Skocz do zawartości

Podryw w klubie (parkiet)


Rekomendowane odpowiedzi

Kluby średnio lubię, za dużo tam tępych napinaczy i laseczek z kołkiem w dupie. 
 

Natomiast na półmetkach, studniówkach i osiemnastkach, spokojnie wyrwałem parę lasek. Patent był prosty i nieplanowany. 
 

Najpierw piłem dużą ilość alkoholu, po której mój krok na parkiecie był luźny i bardziej „z serca”, tanczylem w kółku, gdy leciał kawałek który szczególnie mi się podobał, brałem laskę która podobała mi się z wyglądu, albo do tańca w środku kolka (te bardziej pewne siebie), albo ma bok (te mniej pewnie siebie). Podczas tańca dużo kontaktu fizycznego, dotyk bioder, barków, ręce, wzięcie na ręce, gdy widziałem ze panna jest ostro zainteresowana, dyskretny całus w szyję, gdy doszło do całusa w usta wiedziałem że wtedy już jest moja. Jak pociągnąć dalej sytuacje już chyba tłumaczyć nie trzeba. :) 

 

Polecam każdemu ogarnąć wyczucie w tańcu, bo naprawdę 8/10 moich podbojów było udane. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

brałem laskę która podobała mi się z wyglądu, albo do tańca w środku kolka (te bardziej pewne siebie), albo ma bok (te mniej pewnie siebie)

Tak o? Ile razy usłyszałeś żebyś spieprzał czy coś w tym stylu? Ja bym nigdy nie podszedł do żadnej w obawie przed taką akcją - jakie są mniej więcej szanse?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, self-aware napisał:

@NoName - W takim razie dobry pomysł :) Znaczy dobry dla Ciebie, dla kumpla nie bardzo, no ale każdy troszczy się o własny zadek, wiadomo. W dużym skrócie on zagada a potem wymienią go na Ciebie :)

Stawiam dolary przeciw orzechom, że to wygadany choć brzydszy kolega porucha. Jak jesteś przystojny a masz zero gadki i jeszcze do tego nie masz żadnej charyzmy to dupa blada. Po chwili rozmowy panna MUSI już lecieć?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kasownik - To już zależy od tego na ile brzydszy jest brzydki oraz na ile przystojny jest przystojny i na ile ten bez gadki i charyzmy jest bez gadki i charyzmy ;) Wiadomo, nie jest to czarno białe i jeżeli nic nie będzie mówił to możesz mieć rację. Prawdopodobnie jednak ten przystojny po prostu chlapnie piwko i gadka sama przyjdzie jak już się rozluźni przy kobiecie. W "najgorszym" przypadku panna go przemaca bo jest przystojniak i w końcu sobie pójdzie - tak czy tak skorzysta.

 

@Analconda - Przeczytaj cały temat, odpowiedzi już zostały udzielone :)

 

@ZamaskowanyKarmazyn - Zdajesz sobie sprawę, że 8 na 10 podbojów to wynik, którym prawdopodobnie nie pochwali się 99% mężczyzn? I serio myślisz, że to kwestia po prostu tańca? :D Musisz być w takim razie jakimś Chuck tany tany Norrisem.

Edytowane przez self-aware
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Polecam każdemu ogarnąć wyczucie w tańcu, bo naprawdę 8/10 moich podbojów było udane

Mówią jaki tancerz, taki w łóżku ? A tak poważnie, taniec więcej daje, niż zagadywanie po za parkietem. Więcej się dowiesz o kobiecie po jej  ruchach w czasie tańca niż po rozmowie ?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kasownik napisał:

Stawiam dolary przeciw orzechom, że to wygadany choć brzydszy kolega porucha. Jak jesteś przystojny a masz zero gadki i jeszcze do tego nie masz żadnej charyzmy to dupa blada. Po chwili rozmowy panna MUSI już lecieć?

Dokładnie tak, ale myślę, że aż tak źle to ze mną nie jest ? Ale łatwiej jest się wbić w gadkę i dodać coś od siebie, którą już ktoś zaczął niż samemu zaczynać ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Natomiast na półmetkach, studniówkach i osiemnastkach, spokojnie wyrwałem parę lasek. Patent był prosty i nieplanowany.

Nie zapominajmy o "panieńskich". Tam się kosi panny jak młodą koniczynę:).

 

Jeśli chodzi o mnie to najlepiej szedł mi podryw. Jak do klubu szedłem "bez spiny". Zwykły luźny i wygodny strój. Do tego jakieś alko. Natomiast jeśli szedłem z nastawieniem na podryw. Czyli odjebany jak stróż w boże ciało. Oraz z tysiącami taktyk to nic nie szło. Myślę że chodzi o pewien rodzaj luzu. Kobiety momentalnie wyczuwają grę aktorską.

 

No i stara zasada ciągle działa ""miej wy,jebane a będzie Ci dane".

Edytowane przez Baca1980
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Natomiast na półmetkach, studniówkach i osiemnastkach, spokojnie wyrwałem parę lasek. Patent był prosty i nieplanowany. 

 

To trochę inna bajka niż kluby. Zdecydowanie łatwiejszy poziom. Szkoda, że byłem wtedy zakompleksionym białorycerzem z niską samooceną i bez wyczucia stylu, bo warunki by podziałać były i taki obfitujący w imprezy okres w życiu już pewnie nie nastąpi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Still napisał:

Mówią jaki tancerz, taki w łóżku ? A tak poważnie, taniec więcej daje, niż zagadywanie po za parkietem. Więcej się dowiesz o kobiecie po jej  ruchach w czasie tańca niż po rozmowie ?

Piszemy o parkiecie, więc najpierw trzeba pokazać swoje ruchy, żeby dalej coś zdziałać z dziewczyną. Na sztywniaka raczej nie przejdzie. A jak potańczysz, zaskoczy to weźmiesz za rękę, poprowadzisz np. na taras czy coś i masz luz. Ty prowadzisz ?

 

Btw. Jak się uczyliście tańczyć? Bo u mnie jest tak, że po prostu potrzebuję dobrej muzyki i wyluzowanej dziewczyny. Trochę ja, trochę ona i leci. A jeszcze fajniej jak Ona dobrze tańczy i może czegoś nauczyć ? Nie lubię panienek, które są przerażone jak ktoś je weźmie do tańca. Sztywne raczki, a za dupkę to nie. Ogólnie to „ojejejej ja tańczę z facetem!!!”.

 

2 godziny temu, Baca1980 napisał:

Nie zapominajmy o "panieńskich". Tam się kosi panny jak młodą koniczynę:).

Często widziane w klubach. Zawsze jak byłem to jakaś grupka się znalazła. Nigdy nie podchodziłem, bo zawsze dużej grupce i nawet się nie zastanawiałem. Ogólnie ktoś, coś? Wyrwaliście kiedyś jakąś z takiej grupy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Młody Samiec napisał:

Btw. Jak się uczyliście tańczyć?

Przed rozwodem miałem dużo czasu dla siebie więc spożytkowałem go, zapisując się na kurs tańca nowoczesnego. Taniec i do klubu i na wesele. Dopiero tam zobaczyłem, że nie potrafiłem tańczyć. Choć myślałem odwrotnie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Still napisał:

Mówią jaki tancerz, taki w łóżku ? A tak poważnie, taniec więcej daje, niż zagadywanie po za parkietem. Więcej się dowiesz o kobiecie po jej  ruchach w czasie tańca niż po rozmowie ?

Dokładnie, z jedną zdarzyło mi się nie zamienić słowa. 

10 godzin temu, Analconda napisał:

Tak o? Ile razy usłyszałeś żebyś spieprzał czy coś w tym stylu? Ja bym nigdy nie podszedł do żadnej w obawie przed taką akcją - jakie są mniej więcej szanse?

Ani raz, jedna z nich ewidentnie była jakaś nie w humorze, więc po prostu zatańczyłem z nią lekkim krokiem, bez żadnych wygibasów i podziękowałem za taniec. 
 

Raz jak byłem już dość mocno wstawiony, widziałem ze jakaś laska jest obracana przez dwóch gości, więc podszedłem do nich i spytałem „Mogę pożyczyć wam koleżankę do tańca?”, no cóż zostali sami. :) 
 

Moj mniej przystojny kolega także wyrwał na tej imprezie nawet dobrą sztukę, do tej pory nie ma 3 guzików w koszuli. :D  A więc jebac i się nie bać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imprezowałem połowe swojego życia a z tego co zauważyłem to najlepiej się sprawdza w klubie metoda by się tylko lekko podchmielić, zaliczyć kontakt wzrokowy a na parkiecie zamienić kilka zabawnych słów i starać się wyciągnąć na shota/drinka by pójść porozmawiać. Dodatkowo zauważyłem że lepiej brać kolegę mniej atrakcyjnego od siebie lecz zabawnego bo zawsze przy tych "lepszych" ode mnie gorzej się bawiłem i robiłem później za piąte koło u wozu. Tańczyć nie trzeba wcale umieć, grunt to żeby czuć muzykę a parę okrętów myślę że każdy potrafi wykonać. Co do związku po takim poznaniu to zawsze kończyło się po dwóch trzech tygodniach bo nie będę ukrywał że laskę poznaną na imprezie będzie nadal tam ciągneło :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, self-aware napisał:

- Zdajesz sobie sprawę, że 8 na 10 podbojów to wynik, którym prawdopodobnie nie pochwali się 99% mężczyzn? I serio myślisz, że to kwestia po prostu tańca? :D Musisz być w takim razie jakimś Chuck tany tany Norrisem

Wiadomo, perfumy, ładne ubranko, higiena, luz, to wsyzstko się łączy. Ale gdyby nie taniec to nigdy bym ich nie wyrwał, bo ja nie potrafię podejść do laski i zacząć ją obracać nie robiąc tego podczas tańca. Taniec jest dla mnie najlepszym otwieraczem i jednocześnie najszybszym wprowadzeniem dotyku i intymności. 
Jak z jakąś tańczę to po prostu dużo kontaktu fizycznego daje efekt. Najbardziej oczka świeciły się tym z którymi tanczylem na środku, chyba po prostu lubią być w centrum uwagi tak samo jak ja. :) 
 

Dodam że jakieś pół roku temu byłem sztywniakiem który nie tańczył praktycznie, a jak tańczył to deptał po stopach. :) 

2 godziny temu, Baca1980 napisał:

No i stara zasada ciągle działa ""miej wy,jebane a będzie Ci dane"

Zawsze szedłem na te imprezy na wyjebce, w cale nie miałem na celu nic ruchać, po prostu po alkoholu włącza mi się alvaro. 

Godzinę temu, Mattheo napisał:

To trochę inna bajka niż kluby. Zdecydowanie łatwiejszy poziom. Szkoda, że byłem wtedy zakompleksionym białorycerzem z niską samooceną i bez wyczucia stylu, bo warunki by podziałać były i taki obfitujący w imprezy okres w życiu już pewnie nie nastąpi. 

Aj tam, myślę że wesela, urodziny mają podobną otoczkę, tylko ze ludzie tam starają się udawać bardziej „dojrzałych”.

 

Jak znajdzie się klub w których ma się znajomych na bramce, albo jedzie się ze zgraną ekipą przy której nie dostaniesz wpierdolu, to też bardzo fajna sprawa.

 

44 minuty temu, Młody Samiec napisał:

Btw. Jak się uczyliście tańczyć?

Zaczynałem chyba od tego, że kilka razy pojechaliśmy ze znajomymi do klubu i tańczyliśmy sobie w kółku do ulubionej muzyki (malik Montana, chillwagon, nie oceniajcie jesrem dorosły tylko na papierze). I po prostu się ruszałem trochę nie w rytm, trochę śmiesznie, trochę znajomki się podsmiechiwali, ale dzięki temu się czegoś nauczyłem.

 

Dopracowałem swój taniec do stanu obecnego jednym sposobem, półmetek/osiemnastka + alkohol (z tego co liczyłem to około pół litra w ciągu całej nocy) + energol (monster 500 ml bez cukru ofkors) + opcjonalnie trawka jeśli miałem zbyt dużo energii. Jakieś 60% czasu tanczylem sam tzn. Bez partnerki, bo po prostu mam wtedy większa swobodę ruchu. Wtedy automatycznie gdy słyszałem dobry kawałek, leciałem od razu na parkiet. 
 

Dodam jeszcze że następny dzień zero kaca, bo wszystko najwyraźniej wytańczylem, masa poznanych ludzi, kilka romansów i człowiek ma super wspomnienia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, chlopaczek84 napisał:

Imprezowałem połowe swojego życia a z tego co zauważyłem to najlepiej się sprawdza

Rzucę przeciwstawną opinię, najlepiej sprawdza się na imprezach dobrze się bawić, nie bać się zrobić z siebie debila i mieć wyjebane na laski. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 
 
 
 
51 minut temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Wiadomo, perfumy, ładne ubranko, higiena, luz, to wsyzstko się łączy. Ale gdyby nie taniec to nigdy bym ich nie wyrwał, bo ja nie potrafię podejść do laski i zacząć ją obracać nie robiąc tego podczas tańca. Taniec jest dla mnie najlepszym otwieraczem i jednocześnie najszybszym wprowadzeniem dotyku i intymności. 

Laska najpierw musi Ci się dać obracać. A to już jest moment, w którym większość dostanie płaskiego na japę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To trochę inna bajka niż kluby. Zdecydowanie łatwiejszy poziom. Szkoda, że byłem wtedy zakompleksionym białorycerzem z niską samooceną i bez wyczucia stylu, bo warunki by podziałać były i taki obfitujący w imprezy okres w życiu już pewnie nie nastąpi. 

 

Bardzo słuszna uwaga ilu z nas teraz bije sie w klate ze nie pdszedłem i zagadałem. 

 

W wieku nastu lat wystarczyło troche odwagi i mozna było sie prowadzac z naprawde topowymi dziewczynami a teraz?

 

A teraz zastanawiac sie mozna jakim chu... taki leszczu ze szkoły średnia ma taka żone? 

 

Bo miał wcześniej wiecej odwagi niz wielu. 

Teraz to co lepsze juz dawno przebrane.

 

Nie oszukujmy sie ale każdy miał jakieś swoje 5min? Pytanie czy je wykorzystał...?!

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Dyzma_Prezes napisał:

 

To trochę inna bajka niż kluby. Zdecydowanie łatwiejszy poziom. Szkoda, że byłem wtedy zakompleksionym białorycerzem z niską samooceną i bez wyczucia stylu, bo warunki by podziałać były i taki obfitujący w imprezy okres w życiu już pewnie nie nastąpi. 

 

Bardzo słuszna uwaga ilu z nas teraz bije sie w klate ze nie pdszedłem i zagadałem. 

 

W wieku nastu lat wystarczyło troche odwagi i mozna było sie prowadzac z naprawde topowymi dziewczynami a teraz?

 

A teraz zastanawiac sie mozna jakim chu... taki leszczu ze szkoły średnia ma taka żone? 

 

Bo miał wcześniej wiecej odwagi niz wielu. 

Teraz to co lepsze juz dawno przebrane.

 

Nie oszukujmy sie ale każdy miał jakieś swoje 5min? Pytanie czy je wykorzystał...?!

 

 

To prawda. Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że odrzuciłem tyle dziewczyn... szkoda gadać ? Wolałem postawić na siebie i się z nikim nie wiązać a to mega fajne dziewczyny. Taki mindset miałem, że nikogo nie potrzebowałem do związku.

 

A jestem na takim etapie gdzie to wszystko się weryfikuje I zobaczymy czy to dobry wybór.

 

Tak jak pisałem. Z poznawaniem nie mam problemu. Więc luz. Jeszcze trafię ?

 

A z odwagą tak jest. Do wielu czynności można to podpiąć. Robić i się nie bać. Wtedy będziesz wiedział na czym stoisz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dyzma_Prezes Dokładnie. Jak tak sobie pomyślę to nawet mój ówczesny marny wygląd i styl mogły przejść, bo sygnały zainteresowania jakieś tam były. Tylko ja wtedy nie miałem pojęcia jak to wszystko funkcjonuje, miałem strasznie kiepską samoocenę i nie wierzyłem nawet w rozwiązłość tych dziewczyn. Szkoda, bo ominęły mnie na pewno fajne doświadczenia i mógłbym się sporo nauczyć. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też żałuję, że tak mało posmakowałem. Mając 16 lat wyglądałem jak totalny obwieś, buty z dupy, koszulka kompletnie niedopasowana, pogniecione to wpizdu, włosy na jakiś tani, chujowy żel, perfumu to chyba nawet nie miałem bo kasy nie było... Do tego dużo stresu, nie umiałem tańczyć, nie umiałem się całować i pamiętam jak szukałem na necie jak to robić :D A mimo takiej chujozy na domówkach fajne panny wycałowałem, tylko mogłoby być ich więcej właśnie. Co prawda na dyskotekach wtedy też mi nie szło ale wiadomo, dyska a domówka to zupełnie inny poziom trudności. No nic, było i minęło, teraz czasy zupełnie inne. Instagramy, Twittery... Wszystko się zmieniło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.