Skocz do zawartości

deleteduser165

Użytkownik
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser165

  1. Wstałeś i przeszedłeś do sali obok. Panowie, w jak należy taliowanych koszulach, z 1 cm wystających z rękawa marynarki, gromadzili się wokół stołu, przy którym toczyły się rozmowy o zmianach w technologii, wyzwaniach współczesnego świata, efektywnym treningu, a znalazł się i pasjonat literatury Sartre'a jak i miało miejsce roztrząsanie szczegółów drugiej bitwy pod St. Albans. Na stole oprócz wody można było znaleźć przekąski w postaci orzechów, pasków suszonej wołowiny, serów białych, koreczków z łososia. Żeby przełamać intelektualną nutę spędu, ktoś rzucił pomysł szybkich zawodów zapaśniczych. Zgormadzeni szybko przebrali się w sportowe stroje (w zasadzie każdy woził przecież torbę treningową w bagażniku), a potem był i czas nawet na zawodnictwo w wyciskaniu na płaskiej i w martwym na hotelowej siłowni.
  2. deleteduser165

    "Afera analna"

    Kolego, nie oceniaj mnie swoją kategorią, bo naprawdę gwiżdżę na to, jak mnie nazywasz. Nic w moim życiu nie zależy od twojej opinii - rozumiesz przecież ten prosty fakt. Więc mogę być i betą, kukiem, kim tam chcesz. Chodzi mi wyłącznie o to miejsce - które ongiś bardzo szanowałem i dużo mi dało, a ty je psujesz.
  3. @maroon - bez przesady. Nie ma popadać w ekskrementne ekstrema Jest duży bufor pomiędzy niezajmowaniem się dzieckiem a uwielbianiem zapachu stolca.
  4. deleteduser165

    "Afera analna"

    Koleś, ty nie zaburzasz żadnego ładu, nie kadź sobie. Ty właśnie jesteś tutaj w bezpiecznym korytku wolno sunącej rzeki biadolenia i jojczenia. Ale już dobrze, jesteś wśród swoich - proporcjonalnie więcej aktywnych jest was, tzw. "przegrywów".
  5. Szanowny czytelniku forum, Przyznaję i wyznaję, że po wielokroć: - przewijałem oboje swoich dzieci, - kąpałem je, - karmiłem butelką, - nosiłem na rękach i w szelkach (w chuście się nie zdarzyło), - woziłem wózkiem, - bawiłem się z córką drewnianą kuchnią z Ikei i pluszowymi warzywami do niej, - robiłem głupie miny, wydawałem odgłosy, pierdziołki ustami w brzuszek dziecka, - przebierałem się, - bawiłem w chowanego, czytałem książeczki. Mam też inne dokonania z tego okresu, ale na tym listę zakończę. Proceder kontynuuję do tej pory i regularnie przerabiam z moimi nastolatkami materiał z angielskiego. Mam radość z uch sukcesów, martwią mnie ich porażki. Żaden dzień się nie powtórzy, a obserwowanie jak się zmieniają, jak przekształcają w każdej sferze jest jedną z największych przygód mojego życia. Szanowny czytelniku, Jeśli jesteś już ojcem lub masz nim zostać - wiedz, że nie dla wszystkich zajmowanie się własnym dzieckiem jest zajęciem uwłaczającym. Dla mnie na przykład nie jest i mnie sprawia frajdę. Czasem może proces jest niewdzięczny, ale to naturalna i nie mniej dostarczająca radości kolej rzeczy. Lata temu przeczytałem opis wizyty dyplomaty na dworze Henryka IV. A nasz Bourbon, jak każdy dobrze urodzony czasów wojen religinych we Francji, do ludzi miękkich i łagodnych nie należał. Tam się o byle co (i rzeczy ciężkie i błahostki) siekało, przeszło szlak dziesiątek bitew, rzezi, mordów, ucieczek. Otóż Henryk IV został zastany w pozycji na czworaka, dosiadany przez delfina (przyszłego Ludwika XIII) i powiedział tylko "A cóż panie, nie macie sami dzieci?".
  6. deleteduser165

    "Afera analna"

    Forum jest miejscem dla przegrywów, bo wy je takim tworzycie. Rejestrujesz się i pitolisz dziesiątki postów powtarzając wyświechtane doomerskie legendy, nie dbając nawet o formę wypowiedzi (brak wielkich liter, znaków przestankowych). Piszesz i mielisz te same fatalistyczne teorie i uwagi - dla samej pisaniny chyba, bo innego celu tu nie ma. Robisz sobie z tego miejsca urynał, spluwaczkę w saloonie na Dzikim Zachodzie - miejsce, gdzie zrzucasz brudny balast. Już dawno zauważyłem, że mógłbym mieć post o treści: "To wszystko pierdolnie" i pasowałyby do wklejenia w 90% tematów. Tyle, że ja to nie siedzę i "komentuję jak kolejna polka wyrąbała polaka" (pis. oryg) tylko staram się od czasu do czasu pokazać, że jest życie, jest ścieżka, jest moc i sukcesy, jest proces i radość z niego, jest świat doznań i możliwości. Bo sam lata temu na tym forum (tak niepodobnym do obecnego) znalazłem jako czytelnik mnóstwo treści, które popchnęły mnie w nowe, piękne kierunki. Czy teraz forum ma taki potencjał, pozostawiam ocenie czytających. Działa zasada przyciągania i kuli śnieżnej: coraz więcej produkujecie narzekackiej i jojczącej treści, więc coraz więcej się rejestruje ludzi, którzy też by się chcieli w tym gównie pobabrać z wami. Ratio nowych użytkowników jest bezlitosne - prawie bez wyjątku ludzie niepoukładani, bez życia, bez dokonań, za to z ogromną chęcią na pobiadolenie i nawrzucanie na co się tylko da. A ludzi z konstruktywnymi przykładami czy (czegóż to mi się zachciewa!) - życiem, dokonaniami, relacjami z ludźmi i z kobietami, czy dbającymi o samorozwój (raptem o tym ma być forum), jak na lekarstwo.
  7. Hitler. Ja obstawiałem George'a Washingtona. Urodził się jako Anglik, w dodatku w Wirginii (owczesna kolonia, ale potem państwo- state,.które stworzyło federację, której został prezydentem). A artykuł II Konstytucji USA przewiduje właśnie wymóg obywatelstwa, więc wszystkie kryteria mi pasowały.
  8. Z tego co wiem to @Casus Secundus jest tego wzrostu i do tego chłop po 40, a zobacz jaką ma formę i z laskami też daje sobie radę, nie siedzi i nie szuka powodów dlaczego miałby czegoś nie zrobić tylko bierze życie w swoje ręce i działa. 42 years young. Nie wiem, czy się w ogóle odzywać, bo zawsze powiedzą, że jestem z innego pokolenia, kiedyś było inaczej (ciekawe skąd to wiedzą, ale to już szczegół), obecne Julki to zupełnie inny sort, itp. Mnie w moim życiu nigdy moje 172 cm wzrostu nie przeszkadzało. Od dziecka jestem elokwentny i oczytany i raczej jajogłowy, więc co najwyżej odpychałem się wzajemnie z dziewczynami i kobietami pustawymi. Taki mam do dziś fetysz, że pomiędzy jednym a kolejnym razem lubię porozmawiać na ciekawe tematy, nie kręcą mnie pustostany umysłowe. Poza tym twarz mam przyjemną, choć widzę już pewne zmiany związane z wiekiem, bruzdę nosowo-wargową, ale nie mam powodów do narzekania. No i - zazwyczaj to był plus, ale czasem minus - byłem zawsze oryginałem, wyróżniałem się. Z powierzchowności powiedziałbym też, że mam dobry gust w zakresie ubioru - moje wydanie formalne często ugina kolanka. A tu tak niewiele potrzeba: mam granitowy i szary garnitur (slim) oxfordy brązowe i skórzane, odpowiednie do tego paski, krawaty dość szerokie (nie lubię śledzi) i wiązane tylko four-in-hand, poszetkę najczęściej białą w tv fold. Nie jest to strój dla każdego i na każdą okazję, a na bardziej zwykłe ale nie tak luzackie/dziadowe klimaty polecam zawsze inspirację stylem bywalców sprzed kilku lat z Pitti Imagine Uomo. Dobry zestaw koordynowany to prosta sprawa, drobne dodatki w stylu bransoletki dopełnią dzieła. Nie musi być sztywniacko ani papuzio, może być po prostu intersująco i nie bylejako. To jest zresztą tylko dygresja, bo często poruszam się na rowerze (gruchot z Decathlonu), w spodniach dresowych i koszulce. Tylko tutaj też właśnie według mnie ciało robi robotę jako dodatek. Dobra, dopasowana (ale nie przesadnie) biała koszulka i dobra budowa plus opalenizna. Żadne sikory, żadne wielkie tarcze, klamry, ciężkie zapachy - według mnie schludność i minimalizm połączony z odpowiednią i proporcjonalną sylwetką robią wszystko. Jakby mnie ktoś pytał, to chyba najbardziej zwięzła recepta to być najlepszą wersją siebie, nie bać się ryzyka i poświęcać świadomie życie na samorozwój. Może po prostu masz brzydką twarz i nieciekawą osobowość i odpychający styl bycia. Za produktem jakim jesteś i jaki prezentujesz światu stoi całe twoje życie i przekonania. Może po prostu - niezależnie od osiągów - nie jesteś atrakcyjnym wizualnie i mentalnie człowiekiem. Może życie, jakie do tej pory prowadziłeś utworzyło cię takim, że kobiety nadal nie chcą interakcji z tobą, mimo, że zarabiasz więcej i jesteś silniejszy. Kolega @maroon często wypowiada się w duchu, że szkodliwym mitem jest wmawianie coachingowego "zawsze i wszędzie możesz wszystko". Zgadzam się z tym a w relacjach ludzkich i damsko-męskich zwłaszcza jest to widoczne. Jeśli jesteś jaki jesteś to szansa, że nagle ową "pracą nad sobą", która zawsze będzie tylko zmianą pewnego aspektu ciebie, nie zawojujesz świata. Czasem po prostu braknie tej iskry i z tym się trzeba pogodzić. Niestety nie można postawić znaku równości między treningiem i osiągami a sukcesem w relacjach damsko-męskich. Tu gra wiele czynników. Ktoś otwarty, sympatyczny, ciekawy i naturalny, przyciągający - zwielokrotni swoje moce dobrą sylwetką. A mrukliwy buc ze skrzywioną miną i nieciekawą facjatą, człowiek nie umiejący ciekawie rozmawiać może i nic nie plusować wynikami siłowymi. Nie mówiąc już o tym, że wyniki siłowe to mają i ci z okładek "Wielkiego Chłopa"
  9. Jestem weteranem serii, począwszy od pierwszego Warcraft: Orcs and Humans w mojej 7 klasie, na PCecie 386 z 2 lub 4 Mb RAMu. Dwójka to też 7-8 klasa, ale tylko oglądana w gazecie póki co, bo wymagania to było bodajże 8 MB RAMu. W każdym razie muzyka w części III była wspaniała - pompatyczna i orkiestrowa w kampanii ludzi, inspirowana zaśpiewami wikingów i Indian u orków czy etno i eteryczna u nocnych elfów. Ogólnie Blizzard ma bardzo fajne ścieżki, ta z pierwszego Starcrafta też wymiatała. Mnie do tej pory (często w samochodzie, który mam R-Linkiem sparowany z smartfonem sobie puszczam) kręcą: zwłaszcza z Wave 1, ten pasaż, miodzio, w ogóle świetny riff. Nadto: Jednym z tytanów soudtracków jest dla mnie Jeff van Dyck i soudtracki do Shogun: Total War (przez którego zawaliłem trzeci rok studiów) Medieval I i Medieval II Total War - gry dla mnie jak narkotyki (bo to w sumie są narkotyki ) Z polskich dokonań polecam muzykę z Painkillera - energetyczny kop z jednej półki z uwielbianymi przeze mnie kawałkami z Quake II: Aaa, no i oczywiście muzyka z pierwszego Unreala - cóż to była za gra!. Całość soudtracku ma niezwykle wysoki poziom, zwłaszcza mnie wgniata w fotel Dusk Horizon, niezwykle trafnie zresztą dobrany z momentem wydostania się z Vortex Rykers...
  10. deleteduser165

    "Afera analna"

    @zychu do Ciebie nie piję. I tak życie w 100% poukladane to w zasadzie tylko jest pokazywane na instagramie, w realu są czasy beztroskiej nieproduktywności i grzebania niczym szympans w pępku. Ale ogólnie "znaj proporcyją mocium panie!". Po n-tym szittemacie zwróciłem po prostu uwagę, że zaburza się tu w ogóle stosunek. I tak jednak liczę, że czyta to forum jeszcze masa ludzi, którzy nie przychodzą tu po komentarze do jakiś wykopów czy inne bzdety. Żeby pozostać w temacie, nie jest to domena tylko polska i tylko kobieca. Dzisiejsze 24sata donosi o posługiwaniu się ślimakiem: https://www.24sata.hr/fun/seks-igra-zavrsila-na-hitnoj-par-iz-zagreba-puzevima-zacinio-vezu-pa-njemu-zapeli-u-anusu-907957
  11. deleteduser165

    "Afera analna"

    A ja w międzyczasie wyniosłem ciężary do ogrodu i robiłem trening na stymulację wydzielania kwasu mlekowego w schemacie 4-0-1 (długa faza koncentryczna). Temat jest założony w dziale "Seks". W tym temacie i w węziej niniejszym topikiem zakreślonym temacie penetracji róznych damskich dziurek, cenię sobie praktykę. Lepiej wyglądam, lepiej się czuję, wyższą mam pewność siebie - mam więcej seksu i w dodatku lepszej jakości. Nie wdając się w szczegóły - ciałem działa się na kobiece emocje w łóżku, a nic nie działa i nie uzależnia kobiet tak, jak szczytowanie z atrakcyjnym partnerem. Nieodmiennie śmieję się z ilosci i jakości tematów (na forum podobnież o samorozwoju) polegających na ploteczkach i narzekaniu. Baby z dawnego magla i ryneczku mogłyby się tutaj uczyć.
  12. deleteduser165

    "Afera analna"

    Piękny słoneczny majowy dzień. Multum okazji, żeby poprawić swoje życie, potrenować, podnieść naturalnie poziom testosteronu i witaminy D3. Czyż nie bardziej kusząca jest propozycja śledzenia screenów wrzuconych na wykop i dyskusja o tym? Zwłaszcza, że przecież chodzi o być może autentyczne a być może fejkowe czyjeś wyznanie dotyczące wypadnięcia dysku w trakcie seksu analnego. Edit: W sumie chromolić to, każdy spędza życie i marnuje jak mu pasuje. GL HF.
  13. Yep, amen man! Bierzcie i jojczcie z tego wszyscy, to jest bowiem forum wasze.
  14. Jakiej apki używasz? Ja swego czasu miałem i używałem ACR, ale wskutek zmiany polityki przestał w ogóle współpracować z Androidem. Nagrywanie było bardzo przydatne, dlatego z góry dzięki za odpowiedź.
  15. Musisz, złociutki, znaleźć swojego Heinricha Hoffmanna.
  16. deleteduser165

    Witam

    Cześć i witaj, Trafileś w dobre miejsce! Pierwsze kroki powinieneś skierować do Klubu RedPill.
  17. Symbolicznie ciekawa sprawa, szczególne zogniskowanie sytuacji. Dokładnie to, o czym wspominał @Yolo (OT: Przy okazji przepraszam Cię jeszcze raz za dawny osobisty podjazd. Było to zbędne i krytycznie to oceniam z perspektywy czasu. Intenet wydobył w tym wypadku jakąś brzydką cechę mojej osobowości, jeszcze raz sorry! - bo podzieliłeś się fragmentem swjego życia, a tu inni robią sobie z tego spluwaczkę i krotofile). W każdym razie - tak jak pisał @Yolo Podgryzanki, anonimowe przypierdalanki, pisanie o "pewnych użytkownikach", "jeden z drugim" itd. Sam wyznaję zasadę @Yolo - masz (użytkowniku) coś do mnie, pisz do mnie (oznaczaj mnie w warunkach forumowych). Jak ja mam coś do ciebie - też będę pisał. Ale mając 41 lat i swój świat, swoje osiągnięcia i wartości (ale i wady, porażki, blizny) wiem że to aż i tylko moje zasady, mnie tak pasuje i tak lubię - nie każdy musi. Żyję po swojemu, ale już zrozumiałem, że pewnie ani lepiej ani gorzej niż inni - ze swoimi grzechami i swoimi budującymi sprawami. Nie będę kolegów nawracać. Skoro temat o Dniu Mężczyzny, to się podczepię z prywatą, bo nie ma sensu robić odrębnego posta. Za dużo tu czytam ostatnio postów ... o niczym. W każdym razie, nie zrozumcie mnie źle, o niczym dla mnie. Albo jacyś ludzie z problemami psychicznymi (nie umiem wam pomóc) albo zaniedbani, w letragu męskim, nie wykluli się od lat pokwitania (też się nie udzielam, bo nie wiem, jak to jest i nie umiem wam pomóc), a to "wszystko do dupy" - notabene zaraźliwe, bo też w sumie ten post się robi o tym, że narzekam. Dzięki wiedzy wyczytanej u pewnego użytwni.... wróć! u @Spartan (polecam treści gorąco! złoto chłop, a już niestety nie pisze) jestem na początku pewnej poważnej transformacji. Cielesnej, ale jak to u mnie bywa, przełoży się to też na sprawy mentalne, biznesowe, rodzicielskie, na całe życie. Jeśli się powiedzie, a powieść się musi! - będzie to nowa jakość. Aaa, przy okazji, bezwiednie zrobiłem sobie prezent na Dzień Mężczyzny. Jakoś z małżonką się zgadaliśmy, kolejna scysja o bzdety typu kto bałagani i kto się do kogo przypieprza za mocno, że od słowa do słowa wyszło, że po co czekać z tym rozwodem jeszcze do wyprowadzki (za circa 2 lata)? No i złożyłem pozew o rozwód. Ma być miło, grzecznie, bez winy, bez określonych w pieniądzu alimentów) określiłem tylko rodzaje wydatków, które ja będę wyłącznie pokrywał (bo i tak tak robię, a na dzieciach oszczędzał nie będę) i z zaniechaniem oczywiście orzekania o kontaktach i zgodną władzą rodzicielską. Ogólnie, jest to mój autorski koncept, bo takiego wyroku jeszcze nie widziałem (ale i u nas jest sytuacja atypowa - jak ma ktoś komuś przekazywać środki na dzieci, skoro mieszkamy nadal razem i większość wydatków ja i tak pokrywam). Forma ma dogonić treść - po prostu nadal będziemy do wyprowadzki mieszkać razem, ale formalnie zakończymy to, co w sferze faktów zakończyło się już dawno. Zabawna sprawa, bo od tej decyzji w domu bardzo miło się zrobiło. Ale to tylko taka dygresja. W każdym razie od jutra, pojutrza przestaję się udzielać i wracam między 10 a 14 czerwca. Zdam raport, pewnie na swoim dzienniczku, jak idzie przemiana (będzie wtedy w fazie ukończenia). Ostatnimi dniami ilekroć mogłem coś napisać, miałoby to formę krytyki albo zjebki albo odparcia zarzutu/pyskówki ... i w sumie byłoby mało konstruktywne. Wkurzyła mnie przedwczoraj córka swoim nastoletnim wybrykiem (frustrujące podwójnie - bo na własne dziecko się nie obrażę ani nie przerzucę całej miłosci i nadziei na syna) i nagle ni z tego ni z owego instagram podpowiedział mi jakiś filmik z mądrością - ze nie ma czasu ani sensu pielęgnować w sobie złość. I to do mnie trafiło! A pisząc ze złością, wdając się w złe tematy, ze złymi ludźmi (bo i tacy tutaj są, jak wszędzie - a w każdym razie takie są ich internetowe wcielenia) - marnuje się życie i dobrą energię i potencjał. Więcej pozytywnych postów chłopaki, przez ten czas. Piszcie co wam się udaje, jakie macie metody na lepszy wygląd, lepszy mental i lepszy seks (dla mnie akurat trzy kluczowe wartości w ujęciu wewnętrznym, bo mężczyzna to dla mnie mięsień, mózg i penis z jajami). Uważam, że warto czytać tych, którzy sobie radzą dobrze i mają fajne podejście - polecam ze swojej strony @Sankti Magistri i @Messer dla nieustatkowanych, dla ustatkowanych z kolei @Pater Belli @Normik'78 , fajnie też pisał niejaki januszek1982 (??) a dla tych, których życie z kobietą znowu przeczołgało - @Bojkot czy gama innych facetów, którzy przeszli niezłe piekło i stanęli po nim mocno na nogach, inni i silniejsi. A każdy w sumie może znaleźć sobie takiego czy innego mentora, w zależności od tego, jakie życie mu pasuje. Czy chce być sobie sam, czy korzystać z kurtyzan, czy mieć małżonkę i dzieci, czy też dodać do tego koktajlu jakieś metresy... do wyboru, do koloru. Byle (tak sądzę) zgodnie z samym sobą i... jak najmniejszą szkodą dla innych i świata. Każdej opcji, a przy tym i światopoglądowej i politycznej i obyczajowej tu jest dostatek do solidaryzowania i kupienia się. Do czerwcowego raportu zatem.
  18. Dodam tylko jeszcze jeden symptom, który zawsze wskazuje, że jest czas zbiorów: narzekanie na męża przy nowo poznanym mężczyźnie.
  19. Cukier, tłuszcze trans i fitoestrogeny. Zajebiście to koreluje z Twoim pragnieniem przemiany cielesnej. (to był koleżeński plaskacz w mordę, ogarnij się)
  20. @Yolo - jeśli to utwór Twojego autorstwa, to czapki z głów! Winszuję, Kaliope jest Ci nader łaskawa.
  21. A ja kupiłem żonie i córce kwiaty. RoastMe.
  22. Nasz polski rzęsorek rzeczek (and. water shrew, czyli wodna ryjówka) też jest jadowitym ssakiem. To jest w ogóle koksowy gość - musi dobowo zjadać równowartość swojej masy, taki ma metabolizm. Zazdro A co do tego: to osobiście często wolę zwierzęta od ludzi. Dzielę zawsze z nimi wspólnotę życia, bycia jednością w istnieniu i śmiertelności. Ostatnio w grudniu miałem bardzo mocne takie przeżycie przy freedivingu przy rafie w Morzu Czerwonym - patrzyłem na te kolory. mnogość ryb, mięczaków, skorupiaków, szkarłupni i korali i zdałem sobie sprawę, że tu ciągle trwa proces życia, wzrostu, walki i umierania. I że życie jest piękne, ale ja też kiedyś umrę i w sumie mogliby mnie wywalić tutaj do morza. Aż się, nie powiem, wzruszyłem. W każdym razie od dziecka interesuję się takimi zwierzęcymi zjawiskami. Od dziecka (może od 7 r. życia) uwielbiałem patrzyć na stawiki, oczka wodne, łapać coś w siatkę i hodować wszystko: kijanki (płazów ogoniastych i bezogoniastych, po metamorfozie wypuszczałem), larwy ważek (zwłaszcza żagnicowanych), pluskwiaki wodne jak grzbietopławek albo płoszczyca, chrząszcze wodne (pływak żółtobrzeżek albo kałużnica - zazwyczaj uciekały odlatując). Od dziecka brał mnie pusty śmiech, gdy ja siedziałem i widziałem mnogość tego życia na roślinach wodnych, a obok przechodzący spacerowicz mówił do kogoś "nic tu nie ma". A tu misterium życia w feerii barw.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.