Skocz do zawartości

Historia dobrego chłopca.


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Postaram się jak najbardziej zwięźle opisać moją historię. 

Od dziecka byłem raczej słabym i nieśmiałym dzieciakiem. O ile nieśmiałość była faktem, to słabość była głównie w mojej głowie. Co prawda nie byłem prymusem ani mistrzem sportu (z wyglądu też nie Adonis). Jednak zarówno intelektualnie i sprawnościowo zawsze plasowałem się powyżej średniej. W późniejszym życiu często byłem wybierany na prezesa czy kierownika jakiejś organizacji. Obecnie ma 32 lata, prowadzę 2 firmy. Staram się trzymać formę i pracować nad sobą . Z mojej dzisiejszej perspektywy brak wiary w siebie brał się z dwóch powodów.

 

Po pierwsze nadopiekuńcza babcia, która zajmowała się mną i bratem gdy rodzice byli w pracy. Do dziś pamiętam słowa w stylu "uważaj Black, zrobisz sobie krzywdę", "nie. Black jest na to za malutki i nie poradzi sobie", itd.

Po drugie ojciec alkoholik. Zawsze miałem wrażenie, że ubolewa iż nie jestem tak silny i pewny siebie jak starszy brat (brat to typowy przewodnik i zawsze go podziwiałem jak zabrakło wzorca ojca). Zdarzało mu się po pijaku o tym mówić. Gdy Brat wyjechał do afganu, a ojciec bardzo dawał w gaz, nie miałem wzorca i wszelkie problemy tłumiłem w sobie.

 

Obecnie jestem w trakcie terapii DDA. Pracuję nad swoimi lękami. Moimi największymi problemami są niska samoocena oraz paniczny wręcz lęk przed odrzuceniem. Układam to sobie w głowie i mam już tego świadomość, jednak czasem reaguję jeszcze z automatu jako "ten grzeczny, gorszy, któremu się nie należy" i zdarza się dostać po dupie.

 

Prawdziwe doświadczenia z kobietami zaczęły się na przełomie gimnazjum i liceum, wcześniej bałem się zagadywać. Zainteresowała się mną koleżanka starszego brata. Mam świadomość że chciała mieć uległą zabawkę. Wtedy też miałem taką świadomość. Pamiętam słowa brata "tylko się nie zakochaj przypadkiem". I nie zakochałem się. Z tą koleżanką widywaliśmy się na wspólnych wyjściach i imprezach. Wprowadziła mnie w świat seksu. Byłą niezłą i otwartą nauczycielką. Ja pamiętałem słowa brata i za nic nie chciałem się zaangażować. Doszło do tego, że strasznie naciskała. Kiedyś po bzykanku na imprezie wręcz błagała mnie ze łzami w oczach abyśmy stworzyli chociaż układ bez zobowiązań. Ja wtedy ją odrzuciłem. A ona, jak moglibyście się domyślać, chciała tylko bardziej. Nigdy nie było z tego związku ani specjalnie głębokiej relacji. Ona była bardzo mocnym charakterem owijała swoich facetów wokół palca i skakali wokół niej. Jak na ironie zawsze skakała na bok z nieopierzonym wtedy jeszcze dzieciakiem, który ją zlewał. Kontakt się urwał gdy wyjechałem na studia.

 

Na studiach poznawałem różne dziewczyny, ale gdy były "za dobre", "jakieś niewyraziste" to szybko kończyłem zalążek relacji. Czasem wręcz na siłę szukałem dziury w całym żeby mieć pretekst do zerwania znajomości. Dziś widzę że większość z tamtych "za dobrych" to ogarnięte wierne żony, porządne kobiety, a ja latałem za pojebusami, które traktowały mnie jak ścierę.

 

Jedną z takich była K. Poznana na studiach. Kobieta która jako pierwsza zryła mi beret i dziś jest mi wstyd jak bardzo dałem się urobić. Zaczęło się niewinnie. Świetnie się dogadywaliśmy, wspólne zainteresowania, wspólne grono znajomych, ona taka rezolutna, konkretna, lubiana. Czułości, coraz bliżej, w końcu chcę z nią stworzyć związek.  Mówi mi, że ona to nie chce chłopaka, że chce być singielką ale nie chce kończyć znajomości ze mną. Ja (dziś mi wstyd jak cholera) powiedziałem, że poczekam aż się zdecyduje i będę przy niej. Jaki to miało skutek nie muszę pisać. Koniec końców ona miewała innych gości, ja spotykałem się z innymi kobietami, ale co jakiś czas na wspólnej imprezie lądowaliśmy z K. w krzakach. Gdy zaczynało mi się układać z jakąś inną, to pojawiała się K. i rozpierdalała mi mózg, a ja kończyłem dobrą relację. W końcu doszło do tego, że po kolejnym okresie gdzie nie utrzymywaliśmy kontaktu, zadzwoniła do mnie zapłakana czy mogę przyjść. Okazało się, że gość z którym miała romans strzelił samobója. Pocieszałem ją wtedy i postanowiliśmy być razem. Oczywiście niedługo potem kopnęła mnie w dupę i wyjechała do innego miasta zrywając za pomocą smsa. Nie kontaktowałem się z nią po tym wcale. Wtedy też trafiłem na książkę Marka "stosunkowo dobry" i pierwszy raz zacząłem przeglądać to forum. Po jednym roku akademickim wróciła do miasta i zaprosiła mnie na rozmowę. Przeprosiła za przeszłość i poprosiła o jeszcze jedną szansę. Powiedziałem jej wtedy, że nie wiem, czy jej zaufam, ale możemy spróbować i zobaczymy. Jaka ona była wtedy milutka, przyjeżdżała, odwiedzała mnie, robiła prezenty. W łóżku super, robiła wszystko no ogólnie miód malina. Ale ja wtedy odpaliłem chyba swój schemat który miałem z "dobrymi laskami". Nie mogłem się zebrać na uczucie do niej. Było mi dobrze, więc to skończyłem. W dzień mojej obrony postanowiłem z nią zerwać i powiedziałem jej, że musimy pogadać. Zerwałem w, zdaje mi się, kulturalny sposób. "Myślałem, że się uda, ale nie ufam Ci, zostańmy przyjaciółmi". Powiedziała ok, popłakała się i poszła. Okazało się, że zorganizowała tego dnia dla mnie imprezę niespodziankę ze wspólnymi znajomymi. Jako, że z nią zerwałem, to na nią nie przyszła (początkowo) ale impreza się odbyła. Gdzieś po północy wpada ona nieźle zrobiona i błaga o kolejną szansę, żebym jej nie rzucał. Ja nieugięty, choć czułem się jak skurwysyn. Ale postanowiłem stać przy swoim (próbuję dziś odzyskać pewność i ramę, którą wtedy miałem). Niestety alkoholu i używek było dużo i urwał mi się film i obudziłem się w swoim mieszkaniu z nią przy boku. Powitał mnie słowami "jeśli teraz stąd wyjdę, to nigdy więcej mnie nie zobaczysz" (zobaczyłem ale o tym dalej). Ja poszedłem się wyrzygać i gdy wróciłem do łóżka, kazałem jej wyjść. Wyszła, z płaczem. Kilka razy chciała wrócić ale ją odganiałem. 

Kilka lat po zakończeniu studiów spotkaliśmy się znowu na jubileuszowej imprezie w gronie klubu studenckiego do którego należeliśmy. Alko, przytulanie, czułości, wyznanie, że tęskniła, romans. Ja wtedy mieszkałem na południu polski, ona bardziej na północy. Po 2 miesiącach naszego romansowania okazało się, że mieszka w tym czasie z innym gościem. Temat zamknięty. Ta znajomość jest już poza mną. 

 

Po tym przez długi czas miałem przelotne znajomości, które zawsze kończyłem "bo za dobrze". Zauważyłem to. Pojawiły się też inne problemy w życiu (firma, sprawy sądowe) które podkopały znów moją samoocenę, która nigdy nie była wysoka.

 

Postanowiłem iść na terapię. Jestem na niej już kilka miesięcy ale w międzyczasie pojawiła się R. Kobieta z ikrą, taka że znów poczułem takie "oooooo, konkret babka" z jajem, humorem i pewnością siebie. Wzbudziła we mnie ogromne emocje. 

R. Była moją kursantką (prowadzę szkolenia branżowe) i zatrybiło. W międzyczasie urwał się kontakt, widziałem, że przez chwilę się z kimś spotykała. Potem znów się odezwała. Pracuje w delegacjach, przyjeżdża do Polski na wolne co jakiś czas i miewa niewiele czasu więc kontaktujemy się głównie przez telefon i komunikator. Męczy mnie to, bo chciałbym ją widywać częściej w realu. W naszej branży jest niewiele kobiet, więc R. pracuje głównie z facetami (pierwszy red flag). 

Od słowa do słowa tak sobie rozmawialiśmy, żartowaliśmy, pomagałem jej w różnych kwestiach. Aż doszło to tego, że wymiana wiadomości stała się regularna, codzienna. Serduszka, buziaczki, chuje muje itp. Pojawił się pomysł na wspólny wyjazd zimą. Ogólnie ja rozanielony, ona zdawało się, że też.

Czemu piszę "zdawało się"? Otóż nastąpił kilka dni temu zwrot. Zaczęło się niewinnie. Regularnie przypominałem jej o pewnym ćwiczeniu (na jej prośbę, bo nie zawsze pamiętała i miała motywacje). Pewnego dnia gdy jej przypomniałem otrzymałem wiadomość "nie przypominaj mi ciągle" "akurat miałam to zrobić, a Ty mi piszesz. Irytuje mnie to". Powiedziałem, że sama chciała. I nie wiem czemu ją to irytuje. Spytałem, czy zawsze ją wkurwia jak jej się coś powie w momencie jak się za to zabiera. Powiedziałem też, że nie będę więcej jej irytował XD. 

Odpaliła się wtedy w sposób dla mnie niezrozumiały i wyrzucała, że nie to nie i po co drążę. I że ona mówi o swoich odczuciach, a ja mam z niej bekę. W tym miejscu popełniłem błąd, bo powiedziałem, że jeśli poczuła się źle to przepraszam. Temat ucichł. Początkowo gadka szła normalnie ale spadła częstotliwość. Poczułem chłód.

Wczoraj zadzwoniłęm, powiedziałem że widzę ochłodzenie w naszych rozmowach i pewną zmianę. Spytałem co jej leży na wątrobie bo chcę omówić jeśli jest jakiś problem. Usłyszałem, że to pytanie jest w chuj dziwne i że ten telefon to pojebana akcja. Że wygląda jakbym chciał ją mocno kontrolować, a ona nie ma obowiązku się tłumaczyć. Odparłem że ok, ona tak twierdzi, ale ja nie miałem zamiaru ją brać na smycz i żeby wyluzowała.

Dziś jeszcze był kontakt ale pojawiało się przypierdalanie jak nigdy wcześniej. Przykład: mówi, że musiała jechać z jednego miasta do drugiego i z powrotem bo się nie dogadała z koleżanką na temat kluczy czy czegoś tam. Mówię, że parę godzin psu w dupę i najwyraźniej nie zagrała komunikacja, że w takiej sytuacji lepiej zadzwonić. Ona na mnie z wyrzutem, że posądzam ją o chujową komunikację a chujowa była z drugiej strony. Ja że zaraz zaraz, nie mówiłem, że ONA się źle komunikuje, tylko że ogólnie się nie dogadały, ale to Ona zapierdalała w tę i z powrotem. Usłyszałem na to, że chce w niej wzbudzić złość, na koleżankę i o chuj mi chodzi. Rozjebało mnie to totalnie. Odparłem, że nie i nie każda moja rada to atak.

Inna sytuacja z dziś to spytała mnie o radę co może kupić dla starego znajomego na urodziny bo ma w sobotę (dodam, że mieliśmy się spotkać w tym tygodniu bo akurat jest w kraju, lecz nie wyciągnąłem z niej konkretów. Dziś już stwierdziła, że nie ma czasu. hehehe) Jak zacząłem doradzać to w pewnym momencie odparła "Jeeezu, wiem co mam zrobić" Odparłem tylko, żeby zluzowała i że widzę, że jest ostatnio bardzo drażliwa. Od tamtego czasu się nie odzywam. 

 

Zasadniczo podejrzewam, że sprawa jest już spalona. Ale zamierzam potraktować to jako poligon, żeby jak to pisaliście nieraz "pobawić się procesem", wynieść coś z tego dla siebie. Wiem, że nie powinienem w tym okresie brać się za baby, bo jestem w trakcie terapii i muszę zbudować znów pewność siebie. Jednak R. wzbudziła we mnie mocny strzał hormonów i bardzo mocno poczułem haj.

 

Nie wiem tylko jaki jest Wasz punkt widzenia. Czy to od czego zaczęła się drama czyli moje dopytywanie o powód irytacji oraz późniejszy telefon, rzeczywiście były bardzo dziwne i niestosowne? Staram się nie przesadzać, jednak wciąż widzę u siebie OGROMNY lęk przed odrzuceniem i każdy sygnał zwiastujący potencjalną klapę budzi we mnie niemal panikę. Paradoksalnie gdy już niemal pogodziłem się z tym, że spaliłem temat, jest mi lżej i czuję większy luz. 

 

Pisząc to jeszcze bardziej zobaczyłem, że mam dużo do przepracowania.

 

Pozdro Bracia

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No raczej spalona od 1 momentu jak się ugniesz zaczniesz przepraszać za cokolwiek to już jest równa pochyła zlewki wąty i laska ucieka do kogoś innego który ją oswoi tak jak trzeba.

Najlepiej jest wyrazić stanowisko w jakieś sprawie raz ewentualnie powtórzyć jakby nie zrozumiała i się tego trzymać i milczeć.

Mnie jedna tinderowa koleżanka męczyła czy w trakcie naszej luźnej relacji bzykam inna w trakcie gdy ją już rozbieram oczywiście na początku nie dała się dotknąć powiedziałem jasno chuj cię to obchodzi nie jesteśmy w związku a ona że nic i że to nic nie zmieni nie będzie zła ( To po co chcesz wiedzieć 😄)

Zaczęło się kupczenie dupą męczenie zadawanie pytań cały czas jak mantra kopulacja później ta dalej nie odpuszcza ujeżdża mówi no mów potem delikatnie mów nie będę zła i tak przez parę minut zacząłem ją już mocno a ona jak w szale ruchałeś inna ruchałeś ?

Skończyłem z nią nie ugiałem się poszła spać natychmiast już więcej nie pytała. Łatwiej powiedzieć trudniej zrobić trzeba trenować miej wyjebane jaki lęk i co się stanie przecież to suka jakaś.

Edytowane przez WsiunzSuchej
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Black_and_White napisał(a):
1 godzinę temu, Black_and_White napisał(a):

.

Dziś jeszcze był kontakt ale pojawiało się przypierdalanie jak nigdy wcześniej.

 

Stary ona jest tak dziwna, że nawet na starcie się nie stara. Nawet uludy, że jest miła nie dostajesz. Potem już lepiej nie będzie :)

 

Jak nie jesteś masochistą lub nie chcesz być bankomatem finansowo-emocjonalnym, to odpuść sobie testy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2023 o 19:57, Atanda napisał(a):

Jak nie jesteś masochistą lub nie chcesz być bankomatem finansowo-emocjonalnym, to odpuść sobie testy. 

Dzięki za radę. Wcześniej rzeczywiście byłem trochę masochistą. Oczywiście nieświadomie. Myślę że brało się to stąd, że jedyny obraz relacji jaki znałem przez długi czas to ta z domu. Alkoholizm ojca, ciągłe awantury, czasem przemoc. Jakakolwiek próba zwrócenia uwagi była punktem zapalnym. Matka starała się ratować rodzinę i znosiła to (współuzależnienie). Jak zacząłem nad sobą pracować i rozkminiać, to zauważyłem u siebie pewne schematy, o których wspominałem w moim wywodzie. 

1. Jak jest dobrze, spokój, laska się stara i relacja jest mocno rokująca - szukam na siłę dziury w całym i prowokuję zerwanie. Na terapii wyszło, że prawdopodobnie spodziewam się wojny i burzy, bo tak było zawsze w rodzinie, więc wychodzę naprzód aby zmniejszyć napięcie czekania na chujnię (i sam ją tworzę).

2. Jak laska daje mi emocjonalny rollercoster, to latam za nią jak mucha za gównem. Jestem przyzwyczajony do przebywania z osobą na którą trzeba uważać i ważyć każde słowo. Wiem i widzę, że to popieprzone. Że tak uważając i obchodząc się z panną jak z jajkiem, tak na prawdę chowam jaja i nie jestem sobą. Staram się wywalić to z głowy, bo jeszcze potrafi odpalić się z automatu.

 

Co do bycia bankomatem to raczej emocjonalnym. Jakiś czas temu pożyczyłem R. trochę kasy. Niedawno oddała bez przypominania. 

 

Jak tak sobie teraz myślę. To pogorszenie relacji zbiegło się mniej więcej z czasem kiedy dostała kasę za kontrakt i mogła mi oddać. Może szukam na siłę, ale chyba już widzę ile warta ta znajomość. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.10.2023 o 18:21, Black_and_White napisał(a):

Pisząc to jeszcze bardziej zobaczyłem, że mam dużo do przepracowania.

Raczej te panie, z którymi się spotykałeś, dzisiaj mass media tak wyprały wielu kobietom banie, że nie nadają się nawet do zbudowania stałej relacji.

W dniu 2.10.2023 o 18:21, Black_and_White napisał(a):

w trakcie terapii

Nie wiem, czy jest sens, czy raczej wystarczyłoby przeczytaniu iluś tam wartościowych książek, albo popisać na forum z kumatymi forumowiczami.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.10.2023 o 23:15, Druid napisał(a):

Nie wiem, czy jest sens, czy raczej wystarczyłoby przeczytaniu iluś tam wartościowych książek, albo popisać na forum z kumatymi forumowiczami.

Jak na razie odnoszę wrażenie, że mi to pomaga. Zacząłem zwracać uwagę na moje emocje i skąd się biorą. Dodatkowo jak pisałem wyżej, odnośnie schematów działania. To widzę też jak niektóre są nieracjonalne. 

Przykład: Relacja z laską wprawia mnie w ciągłą niepewność i stres. Ostatecznie mnie olewa. Wcześniej myślałem tylko, że zjebałem, że jestem gorszy, słaby i za mało się starałem. I to był dramat na długo. Teraz myślę oczywiście też w pewnym stopniu, że zjebałem. Natomiast widzę też, że nie ma sensu ganiać za relacją, która mnie tak naprawdę ciągle męczy i trzyma w ciągłym stresie. Zaczynam potrafić przyznawać przed sobą, że tego nie chcę. 

 

Jest jeszcze jedna kwestia z panią R. mieliśmy zaplanowany wspólny wyjazd pod koniec roku. Kupiłem bilety lotnicze na promocji akurat na szybko i nie zastanawiałem się zbyt długo. Zamierzam przerwać milczenie i po prostu bez emocji zapytać, czy dalej chce jechać i tyle. W razie czego mam alternatywę, mogę jeszcze przepisać bilet na kumpla albo inną koleżankę. Nie zamierzam rezygnować z fajnego wyjazdu.

 

Dzięki za literacki must have. Trzeba zacząć powoli odrabiać pracę domową.

 

Na chwilę obecną zamierzam wrócić do regularnych treningów i częstszego czytania. Dodatkowo wyjść trochę do ludzi bo ta kwestia trochę u mnie podupadła w ciągu ostatnich kilku lat.

 

Dodatkowo, masz może jakieś sprawdzone materiały/patenty odnośnie podnoszenia samooceny? 

 

Pozdro 

 

 

Edytowane przez Black_and_White
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Black_and_White napisał(a):

Dodatkowo, masz może jakieś sprawdzone materiały/patenty odnośnie podnoszenia samooceny? 

Sport :) 

Spacer po lesie, medytacja albo modlitwa samemu ze sobą, w odosobnieniu.

 

 

Trochę tych metod jest.

 

Czytanie mądrych książek, słuchanie mądrych ludzi.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajne wnioski wyciągnąłeś ze swoich historii. Z panią R temat raczej spalony, po prostu ostudź relacje i rób swoje, praca, jakieś treningi, ćwiczenia oddechowe, medytacja, wartościowe książki i odcięcie się od bomb dopaminowych jak słodycze, pornografia i częsta masturbacja.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Druid napisał(a):

A takie ciastka zamiast słodyczy poleciłbyś ?

Nie znam składu niestety 😉 Ale Marek kiedyś polecał jako zamiennik suszone owoce, jadłem daktyle oraz mango i niedrogo i smacznie. Do tego miód naturalny np.

Pamiętam jak sam robiłem coś takiego, suszyłem plasterki jabłek, można też banany itd.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, DOHC napisał(a):

Do tego miód naturalny np.

Jest fajny przepis, ale nie mogę znaleźć, jak zrobić ciastka, gdzie nie ma grama cukru, w środku jest miód i owinięte jest kokosem, albo pieczone w cieście wieloziarnistym, zapomniałem jak nazywają się te ciastka, ponoć bardzo popularne w Grecji, chciałbym to znaleźć i w domu upiec :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Druid napisał(a):

podeślij

Nie dam rady tego odszukać, afera było na temat tego co tam znaleziono w tych produktach. I tak będzie i dziś jest taki wysyp tych firm, co super, zdrowe eko, że to musi być szfindel. Dwa, conajmniej obniżenie jakości jak z produkcja mięsa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat, dzięki za podzielenie się wnioskami. Fakty są takie, że w życiu się naruchałeś łamiąc pewnie niejedno serce - powinieneś wobec tego wiedzieć, jak działa i jak obsługiwać się kobietą. Obecna pani wyczuła słabość, z resztą zawód który wykonuje i środowisko pozwoliło jej na wyrobienie sobie mechanizmów (czy chce tego czy nie) manipulacji męskim gatunkiem. Jako osoba stosunkowo wysoko w hierachii korporacyjnej tylko Ci przypomnę, że panie z menedżmentu korpo to najgorszy możliwy sort. Jeśli nie potrafisz jej traktować jak kolegę z pracy w/benefits, to odpuść temat. Nie lubię powtarzać rzeczy oczywistych, no ale chłodnik działa cuda. Mam sporo telefonów na przestrzeni miesiąca od byłych tinderek czy innych typów które trakowałem tylko przez pryzmat maksymalnie 3-spotkaniowej imprezy i później zlew. Ale zlew nie z powodu jakiegoś niedogadania czy co gorsza kłótni (to też objaw słabości emocjonalnej) -> po prostu zazwyczaj ja się nie odzywam po spotkaniach, pomimo że niemal zawsze kończą się miło. Nigdy nie utrzymuję kontaktu z kobietami, bo nie potrafię z nimi pisać; czasami skomentuję zdawkowo jakieś story jak faktycznie mi się coś spodoba, naturalnie. Wspomniane serduszka, bakłażanki i inne chuje muje czy zrobiłaś ćwiczenie na co dzień, kurwa nie załamuj mnie. Który sensowny facet ma na to czas i ochotę. Ona czuje że inwestujesz i żeś pizda.

Edytowane przez Anabol
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Anabol napisał(a):

powinieneś wobec tego wiedzieć, jak działa i jak obsługiwać się kobietą.

To prawda. Najwyraźniej nie analizowałem tego wtedy w ten sposób. Nigdy nie lubiłem "łamać serc", chociaż jak piszesz parę razy się zdarzyło. Po prostu naturalnie mi nie zależało i nie czułem potrzeby. Wystarczył gorszy okres, wycofanie się z życia towarzyskiego, czasowa słabość i lepsza zawodniczka i przejebałem w tę grę ;) Dodatkowo pojawiła się myśl "może ta jest inna?" (wiem wiem jak to brzmi)

W każdym razie teraz nawet się cieszę z pstryczka w nos i lekcji relatywnie niskim kosztem. Kubeł zimnej wody na łeb był jednym z czynników który pozwolił mi się zacząć znów ogarniać.

Dzięki za uwagi. 

 

W dniu 12.10.2023 o 12:44, DOHC napisał(a):

rób swoje, praca, jakieś treningi, ćwiczenia oddechowe, medytacja, wartościowe książki i odcięcie się od bomb dopaminowych jak słodycze, pornografia i częsta masturbacja.

Słodycze pojawiają się u mnie od święta. Od paru miesięcy jem na wpół low carbo. Wywaliłem ryże, makarony, ziemniaki etc. Podstawa to mięcho, jaja, sery, dużo warzyw i owoców (cukier z owoców spokojnie zastępuje u mnie słodycze). Zauważyłem mniejsze napady głodu w ciągu dnia i brak zamuły nawet po dużym posiłku. 

Masturbacje ograniczam, ale co parę dni ciśnienie jest spore. 

Książki i regularny trening (zwykłe pompki, drążek, przysiady) dość szybko zaczynają robić mi porządek w głowie. Przynajmniej na początku. 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.