Skocz do zawartości

Alex76

Użytkownik
  • Postów

    196
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Alex76

  1. Jest zrozumiałe w dobie większej ilości czasu na siebie. W wielu obowiązkach jesteśmy teraz wyręczani przez maszyny, a przy braku dzieci, potrafi zostać trochę czasu na siebie. Dobrze zatem, kiedy jest on zagospodarowany sensownie. Co nie oznacza zaraz pójście w jakąś skrajność i treningi 7x tydzień. Zgadzam się. Chociaż kwestia lojalności jest szersza i dotyczy także mężczyzn. Można coś kochać, ale nie oznacza to zaraz, że tylko o tym myślisz i nieustannie to robisz. Z dzieckiem też nie spędzasz każdej wolnej chwili, mimo że je kochasz.
  2. Nieliczne kobiety mają pasję, bo to wymaga poświęcenia, w tym nierzadko właśnie kontaktów towarzyskich. Po prostu ktoś, kto jest czymś zajarany albo traktuje to poważnie, musi to przedłożyć nad mniej istotne sprawy - tj. wyjście ze znajomymi, plotki itd. Generalnie kobietom szybko się nudzi, brakuje im konsekwencji i przerzucają się na coś nowego, gdzie dostaną nowy zastrzyk emocji. Jedna z ex ma nawet do teraz opis na jednym z serwisów społecznościowych, że biega, morsuje, jeździ na moto i gra w tenisa. W gruncie rzeczy żadnego z tych czterech nie uprawiała dłużej niż pół roku z częstotliwością może 2-3x w tygodniu. Czasami chwyciła po jakąś książkę, ale zwykle po te z niższej półki. Przy czym o każdym poznając ją możesz mieć wrażenie interesującej osoby, bo przecież nie opowie, że szybko porzuca zajęcia itd. Tak samo widzę te kobiety z artykułów - coś tam porobi, ale żeby nie było, że nic nie robi. Nieliczni potrafią w czymś wytrwać - to w sumie dotyczy każdej płci, ale w większym stopniu kobiet. Dlatego nauczyłem się już nie słuchać słów, lecz jedynie czynów i wyników. Po tym poznasz człowieka. Cała reszta to seria bajek lub wymówek.
  3. A jaki posag? Sam mówisz o przyjmowaniu, więc musi się kalkulować Teraz poważniej. Inni naciskają, ale to Twoje życie. Twoje konsekwencje, emocje, czas, energia, zasoby. Inni będą naciskać, żebyś dopasował się do społeczności, w której funkcjonujesz. W przeciwnym razie jesteś odmieńcem i - przede wszystkim - odporny na manipulacje czy naciski. Zwłaszcza kobiety tego nie znoszą, bo tracą moc kontroli i wpływu. Ustal swoje priorytety na najbliższy 2-5 lat i się ich trzymaj. Zaakceptuj też fakt, że musisz poświęcić X czy Y. Wszystkiego nie będziesz mieć. Całą resztę olej.
  4. Kobiety są istotami emocjonalnymi. W momencie, kiedy nie dostają tego, czego potrzebują, stają się roszczeniowe, a niekiedy i agresywne. To dość prosta zależność. Emocje są dla nich kluczowe w codziennym funkcjonowaniu. Tak samo jak człowiek jest głodny od pewnego czasu - staję się drażliwy, wkurzony i nieznośny. To nie jest logiczny proces, że facet ma się stać dobrym misiem. Zwyczajnie brak emocji musi nadrobić w inny sposób.
  5. Myślę, że tu nie chodzi o komplementy, co sposób bycia. Innymi słowy, komplementy są wypadkową tego, że ktoś się czuje dobrze, jest pozytywnie nastawiony do życia i ma sporo energii. To widać u ludzi z Południa. Jednocześnie te same osoby często bywają trudne w codziennym funkcjonowaniu - nie bez powodu w takich krajach jest wysokie bezrobocie, nie chce im się pracować itp. NIemniej w samym kontakcie z człowiekiem jest to o wiele przyjemniejsze. Co do kwestii mówienia komplementów - jeśli ktoś boi się coś miłego powiedzieć to znaczy, że tak naprawdę maskuje swoją niepewność. Osoba pewna siebie mówi komplementy, jeśli ma na to ochotę, i ma gdzieś jak zostanie sklasyfikowany przez drugą stronę.
  6. Moja ex do pewnego momentu była wyrozumiała i nawet zdawała sobie sprawę, że "z nią nie jest łatwo wytrzymać". Działało to do momentu, kiedy miała już ochotę na innych i wtedy to zaczęło odlatywać ego, bo inni ją podbudowywali - komplementami itd. To zresztą częsty mechanizm - inni sprawiają, że kobieta ponownie czuje się "silna" i atrakcyjna, dlatego obecnego partnera widzi jako frajera. W każdym razie czepiała się o wiele rzeczy, ale też niewiele była w stanie ugrać. Np. zepsuła się zmywarka, którą ona kupiła. I co? Odparłem, że jest jej i że skoro ja jej pomagam w domowych obowiązkach, to niech ona też ogarnia te "męskie" i sobie naprawi. Co zrobiła? Poprosiła sąsiada, a potem próbowała mi wbić poczucie winy, że ona musi kogoś tam prosić. Oczywiście podkreślała ze sto razy, że jest silna, niezależna i takie tam (choć nie jest oficjalnie feministką), co zresztą wyśmiewałem. Tę zmywarkę to już na koniec potrafiła mi wypomnieć. W dyskusjach jej minusem było to, że miałem świetną pamięć. Pamiętałem jej słowa sprzed miesiąca, dwóch czy trzech. Potrafiłem je po tym czasie zacytować słowo w słowo, co kończyło się tak: "wszystko co powiesz, może być wykorzystane przeciwko Tobie". To była kolejna forma obrony, bo nie poczuwała się do żadnej odpowiedzialności za swoje słowa. W zasadzie gdybym tego nie pamiętał to co miesiąc musiałbym zmieniać kierunek. Dlatego wówczas "przegrywała" dyskusję, chociaż wewnątrz bywała pewnie wściekła. Absurd jest taki, że odwalała przez lata takie cyrki, a po 3-4 miesiącach od wyprowadzki już totalna zmiana (życzenia na urodziny, dopytywanie smsowo czy mi jakoś pomóc, generalnie szukanie kontaktu), bo życie jej dowaliło. Nie minął jeszcze rok od wyprowadzki i jest na bezrobociu, pomimo że jeszcze rok temu gadała o milionach, dom za gotówkę itd.
  7. Błędy w związku są zrozumiałe, ale... jak mogłeś jej zaufać na słowo? W momencie Waszych prywatnych ustaleń należało sformułować podobne pismo do sądu, który pewnie przypieczętowałby to co ustaliłeś. Druga sprawa - przeprowadzka matki z dzieckiem. Tutaj od razu powinieneś reagować, nie zgadzać się. Masz pełnię praw rodzicielskich i do kontaktów z dzieckiem (przecież nikt nie orzekł inaczej), a odległość jest znaczna i utrudnia stały kontakt z dzieckiem. Krótko mówiąc, wciąż jesteś zbyt bierny i miękki. W oczach sądu też taki będziesz, jeśli tego nie zmienisz. Atakując wskazuj na 2x więcej niż faktycznie chciałbyś wywalczyć, podkreślając przecież, że kontakt z ojcem powinien rosnąć + podpieraj się solidnymi badaniami. Nie wiem na ile zależy Ci na dziecku, ale powinieneś wywołać wojnę. To oczywiste, że prawnik powie Ci, że szanse są małe. I zgoda. Ale nie będzie ich wcale, jeśli nie będziesz walczyć.
  8. Ale naprawdę to kogoś dziwi? Bycie w związku to nie jest naturalny stan dla człowieka. To konstrukt, który miał swoje miejsce w czasach, kiedy obie strony siebie potrzebowały do przetrwania. Jednocześnie dążąc do tego, aby siebie nie potrzebować. Zrozumienie tego i zaakceptowanie ułatwia wiele spraw. Podejście do relacji, kobiet, seksu. Oczywiście są jeszcze silne reakcje chemiczne w mózgu, które na pewien czas mają uczynić relację monogamiczną, ale tak długie - w zasadzie coraz dłuższe - wychowanie kolejnego pokolenia nie istnieje w zasadzie w przyrodzie. Nadal istnieją tego typu potrzeby, ale osób, które gorzej zarabiają (np. niezbyt rozgarnięte kobiety) i mają niezaspokojoną potrzebę seksu (np. spore grono mężczyzn). Poza tym o związku zawsze się mówi, że to ciężka praca. I tu trochę pies pogrzebany, bo nawet nazewnictwo wpływa na odbiór. Jeśli dla kogoś to ciężka praca to prędzej czy później będzie chciał ją zmienić, odpocząć bądź uwolnić się od niej.
  9. U żadnego z bliskich znajomych nie doszło do tego typu sytuacji. W większości są to pary licealne bądź z początku studiów. Czy są szczęśliwi? Wg mnie kilku nie, jeden to skrajny pantofel. Dochodziło do tego, że zamiast go pytać czy wyjdzie na piwo, to dzwoniłem do jego dziewczyny (obecnie żony), bo łatwiej i szybciej było o odpowiedź. Wystarczy, że się spóźni o kilka minut do domu ze spotkania ze znajomymi i ma przechlapane. Jemu to podobno pasuje (ojciec podobnie mocno pod pantoflem). Czy w tamtym czasie można było się tego spodziewać, jeśli chodzi o kobiety? Raczej nie. Były młode, nie szalały jakoś przesadnie (z mojej wiedzy), niektóre sumiennie wywiązują się ze swoich obowiązków + partycypują mocno w kosztach utrzymania mieszkania/życia. Jeden znajomy jest za to bardzo zapobiegawczy i ostrożny. Odkłada pieniądze w razie rozwodu, nagrywa pewne sytuacje z zachowania żony z dziećmi itd. O samym rozwodzie nie myśli, za to ona potrafiła w którejś kłótni rzucić, ale generalnie jest bardzo konkretny. Mieszkanie jest na niego (kupione przed ślubem), więc jego pozycja jest mocna. To ogarnięty człowiek, który miał doświadczenie z kobietami przed swoją obecną żoną, którą poznał w trakcie studiów. Jeden z niewielu, z którymi naprawdę chętnie utrzymuję kontakt. Poradzi, pomoże, jest konkretny i słowny.
  10. Jest dość znany, inteligentny, zadbany, obeznany z kobietami, a do tego bardzo dobre zarobki. To chyba wiele wyjaśnia. Są o wiele bardziej aktywne w social mediach, więc to zrozumiałe. Więcej też dyskutują o relacjach - swoich, koleżanek, rodziny.
  11. Volant - kiedyś pisał mocno pod mężczyzn, ale zauważył, że kobiety są u niego bardzo aktywne i zmienił kierunek. Teraz głównie pod nie pisze teksty. Do mnie nie przemawia. Brakuje mu pazura, stanowczości i męskiego spojrzenia. Taki zniewieściały się stał.
  12. To nie do końca tak. 5 lat owszem, ale w przypadku, kiedy druga strona znajdzie się w niedostatku. To nie to samo co pogorszenie warunków bytowych, jak w przypadku rozwodu z orzekaniem o winie. Oczywiście dalej wszystko zależy od sądu i jego podejścia, ale znacznie trudniej w takim wypadku o alimentach. Wymaga to większego wysiłku ze strony osoby starającej się o alimenty.
  13. Działasz emocjonalnie, więc pewnie i tak nie zdołamy Ci powiedzieć, co jest właściwe. Ty go nie zakończyłeś i liczysz na to samo z jej strony. W przeciwnym razie jej milczenie odebrałbyś jako po prostu koniec. Czego jeszcze Ci trzeba? Jak w pracy pokłóciłbyś się z szefem, obaj powiedzielibyście sobie koniec, to potem jeszcze dzwoniłbyś się upewnić? Szefie, ale to na pewno koniec? Pewnie nie, ale tutaj tak robisz, bo emocje wygrywają. Zrób coś dla siebie. Zachowaj honor i nie biegaj za jakąś tam kobietą. Przestań mówić, że nie dbasz co ona pomyśli, że potrzebujesz potwierdzenia, że jest Ci szkoda. Koniec to po prostu koniec. Idź wreszcie do przodu. Wyciągnij wniosek z tej lekcji - musisz być silniejszy psychicznie, bardziej odporny na emocje, bo w przeciwnym razie niebawem zje Cię kolejna zawodniczka. Jeżeli nie zamierzasz zmienić swojej decyzji to jakiekolwiek pisanie tutaj jest bez sensu. Bo Ty szukasz poklepania po plecach, a tego z mojej strony w tym przypadku nie dostaniesz.
  14. Znowu szukasz powodu, żeby wrócić do niej i szukasz argumentów, które zabrzmią dobrze, a de facto całość wynika z Twoich emocji i przywiązania. Krótko - nie, to nie ma sensu. Idź dalej. Jeśli będzie jej zależało to sama się odezwie. Wtedy i tylko wtedy jesteś w pozycji, w której stawiasz warunki.
  15. To nie tyle kwestia idealizowania, co po prostu braku... Wyjmij jakikolwiek nałóg z własnego życia i otrzymasz pewną pustkę. Dlatego musisz to czymś zastąpić - kobietą, pasją. Generalnie zająć czas i wyzwolić nowe emocje. Bo nic innego - lepszego - go nie zajmuje. Z wiekiem kobiety staje się coraz bardziej wyrachowana. To z jednej strony efekt np. rzucenia przez bad boyów i straconego czasu na brak korzyści (jest jedynie poobijania emocjonalnie), a z drugiej kwestia wieku i wpływu otoczenia (inni biorą śluby, kupują mieszkania itd.).
  16. Bo nie sprowadziłeś rozmowy na ten tor. Skoro ona robi z tego rozmowę kwalifikacyjną to przecież nie musisz się w to bawić. Nadaj rozmowie własny ton. Chcesz flirtować? To flirtuj i omijaj odpowiedzi na takie pytania. Ty nie masz jej dostarczać informacji (mimo że o to pyta), lecz emocje (bo ich potrzebuje).
  17. Ale kobiety do czego? Do związku? To już zdecyduj czy ważniejsza jest obca kobieta czy dziecko. Prędzej czy później ona będzie chciała zagarnąć część przeznaczoną wcześniej dla dziecka. Bo na dziecko przeznaczasz swoje zasoby, energię i czas. Spójrz na to na pierwotnej płaszczyźnie - brakuje pożywienia, znajdziesz jakieś, komu pierwszemu je oddasz? W Twoim wypadku masz dużą swobodę i czasu dla siebie, ale... tak czy siak to nieuniknione. Musiałbyś znaleźć naprawdę rozsądną kobietę, których jest niewiele, a już zwłaszcza po przejściach. Taka tym bardziej będzie szukać powyższego miksu. Zorganizuj sobie tak czas, aby przede wszystkim skupić się na sobie, a kobiety dozować w odpowiednich dawkach (to nie znaczy, że masz je nieustannie zmieniać, ale postawić po prostu granice i się jej trzymać, a kiedy próbuje przekroczyć to albo ją zastopować, albo zakończyć relację). I tyle. Jeśli już komuś poświęcać czas, energię i zasoby w większych ilościach to wyłącznie na potomstwo, ale kiedy widzisz, że nie jest zmanipulowane przez drugą stronę.
  18. Zawsze, ale to zawsze dziecko jest na pierwszym miejscu. Dlaczego? To Twoje geny, Twój potomek. Przy dobrej relacji będziesz ważny dla niego również w dorosłym życiu. Innymi słowy, wiążesz się z kimś na kilkadziesiąt lat. I nie chodzi tu o żadną szklankę wody na starość, co po prostu... z kim będziesz miał bliższą relację? Z obcym człowiekiem? W tym wypadku masz własne geny, cechy dziedziczne, duży wpływ na wychowanie, możliwość wprowadzenia go we własny świat, wreszcie ukazania się jako autorytet. To wymaga ogromnego wysiłku, ale ma to większą wartość niż seks z jakąkolwiek kobietą. U mnie małżeństwo się m.in. przez to rozpadło. Od pewnego momentu, kiedy złapałem nić porozumienia z córką, żona była zazdrosna o nią. Wypominała mi, że stawiam córkę na pierwszym miejscu. Tyle że dla mnie taki po prostu jest wybór. Zwłaszcza że mówiliśmy o 3-5 letniej dziewczynce, która potrzebowała bliskiego kontaktu z ojcem. Co dopiero w sytuacji, kiedy obca kobieta widzi, że facet poświęca uwagę komuś - dla niej - obcemu. Prędzej czy później, jeśli będzie chciała więcej, zawsze będzie jakoś urabiać pod siebie i pod jej cele - czyt. dostarczaj zasoby, zapewniaj atrakcje itd.
  19. Myślę, że to Twoje życie i nie pozwalaj jej decydować o sobie. Tak to obecnie wygląda. Ona ma zdecydować o Was. Chcesz z nią być czy nie? Pasuje Ci aktualny układ? Stawiasz granice i je egzekwujesz? Jak widzisz tę relację np. za rok? To nie ona jest od podejmowania decyzji, lecz Ty. Ona dziś może podjąć taką, a za dwa dni inną, bo emocje się zmienią. Przemyśl co jest dla Ciebie i Twojego syna najlepsze i działaj. Skoro widzisz, że jest zazdrosna o syna to nie wbijaj jej tego do głowy. Po prostu powiedz, że tego nie akceptujesz i albo ona to u siebie zmieni, albo kończysz tę relację. Wielka dyskusja nie ma sensu, bo argumentami jej nie przekonasz.
  20. @On_w_dylemacie - możesz napisać na priv to trochę Ci wyjaśnię, bo... sam wszcząłem taką procedurę. Natomiast zbyt wiele wątków jest, aby poruszać to tutaj.
  21. Porozmawiaj z fachowcem, ale... najwięcej zależy od Ciebie. Jeśli chcesz się na tym etapie wyprowadzić to... spisz z nią jakieś porozumienie, ewentualnie naciskaj na nie mailowo/smsowo. Podkreślaj, że zależy Ci na dobru dzieci i chcesz w obecnej sytuacji unormować ich kontakty (co i jak to widzisz to już Twoja decyzja). Nawet jeśli ona nie będzie reagować to wówczas masz podkład do tego, że dążyłeś do porozumienia.
  22. Dokładnie. Co więcej, nastaw się w drugą stronę. Nagrywaj - choćby głosowo - swoje rozmowy z nią. Możesz też wspominać jej akcje, na które ona będzie odpowiadać. Wtedy masz dowody. Generalnie postaw się na roli i kobiety i zrób podobnie. Wówczas nie jesteś na straconej pozycji w przypadku ewentualnych oskarżeń. U mnie potrafiło być naprawdę absurdalnie grubo (nie należę do osób, które odpuszczają), ale głównie to ona się bała jak to się dla niej skończy. Niestety, tu nikt nie będzie w pełni dociekał prawdy. Duże znaczenie ma to, jaki obraz zostanie przez Was wykreowany i jak zareaguje na niego sąd. Zależy na czym jej zależy. W moim przypadku było tak, że chciała abym się wyprowadził. Nie zgadzałem się, bo to może być podkładka dla gorszych więzi z dziećmi. Powiedziałem, że dopiero jak sąd przyklepie papiery, bo ona jest zbyt niestabilna emocjonalnie (tj. zbyt często zmienia zdanie; miałem racje, bo wyprowadziła się, byliśmy ugadani na naprzemienną, a ona po 3 tygodniach do sądu z pismem, że dzieci mają być z nią). Potem ostro kombinowała, włącznie z tym, że ona płakała, dzwoniła po policję, bo ona się mnie boi (np. kroiłem mięso na obiad, a ona że się mnie boi - wszystko nagrywałem), a jak policja przyjechała to... ja praktycznie spałem. W dodatku całkowicie trzeźwy i jeszcze mówiłem, że co to ma być, że ona się niby mnie boi, skoro to ja jej zakładałem niebieską kartę - głównie z uwagi na jej zachowanie w obecności dzieci. Nie patrz na to, co wg Ciebie logicznie zrobi. Spójrz lepiej na to jak bardzo jest emocjonalna. Im bardziej, tym bardziej będzie się chciała Ciebie pozbyć. Zwłaszcza - jeśli tak jak ja - nie będziesz chciał zrobić tego co ona sobie życzy. Poczytaj też o trójkącie dramatycznym - on jest bardzo częstym modus operandi u kobiet.
  23. To brzmi spoko, ale on (i ona) myśli o dzieciach. To już inna sprawa, bo jeśli by się zaangażował, a ona by zaczęła szaleć to ma do wyboru albo z tym żyć, albo się rozstać i wojować o dzieci. Kiepska wizja.
  24. Przecież to klasyka u kobiet. Po prostu ona to zrobiła, ale takie uczucie (że ona jest zła, szmata itd.) wywołała dopiero Twoja dociekliwość. Kobieta widzi to w taki sposób, że gdyby nie Ty, to by się tak nie czuła. Krótko mówiąc, winne jest Twoje spojrzenie i moralność. Ona postrzega wszystko przez pryzmat emocji, więc nie ma sztywnych zasad.
  25. Po pierwsze, już zostałeś oszukany na starcie (z 7 partnerów na 22). To nie jest o 1-2 więcej, tylko o 15 (a tylko tylu podała - w żadnym wypadku nie możesz ufać, bo już raz skłamała). Co zatem idzie - całkowicie oszukała Cię w temacie swojej przeszłości. Dlaczego? Bo jej na czymś zależy. Już w tym momencie powinieneś zakończyć relację. Dlaczego? Bo w ważnym temacie skłamała i to z pełną premedytacją. Nie będzie zatem wahała się powtórzyć tego w przyszłości. Jeśli to akceptujesz to już wykazujesz pewien brak szacunku do siebie. Już pomijając liczbę jej partnerów. Idźmy dalej. Ty już jesteś do pewnego stopnia urobiony, chociaż nadal sądzisz, że masz nad tym kontrolę. Jesteś urobiony seksem, ugodowością i wizją dzieci. Do tego na pewno zaangażowany emocjonalnie. Wszystko to sprawia, że jesteś podatny na jej wpływ. Oczywiście, że liczba partnerów ma znaczenie. Oznacza to, że ona łatwo poddaje się instynktom, nie kontroluje swojego popędu, więc nawet przy jej najlepszych intencjach, w pewnym momencie te instynkty wrócą. Celem kobiety jest się rozmnażać, ale nie tylko z jednym partnerem. Zatem będziesz miał dzieci, a potem wróci jej chęć na nowe doznania czy emocje. Generalnie radziłbym się z tej relacji wycofać. W mniejszym stopniu przez liczbę partnerów (chociaż ma duże znaczenie), w większym przez jej kłamstwo, które potrafiła długo utrzymać i naturalnie z nim funkcjonować. Doskonale wiedziała, że stworzyła u Ciebie pewien obraz partnerki, a teraz najwyraźniej uznała, że jej pozycja jest na tyle silna, że może sobie pozwolić na częściowe odkrycie kart. W tej relacji, zwłaszcza w przypadku dzieci, jej rola i siła wzrośnie. Ty będziesz miał coraz mniej do powiedzenia. Wybór należy do Ciebie, ale jeśli pozostaniesz w tej relacji to nie licz na to, że ona będzie Cię szanować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.