Skocz do zawartości

Incel czy udane życie - zawsze masz w jakimś stopniu na to wpływ!


krzy_siek

Rekomendowane odpowiedzi

Jeszcze wypowiedzi kobiet na temat serialu:

TcibAXe.png

SjGbdPE.png

8JUkHzP.png

 

 

Oczywiście w komentarzach też spory slutshaming bo goście i niektóre laski złapały ból dupska.

 

Cytat

Nie dziwię się, że główna bohaterka myśli o innym facecie skoro jej mąż jest drętwy, poukładany i podejmuje dość żałosne próby prześcignięcia Brad'a. Albo jest ten ogień albo go nie ma. 

 

Tu jest dość ciekawa analiza innej babki, poczytajcie sobie:

Cytat

Dla mnie serial wcale nie jest taki zły szczerze nie rozumiem porównania do 365 dni, które ciężko było doglądać do końca. W mojej subiektywnej opinii serial poruszył wiele wątków. Psychologie zdrady, wpływ niedokończanych spraw z przeszłości na teraźniejszość, brak szczerości i rozmów w związku, zmianę ról w życiu, drogę do odnalezienia siebie, schematy życia, bark decyzyjności, dylematy. 
Sceny kiedy Cooper próbuje naśladować Brada po przeczytaniu pamiętnika a potem wymiotuje świetnie zobrazowały do czego prowadzi brak rozmowy jak bardzo pogłębił się przez to kryzys. Jak kończy się budowanie małżeństwa na braku szczerości i udawaniu kogoś innego. 
Fabułę można odebrać na różne sposoby
1) Główna bohaterka nie zamknęła spraw przeszłości, zbyt szybko weszła w nowy związek. Popadła z skrajności w skrajność nagle z szalonego życia za wszelką cenę starła się stać przykładną matką z przedmieścia z domem z ogródkiem. Ból z poprzedniego związku sprawił, że zamiast pozostać sobą zaczęła szukać zupełnie czegoś innego co do niej nie pasuje. Wiele osób po zranieniu zamiast pomyśleć czego naprawdę oczekują pchają się w odwrotną skrajność bo starają się unikać tego co ich zraniło. Każdy etap życia rządzi się swoimi prawami ale czasem wybory jakie podejmujemy doprowadzają nas do zupełnie innych miejsc niż tych, w których chcielibyśmy być. Bohaterka pierwsze uciekła z Georgi od apodyktycznej matki do Nowego Jorku gdzie rzuciła się w wir szalonego życia aby później znowu wrócić na przedmieścia i próbować się wpisać w schemat idealnej matki i żony. Ból po stracie dziecka, ból po stracie miłości, próbowała sobie wynagrodzić życiem o jakim większość marzy. 

2) Problem wielu kobiet jakim jest przejście z aktywnego życia do roli matki. Kiedy z dnia na dzień zmieniają się życiowe role. Kiedy pragnienia czegoś więcej przestają być najważniejsze. Kiedy mąż widzi w żonie głównie matkę swoich dzieci. Kiedy kobieta dostosowuje się do zupełnie nowej innej roli.

3) Billie próbuje tłumaczyć sobie 15% jako brak seksu ale problem wydaje się głębszy. Billie nie wspomina swojego przygodnego życia wspomina tylko jednego mężczyznę, z którym nigdy nie zakończyła swoich spraw i one boleśnie wracają tak jak wszystkie tematy, które zamiecie się pod dywan i zagłuszy gdzieś głęboko w sobie. 

4) W następnych sezonach można łatwo obrócić tendencje pokazać jak bardzo Billie idealizowała sobie Brada i przedstawić go jako drania, odczucia widzów zmieniły by się momentalnie. Można było by ukazać fabułę z drugiej strony, w której Billie idealizuje sobie małżeństwo z Cooperem będąc z Bradem w myśl , że często idealizujemy przeszłość. W efekcie ukazałoby to, że bohaterka cały czas nie odnalazła siebie i poddawałoby w wątpliwość czy w ogóle jest możliwy taki stan, w którym żyjemy w 100% zgodzie z samym sobą. Czy właśnie nie jest tak, że nie da się mieć wszystkiego na raz a w każdym etapie życia dostajemy co innego.

5) Bardzo dobrze ukazane jest też jak bardzo ludzie chcą wkładać innych w schematy własnego myślenia. Nie ma tu miejsca na inność i rozwiązywanie problemów między sobą ponieważ z boku zawsze jest masa ludzi, którzy są gotowi nas ocenić, którzy cieszą się jak komuś nie wychodzi, którzy budują swoje poczucie wartości na nieszczęściu innych. Jak bardzo różni się życie pokazywane innym od tego jakie jest naprawdę.

6) Podobało mi się również zestawienie z pozoru dwóch idealnych ludzi. Cooperowi nie ma z pozoru absolutnie nic do zarzucenia, walczy o małżeństwo, robi wszystko mimo to czasem to nie wystarcza kiedy priorytety i potrzeby ludzi się nie zgadzają. Billie to wie, nie ma powodów żeby go nie kochać ale czy brak powodów żeby kogoś nie kochać jest powodem dla którego się kocha ? 

7) W serialu pokazane jak bardzo szkodliwe jest budowanie małżeństw na kłamstwie na pokazywaniu siebie jako kogo innego. Najgorsze, że Billie nie umie przyznać sama przed sobą, że od początku małżeństw okłamywała siebie i swojego męża jeśli chodzi o swoje życie, potrzeby, uczucia. Grała kogoś kim nie jest i to wszystko w pewnym momencie musiało wypłynąć. W pewnym sensie Cooper myślał , że poślubił kogoś innego. Na pierwszej randce z Cooperem Billie chciała odciąć wszystko grubą kreską nie wspominając nawet o swoim poprzednim życiu, czy tak robi psycholog i osoba dojrzała emocjonalnie ?

6 ) Psychologia czasem zawodzi, wiemy co skąd wynika dlaczego tak się dzieje a mimo to się gubimy i popełniamy książkowe błędy jak bohaterka. Chociaż rozum czasem wie, że to toksyczne, nierozsądne, niemożliwe. Mimo, że bohaterka bardzo dobrze zna definicję tego co robi jest zupełnie zagubiona w swoim życiu. Czasem im bardziej wgłębiasz się w psychologie tym więcej pytań sobie zadajesz. Podważając status quo, schematy, definicje szczęścia. 

Wreszcie główne pytanie czy to źle chcieć od życia więcej ? Pełni, życia w zgodzie ze sobą, czy to w ogóle jest możliwe nie raniąc przy tym innych ? Czy ludzie są stworzeni do kochania tylko jednej osoby ? Czy zawsze będzie mała część w każdej osobie chcąca czegoś więcej ? Czy to kwestia poukładania priorytetów i samokontroli ? Umiejętności doceniania tego co się ma ? Chowania głęboko w sobie niewygodnych i nieakceptowanych potrzeb ? Nie umiejętności przyznania samej przed sobą , że coś nie wyszło ? Idealizowanie przeszłości, wyobrażanie sobie co jeśli ? Wpisywania się w schematy ? 

Może ten serial nie ma aż takiej głębi ale można zadać sobie przy nim kilka pytań i dostrzec kilka refleksji oprócz zwykłego prostego trójkąta i zdrady na razie tylko emocjonalnej. 

 

W skrócie fabuła jest taka, że główna bohaterka lubi się bawić i poznała badboya, ale nie wyszło i krótko bo nim poznała Brada który jest stereotypowym beciakiem; miły, rozsądny, inteligetny. No nice guya. Bohaterka założyła z Bradem rodzinę. Tylko, że Brad jest nudny, jest za porządny więc pisze pamietnik w którym wspomina dzikie seksy z badboyem. Mąż to odkrywa i robi się zazdrosny i zaczyna z nim rywalizować. Zaczyna się zachowywać jak badboy co do niego strasznie nie pasuje. No i pojawia się badboy, ona ciągle o nim myśli a na samym końcu jedzie zdradzić Brada z badboyem. Koniec.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod tym, co napisałeś, @Zbychu. Siłownia i budowanie sylwetki jak najbardziej może być niezłym sposobem na życie, ale pod warunkiem, że masz pomysł jak to zmonetyzować. Np. będę najlepszym trenerem personalnym (na miarę swoich możliwości, kreatywności i talentu) zagadnienia X. I jadę z tematem :)

 

W innych przypadkach, prócz utrzymywania dobrej kondycji i szczupłej sylwetki to kompletna strata czasu, by poświęcać niej większość męskiego zaangażowania rozwojowego.

 

Za klucz rozwojowy uznaję osobiście dwie rzeczy - specjalizację w konkretnej dziedzinie (lub kilku bardzo pokrewnych) i umiejętność szybkiego zdobywania nowej wiedzy. Specjalizację, bo by być "ktoś" i coś w życiu znaczyć musisz być naprawdę dobry. Najlepszy na miarę swoich możliwości. Nie średni, nie dobry, tylko bardzo dobry.

Umiejętność szybkiej nauki, bo w życiu prawdopodobnie czekać Cię będzie pivot biznesowy, może niejeden. Zmiana branży, nowe wyzwania itd. To zdecydowanie wtedy ułatwi życie.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Obliteraror napisał:

Za klucz rozwojowy uznaję osobiście dwie rzeczy - specjalizację w konkretnej dziedzinie (lub kilku bardzo pokrewnych) i umiejętność szybkiego zdobywania nowej wiedzy.

Zgadzam się z Tobą. Dodatkowo dodam trzecią rzecz - odpowiednie znajomości. Czasem osoba niezbyt zdolna, ale obracająca się w rozwojowym kręgu osiągnie więcej, niż osoba bardziej perspektywiczna, ale bez tzw. pleców.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja lubię siłkę. Wiadomo, czasowo w granicach rozsądku, żeby inne sfery życia nie kulały.

Uwielbiam haj, "wyjebkę" po siłcę. Uwielbiam bycie na masie i żarcie nadmiarowych kcal. 

 

Siłka jest fajna, demonizowanie jej jest złe. Ale wynoszenie na piedestał, zamiast np. psychoterapii, czy rozwijanie kompetencji socjalno-zawodowych, to czekanie na zderzenie z murem. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, ja bym dodał że jak już jakaś niedochodowa pasja, to musi być jakieś wyzwanie, cel, konfrontacja, bo to buduje człowieka. Dążenie do czegoś, przeszkody, utrudnienia. Jakieś doświadczenia. Jak ktoś nie jeździ po zawodach, nie ma wyzwań tylko przychodzi sobie do komfortowej czystej siłowni, duża śmieciówka to nikomu nawet cześć nie trzeba powiedzieć, idzie sobie założy w ciszy słuchawki, poćwiczy, wróci do domu - to w jaki sposób to go buduje? Takie ćwiczenia bez celu, bez wyzwania, bez konfrontacji. Strefa komfortu.

Gdy celem są zawody albo bycie trenerem (kasa) to jest inny temat, bo wtedy też buduje sie jakieś relacje, specjalizacje, naturalnie wchodzi w temat. 
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, bernevek napisał:

Siłka jest fajna, demonizowanie jej jest złe

Zgadzam się :) Fajna. Ale panaceum na życiowe problemy problemy bym jej nie traktował, jak napisałeś.

 

Mój przyjaciel, którego poznałem na studiach od nastolatka pasjonował się body buildingiem i poświęcał temu większość wolnego czasu od liceum. Zbudował świetną sylwetkę. Genetycznie matka natura go równie hojnie obdarzyła - prawie 190 cm, ta mityczna szczęka : ) itd. 

I co? Tak spokojnego, nieśmiałego w kontaktach z koleżankami człowieka chyba wcześniej nie spotkałem. Faceta, który czerwienił się, jak miał z jakąś dłużej pogadać. A czasem się odezwać do kobiety. Sygnałów nie zauważał.To już ja, niższy o 20 cm, wtedy jeszcze z mordą jak naleśnik potrafiłem z nimi pogadać i pożartować.

 

I tak się wtedy zakumplowaliśmy, potem zaprzyjaźniliśmy i tak to ponad dwie dekady już trwa. Pierwszą dziewczynę poznał po studiach. Świetny facet, świetny człowiek.

 

Rozwój holistyczny - ważna sprawa. Ale od własnego łba zaczynając.

 

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Obliteraror napisał:

Zbudował świetną sylwetkę. Genetycznie matka natura go równie hojnie obdarzyła - prawie 190 cm, ta mityczna szczęka : ) itd. 

I co? Tak spokojnego, nieśmiałego w kontaktach z koleżankami człowieka chyba wcześniej nie spotkałem.

Świetny kontrargument dla Analcondy xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Obliteraror napisał:

Pierwszą dziewczynę poznał po studiach. Świetny facet, świetny człowiek.

To sobie wyobraź jakby skończył jakby był niskim, chudym spierdoksem z takimi social skillami :) Albo gdyby miał 160 cm. Pewnie siedziałby na wykopie na tagu przegryw.

 

Wygląd otwiera okno możliwości, jasne dalej można poważnie zjebać, ale to trzeba być ekstremum jak twój kolega. Jak jesteś brzydki to okna możliwości nie masz, musisz wymyśleć sposób by shackować system a to jest najtrudniejsze.

 

Mamy trzech gości; przystojny, przeciętniak oraz brzydki. To bym proponował różne rozwiązania.

 

Przystojny? Jeśli jesteś trochę grubawy to idziesz na siłkę, jeśli masz okej bmi to strata czasu. Odpalasz tindera i jedziesz. Na początku lepiej za dużo nie pisać i nie gadać, po prostu zapraszasz na randkę, upijasz się trochę z laską i proponujesz wbicie na kwadrans. Proste jak drut, możliwości sporo.

 

Przeciętniak? Tu nie ma już prostego rozwiązania. Maksujesz wygląd; ubiór (proste, dopasowane koszulki i jeansy), siłka z lekko zarysowanymi mięśniami. Musisz poznać swoje mocne i słabe strony, swój temperament i tym grać. PUA jest w sumie stworzone dla tych gości. Tak czy inaczej czeka cię droga pełna rozczarowań, frustracji, przykrości i odrzuceń.

 

Brzydki? Dałbym sobie spokój z kobietami i szukał perfekcji. Jak będziesz bogaty to kupisz sobie dziewczynę, jak będziesz sławny to coś wpadnie. PUA nie będzie w ogóle działało, będziesz dostawał kosz za koszem. To może zrujnować psychikę i radziłbym tego unikać.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozwinę temat dla przeciętniaków bo to największa grupa (powiedzmy około 80% facetów).

 

Po pierwsze przeciętniacy są dla kobiet nieatrakcyjni ale nie odrzucają jak brzydcy. Nastawienie wrogie albo neutralne.

 

Wielu przeciętniaków stosuje strategię bety czyli szuka pierwszej lepszej kobiety która spełnia minimalne wymagania i się z nią wiążą. Z zadowoleniem różnie bywa, no ale jakiś dostęp do seksu jakiś jest, chociaż z tym też może być różnie.

 

Wielu przeciętniaków stara się spełniać strategię którą popularyzuje Jordan Peterson czyli jesteś dla kobiety bankomatem, dostarczasz dobrych emocji, jesteś wierny i lojalny. Patrząc po wskaźniku rozwodów w polsce i na zachodzie ta strategia coraz mniej skuteczna, chociaż znam kolegów którzy stosują i działa. Znam też rozżalonych rozwodników którzy płaczą, ale ja tyle dałem swojej szarej myszce i co z tego dostałem? Rozwód :)

 

Możesz schodzić mocno w dół czyli jak jesteś 5-6 to podrywasz laski 2-3 na 10. Wtedy masz realne zainteresowanie tych kobiet, ale jak nie masz 'gry' to i taka laska zrobi z ciebie swojego niewolnika.

 

Możesz napierdalać grę liczb jak autor bloga https://pamietnikpodrywacza.wordpress.com ale jak sam pisze to w choj trudne bo on tych zlewek dostaje bardzo dużo, ale coś tam łowi bo nie jest jednak brzydki.

 

Możesz dążyć do sławy i liczyć, że jakaś laska cię dorwie.

 

Generalnie jako przeciętniak masz ten sam problem co brzydki raczej większość kobiet nie będzie do ciebie czuła szczerego pożądania i to jest przykre. Ile widzicie związków w których laska z podziwem patrzy na faceta i jest w nim autentycznie zakochana? Wiele związków wygląda jak relacja brata z siostrą.

 

Generalnie jeśli kobiety mają zapewnioną bezpieczną sytuacje finansową i materialną to kobieta może cię potrzebować do:

- zrobienia bombelka (najczęstszy case beciak)

- dostarczanie emocji i dobrego seksu (badboy i chad)

 

Stąd widać tendencje, że status materialny faceta coraz mniej się liczy. Bardziej osobowość, status a na pierwszym miejscu oczywiście wygląd.

 

Ale kobiety już nie potrzebują facetów do przetrwania więc wszystko zrobiło się takie niepewne. Dzisiaj masz dziewczynę, jutro? Kto wie, może wpadnie lepszy zawodnik a ona przeskoczy bo kto jej zabroni?

Edytowane przez NoHope
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, NoHope napisał:

Ale kobiety już nie potrzebują facetów do przetrwania więc wszystko zrobiło się takie niepewne

Na ludzi generalnie najbardziej działa na wyobraźnię groźba kary za przewinienia. Podobnie było w Francji kiedyś, gdzie więzienia były surowe i gdy ktoś je opuszczał, to już, z reguły nie wracał bądź nie chciał wracać. W USA było tak, że w więzieniu ludzie czuli się bardziej komfortowo, były lepsze warunki i często więźniowie wracali. Niektórzy tłumaczyli to tym, że w więzieniu mają mniej zmartwień. Gdy nad ludźmi wisi groźba użycia kija, by ich temperować, to i wielu działa to na wyobraźnię. Dzisiaj już państwo opiekuńcze zapewnia wszystko kobietom i facet z reguły potrzebny jest głównie do pokazania się, że ktoś jednak chciał księżniczke, a jak się misiu znudzi to hyc na inną gałąź, rzecz jasna, bez konsekwencji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, MarkoBe napisał:

Dzisiaj już państwo opiekuńcze zapewnia wszystko kobietom i facet z reguły potrzebny jest głównie do pokazania się, że ktoś jednak chciał księżniczke, a jak się misiu znudzi to hyc na inną gałąź, rzecz jasna, bez konsekwencji.

Rozwody nie mają realnych negatywnych konsekwencji. Nawet myśląc tak czystko chłodno, powiedzmy, że para nie ma wspólnego majątku, nie mają dzieci, kobieta/facet poznaje kogoś nowego, ekscytującego to co tak naprawdę zatrzymuje przed rozwodem? Sentyment? Ja bym chyba sam wziął.

 

W ogóle jak nie chcesz mieć dzieci to nie widzę sensu tworzenia długich relacji. Starzy kawalerowie których znam są przy kasie i to dużej, pracują sobie na luzie. No wiadomo, nie ma kobiety nie ma presji. Mniej wydajesz, mądrzej. Za seks można zapłacić, za towarzystwo również. A jak nie to można kogoś poznać i być w relacji FWB.

 

Teraz coraz więcej ludzi ma zero albo jedno dziecko więc nie widzę sensu. Ale nawet jeśli to, rodzice się swoimi dziećmi nie przejmują jakoś super bardzo i tym jak rozwody wywołują u małych duszyczek problemy emocjonalne i psychiczne.

 

Jakby popatrzeć z boku na to wszystko to zachowanie ludzi ma sens jeśli przyjmiesz, że są krótkowzrocznymi egoistami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Zbychu napisał:

o tylko dowód na to, że (jeżeli człowiek nie pracuje nad swoim mindsetem, zero prawdziwej pracy nad sobą) charakter wynika wprost z wyglądu. Wszystkie doświadczenia życiowe budujące charakter wynikały z sytuacji - czyli wysoki i silny w dzieciństwie (nie było siłowni i odżywek białkowcych) gnoił słabych - zbudował "charakter", który podoba się kobietom, a niski i słaby zbudował traumy i brak pewności siebie, które nie podobają się kobietom. Proste jak drut. Kiepski wygląd - kiepski charakter. Dobry wygląd - dobry charakter. Naczynia połączone.

Dlatego bardzo rzadko można spotkać przystojnego - nieśmiałego i ultra-pewnego siebie lecz skrajnie atrakcyjnego - oczywiście takie freaki się zdarzają. Ale przecież nas interesuje średnia, przeciętność - bo nie każdy może wbić się do skrajności. Brzydki facet w większości przypadków będzie miał kiepski charakter, atrakcyjny facet w większości przypadków będzie miał atrakcyjny charakter.

Bardzo ciekawe spostrzeżenia. I dużo w tym prawdy. Ja w sumie jestem przykładem takiego freaka, który nie jest brzydki, ale ma łagodne usposobienie, totalnie bezkonfliktowe. I to się mściło dawniej, w szkole. A efekty tego odczuwam do dziś. Do tego dość łagodne rysy twarzy i wygląd miłego chłopca typu intelektualista i od razu automatycznie ludzie budują sobie w głowach opinię jakby o mnie. <_<

 

11 godzin temu, Zbychu napisał:

Gdy celem są zawody albo bycie trenerem (kasa) to jest inny temat, bo wtedy też buduje sie jakieś relacje, specjalizacje, naturalnie wchodzi w temat. 

No ale nie można po prostu jak ja chodzić dla zdrowotności? Żeby się poruszać, rozciągnąć? No i żeby wyrwać się z domu, pogadać czasem z kimś.

 

10 godzin temu, NoHope napisał:

Wielu przeciętniaków stosuje strategię bety czyli szuka pierwszej lepszej kobiety która spełnia minimalne wymagania i się z nią wiążą. Z zadowoleniem różnie bywa, no ale jakiś dostęp do seksu jakiś jest, chociaż z tym też może być różnie.

Zaznaczmy, że pierwszej lepszej która będzie ich chciała. 

10 godzin temu, NoHope napisał:

Generalnie jako przeciętniak masz ten sam problem co brzydki raczej większość kobiet nie będzie do ciebie czuła szczerego pożądania i to jest przykre. Ile widzicie związków w których laska z podziwem patrzy na faceta i jest w nim autentycznie zakochana? Wiele związków wygląda jak relacja brata z siostrą.

W ogóle ciekawe jestem jak ma się to bycie ładnym do "bad bojstwa". Mam wrażenie, że bad boy nie musi być jakiś mega przystojny, ważne tylko żeby miał pewne cechy tzw. męskiego wyglądu plus cechy mrocznej triady. Gębę może mieć też nawet trochę "zakazaną".

Rozmowy na FB randki z pannami (mam tam zdjęcie z neta gościa sympatycznego, ale dopakowanego bardziej niż ja i bardziej męskiego z twarzy). I łatwo można wejść na tematy seksualne, sexting itp. I mam wrażenie, że to chodzi o pewną "spójność"! To znaczy w główkach naszych kochanych pań taka twarz pasuje do tego co ja piszę! Jeśli mam do czynienia z taką 30 latką to zapewne też dochodzi do tego jej praktyka życiowa, że tego typu koleś jest trochę dominujący i "seksualny". A ktos o miłej aparycji nie. Rozumiecie o co mi chodzi?

 

9 godzin temu, NoHope napisał:

W ogóle jak nie chcesz mieć dzieci to nie widzę sensu tworzenia długich relacji. Starzy kawalerowie których znam są przy kasie i to dużej, pracują sobie na luzie.

A ja mimo że nie chce dzieci to był chciał LTR. Bo życie z kimś może być fajne. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Montella26 napisał:

Ta panna z insta jest z tym gościem. Ciekawe w ilu procentach jest bad boyem. A w ilu Chadem. I czy to ona go "wyrwała" 

Gościu wygląda jak stereotypowy chad, kwadratowa szczęka, dobra budowa ciała, męskie cechy, tatuaże. Tacy na tinderach to mają seks na zawołanie. Przy takim wyglądzie to nie potrzeba ci rama badboya, tylko minimalny social skill imo.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak tutaj kilku z Was napisało, żeby nie poświęcać za dużo czasu na siłkę - ja też się pod tym podpisuję.

Na siłownię nie chodzę już od może 1,5 roku odkąd jest pandemia - zrobiłem sobie swoją siłownie, wbrew pozorom to nie jest duży koszt, rozkręcane hantle, dokupujesz też obciązenie, drążek do framugi drzwi, gumy i taśmy oporowe, taborety i deska z półki żeby poskładać ławkę/ławkę skośną. I można kulturystycznie ćwiczyć całe ciało - trójbojowo to nie bardzo, no ale jesli nie startujesz w zawodach trójbojowych to po co? mając te 80 kg obciążenia możesz w domu robić ćwiczenia jak zakroki, martwy na jednej nodze itp. - które wielkiego obciążenia nie wymagają - i i tak będziesz silny.

W te 1,5 roku zaoszczędziłem więcej kasy na karnetach niż wydałem na sprzęt.
 

Także ja oszczędzam czas na dojazdach na siłkę bo ćwiczę w domu, dodatkowo ćwiczę często przed planowanym prysznicem więc i na tym czas oszczędzam. 

Co do jedzenia to jestem na ketozie i jem 2-3 razy dziennie - dzięki temu znacznie ograniczyłem czas na jedzenie i przygotowywanie jedzenia, mycie naczyń. Byłem na węglach i jadłem po 550 g węgli dziennie, wiem co to znaczy tracenie czasu na jedzenie.

 

Gdybym wszystko optymalizował pod kątem jak najlepszej sylwetki tj. chodzenie na siłownię, bycie na węglach (insulina daje trochę boosta do budowy masy) itd. - to może zyskałbym 5% w porównaniu do tego co robię obecnie - a poświęcałbym na to trzy razy więcej czasu.

Balans.

Edytowane przez krzy_siek
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.