Skocz do zawartości

Wychowanie nastolatki


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Anna napisał:

Uważałam i nadal uważam, że wartości religijne chronią, natomiast wydaje się, że żeby dojść do zgody z sobą i ze światem czasami  odrzucamy dyrektywy, nawet po to by w wolności kiedyś do nich wrócić.

Potwierdzam. U mnie dwadzieścia lat przerwy i powrót, szukanie tym razem z własnej woli.

 

To nie jest łatwe, pozwolić upadać. Ale inaczej nie nauczy się chodzić.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Anna napisał:

Moje dziecko  przechodzi kryzys wiary, odbyło się to w kontekście zawiedzionej miłości.

A ile Twoje dziecko ma lat?

Ja zaczęłam powątpiewać w istnienie Boga mając 13 lat, było to w ramach młodzieńczego buntu. Nie było to racjonalnie uzasadnione. 

Mając 16-17 lat byłam gorliwą katoliczką. 

Potem przestałam wierzyć już definitywnie. 

 

 

Edytowane przez JudgeMe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dzieci potrzebują od swoich rodziców spójnych zachowań"

 

"Waszym zadaniem jest prowadzić i uczyć dziecko, jak sobie radzić w życiu kiedy was zabraknie, nauczcie je jak być silnym i by zachowały wolnego ducha". 

 

"Wasze dziecko uczy się poprzez obserwację waszego zachowania, wasze dziecko patrzy jak radzicie sobie ze stresem, czy jest to na przykład picie a może np yoga"

 

"Naucz dziecko by szanowało Cię jako rodzica, nie angażuj się we walkę o przewagę. Kiedykolwiek będziesz ją toczyć dajesz do zrozumienia, że możesz ją przegrać. Masz już 100% mocy i nie musisz walczyć o to by ją odzyskać. Nigdy jej nie utraciłeś chyba, że sam oddałeś"

 

Może się komu przyda. 

Nie mam dzieci ale takie rady wyczytałem w mądrej książce. 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Yolo, ja mam chłopców (19, 15)więc mogę się odnieść bardziej ogólnie. Są różni i obaj ten etap inaczej przechodzili. Starszy wszedł już w fazę " zakańczającą", można z nim podyskutować bez emocji, na fajnym poziomie. Młodszy jest w epicentrum i na dodatek ma większy temperament. Chłopcy na tym etapie ( jak zauważyłam) potrzebują bardziej męskiego autorytetu; to koniec przyjmowania opiekunczości matki, przed tym się buntują i dobrze. Młodzi ludzie są w tym okresie bardzo wrażliwi i czuli na każde słowo wypowiedziane przez bliską osobę. Biorą wszystko do siebie, trzeba zachować stoicki spokój, liczyć do 10, pamiętać, że to okres przejściowy, przypomnieć sobie swoje dojrzewanie i uderzyć się w pierś ale też przeanalizować czego myśmy wtedy oczekiwali. Mnie było o tyle łatwiej, że w wieku 14-23 lat pisałam dzień w dzień dziennik/ pamiętnik. Więc jako "tamta dziewczyna" napiszę Ci, oczekiwałam poważnego traktowania moich problemów, nie lubiłam umoralniania typu" kiedyś będziesz dorosła to zrozumiesz", bo to dla nastolatki na ten czas abstrakcja. Bardzo lubiłam rozmowy o życiu z mamą na konkretnych przykładach osób, które znałam i lubiłam gdy mnie pytała o coś, co w szkole itd., lubiłam być sama, nastolatkowie nie mogą spać więc pamiętajcie o tym, gdy macie blisko swoich sypialnię ;-).  Każdy nastoletni potrzebuje uwagi, zrozumienia(! Tak wiem ciężko)i poczucia bezpieczeństwa, tego że nadal jest ważny mimo, tego iż się zmienia fizycznie. Tylko do każdego trzeba znaleźć odpowiednie podejście( metodą prób i błędów) na przykład mój 19 chętnie zwierzał się, jeśli pytałam. Młodszy reaguje agresywnie, muszę go brać " sposobem", na przykład proponuję mu wyjście do kina, potem idziemy na lody i ja w momentach gdy widzę zmniejszony poziom energii i nastrój przyjazny wtedy mu coś przemycam, albo pytam niby " mimochodem", i zawsze podejmuję rozmowę gdy sam jest na coś nakręcony i przychodzi mi czy mężowi coś opowiedzieć. ( na przyklad o nowym komiksie Marvela który musi koniecznie przeczytać  bo to sztos- tym sposobem zakupiliśmy stare komiksy Kajko i Kokosz i inne)Zauważyłam też duże rozprężenie u nich z utrzymaniem porządku w ogóle i w pokojach. Rozmawiałam z innymi mamami, też miały podobnie. Czyli myślę ok jakiś standard, ale egzekwuję cotygodniowe sprzątanie, nawet jeśli tylko machnie rurą od odkurzacza, poza tym nastolatki mimo wszystko oczekujących tych ram, tego co cykliczne, co powtarzalne. To ich uspokaja w jakim sensie, że nie wszystko ulega diametralnej zmianie i mogą równocześnie tego nie znosić wykonywać. To naturalne. Ja na początku panicznie bałam się utraty kontroli nad moimi " maluszkami" przecież, że nie będe mogła im na czas pomóc. Po przemyśleniach puknęłam się w głowę. Poczytałam też trochę o nastolatkach, nie mam w domu tych książek, jak dotrę do tytułów to Ci wrzucę.O dojrzewaniu rozmawiał z nimi mąż, ja podrzucilam książki, jak mieli ok 12 lat, bardziej chodziło mi o zachowaniu higieny, a tam było fajnie rzeczowo opisane. Moj największy problem to teraz zdalne lekcje 15latka. Siedzi przed kompem, dodatkowo obok smartfon. ?Spędza mi to sen z powiek. Wychowanie dzieci to ogromna odpowiedzialność, też miałam wpadki, ale tłumaczę sobie, że nikt nie jest idealny, starasz się nie wiesz co z tego wyjdzie. Ale co ma być to będzie, to osobne byty, często same muszą poznać życie metodą własnych doświadczeń i nasze chęci uchronienia ich przed błędami, które przerobiliśmy dla nich to tylko teoria. Jak kiedyś dla nas.Tak jest od pokoleń dlatego nie dramatyzuję. Młodzi muszą być trochę nieświadomi, bo gdyby znali życie ( jak 40, 50/60latkowie) to " kto by ruszył bryłę z posad świata"? Tylko oni- młodzi, pełni energii i ideałów. Młodość jest fajna, cholerka.?? PS Lubię te ich powiedzonka i je sobie zapisuję np: sztos, dzban, essa, epicko, luzik itp. Zwalczam tylko pisanie skrótów nwm, sb - tego nigdy nie polubię. ?

Edytowane przez Wewerka
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wewerka

Dziękuję Ci bardzo za komentarz, poruszyłaś kilka istotnych rzeczy.

Przypomnę tylko że moje dzieciaki żyją na dwa domy już ponad cztery lata i od początku był problem każdego tygodnia z przestawieniem się.

U mnie mają swoje obowiązki np. utrzymanie porządku czy odpowiednie odnoszenie się do siebie. Moment przestawienia się wywoływał u nich opór. Chyba wychodzę na tego złego bo wymagam.

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Biorą wszystko do siebie, trzeba zachować stoicki spokój, liczyć do 10, pamiętać, że to okres przejściowy

Ile razy musiałem tłumaczyć że nie podoba mi się zachowanie, to na nie się denerwuję. Że głupie zachowanie to nie głupia osoba.

Doszło nawet do tego, że zaczęli dostawać kary za mówienie źle na swój temat tak samo, jak za złe zwracanie się do innych. Zadziałało, chyba zrozumiały o co chodzi.

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Tylko do każdego trzeba znaleźć odpowiednie podejście( metodą prób i błędów)

No, to nie jest łatwe, nie stracić kontaktu kiedy często jest się branym niemal za wroga bo zwracasz uwagę albo na coś nie pozwalasz. 

Chyba znajduję takie dojście, a polega ono głównie na przebywaniu tylko we dwoje. Kiedy jesteśmy we trójkę, zupełnie inny odbiór, nie ma tego dojścia do wewnątrz.

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Zauważyłam też duże rozprężenie u nich z utrzymaniem porządku w ogóle i w pokojach.

Pod tym względem, u córki tragedia. Ma gdzieś utrzymanie porządku, trzeba ją zmuszać. Dla mnie to jest cholernie uciążliwe, bo sam dbam o te rzeczy. Od kilku lat pozbywam się rzeczy żeby mieć minimalistyczny ład, po tygodniu z dziećmi wszystko trzeba przywracać na nowo. Tydzień spokoju i znowu pełno wszędzie ich rzeczy;)

5 godzin temu, Wewerka napisał:

egzekwuję cotygodniowe sprzątanie

Też tego pilnuję, plus odkładanie swoich rzeczy na bieżąco. Dzieła słabo, ale bez tego miałbym całą zawartość ich pokoi w salonie.

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Ja na początku panicznie bałam się utraty kontroli nad moimi " maluszkami"

O widzisz. A ja od początku cisnę na samo decyzyjność. A one jak na złość chcą o wszystko pytać.

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Tak jest od pokoleń dlatego nie dramatyzuję.

Mam wrażenie że to się jednak zmienia. Ludzie chcą teraz chronić dzieciaki przed wszystkim, moja młodość to było spędzanie wolnego czasu szwendając się po okolicy i nikt właściwie nie wiedział gdzie się włóczę całymi dniami, w wakacje noce spędzane na sianie na z rodzeństwem i kuzynostwem. Teraz sterylne warunki i o wiele większa kontrola. Tego chcę uniknąć.

Ale tak, wolałbym im zaoszczędzić swoich błędów i wytłumaczyć wcześniej co i jak działa. Szczególnie chodzi o córkę, bo widzę w niej siebie sprzed lat, tę trudną mieszankę wrażliwego dziecka i zbuntowanego nastolatka. Ona ma predyspozycje do popełniania moich błędów i dlatego zależy mi na dobrym kontakcie.

Młody to inna bajka. On dostał w pakiecie startowym taki zestaw cech, że czasem mu zazdroszczę;) Ten dzieciak pójdzie przez życie jak burza.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Yolo napisał:

@Wewerka

Dziękuję Ci bardzo za komentarz, poruszyłaś kilka istotnych rzeczy.

Przypomnę tylko że moje dzieciaki żyją na dwa domy już ponad cztery lata i od początku był problem każdego tygodnia z przestawieniem się.

 No tak , to pewnie, że trudniej utrzymać zasady.

U mnie mają swoje obowiązki np. utrzymanie porządku czy odpowiednie odnoszenie się do siebie. Moment przestawienia się wywoływał u nich opór. Chyba wychodzę na tego złego bo wymagam.

Tak wychodzisz na złego i to jest NATURALNE, taki wiek, takie okres "ewoluowania", nienaturalnym byłoby gdyby się nie opierali i spełniali Twoje zasady w mgnieniu oka, wtedy byłabym zaniepokojona, czy czegoś nie knują.

Ile razy musiałem tłumaczyć że nie podoba mi się zachowanie, to na nie się denerwuję. Że głupie zachowanie to nie głupia osoba.

Też to tłumaczyłam, za każdym razem, postąpiłeś niezbyt mądrze, ale masz prawo do popełniania błędów, bo jesteś młody i się uczysz (zauważyłam, że jak podkreślałam to ich prawo, łagodniej przyjmowali resztę), mówiłam też byłam w waszym wieku, popełniałam błędy i dlatego chciałabym was przestrzec, ale też wiem, ze moi rodzice mnie przestrzegali, a ja ich nie posłuchałam, i to był podwójny błąd, bo potem sama przekonałam się o tym na własnej skórze, i to była strata czasu, jeśli chcecie tracić w ten sposób czas, to co ja mogę? To Wasze życie i Wasze decyzje.

Doszło nawet do tego, że zaczęli dostawać kary za mówienie źle na swój temat tak samo, jak za złe zwracanie się do innych. Zadziałało, chyba zrozumiały o co chodzi.

U mnie kary weszły na chwilę, i były za nieprzestrzeganie czasu komputerowego.Nie wiem, czy pojęli sedno, mam nadzieję.

No, to nie jest łatwe, nie stracić kontaktu kiedy często jest się branym niemal za wroga bo zwracasz uwagę albo na coś nie pozwalasz. 

Nie jest łatwe, ale pamiętaj, ze one Cię obserwują, mówią jedna, a w głębi chcą tych zasad, i trzeba być konsekwentnym. Kiedyś czegoś nie zrobiłam/ zapomniałam, i młodszy niby w żartach coś napomknął' O mama, nie ...coś tam", ale ja wyczułam, że pod tym żartem był ukryty niepokój. Także jestem przekonana, że one mówią jedno, a niekoniecznie chcą by tak było, ale nie są na tyle samoświadome by to wiedzieć i zaakceptować, stąd niby-walka.

Chyba znajduję takie dojście, a polega ono głównie na przebywaniu tylko we dwoje. Kiedy jesteśmy we trójkę, zupełnie inny odbiór, nie ma tego dojścia do wewnątrz.

Tak może być, rodzeństwo bywa też zazdrosne o uwagę rodziców. Ja na przykład bardzo lubiłam jeździć z tatą w trasy (kierowca ciężarówki, na tamte czasy to był rarytas; siedziałam sobie wysoko i objeździłam całą Polskę :D), no ale nie jako nastolatka, tylko dziecko młodsze, to fakt.

Pod tym względem, u córki tragedia. Ma gdzieś utrzymanie porządku, trzeba ją zmuszać. Dla mnie to jest cholernie uciążliwe, bo sam dbam o te rzeczy. Od kilku lat pozbywam się rzeczy żeby mieć minimalistyczny ład, po tygodniu z dziećmi wszystko trzeba przywracać na nowo. Tydzień spokoju i znowu pełno wszędzie ich rzeczy;)

Też tego pilnuję, plus odkładanie swoich rzeczy na bieżąco. Dzieła słabo, ale bez tego miałbym całą zawartość ich pokoi w salonie.

O widzisz. A ja od początku cisnę na samo decyzyjność. A one jak na złość chcą o wszystko pytać.

Ale to dobrze, ze pytają, jesteś dla nich autorytetem. Zaznaczaj, że to Twój punk widzenia, i że one  kiedyś mogą mieć inny, u mnie dobrze to znosili.

Mam wrażenie że to się jednak zmienia. Ludzie chcą teraz chronić dzieciaki przed wszystkim, moja młodość to było spędzanie wolnego czasu szwendając się po okolicy i nikt właściwie nie wiedział gdzie się włóczę całymi dniami, w wakacje noce spędzane na sianie na z rodzeństwem i kuzynostwem. Teraz sterylne warunki i o wiele większa kontrola. Tego chcę uniknąć.

Ale tak, wolałbym im zaoszczędzić swoich błędów i wytłumaczyć wcześniej co i jak działa. Szczególnie chodzi o córkę, bo widzę w niej siebie sprzed lat, tę trudną mieszankę wrażliwego dziecka i zbuntowanego nastolatka. Ona ma predyspozycje do popełniania moich błędów i dlatego zależy mi na dobrym kontakcie.

Zawsze trzeba mieć dobry kontakt z dziećmi, rozstaje się mama z tatą, ale dziecko z mamą, czy dziecko z tatą. Dzieci są Cudne!

Młody to inna bajka. On dostał w pakiecie startowym taki zestaw cech, że czasem mu zazdroszczę;) Ten dzieciak pójdzie przez życie jak burza.

:Dmój młodszy też ma podobnie, trochę temperuję jego wrodzony egoizm. ;-), choć przypuszczam, że to płynie we krwi i bez transfuzji nie da rady :D

 

 

 

Yolo, i pamiętam, że nie ma ideałów, staram się mieć też dystans. Jeśli tyle osób polubiło tę piosenkę :D , to znaczy, że i z nami jest wszytko git ;)

 

Edytowane przez Wewerka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

@Yolo Jako, że odkopałeś temat w innym watko, a chyba wciąż aktualny.

 

Dla mnie podstawą dotarcia i utrzymania dobrej relacji z dzieckiem jest rozmowa - im wcześniej zaczniesz praktykować, tym lepsze efekty w wieku nastoletnim. Trzeba pytać co u kolegów/koleżanek, dlaczego tak, a nie inaczej, co sądzą o czymśtam, czy wiedzą skąd coś się bierze etc. Regularnie wciągać w rozmowę na tematy bieżące, na abstrakcyjne naprowadzać pytaniami, nie serwować gotowych odpowiedzi. Dzieci czują się wtedy ważne i przyzwyczajają się, że z rodzicem mogą każdy problem rozebrać na drobne, że mogą przyjść do Ciebie poradzić się lub po prostu pogadać. Moje dzieci przychodzą zarówno do mnie, jak i do męża. Dyskutując z dziećmi uświadamiasz im też, że rodzice potrafią myśleć i nie da się nimi manipulować. Bywa, że rodziców można do czegoś przekonać 😉

 

Mam córkę, która w tym roku skończy piętnaście lat, jest impulsywna, bywała wybuchowa (nie wiem skąd te cechy posiadła, bo nie po rodzicach). Jest genialna w wyszukiwaniu argumentów przemawiających na jej korzyść i potrafi dorosłego wykończyć dyskusją (nie wygrać) - ale nie manipuluje, bo wie, że na nas to nie działa (zarówno na mnie, jak i na męża). Z drugiej strony potrafi już sama zauważyć, kiedy jej emocjami manipulują koleżanki i jak stawiać granice innym.

 

Jeśli córka Tobą manipuluje lub próbuje to czynić, to zauważyła, że ten sposób działa. Jeśli chcesz zmienić jej zachowanie to pytaj ją otwarcie, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej wobec Ciebie, tłumacz jej to zachowanie lub niech ona Tobie wytłumaczy co chce osiągnąć i dlaczego takim sposobem. I że zamiast grać emocjami/manipulować, może powiedzieć wprost, o co jej chodzi. Nazywaj rzeczy po imieniu i wymagaj tego od niej. Rodzice często boja się (w sferze psychicznej) własnych dzieci, szczególnie nastolatków i z różnych względów odpuszczają im w pewnych płaszczyznach (nie chcą być gorsi/bardziej wymagający od innych rodziców, unikają konfliktów etc.) lub upraszczają swoją reakcję (nie mają cierpliwości/czasu na przegadanie zachowania dziecka). Nastolatki to widzą.

Przemyśl jak jest z tym u Ciebie, bo najlepiej znasz swoją historię.

 

Ja ze swoją nastolatką dużo rozmawiałam o jej emocjach (gniew, rozczarowanie kimś lub czymś, huśtawka nastrojów, bo ktoś coś powiedział), by rozumiała skąd się to w niej bierze i by umiała sobie z tym poradzić. Czyli nie bagatelizuję żadnych jej uczuć, chociaż jednocześnie nie pochwalam jakiegoś tam jej zachowania i otwarcie jej to mówię (to musi zrozumieć, zaakceptować i próbować wdrożyć w życie). A rozmawiam z nią dużo nie dlatego, że lubię sobie pogadać, ale dlatego, że dzieci robią teraz strasznie głupie rzeczy z jeszcze głupszych powodów, więc jest to dla mnie ważne.

 

Był okres, że moja strasznie się miotała, wybuchała z byle powodu, strzelała focha i zamykała się w pokoju etc. Dawałam jej czas na ochłonięcie i zawsze przegadywałyśmy jej problem. Czasem jak sama miała jakieś dylematy lub dołek był zbyt głęboki by chciała rozmawiać, to pisała listy (bardzo to polubiła), więc potem obgadywałyśmy to, co napisała (pokażę jej te bzdury jak dorośnie). Samo napisanie listu powoduje, że dziecko wyrzuca coś z siebie, łatwiej jest mu się do czegoś zdystansować. Moja sama z siebie niedawno polecała ten sposób jakiejś koleżance, która czuła się niezrozumiana przez rodziców 😉.

Dziecko powinno widzieć, że chcesz zrozumieć jego uczucia/reakcje, jakiekolwiek by one nie były. Ważne, by nie zamiatać problemów pod dywan i nie przymykać oczu na wybuchy/manipulacje, a w mądry sposób pokazać, że ogólnie nie jest to dobra droga do komunikacji ze światem i sobą samym.

 

Przy emocjonalności nastolatek powinieneś też pamiętać o tym, że dziewczyny funkcjonują już cyklem miesięcznym, wiec są dni, kiedy drażni je wszystko i z małej sprawy zrobią burzę z piorunami i rzęsistym deszczem. Trzeba im uzmysławiać, że w określone dni rządzić nimi chcą hormony (nie jako wymówkę na wszystko, ale element zrozumienia siebie) i nie robić z okresu tabu. Moja nie ma problemu, by tacie powiedzieć, że na tenis to ona dziś pójść nie da rady, bo ma okres i ledwie stoi na nogach. Z perspektywy mężczyzny może się to wydawać śmieszne, ale w wieku nastoletnim bywają dni, kiedy biologia naprawdę rozwala fizycznie i psychicznie.

 

Ad. wspomnianego przez kogoś wcześniej kopiowania w życiu dorosłym wzorców z domu rodzinnego:

Mądre dzieci nie kopiują bezmyślnie wzorców z domu. Biorą z domu to, co wartościowe, resztę potrafią zbudować same. Mądre dzieci to takie, którym rodzice wytłumaczyli, że żyć można na wiele sposobów, a ścieżki życiowe wybrane przez rodziców to tylko ścieżki życiowe tych rodziców (bywa, że z wertepami). Dzieci wybierają swoją ścieżkę, ważne, by znały zasady i konsekwencje.

 

I jeszcze jedna ważna rzecz, którą powinieneś wziąć pod uwagę:
Emocje/manipulacje żony, czy dziewczyny możesz sobie ignorować i nie będzie w tym nic złego. Ale już manipulacji córki nie powinieneś traktować w ten sam sposób (nie mówię o uleganiu im), bo mają gdzieś swoje źródło i powinieneś się do niego dokopać. Im bardziej pomożesz nastolatce zrozumieć siebie (jako mężczyzna w roli ojca, nie partnera), tym większa szansa, że będzie w przyszłości szczęśliwa ze sobą lub z kimś.

 

Dziś rozmawiałam z córką na temat wychowania nastolatków i powiedziała, że rodzice są bardzo ważni, bo to ‘pierwsza linia wsparcia w starciu ze światem’😊

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za ten post! 

Będę do niego regularnie wracać, bo będzie zbiorem praktycznych rad i przede wszystkim - empirycznych przykładów, szczerych opisów emocji i uczuć w sferze rodzicielstwa i dorastania dziecka. 

 

Opis procesu mojego dorastania i przede wszystkim - zrozumienia wszystkiego, co związane z moimi rodzicami, domem rodzinnym i wzorcami z niego wyniesionymi - muszę zostawić na jutro. 

Chcę by mój opis był spójny i może nieskromnie coś wartościowego wnoszący w ten b.potrzebny temat.

 

Nie mamy dzieci, więc z mężem jesteśmy multiwujostwem dla gromadki w przedziale wiekowym : jeszcze nienarodzone - 18l.

To nigdy nie będzie to samo, co rodzicielstwo, ale "nasze" najstarsze dzieciaki w tym roku piszą maturę. W sumie to dla nas przecież młodsze koleżeństwo, ale z mężem często jesteśmy takim zewnętrznym pomostem - między nimi a ich rodzicami, czy też zbliżającym się światem dorosłych. 

 

Dobra, wzniośle się zrobiło. Nie dawno sama prezentowałam gowniażerskie zachowania, więc jajo nie może się tak madrzyć. 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo  Jeszcze jedno - ponieważ mój mąż też jednak nie rwie się do rozpracowywania emocjonalnych jazd nastolatki… 🙂

 

Nie wiem ile lat ma Twoja nastolatka, ale na pewno umie czytać. Jeśli z różnych względów nie chcesz lub nie czujesz się na siłach, by na jakiś temat porozmawiać z córką lub ona rozmawiać nie chce (a problem jednak jakiś jest), podeślij jej adekwatny artykuł do przeczytania (w sieci jest dużo mądrych treści). Możesz potem z nią na ten temat porozmawiać (by się upewnić, że czytała ze zrozumieniem) lub pozostawić bez komentarzy – zawsze będzie to już jakaś Wasza wspólna płaszczyzna porozumienia (ona wie, że Ty wiesz i odwrotnie).

 

Wsparcie się źródłem zewnętrznym jest też pomocne, kiedy najzwyczajniej w świecie nie chce Ci się tłumaczyć po raz dziesiąty, że coś w świecie działa tak, a nie inaczej, czyli kiedy dzieci są na etapie podważania autorytetu rodzica (tym sposobem swój autorytet też wzmacniasz –  okazuje się, że nie jesteś sam w głoszonych mądrościach życiowych).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.02.2022 o 13:12, lumineer napisał:

Nie wiem ile lat ma Twoja nastolatka, ale na pewno umie czytać

 

Twoja i moja są w podobnym wieku. 

 

To co napisałaś, to prawdy z tych znanych, o których trzeba jednak przypominać. 

Te wszystkie elementy istnieją, próbuję rozmawiać choć różnie z tym bywa. Pokazuję jej, jej zachowanie i konsekwencje, to że ma ono wpływ na innych i jeśli czegoś oczekuje, sama powinna też dawać. 

Podrzucam też czasem książki dedykowane nastolatkom, które pewnie lepiej ode mnie wyjaśniają pewne treści. 

 

Sprawa się rozbija głównie o jej niechęć do dbania o rzeczy dla mnie ważne, np. utrzymanie porządku. 

Tutaj emocje mocno buzują;) 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, maggienovak napisał:

Co Was najbardziej wqrwia

 

To, że istnieje. 

😆

 

 A poważniej, to jest jak orka na ugorze. Są ustalenia, wie o co chodzi i wie że to jest racjonalne, a i tak robinpo swojemu.

 

Upominasz raz, drugi w kwestii ktora juz byla omawiana wielokrotnie, wreszcie krew buzuje i podnosisz głos. 

A z drugiej strony oburzenie, bo jak to tak.. 

 

Ona wykazuje wiele cech, które tutaj chłopaki przypisują swoim partnerkom.

O ile jej pewne rzeczy w tym wieku mogą ujść, takie jak np niedojrzałość emocjonalna i adekwatne zachowania, o tyle nie zmienia to faktu, że relacji to nie ułatwia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Yolo napisał:

Są ustalenia, wie o co chodzi i wie że to jest racjonalne, a i tak robinpo swojemu.

Konkretnie, które ustalenia idą w piach, a które są realizowane po macoszemu? 

U matki Wasza nastolatka ma takie samo podejście do konkretnych ustaleń? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do niektórych spraw dojrzałam dopiero teraz, kiedy sama jestem matką.

Kiedyś myślałam, że moja mama jest kontrolująca i despotyczna, a teraz zdaję sobie sprawę, jak olbrzymie moi rodzice mieli do mnie zaufanie i jaką wolność mi dawali. A nie było ze mną lekko, oj nie.

Także Twoja córka @Yolo pewnie też za kilkanaście lat wszystko sobie odtworzy i zrozumie, że ojciec miał trochę racji.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yolo napisał:

Sprawa się rozbija głównie o jej niechęć do dbania o rzeczy dla mnie ważne, np. utrzymanie porządku. 

Tutaj emocje mocno buzują;) 

 

 

Wiesz, w pierwszych miesiącach mieszkania z mężem strasznie mnie wkurzało, że wieczorem zostawiał kupę okruchów w kuchni, bo robił sobie kanapki. On spokojnie mówił, że posprząta jak zje kolację (bo przecież są jakieś priorytety w życiu głodnego człowieka). I on rzeczywiście tą kuchnię potem sprzątał bez przypominania, a jak zdałam sobie sprawę, że zawsze wcześniej też ją sprzątał sam z siebie to pogodziłam się z czasową obecnością okruchów w kuchni 🙃

 

Nie zawsze Twoja racja jest tą jedyną racją, może poszukaj jakiegoś małego kompromisu z nastolatką. Moja święta nie jest, nie robi bałaganu we wspólnej przestrzeni domu, ale jej pokój też wygląda różnie. Nie szarpię się o to, bo to jej przestrzeń i wydaje mi się, że nastolatki potrzebują zagospodarowywać ją tak jak chcą, nawet jeśli Ty to nazywasz bałaganem. Oczywiście u nas też raz w tygodniu pada komenda, że ma ogarnąć pokój i jakoś to robi. Do następnego razu 😉

 

Godzinę temu, maggienovak napisał:

@Yolo

@lumineer

Co Was najbardziej wqrwia w Waszych nastolatkach? 

 

Dla mnie nie ma takiej rzeczy.

Posiadanie dzieci jest piękną sprawą i każdy czas i koszt jest tego wart. To taka życiowa przygoda i wyzwanie w jednym. A jeśli się na coś decydujesz, to nie skarżysz się na konsekwencje.

Nerwy zaś regenerują się po drodze w jakiś magiczny sposób :)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, maggienovak napisał:

U matki Wasza nastolatka ma takie samo podejście do konkretnych ustaleń? 

 

Problem w tym, że tam takich ustaleń nie ma. Gdyby były, byłoby to dla niej naturalne. 

Wymagania są u mnie i przez to automatycznie jest duży opór. 

 

8 minut temu, Amperka napisał:

Także Twoja córka @Yolo pewnie też za kilkanaście lat wszystko sobie odtworzy i zrozumie, że ojciec miał trochę racji.

 

To oczywiste. Może będę miał z tego taki pożytek, że znicza czasem zapali przedwcześnie zmarłemu ojcu 😆

 

6 minut temu, lumineer napisał:

Nie zawsze Twoja racja jest tą jedyną racją

 

Chyba trochę mnie tu odbierasz  jako despotę. Uwierz mi, nie jestem cholerykiem i zdaję sobie sprawę z różnicy priorytetów. 

 

Pewne rzeczy po prostu trzeba robić żeby wspólne życie było znośne.

Jedyna możliwość nie robienia ich, to znalezienie służącego.

A tata się średnio do tej roli nadaje;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Yolo napisał:

To oczywiste. Może będę miał z tego taki pożytek, że znicza czasem zapali przedwcześnie zmarłemu ojcu 😆

😅😅😅😅

 

1 minutę temu, Yolo napisał:

Problem w tym, że tam takich ustaleń nie ma. Gdyby były, byłoby to dla niej naturalne. 

U Taty : porządek w pokoju, odrobione lekcje, przyjście o konkretnej porze do domu? 

Matka jak komentuje Twoje podejście do jej braku podejścia? 🤗

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, maggienovak napisał:

U Taty : porządek w pokoju, odrobione lekcje, przyjście o konkretnej porze do domu? 

 

Nawet tak bardzo nie wnikam w ten porządek w jej pokoju. Ma być czysty kiedy wyjeżdża. 

Kiedy tam koczuje, wystarcza że nic na głowę nie spada i zadbe stwory nie atakują znienacka. 

Lekcje podobnie. Ma dobre wyniki więc nie wnikam w rytm, w jakim się uczy. Dosyć dobrze sama tego pilnuje.

Z domy za bardzo nie wychodzi obecnie, ma ludziowstręt 😆

Rzecz rozbija się o wspólną przestrzeń. 

 

7 minut temu, maggienovak napisał:

Matka jak komentuje Twoje podejście do jej braku podejścia?

 

To jest jedna wielka pomyłka, nie ogarniam co się z kobietą porobiło na przestrzeni lat. 

Moja decyzja w sprawie opieki naprzemiennej wynikała m.in. z tego, że nie chciałem by dzieci przejęły w całości jej wzorce.

Wtedy bym się chyba załamał. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Yolo napisał:

 

To jest jedna wielka pomyłka, nie ogarniam co się z kobietą porobiło na przestrzeni lat. 

Moja decyzja w sprawie opieki naprzemiennej wynikała m.in. z tego, że nie chciałem by dzieci przejęły w całości jej wzorce.

Wtedy bym się chyba załamał. 

 

Tu Cię akurat rozumiem. Generalnie strasznie denerwujące jest, kiedy zasady jakie ustalasz w domu świat zewnętrzny ciągle podważa, bo mnóstwo dzieci robi co chce i ze strony rodziców nie ma żadnej kontroli, ani wymagań. 

Edytowane przez lumineer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@lumineer
 

17 godzin temu, lumineer napisał:

Generalnie strasznie denerwujące jest, kiedy zasady jakie ustalasz w domu świat zewnętrzny ciągle podważa, bo mnóstwo dzieci robi co chce i ze strony rodziców nie ma żadnej kontroli, ani wymagań. 

które Twoje zasady i wartości świat zewnętrzny próbował wytrącić z Twojego dziecka? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maggienovak napisał:

@lumineer

które Twoje zasady i wartości świat zewnętrzny próbował wytrącić z Twojego dziecka? 

@maggienovak

Nie wartości - te bez większego problemu udało nam się zakorzenić (typu uczciwość, sprawiedliwość, szacunek dla siebie i innych etc.). Nawet dziwię się, że tak łatwo poszło 😉

 

Irytujące natomiast było, że np. pierwsze lizaki moja córka dostała w przedszkolu, że pierwszego nerfa młody dostał też w przedszkolu (jak sobie przypomnę, jak mnie to wtedy wnerwiło - mój szlachetny pięciolatek i gun 😂).

Że na podstawie tego, jak luźno żyją inne dzieci, moje też usiłują przesunąć jakieś granice na swoją źle pojętą korzyść, np. z użytkowaniem telefonu. Moje np. od początku miały Family Linka z limitami, a cześć rówieśników nie miała żadnych ograniczeń na telefon. W wersji dzieci to brzmi 'nikt tak źle nie ma jak ja’, ale chwilę potem okazuje się, że jednak połowa dzieciaków też ma Family Linka. Więc nie można dać się nagiąć i tak trochę ciągle balansujesz, bo dzieci rosną, uprawnień im przybywa, masz do nich coraz większe zaufanie, ale z tyłu głowy ciągle masz też poczucie odpowiedzialności i jakieś tam własne ideały.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Nie bardzo @Druid ale może coś ciekawego ktoś poleci. Od siebie tylko dodam, że dzieci ponoć bardzo ukazują nam - dorosłych nasze własne braki, ponoć są w tym świetnie co za tym idzie pewno skupiłbym się bardziej na sobie w takim sensie, by dawać konstruktywny przykład młodemu. To chyba zawsze jakoś działa ale tak to niestety, nie kojarzę lektur by coś polecić. Póki co dzieci nie mam, więc nie bardzo zagłębiałem się w temat ale może ktoś inny coś fajnego zarzuci.

 

Powodzenia @Druid 🙂 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.