Skocz do zawartości

Czy kochaliście kiedyś kogoś?


Ile razy przeżyliście miłość?  

88 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Ile razy przeżyliście miłość?

    • Raz
      23
    • Dwa lub więcej
      40
    • Nigdy
      16
    • Nie jestem pewien/inna odpowiedź
      9


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, jacku napisał:

No i? Przecież w każdej chwili ludzkiego życia chemia w mózgu się zmienia zależnie od obiektu i miejsca i chwili. Wyprowadzasz niepoprawne założenie, że jakaś magiczna chemia nas oszukuje i dlatego czujemy miłość. Nie przyszło Ci do głowy, że po prostu to my kogoś polubiliśmy, a kogoś nie, kogoś pokochaliśmy a kogoś nie i z tego aktu zmieniła się nam chemia w mózgu. Czyli kolejność: polubienie=> emocje=> chemia. Nie natomiast chemia => polubienie.

Nie, nie wyprowadziłem takiego wniosku. Przytoczyłem wyniki badania bez interpretacji, którą sobie sam dopowiedziałeś. 

 

Godzinę temu, jacku napisał:

Dziwowanie się, że istnieje jakaś chemia w mózgu i to ona jest sprawcą jest idiotyczne. Jak Ty sobie to wyobrażałeś - że kogoś lubisz, a kogoś nie, ale chemia w mózgu zawsze będzie ta sama? :D

 

Chemia jest tylko WYNIKIEM, a nie czymś co steruje. Właśnie dlatego chemia się nie zmienia po kilkunastu latach. Czemu? Bo to nie ona siedzi w mózgu od lat, tylko to my kogoś lubimy a kogoś nie. Jak kogoś lubimy, to chemia jest inna niż gdy nie. To przecież oczywiste.

Dopisałeś sobie jakąs interpretację do mojej wypowiedzi i twardo z nią dyskutujesz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, jacku napisał:

Ale ja nic nie mówię o walce. Mówię jedynie o nauce która wskazuje, że prawie każda z Pań tak mówi jak Ty czy @Androgeniczna nie wiedzieć tylko skąd tyle rozwodów, rozstań i to głównie z inicjatywy kobiet. Może to jakieś ufo je zahipynotyzowało?

No właśnie "prawie".... Jeśli kieruję kobietą chęć zdobycia mężczyzny że względów materialnych a mężczyznę kieruję zdobycie kobiety że względów seksualnych to po czasie czar pryska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, jacku napisał:

Może to jakieś ufo je zahipynotyzowało?

Bo są różni ludzie.

22 minuty temu, jacku napisał:

Ponad 60% kobiet w związkach nie podnieca ich partner

Mnie mój podnieca. Czyli mam fuksa ze znalazłam takiego bo to rzadkie? :):):)

Troche przesadzasz. Za dużo statystyk. Zobacz po znajomych czy widzisz taką tendencję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dawno, dawno temu, kiedy byłem młody i piękny, byłem białym rycerzem, na białym koniu. Wtedy jeszcze nie występował u mnie iloraz IQ, a nawet gdyby miało to miejsce, to byłby to jakiś drobny ułamek, nie mający wpływu na moje zachowanie. Powyższe tylko tytułem wstępu. Do rzeczy i w dużym skrócie, nie będę się rozwodził bo zabraknie miejsca na forum na szczegóły. Moje pierwsze i chyba ostatnie prawdziwe miłości. Przypadek pierwszy: nie dość szybko przybiegłem na gwizdnięcie, więc nastąpił pierwszy wystrzał z armaty przeciwpancernej: jest ktoś szybszy on ciebie, mówi ona, i już nie jesteś potrzebny. To był dla mnie taki mały koniec świata, pocisk, znaczy ona, spowodował liczne pęknięcia na zbroi, a biały koń trochę okulał. Czas leczy wszystkie rany, i jakoś wytrwałem, pomimo że nie miałem chęci do życia. Upłynęło trochę czasu - jakieś pół roku, a hormony buzują. Przestałem reagować na gwizdnięcia, znaczy się na sygnały. Przypadek drugi: następny obiekt westchnień. Tym razem,  trochę dokładniej przyjrzałem się osobie: anielskie skrzydełka wydawały się całkiem białe, aureola nie wyblaknięta - to musi być ona! I była. Pół roku. Okazało się, że inicjatywa wyszła od jej rodziców, ona grzeczna córeczka. Ja miałem być narzeczony, tylko coś się jakoś nie spieszyłem z zaręczynowym pierścionkiem i z tego powodu, nastąpił drugi wystrzał z przeciwpancernej armaty. Mówiła ona, ale wiedziałem że mówi to jakby czytała z kartki, oczywiście pisanej przez jej rodziców. Emocje które nią targały były autentyczne: co powiedzą sąsiedzi, krzyczy ona, co powie proboszcz, przecież było dane na zapowiedzi! Dziób mnie się automatycznie sam otworzył, jak wrota od stodoły, jakie do k... nędzy zapowiedzi!? Ale już był po wystrzale. Zrzuciło mnie z białego konia, a zbroja była mocno nadwyrężona. Trzy miesiące minęło, i znów te hormony. Na horyzoncie pojawiła się jakaś świetlista postać. Pomny poprzednich  przypadków, wziąłem pod uwagę przysłowie - nie wszystko złoto co się świeci, postępowałem z rozwagą - to była przeciwwaga do moich hormonów. Trwał to dość długo, ponad pół roku, i dobrze się zapowiadało - świetlista postać,wyglądała na osobę racjonalnie myślącą, zrównoważoną. Dodam, że po każdym w/w przypadków, automatycznie wzrastał mój IQ, choć jak teraz sobie przypominam, tym razem delfin mnie jednak przewyższał ilorazem. Mówiła o pracy w Anglii, pojedziemy tam razem, tak słyszałem, zrobimy kasę a potem - wiadomo, życie usłane różami - świetlista postać, świetlana przyszłość. Tak miało być. Tym razem byłem pewien sukcesu. Tak myślałem. Kolacja - może byśmy coś zjedli, mówi postać. Kawior, szampan, może być? Noo, ostatecznie, mówi ona, niby w żartach ale... Ja, rycerz, miałem gest no i... Tak to trwało dłuższy czas i pewnego razu zadzwonił telefon. Jestem już w Anglii mówi ona. Ja: gdzie jesteś już tam jadę. Ona: ty, a po co? Nastąpił dla mnie następny, mały koniec świata. Coś tam wyjąkałem do słuchawki i słyszę chłodny głos: że ze mną ona kariery nie zrobi, bo za dużo szastam pieniędzmi - mój słuch chyba zawiódł  - nic nie rozumiałem z dalszej przemowy. To był trzeci strzał z armaty przeciwpancernej i to największego kalibru. Mój biały koń "wyciągnął kopyta", moja biała zbroja rozsypała się na kawałki, ja ciężko ranny. Konia, i szczątki mojej zbroi zakopałem głęboko na śmietniku, pchany instynktem samozachowawczym podczołgałem się w stronę życia. Nie było aż tak źle jak w poprzednich przypadkach. Następnego dnia wypłacam kasę na szkło, ja jestem fundator, tak się umówiłem z kolegami, "trza zalać robaka". Patrzę na saldo, coś mi tu nie gra. Aha, już wiem, szkoda gadać, to już historia. Obecnie, podchodzę do tematu moich miłości białorycerskich humorystycznie, a w owym czasie... ehh!  I dlatego mówię głośno, że najgroźniejszy pocisk świata to kobieta: wpada w oko, rani serce, dziurawi kieszeń i wychodzi bokiem! 

Edytowane przez Andreff
Stylistyka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, jacku napisał:

No to kiedy Wy wychodzicie za mąż z miłości, jak ponad 60% kobietom się nie podoba/nie pociąga je ich partner? 

Właśnie te 60% nie wychodzi z miłości więc kończy sie rozwodem lub nieszczęśliwym małżeństwem. Ja jestem w tych 40% (chociaż nie wiem czy wezmę ślub) to jesli bym brała to z miłości :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wiecie, że nie musicie się wstydzić ani żałować tego, że kogoś kochaliście? Nawet jak ten ktoś ("ktosiuwa" xd) was kopnął w dupę? Nawet jeśli mieliście białorycerską wizję miłości. Przynajmniej byliście szczerzy. Ci, którzy grali wam na nosie to z reguły wraki emocjonalne. Ja wam mówię, lepiej coś przeżyć "na pełnej" niż przejść przez życie jak zombie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, jacku napisał:

Wiem co napisałaś, skoncentruj się na tym, co ja napisałem.

Nie wiem co ty chcesz udowodnić? Zgadzam się z twoimi statystykami (sa trochę przesadzone) ale ogólnie to tak jest. Większości kobiet podoba sie mniejszość mężczyzn. Jeśli nie mają szans na najlepszych to wybierają przeciętnych i nie wychodzą za mąż z miłości. Stąd rozwody. Wiec reasumując piszesz w kolo to samo ja potwierdzam a ty dalej coś chcesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, jacku said:

Pań nie czuje pociągu seksualnego do swoich partnerów.

Ja to rozumiem w późniejszym wieku po haju hormonalnym ale na początku jakaś tam fascynacja musi być. To znaczy, że 70% kobiet w związkach jest gwałconych.

5 minutes ago, Androgeniczna said:

Jeśli nie mają szans na najlepszych to wybierają przeciętnych i nie wychodzą za mąż z miłości. Stąd rozwody.

To po co marnują komuś życie dla swoich egoistycznych celów?

A wiem "Dziewczyna przez świat nie może iść sama" Wybieranie tej piosenki na pierwszy taniec to jakiś kretynizm:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, rycerz76 said:

To po co marnują komuś życie dla swoich egoistycznych celów?

Geny. Wbudowana przez biologię potrzeba przekazania dalej swoich genów jest silniejsza, niż jakiekolwiek systemy moralne czy nawet - w tych przypadkach - pociąg seksualny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, jacku said:

No ale co ja tam wiem o kobiecej miłości ... :D

Widać jakaś ciebie skrzywdziła ironizuje. Sam też przechodziłem etap tindera itd. łącznie ze swoim eksperymentem Klaudiusz. Zadziwiło mnie jak kobiety przy tej samej gadce potrafią reagować na osobę w zależności od wyglądu. Biedne te kobiety i te ich wykastrowane koty.

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, rycerz76 napisał:

o po co marnują komuś życie dla swoich egoistycznych celów?

Chcą być w związku. To dla niektórzych kobiet tak ważne jak dla was seks. Też czasem idziecie do łóżka z przeciętnym bo chca. Tak samo kobiety tworzą związki. Wybieraja przeciętnego żeby tylko był.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Androgeniczna napisał:

Chcą być w związku. To dla niektórzych kobiet tak ważne jak dla was seks. Też czasem idziecie do łóżka z przeciętnym bo chca. Tak samo kobiety tworzą związki. Wybieraja przeciętnego żeby tylko był.

Trzeba to zdanie poprawić:

Chcą być w związku. To dla niektórzych kobiet tak ważne jak dla was seks. Też czasem idziecie do łóżka z przeciętnym bo chca kasy. Tak samo kobiety tworzą związki. Wybieraja przeciętnego żeby tylko był bo chadów i badboyów nie ma wystarczającej ilości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.