Skocz do zawartości

Chcesz uzdrowić sytuację w związku szczerą rozmową? Nie trać czasu...


Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Subiektywny napisał:

 

To goście co nie tkną dzieciatej, samotnie wychowującej! Celują w przedział 25-30 z tego co widzę. Dokąd fajnie dotąd fajnie, jak zaczyna się robić niefajnie

lub startuje aria eskalacji żądań - do widzenia, dziękujemy. I kolejną ...

 

S.

 

Jakbym siebie widział. Na dłuższą mete to trochę męczy, bo zawsze można coś stracić. 

 

 

 

p.s. Jak domniemam dobry prawnik nie przegadał kobiety, to ja się poddaje ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat Vercettiego i post ABCDE zmotywował mnie do rozpiski tegoż tematu.

Da się przegadać kobietę, ale tylko która jest o wiele mniej inteligentna. Jak jest na podobnym poziomie, a przede wszystkim gdy ma umiejętności oratorskie (potrafi rozmawiać, bogate słownictwo, jednać sobie ludzi bardzo szybko, dać się polubić i przełamywać opory), to do tego ma tyle sztuczek (np wzbudzanie poczucia winy) + wygląd, że koniec końców i tak tworzy smycz emocjonalną.

Przecież sprawdźmy rycerstwo w towarzystwie kobiet. Praktycznie każdy przyznaje im rację, komplementuje, wymyśla, zaprasza, cwaniakuje, puszy sie, chcąc się dobrać do majtek.
Jak kobieta popełni błąd to nie powie jej np że pieprzy głupoty jakby powiedział koledze, tylko "oj oj oj ładna koleżanko to nie tak, zobacz ja cie naucze i wytłumaczę", czym chce sie przypodobać.

Czyli kobieta wykorzystuje naszą naturę. Chęć bycia alfą i omegą, mania racji, podejmowania dobrych decyzji, tworzenia dobrego efektu, czy sukcesu. Motywuje kwestią ambicjonalną. Typu: pokaże jej, będe najlepszy z tych wszystkich lizusów.

A tak naprawdę jest to zachowanie uległe, jeśli patrzyć pod pryzmat podświadomości bo robimy dokładnie to co kobieta z góry sobie zaplanowała wobec nas. Ona sobie czeka i rości, bo wie że i tak zaraz się jakiś znajdzie co zaoferuje to co ona chce. Dlatego sie nie przywiązuje.

Z kolei mezczyzna sie przywiązuje bo np ma mniej szans na kobiety, nie wybiera, tylko musi udowadniać swoją wartość, inteligencje, dobroć(co do tego punktu nie jestem pewny, bo jak masz status to kobieta w wielkiej części wybaczy nawet jak jesteś chamem i zdradzasz).

(i w tym momencie zawsze przypomina się ból dupy kobiet kiedy mówią że chcą być tak samo oceniane jeśli chodzi o ilości partnerów seksualnych, a przecież kobiecie wystarczy tylko rozłożyć nogi i się zgodzić, a mężczyzna musi udowadniać że jest jednak wartościowy, ewentualnie weźmie odpowiedzialność za dziecko, albo musi okazać zakochanie kobiecie czyli... znowu uległość, bo kobieta wystarczy że zaakceptuje dary petenta)

---

Wystarczy też poobserwować, to tak strzelam kijem w oko w ponad 70% związków rządzi kobieta, bo mezczyzn o wyraznie wiekszym statusie jest mało, a i panstwo nie pozwala za bardzo na to by być ponad kobietą. Może podświadomie, może widać to w niuansach ale kobieta przejmuje kontrolę, choć wysługując się decyzjami i odpowiedzialnością mężczyzny (oczywiscie tak jest łatwiej samej być dobrze ocenioną, a skrytykować drugą i sprawdzić czy wytrzyma). Podobnie jest z tym, że to kobiety głównie zrywają, szukając coraz lepszego i nie przywiązując się do wartości, ale też mając zawsze wytłumaczenie z podejmowanych decyzji, które np są sprzeczne z wyznawanymi wartościami (na dobre i na złe), czy moralnością (zdrada, kłamstwo).

Mają na to przyzwolenie - uciekłaś od niego (z dzieckiem i alimentami)? Dobrze, brawo, jesteś taka silna.
Mezczyzna uciekł od danej kobiety (i dzieci)? Podły drań, egoista, niedojrzały. Zawsze negatywne opinie.

A jakby powiedział że kobieta go niszczyła to by jeszcze go wyśmiali. Jak to? Taka słaba, słodka kobieta?

---

Można mieć wiedzę o kobietach, można być inteligentnym, ale w starciu z ich naturą, wysokim pożądaniem, a jednocześnie i tak naszymi słabszymi możliwościami manipulacji, samej chęci świętego spokoju, ale też niechęci do przyjmowania roli ofiary, żalenia się i szukania win w kobiecie, po prostu zaczyna się działać pod kobietę i być uległym.

Znamy społeczne konwenanse gdzie to do kobiety się podchodzi, to ona wybiera spośród chętnych, a my jesteśmy oceniani: zdatny, użyteczny, lub nie. Jakby to możliwość reprodukcji, albo "posiadania" kobiety była wyznacznikiem samooceny.

Jak dla mnie bardziej liczy się sukces i wiedza. Kobieta wtedy sama przyjdzie bo wie że mam interesującą osobowość.

I teraz jeśli jesteśmy oceniani jako nieprzydatni powiedzmy, nieużyteczni, to tworzy się kompleks. Można nie chcieć się do niego przyznać, ale może wychodzić z samego zachowania niedowartościowanie względem kobiet. Indoktrynacja społeczna, czy też filmy romantyczne też mają to na celu. Jak kukiełki jesteśmy dopasowywani w ten model społeczny.

A co za tym idzie? Oczywiście kolejny raz uległość, także na sali sądowej, a kobieta w płacz, granie ofiary, histeria, wyszukiwanie sytuacji sprzed 20 lat, o podanej dokładnej dacie i godzinie 6:11:12 sekund by dokopać i uzyskać przewagę.

Mnie np interesuje jak coś zrobić, jak coś scalić, spoić, jak coś rozwiązać, czyli przyszłość. Ewentualne sytuacje z przeszłości mogą być tylko wspomogą, by nie dopuścić do tak samo negatywnej sytuacji w przyszłości i przewidzieć konsekwencje.
Kobieta na sali sądowej, a nawet w samym związku interesuje się, ale tym jak wysłużyć się kimś innym i przebiegle robić by się nie narobić, robić najmniej, dostawać jak najwięcej.

- Jak wykorzystać daną informację do uzyskania własnych korzyści
- Jak wykorzystać daną słabość mężczyzny do uzyskania własnych korzyści
- Jak wykorzystać jego wpływy i działania, by się nimi podpisać jako własnych
- Jak się usprawiedliwić, w razie samej zrobienia czegoś amoralnego, w kontekście "czegoś złego"

Kobieta ma inny typ inteligencji, który jest dokładnie nastawiony na to, by móc uzyskać kontrolę nad kimś innym (zasobniejszy, silniejszy) często nawet nieświadomie. Po prostu to taki bonus do powiedzmy innych "ubytków", czy słabości typu okres, ciąża które są zaprogramowane z natury hormonami, o słabszej fizyczności nie wspomnę (z reguły oczywiście bo słabsi fizycznie i psychicznie mezczyzni tez maja sporo betababskiego romantycznego myślenia). Z ww powodów natura wyposażyła je w mechanizmy szukania ochronki i to dostają, ale nie dzieje się to na poziomie logicznym i świadomym.

Na poziomie logicznym z kolei potrafi dokopać każdemu kto się im sprzeciwi, nieważne czy ma czy miała do niego uczucia (emocje), ale liczy się tylko jej własny interes i tu zabezpieczenie (patrz możliwość zemsty kobiety nawet za to że się jej nie poderwało). Duza ilosc mezczyzn wrecz prosi kobiety przy rozwodach by rozwiazac go za porozumieniem stron. I znowu uległość.

A pamietajmy ze az 80-90% pozwów składają kobiety i tylko w bardzo małej części rozwody są przyznawane z winy kobiet. Ignorant zrozumie to prosto: jak sąd wydał że mężczyźni są winni, to znaczy że są winni. Ale jak się sięgnie głębiej do możliwości kobiet w wyszukiwaniu win, wybielaniu siebie, sprytnym zatajaniu własnych grzeszków i niechęci do przyznawania mężczyzn do żalenia się to wszystko staje się jasne.

Z kobietami wygrywają tylko dranie i psychopaci. Ale częściej psychopaci bo są inteligentni i kompletnie nieempatyczni. Dranie akurat jawniej dają powody by ich winić, bo np piją i mają problemy z prawem.

Mamy też podwójne standardy oceny płci:
jeśli manipulujesz, kierujesz się dobrem własnym, egoistycznymi pobudkami kosztem innych - jesteś uznany jako psychopata
jeśli kobieta tak robi? Ano... mężczyzna jest od tego by przecież jej zapewnić, przyszlosc, rodzina, dzieci, bezpieczenstwo. Wykreowane jako pozytyw charakteru dzisiaj.

Negatywna ocena mężczyzny z kolei, czyli chcąc jej uniknąć woli spokój. Siedzi cicho? Uległy.

To tak jak w przysłowiu z pracodawcą. Punkt pierwszy. Kobieta ma w związku zawsze rację. Punkt drugi. A jak nie ma, patrz punkt pierwszy.
(a już szczególnie gdy w kłótni są emocje)

To też dobry trening do bycia uległym, dobrze wytresowanym, nieszkodliwym, bezpiecznym.

----

Subiektywny jeśli możesz rozpisać, jeśli nigdzie tego nie umieściłeś. W jaki sposób odnosisz się do uczuć, nie rozmawiając z kobietą logicznie? Co zapewnia (tobie) jakikolwiek sukces w rozmowie?
Ja tego nie widzę. Dopóki kobieta nie ma interesu w daniu mi dobra, to za chiny tego nie zrobi. Czyli znowu wnioskuje że jedynie co sie tu liczy to różnica w statusie i SMV, a nie sama rozmowa.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, parafianin napisał:


Jak dla mnie bardziej liczy się sukces i wiedza. Kobieta wtedy sama przyjdzie bo wie że mam interesującą osobowość.

 

 

 

Interesującą osobowość może mieć też gość, któremu brak innych przymiotów - wtedy raczej żadna nie przyjdzie.

 

Sukces (życiowy) i wiedza to znamiona niezależności!

 

I to jest "wyzwanie" dla pani - jeśli usidli niezależnego, czy uczyni go w jakimś obszarze od siebie zależnym, to już "wygrała" ;-)

 

W drugą stronę tak samo - jeśli pani jest "modern woman" i pozostaje "niezależną", to znaczy, że "on jej tak naprawdę nie ma" ;) - czyli w tym "związku" ona jest tylko czasami...

 

Czy zatem będziemy potępiać "kobiety sukcesu", czy będą one stanowić wyzwanie dla "prawdziwych mężczyzn" (bo tylko tacy mają tu jakiekolwiek szanse)? No, i czy "prawdziwi mężczyźni" to wyłącznie dranie lub psychopaci? <-- oto jest pytanie!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, DonDiego napisał:

Sukces (życiowy) i wiedza to znamiona niezależności!

 

Tak zwana gównoprawda - sukces i niezależność nie zawsze idą ze sobą w parze, częściej sukces nakłada na nas liczne ograniczenia i zwiększa ilość zależności zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym.

 

Wiedza może być pomocna w osiągnięciu sukcesu, lecz nie jest to pewnik. Wkoło jest pełno ludzi z dużą wiedzą, z różnych dziedzin, które nie odniosły i prawdopodobnie nigdy nie odniosą sukcesu.

 

Nie mam tu na myśli sukcesu jedynie finansowego.

 

56 minut temu, DonDiego napisał:

Czy zatem będziemy potępiać "kobiety sukcesu", czy będą one stanowić wyzwanie dla "prawdziwych mężczyzn" (bo tylko tacy mają tu jakiekolwiek szanse)? No, i czy "prawdziwi mężczyźni" to wyłącznie dranie lub psychopaci? <-- oto jest pytanie!!!

 

Nie wiem jak wiele poznałeś prawdziwych kobiet sukcesu i mam na myśli kobiety, które odniosły w swojej dziedzinie spektakularne sukcesy w skali międzynarodowej i przy okazji zarobiły spore pieniądze, a nie niewiasty, których sukces polegał na ograbieniu 2 lub 3 byłych mężów, ewentualnie zrobienia "biznesu" za pieniądze męża i na jego poświęconym czasie.

 

Tak więc kobiety, które odniosły prawdziwy sukces, odnoszą go zazwyczaj w dziedzinach tradycyjnie "zarezerwowanych" dla mężczyzn i są osobami bardzo mocno specyficznymi. Wykazują wiele cech charakteru typowych dla mężczyzn, mają tez podobne umiejętności. Nie chce mi się rozpisywać gdyż to temat na oddzielny i bardzo obszerny wpis.

 

W każdym razie, przemyśl sobie to co uważasz za kobietę sukcesu, bo np. pani pracująca na podrzędnej uczelni, robiąca niby karierę naukową, która usidliła podobnie ustosunkowanego przegrywa ze skodą raczej do kategorii kobieta sukcesu się nie zalicza.

 

Co najwyżej jest czymś takim zawieszonym między sukcesem, a niespełnieniem w byciu kobietą, może się to dla niej skończyć bardzo niezdrowo, przykładowo przejęciem hobby partnera takiego jak plucie nienawiścią w internetach lub marzenia o wyjeździe na Słowację raz do roku.

 

Ot takie prawdziwe spełnienie, ludzi, którzy nawet nie zdefiniowali czym owy sukces jest.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, DonDiego napisał:

Czy zatem będziemy potępiać "kobiety sukcesu", czy będą one stanowić wyzwanie dla "prawdziwych mężczyzn" (bo tylko tacy mają tu jakiekolwiek szanse)? No, i czy "prawdziwi mężczyźni" to wyłącznie dranie lub psychopaci? <-- oto jest pytanie!!!

nie jestem ani draniem ani psychopata.a te zwłoki w ogrodzie to tylko ozdoba%-)

a na tłumaczenie mojej półboskosci jeszcze jest za wczesnie%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spekulacji prasowych nie komentuję publicznie x)

OK ale co do przedmiotu dyskusji.

Każda zależność będzie kierunkowała w stronę uległości. Im bardziej jest się zależnym od kobiety tym bardziej uległy. Im bardziej chce się rozwiązywać problemy, a tym mniej ona daje własnego wkładu a tym samym okazuje postawę roszczeniową, tym bardziej przyjmuje sie pozycje sługusa.

A przychodzi to od m.in wpajane przez filmy "zrobie dla niej wszystko" (poświęce całego siebie, stracę całą godność, zaryzykuje utratą wszystkich zębów) i "to ona jest tą jedyną" (gdy kobieta ma mniej takiego myślenia, bo ma stado adoratorów i tych jedynych może być więcej).


Kobiety są bardziej wyrachowane i wcale nie robią wszystkiego, tylko tyle ile się opłaci, szukają luk w umowie dzięki np wywołaniu emocji (np granie ofiary, wzbudzanie poczucia winy) będa mogły uniknąć danego wytyczonego obowiązku, a dostać profit (może nawet większy niż zakładany w umowie).

Czy na tym nie polega aktualny model równouprawnienia? Dostać coś, a wymigać się od czegoś.

I czy mężczyzna sam w sobie ma pęd ku byciu sterowanym przez kogoś innego? A przecież sterowany jest, ponieważ typowo samcze zachowania się kastruje i feminizuje. Każdy okaz rządzenia, czy nawet kiedyś promowanego tzw "samczego narwania" są piętnowane. Lepiej teraz robić coś za plecami, knuć i stosować przemoc której nie widac - psychiczną. Czyli coś w czym kobiety są specjalistkami i sprawczyniami, oraz której się nie kara jeśli jest wywołana z kobiecej strony.

Ale też czy nie było tak że najwięksi władcy i okrutnicy zawsze okazują się że mają cechy psychopatyczne? Czy nie oni mieli stada fanek, które ich pożądały?

--

Co do "wygrania" z kobietą, to posługuje sie statystyką. Jeśli aż tylu z nas przegrywa na salach sądowych z kobietami, to znaczy że
- większość to samcy beta, kompletnie nie znający kobiecej natury
- kobiety nie mają skrupułów, są interesowne i mają wysokie umiejętności manipulacji, kanciarstwa, oskarżycielskie i dobrze wykorzystują nadane im prawa i przywileje
- jednak nie umiemy wygrywać z kobietami, bo większość jest relatywnie zdrowa, a nie właśnie psychopatami

Nie chodzi mi o wygranie czyli bycie w zwiazku i to krótkoterminowym (jeszcze chemia nie wyparowała - do lat 2-3 pierwsza faza), albo związku byle jakim gdzie kobieta i tak strzela fochy, gdzie po latach mężczyzna dla świętego spokoju znosi jej wrzaski o byle co. To nie jest żadna wygrana.

Chodzi o to kiedy kobieta chce być uległa, chce sama przegrać (czy podświadomość jej to nakazuje). Może być nieszczęśliwa, ale nie walczy, nie odchodzi, nie chce sie rozwodzić, nie chce udupić swojego wybranka. On może zawsze łamać jej testy, a ona z wiekiem przecież traci na wartości, więc zostaje.

Jak do tego masz status i ogarnięte życie to nie musi odejść. To też nie wygrana, tylko dobry zbieg okoliczności. Ona nie ma innej opcji (zasobniejszej, bardziej znanej?) na oku. Żaden interes by miała w odejściu, ale to też nie jest wygrana.

Wygraną tylko jest długoterminowy zwiazek w którym kobieta ani myśli o odejściu, jest ciągle zakochana, jest ciągle chętna na seks, pomaga choćby w mniejszych problemach, daje pomysły, szanuje, jest chętna na współpracę, nie zasłania się dziećmi urabiając dalej swojego wybranka w pantofla (co, dla dzieci tego nie zrobisz?), nie manipuluje (albo stara się jak najmniej?), nie wychyla się gdy nie jest proszona, wyraża się tylko dobrze o swoim wybranku, a wewnętrzne konflikty rozwiązuje w zaciszu domu.

I tak dalej i tak dalej. Jeżeli taka jest większość związków to niepotrzebnie w ogóle się uczyć o kobiecej psychice, po co je poznawać "od środka", skąd coraz większa liczba rozwodów, jeśli jest tak dobrze? A może jednak praktycznie najgorzej w historii?

I jeśli to nie jest udokumentowanie hipergamii to co jest?
"Patrząc na liczby rozwodów, częściej rozwodzą się kobiety z wyższym wykształceniem, a szczególnie gdy mężczyzna miał niższe (np średnie)".

Wyższy (w sumie równy też) status kobiety od mężczyzny - kobieta szuka lepszego, aktualnego traktuje jak samca beta - czyli spełniacz usług.
Bo do alfa mówią tak - "chciałabym mu ulec, ulegam mu i nie mam na to wpływu, nie umiem odejść, co on ze mną robi!?".

Mężczyzna bierze kobiete z niższym wykształceniem, a nawet pozwala jej nie pracować? Rzadko był problem, ponieważ istotą jest tu wzięcie odpowiedzialności za innych, co jest też związane przecież z miłością typu dawca.

Wykształcenie to tylko jeden z przykładów w którym kobieta podnosi swoją wartość ograniczając jednocześnie możliwość zakochania się w innych, czy szanowania innych.
Dlatego możliwość kształcenia się przez kobiety i osiągania przez nie np wysokich zarobków wcale nie towarzyszy zwiększeniu szczęścia społecznego, czy też w związkach, a na odwrót - przez hipergamie, rozrost narcyzmu i dalej promocje singielstwa (Szwecja).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wiesz tak tylko zapytałem.ale jak nie komentujesz i nie znasz typa to sory winetu ze mogłem cie skumać w bani z takim jednym frajerem który najzwyczajniej był tulipanem,miał problemy z garem i teoretycznie bawił sie z kolegami w lekarza.wracajac do metium sprawy.koles naciagał łatwo wierne kobitki na kase płaczliwymi historyjkami ze potrzebuje kasy bo jak nie odda to mu tacy jedni lokówke w dupe wsadzą albo ze jest taki biedny aż mu brakuje na zupke chińską%-)potem przesladował te biedne dobroduszne kobitki.czyli miał najogólniej mówiac mniej godności niz dziwka dajaca za heroine%-)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Pikaczu napisał:

wiesz tak tylko zapytałem.ale jak nie komentujesz i nie znasz typa to sory winetu ze mogłem cie skumać w bani z takim jednym frajerem który najzwyczajniej był tulipanem,miał problemy z garem i teoretycznie bawił sie z kolegami w lekarza.wracajac do metium sprawy.koles naciagał łatwo wierne kobitki na kase płaczliwymi historyjkami ze potrzebuje kasy bo jak nie odda to mu tacy jedni lokówke w dupe wsadzą albo ze jest taki biedny aż mu brakuje na zupke chińską%-)potem przesladował te biedne dobroduszne kobitki.czyli miał najogólniej mówiac mniej godności niz dziwka dajaca za heroine%-)

 

Właśnie, przepraszam za offtop, ale dobrze że to piszesz Pikaczu. Vinc prosił mnie abym przekazał jego ostatnie słowo do Was niejako zza grobu, bo o tym zapomniał - żebyście uważali (szczególnie forumowe Panie) na niejakiego thepassa, który jakiś czas temu przytulił bana bo to podobno kawał niezłego chuja i skurwiela, który oszukuje naiwne kobiety, szantażuje, grozi i wyciąga od nich kasę po pozorem "miłości". Pochodzi ze Śląska. Nie znam całej sprawy, przekazuje tylko to, co się dowiedziałem. Podobno tutaj już jedną dziewczynę dręczył.

 

Podobno też profil parafianin ma być alter ego thepassa.

Edytowane przez Kosa
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, red napisał:

 

Tak zwana gównoprawda - sukces i niezależność nie zawsze idą ze sobą w parze, częściej sukces nakłada na nas liczne ograniczenia i zwiększa ilość zależności zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym.

 

A gdzie napisałem, że to musi iść w parze? Owszem, może ;)

 

9 godzin temu, red napisał:

Nie wiem jak wiele poznałeś prawdziwych kobiet sukcesu i mam na myśli kobiety, które odniosły w swojej dziedzinie spektakularne sukcesy w skali międzynarodowej i przy okazji zarobiły spore pieniądze, a nie niewiasty, których sukces polegał na ograbieniu 2 lub 3 byłych mężów, ewentualnie zrobienia "biznesu" za pieniądze męża i na jego poświęconym czasie.

 

 

 

Znam mnóstwo kobiet, i też takich które odnosły sukces zyciowy lub biznesowy, samodzielnie. W dodatku urodziły np. trójkę dzieci i cały czas "dają radę".

Są wśród nich zimne i totalnie wredne suki, ale są też zupełnie normalne kobiety, w których nie sposób się dopatrzeć jakieś dominującego, męskiego pierwiastka. To, czy dana dama jest dziwką, podle i instrumentalnie traktuje facetów i w ogóle wszystkich ludzi dookoła, na dodatek ma totalnie popierdolone w głowie, czy jest zwyczajnie "poukładana", to nie kwestia chemii - tylko osobowości i samoświadomości (tak, wiem, że na niektóre zaburzenia osobowości ma wpływ niewłaściwa chemia, ale to nie reguła).

 

Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy mieli wątpliwą przyjemność sparzyć się jakąś "femme fatale" - i ja miałem taką przygodę w młodości, ale szybko otrzeźwiałem na umyśle - natomiast nie żałuję tamtej totalnie ekstremalnej jazdy. To cenne doświadczenie życiowe! Rzekłbym, że każdy powinien coś takiego przeżyć! ;) Po tym zacząłem doceniać "normalne" kobiety, ale nadal spotykam wyrachowane zołzy, z którymi od czasu do czasu zatańczę jakieś tango... ;-)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałeś dokładnie:

 

10 godzin temu, DonDiego napisał:

Sukces (życiowy) i wiedza to znamiona niezależności!

 

Napisałeś gościu śniegowy, że są to znamiona niezależności, na dodatek pogrubione i z wykrzyknikiem. Czyli jasno sugerujesz występowanie zbieżności zjawiska na poziomie bardzo wysokim, bliskim pewności.

 

19 minut temu, DonDiego napisał:

To, czy dana dama jest dziwką, podle i instrumentalnie traktuje facetów i w ogóle wszystkich ludzi dookoła

 

Albo jest damą albo dziwką, jedno wyklucza drugie.

 

To, że podle i instrumentalnie traktuje facetów nie czyni z niej dziwki.

 

 

@DonDiego chyba masz problemy z klarownym przelewaniem myśli na "papier".  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, red napisał:

Napisałeś dokładnie:

 

 

Napisałeś gościu śniegowy,

 

 

znów osobista pogarda ;) ech, red...

 

2 minuty temu, red napisał:

 

że są to znamiona niezależności, na dodatek pogrubione i z wykrzyknikiem. Czyli jasno sugerujesz występowanie zbieżności zjawiska na poziomie bardzo wysokim, bliskim pewności.

 

zbieżność jest możliwa, i nawet częsta - pewność to już twoja nadinterpretacja ;)

 

2 minuty temu, red napisał:

 

 

Albo jest damą albo dziwką, jedno wyklucza drugie.

 

hehe, nie znasz kobiet - a sens zdania był inny, słowo "dama" zostało użyte w znaczeniu potocznym; ale poczytaj "Damę kameliową"!

 

2 minuty temu, red napisał:

 

To, że podle i instrumentalnie traktuje facetów nie czyni z niej dziwki.

 

Oczywiście, że nie. Jednak ci, którzy doświadczyli czegokolwiek złego od takiej od razu kwitują - "a to dziwka!!!" utrwalając pewien stereotyp.

 

2 minuty temu, red napisał:

 

 

@DonDiego chyba masz problemy z klarownym przelewaniem myśli na "papier".  

 

Staram się robić kilka rzeczy na raz - ale nie jestem kobietą, i słabo mi to idzie ;-) No jakoś nie mogę skupić się tylko na problemie relacji męsko-damskich, ale z zainteresowaniem śledzę forumowe dyskusje, zwłaszcza te, w których udział bierze "wróg" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, DonDiego napisał:

 

znów osobista pogarda ;) ech, red...

 

Nic osobistego, taki mam nawyk, często używam tego zwrotu bez przesadnej złośliwości :P 

8 minut temu, DonDiego napisał:

zbieżność jest możliwa, i nawet częsta - pewność to już twoja nadinterpretacja ;)

 

 

Ja napisałem zbieżność bliska pewności, a nie pełne 100%, nie nad interpretuj moich wypowiedzi ;)

 

9 minut temu, DonDiego napisał:

ale poczytaj "Damę kameliową"!

 

czytałem

 

10 minut temu, DonDiego napisał:

Oczywiście, że nie. Jednak ci, którzy doświadczyli czegokolwiek złego od takiej od razu kwitują - "a to dziwka!!!" utrwalając pewien stereotyp.

 

trzeba się zdecydować albo bazujemy na stereotypach i znaczeniach zwyczajowych, albo ściśle odnosimy się do pojęć, tak tylko piszę żebyś nie kręcił :P

 

11 minut temu, DonDiego napisał:

Staram się robić kilka rzeczy na raz - ale nie jestem kobietą, i słabo mi to idzie ;-)

 

Brak podzielności uwagi to akurat cecha typowo kobieca :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, red napisał:

 

[...]

 

powyżej - no niech ci już będzie, gut! nie ma to jak samogwałt! :)

 

6 minut temu, red napisał:

 

Brak podzielności uwagi to akurat cecha typowo kobieca :D

 

No jak to???? Really?

 

Przecież wg książek Mistrza i uznanych badań naukowych dokumentujących różnice "mózgowe" to właśnie baby mają lepszą zdolność do robienia kilku rzeczy na raz (np. kocha jednego, i jednocześnie jeszcze paru innych :D )

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, DonDiego napisał:

Przecież wg książek Mistrza i uznanych badań naukowych dokumentujących różnice "mózgowe" to właśnie baby mają lepszą zdolność do robienia kilku rzeczy na raz (np. kocha jednego, i jednocześnie jeszcze paru innych :D )

 

Ale różne "rzeczy", które robimy mają odmienną skalę przydatności/ użyteczności (zwał jak zwał) co innego robić kilka pierdół jednocześnie, jak kobieta lub troll internetowy, a co innego kilka pożytecznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, DonDiego napisał:

 

powyżej - no niech ci już będzie, gut! nie ma to jak samogwałt! :)

 

 

No jak to???? Really?

 

Przecież wg książek Mistrza i uznanych badań naukowych dokumentujących różnice "mózgowe" to właśnie baby mają lepszą zdolność do robienia kilku rzeczy na raz (np. kocha jednego, i jednocześnie jeszcze paru innych :D )

 

 

A gdzie ja takie coś napisałem? Wstaw fragment w którym to piszę. Czy może łgasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Mgbwandu napisał:

 

A gdzie ja takie coś napisałem? Wstaw fragment w którym to piszę. Czy może łgasz?

 

Wydawało mi się, że czytałem to u Mistrza! Ale jeśli się pomyliłem, to najmocniej Mistrza przepraszam! no, naprawdę!!! Nie łgam, jam nie Sławek.. ;)

 

37 minut temu, red napisał:

 

Ale różne "rzeczy", które robimy mają odmienną skalę przydatności/ użyteczności (zwał jak zwał) co innego robić kilka pierdół jednocześnie, jak kobieta lub troll internetowy, a co innego kilka pożytecznych.

 

Tutaj jest na ten temat: http://www.bbc.com/news/science-environment-24645100

 

" It is not a myth - women really are better than men at multitasking, at least in certain cases, a study says.
Men were slower and less organised than women when switching rapidly between tasks in tests by UK psychologists..."

 

Ale czytałem o tym jeszcze w innych źródłach ;-) Tyle najnowsze badania naukowe - poguglajcie se na ten temat; był też jakiś film o tym na YT

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 4.04.2016 at 15:16, Pikaczu napisał:

odrazu zaznaczam nie czytam postów dłuższych niz pare zdań%-)

 

oO to znaczy, że walnąłeś dłuższego posta niż jesteś w stanie przeczytać. Znaczy się emocje są aby pizdnąć taką ścianę tekstu ;)

 

Dnia 4.04.2016 at 15:16, Pikaczu napisał:

trendy na forum.tak...latają jak choragiewka%-)

wczesniej trend na forum był taki.

model poukładanej rodziny.git.nie rozwodzic sie.git.konsekwencje rozwodów.git.dzieci cierpia.albo nie do końca kumaja oco biega.git.powtarzanie schematów przez dzieci w przyszłosci.git.CZYLI NAJOGÓLNIEJ JAK BY KTOS JESZCZE NIE ZAŁAPAŁ konsekwencje pojebania podstawowej komórki społecznej zwanej rodzina=spierdolenie społeczeństwa

 

I dalej jest, jak najbardziej. Nic nie lata jak chorągiewka. To nie są porady dla młodych mężczyzn tylko dla mężczyzn z wieloletnim stażem małżeńskim, którzy wykorzystali już cały arsenał normalnych środków i mimo to są na progu rozwodu. Jeśli nie wytoczą ciężkiej artylerii, ich dzieci dołączą do dzieci z rozbitych rodzin i powiększą szeregi dysfunkcyjnych. Reszta się zgadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, DonDiego napisał:

 

Wydawało mi się, że czytałem to u Mistrza! Ale jeśli się pomyliłem, to najmocniej Mistrza przepraszam! no, naprawdę!!! Nie łgam, jam nie Sławek.. ;)

 

 

Tutaj jest na ten temat: http://www.bbc.com/news/science-environment-24645100

 

" It is not a myth - women really are better than men at multitasking, at least in certain cases, a study says.
Men were slower and less organised than women when switching rapidly between tasks in tests by UK psychologists..."

 

Ale czytałem o tym jeszcze w innych źródłach ;-) Tyle najnowsze badania naukowe - poguglajcie se na ten temat; był też jakiś film o tym na YT

 

 

A co w ogóle sądzisz o Sławku, bo tak często o nim wspominasz? Czy to normalne, żeby prześladować kogoś 9 lat bez żadnego powodu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Mgbwandu napisał:

 

A co w ogóle sądzisz o Sławku, bo tak często o nim wspominasz? Czy to normalne, żeby prześladować kogoś 9 lat bez żadnego powodu?

 

Ja? O Sławku? Wspominam? ;) to pomyłka jakaś. Wspomniałem go teraz, raz, tylko na podstawie lektury jakichś wątków forumowych, gdzie go tam wspominają inni.

nie znam gościa, ale jeśli prześladuje 9 lat, to świadczy o obsesji - podobno jest naukowcem - no, wielu naukowców to obsesjonaci - niektórzy poświęcają się swojemu dziełu licząc na jakieś epokowe odkrycie, inni po latach zwyczajnie już świrują - ale są też dotknięci np. autyzmem czy inna, podobną przypadłością - czasami okazują się geniuszami ;) Widocznie dotknąłeś czymś gościa - może baba puściła go w trąbę, przeczytał jakis twój tekst, szlag go trafił i nie chce faktów przyjąć do wiadomości (i świadomości) - więc to byłaby taka "zastępcza" zemsta - ale HGW,nie znam gościa ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, VascoDaGama napisał:

 

oO to znaczy, że walnąłeś dłuższego posta niż jesteś w stanie przeczytać. Znaczy się emocje są aby pizdnąć taką ścianę tekstu ;)

 

 

I dalej jest, jak najbardziej. Nic nie lata jak chorągiewka. To nie są porady dla młodych mężczyzn tylko dla mężczyzn z wieloletnim stażem małżeńskim, którzy wykorzystali już cały arsenał normalnych środków i mimo to są na progu rozwodu. Jeśli nie wytoczą ciężkiej artylerii, ich dzieci dołączą do dzieci z rozbitych rodzin i powiększą szeregi dysfunkcyjnych. Reszta się zgadza.

tak.emocje były niczym u nastolatka lajkujacego fotki niuni%-)%-)%-)

e....czy subiektywny zrobił cos zeby poprawic coś?oprócz wygladu?nie bardzo%-)czy którys tu jest przed rozwodem?nie bardzo.czy wykorzystał cały arsenał normalnych srodków?nie...%-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.