Skocz do zawartości

Deflacja, inflacja, wolny rynek (wydzielony z: Komitet Obrony Demokracji)


kwiatek

Rekomendowane odpowiedzi

Co tam Soros, my mamy swojego Kopernika i prawo Kopernika, z którego wynika w zasadzie to samo.

Przedsiębiorcy będą za wszelką cenę dążyć przede wszystkim do zabezpieczenia swojego majątku.

Będą powodować kryzysy światowe.

 

Pomimo to, na razie nic lepszego oprócz gospodarki rynkowej nie ma. No, chyba że się chce wrócić do poziomu posiadania szałasu, dzidy, jednego garnka i kilku innych rzeczy. :-)

 

Prawo Kopernika (Greshama) już dawno obalił Rothbard. To nie jest tak że "dobry pieniądz jest wypierany przez zły pieniądz" tylko pieniądz, któremu rząd nada sztucznie zawyżoną wartość, będzie wypierał z obiegu pieniądz, którego wartość zostanie sztucznie zaniżona. Cytując fragment z książki "Złoto, bank, ludzie - krótka historia pieniądza":

 

Przypuśćmy na przykład, że w obiegu znajdują się jednouncjowe złote monety. Po iluś latach w wyniku zużycia niektóre z tych monet będą ważyć już tylko – powiedzmy – 0,9 uncji. Oczywiście na wolnym rynku zużyte monety będą miały tylko 90% wartości monet pełnowartościowych i trzeba będzie zmienić ich wartość nominalną. To właśnie „złe” monety zostaną wyparte z rynku. Przypuśćmy jednak, że rząd wydaje ustawę, która stanowi, iż wszyscy muszą traktować zużyte monety tak samo, jak nowe, pełnowartościowe, i muszą je przyjmować jako zapłatę wierzytelności na równi z nowymi. Co w rzeczywistości zrobił rząd? Narzucił kontrolę cen, wynikającą z przymusu stosowania określonego „kursu wymiany ” jednych monet na drugie. Zmuszając do stosowania kursu al pari (1:1), mimo, że zużyte monety powinny być wymieniane z dziesięcioprocentowym dyskontem, rząd sztucznie zawyża wartość starych monet i zaniża wartość nowych. W rezultacie każdy będzie się posługiwał zużytymi monetami, a nowe będzie gromadził lub je wyeksportuje. Jak więc widzimy, „zły pieniądz wypiera z obiegu dobry pieniądz”, ale nie na wolnym rynku , lecz w wyniku interwencji rządu na rynku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież kurde, w branży elektronicznej cały czas ceny spadają, a branża zamiast upadać, cały czas się rozwija.

Tylko że to nie jest deflacja, tylko zwiększony popyt, zwiększona produkcja i automatyczny spadek ceny towaru.

 

Czas spać. Jutro wracam na chwilę do tego cudownego kraju, gdzie wszyscy węszą spiski i kłócą się o stołki. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że to nie jest deflacja, tylko zwiększony popyt, zwiększona produkcja i automatyczny spadek ceny towaru.

Bardzo interesująca na bazie tego twierdzenia byłaby definicja inflacji.

Aż się boję kolejnego odkrycia ekonomicznego. Ale luuuz, spał będę spokojnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka, że bez względu na to jaką się przyjmie definicję inflacji i deflacji to zawsze będzie broń obusieczna. Czyli z jednej strony jak ceny rosną, siła nabywcza pieniądza spada, z drugiej jak pieniądz się osłabia, ceny rosną. I jeśli siła nabywcza pieniądza rośnie, ceny idą w dół, ale i spadek cen również powoduje wzrost siły nabywczej pieniądza. Jakie by nie były przyczyny zmiany cen czy siły nabywczej pieniądza, zawsze inflacja to wzrost cen i jednocześnie osłabienie się pieniądza, a deflacja to spadek cen i mocniejszy pieniądz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A co do deflacji, też nie napisałeś, dlaczego jest taka dobra?

Podałeś, że inflacja jest dodatkowym podatkiem. Jest, to prawda. Ale też jest pobudzeniem gospodarki.

Podałem ci link, bo nie będę zaśmiecał forum rzeczami, co wszyscy tu rozumieją, zajrzyj w czasie wolnym.

 

Pobudzenie gospodarki, bierzesz te wnioski z broszurki wydawanej w brukseli?

Od kiedy to polska gospodarka opodatkowana na różny sposób(nie będę wklejał tylko dla ciebie ile tego jest)

Jest bardziej konkurencyjna od gospodarek chińskich, czy amerykańskich.

Gdzie masz tańszy prąd, paliwo. Wytłumacz mi głębię twego geniuszu, proszę.

Wydaje mi się, że nurkujemy w przeciwnym kierunku do wzrostu, od kiedy dokłada się w polsce podatków.

 

 

Ta cała nasza gospodarka rynkowa to mocno sztuczny twór. Żyjemy na takim poziomie, bo każdy więcej pracuje, niż by potrzebował i żeby konsumpcja była wyższa. Przychodzi deflacja, ceny się zmniejszają, ale konsumpcja też, wzrasta bezrobocie i jest ogólnie nieciekawie. Deflacja i inflacja to skutek, nie przyczyna, dla jasności.

No, to zdanie to także sztuczny twór, nic z niego nie wynika.

Tak sobie je napisałeś.

Jakbyś zechciał to wytłumaczyć w punktach.

1 Ta cała nasza gospodarka rynkowa to mocno sztuczny twór.

To co, niecała gospodarka to już twór prawdziwy?

2 każdy więcej pracuje, niż by potrzebował i żeby konsumpcja była wyższa. Przychodzi deflacja, ceny się zmniejszają, ale konsumpcja też, wzrasta bezrobocie i jest ogólnie nieciekawie.

Każdy pracuje, ale bezrobocie się zwiększa? To bełkot jakiś.

 

 

Jako ciekawostkę, podam, że Unia, gdyby chciała, to by mogła pomóc krajom, z których pochodzą uchodźcy.

Żartowniś z ciebie na koniec.

Unia jakby chciała to by słońce nie zachodziło.

 

 

Przedsiębiorcy będą za wszelką cenę dążyć przede wszystkim do zabezpieczenia swojego majątku.

Będą powodować kryzysy światowe.

Powiedz to piekarzowi, albo budowlańcowi, i opowedz, co się stało, następnie.

 

 

 

P.S. Jakbym słuchał pani kopacz.

Adminie, muszę dodać, że twoje forum stało się bardzo popularne.

Edytowane przez kootas
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy to polska gospodarka opodatkowana na różny sposób(nie będę wklejał tylko dla ciebie ile tego jest)

Jest bardziej konkurencyjna od gospodarek chińskich, czy amerykańskich.

Gdzie masz tańszy prąd, paliwo. Wytłumacz mi głębię twego geniuszu, proszę.

Wydaje mi się, że nurkujemy w przeciwnym kierunku do wzrostu, od kiedy dokłada się w polsce podatków.

 

Ja się z tym zgadzam w pełni i o tym też rozmawiam.

Tak tłumaczy również Cejrowski, był, widział różne systemy gospodarcze, porównał, ma swoje wyrobione zdanie.

Obłożenie podatkami powoduje brak konkurencyjności naszej gospodarki.

Jakoś wypadałoby to uprościć, ale nie wiem,do jakiego poziomu powinniśmy się posunąć. Nie chciałbym, żeby u nas utylizacją szkodliwych odpadów bez żadnych zabezpieczeń zajmowały się małe dzieci. Chiny i USA zdecydowanie odmawiają podpisywania dokumentów, które ich ograniczają, o ile nie mają w tym zdecydowanego interesu. My podpisujemy wszystko i to też jest skrajność. Coś można odpuścić, na pewno nie wszystko.

 

Może konkret? Jako przykład przegięcia podam  te nieszczęsne 500 zł na dziecko.

Można by system uprościć, dać możliwość wyższej kwoty zwolnionej z opodatkowania na każde dziecko, powiedzmy po 3000 zł z możliwością rozliczania przez rodziców w sumie. Byłby to system w zasadzie bezobsługowy, więc tani, to i tak jest sprawdzane przez księgowość i urzędy skarbowe. Wybrano (potencjalnie, bo nie wiadomo czy w ogóle coś z tego będzie), system kolejkowy rodem z PRL. Trzeba będzie się zwalniać z pracy, iść do MOPS, ustawiać w kolejce, byle tylko było wiadomo, że ktoś nam dał te pieniądze i można  było go chwalić za to. Do tego będzie można zatrudnić do obsługi kogoś z rodziny.

Taki system nie zachęca do aktywności, a przy odliczeniach, trzeba iść do pracy.

 

 

Przy okazji wróć na drugą chwilę do odpowiedzi na moje pytania-bo o tej deflacji pisałeś beztrosko, więc wypada sypnąć argumentami niczym polityk obietnicami, kwiecie mądrości.

 

Ja nie twierdziłem, że mam nobla z ekonomii. :D  Ja jestem prosty chłop od łopaty, ale sam myślę i czytam różne źródła.

Pamiętam jednak dość podobną sytuację, jak z deflacją, z okresu transformacji. Pewno też pamiętasz i sobie przypomnisz.

Był moment, gdy zabrakło gotówki, wszyscy mieli długi według siebie i w zasadzie nie mieli jak spłacić zobowiązań, totalny pat.

Dodrukowano pieniądze, pozwoliło to w jakiś sposób rozwiązać ten problem. Może to nie było ładne rozwiązanie, ale nie mieliśmy wyjścia, oprócz totalnej zapaści gospodarki. Powstała inflacja, ale z różnych powodów, nie tylko z dodruku pieniędzy. Między innymi z uwolnienia nierealnego kursu złotówki do innych walut.

Ja tego do końca nie rozumiem, chociaż żyłem w tamtych czasach, ale nie chciałbym powtórki. ;)

Inflacja czy deflacja na poziomie do 3%, to nie jest wielki problem, ale trzeba się tym zainteresować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że tzw. ''kapitaliści'' krytykujący dodruk pieniądza sami to robią poprzez banki centralne-mylę się?

 

Trzeba wrócić do standardu złota, a nie dodrukowywać pieniądze bez pokrycia w realnych dobrach.

 

 

 

Może konkret? Jako przykład przegięcia podam  te nieszczęsne 500 zł na dziecko.

Można by system uprościć, dać możliwość wyższej kwoty zwolnionej z opodatkowania na każde dziecko, powiedzmy po 3000 zł z możliwością rozliczania przez rodziców w sumie. Byłby to system w zasadzie bezobsługowy, więc tani, to i tak jest sprawdzane przez księgowość i urzędy skarbowe. Wybrano (potencjalnie, bo nie wiadomo czy w ogóle coś z tego będzie), system kolejkowy rodem z PRL. Trzeba będzie się zwalniać z pracy, iść do MOPS, ustawiać w kolejce, byle tylko było wiadomo, że ktoś nam dał te pieniądze i można  było go chwalić za to. Do tego będzie można zatrudnić do obsługi kogoś z rodziny.

Taki system nie zachęca do aktywności, a przy odliczeniach, trzeba iść do pracy.

Po co tyle kombinować-wystarczy zlikwidować tax dochodowy, nie zabierać ludziom pieniędzy i tyle, a nie zabierać i potem rozdawać (cały myk w tym, że państwo jako pasożyt potrąca sobie duże sumy za organizowanie redystrybucji).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdziłem, że mam nobla z ekonomii. :D  Ja jestem prosty chłop od łopaty, ale sam myślę i czytam różne źródła.

Pamiętam jednak dość podobną sytuację, jak z deflacją, z okresu transformacji. Pewno też pamiętasz i sobie przypomnisz.

Był moment, gdy zabrakło gotówki, wszyscy mieli długi według siebie i w zasadzie nie mieli jak spłacić zobowiązań, totalny pat.

Dodrukowano pieniądze, pozwoliło to w jakiś sposób rozwiązać ten problem. Może to nie było ładne rozwiązanie, ale nie mieliśmy wyjścia, oprócz totalnej zapaści gospodarki. Powstała inflacja, ale z różnych powodów, nie tylko z dodruku pieniędzy. Między innymi z uwolnienia nierealnego kursu złotówki do innych walut.

Ja tego do końca nie rozumiem, chociaż żyłem w tamtych czasach, ale nie chciałbym powtórki. ;)

Inflacja czy deflacja na poziomie do 3%, to nie jest wielki problem, ale trzeba się tym zainteresować.

 

Wystarczy pozwolić na działanie rynku, wtedy podaż pieniądza i stopy procentowe dostosowują się do preferencji czasowej społeczeństwa. Wystarczy że np. ludzie zaczynają bardziej oszczędzać, przesuwają konsumpcję w czasie, czyli preferencja czasowa zostaje obniżona, stopy procentowe również idą w dół, kredyty i inne pożyczki są tańsze, a przedsiębiorcy otrzymują sygnał że trzeba mniej inwestować w dobra konsumpcyjne, a więc w kapitałowe, podejmować bardziej długofalowe inwestycje. Zaoszczędzony kapitał zostaje więc zainwestowany. Znowu jednak jak ludzie się wzbogacą i zaczynają więcej konsumować, preferencja czasowa jest większa, więc i stopy procentowe i raty kredytów pójdą w górę. Na rynku cały czas następują zmiany. Dlatego tylko w gospodarce rynkowej, gdzie występuje system cen możliwa jest racjonalna kalkulacja ekonomiczna. W sytuacji gdzie w ten proces ingeruje rząd lub bank centralny naturalny proces zostaje bardzo zaburzony. I tak np. zbyt niskie stopy procentowe ustanowione nie przez wzrost oszczędności, a zwiększenie podaży pieniądza przez bank centralny prowadzą do nadmiaru nierentownych inwestycji (efekt zbyt tanich kredytów) i baniek spekulacyjnych na giełdach a w konsekwencji do recesji. Z kolei zbyt wysokie stopy, hamują rozwój, zmniejszają liczbę inwestycji, powodują spadki na rynkach akcji (większa część inwestorów sprzedaje akcje i przenosi kapitał na obligacje) itd. itd.

Edytowane przez EnemyOfTheState
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie twierdziłem, że mam nobla z ekonomii. :D  Ja jestem prosty chłop od łopaty, ale sam myślę i czytam różne źródła.

 

A ja jestem ten od Swetru(f), krawiec z Panamy :D . I nie mam nic wspólnego z przemysłem odieżowym ani włókienniczym :lol:

I czytam Asterixa ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adriano pokrycie w złocie to super sprawa. Problem polega na tym, iż żaden kraj w tej chwili nie zrobi tego, zbyt wiele pieniądza jest w obiegu. Jedynym krajem, który było by na to stać to Szwajcaria i to nie na pełne pokrycie, a 50%. Co spowodowało by kolejny wzrost ceny franka tym razem mocno powyżej pułapu funta brytyjskiego.

 

Złoto jest czysto umowne, można by było pokrywać pieniądz w innych dobrach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co tyle kombinować-wystarczy zlikwidować tax dochodowy, nie zabierać ludziom pieniędzy i tyle, a nie zabierać i potem rozdawać (cały myk w tym, że państwo jako pasożyt potrąca sobie duże sumy za organizowanie redystrybucji).

 

W pełni się zgadzam. Budżet dostaje z VAT coś około 70%, jak się przestanie przerzucać pieniądze z worka do worka i płacić za obsługę, to się okaże, że podatek dochodowy nie jest konieczny do utrzymania państwa. Problemy są dwa:

1) brakuje odważnego na taki krok,

2) trzeba mieć dopięty budżet i rezerwę na czas zmiany systemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy pozwolić na działanie rynku, wtedy podaż pieniądza i stopy procentowe dostosowują się do preferencji czasowej społeczeństwa. Wystarczy że np. ludzie zaczynają bardziej oszczędzać, przesuwają konsumpcję w czasie(...)

 

Wszystko fajnie, ale nie żyjemy pod kloszem.

Z każdej strony są jakieś interwencje. Jak się nie da po dobroci, nic nie daje zakręcenie kurka z gazem, to wjeżdża armia, jak to robią na bezczelnego Amerykanie i Rosjanie, a niektóre kraje Unii sprytniej, ale też robią, choćby w Syrii. Awantura na Ukrainie też była o złoża.

Jest walka o zasoby, różnymi metodami. Nasze kopalnie mają Czesi, Australia szykuje się do wydobywania węgla koksowniczego w Nowej Rudzie. Wykupuje się tanio nasze zakłady, żeby je zamknąć albo żeby zarabiać maksymalnie dużo nie planując przyszłości.

Rząd musi interweniować i chronić naszych przedsiębiorców, a to zawsze wpływa na rynek.

 

Vincent: Za dwa posty pod sobą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwiatek, litości rząd nie jest od interwencjonizmu. Rząd ma zajmować się polityką zewnętrzną, a w obrębie wewnętrznego działania państwa ustanawiać prawo (jak najprostsze) i zapewniać bezpieczeństwo obywatelem. Koniec. Pilnowaniem czyli nadzorem przestrzegania prawa powinny zajmować się instytucje jak policja i inne służby, prokuratura, sądy. Wszystko jest do realizacji jeśli się stworzy proste prawo i nie skomplikowany system podatkowy, najlepiej nie przewidujący żadnych ulg, poza kwotą wolną od podatku. Nie będzie miejsca na przekręty. Wszystko zacznie działać szybko i sprawnie.

Nikt tego nie robi z dwóch przyczyn, główną jest to iż po takich akcjach trzeba by było zredukować etaty urzędnicze o 80 - 85%, byli by to ludzie zbędni. Oznacza to wzrost bezrobocia to raz, a dwa rozjebało by system partyjny. Każdy urzędas z nadania partyjnego to kilka głosów w wyborach (on + rodzina).

 

Nie, żyjemy pod żadnym kloszem, żyjemy w obozie otoczonym drutem kolczastym pod nadzorem strażników, którzy nie mają co robić, więc sami wynajdują sobie zajęcia, na zasadzie czepiania się o chuj wie co.

 

Piszę to z perspektywy osoby, która w tym kraju robi różne biznesy od nastu lat.

 

Rolą państwa nie jest interwencjonizm tylko tworzenie prawa dobrego dla obywateli i nadzór nad jego przestrzeganiem, proste prawo zrozumiałe dla wszystkich + surowe nieuniknione kary (czyli brak korupcji i wysoka skuteczność instytucji państwowych). W Polsce mamy w każdym aspekcie funkcjonowania państwa ilość, a nie jakość. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rolą państwa nie jest interwencjonizm tylko tworzenie prawa dobrego dla obywateli i nadzór nad jego przestrzeganiem, proste prawo zrozumiałe dla wszystkich + surowe nieuniknione kary (czyli brak korupcji i wysoka skuteczność instytucji państwowych). W Polsce mamy w każdym aspekcie funkcjonowania państwa ilość, a nie jakość. 

 

Też tak mówiłem wiele lat temu, to mi jajogłowi pseudoekonomiści wciskali kity.

Nie mi, tylko na większych spotkaniach, bankietach, uprawiali taką pojebaną politykę :angry: .

Aby sie bydło nie pobudziło, jakby to Bydłoszewski ujął ;)

Pierdo.......li ,żeby zamydlić i tyle  !!!!!!

 

Proste prawo + surowa i nieunikniona kara = w ciągu 5 lat przegonimy Chiny, qrwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proste prawo nie daje możliwości ucieczki od odpowiedzialności poprzez mnogość interpretacji przepisów.

 

Proste prawo daje to iż każdy średnio rozgarnięty obywatel je zrozumie.

 

Prosty system podatkowy i brak odpisów minimalizuje możliwości oszustw podatkowych, daje możliwość dokładnego szacowania wpływów do budżetu i realnego nim operowania. Są jeszcze inne plusy, ale nie chce mi się rozpisywać.

 

Wszystko powyższe prowadzi do zmniejszenia biurokracji co służy wszystkim prócz partii politycznych.

 

Edit: Wszystkie powyższe prowadzą do normalizacji życia społecznego i wymuszają uczciwość relacji międzyludzkich, nie tylko gospodarczych.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proste prawo nie daje możliwości ucieczki od odpowiedzialności poprzez mnogość interpretacji przepisów.

 

Proste prawo daje to iż każdy średnio rozgarnięty obywatel je zrozumie.

 

Prosty system podatkowy i brak odpisów minimalizuje możliwości oszustw podatkowych, daje możliwość dokładnego szacowania wpływów do budżetu i realnego nim operowania. Są jeszcze inne plusy, ale nie chce mi się rozpisywać.

 

Wszystko powyższe prowadzi do zmniejszenia biurokracji co służy wszystkim prócz partii politycznych.

 

Edit: Wszystkie powyższe prowadzą do normalizacji życia społecznego i wymuszają uczciwość relacji międzyludzkich, nie tylko gospodarczych.

          Ja bym tu jeszcze dodał, że to co napisał red to recepta na uzyskanie 4% bezrobocia i podstawowy warunek na dynamiczny rozwój danego kraju. Tak mi się dziwnie złożyło, że w ubiegłym roku pracowałem zarówno w Polsce jak i na Łotwie. Łotysze mają taki przepis, że wszyscy cudzoziemcy pracujący na terenie Republiki Łotewskiej mają obowiązek płacić podatki na terenie Łotwy. Więc dostałem nasz PIT 11 i łotewski PIT. Ten nasz, to wiadomo, ale ten łotewski to był szok dla mnie, oprócz danych identyfikacyjnych, składał się z jednej linijki: kwota brutto x 0,24 ( na Łotwie podatek wynosi 24% ) = kwota podatku do zapłacenia. I to wszystko. Litwa, Łotwa, Estonia i Rosja mają podatek liniowy. Pamiętam, że u nas Balcerowicz z ww. powodów chciał wprowadzić podatek liniowy                  ( druga reforma Balcerowicza ), ale Kwach zawetował stosowne ustawy, niestety.

Edytowane przez kic-anty
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polska jest obecnie jedynym krajem Europy Środkowo-Wschodniej, w którym wciąż obowiązuje progresywny podatek dochodowy. Na domiar złego, obowiązujące obecnie stawki tego podatku (18% i 32%) są absolutnym rekordem fiskalizmu w regionie... zielona wyspa jak nic.

 

Natomiast w Rosji podatek liniowy wynosi 13%.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.