Skocz do zawartości

Verside

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Verside

  1. To są właśnie plusy rozwodów, czas spędzany przez Ojca z dziećmi różni się od tego sprzed rozwodu i to diametralnie. Weekend z dziećmi to świętość i poświęcany jest w 100% dzieciom, przed rozwodem to bywa bardzo różnie. Moje kurczaki od piątkowego ranka trą piętami na week u taty, a gdy je odwożę do matki w niedzielę to tylko serce rośnie widząc ich wyraźną niechęć do rozstania. Największym przyjacielem w życiu faceta powinno być jego własne dziecko.
  2. Verside

    No heej

    Cześć! Faktycznie masz moc przekazu bezpośredniego Podoba mi się to co robisz.
  3. ... i do tego właśnie uparcie dążę aby mieć dobry... tylko to ciężka przeprawa i wieeele kłód pod nogi tak jak u autora tego wątku, jak i w setkach tematów na tym forum. Dzięki, pozdrawiam i ZAJEBIŚCIE UŚMIECHNIĘTEGO DNIA wam życzę :):):):)
  4. ...już nie mam ufff Otwarta konfrontacja to prosta droga do wkurwa i zadymy. Zawsze zmierzam do jak najszybszego rozwiązania konfliktu czy nieporozumień, ale to się kończy dymem, bo ni w ząb żadna argumentacja bawet najprostsza nie dociera! Niestety trzeba poczekać te 3dni aż coś tam dotrze, zmieni się jej aura, wyśpi się itd i dopiero wtedy można spokojnie cokolwiek rozwikłać. Tylko ja chcę mieć zajebiste 3 dni a nie gówniane. Einstein kiedyś powiedział, że nie da się rozwiązać problemu na tym samym poziomie na jakim powstał. Coś w tym jest
  5. Nie lubię się wkurwiać i to przez babę z byle powodu, pytałem o to Jak nad sobą zapanować tak aby zachować zimną krew i uśmiech i nie dać się wyprowadzić z równowagi. Ja się uspokajam w jakieś 15sekund, ale kobieta jakieś 3 dni Mam w sobie ogromną wiarę, pre od lat do przodu, z dołków wychodzę sam (jest mi łatwiej bo mieszkamy osobno, mimo nacisków ) kilka dni samotności przywraca równowagę w systemie nerwowym aż do następnego ataku na zbyt szczęśliwego faceta. Zauważyłem że one aktywują tą swoją dobroć i wsparcie ale tylko wtedy gdy następuję jakaś katastrofa w związku ale natury ekonomicznej lub losowej. Gdy facet zaczyna być facetem i robi wszystko aby ogarnąć ciężką sytuację (długi, śmierć bliskich itp), stają wtedy murem za nim i robią dokładnie to co do nich należy.
  6. Świetna metoda, tylko JAK na boga miłosiernego nie dać się wyprowadzić z równowagi umilającej ci życie 'ukochanej'??? Ja wytrzymuję do 20-30minut, potem chuj mnie jaśnisty trafia i następuję eksplozja, widzę że ze wszelkich sił próbuję mi zepsuć resztę dnia tylko dlatego że miała gorszy od mojego. Odnoszę wrażenie, że dla nich Szczęśliwy facet to wróg! Jak on może być szczęśliwy, jak mi tak źle! ... wrrrr A co gdy to facet ma dzień nostalgii i zadumy i nie ma ochoty tryskać humorem? Cytowana tu w wątku pani powinna okazać to zrozumienie i cierpliwość, tylko że ich to nie dotyczy z tego co widzę. Pisaliście gdzieś o tym jak zachować doskonały humor i nie poddać się tej babskiej destrukcyjnej energii? podrzućcie linka, chętnie poczytam.
  7. No i masz odpowiedź, Nie słyszysz czasem takich oto kwiatków: "nasz związek utknął w martwym miejscu", "zamieszkajmy razem", "ja bym chciała normalną rodzinę" itd. Widzi, że nie ugra już tego co chcę i przestaję się "starać". Bo po co. Kolejny schemacik
  8. Popatrz łaskawszym okiem na Blackberry. Po latach na androidzie już do niego nie wróce. Blackberry to cholernie stabilny, szybki i mocny telefon. Q10 z klawiaturą i dotykiem lub większy kwadratowy Passport. Z10 bez klawiatury.
  9. @Adolf.... wstaaaajemyyyy Oponka czeka! Ta na podwórku i ta na miednicy Miłego i spoconego dnia życzę trzymam kciuki.
  10. Jest tylko jedna skuteczna metoda aby rzucić palenie ... uwaga! .... metoda ta, to... >Nie palić<. Po prostu! Żadne książki, żadne prochy, plasterki srerki i inne gówna. Wszystkie te 'pomagacze' i tak prowadzą cię do jednej rzeczy >nie zapalenia< zatem po co to rozciągać w czasie i kombinować. Paliłem 20 lat paczkę czerwonych marlboro dziennie i uwielbiałem to! Rozwiązałem temat w jeden dzień. W 'rozmowach' ze sobą zrobiłem to jednak inaczej jak @mac właśnie spróbowałem. Powiedziałem sobie: "spróbuję dziś nie zapalić i zobaczę gdzie mnie to zaprowadzi", "to tylko jeden dzień", "w każdej chwili mogę sobie znowu zapalić" Tym sposobem nie przestraszyłem podświadomości udupionej w nawyku lecz dałem jej wyzwanie. Następnego dnia zrobiłem to samo, po 5 dniach wiedziałem już, że wygram. Odruchy zastąpiłem chodzeniem do sklepu nie po fajki, ale po słonecznik, jak chciałem sięgnąć po coś to łupałem i łupałem aż mi się znudziło. Po tygodniu zaczął wracać smak jedzenia, zacząłem realnie odczuwać przyjemność z bycia czystym, to była nagroda, smak, zapach, uśmiech, wolność, podziw da samego siebie i przed bliskimi, którym nawet nie powiedziałem, że rzuciłem i czekałem aż sami zauważą. To był mój system nagrody jakim się karmiłem. Tak naprawdę nie rzuciłem lecz spróbowałem rzucić i było to baaardzo zgodne z moim wnętrzem, obdarzyłem mój nałóg szacunkiem dla jego mocy i wielkości, nie wypowiedziałem mu jawnej wojny bo bym przegrał sromotnie, tak jak ty wielokrotnie. Nie palę już 11lat z uśmiechem na ustach i z niczym nie muszę walczyć nawet jak przy mnie palą. Jestem wolny, czego i Tobie @Drizzt serdecznie życzę.
  11. Santharam - G.D. Roberts Kapitalna pozycja, polecam. http://lubimyczytac.pl/ksiazka/291636/shantaram
  12. Aby dziecko wychowywało się na wzorcu niezaprzeczalnie tym wzorcem należy być! Ja zlałem ex i sądy i od samego początku pracowałem z dziećmi tak abym był dla nich najlepszym możliwym autorytetem. Na dzień dzisiejszy mam głęboko pogróżki i próby szantażu ograniczaniem kontaktu z dziećmi przez ex, moje dzieci same ze 100% skutecznością wymuszają na niej kontakt ze mną. Czas spędzany z Tatą to dla nich niesamowicie aktywny i zabawny czas mimo, że to nie tylko zabawa ale też mnóstwo obowiązków i wspólnej pracy. Co z tego, że tylko co drugi week jak wiem, że przez tydzień aż trą piętami bo nie mogą się doczekać kolejnego week u Taty. Jak się matka od dzieciaka dzień w dzień opędza, a to jest norma w większości przypadków to uwierzcie mi poświęcając im przez weekend 100% pełnej uwagi macie na nie ogromny wpływ wychowawczy. Jako przykład z przed kilku dni: pakując się na koniec biwaku mój syn (13l) mógł jeszcze na jedną noc pojechać do kuzyna, a tam gierki, kumple itd. Nie ma sprawy mówię mu, jedź, spoko. On jednak mówi po chwili, wiesz Tata, ja wolę z tobą, pomogę ci rozładować sprzęt itd. ... domyślacie się pewnie co poczułem To są takie chwilę gdzie wiesz, że cała twoja praca nie idzie na marne. Podsumowując skupcie się tylko i wyłącznie na dzieciach, olać ich matki, sratki i całą resztę, gówno wiedzą bo nigdy nie byli i nie będą Ojcami.
  13. Rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Prowokować wręcz do tego aby zadawały pytania. Odpowiadać na absolutnie wszystkie pytania, tak jak z dorosłymi tylko delikatniejszym językiem dzieci. Żadnych kłamstw, żadnej ściemy! 100% szczerości, tylko delikatnie podanej. Pokazać im wyraźnie, że są Najważniejsze! Muszą jasno widzieć jak będzie wyglądała ich przyszłość, że nie ma żadnych zagrożeń, że tata dalej był jest i będzie. Angażować ich w swoje nowe życie, to je ciekawi, urządzać z nimi nowy dom, znaleźć w nim dla nich miejsce, kupić nowe rzeczy takie tylko dla nich. Spędzać z nimi zajebiście czas w 100% skoncentrowany na nich. Muszą widzieć, że to nic złego że rodzice są osobną i że im się to wyraźnie opłaca Dzieci rozumieją duuuużo więcej jak dorośli, mają prosty system oceny, nie wnikają w presje społeczne i inne gówniane naleciałości środowiska, do tego jakieś ~50% ich kolegów i koleżanek ze szkoły to dzieci z rozwiedzionych rodzin, gdzie widzą, że nic złego (poza wyjątkami) się nie dzieje. Dobrze jest też rozciągnąć przygotowania na jak najdłuższy czas i dawkować im na spokojnie informacje dając czas na ocenę, weryfikację i akceptację. Nie bójcie się o sławetne 'dobro dzieci' przy rozwodach. Macie mądre dzieciaki i sami będziecie zaskoczeni jak pięknie rozumieją ten dziwny świat. Pozdrawiam wszystkich Ojców
  14. Dokładnie tak, wszelkie naturalne cukry można jeść do oporu, całe zło jest w tych rafinowanych oraz wynalazku co się zwie "syrop glukozowo-fruktozowy" ten to już zupełnie wymiata Uzależnienie wywołuję nie tylko układ nerwowy ale nasz drugi mózg czyli jelita i układ trawienny z całą jego florą bakteryjną. Ale to już odmienny temat i nie w tym wątku. @Samiec Alfa bardzo dobrze robi, że odstawia z alkoholem również słodkie, dwa w jednym. Poczuję ogromną różnicę i to już wkrótce, czego mu serdecznie życzę
  15. Bym tu musiał pół internetu wkleić Ale tak od ręki to np tu można sobie conieco poczytać: http://www.akademiawitalnosci.pl/cukier-juz-nie-krzepi/ http://www.akademiawitalnosci.pl/cukier-uzaleznia-jak-silnie/ a najlepiej all bo sporo tego: http://www.akademiawitalnosci.pl/?s=cukier&submit=Szukaj Do tego moja własna obserwacja mojej własnej osoby. Sam czuję co się we mnie wyrabia po cukrze. Zakwaszony organizm to depresje, spadki nastroju, brak mocy, i długo by jeszcze wymieniać. Ale każdy reaguję po swojemu.
  16. Cukier jest jedną z silniejszych substancji uzależniających! Rzucenie tego ścierwa jest stokroć trudniejsze jak fajek i alkoholu bo te załatwiłem w jeden dzień po kilkudziesięciu latach spożywania. Cukier czyha wszędzie, jest we wszystkim co kupujesz w sklepach. Jak odrobinę choćby przegniesz, nawet nieświadomie to organizm włącza tryb 'więcej, więcej'. Cukier to zaraza ludzkości, od tego gówna bierze się większość chorób cywilizacyjnych.
  17. Z własnego doświadczenia ci powiem, zmieniaj towarzystwo od zaraz bo tamto w 99% tego nie dźwignie. Ja to nazywałem "naturalna selekcja" bardzo szybko zostały zweryfikowane nawet 20letnie znajomości. Trzymam kciuki , życie w trzeźwości to pełna 100% wolność.
  18. "a ty", "a bo on/ona" itd - to klasyka w babskim wydaniu. Jest to nic innego jak usprawiedliwianie swoich wad wadami innych. Co ja się z tym nawalczyłem, echhh. Mistrzostwo świata jak na jakąś uwagę w jej kierunku wyciąga ci coś sprzed 15 lat, majstersztyk negocjacji normalnie Jak taka ma już genetycznie taką przypadłość to nie ma szans aby to w niej zmienić. Jedyna metoda to ją wymienić
  19. Nie wiem czy tak zaraz "zmuszony". Czytając cię poprzez pryzmat własnych doświadczeń (jestem w tym samym wieku) odnoszę wrażenie że wyraźnie szukasz pretekstu aby się jej pozbyć. Problemem jak widzę jest wyjście z własnej strefy komfortu bo masz "dupę z gwarancją", lecz czy oby na pewno? Chcesz żyć inaczej ale się boisz, bo to krok w nieznane. Ja tak przeciągałem 5 lat. Nadzieję, rozmowy, pokazywanie jak należy żyć, małżeńskie terapie i walka o 'dobro rodziny' która przez tą moją byłą Karmę nie funkcjonowała jak należy. W końcu powiedziałem dość i pozamiatałem wszystko, ją, dom itd. Ogarnąłem dzieci tak że kurator z urzędu gębę rozdziawił, że tak je można do rozwodu przygotować. Od dwóch lat na nowej drodze i szkoda że nie wcześniej. Po jej pierwszym wyskoku wybaczyłem jej właśnie dla dobra dzieci, rodziny itd. Serdeczna moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, na wieści o tym że wracam do żony: "gdy już raz ci to zrobiła to i zrobi kolejny", miała rację a ja byłem głuchy jak pień. Życzę ci wiary w siebie, jasności i niepodważalności własnych pragnień. Pozdrawiam
  20. Będąc kiedyś w Szwecji oglądałem pradawne nordyckie ryty skalne. Mocno zapadło mi w pamięć w jaki sposób przedstawiano na nich samca alfę. Gdy pojawił się ten temat pierwszym skojarzeniem były właśnie te symbole. Na pewno nie wyglądają jak logo siłowni czy klubu kibola Zobaczcie.
  21. Zauważyłem, że gdy wchodzimy w etap gdzie trzeba kobiecie przypominać co się dla niej zrobiło odpierając zarzut "nic już dla mnie nie robisz", "nie zauważasz mnie" bo sama tego nie zauważa. To jest to końcowy etap relacji i raczej już nie ma szans na powodzenie. Chyba, że facet się zeszmaci i zwiększy wydajność "robienia" wokół "damy".
  22. "Bo nie muszę" ...Kapitalne! Dzięki szkoda że nie znałem tego tekstu wcześniej. Nie piję od 5lat, przypierdalanek miałem całe mnóstwo w końcu mi się znudziło tłumaczyć i zlałem. 98% kumpli zerwało kontakt. Nie żałuję, być trzeźwym ze sobą jest lepsze jak być najebanym z "kumplami tylko od wódki".
  23. Kluczem chyba jest aby traktować opinię innych jako ich zdanie a nie fakt że tak jest. Przecież wyraziłeś swoje zdanie na jej temat a nie bezpośrednio w gały 'a bo ty jesteś'. Jednak nabranie takiej odporności na cudze wstrzyki wymaga mocnej wiedzy o własnej wartości, jak widać jej tego brakowało, stąd efekt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.