Skocz do zawartości

Dlaczego socjalizm nie działa i nigdy działać nie będzie?


deleteduser10

Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, EnemyOfTheState napisał:

Tylko że podatki to nie jest korzyść dla innych obywateli, ani tym bardziej dawnych (których już przecież nie ma) tylko dla rządu. Nawet jeśli państwo świadczy usługi dla obywateli, robi to drożej i gorszej jakości niż sektor prywatny.

 

Jest jeden jedyny wyjątek od tej zasady - Lasy Państwowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Vincent napisał:

 

Jest jeden jedyny wyjątek od tej zasady - Lasy Państwowe.

 

Wycinka Puszczy Amazońskiej wskazuje na coś odwrotnego ;). Tymczasem polecę artykuł o prywatnym sektorze ochrony przyrody w Afryce:

 http://mises.pl/blog/2011/03/28/seasholes-prywatny-sektor-ochrony-przyrody-w-afryce/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą, EnemyOfTheState napisał:

 

Wycinka Puszczy Amazońskiej wskazuje na coś odwrotnego ;). Tymczasem polecę artykuł o prywatnym sektorze ochrony przyrody w Afryce:

 http://mises.pl/blog/2011/03/28/seasholes-prywatny-sektor-ochrony-przyrody-w-afryce/

 

Miałem na myśli udaremnioną próbę sprzedaży polskich lasów przez koalicję PO-PSL.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Vincent napisał:

 

Miałem na myśli udaremnioną próbę sprzedaży polskich lasów przez koalicję PO-PSL.

 

To wtedy dyskutujemy o tym w jaki sposób powinna przebiegać uczciwa prywatyzacja. Równie dobrze można mówić o polskich cukrowniach, fabrykach, stoczniach itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się po prostu, jakie podatki zachowaliby wolnorynkowcy i jak je uzasadniają.

Czyli podatek drogowy zostaje? Na utrzymanie infrastruktury?

Podatki miejskie? Będzie jakieś minimum utworzone przez państwo, a reszta według wyboru rządzących? (konkurencja podatkowa i prawna między miastami, gminami itd.)

 

 

Korwin postulował istnienie ministerstwa, które zajmowałoby się też ochroną środowiska. Ciekawe jak to uzasadniał, opierając się na wolnościowych zasadach.

A co z ochroną dziedzictwa narodowego? Prywatyzacja? A jeśli nie, to jak uzasadnić brak prywatyzacji z punktu widzenia wolnościowego?

 

A rzeki mogą być prywatyzowane? A co, gdy będzie zagrażać okolicznym mieszkańcom powódź z tej rzeki, a właściciel nic nie zrobi. To jeśli nie prywatyzujemy, to wprowadzamy podatek na utrzymanie sieci rzecznej i za korzystanie z niej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 28.03.2016 at 14:55, Damianut napisał:

Zastanawiam się po prostu, jakie podatki zachowaliby wolnorynkowcy i jak je uzasadniają.

Czyli podatek drogowy zostaje? Na utrzymanie infrastruktury?

Podatki miejskie? Będzie jakieś minimum utworzone przez państwo, a reszta według wyboru rządzących? (konkurencja podatkowa i prawna między miastami, gminami itd.)

 

 

Korwin postulował istnienie ministerstwa, które zajmowałoby się też ochroną środowiska. Ciekawe jak to uzasadniał, opierając się na wolnościowych zasadach.

A co z ochroną dziedzictwa narodowego? Prywatyzacja? A jeśli nie, to jak uzasadnić brak prywatyzacji z punktu widzenia wolnościowego?

 

A rzeki mogą być prywatyzowane? A co, gdy będzie zagrażać okolicznym mieszkańcom powódź z tej rzeki, a właściciel nic nie zrobi. To jeśli nie prywatyzujemy, to wprowadzamy podatek na utrzymanie sieci rzecznej i za korzystanie z niej?

 

Żaden podatek tak na dobrą sprawę nie daje się uzasadnić moralnie. Bo za każdym razem mamy do czynienia z przymusowym odebraniem własności, czyli mówiąc wprost kradzieżą. Zamiast tego mogłyby funkcjonować coś w rodzaju opłaty za usługi. Czyli np. wykupione ubezpieczenie, tylko osoba ubezpieczona może być chroniona przez policję, (czy tym podobną organizację), dochodzić swoich praw w sądzie itp. 

 

I tu libertarianie się trochę dzielą: mamy anarchokapitalistów (nie mylić z lewicową anarchią) i minarchistów. Ci pierwsi uważają, że to scentralizowany rząd, swoisty "monopol na przemoc" jest głównym problemem. Zamiast tego usługi ochronne powinny pełnić konkurujące ze sobą agencje, tzw. prywatne agencje ochrony (PAO). Tak przykładowo, ukradli ci rower, agencja, w której jesteś ubezpieczony musi złapać złodzieja inaczej muszą zapłacić ci odszkodowanie, zgodnie z zawartą umową i nie ma migania się jak państwowa policja. Ciekawe prawda? Tu się kłania Gustave de Molinari i jego słynna koncepcja "produkcji bezpieczeństwa":

http://mises.pl/blog/2013/11/14/molinari-produkcja-bezpieczenstwa/

 

Do tego dochodzi Murray Rothbard i jego "Manifest libertariański":

http://mises.pl/pliki/upload/Rothbard_manifest_libertarianski.pdf

 

Dzieło Rothbarda jest o tyle ciekawe, że opisuje w nim wiele historycznych przykładów na uzasadnienie swoich poglądów. Np. opisuje przykład starożytnej Irlandii, która przez właściwie 1000 lat funkcjonowała bez istnienia "państwa" jako takiego. Rolę państwa pełniły tzw. tuath, czyli dobrowolnie działające instytucje, każdy mógł sobie wybrać do której chce należeć. Na czele każdego tuath stał król, który tak samo jak inni obywatele podlegał prawu i mógł być sądzony. Prawo jako takie było prawem zwyczajowym, nie było tworzone przez legislaturę państwową tylko przez profesjonalnych prawników, tzw. brehonów. Z ich usług ludzie korzystali w celu rozwiązywania sporów prawnych, stanowili swego rodzaju wymiar sprawiedliwości. W celtyckiej Irlandii funkcjonował również rozbudowany system własności prywatnej, właścicieli nie mieli tylko lasy i góry, natomiast w rękach prywatnych znajdowały się nawet rzeki i jeziora. W krajach anglosaskich w ogóle bardzo popularne było prawo zwyczajowe i rozwiązywanie sporów przez sądy arbitrażowe, czyli de facto prywatne sądownictwo, przykładem są chociaż świetnie funkcjonujące sądy kupieckie.  

 

Literatury na ten temat oczywiście jest więcej, chociażby "Rynek i wolność" Lindy i Morrisa Tannehillów czy "Machinery of freedom" Davida Friedmana.

 

Z kolei minarchiści są zdania, że owszem państwo to samo zuo, ale to zło konieczne. Taki "akap" i tak zamieniłby się w powstanie państwa, więc takie usługi jak bezpieczeństwo, sądownictwo czy obrona terytorialna muszą pozostawać zmonopolizowane.

 

Kto ma rację, to w sumie chooj wie, trzeba by się pobawić w mocno logiczo-dedukcyjne rozważania, ciężki temat. Ciekawą jeszcze rzecz zauważył Hans Hermann Hoppe w książce "Demokracja. Bóg, który zawiódł". To właśnie odejście od monarchii na rzecz demokracji spowodowało większe eksplorowanie obywatela przez władzę. Król był właścicielem królestwa, musiał więc dbać o jego wartość, nie mógł go zbytnio zadłużać, nakładane podatki w monarchii zawsze były niskie, wręcz symboliczne. Wojny to były często jednodniowe bitwy, a często monarcha nie chcąc ponosić strat dążył do ich uniknięcia, np. przez mariaż królewski. Tymczasem władza w demokracji nie ponosząc żadnej odpowiedzialności finansowej za swoje działanie ciągle zwiększa wydatki rządowe, nakłada coraz wyższe podatki, nakręca dług publiczny, wojny z kolei są bardzo brutalne, jeśli do nich dochodzi, czego przykładem była II wojna światowa.

 

Z tymże Hoppe nie jest monarchistą tylko libertarianinem. Wg niego monarcha również do pewnego stopnia nadużywa władzy, która jest również scentralizowana. Z tego względu wysnuł koncepcję: "Europy tysiąca Lichtensteinów", takie pragmatyczne połączenie idei monarchii, libertarianizmu i maksymalnej decentralizacji władzy. Co zresztą nie byłoby niczym nowym. Np. W drugiej połowie XVII wieku Niemcy składały się z 234 księstw, 51 wolnych miast i 1500 niepodległych majątków rycerskich. Do poczytania w internetach i książkach ^_^

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.