Skocz do zawartości

Styl przywiązania w miłości: Osoba unikająca vs osoba lękliwa


Rekomendowane odpowiedzi

@Anna

 

Dzięki za ten materiał, w końcu go obejrzałem, wybacz że dopiero rok później.

 

Co do tego o czym mówiłaś. Dla mnie no można by podłączyć to pod to co pytałaś. Tyle, że to trzeba było by rozłożyć na czynniki pierwsze bo póki co to dla mnie tak się nie zazębia na 100% Aczkolwiek można by to tak podsumować, że alfa wychodzi bardziej ze stylu lękliwego a np sigma z unikającego. Byłoby to trafne ale bardzo niemrawo wyjaśniające całą etymologię powstania danego archetypu osobowego. 0

 

Natomiast dziękuje Ci uprzejmie za materiały.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko @Druid, dzięki za materiał.

 

Choć ja jestem orędownikiem przesłuchania i poczytania kilku książek, blogów, Ytberów i wszelkich specjalistów jeżeli ktoś się znalazł w relacji z unikającą jednostką a tym bardziej jeśli zdecydował się na małżeństwo z taką osobą. Chodzi o to, że nieleczony unikający w swoim zachowaniu stoi bardzo blisko narcyzmu. W sensie ich negatywne cechy często się nakładają na siebie - niestety taka prawda. Wystarczy poczytać komentarze ludzi na necie i wielu przyznaje, że dla nich unikający to mini wersja narcyza a czemu tak się dzieję? Ponieważ unikający i jego zachowania często nie różnią się od zachowań narcyza. Trzeba wyraźnie zaznaczyć że unikający nimi nie są. Zwyczajnie unikający nieświadomie zazwyczaj stosuje zagrywki jakie stosują świadomie narcyzi i w tym cały szkopuł. Stąd wiele porównań i pytań o tą temtykę bo ludzie czasem naprawdę nie wiedzą z kim mają do czynienia. A propos zagrywek mam tu na myśli:

Ghosting, stonewalling (unikanie komunikacji i współpracy), future faking (obiecywanie rzeczy, których nie ma się zamiaru zrealizować), przemoc emocjonalna, ciche dni, manipulacje, duma, uciekanie, porzucanie lękliwego partnera i często nawet po zerwaniu brak zamknięcia relacji czy brak dzielenia się swoim światem, tajemniczość (nie mówienie różnych rzeczy lub mówienie pół prawd), traktowanie jak wroga z czasem w relacji. Dowiadywanie się różnych rzeczy nie od partnera bezpośrednio tylko od osób trzecich. 

 

Generalnie chodzi o to, że unikający styl to forma samo ochrony oraz styl bazujący na niszczeniu bliskich relacji przez strach przed bliskością, ponieważ unikający łączy miłość z bólem oraz przejawy zdrowej intymności są pacyfikowane (strach przed zranieniem). Stąd chcą relacji ale wypatrują na siłę czerwonych flag niekiedy i każdy powód do zakończenia relacji jest i będzie dobry - często pozostawiając drugą stronę w zawieszeniu, kiedy to nawet nie raczą powiadomić drugiej strony, że jest koniec. Jest to bardzo absorbujący temat i nie sposób opisać wszystkiego.

 

Mógłbym tu litanie pisać ale nie ma sensu. Każdy sam tak czy siak musi szukać odpowiedzi we własnym zakresie.

 

Aha no i unikający mogą wyzdrowieć ale muszą tego wpierw chcieć - wtedy mogą stać się świetnymi partnerami, póki nie ze chcą czegoś zmienić to będziecie mieć to co macie i mieliście do tej pory. Wszelkie próby zmiany drugiej osoby, czy to kolegi, kochana, przyjaciółki, małżonka unikającego spełzną na niczym. Powtarzam oni sami muszą chcieć zmiany i zauważyć, że ich zachowania powodują ból ludziom, którzy ich kochają/lubią.

 

Aha i żeby nie było. Lękliwi również przejawiają masę zachowań narcystycznych. Tu nie ma wygranych ani przegranych są tylko dwie strony skrzywdzone przez swoich rodziców/środowisko, którzy co ciekawe nie dosyć, że podarowali dysfunkcję to jeszcze z niej często rozliczają samemu nie widząc absolutnie żadnych błędów wychowawczych co osobiście mnie rozbawia :) 

 

Uciekam. Jeszcze tak na koniec wszystkim życzę, wszystkiego dobrego i wyleczenia się z własnych dysfunkcji.

 

Aha i jeszcze jedno.

 

Jeżeli zależy wam na unikającym, to najlepsze co możecie zrobić to wyleczyć się z własnego stylu lękliwego i stać się bezpieczną bazą emocjonalną dla siebie i dla nich. Respektować ich potrzebę przestrzeni ale nie licząc na cud, że się zmienią dla was, bo tego nie zrobią. Mogą się tylko zmienić jeśli tego sami zapragną i zauważą, że życie jako unikająca jednostka jest zanurzone w zbyt wielkim bólu, pustce i bezsennsowności. 

 

Trzymajcie za nich kciuki oraz przytulcie samych siebie jeśli jesteście lękliwymi. 

Skoncentruje się na sobie i na własnym życiu - tego was nauczy unikający oraz stawiania granic.

 

ZDROWIA, wszystkim ;-) 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szatanku, na jakim etapie życia - lękliwy, czy unikający - powinni wchodzić w ramy zdrowej relacji? :) 

Cenię Twoje wpisy w tym temacie - są obszerne, skupione na charakterystyce funkcjonowania tych typów w relacjach. Jak dobrze czyta się coś merytorycznego, tutaj!

Wiesz jakiej narracji brakuje mi w tym wątku?
Sprawczość i odpowiedzialność, którą to należy również wymagać od tych typów relacyjnych, bo...
Paradoksalnie nadmierna wyrozumiałość, empatia wobec takich osób sprawia, że pewne ich schematy zachowań w relacji dalej są utrzymywane. 

Co o tym sądzisz?
@SzatanK

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, meghan napisał(a):

Szatanku, na jakim etapie życia - lękliwy, czy unikający - powinni wchodzić w ramy zdrowej relacji? :) 

Kiedy większość głównych dysfunkcji jest ogarnięta.

 

Nadal będą w swoich niepewnych stylach ale tu już można coś zdziałać. Procentowo strzelałbym na jakieś 75%. Póki tego nie ma, to relacja jest chora i dwie strony z chirurgiczną precyzją oddziałują na swoje lęki i obawy. Wtedy to jest relacja traumatyczna (dwie strony się retraumatyzują nawzajem).

Unikający przykładowo stwierdzają, że relacje nie są stabilne i nie warte zachodu a lękliwi, że nie można ich pokochać i są wiecznie opuszczani. Natomiast zdrowiejący unikający wie, że relacje nie tylko mogą być stabilne ale muszą zrozumieć, że sami dokładają 90% węgla w piecu do powstawania tych niestabilności. Lękliwi również muszą zrozumieć, że ich nadmiernie gonienie i narzucanie się odstrasza drugą połówkę i nie dawanie jej oddychać, zdecydowanie nie pomaga. (Strona lękliwa musi i powinna bardziej zając się sobą). 

 

W jednej z książek o bliźniaczych duszach, które czytałem była taka ilustracja przywołana, którą pozwolę sobie ją tu opisać. Strona lękliwa jest znana z tego, że nie ma granic lub te wewnętrzne granice są minimalne. Z kolei unikający są znani ze swoich murów. W tej sytuacji/ilustracji było to fajnie opisane, że strona tzw "boska kobiecość" aka lękliwi (to może być facet lub kobieta - nie ma znaczenia) będzie po trochu z tych murów obronnych unikającego (boska męskość) brać kamyszki i zacznie odbudowywać z tych kamyszków swoje własne mury. Za to unikający będzie miał ich coraz mniej i będzie zmuszonym sięgnąć w swoje uczucia, emocje od których tak ucieka. 

 

Myślę, że ta krótka ilustracja fajnie obrazuje, kiedy dwie strony mogą mówić o zdrowej relacji - wtedy gdy są wystarczająco zbalansowane, gdy dwie strony rozumieją swoje dysfunkcje, gdy coś chcą z tym robić i gdy złapią tą nadal nie pewną ale swego rodzaju nowo poznaną wątłą ale już formę stabilności. 

Czyli przykładowo gdy unikający jest w stanie komunikować swoje uczucia i nawet jeśli potrzebuje potem 3 dni dystansu - niech potrzebuje ale wróci a nie, że nagle znika i strona lękliwa nie wie co się dzieje i to tylko potęguje obawy. Z kolei lękliwa strona wie, że nie może zaduszać sobą drugiego i powinna bardziej się skupić na sobie, swoich potrzebach, celach itd. Z kolei strona unikająca musi rozwijać emocjonalną inteligencję i nie koncentrować się tylko na sobie ale również brać pod uwagę drugiego i nie udawać, że nie wie iż jej/jego zachowania ranią i wyrzadzają przemoc. Ciężko jest to tak mądrze wyjaśnić ale chodzi o pewien zaryz już zdrowego balansu, o kontrolę dysfunkcji (lub jej próby) no i wtedy zaczyna się wchodzenie na ściężkę zdrowia, która kiedyś objawi się zwyczajnie pełnym zdrowiem.

 

7 godzin temu, meghan napisał(a):

Jak dobrze czyta się coś merytorycznego, tutaj!

Ojejku, dziękuje za komplement. Nie spodziewałem się :) 

7 godzin temu, meghan napisał(a):

Sprawczość i odpowiedzialność, którą to należy również wymagać od tych typów relacyjnych, bo...
Paradoksalnie nadmierna wyrozumiałość, empatia wobec takich osób sprawia, że pewne ich schematy zachowań w relacji dalej są utrzymywane. 

Co o tym sądzisz?

Absolutnie ale to absolutnie się z tym zgadzam.

 

Dam przykład. Ja sam jako lękliwy/czy lękliwi-unikający chciałem zmieniać pewną osobę pod swoje dyktando (to domena lękliwej strony) i nie wiedziałem, że stosuję przemoc. Miałem momenty, przebłyski ale to było niczym mgiełka i raczej patrzałem na to przez pryzmat "czegoś niewinnego". Jak to mnie pierdalnęło niczym piorun te uświadomienie co ja robiłem to miałem autentycznie, prawie łzy w oczach, że stosowałem przemoc i dokładałem do pieca stronie unikającej na konkrecie. Byłem tak przybity, że w robocie nie byłem w stanie się uśmiechnąć i miałem stan, w którym prawie mi łzy leciały z mojej własnej głupoty.

Poczucie winy poczułem gigantyczne i mnie nie opuszczało przez naprawdę dobry tydzień. Do teraz się parszywie z tym czuję i mam nadzieję, że kiedyś mi za to ta strona (druga) wybaczy ale zrozumiem, jeśli tak się nie stanie. Ma wszelkie prawo. Gdybym tylko miał powiedziane wcześniej, że to co robię jest przemocą i jawnym chamstwem to może (zaznaczam może) bym się wcześniej otrząsnął a tak robiłem swoje. Napisałem/wspomniałem o "może", bo do specjalnie bystrych nie należę . W pełni sobie zdaję, że to są schematy z dzieciństwa i odgrywałem tylko swoją traumę z niedostępnym emocjonalnie rodzicem w tle ale mimo wszystko to marna wymówka. Dlatego tak @meghanta nadmierna wyrozumiałość z drugiej strony mi również dowalała i nie komunikowałem, kiedy to w moją stronę było stosowane zadawanie bólu w białych rękawiczkach lub jeśli już oznajmiałem to robiłem to z wybuchem wkurzony, że druga strona totalnie nie ogarnia swojego w moim mniemaniu przynajmniej brutalnego zachowania. 

 

No ale należy pamiętać, że drugiego nie zmienimy oraz unikający prawie nigdy według specjalistów się nie zmieniają. Taki urok tej dysfunkcji, więc by zachować resztki mentalnego zdrowia, niekiedy trzeba po prostu odejść i pozwolić im żyć oraz jak zdaje się wspomniałem wcześniej trzymać za nich kciuki by jednak realnie zechcieli zajrzeć w zakamarki własnej dysfunkcji i duszy.

 

Aha i jeszcze raz wspomnę o tym, bo to jest mega istotne. Jestem współzależnym i należy przejrzeć czy wy nimi nie jesteście jeśli zauważycie w sobie styl lękliwy i trzeba koniecznie obczaić czy wasz małżonek, żona - obojętnie. Nie przejawia cech fałszywie wzmocnionego współzależnego, bo to często się łączy wszystko.

Zarówno współzależność i fałszywie wzmocniona współzależność stoją bardzo blisko narcyzmu i to trzeba mieć również na uwadze.

 

Strona lękliwa, koniecznie musi przejrzeć tematykę narcyzmu i współzależności bo generalnie współzależność to jeden wielki deficyt miłości własnej. No i jak to fajnie Sam Vaknin powiedział: "Narcyzm i współzależność to dwa różne rozwiązania na ten sam problemu". Obydwie strony są chore i wymagają medyka.

 

Jak ktoś chce mieć choć cień szansy na wyzdrowienie musi zrozumieć swoje dysfunkcje, style łączenia się i być zdiagnozowanym ale to już zapraszam wtedy to specjalistów takich jak @meghan która się szkoli w tych dziedzinach. Ja tu tylko sprzątam.

 

Zesrajta się ale nie dajta się - pamiętajcie.

 

Do usłyszenia.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 1/22/2024 at 11:28 PM, Druid said:

Roman coś na kanale wrzucił ostatnio tego tematu:

 

 

Kazdy w koncu zaczyna myslec. Imo troche zbyt intelektualnie podchodzi do tego i niepotrzebnie analizuje kawalki. Dopoki zamiast nie zacznie widziec calosci bedzie stan dla niego nadal niosiagalny. To jest proste, ale swiat wokol nie pozwala nam tego zobaczyc.

 

@SzatanK , dopoki ego bedzie wylazilo na zewnatrz i nie stanie sie czescia JA, zawsze bedzie problem. To, ze ludzie przechodzili traumy zawsze tak bylo i zawsze bedzie.

 

BIOGRAFIA NIE JEST NASZYM PRZEZNACZENIEM.

 

Poki nie zaakceptujemy siebi nie zaakceptujemy innych. Co nas uksztaltowalo, zrobilo to mniej lub bardziej celowo. Dzieku temu jestesmy kim jestesmy i osiagniemy swoj prawdziwy cel w zyciu. Nasze doswiadczenie pcha nas ku temu i dzieki niemu jestesmy kim jestesmy. Jedyny problem jest, ze myslimy o tym w zlych kategoriach. Jestesmy tym jak myslimy. Przestancie sie zadreczac, to nie spotka was udreka. Przestancie sie obawiac, bedziecie nieustraszeni. Kiedy przestaniecie siebie nienawidzic, pozostanie tylko milosc.

 

Jezeli zyje sie w przeszlosci, zyje sie w smutku i wstydzie. Rozmyslanie o przyszlosci powoduje nic wiecej jak niepokoj. Jest tylko tu i teraz. Zawsze jest tu i teraz. Na to co robimy teraz nie ma wplywu nasza przeszlosc. Sami decydujemy o tym. Chcesz zyc w spokoju, zyj tu i teraz.

 

Alan Watts tak fajnie to rozwinął.

Quote

Żyjemy w kulturze całkowicie zahipnotyzowanej przez iluzję czasu, w której tak zwana chwila obecna jest odczuwana jako nic innego jak nieistotna linia między wszechmocnie sprawczą przeszłością, a absorbująco ważną przyszłością. Nie mamy teraźniejszości. Nasza świadomość jest niemal całkowicie zajęta pamięcią i oczekiwaniami. Nie zdajemy sobie sprawy, że nigdy nie było, nie ma i nie będzie żadnego innego doświadczenia niż obecne. Jesteśmy zatem pozbawieni kontaktu z rzeczywistością. Mylimy świat, o którym się mówi, który się opisuje i mierzy, ze światem, który faktycznie jest. Jesteśmy chorzy na fascynację użytecznymi narzędziami, jakimi są nazwy i liczby, symbole, znaki, koncepcje i idee.

 

Czlowiek rozkminia i analizuje swoja przeszlosc, czerpiac z tego masohistyczna czesto przyjemnosc, ktora nie daje nic innego jak tylko trzyma nas w miejscu.

 

A Lao Tse natomiast.

Quote

Jeśli chcesz stać się całością, pozwól sobie być niekompletnym.

Jeśli chcesz stać się prosty, pozwól sobie być krzywym.

Jeśli chcesz stać się pełny, pozwól sobie być pustym.

Jeśli chcesz się odrodzić, pozwól sobie umrzeć.

Jeśli chcesz otrzymać wszystko, oddaj wszystko.

 

Kiedy zaakceptujesz siebie znikna wszystkie dziury.

 

 

 

 

Edytowane przez Pater Belli
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...
Opublikowano (edytowane)

Hejka to jeszcze raz ja.

 

Tak mnie naszło jakoś. Mam do was pytanie, do osób które miały do czynienia z DA przez całe wasze życie. Czy czujecie jakieś negatywne emocje związane z tymi ludźmi? Ja wam powiem szczerze, że wybaczyłem wszystko, to co jawne i mniej jawne. Ogólnie to im współczuję, bo zazwyczaj to są dobre dusze ale skrzywdzone. 

 

Postanowiłem wybaczyć wszystkim DA w moim życiu, począwszy od mojego i nie wściekać się więcej. 

Fajny tekst znalazłem tak w ogóle:

Dear avoidant,

I forgive you. I will not forget the pain the relationship caused me, and the emotional scar it left me with. But I am done demonizing you. I am done choosing to keep the anger and pain inside me. I am done putting the blame on you.

 

I realized we are all children at heart, who have our own traumas, and we haven't healed. We end up together in this dance because we want love, but haven't been able to figure out how to consistently give it to ourselves. We attach, you detach. We say we want what's in the middle, yet we have no idea how to give it to one another, yet ourselves.

I am done being angry at you and holding on to the pain. I am choosing to accept that we are on different paths and our connection was to allow us to access the pain stored inside.

I wish you well. I hope you heal. I hope you end up happy and finding love for yourself that you deserve. I am done being angry at you.  

Edytowane przez SzatanK
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @SzatanK, fajnie cię widzieć.

 

Wybaczanie, to jest podstawa zdrowego funkcjonowania. Również podchodzić do życia z akceptacją i świadomością. Pamietajmy, że wszystko co jesteśmy w stanie w sobie zmienić i chcemy, to możemy, ale nie jesteśmy w stanie zmienić innych. Nikogo. Póki sami nie chcą tego w sobie zmienić. Możemy albo zacząć akceptować fakt, jakimi są, albo odejść.

 

Myślę, że powinniśmy docenić ich w naszym życiu, bo dzięki nim zrozumieliśmy gdzie są nasze dziury i skąd się one biorą. Dzięki tym ludziom wzrośliśmy. Poznaliśmy kim naprawdę jesteśmy i jak się zachowujemy w określonych sytuacjach. Oni są naszymi nauczycielami.

 

Należy też wybaczyć tym wszystkim, którzy nas ukształtowali. Mimo, że dzięki nim jesteśmy emocjonalnie, kim jesteśmy.  Dzięki nim jesteśmy silniejsi, jesteśmy bardziej świadomi, jesteśmy mądrzejsi. Znamy siebie bardziej niż inni.

 

Wybaczam swoim rodzicom, że nie doznałem odpowiedniej miłości, że musiałem na nią zasłużyć. Mimo, że ciężko się żyło niekompletnym z wypartą częścią osobowości i mam pełne prawa winić ich za moje spierdolenie i zachowania borderline. Jednak ich też w przesłości skrzywdzono i sami nie wiedzieli jak powinno się wychowywać dzieci. Skrzywdzili się też sami bardziej niż mnie i brata. Są samotni przez dłuższy okres czasu, zdani na siebie i pełni żółci i złości. Szkoda mi ich, ale nie pozwolę, żeby to mnie określało jako człowieka.

 

Mój ulubiony cytat:

Cytat

Przeszłość należy zostawić za sobą, nie dlatego że była zła, ale dlatego, że jest martwa.

 

Całe zło, które nas spotkało, to nie jest nasza wina. Nie musimy się wstydzić, kim jesteśmy. Im więcej w nas złości, smutku, strachu, że sytuacja może się powtórzyć, tym mniej miejsca dla radości, miłości i zaufania. Pamiętajmy, innym możemy dać tylko co w sobie mamy. Ja wybieram dobroć i miłość.

 

Nie zamierzam żyć w rozżaleniu, że ktoś mnie skrzywdził. Mam wybór. Mogę "żyć" w złości i dawać mu nadal kontrolę nad swoim życiem i mogę mu wybaczyć i żyć dalej.

 

Cytat

Jeżeli coś lub kogoś zwalczasz, wiążesz się z tym bardziej.

 

Nikt jednak mi nie zabrania pamiętać, mieć granice i ich egzekwować.

 

PS. Zmierzam ukraść część twojego kontentu i wrzucić gdzieś na bloga, bo to złoto i szkoda, aby się marnowało na rubieżach Internetu.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

Może na chwilę odejdźmy od diagnostyki klinicznej. 

 

Skupmy się na konkretnych przykładach, które świadczą o deficytach, które potrafią Nas wpędzić w irracjonalne sytuacje. 

Irracjonalna sytuacja jest młynem dla dalszych trudności. 

 

Wyobrażenia są po prostu intensywniejsze u ludzi z deficytami. 

Spójrzmy na typy zależności relacyjnych przez kategorię "deficyty". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

@Mesengan

 

Hejka.

 

Możliwość jest ale trzeba liczyć się z tym, że dana osoba stanie się zimna w naszą stronę, można zapomnieć o emocjonalnej bliskości i intymności. Relacja będzie działać tylko bardziej na stronie intelektualnej/powierzchownej o ile w ogóle można tu mówić o normalnym działaniu relacji. Jako osoba, która ożeniła się z DA w relacji małżeńskiej będziesz ale będziesz miał poczucie, że jesteś ale sam. Unikający zwyczajnie nie są w stanie tolerować zdrowej intymności, komunikacji, rozwiązywania problemów tylko będą stosować stonewalling, gaslighting i wszelkie metody, które będą sprawiały że relacja będzie nabierała dystans. Im bliżej będziesz, tym większy dystans otrzymasz - finalnie staniesz się wrogiem i najmniejszym priorytetem, bo zwyczajnie staniesz się najbliższej sercu osoby unikającej, czyli dostaniesz zimność i obojętność. Ich styl Cię im obrzydzi (chodzi o ochronę i taka jednostka, jej system nerwowy ją chroni)

Ile czasu potrzeba? Czytałem o 3 do 5 lat ale nie mam pewności, no i wiele zależy od inwidualności. Może rok by wystarczył dla kogoś zawziętego. Jednak unikający muszą sięgnąć absolutnego dna by chcieć się zmienić a i nawet wtedy nie bardzo będą widzieć problem w sobie tylko w innych. Zwyczajnie element samorefleksji jest u nich prawie nie istniejący w związku z tym trudno o zmianę oraz problem tego stylu jest taki, że bazuje on na sabotazu intymnych relacji ze sobą i innymi. 

 

Nie polecałbym małżeństwa z osobą ze stylem unikającym, która realnie ale to realnie nie będzie chciała się zmienić. No i kolejna sprawa unikający praktycznie/prawie nigdy się nie zmieniają. Jeżeli już taka osoba weźmie ślub i się zdecyduje na relacje z DA to musi liczyć się z chodzeniem na paluszkach, brakiem autetyczności, poczuciem byciem samemu w relacji, nie można liczyć na drugiego w czasie kryzysu i najgorsza będzie nie pewność, że nie wiesz czy to już właśnie teraz styl zabierze uczucia tej osoby w naszą stronę, czy to może stanie się za miesiąc. Co tym samym karmi styl lękliwy.

 

Generalnie nieleczony unikający nie nadaje się do relacji. Z tego względu, że do relacji trzeba intymności a takie jednostki mają fobie i odczuwają paniczny strach w tym względzie. Stąd tylko i wyłącznie poziom powierzchowny będzie akceptowany a nie głęboki. Zdrowa jednostka nagrodzi większą intymnością swojego partnera i pogłębieniem relacji - unikająca będzie się wycofywać i "karać" w pewnym sensie swojego partnera za próby zbliżenia. Począwszy od traktowania ciszą po nawet jakieś zdrady.

 

Styl DA bazuje na antyrelacyjności i sabotażu, relacji które zaczynają budować intymność większą niż poziom powierzchowny. Co za tym idzie, trudno jest budować z taką osobą coś konstruktywnego/zdrowego i niestety ale nie rekomendowałym brania ślubu z kimś kto boi się odrzucenia i za wczasu odrzuca nas na samym starcie. DA chcą kochać i być kochanymi ale to czego pragną równoczeście się tego obawiają jak diabeł święconej wody. DA, który aktywnie się leczy i, jeśli kochałbym tą jednostkę to mógłbym spróbować budować relację ale ślub tylko i wyłącznie jeśli DA byłby zdrów - moim zdaniem. 

 

Pozdro.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mesengan

Nie, ja z nikim nie byłem w żadnym związku. Nigdy nie uważałem się za godnego "wystarczającego". 

 

Mój styl to połączenie DA i AP lub AP. Ciężko mi jednoznacznie ocenić, bo tu chodzi do głosu współzależność. 

17 minut temu, Mesengan napisał(a):

miales? Byłeś kiedyś w związku z DA?

W moim przypadku to ja nawet w związku ze samym sobą nie byłem. Nie, nie byłem w związku DA, aczkolwiek z moją dysfunkcją do DA mnie ciągło oraz do osób emocjonalnie niedostępnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Mesengan napisał(a):

A próbowałeś coś robić żeby przejść na strona „secure”?

Tak.

16 godzin temu, Mesengan napisał(a):

Jak efekty? 

Ciężko jest być obiektywnym we własnej sprawie. Jednak wydaje się, że praca nad swoim wnętrzem przyniosła rezultaty. 

 

Choć nadal wiele przede mną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że największy krok to uświadomienie sobie , jak daleko się jest od stylu bezpiecznego. Z tą wiedzą można pracować nad świadomością co lub kto nas odpala. Ja jestem na pograniczu AP i FA. Wiem co uruchamia we mnie gadzie reakcje i staram się tego unikać. Jednak nie można wszystkiego, bo moja kobieta jest bardziej DA i dzięki niej wiem, że jest to dla mnie niezdrowe, ale mnie przyciągają takie osoby. Mamusia mi tak niestety uformowała psyche, że łapie kontakt z takimi. 
 

DA sabotują związki i to cud, że tyle mamy na liczniku, ale im bardziej siebie rozumiem tym mniej atrakcyjna opcja mojej żony jest. Niestety na DA działa głównie strach i wstyd, ale to zbyt męczące jest. Po ostatniej awanturze może się ogarnie, jak nie to się pożegnamy po 25 latach bycia razem. Rozwód mnie nie przeraża. Obawę mam tylko marnowania czasu, bo chcę wierzyć w jej zapewnienia. Jeszcze…  


Z teorią więzi jest jak z CPTSD. Można rozpamiętywać w nieskończoność , ale póki człowiek nie podejdzie świadomie i skoncentruje się na teraźniejszości to będzie tkwił tam gdzie jest i walczył. Trzeba zaakceptować siebie w pełni i przestać siebie naprawiać. Jung pisał,

 

Żadne drzewo nie wzrośnie do nieba, jeśli jego korzenie nie sięgają do piekła. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.04.2024 o 19:02, SzatanK napisał(a):

@Mesengan

 

Hejka.

 

Możliwość jest ale trzeba liczyć się z tym, że dana osoba stanie się zimna w naszą stronę, można zapomnieć o emocjonalnej bliskości i intymności. Relacja będzie działać tylko bardziej na stronie intelektualnej/powierzchownej o ile w ogóle można tu mówić o normalnym działaniu relacji. Jako osoba, która ożeniła się z DA w relacji małżeńskiej będziesz ale będziesz miał poczucie, że jesteś ale sam. Unikający zwyczajnie nie są w stanie tolerować zdrowej intymności, komunikacji, rozwiązywania problemów tylko będą stosować stonewalling, gaslighting i wszelkie metody, które będą sprawiały że relacja będzie nabierała dystans. Im bliżej będziesz, tym większy dystans otrzymasz - finalnie staniesz się wrogiem i najmniejszym priorytetem, bo zwyczajnie staniesz się najbliższej sercu osoby unikającej, czyli dostaniesz zimność i obojętność. Ich styl Cię im obrzydzi (chodzi o ochronę i taka jednostka, jej system nerwowy ją chroni)

Ile czasu potrzeba? Czytałem o 3 do 5 lat ale nie mam pewności, no i wiele zależy od inwidualności. Może rok by wystarczył dla kogoś zawziętego. Jednak unikający muszą sięgnąć absolutnego dna by chcieć się zmienić a i nawet wtedy nie bardzo będą widzieć problem w sobie tylko w innych. Zwyczajnie element samorefleksji jest u nich prawie nie istniejący w związku z tym trudno o zmianę oraz problem tego stylu jest taki, że bazuje on na sabotazu intymnych relacji ze sobą i innymi. 

 

Nie polecałbym małżeństwa z osobą ze stylem unikającym, która realnie ale to realnie nie będzie chciała się zmienić. No i kolejna sprawa unikający praktycznie/prawie nigdy się nie zmieniają. Jeżeli już taka osoba weźmie ślub i się zdecyduje na relacje z DA to musi liczyć się z chodzeniem na paluszkach, brakiem autetyczności, poczuciem byciem samemu w relacji, nie można liczyć na drugiego w czasie kryzysu i najgorsza będzie nie pewność, że nie wiesz czy to już właśnie teraz styl zabierze uczucia tej osoby w naszą stronę, czy to może stanie się za miesiąc. Co tym samym karmi styl lękliwy.

 

Generalnie nieleczony unikający nie nadaje się do relacji. Z tego względu, że do relacji trzeba intymności a takie jednostki mają fobie i odczuwają paniczny strach w tym względzie. Stąd tylko i wyłącznie poziom powierzchowny będzie akceptowany a nie głęboki. Zdrowa jednostka nagrodzi większą intymnością swojego partnera i pogłębieniem relacji - unikająca będzie się wycofywać i "karać" w pewnym sensie swojego partnera za próby zbliżenia. Począwszy od traktowania ciszą po nawet jakieś zdrady.

 

Styl DA bazuje na antyrelacyjności i sabotażu, relacji które zaczynają budować intymność większą niż poziom powierzchowny. Co za tym idzie, trudno jest budować z taką osobą coś konstruktywnego/zdrowego i niestety ale nie rekomendowałym brania ślubu z kimś kto boi się odrzucenia i za wczasu odrzuca nas na samym starcie. DA chcą kochać i być kochanymi ale to czego pragną równoczeście się tego obawiają jak diabeł święconej wody. DA, który aktywnie się leczy i, jeśli kochałbym tą jednostkę to mógłbym spróbować budować relację ale ślub tylko i wyłącznie jeśli DA byłby zdrów - moim zdaniem. 

 

Pozdro.

 

A co sądzisz o FA? Dokładnie takie samo podejście masz jak do DA? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.