserwować.

Gdy spotyka się grono zaobrączkowanych - część mężatek z automatu 'przez przypadek' wycina z tego grona

znajome 'niesparowane' oraz takich jak Ty Pikaczu 'niepoważnych lekkoduchów'.

 

Obie kategorie stanowią zagrożenie. Niesparowane kobiety - no wiadomo, konkurencja. A weseli czerpiący z życia

kawalerowie - totalne zagrożenia - bo jeszcze się żonaty chłop zorientuje, że można żyć inaczej i coś go kujnie pod

sercem. A kontrola i piecza nad trwałością związku MUSI być zachowana ! Jak nie jak tak ! ;)

 

Straciłem w ten sposób starego, fajnego przyjaciela z lat szczenięcych. Żona wzięła go pod obcas i robi za domowy

multitool od wszystkiego. Totalnie odseparowała go od przyjaciół i znajomych, z domu może wychodzić po zakupu,

sprawunki i do pracy. Żeby z nami gdzieś wyskoczył? Absolutnie! Jeszcze się chłop napatrzy i nasłucha że można

żyć inaczej, zgroza!

 

 

A ja w ten sposób tracę brata i nie bardzo wiem jak temu zapobiec :(

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MiJa, nic nie zrobisz. Jak zaczniesz wyjaśniać to tylko przedstawisz "subiektywne" spojrzenie. Do tego wskazywanie komuś, że popełnił błąd lub popełnia? Od razu jesteś wrogiem numer 1 i tracisz brata na zawsze. Lepiej bądź dla niego, kiedy o to poprosi i zechce porozmawiać.

 

Ewentualnie nie mów, że on coś robi. Przedstawiaj jakieś historie zewnętrzne (a wiesz, mój dalszy znajomy ma taką i taką sytuację :)) mające analogię do życia twojego brata. To działa znacznie lepiej.

 

Musisz zaszczepić mu myśl, a nie walczyć z jego ego. To się nigdy nie sprawdza.

 

Polecam.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mac Ci moi kuzyni to już są długo w stażach małżeński, ich żony szopek nie odwalają bo "poukładane pod kopułą mają", życie traktują też poważnie. Wychowane zostały tak, że o dom się dba i o męża. I nie domagają się Bóg wie czego, bo zdaja sobie sprawę jak normalne życie wygląda.

 

Panowie zawsze będzie problem jak kobieta będzie siebie traktować jak księżniczkę, to nie wiem ile jej się będzie do głowy kładło rozumu, jak sama z siebie nie chce zmiany i nie zrozumie swojego postępowania to nic nie da rady.

 

Jak facet nie rozumie co to znaczy i na czym  polega  być mężem i ojcem to nawet jak jego żona będzie miała "poukładane pod kopułą", dbała, chuchała, troszczyła, nadskakiwała i w ogóle, to z tego też nic nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja w ten sposób tracę brata i nie bardzo wiem jak temu zapobiec :(

 

Marne szanse. Większe na to, że znienawidzi Cię bratowa jak tylko kobieta drugą kobietę potrafi znienawidzieć. A później tak zaprogramuje Twojego brata,

że hej. Historia jakich wiele ...

 

Wyjątkowo cięty jestem na te oświadczyny i hipokryzję. Aż ciskam momentami gromami z mych brązowych oczu. Bo tyle co się napatrzyłem przez

ostatni rok w kręgu najbliższych znajomych to głowa mała. Łapanie byle kogo (bo już za pięć dwunasta!), płaczliwe wymuszanie oświadczyn (bo to już

czwarty rok jak razem jesteśmy a mi już trzydziecha w tym roku bije!), w innym przypadku jeszcze wcześniejsze wymuszenie po maksie oświadczyn

(a teraz pancerne i zmasowane trucie - żeń się! żeń się! wszystkie koleżanki już mężatki a ja coooooooooo???).

 

Siadamy z przyjaciółmi przy tym kielichu i wymieniamy się doświadczeniami. Oj zbiera się tego, zbiera. Nie dziwię się, że duża część mężczyzn - tych

bardziej doświadczonych - ma negatywny stosunek do oświadczyn/małżeństwa itd.

 

Wielokrotnie powtarzałem - nie mogę specjalnie narzekać na własne małżeństwo ale ... to był pierwszy i ostatni raz. Drugi raz? Niewiele przesłanek 'za', znacznie więcej 'przeciw'.

 

I napiszę caps lockiem, bo to ważne.

 

ŻENIĄC SIĘ FORMALNIE Z KOBIETĄ WYTRĄCACIE SOBIE OSTATNI, KLUCZOWY ARGUMENT Z RĘKI BY KOBIECIE SIĘ CHCIAŁO STARAĆ! OD CHWILI MAŁŻEŃSTWA TO ONA JUŻ CO NAJWYŻEJ ŁASKAWIE 'MOŻE' A JUŻ NIC NIE 'MUSI'. NAWET JAK JEST W MIARĘ POUKŁADANĄ I INTELIGENTNĄ KOBIETĄ.

NATURY I PODŚWIADOMOŚCI, PSIA JEGO MAĆ, NIE OSZUKASZ.

 

Małżeństwo?

Jako świadomy mężczyzna i prawnik, a więc człowiek patrzący z lekkim skrzywieniem zawodowym na pewne aspekty społeczne - jestem na NIE.

Wspólne mieszkanie i wspólne życie pod jednym dachem z zasługującą na to kobietą - jestem na TAK.

 

Znam dziesiątki udokumentowanych opowieści, jak to chwilę od mitycznego ślubnego 'tak!' kobiecie się 'odechciewa chcieć i starać'. Bo po co?

Czego ma się bać? Prawo po jej stronie! Opinia społeczna? Po jej stronie - będzie jej współczuła w alegorii Świętej Męczennicy Małżeństwa, Opiekunki

Domowego Ogniska i Troskliwej Matki. A mężczyzna? Tyrajmisiu ! Bo jak nie to żeś pijak, kurewnik, łobuz, szelma, leń, niedojrzały emocjonalnie gówniarz i tylko tylko kumple i hobby w głowie! Bo 'prawdziwy mężczyzna' to ....

 

Tako piszę ja, Subiektywny.

  • Like 18
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny no nie zgodzę się z Tobą, bo kobieta po ślubie jak jej mąż nie chce do domu wracać i czuje na samą myśl o żonie ból żołądka to ma się czego bać taka kobieta. I jak narzekań na nią jest więcej niż pozytywów to jest się czego bać.

 

I to nie prawda, że kobieta właśnie po ślubie ma przestać się starać, właśnie po ślubie starać się musi jeszcze bardziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychowanie to słowo klucz. kobieta może być wychowana w poczuciu obowiązku. 

 

Drugie słowo klucz to środowisko, w którym żyje. Jeśli środowisko przestrzega wpojonych kobiecie za młodu zasad i ona zazwyczaj będzie ich przestrzegać. Jeśli natomiast środowisko będzie funkcjonowało w inny sposób duża szansa na to iż wpojone zasady się rozmyją (oni mogą to i ja mogę, oni robią inaczej to i ja mogę tak samo itp.).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny no nie zgodzę się z Tobą, bo kobieta po ślubie jak jej mąż nie chce do domu wracać i czuje na samą myśl o żonie ból żołądka to ma się czego bać taka kobieta. I jak narzekań na nią jest więcej niż pozytywów to jest się czego bać.

 

I to nie prawda, że kobieta właśnie po ślubie ma przestać się starać, właśnie po ślubie starać się musi jeszcze bardziej.

 

Takie przypadki też są,znam osobiście kilka takich żon. "Kilka" to słowo klucz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopisuję bo zapomniałem...

 

ORAZ IMPOTENT i ŚLAMAZARA !

 

Bo jak żona krzywą pójdzie z lowelasem, to przecież to nie jest jej wina! Musiałeś bracie, jak nic, ciała w łózku dawać, żony nie zaspokajać! Nie byłeś w stanie spełnić

oczekiwań - ty miernoto !!! Sam żeś sobie winien!!!

 

A jak mąż pójdzie do innej, bo ślubna mu embargo wprowadzi i permanentne jaśniepańskie migreny? Zwierz! Szuja! Kanalia! Dziwkarz i kurewnik!!! W dyby go, chama jednego, w dyby !!!

 

Ot. psia jego mać, równouprawnionko jak się patrzy ...

 

Grrrrrrrrrrr .... :angry:

 

S.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychowanie to słowo klucz. kobieta może być wychowana w poczuciu obowiązku. 

 

Drugie słowo klucz to środowisko, w którym żyje. Jeśli środowisko przestrzega wpojonych kobiecie za młodu zasad i ona zazwyczaj będzie ich przestrzegać. Jeśli natomiast środowisko będzie funkcjonowało w inny sposób duża szansa na to iż wpojone zasady się rozmyją (oni mogą to i ja mogę, oni robią inaczej to i ja mogę tak samo itp.).

 

Jest jeszcze kwestia na ile atrakcyjny (oczywiście nie tylko fizycznie tylko tak ogólnie związkowo-matrymonialno-wizerunkowo) wydaje się jej ten mąż. Bo jak taki wzięty z braku to laku to motywacji brak. Ale jak to taki typ co "koleżanki zazdroszczą" to kurwica ją bierze na samą myśl tylko, że jakaś baba mogłaby go "ukraść". Prawo prawem, opinia publiczna opinią publiczną, ale rywalizacja samic o właściwego samca to tak wielka siła napędowa, że chyba nic jej nie przebije  :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ściemniaj Pokorna.
Przecież od ponad 2 lub 3 tysięcy lat wiadomo, że szczęśliwym się jest bezwarunkowo. Więc po jakiego grzyba dopisywać do tego jakieś 'popracowanie'? To tylko sprytna, manipulacyjna zasłona dymna, żeby beta provider robił robotę, kiedy księżna może wylegiwać cipę i rozkazywać.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze kwestia na ile atrakcyjny (oczywiście nie tylko fizycznie tylko tak ogólnie związkowo-matrymonialno-wizerunkowo) wydaje się jej ten mąż. Bo jak taki wzięty z braku to laku to motywacji brak. Ale jak to taki typ co "koleżanki zazdroszczą" to kurwica ją bierze na samą myśl tylko, że jakaś baba mogłaby go "ukraść". Prawo prawem, opinia publiczna opinią publiczną, ale rywalizacja samic o właściwego samca to tak wielka siła napędowa, że chyba nic jej nie przebije  :D

 

100%

Dlatego DBAĆ O SIEBIE I INWESTOWAĆ W SWÓJ ROZWÓJ !!! Materialny, psychiczny i światopoglądowy! Poszerzać horyzonty!

Stać się tymi górnymi 5-10% a nie stapiać z resztą 90% bylejakości i życia na automacie wg schematów!

 

S.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywny no nie zgodzę się z Tobą, bo kobieta po ślubie jak jej mąż nie chce do domu wracać i czuje na samą myśl o żonie ból żołądka to ma się czego bać taka kobieta. I jak narzekań na nią jest więcej niż pozytywów to jest się czego bać.

 

I to nie prawda, że kobieta właśnie po ślubie ma przestać się starać, właśnie po ślubie starać się musi jeszcze bardziej.

Pogodna, ta Twoja teoria to z autopsji, czy bardziej wyczytana w "Harlequinie"?

Subiektywny przedstawił to tak jak się sprawy mają. Prostym mechanizmem jest odpuszczenie, jeżeli kobieta nie jest odpowiednio zmotywowana. A zmotywowana jest wtedy jak jest niepewna swojego losu. Jak czuje się bezpieczna (jako żona) wtedy już nic nie musi. Udaje, że jest zaangażowana, że robi tyle dla dobra małżeństwa, a tak naprawdę oceniając jej postępowanie z boku, to jest to robienie wiele szumu i podjęcie walki o władzę w związku.

Czy w pracy tak za darmo i bez żadnego pożytku podejmiesz jakieś czynności, które nie należą do Twoich obowiązków? Raczej wątpię.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś jeszcze wierzy w to, że małżeństwo dla kobiety nie jest zwyczajnym interesem, biznesem, formalnym złapaniem psa na smycz, a myśli, że one czekają na to jako na wyjątkową chwilę ze swoim UKOCHANYM, z którym będą żyli długo i szczęśliwie, to albo mało widział albo jest naiwny i wierzy, że nie jest jeszcze tak źle.

 

Z pierwszej ręki: ostatniej soboty znajomy ze swoją panną świadkowali na ślubie.

Przed ślubem oczywiście raj na ziemi, miłość kwitła jak sady i rzepaki w maju, misio-pysio i tak dalej.

Wyszło tak, że po ślubie gość będzie musiał przez jakiś czas pomieszkać u żony - dlaczego to nie wiem, nie wnikam.

 

I najlepsza część imprezy: towarzystwo wychodzi z kościoła. Nie są to zbyt zamożni ludzie, więc nie jechali wynajętą limuzyną tylko passatem sąsiada czy coś w ten deseń.

Wsiadają, świeże małżeństwo i świadkowie, jadą do miejsca, gdzie odbędzie się wesele, a po drodze panna młoda mówi tak: ,,od teraz masz się słuchać mnie i mojej rodziny a jak ci coś nie pasuje to wypierdalaj do mamusi''.

 

 

Wyobrażacie sobie to?

To jest akurat skrajnie patologiczna sytuacja, ale większość małżeństw tak właśnie wygląda. Nie mówią tego wprost, ale jest ten sam schemat: przed ślubem panna ósmym cudem świata dla wybranka, po ślubie ma go w dupie - jest przywiązany, pieniądze przynosi, dziecko zrobi, samochodem zawiezie, przywiezie. W zamian nie dostanie nawet grama czułości tej którą go raczyła przed ślubem. Wszystko to nie miało wymiaru uczuciowego, tylko manipulacyjny, celem upolowania ofiary. Nie ma co do tego wątpliwości.

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę bacznie się przyglądał, jak rozwinie się sytuacja w małżeństwach znajomych.

Tego z 'łapanki za pięć dwunasta' i tego 'jest jaki jest ale szanse że trafi się lepszy są małe'.

 

Coś tak podskórnie czuję, że jeszcze trochę poczytacie o obydwu przypadkach, oj poczytacie ... :D

 

S.

 

PS. Wystrzelałem się z lajeczków ...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I najlepsza część imprezy: towarzystwo wychodzi z kościoła. Nie są to zbyt zamożni ludzie, więc nie jechali wynajętą limuzyną tylko passatem sąsiada czy coś w ten deseń.

Wsiadają, świeże małżeństwo i świadkowie, jadą do miejsca, gdzie odbędzie się wesele, a po drodze panna młoda mówi tak: ,,od teraz masz się słuchać mnie i mojej rodziny a jak ci coś nie pasuje to wypierdalaj do mamusi''.

 

 

Wyobrażacie sobie to?

To jest akurat skrajnie patologiczna sytuacja, ale większość małżeństw tak właśnie wygląda. Nie mówią tego wprost, ale jest ten sam schemat: przed ślubem panna ósmym cudem świata dla wybranka, po ślubie ma go w dupie - jest przywiązany, pieniądze przynosi, dziecko zrobi, samochodem zawiezie, przywiezie. W zamian nie dostanie nawet grama czułości tej którą go raczyła przed ślubem. Wszystko to nie miało wymiaru uczuciowego, tylko manipulacyjny, celem upolowania ofiary. Nie ma co do tego wątpliwości.

jaka reakcja "pana młodego" ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

,od teraz masz się słuchać mnie i mojej rodziny a jak ci coś nie pasuje to wypierdalaj do mamusi''.

 

- dzień po ślubie należy wrócić "do mamusi" i złożyć pozew rozwodowy + rozpuścić plotkę wśród znajomych (jej) iż noc poślubna była tak beznadziejna że nie jest się gotowym z taką kłodą spędzić reszty życia  ;)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak teraz jak to czytam wszystko to coraz większy śmiech mnie ogarnia i rozbawienie. Nędzne robactwo. Użerające się ze sobą, tak naprawdę nie wiadomo o co. O podziw? O dominację? O zasoby? O szacunek? Malutkie ludziki.

 

Jak to dobrze, że się "wyautowałem" z tego już kilka lat temu. Teraz już zmierzam w inną stronę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kolei.

Brzytwa jak taka panienka myśli, że po ślubie to kanapa i jej partner ma robić... to nie będzie "żyli długo i szczęśliwie". Jak nie rozumie istoty, instytucji małżeństwa, nie przestawi się z trybu narzeczona na żona, to fajnie nie będzie. Jak gra seksem to też fajnie nie będzie i przed ślubem udawała, a dobry seks nie leży w jej temperamencie, w potrzebie i nie czuję że to super może być spędzony czas to fajnie na pewno nie będzie.

Jak nie rozumie na czym polega szanowanie partnera to fajnie nie będzie.

 

TPakal to przekazała mi moja prababcia, babcia, mama. Bardzo często to słyszę od pokolenia kobiet tak z 50+ i więcej. Nie były wychowywane na księżniczki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kolei.

Brzytwa jak taka panienka myśli, że po ślubie to kanapa i jej partner ma robić... to nie będzie "żyli długo i szczęśliwie". Jak nie rozumie istoty, instytucji małżeństwa, nie przestawi się z trybu narzeczona na żona, to fajnie nie będzie. Jak gra seksem to też fajnie nie będzie i przed ślubem udawała, a dobry seks nie leży w jej temperamencie, w potrzebie i nie czuję że to super może być spędzony czas to fajnie na pewno nie będzie.

Jak nie rozumie na czym polega szanowanie partnera to fajnie nie będzie.

TPakal to przekazała mi moja prababcia, babcia, mama. Bardzo często to słyszę od pokolenia kobiet tak z 50+ i więcej. Nie były wychowywane na księżniczki.

Powtórzyłaś wszystko co było wcześniej powiedziane. Kobieta po ślubie ma sie starać , ale trgo nie robi. Nagle wielu paniom geny sie zmieniają i ma nagle skłonność do otyłości, libido spada , ogólnie spada zaszpachlowana kurtyna a za nią jakiś dramat ( tak stereotypowo mówie). Ty mówisz jak powinno być my mówimy jak jest.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.