Skocz do zawartości

O tym nie powiedzą Ci: matka, siostra, przyjaciółka


Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Orybazy napisał:

Bardzo mi kiedyś zaimponowała dziewczyna która na studiach wzięła ślub, dziekankę na urodzenie dziecka.

Jak ktoś jest zorganizowany i zmotywowany to się da. Jeśli kiedykolwiek brałabym ślub, to wiek 23 by mnie nie zniewolił, podobnie jak dziecko chwilę po studiach. Nie wiem, nie widzę w tym nic złego. Czy powrót do pracy po ciąży i macierzyńskim w wieku lat 30 jest prostszy niż rozpoczęcie jej po tym wszystkim w wieku 25-27? Coś wątpię. 

 

Pracuję już teraz, oszczędzam fajne pieniądze, mam wiele ułatwień w życiu, dlaczego ich nie wykorzystać? 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Tacritan said:

To tak jak u mnie. Moja żona też urodziła pierwsze dziecko pomiędzy pierwszym a drugim rokiem studiów, w wakacje. Tak zaplanowaliśmy i bez problemu daliśmy radę. Do tego studiując i będąc w ciąży prowadziła już swój mały biznes. Z resztą firmę prowadzi do tej pory i nie marudzi.

Wyrazy szacunku dla Niej i dla Ciebie za znalezienie takiej kobiety!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Lalka napisał:

Udowodnij mi, że mój przebieg ciąży i porodu zależał od tego jaki rodzaj podniecenia odczuwam przy moim, ale najpierw udowodnij, że mój jest słaby i w ogóle.

Nie chodzi o podniecenie tylko o ogólne zadowolenie z pożycia i relacji i podejście do pewnych okoliczności jako do wyzwań, którym chce się stawić czoło.

Ot cała filozofia. Dla narzekających zawsze znajdzie się cała masa preteskstów do robienia z siebie ofiary i męczennika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tacritan napisał:

Ot cała filozofia. Dla narzekających zawsze znajdzie się cała masa preteskstów do robienia z siebie ofiary i męczennika.

Poród to nie filozofia a fizjologia, na ktorą nie masz wielkiego wpływu. Nawet lekarze, ktorzy w tym pracuja na codzień są zaskakiwani różnymi sytuacjami. 

A Ci męczennicy co narzekają BEZ powodu to inna liga ludzi, oni narzekają dla narzekania.

Co innego jak ktoś może w sposób swobodny się wypowiedzieć na temat obiektywnie przykrego przeżycia. To nie jest użalanie się. 

Teraz, Lalka napisał:

@Tacritan Gdzie narzekam? :)

Piszę jak jest, nie można? :)

Czyli każdy kto na forum pisze o swoich negatywnych doświadczeniach jakichkolwiek robi z siebie ofiarę i męczennika? :)

 

Tak. Bo tylko samce mogą mendzić w swoich wątkach (i to właśnie często wyolbrzymiając swoje problemy), ale jak samica opisze swój poród to wielki protest, bo powinna udawać że było to fantastyczne rpzeżycie graniczące wręcz z orgazmem. No kurwa, lepsze niż seks ??Żenada. Poziom empatii poniżej zera. 

6 minut temu, Hatmehit napisał:

Jak ktoś jest zorganizowany i zmotywowany to się da. Jeśli kiedykolwiek brałabym ślub, to wiek 23 by mnie nie zniewolił, podobnie jak dziecko chwilę po studiach. Nie wiem, nie widzę w tym nic złego. Czy powrót do pracy po ciąży i macierzyńskim w wieku lat 30 jest prostszy niż rozpoczęcie jej po tym wszystkim w wieku 25-27? Coś wątpię. 

Pierwsze rodzilam majac 22 lata, drugie 30, i porownujac obie sytuacje to zdecydowanie polecam nie czekac nie wiadomo do kiedy. Pierwsza ciąże wręcz przeleciałam na skrzydłach. Zero dolegliwości, miałam mnóstwo energii, a drugą już niestety.. tak jak pisalam wczesniej. Myślę, że młodszy organizm jest lepiej do tego dostrojony.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, MalVina napisał:

Myślę, że młodszy organizm jest lepiej do tego dostrojony.

Oczywiście, to pewne. Najlepszy czas z punktu widzenia biologii to tylko 20-25 w kwestii płodnosci, zdrowia dziecka i dolegliwości ciążowych oraz energii do opieki. Nie ma lepszego czasu, po prostu. Okrutne trochę, ale niestety taka nasza natura. Nie przewidziała ona, że będziemy żyć do 80 i rodzić do 40, dlatego wszystko tak prędko jest 'biologicznie preferowane'. Zbyt szybko się rozwinęliśmy cywilizacyjnie, aby mechanizmy biologiczne za nami nadążyły. Ma to oczywiście minusy.

 

 

PS Trzeba mówić o niekompetencji kadry medycznej, aby zmieniać polskie porodówki, ale przede wszystkim o dbaniu o swoje zdrowie przed i w ciąży, bowiem świadomość powikłań oraz profilaktyka mogą wiele ułatwić.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, MalVina napisał:

Co innego jak ktoś może w sposób swobodny się wypowiedzieć na temat obiektywnie przykrego przeżycia. To nie jest użalanie się. 

Tak. Bo tylko samce mogą mendzić w swoich wątkach (i to właśnie często wyolbrzymiając swoje problemy), ale jak samica opisze swój poród to wielki protest, bo powinna udawać że było to fantastyczne rpzeżycie graniczące wręcz z orgazmem. No kurwa, lepsze niż seks ??Żenada. Poziom empatii poniżej zera. 

 

Dokładnie, nie wiem skąd się to bierze.

Tym bardziej, że kobieta nie ma wpływu na przebieg porodu. I to taplanie się w samozadowoleniu, że u mnie to jest "bardziej", "lepiej", "z uśmiechem i bez dąsów".

Wielki dramat, bo nastoletnia miłostka nie przetrwała, ale możliwość zaduszenia dziecka przy porodzie, albo wypadająca macica to przecież "ahoj przygoda".

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, MalVina napisał:

Poród to nie filozofia a fizjologia, na ktorą nie masz wielkiego wpływu.

Na fizjologię mamy wpływ, i to całkiem spory. Wszelkiego rodzaju nerwice to w większości dolegliwości natury emocjonalnej, które dają całkiem realne fizyczne objawy.

Pozytywne nastawienie, rozluźnienie i sprawność fizyczna są bardzo ważne w trakcie porodu, tak właśnie twierdzi moja żona, praktyk a nie teoretyk.

42 minuty temu, MalVina napisał:

Co innego jak ktoś może w sposób swobodny się wypowiedzieć na temat obiektywnie przykrego przeżycia. To nie jest użalanie się. 

Wnioskuję, iż tym przykrym doświadczeniem jest dla Ciebie właśnie poród... To wszystko wyjaśnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Tacritan napisał:

Pozytywne nastawienie, rozluźnienie i sprawność fizyczna są bardzo ważne w trakcie porodu, tak właśnie twierdzi moja żona, praktyk a nie teoretyk.

Tak, i to pomoże dziecku nie owinąć się pępowiną, kobiecie z defektem na narzadach przejść przez poród bezproblemowo, dziecku ułożonemu poprzecznie wyjść na pstrykniecie palca. Twoja żona miala dobry poród i tylko się można z tego cieszyć. Natomiast negowanie cudzych odczuć, bo "moja tak nie miała, jest insza niż insze i lepsza niż lepsiejsze" jest slabe. Sorry

To mi przypomina piekny poród kolezanki, której dziecko zdrowiótkie i donoszone urodziło się martwe bo w ostatnim stadium porodu odkleiło się łożysko z powodu zbyt krótkiej pępowiny i dziecko się udusiło wychodzac przez kanał rodny. No mogła się kurwa bardziej pozytywnie nastawiać i być w ogóle fajniejsza to może by się pępowina magicznie wydlużyła od uśmiechu ✌? tiaaa

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Tacritan napisał:

Pozytywne nastawienie, rozluźnienie i sprawność fizyczna są bardzo ważne w trakcie porodu, tak właśnie twierdzi moja żona, praktyk a nie teoretyk.

To chyba niezdrowe podbijać sobie zdanie o swojej porównując do innych, co? Bez tego się nie da? Twoja inne niż wszystkie? ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, MalVina napisał:

To mi przypomina piekny poród kolezanki, której dziecko zdrowiótkie i donoszone urodziło się martwe

Brniemy w skrajności, to do niczego nie prowadzi... Przecież tematem przewodnim nie są patologie ciąży.

 

Przeczytaj ponownie pierwszy post a później porównaj to z moją tezą o pozytywnym nastawieniu i radości, jakie daje urodzenie dziecka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tacritan napisał:

Przeczytaj ponownie pierwszy post a później porównaj to z moją tezą o pozytywnym nastawieniu i radości, jakie daje urodzenie dziecka. 

To może właśnie przeczytaj. Radość z urodzenia dziecka jest oczywista i nie stanowi tematu. 

 

2 minuty temu, Tacritan napisał:

Brniemy w skrajności, to do niczego nie prowadzi... Przecież tematem przewodnim nie są patologie ciąży.

Nie. Tematem są rzeczy o jakich nie powiedzą ci słodkopierdzące maDki, ktore miały szczęście mieć bezproblemowy poród. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MalVina napisał:

słodkopierdzące maDki, ktore miały szczęście mieć bezproblemowy poród

A może to nie szczęście, tylko wynik wielu wypadkowych, stylu życia, dbania o zdrowie, braku taplania się w emocjonalnym gównie... Zbytnio generalizujesz dzieląc matki na te, które "mają doświadczenia" i te, które mają szczęście, szczególnie te słodkopierdzące.

Wdziera się tu jakaś romantyczna, heroiczna wręcz narracja cierpiętnicy matki polki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TacritanJa też o siebie dbałam przed ciązą, w trakcie i po. W emocjonalnym gównie nigdy się nie taplam, a pomimo tego wyszło jak wyszło. Zrozum, że w tym temacie nie chodzi o to, która miała lepiej/ gorzej, a o zrozumienie, że często nie jest książkowo i nie łączyłabym tego ze związkiem bo mój jest bardzo udany. ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Tacritan napisał:

A może to nie szczęście, tylko wynik wielu wypadkowych, stylu życia, dbania o zdrowie, braku taplania się w emocjonalnym gównie... Zbytnio generalizujesz dzieląc matki na te, które "mają doświadczenia" i te, które mają szczęście, szczególnie te słodkopierdzące.

Wdziera się tu jakaś romantyczna, heroiczna wręcz narracja cierpiętnicy matki polki.

Czytasz to co chcesz wyczytać. Właśnie o takim podejściu mówię. Jest bardzo krzywdzące. Nikogo nie dzielę, to wy właśnie podzieliliście na te lepsze i te słabsze co im porody nie pyknęły. Ja mówię wprost, że może być różnie i trzeba się nastawić na wszystko. Tylko tyle i aż tyle. 

Nie jestem matką polką, cierpiętnicą, po moich wpisach choćby widać, jakie mam podejście do życia i dzieci. Wystarczy poczytać. Ten temat jednak miał być z zasady o tym co negatywne czy zaskakujące dla nas było jako kobiet w sytuacji ciąży, porodu, macierzyństwa. A nie pianie o swojej wspaniałości. Wy to, chłopcy, przekształciliście w dopierdalanki i manipulacje. Co jest niesmaczne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minutes ago, Tacritan said:

Wdziera się tu jakaś romantyczna, heroiczna wręcz narracja cierpiętnicy matki polki.

Pomniki i szpitale-pomniki Matek Polek to chyba ewenement światowy. Nie wiem czy w jeszcze jakimś innym państwie robi się z biologii powód kultu.

43 minutes ago, MalVina said:

A nie pianie o swojej wspaniałości. Wy to, chłopcy, przekształciliście w dopierdalanki i manipulacje. Co jest niesmaczne. 

Było nie pisać o traumie, tylko o konkretach. Przygotuj X, Y, Z. Zrób to i tamto. Tu masz stronę z "dobrymi szpitalami", tego unikaj. 

Temat jest "Tego ci nie powie ...", czyli zatai, w domyśle żeby cię nie zniechęcać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Orybazy napisał:

Pomniki i szpitale-pomniki Matek Polek to chyba ewenement światowy. Nie wiem czy w jeszcze jakimś innym państwie robi się z biologii powód kultu.

To chyba naleciałości poprzedniego systemu. Etos przodownika pracy budowniczego PRL i jego żony matki polki męki cierpiącej na traktorze karmiącej...

 

Bo ta, co łatwo urodziła i cyce jej nie wiszą do pasa i rozstępów brak to co ona wie o macierzyństwie, patusiara słodkopierdząca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Tacritan said:

To chyba naleciałości poprzedniego systemu. Etos przodownika pracy budowniczego PRL i jego żony matki polki męki cierpiącej na traktorze karmiącej...

Etos wciąż żywy, nikt CZMP nie przemianował na Szpital dziecięcy, wciąż powstają pomniki:

2017

https://www.warszawa.pl/miasto/pomnik-matki-odsloniety/

2014

https://egryfino.pl/artykul/pomnik-matki-polki-sybiraczki-odsloniety-fotorelacja

 

Teraz bardziej kult narodowy niż robotniczo-chłopski.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) Tak było 19 lat temu:

Pierwsze dziecko 24 lata, drugie 28. Nie miałam żadnych dolegliwości, prócz zarówno w jednej jak i drugiej ciąży - nie mogłam pić kawy, po prostu z dnia na dzień zapach mi nie pasował (nie wymiotowałam). W pierwszej kilogramami jadłam mandarynki, w drugiej batoniki mars i milki way - widocznie było tam coś czego mi brakowało w organizmie. I nie brońmy się przed tym.

Będąc w obu ciążach czułam się normalnie, w drugiej (chyba przez słodycze) więcej przytyłam i w zaskoczeniem było w pewnym momencie, ze nie widzę stóp :D ale to był temat do żartów no i przekonałam się jak ciężko jest na co dzień osobom otyłym. Poza tym pod koniec ciąż nie spałam, bo ciągle musiałam wstawać do toalety. :D Lubiłam być w ciąży, lubiłam czuć w sobie płód, czkawkę dziecka i wyobrażać sobie, że przez chwilę jestem taką  kobieto-mężczyzną, bo mam w sobie siusiaka :Di nadal jest dla mnie ogromną tajemnicą i cudem świata, taka ciąża.

Co do porodu - pierwszy 24 godziny, hardcore, rzucona na łóżko, bo zanikało tętno, tlenu i inne (nie wiem co). Nie zdążyłam zadzwonić do męża ani do lekarza. Okropnym było potraktowanie mnie jak przedmiotu (nie użalam się- fakty), nic mi nie mówiono, nie dano telefonu, kpiono z moich próśb o telefon, a na dodatek zaproszono stażystów do oglądania porodu bez poinformowania mnie o tym (choć akurat wówczas było mi wszystko jedno kto i gdzie patrzy). Straciłam przytomność, a pierwsze co usłyszałam po urodzeniu syna "cud ze się urodził żywy" i tylko dlatego, ze ważył 2 kg przeżył, był 3 razy owinięty pępowiną, w tym razy razy wokół szyi. (Chodziłam prywatnie do lekarza i usg miałam dzień przed porodem).  Dlatego drugi raz byłam przezorna, opłaciłam lekarza, zakazałam badania siebie przez inną osobę niż on, zakazałam masażu szyjki macicy (okropność). Poród trwał ...15 minut, lekarz był obok i był pomocny. Czułam się bezpiecznie, czego nie mogę napisać o pierwszym porodzie.

Dlatego zawsze dobrze jest mieć albo kogoś zaufanego obok (siostra, przyjaciółka), wiem, że teraz jest to możliwe. Podczas samego porodu bardzo pomagało mi siadanie na piłce podczas zbliżających się skurczów. Co do karmienia, to pierwszy syn był trochę w inkubatorze, wiec zanikł mu odruch ssania, męczarnia, trzy nieprzespane noce, bo nie chciał jeść (a chudy jak patyczek), ja obolała (wtedy myślałam, ze już nigdy nie dane będzie mi z impetem czy nawet odruchowo usiąść:D, ale okazało się, że to siedzenie na rogu łóżka przejściowy stan :)) Pielęgniarki nie wytłumaczyły i nie pokazały jak karmić, dlatego drugi raz jak rodziłam, byłam mądrzejsza i pamiętam, ze pól sali pierworódek pokazywałam i objaśniałam co i jak. ( bo pięlęgniarki  były nieprzychylne i opryskliwe) .Dodam, że po drugim porodzie, po 2 godzinach...śmigałam. (dosłownie). Wspominam to wydarzenie, poprzez zachowania personelu jako dosyć upokarzające, te późniejsze obchody, zaglądanie wiadomo gdzie i komentarze...często poniżej poziomu plus niewybredne żarty. (wiadomo dla nich to praca i chleb powszedni, ale empatii zero, oczywiście widoczne" lepsze "traktowanie osób, które chodziły prywatnie do lekarza. Choć faktem jest, ze wtedy przełączasz się na inny tryb, nie przeszkadza Ci, kto i gdzie zagląda, byle już było po, a później po jest ...nadal wszystko jedno kto i gdzie zagląda bo cieszysz się, że jest już po. Dlatego tak ważna jest wiedza na ten temat, na temat swoich praw, przebiegu porodu i okoliczności towarzyszących by nie dać się zbić z pantałyku. Radzę Wam dziewczyny, zjawisko" olać", nie przejmować się tym zaglądaniem bo niestety trzeba tam zaglądać, tak to natura wymyśliła, ale wymagać szacunku, intymności na ile się da i rzetelnych informacji w rozmowie na linii lekarz- pacjent, czy pielęgniarka-pacjent.

Fizycznie po porodzie bardzo wypadały mi włosy, brałam Merz specjal i wróciło do normy. Pierwszy kontakt z dzieckiem pełen strachu, bałam się kąpieli; na szczęście mąż ma większe dłonie (wykorzystać tę fizjonomię) i swobodnie utrzymał noworodka. Bardzo mi w tym czasie brakowało obecności mamy; pomogła chrzestna. Ważne by mieć wsparcie bliskiej kobiety jeśli jest taka możliwość. Maż też jest ważny i jego wsparcie, ale to nie to samo. Nie znaczy, że jest gorszy czy coś, po prostu to emocje kobiece, porozumienie płci. Pierwsze trzy miesiące nazywam "wycięte z życiorysu", skupiałam się wyłącznie na dzieciach. W chwilach kryzysu, nie wahać się poprosić o pomoc! Nie czekać do ostatniej chwili rozstroju, bo takie chwile na pewno się pojawią, ja chyba jak drugi syn miał 4 tygodnie, pierwszy 4 lata, wyjechałam do siostry na dwa dni (200 km dalej); to był ten moment kiedy czułam, że muszę na chwilę opuścić tych trzech sympatycznych panów.  :)Maż został z chłopakami. Dwa dni w innym otoczeniu pomogły. Nie polecam używać tylko pampersów, ale tetrowych pieluszek - bardzo ważne, można kupić ich 50 i  mieć na tyle by zmieniać. To na ile poświęcicie się w tych pierwszych dniach dzieciom, tyle zyska ich zdrowie później i fizyczne i psychiczne. Warto to zrobić. Tulić, śpiewać, całować, ale nie nosić na rękach, bo później Wam kręgosłup padnie. Odkładać do łóżeczka, miziać po buźce, czytać, śpiewać, mówić, zaznaczam, że może to trwać trochę, ale zaprocentuje, dziecko będzie usypiało bez kołysania. Pierwsze kołysałam 3 lata, drugie już nie - doświadczenie, ból ręki i nieprzespane noce mnie nauczyły.  Po trzech miesiącach wracać do żywych, te trzy miesiące dać sobie czas, na oswojenie się z nową sytuacją, na spanie, na zajmowanie się tylko malcem, na wyłączenie się z chaosu zewnętrznego, chodzenie w piżamie, nie malowanie się (mężczyźni zrozumcie), pamiętam, ten moment kiedy zdałam sobie sprawę, że teraz każdą decyzję by podjąć muszę uwzględnić najpierw w niej dziecko (wyjście czy cokolwiek). To było trudne, ale radość jaką dają maluchy - dla mnie przynajmniej - była nie do zastąpienia. Starsze dzieci to inna para kaloszy już :D. Znowu mi wyszedł wykład. Czas zamilknąć. ;):D Powodzenia przyszli Rodzice. ?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tacritan napisał:

To chyba naleciałości poprzedniego systemu. Etos przodownika pracy budowniczego PRL i jego żony matki polki męki cierpiącej na traktorze karmiącej...

 

Bo ta, co łatwo urodziła i cyce jej nie wiszą do pasa i rozstępów brak to co ona wie o macierzyństwie, patusiara słodkopierdząca...

To jest właśnie manipulacja. Nikt nic takiego nie napisał. 

Weszło za to dwóch facetów w rezerwat i rozwalają wątek chamskimi podjazdami. Nie szkoda wam czasu na ten jad?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MalVina napisał:

To jest właśnie manipulacja. Nikt nic takiego nie napisał. 

 

3 godziny temu, MalVina napisał:

Tematem są rzeczy o jakich nie powiedzą ci słodkopierdzące maDki, ktore miały szczęście mieć bezproblemowy poród. 

 

6 minut temu, MalVina napisał:

Weszło za to dwóch facetów w rezerwat i rozwalają wątek chamskimi podjazdami. Nie szkoda wam czasu na ten jad?

Gdzie tu jest jad?

Zwyczajnie nie da się z Wami kobietami dyskutować na rzeczowe argumenty, zawsze wplatacie elementy jazdy emocjonalnej i operowanie skrajnościami.

Rzeczywiście szkoda czasu, może innym razem uda się pogadać.

Pozdrowienia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Tacritan napisał:

 

 

Gdzie tu jest jad?

Zwyczajnie nie da się z Wami kobietami dyskutować na rzeczowe argumenty, zawsze wplatacie elementy jazdy emocjonalnej i operowanie skrajnościami.

Rzeczywiście szkoda czasu, może innym razem uda się pogadać.

Pozdrowienia ;)

Jakoś nie było ci tego czasu szkoda na dopierdalanki. Nie mam chęci szukać cytatów, bo doskonale wiesz gdzie co pisałeś i każdy to może zobaczyć. Więc - na cholerę wchodzisz w typowo babski wątek i obrażasz kobiety? Macie swoje męskie działy to tam sobie wygłaszajcie swoje mądrości.

41 minut temu, Wewerka napisał:

W chwilach kryzysu, nie wahać się poprosić o pomoc!

To powinni dołączać do karty ciąży jako motto przewodnie ? Ja też korzystałam z pomocy przyjaciółki, była niezastąpiona. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tacritan Ja rozumiem, co chciałeś przekazać. Masz 4 dzieci, więc na pewno masz spore doświadczenie, jeżeli chodzi o rodzicielstwo i pewnie spore pojęcie o ciążach i porodach.

 

Jednak to trochę wygląda tak, jakbym ja wbiła do wątku o przykrych problemach mężczyzn z erekcją, wzwodem czy męską bezpłodnością i ciągle pisała "a mój mąż to potrafi kilka godzin bez przerwy, a mój mąż nigdy nie jest zmęczony, a mój mąż zasiał od razu za pierwszym razem. A wy co? Wy nie umiecie? Ech, kiedyś to byli mężczyźni, a teraz kult marudnych niedojd".

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Amperka napisał:

@Tacritan Ja rozumiem, co chciałeś przekazać. Masz 4 dzieci, więc na pewno masz spore doświadczenie, jeżeli chodzi o rodzicielstwo i pewnie spore pojęcie o ciążach i porodach.

 

Jednak to trochę wygląda tak, jakbym ja wbiła do wątku o przykrych problemach mężczyzn z erekcją, wzwodem czy męską bezpłodnością i ciągle pisała "a mój mąż to potrafi kilka godzin bez przerwy, a mój mąż nigdy nie jest zmęczony, a mój mąż zasiał od razu za pierwszym razem. A wy co? Wy nie umiecie? Ech, kiedyś to byli mężczyźni, nie to co teraz: kult marudnych niedojdów".

 

 

Celne porównanie ?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.