Skocz do zawartości

Czy mężczyźni oczekują zrozumienia?


Rekomendowane odpowiedzi

8 minutes ago, SzatanKrieger said:

Gdy szukałem i pragnąłem zrozumienia za czasów bycia betą to byłem pogardzanym, dziś jest na odwrót.

Młody facet mówiący kobiecie o swoich rozterkach, wątpliwościach szybko się orientuje że kobiety unikają takich facetów. Okazywanie uczuć może działa na początku związku, ale szybko staje się dla pań nudne.

Z doświadczeniami i wiekiem facet z jednej strony lepiej rozumie świat i ma mniej rozterek i wie że nie może dzielić się ze swoimi słabościami z kobietą jeśli nie chce być sam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, bad intentions napisał:

Kobiety kochają w mężczyznach tajemniczość i siłę, uwielbiają to.

Nie jestem co do tego przekonana. Uważam, że okazywanie emocji, w tym też słabości to oznaka siły  Tym bardziej w czasach w których żyjemy, w tym karykaturalnym świecie.. 

Ja osobiście wolę też ludzi, którzy grają w otwarte karty i nie trzeba się zastanawiać nad ich intencjami - sama robię to samo i uważam, że to całkiem uczciwe. Tajemniczość może być dobra dla kogoś kto myśli w kategoriach zabawowych o życiu, nie jest natomiast pożądana jeśli myślisz o kimś poważnie. 

 

Uważam, że faceci nie powiedzą wprost, ale potrzebują wiedzieć, że ktoś jest zawsze po ich stronie, nieważne jak bardzo by coś zjebali. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Orybazy napisał:

Młody facet mówiący kobiecie o swoich rozterkach, wątpliwościach szybko się orientuje że kobiety unikają takich facetów. Okazywanie uczuć może działa na początku związku, ale szybko staje się dla pań nudne.

Z doświadczeniami i wiekiem facet z jednej strony lepiej rozumie świat i ma mniej rozterek i wie że nie może dzielić się ze swoimi słabościami z kobietą jeśli nie chce być sam.

Rozumienie, a rozumienie.

Siedziałam w pociągu ostatnio i za mną był chłopak z dziewczyną. On jej opowiedział caaaaaaaaaaałe swoje życie podczas tej podróży (chyba byli na etapie randkowania): problemy rodzinne, jego troski, zmartwienia, nieudane relacje, już myślałam, że zacznie mówić - kto po kim używał ręczników w domu. Ona się praktycznie nie mogła wtrącić, tylko empatycznie dopytywała. Założyłam słuchawki - współczułam jej, że ona nie może.

Dziewczyna słuchała, ale wierzcie mi, że nie zdziwiłoby mnie, gdyby zerwała tę relację. Zrobił sobie z niej tampon emocjonalny. On się taplał w swoich rozważaniach i problemach. Na pewno po wszystkim stwierdzi, że ona nie jest empatyczna.

Zrozumienia powinny wymagać sytuacje, których nie można rozwiązać - czyjaś śmierć, niepełnosprawność, depresje itd.

Najczęściej to dziewczyna opowiada o swoich problemach - ale być może panowie mają taką szufladkę w głowie, że potrafią się ciut wyłączyć.

Są sytuacje, gdzie trzeba kogoś wesprzeć, ale czasami ktoś chce sobie po prostu "pogadać", "wyrzucić z siebie" - ok, niech to zrobi i żyjemy dalej.

Tak bardzo szukamy zrozumienia u kogoś. Często ktoś daje podpowiedź - jak zmienić trudną sytuację. Mijają miesiące, a sytuacja dalej ta sama.

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, MalVina napisał:

Ja osobiście wolę też ludzi, którzy grają w otwarte karty i nie trzeba się zastanawiać nad ich intencjami

To prawda, jednak mężczyźni robią to raczej na poziomie bezpośrednim, praktycznym. Wolę coś takiego zamiast przesadzonej emocjonalności. Otwartość się liczy, ale także jej forma. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Amperka napisał:

Zrobił sobie z niej tampon emocjonalny. On się taplał w swoich rozważaniach i problemach.

to kolejna skrajność 🥺 nie można komuś robić za terapeutę przecież... sam fakt wyrzygiwania problemów w miejscu publicznym jest nie na miejscu  

 

swoją drogą też miałam ostatnio taką sytuację w pociągu, tylko tą rozgadaną stroną była baba i miałam sama jej serdecznie dość (a słuchawek brak) i szczerze współczułam kolesiowi (który nawet nie był jej facetem 🙄 bo jechała z nim na "kumpelskie wakacje" podczas gdy mąż został w domu...). Zmieniłam miejscówkę, bo nie mogłam jej słuchać, ale ten typ miał z nią jeszcze spędzić 6 godzin 😂

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Hatmehit napisał:

To prawda, jednak mężczyźni robią to raczej na poziomie bezpośrednim, praktycznym. Wolę coś takiego zamiast przesadzonej emocjonalności. Otwartość się liczy, ale także jej forma. 

Jedna wypowiedź, a tak naprawdę zmienia postać rzeczy. Lepiej dla każdego faceta w twoich przyszłych związkach, aby nie czuli potrzeby zbytniego "zrozumienia" z twojej strony, bo odbije im się to rykoszetem.  :)

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka

 

Mi chodzi o pewien balans, a nie przerost cech męskich. Gdy kobieta staje się "zimna" traci element "ciepła" co za tym idzie wyrozumiałość schodzi na dalszy plan i liczy się wynik. Zdrowo jest wtedy gdy jest zachowany balans.

Widziałem na własne oczy, jak kobiety z dobrym sercem ale przerostem cech męskich, potrafią być bezwzględne dla mężczyzn, to się w głowie nie mieści i potrafi zmrozić krew nawet w diabelskich żyłach.

39 minut temu, Amperka napisał:

Mężczyzna jest empatyczny i potrafi się wczuć w czyjąś sytuację, a kobieta o męskich cechach właśnie (o dziwo) nie - tylko kobieca kobieta i męski mężczyzna potrafią się wczuć.

Bycie empatycznym to cecha typowo kobieca tzw "ciepła", dziś większość mężczyzn jest "ciepła" a kobiet "zimna". 

Stąd większość facetów "rozumie" a większość kobiet nie bardzo, ponieważ kobiety stały się wyrafinowane a gdzie jest bycie wyrafinowanym tam "zrozumienie" ulega zardzewieniu na poczet cech typowo bojowych, gdzie bycie zbyt empatycznym nie jest pożądane bo nie sprzyja wyniku. Co pięknie opisuje powiedzenie "Po trupach do celu".

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ większość kobiet jest nastawione jak napisałem wyżej na "moje, mnie,".

Ktoś z taką postawą egoizmu jedyne co ma to ping ponga zamiast nerunów lustrzanych. Wczuwanie się i wrażliwość na trudy męskie czy kobiece jest niska. Jak facet nie ma rozwiniętych cech kobiecych to jest tyranem, jak jest zbyt kobiecy staje się tzw "słabeuszem" o czym pisał już Jung w swoich archetypach, jak kogoś to interesuje.

Jak kobieta jest zbyt męska to staje się jak Królową o sercu z lodu, jak zbyt kobieca jest nazbyt uległa i nie ma własnej woli i nie może decydować o sobie.

Chodzi o pewien zdrowy balans. Nie chodzi też o to, że jedne cechy są lepsze od drugich chodzi o to, że dzisiejsze kobiety poprzez wpływ społeczeństwa, stały się bardziej męskie i gardzą słabością co jest przecież normalne, że ma się zły dzień, rok, choroby, słabości. A faceci stali się słabsi co znów nie jest pożądane przez kobiety @Amperkabo każda by chciała "Bonda" w takim ogólnym rozrachunku i kogoś niezwykłego chociaż sama jest przeciętna.

39 minut temu, Amperka napisał:

(tu kasuję część, co napisałam - bo nie chcę prowokować dyskusji).

 

Zdążyłem przeczytać :D 

 

Nie przejmuj się, ja już się przejechałem tyle razy, że to aż śmieszne, ten etap mam za sobą (tak mi się wydaje przynajmniej). Natomiast nigdy nie miałem większego szacunku, uznania i nigdy kobiety nie były przy mnie bardziej uległe jak teraz ale nie tylko kobiety.

I tak ma być. Nie potrzebuję zrozumienia dla żadnej decyzji, którą podejmę od kobiety, ponieważ ich nie było gdy siebie musiałem zbudować od nowa, żadna nie była zainteresowana wrakiem - szukałem zrozumienia jak najęty kiedyś za czasów bycia osobą współzależną, co dostałem to kopa w dupę to moje no i to - nauczyło mnie, że na zrozumienie nie mam co liczyć, bo nikogo nie interesują moje problemy.

Nie wiem jak inni ale zrozumienia już nie szukam w kobiecie - ma mnie szanować, być kobieca, ciepła, dobra i nie musi rozumieć moich wyborów ale jeśli ze mną chce być to będzie wiedzieć, że jej dobro jest zawsze będzie brane pod uwagę ZAWSZE, nawet jak mnie znienawidzi (chodzi o podjęcie czasem ciężkich decyzji jak aborcja, nie pozwoliłbym na podjęcie takiej decyzji kobiecie). Czasem mężczyzna robi coś dla dobra kobiety i jej przyszłości i ona nie musi tego widzieć i rozumieć z aktualnej perspektywy, ważne że lider w związku rozumie a ona ma wiedzieć, że przy nim może być sobą i mu zaufać i może być kobietą.

16 minut temu, Amperka napisał:

Najczęściej to dziewczyna opowiada o swoich problemach

Mieli odwróconą dychotomię, laska z pociągu go rzuci.

33 minuty temu, Orybazy napisał:

Z doświadczeniami i wiekiem facet z jednej strony lepiej rozumie świat i ma mniej rozterek i wie że nie może dzielić się ze swoimi słabościami z kobietą jeśli nie chce być sam.

Dokładnie. 

 

No i niestety nie może liczyć na wsparcie, dlatego się powinno mieć przyjaciół. Kto stawia kobietę nad przyjaciół jest debilem. To nie kobieta Ci pomoże w najcięższych chwilach a przyjaciel. Kobieta Cię w najcięższych chwilach kopnie w dupie i odpali monkey brencha. 

 

ŻYCIE.  😕 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Hubertius napisał:

aby nie czuli potrzeby zbytniego "zrozumienia" z twojej strony

Wiem, że nigdy ich nie zrozumiem. Mogę cierpliwie wysłuchać i wykazać zaufanie co do indywidualnych rozwiązań mężczyzny, ale na co zda się zrozumienie, którego tak naprawdę nie da się uzyskać od drugiego człowieka? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Z tym balansem to mi dobrze wytłumaczyłeś, rozumiem. Jest to prawda. Nabywając męskich cech - staje się człowiek bardziej bezwzględny (widzę to po sobie).

Mój mąż mówi:

- to wszystko przez te baby w polityce. Kiedyś ktoś przekraczał nielegalnie granice, to wiadome było, że trzeba strzelać. Jakby miał dobre zamiary, to by się zgłosił do placówki dyplomatycznej. Co to za szantaż na państwach. Ale to przez te kobiety, wszystko jest takie rozmiękczone.

- ej, no ja przecież bym dała rozkaz rozstrzelać

- no ty tylko Ty...

 

Ty się Szatanie nie przejmuj, dorzucam Ci 3 lata, a ogarniesz tak psychę, że Margaret Thatcher byłaby dla Ciebie uległa jak baranek ;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Hatmehit napisał:

Wiem, że nigdy ich nie zrozumiem. Mogę cierpliwie wysłuchać i wykazać zaufanie co do indywidualnych rozwiązań mężczyzny, ale na co zda się zrozumienie, którego tak naprawdę nie da się uzyskać od drugiego człowieka? 

Zda się zajebiście dobrze. Bo tak naprawdę facet nie dostaje tego od nikogo w życiu codziennym. Najczęściej ani od rodzinki i ani od swojej laski. 

A zrozumienie to już dużo. Bo przynajmniej facet czuje, że chociaż jedna osoba mu nie wpierdziela kłód pod nogi i może skupić się na rozwiązywaniu swoich problemach zamiast na użeraniu z drugą osobą?

Jako facet muszę przyznać, że tego w życiu nie mam i raczej nie będę miał. W otoczeniu znajomych i rodzinki przybieram maskę, a prawdziwe ja zostawiam dla siebie. Mi z tym dobrze. Sam się przekonałem, że próby "uzyskania zrozumienia" od najbliższych kończą się przysłowiowym kopem w dupę i figa zostaje, a nie "zrozumienie".

 

 

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

No i niestety nie może liczyć na wsparcie, dlatego się powinno mieć przyjaciół. Kto stawia kobietę nad przyjaciół jest debilem. To nie kobieta Ci pomoże w najcięższych chwilach a przyjaciel. Kobieta Cię w najcięższych chwilach kopnie w dupie i odpali monkey brencha.

Szatanie, to nieprawda. Można się wesprzeć na kobiecie. Ja się za taką uważam. Ale byłabym pewnie trochę jak ten trener Niemki, co sprzedał jej plaskacza na pobudzenie (cosz to był za szok).

Siąść i wspólnie szlochać to nie moja bajka.

 

Natomiast przełamałam się ostatnio i wyszłam poza swoje języki miłości (wspólny czas, małe czyny) i na urodziny męża rano upiekłam ciasto, przyniosłam kwiaty, zapakowałam ładnie prezent, na obiad zaprosiłam jego brata z rodziną i mamę  - ogólnie dla mnie prezenty nie mają znaczenia, ale wyszłam spoza swojej bańki i pomyślałam, że może dla kogoś takie sprawy są ważne.

Okazało się, że były. Chodził rozanielony.

Mi się takie sprawy wydają nieistotne - taki trochę teatrzyk. Ale skoro dla kogoś bliskiego to jest ważne, to dla mnie dwa razy. Będę tak robić - chociaż nie rozumiem.

 

Po prostu trzeba określić - co Ty nazywasz wsparciem. Okazało się, że dla mojego męża takie drobne gesty mają znaczenie, a ja długo myślałam tak:  wstaję o 4.30, pracuję, potem ogarniam dzieciaki, żeby miał spokój, myję się regularnie, regularnie się kotłujemy, czy tu trzeba jeszcze coś dodawać. Okazało się, że trzeba.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Hatmehit napisał:

A od przyjaciół
 

Powiem to wprost. Z mojego doświadczenia coś takiego nie istnieje. Samemu musiałem nauczyć się być dla siebie przyjacielem.

Mam znajomych, ale to tyle.

 

14 minut temu, Hatmehit napisał:

innych mężczyzn? 
 

Jeszcze większe "nie"?

@Hatmehit, nikogo nie obchodzi los, myśli ani czyny kogoś innego. Każdy patrzy "materialnie" na każdego i pod kątem co z tego ta osoba będzie miała mieć.

Świat to arena, na którą każdy facet codziennie wychodzi musząc się mierzyć z dziadostwem całego tego świata.

Nie dziwi mnie więc, że faceci nie chcą się otwierać przed innymi bo w 99% odbija im się to czkawką nawet jeżeli nie od razu, to później.

Ja osobiście nie lubię żali, jakiś smarków i płaczów nad sobą. Nie dzielę się taką "emocjonalnością" z innymi ludźmi, bo na wał im przekazywać swoją negatywną energię? Oni się przez to czuliby źle, że muszą słuchać jakiś wyżaleń osoby, na które w większości nie mają odpowiedzi, więc tylko stoją i udają, że słuchają i czekają aż dana osoba skończy gadać. Dlatego też nie widzę sensu z gadaniem o swoich żalach do innych osób, pisania poeamtów żałobnych czy też pochwalonych. Bo nikogo to nie obchodzi. A i mnie też nie interesuje użalanie nad samym sobą.  :)

https://www.youtube.com/watch?v=dYCASYsKmtY

Nobody cares... . :)

Edytowane przez Hubertius
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Kto stawia kobietę nad przyjaciół jest debilem. To nie kobieta Ci pomoże w najcięższych chwilach a przyjaciel. Kobieta Cię w najcięższych chwilach kopnie w dupie i odpali monkey brencha. 

 

Szatan, szatan... dlatego najlepiej mieć kobietę, która jest też twoim przyjacielem 🤔?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

 

@Król Jarosław I Czyli zwykła praktyka. To nawet prostsze i ogranicza problemy. Tylko dlaczego to kurde nie wychodzi? Owe rozwiązanie jest znane od zarania ludzkości, a jednak coś w relacjach międzyludzkich nie idzie.

 

A to już jest karma i psychologia ewolucyjna zarazem, metafizyka podparta nauką.

 

Po pierwsze jak się komuś liże dupę to ten ktoś nas olewa a na lini od mężczyzny do kobiety to jeszcze w ogóle działa x3 bo wiadomo słaby samiec okazuje desperacje, hormony itd.

 

Zaś od strony duchowej patrz na to całe stulejarstwo, które stawia kobietę na piedestale tak jak ci których prowadził Mojżesz złotego cielca i tak jak oni zbierają potem wpierdol.

 

Przypowieść o złotym cielcu i w ogóle stary testament to dobry opis tego co się dzieje jak się stawia ziemskie ponad wszystko inne, oczywiście napisany na mentalność sprzed 2 tysięcy lat.

 

I nawet Łazariew pisał, że jak jesteśmy  do czegoś mocno przywiązani czy to bogactwo, partner, czy pomyślny los i stawiamy to ponad wszystko to właśnie ze strony tego czegoś będą przychodzić upokorzenia w ten sposób Bóg ratuje duszę przed przywiązaniem do ziemskiego.

 

Mogę śmiało powiedzieć, że większość dzisiejszych małżeństw w polsce to relacja typu kukold + właścicielka. A dlaczego to opisałem właśnie powyżej.

 

Kult pieniądza, który prowadzi do skrajnego patrzenia tylko na ja i feminizm, który od strony merytorycznej to zwykła komuna to tylko przejawy ducha czasu tak jak Nietzche czy Freud (mimo, że ten pierwszy merytorycznie był dla mnie feministką a ten drugi był Żydem, który chciał zniszczyć chrześcijańśką cywilizację) kończyli epokę wiktoriańską, wykładając ludziom na stół ich zgniliznę i kończąc erę patrzenia na świat przez różowe okulary.

 

Szkoda, że ludziom tak mało znany jest temat Nieświadomości zbiorowej, zrozumieli by, że to wszystko co obserwujemy dzisiaj to nie tylko efekt popierdolenia w dupie tylko przejaw wyższych mechanizmów rządzących wszechświatem.

 

Dlatego te kraje, które najwięcej kolonizowały mają najwięcej uchodźców dzisiaj u siebie.

 

Dlatego tam gdzie kapitalizm miał się najlepiej dzisiaj przelewa się fala socjalizmu.

 

Kiedy mówimy o rozwodach można śmiało prognozować, że w ciągu następnego dziesięciolecia staną się one czymś powszechnym tak jak odrodzenie się Bogów wojny w mentalności typowego niemca w latach 30stych ubiegłego wieku. 

 

Psychologia Jungowska nauczyła mnie jednej ważnej rzeczy, mianowicie, że nie ważne jak głupie czy mądre coś jest to jest to nieistotne a istotny jest sam fakt zaistnienia czegoś a na szczególną uwagę zasługują zjawiska masowe.

 

Kiedy kilka osób słucha muzyki o dziwkach, luksusowym życiu i szastaniu pieniędzmi to nic ale gdy zaczyna to robić wiele milionów na świecie mimo różnic kulturowych i językowych to właśnie mamy do czynienia z przejawem ducha czasu.

 

W latach 20stych ukazała się książka pod tytułem "ulisses" - krótko mówiąc - jeden usypiający szary biedny nie zostawiający żadnej nadziei robolski dzień w Dublinie i absolutnie nic więcej.  700 STRON !!!

 

Kto by to czytał?......

 

Sprzedało się 10 nakładów. I to chwile po wydaniu. A książkę można nabyć do dziś.

 

To jest właśnie przejaw ducha czasu.

 

W ogóle najlepszym wskaźnikiem, w którą stronę zmierza cywilizacją od strony społeczno-światopoglądowej są artyści (+jednostki wybitne na skalę światową we wszystkim innym ale to inny temat). Nie umiem tego do końca nazwać ale nawet największy debil ale artysta jest w sposób szczególny podłączony do nieświadomości zbiorowej i to przez niego w pierwszej kolejności przemawia duch czasu zwiastując to co nastąpi. Nie ważne o jakim rodzaju sztuki tu mówimy czy literatura, muzyka, malarstwo itd. + patrz to co wyżej pisałem o Nietzche i Freudzie

 

Mam nadzieję, że chociaż trochę wytłumaczyłem zachowania bezsensowne na pierwszy drugi i dziesiąty rzut logicznego oka zwłaszcza gdy mają charakter masowy. Cywilizacja chsześcijańska musi upaść ponieważ na czele z kościołem katolickim (kościołem szatana przypominam) za dużo nabroiła ale o tym pisałem gdzieś indziej już.

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał:

@SzatanKrieger Z tym balansem to mi dobrze wytłumaczyłeś, rozumiem. Jest to prawda. Nabywając męskich cech - staje się człowiek bardziej bezwzględny (widzę to po sobie).

 

Dziękuje. 

 

Trzeba się balansować, żadne ekstremum nie jest dobre na dłuższą metę, czasem jedne cechy potrzebujesz bardziej, dziś męskich cech kobiecych jutro. Zauważ, że faceci którzy nie pozwalają sobie na wrażliwość są słabi, ci co płaczą bo widzą motylka bo taki jest piękny znów są zbyt słabi najczęściej.

Natomiast zauważ, że jak pozwolisz sobie na wrażliwość i płacz przy motylku i np facet ma w sobie pewność, że nie interesuje go co pomyślą inni - uhhh czuć w tym siłę co nie 😉 To jest tzw balans i siła w mojej ocenie oraz realna pewność siebie, która jest niebywale atrakcyjna dla pań.

Godzinę temu, Amperka napisał:

Ty się Szatanie nie przejmuj, dorzucam Ci 3 lata, a ogarniesz tak psychę, że Margaret Thatcher byłaby dla Ciebie uległa jak baranek ;)

 

Miejmy nadzieje, że 3 tygodnie a nie lata lub 3 miesiące 😜 

Godzinę temu, Amperka napisał:

Margaret Thatcher byłaby dla Ciebie uległa jak baranek ;)

Teraz ja skasowałem, @Amperka :D 

 

@Amperka

To co TY opisałaś w powyższym poście, to zauważ że zareagowałaś kobieco a więc zadziałało wyśmienicie co nie?

47 minut temu, Amperka napisał:

Szatanie, to nieprawda. Można się wesprzeć na kobiecie. Ja się za taką uważam. Ale byłabym pewnie trochę jak ten trener Niemki, co sprzedał jej plaskacza na pobudzenie (cosz to był za szok).

Siąść i wspólnie szlochać to nie moja bajka.

Rozumiem ale powiem Ci coś.

To się okaże jeśli będzie kryzys w relacji a pozwól, że określę to w cytacie o śmierci:

 

"Bez względu na to, kim jesteś, do samego końca nie wiesz, jakim jesteś człowiekiem. Gdy śmierć cię ogarnie, uświadomisz sobie, kim jesteś."

 

 Itachi Uchiha.

 

Mam na myśli przedstawiając ten cytat, że w kryzysie zobaczysz realnie jaka faktycznie jesteś. I czy faktycznie, będzie mógł na Tobie polegać i czy np odrzucisz zaloty przystojnego milionera gdy w relacji będzie się źle działo. To określi to co opisałaś wyżej tak naprawdę i to JAKA JESTEŚ.

42 minuty temu, MalVina napisał:

Szatan, szatan... dlatego najlepiej mieć kobietę, która jest też twoim przyjacielem 🤔?

Siemaneczko :D 

 

Wiesz dobre pytanie, generalnie tego typu relacji w teorii powinny być najtrwalsze, więc w teorii powinny być "ok". Ale mówię kwestia jest tego, że kobieta nie wybacza słabości za bardzo a w relacji przyjacielskiej a w dużej mierze mówi się o słabościach. No i taka relacja nie wiem czy by miała "ogień i dym" raczej by była spokojna i taka bardziej bez fajerwerków, coś jak małżeństwo z długim stażem. Możliwe, że jest to do zrozumienia ale wymaga dojrzałości kobiety i mężczyzny, jeśli by się to udało osiągnąć, to byłaby to super relacja.

 

Niestety nie mam na tyle mądrości czy wiedzy by być w stanie Ci odpowiedzieć dobrze na takie pytanie, w teorii powinno być git majonez, w praktyce - nie wiem. 

W tym zdaniu wyżej dodałem tylko "jak mi się wydaje".

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Hubertius napisał:

Ja osobiście nie lubię żali, jakiś smarków i płaczów nad sobą. Nie dzielę się taką "emocjonalnością" z innymi ludźmi,

No właśnie, o to chodzi. Może nie opisałam dobrze w początkowym wpisie. 
 

Ostatnie lata istnieje narracja, że toksycznym jest brak okazywania emocji przez mężczyzn. Jednak tu jest błąd ogarnięcia, że płcie różnie to robią. Ja się wypłaczę, ciut poużalam i później pomyślę, facet trochę zamknie w sobie i będzie szukał rozwiązań. I też jak jest ok, że mężczyzna chce się otworzyć w mniej typowy dla swojej płci sposób, wszyscy mają prawo do słabości. Jednak kobiety nie powinny chyba na to nalegać, dopytywać, a poczekać na inicjatywę i szczerość z jego strony. Babskie stronki w takim przypadku piszą o męskim narcyzmie, pracoholizmie, skłonnościach do agresji etc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Hatmehit napisał:

Offtop lekki- w jaki sposób je poznałaś w samej sobie? To paradoksalnie trudniejsze niż odkrycie ich u drugiego człowieka. 

A tak trochę górnolotnie napisałam. Po prostu przeczytałam taką książkę, która mówi o językach miłości - że jest ich 5: wspólny czas, fizyczność, codzienne czyny, prezenty, podziw i afirmacja.

Coś takiego. I zdałam sobie sprawę, że minęła ostatnio moja rocznica ślubu - a ja tego zbytnio nawet nie odnotowałam (a może mąż tego oczekiwał - czort wie). Zawsze organizuję imprezy w imieniny męża i urodziny dzieci - natomiast nie lubię kupować prezentów zbędnych (chyba że wiem, że ktoś czegoś potrzebuje). Dla mnie bardzo ważny jest codzienny kierat. Jak ktoś robi swoje i nie narzeka, to dla mnie jest synonimem tego rozsypania bukietu róż, jak w filmie "Znachor". Natomiast zdałam sobie sprawę, jak bardzo jest to nierozumiane przez otoczenie i ze zdziwieniem przyjmowałam info, o tym, że ja to chyba w ogóle nie kocham itd. No lol... wstaję rano, robię wszystko to co kobieta robi, przyjeżdżają moi rodzice - kładą taras wespół ze mną i mężem, mój tato spawa barierki, ja połowę wypłaty z miesiąca wkładam w wykończenie domu i otoczenia, drogi dojazdowej (a nieruchomość nie jest w ogóle moja - ale tu żyję, więc nie ma problemu, nawet jak się coś posypie - nie szkoda mi), nie patrzę nigdy na boki - nawet nie mam takich ciągot, jestem 15 lat młodsza - a i tak poczuwam się w pełni do wkładu finansowego, dzieciaki są zadbane, zawsze ja inicjuję zbliżenia i robię to często - tak, że z połowę razy to mi mąż odmawia (ale spoko, ja się z tego śmieję, nie zrażam się ;)) ale dla jakichś postronnych osób, to jestem ta zła (bo żyję tak jak chcę i nie pytam nikogo o pozwolenie tj. nie jestem uległa i mam silny charakter).

I zrozumiałam, że te osoby nie są do mnie nieprzychylnie nastawione, tylko ktoś, dla kogo wyrazem miłości są prezenty i afirmacja czułby się ze mną zupełnie niedoceniony i niekochany.

Tak jak facet, który mówi "ja tak tyram, a ona niezadowolona" - a może ona woli, żeby mniej tyrał, a więcej czasu z nią spędzał. Ona myśli, że on to robi dla siebie, a on czuje się niedoceniany.

 

I tak trochę eksperymentuję i przełamuję się do sprawdzenia, czy te inne "języki miłości" też mają znaczenie. Ja to z tego kpiłam do tej pory, ale teraz wiem, że jak będę regularnie organizować coś w rocznicę ślubu i kupować jakiś drobiazg, to pozytywnie to wpłynie na relację - chociaż ja w ogóle nie czuję takiej potrzeby. Natomiast ostatnio widziałam, że to ma spore znaczenie dla mojego męża.

 

@SzatanKrieger A z Tobą to już się trochę stresuję pisać - tzn. 3 razy czytam, zanim wyślę post skierowany do Ciebie. To chyba dobrze ;) działają te przemiany.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Amperka napisał:

@SzatanKrieger A z Tobą to już się trochę stresuję pisać - tzn. 3 razy czytam, zanim wyślę post skierowany do Ciebie. To chyba dobrze ;) działają te przemiany.

Niestety ale "chyba" rozumiem co masz na myśli. Muszę uważać bardziej i moderować to co piszę. Czasami mogę być zbyt przytłaczający pisząc jak co widzę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, SzatanKrieger napisał:

Niestety ale "chyba" rozumiem co masz na myśli. Muszę uważać bardziej i moderować to co piszę. Czasami mogę być zbyt przytłaczający pisząc jak co widzę.

 

Nieeee... nic nie rozumiesz. Chodzi o to, że się trochę zjebki boję. Taki władczy się zrobiłeś, mrau :)

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Hubertius napisał:

@Hatmehit, nikogo nie obchodzi los, myśli ani czyny kogoś innego. Każdy patrzy "materialnie" na każdego i pod kątem co z tego ta osoba będzie miała mieć.

Mnie obchodzi. I w ogóle nie patrzę materialnie na swoich ludzi, tylko uwielbiam ich obecność. Niczego od nich nie chcę. Uśmiecham się i uśmiech otrzymuję. A jak mam możliwość pomocy to pomagam i niczego nie chcę w zamian. Już się tego nauczyłem. W RPG gram kapłanem, albo druidem zawsze xD I w życiu też jestem kapłanem dobrej woli, ale niszczę też wrogów mocami niebios xD W RPG chcesz stworzyć bohatera, za którym schronią się słabsi i mieć moc przeciwstawienia się siłom zła. Ale każdy bohater zaczynał od mordowania szczurów maczugą, albo sztyletem. W życiu podobnie. Stanę się skałą dla bliskich. Jak tak działasz to ludzie najpierw stoją za tobą, ale później przechodzą obok i stają się równi, z identycznym podejściem. Trzeba tego uczyć, bo nie ma kto inny tego nauczyć. Ja uczę i kilku ludzi stworzyłem na swoje podobieństwo xD Może trafisz. Prawdziwy uśmiech wystarczy do szczęścia. Jak ktoś się cieszy na twój widok xD Żadna kasa tego nie da.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka Dziękuję. Średnio lubię takie kategoryzowanie, ale poczytałam trochę i najbardziej u mnie pasuje dotyk i miłe słowa, więc automatycznie przekładałam to na relacje, co mogło nie być idealne. Najwygodniej jest chyba się dobrać i mieć takie same, lecz to chyba kwestia szczęścia. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.