Skocz do zawartości

Przepis na szczęście?


CfanyLis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Zauwazylem ostatnio takie cos:

 

- idac ulica pomyslalem o takiej jednej dziewczynie - wkurwilem sie i mocno to czulem(naprawde sie wkurwilem i czulem taka aure wkurwienia wokol mnie jak w grach komputerowych - taka energia ktora widzimy na kilka metrow) po czym spojrzalem sie na kolesia ktory przechodzil obok - wyraznie odczulem i zauwazylem jego strach,

 

- wkurwiony jak wyzej tym razem przez kolezanke ktora siedziala obok (probowalem sie uspokoic, ale za chuj nie wychodzilo) zobaczylem jej zmiane  - z wkurwionej do takiej milutkiej nagle, opiekunczej. Odczula mocne wkurwienie i stala sie ulegla,

 

-gdy czuje pewnosc siebie, takie zadowolenie w sobie to tym emanuje wokol siebie i ludzie to czuja co wyraznie widac.

 

Czyli im mocniej przezywamy dana emocje/stan tym bardziej ta emocja/stanem emanujemy wokol nas i ludzie to czuja.

Czyli wystarczy wyobrazac sobie dane emocje/stany jak najczesciej aby staly sie nawykiem i jestesmy szczesliwi?

Takie to latwe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Tomko napisał:

Oczywiscie. Aura to prawdziwe zjawisko a nie jakas bujda. Choc przypisuje ja sie emanacji energii to jednak przypisywal bym to swiatowi mikro-chemii, feromonow, na ktore reaguje mozg wbrew naszej swiadomosci.

Oprócz feromonów dodałbym wszystko co niewerbalne - mimika (szczególnie mikroekspresja), gestykulacja, postawa, ton głosu. To działa bardzo na poziom podświadomości.

 

Szczęście? Nie uznaję takiego pojęcia, ale myślę, że coś co zbliży Cię do tego wyświechtanego znaczenia słowa to znalezienie czegoś, co Cię naprawdę kręci - tak, że zapominasz o bożym świecie, nad czymś nad czym możesz ślęczeć kilkanaście godzin bez zniechęcenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy o jest "aura" czy cokolwiek innego.

Powiem Wam, że kiedyś ze Strzelca byłem na obozie zimowym. Fajna przygoda z perspektywy czasu. Pobudka chyba o 6, zaprawa - bieg parę km, później jakieś zajęcia w terenie. Sporo tego było. Ciągle się latało po lasach. Sam nie ogarniałem, gdzie jestem. Dobrze, że dowódcy wiedzieli ;) Mieliśmy nawet desant z Żuka :D niby śmieszne, ale wtedy zrozumiałem, że fizyka się przydaje w życiu. Dobrze to wspominam.

Po tym obozie wróciłem do szkoły. Chyba 16 lat wtedy miałem. Żaden gówniarz do mnie nie podskoczył. Żaden, choć wcześniej było paru, co ciągle mieli jakiś problem. Ja nie robiłem nic. Nie musiałem nawet nic mówić. Wydawało mi się, że byłem sobą jak wcześniej, ale jednak nie... Ta pewność siebie, gdy przekraczasz pewne granice. Jak masz już dość, ale musisz jeszcze wykrzesać trochę siły. To jest coś niesamowitego. Takiej wiary w siebie człowiek nabiera...

Polecam wszystkim wszelkie obozy przetrwania i co tylko się da. Wojsko jednak robiło z chłopaków prawdziwych mężczyzn. Oczywiście to poważne, gdzie były prawdziwe ćwiczenia.
Zastanawiam się, czy nie pójść na coś takiego.

A pamiętam, jak byłem na pierwszej zbiórce. Na początek było bieganie po lasach - ledwo wybiegłem za bramę i nie miałem sił. Nawet ledwo przeszedłem całą drogę... po paru miesiącach nawet nie miałem zadyszki po takim biegu :D 

Tylko... złamałem sobie obojczyk na jednych z pierwszych zajęć. Nie pozwalali mi wykonywać pewnych ćwiczeń, abym znowu sobie go nie złamał. Po wyleczeniu obojczyka wróciłem i walczyłem jeszcze dwa lata :D 

Gdybym miał syna, to sam bym go tam zapisał :P 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepis na szczęście zacząłbym od tego aby zrozumieć :

 

- mechanizmy rządzące światem i ludźmi - wyjść z Matrixa - aby być jak wilk a nie owca

- mechanizmy (powtarzalne) kierujące relacjami miedzy ludzkimi - aby być tym, który przewiduje ruchy innych, wyprzedza ich, nie jest podatny na manipulacje

- zrozumieć kilka praw rządzącym tą rasą zwaną ludźmi i ich zachowaniami

- zrozumieć jak pracują mózgi samic

 

- zarabiać pieniądze najlepiej robiąc to co się lubi

 

- wyzbyć się programów z dzieciństwa (w zależności jakie było ale 90% dzisiaj facetów ma zjebane dzieciństwo - brak wzorców i autorytetów)

- wyzbyć się strachu, uległości, mechanizmu podatności tzw autorytetom itp ....- zaindoktrynowane głównie w szkole

 

... z tym już się jest powiedzmy człowiekiem rozumnym, to początek. Rozumiesz co się dzieje tutaj i jak płytkie to wszystko jest a ludzie porażająco schematyczni. Nie jesteś już ofiarą systemu tylko sam zaczynasz kierować swoim życiem. Pierdolić wszelkie musisz umieć to czy musisz umieć tamto, niech sobie inni mówią co chcą. Zwłaszcza to co mówią Panie. Chcą sługusów i frajerów z kasą. Kobieta ma być dla Ciebie nie Ty dla niej.

 

To Twoje życie ale dobrze je pokierujesz jak zrozumiesz........ o co tutaj chodzi, jak to działa.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi też to zauważyłem. Wiele for obserwowałem w życiu i wszędzie ludzie są podzieleni. Kłócą się z byle powodu, nie czuć takiej ,,jedności'', wzajemnego szacunku. Konkurują, wywyższają się, poniżają wzajemnie. 

 

Będę to powtarzał do znudzenia: nie trafiliśmy tu przez przypadek.

 

Przepis na szczęście uniwersalny dla każdego jest zawarty na tym forum, tylko trzeba go umieć odnaleźć. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

 

A tak na serio, to chyba chodzi o to, że jak człowiek będzie już odkładał te słuchawkę to:

- aby nie zostawił spraw niezałatwionych,

- był pogodzony z rodziną,

- nie pozostawił bałaganu,

- nie żałował niczego,

- stwierdził, że miał piękne życie,

- miał dużo wspomnień,

- umierał w towarzystwie rodziny i przyjaciół uśmiechniętych i sam był uśmiechnięty,

- umierał bez bólu i poniżenia.

 

Wtedy to chyba jest szczęście.

A to, że przez całe życie coś nas boli i zapierdalamy? Takie jest życie. Jak nie boli, znaczy nie żyjemy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Eredin Któryś z braci wspomniał, jakie fury ma w garażu... i nic :D Już nie pamiętam tematu, ale chyba ktoś spytał, co robi, jak to osiągnął... ale zero zazdrości. Masz - zasłużyłeś. Tyle w temacie. Można zapytać, jak brat osiągnął sukces - będzie chciał, to powie. Jak nie powie, to trudno. Nie będziemy się mazać. Jesteśmy samcami :D

To mi się podoba tutaj. Jest tak normalnie - po męsku. Jak jesteś bogaty - super! "Ja też chciałbym być tak bogaty, jak Ty. Czy możesz mi powiedzieć, co zrobić, aby Ci dorównać?" Jak nie powiesz, to trudno - robię swoje :D 

Nie bez powodu kierownik naszego forum nazwał to "Bracia Samcy".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Dobi To nie tak jak mówisz z ta "zazdrością i po męsku".  W jednym z pierwszych moich postów napisałem, że miałem jakąś tam dla mnie emocjonująca historię. Dotyczyła wizyty w klinice aborcyjnej w Niemczech. Ogólnie rzeźnia. Dość mocno to przeżyłem. Napisałem, że wracając dość wzburzony sytuacją i emocjami zapierdalałem 280-320. Jeżdżę 911 Turbo z ceramiką i dla mnie taka prędkość to żadna sensacja. Dobijam 50 lat i mam przelot 2 mln km.

 

Ogólnie w komentach zostałem wykpiony, że "taaaa.... oczywiście.... Octavią w DIZLU 1.9" dopóki jeden z modów, który mnie zna osobiście nie potwierdził mojej wiarygodności.  Ludzie w Polsce są zawistni. Wszędzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Grzenio Możliwe, że Ciebie to dotyczyło.

Ja odebrałem to wszystko zupełnie neutralnie.

Być może jakieś świerzaki rzuciły jakiś głupi tekst. Na mnie nie robiło to żadnego wrażenia. Chciałbym mieć taką furę, jak Ty. Chciałbym wiedzieć, jak do takiej kasy doszedłeś, aby osiągnąć to samo. Nic więcej.
Moja Carisma za parę miesięcy skończy 15 lat i być może osiągnie 200km/h... o ile wymienię jej przegub i wyreguluję zawory :D 

Szybciej nie jeżdżę samochodem, bo się boję. Co innego na moto ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, PanDoktur napisał:

Oprócz feromonów dodałbym wszystko co niewerbalne - mimika (szczególnie mikroekspresja), gestykulacja, postawa, ton głosu. To działa bardzo na poziom podświadomości.

 

Szczęście? Nie uznaję takiego pojęcia, ale myślę, że coś co zbliży Cię do tego wyświechtanego znaczenia słowa to znalezienie czegoś, co Cię naprawdę kręci - tak, że zapominasz o bożym świecie, nad czymś nad czym możesz ślęczeć kilkanaście godzin bez zniechęcenia.

 

Wedlug mnie chemia organizmu, gestykulacja, postawa, tonem glosu itd. steruje stan umyslu w jakim sie znajdujemy.

 

Nawet bez pasji mozna odczuc ten stan, wystarczy dluzszy spacer po lesie by zapomniec o wszystkich problemach i zachwycic sie tym co nas otacza.

 

@Chrumkacz, @SennaRot Macie racje zrozumienie tego sprawi, ze nasze zycie stanie sie latwiejsze przez co bedziemy mieli mniej problemow a co za tym idzie bedziemy szczesliwsi. Tylko to jest praca na kilka lat - trzeba ja wykonac, co kazdy powinien zrobic. Ale by odczuc ten stan wystarczy cieszyc sie z prostych rzeczy, zachwycic szumem drzew, byc tu i teraz.

 

@Dobi Kiedys za malolata bylem na koloniach w Wisle i tam tez robili nam takie misje. Biegalismy po lesie calymi dniami, organizowali nam konkursy, zawody itp. Taka zdrowa rywalizacja  bardzo dobrze na nas wplywa: uczymy sie motywowac samych siebie, wytrwalosci, hartujemy ducha, cwiczymy charatker. Bardzo dobrze wspominam.

Czasami sam sobie robie takie misje: przejechac rowerem 180km, przebiec 20km czy plywac godzine. Gdy wracam czuje sie jak Spartanin ktory wraca z tarcza do domu. Zajebiste uczucie.

 

 

Wazne ile czlowiek ma w glowie a nie w portfelu.

Edytowane przez CfanyLis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@DobiO samochodach to moglibyśmy nowy wątek założyć. Programowanie jest lepsze niż jebanie. A samochody to pasja numer 2.

 

Ja z kolei boję się moto. Szanuje motocyklistów i bardzo ich lubię. 

 

Co do dojścia do 911? Wiesz - temat rzeka. Zaledwie parę % ludzi ma pewna mutację genową, która powoduje szereg problemów.  Nasza służba zdrowia o tym nie wie prawie nic, bo to debile (lekarze - nie czytać). W USA dopiero od 2 lat pierwsze wyniki badań są publikowane. Ma to związek z procesem metylacji. Ogólnie jednym z "objawów" są problemy emocjonalne z ludźmi. Łatwiej mi się rozmawia z komputerami niż z ludźmi. Zawsze tak było. Mam 50 lat a pierwsze pieniądze za napisany program zarobiłem jak miałem lat 17. No co ja będę więcej mówił. Do komputerów, programowania mam talent i udało mi się to wykorzystać. Ale zero talentów do sportu. Tu jest dramat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Grzenio Ja nie mam talentu do programowania, bo generalnie zawsze miałem to gdzieś. Mam talent do naprawiania, szukania rozwiązań problemów - dlatego pracowałem w Help Desku :D Był jeden numer na 4 osoby i wybierał losowo. Po pewnym czasie ludzie chcieli rozmawiać tylko ze mną ;) 

Ja też boję się moto. Odkąd urodził się mój skarb, to po prostu się boję, że stanie mi się krzywda. Wcześniej tak nie miałem, chociaż byłem bardzo ostrożny. Teraz siedzi to gdzieś w głowie i nawet myślę o tym, aby moto sprzedać.

Mnie zawsze kręciła odpowiedzialność. Najbardziej lubiłem pracę u "prywaciarzy", gdzie miałem pod sobą majątek wary miliony. Lubię to uczucie. Później bywało różnie, ale zawsze robiłem wszystko najlepiej, jak tylko się da. Zawsze znalazł się ktoś, kto to docenił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie szczęście to Bóg. Materiały są fajne i potrzebne, ale nic nie równa się z boską energią. Ta rozkosz, błogość to jest coś niewypowiedzianego. Wydaje mi się, że to jest prawdziwy cel tego pobytu - kontakt z prawdziwą istotą, pełnia istnienia. Wtedy już nic nie jest takie samo. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka Bracia, że nie istnieje uniwersalny przepis na szczęście.

 

Dla każdego z nas, szczęście będzie oznaczało co innego. Dla jednego człowieka szczęściem będzie rodzina, dla drugiego praca, którą lubi, a dla trzeciego może to być np. dłubanie przy samochodach całymi dniami w swoim garażu. I wiecie co ? I to jest piękne, bo udowadnia, że każdy człowiek jest odrębną indywidualnością. 

 

Moja definicja szczęścia jest następująca: Żyć zgodnie z własnymi przekonaniami i swoim sumieniem. Niby banalne, ale dla mnie stanowi bardzo cenną wartość. Wiem kim jestem, na ile mnie stać, i przede wszystkim spełnienie daje mi możliwość ciągłego uczenia się, i wyciągania dobrych wniosków z błędów, które stale zdarza mi się popełniać. Nie jestem człowiekiem idealnym i bardzo dobrze, bo wówczas nie miałbym możliwości doświadczania życia pod każdym jego aspektem.

 

Ktoś wyżej napisał, że przepis na szczęście znajduje się na tej stronie. Owszem, ale każdy z nas musi wiedzieć, gdzie go szukać. Dla mnie jest to możliwość dzielenia się z Wami swoimi przemyśleniami i doświadczeniami, a także możliwość czerpania ogromnej wiedzy jaka tutaj się znajduje. Staram się robić to mądrze, by tę wiedzę móc wprowadzać stopniowo w swoje życie z pozytywnymi rezultatami:)

 

Fajnie, że Marek stworzył tą społeczność. Jest to świetna inicjatywa, i wierzę, że mocno zakorzeni się w nas ta jedność, którą tutaj wspólnie sobie okazujemy. Trafienie na tą stronę to dla mnie jedna z najlepszych niespodzianek jakich doświadczyłem.

 

Haha, może to brzmi banalnie, ale tak po prostu to widzę :)

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że każdy może definiowac szczęście w różny sposób. Na pewno szczęście to dobre zdrowie, fajna praca, czas na hobby, przebywanie z pozytywnymi osobami, rozwijanie się. Wydaje mi się także, że wielkim sukcesem jest to, kiedy nie porównujemy się z innymi, wyznaczamy sobie cele, realizujemy je, odhaczamy i działamy w zgodzie z własnym sumieniem. Według mnie szczęście to także pokora i cierpliwośc, umiejętnośc myślenia długoterminowego. Są ludzie, którym ciągle mało. Zmieniają pracę, zarobią parę groszy więcej i są chwilowo zadowoleni. Za parę tygodni narzekają, że już by chcieli więcej. Inna sprawa, że nie prezentują sobą nic, co by mogło dac większe zarobki, a wykazują roszczeniową postawę. Chcą miec więcej, ale nie są w stanie za to więcej zapłacic dodatkową nauką, kursami, studiami, szkoleniami, nie próbują robic nic więcej, ale potrafią żądac. Zachowują się jak małe dzieci. Trzeba zrozumiec, że nie wszystko dostaną za pięc minut. I dopóki tego się nie akceptuje, że trzeba byc cierpliwym, trzeba pracowac ciężej, ryzykowac, a i tak sukces nie jest pewny, to człowiek nie będzie szczęśliwy. Inna sprawa to jest śmieszne porównywanie się do bogatszych, szczuplejszych, piękniejszych. Niektórzy myślą, że ten koleś jeździ taką furą i nic mu nie brakuje. Jest to totalny brak zrozumienia psychiki człowieka i myślenie prostego chłopa. Taka osoba może miec takie same problemy jak każdy z nas- ma zobowiązania, pracę, kobietę, której nie może pojąc, problemy z dzieciakami, itd. Na pewno fajnie jeździc samochodem za 300 tysięcy, ale czy na pewno nam się to auto nie znudzi za parę miesięcy tak jak się znudzi nowa para jeansów czy nowy smartfon? To tylko rzecz materialna, stworzona przez ludzi i dla ludzi, ale nie łudźmy się, że to da nam szczęście. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.