Skocz do zawartości

Przemek1991

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1228
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Przemek1991

  1. To jest gówno prawda. Nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie, bo zbyt wiele czynników ma wpływ na taką decyzję. Kiedyś czytałem taką sentencję, że ożenić się w wieku 20 lat, to tak jakby wyjść z dobrej imprezy przed 22. Ziarno prawdy w tym jest, bo co taki 20 letni facet, czy kobieta wie o życiu ? Póki człowiek młody, to warto jednak tego życia trochę zaznać, doświadczyć dobrych i złych chwil. Małżeństwo to poważna decyzja, i warto być przygotowanym zarówno mentalnie, jak i materialnie, no i co bardzo istotne, mieć u boku ogarniętą osobę. To takie moje luźne myślenie. W tym roku kończę 27 lat, i na chwilę obecną nie widzę siebie w roli męża. Nie jestem gotów mentalnie na takie poświęcenie, bo przecież małżeństwo, to także duże poświęcenie.
  2. Każdy powinien znać swoją wartość, i żyć w zgodzie ze sobą. Jedyną osobą, której oczekiwania powinniśmy spełniać to my sami. Reguły podane w artykule równie dobrze mogą wykorzystywać faceci względem kobiet. Zdrowy egoizm jest jak najbardziej pożądany. Człowiek nie został powołany do życia, by spełniać cudze oczekiwania. To jest niewykonalne.
  3. Powroty to kiepski pomysł. Sam kiedyś dałem drugą szansę, i się jeszcze gorzej posypało po pewnym czasie. Szkoda czasu i energii na takie "zabawy". Osobiście nie znam nikogo, kto wróciłby do ex, i uważał to za dobrą decyzję. Powroty polegają tylko na tym, że jest dobrze do pewnego czasu, kobieta gra miłą, uczynną, sympatyczną, i w ogóle najlepsza na świecie, tylko po to, by uśpić naszą czujność, i po czasie bomba wybucha z takim pierdolnięciem, że jej odłamki kaleczą każdy aspekt naszego życia. Wróciła szybciutko do byłego ? To masz tylko potwierdzenie jej miernej wartości. Chłop sobie poruchał i dał kopa w dupę, albo ona sobie skoczyła na nową gałąź. Zapomnij, daj sobie czas, zajmij się sobą, i rozglądaj się za bardziej ogarniętą panną
  4. Z Twoim podejściem do tematu, to bankowo się na jakiejś pałce przejedzie. Chłopie, trochę wiary we własną atrakcyjność. Jest spora szansa, że dostanie się do Policji, z racji tego, że gro funkcjonariuszy odchodzi na emerytury, a chętnych niestety mało z racji katastrofalnych warunków jak na posadę państwową. Znam temat, bo mam ojca w tym fachu, i szczerze odradzał mi podjęcia próby dostania się do służby. Niech sobie pogada szczerze z pierwszym lepszym mundurowym, bo myślę, że póki co, to jej się wydaje, że będzie jak w amerykańskim filmie, a rzeczywistość brutalnie wyhamuje jej zapędy.
  5. Ma faceta, mimo to po 12 latach sobie o Tobie przypomina, i wpada na "kawę"... Niezła artystka Gdyby to nie było u Ciebie, to mógłbyś ja zerżnąć, po czym rzucić od niechcenia dychę i wyjść. No sorry, ale ja tylko takie rozwiązanie widzę w przypadku takich "dam".
  6. Moim zdaniem, taka sytuacja ma miejsce, ponieważ spora część kobiet wyrobiła sobie nierealne wyobrażenia wobec mężczyzn, i zadarła swoje noski tak wysoko, że nawet święty turecki by tego nie wytrzymał. Dochodzi tutaj też duży współczynnik białorycerstwa. Mężczyźni, którzy na prawdę mają potencjał, lecz w kontaktach z kobietami są zupełnie nieudolni. Chodzi mi o to, że współczesny mężczyzna, nie ma pojęcia jak postępować z kobietami, ponieważ nie miał właściwego mentora w tej dziedzinie. Jak dzisiejsi ojcowie mając wpoić pozytywne wartości swoim dorastającym synom, skoro oni sami zatracili swoją męskość dawno temu, i nie ma szansy na jej odzyskanie ? I sprawy tak się mają, że młody się naogląda pornosów, i pseudo guru od podrywu na yt, a później idzie w teren, i stosuje różne "zagrywki", które sprawiają, że z miejsca dostaje łatkę osiedlowego debila. Ja za młodziaka sam się dałem na to nabrać, i wyszedłem na tych poradach jak Zabłocki na mydle. Ja myślę, że powodzenie u kobiet jest rezultatem pracy nad sobą, rozwoju i ciągłej nauki. Jeśli mężczyzna jest świadomy siebie i swojej wartości, dba o własne interesy i nie stawia kobiet na piedestale, to chcąc nie chcąc, to zainteresowanie w oczach kobiet będzie miał. Najważniejsze, to trzymać ramę i nie dać się kobiecie zmanipulować.
  7. Ciekawe, czy w przypadku uszkodzenia auta kazałaby Ci się dorzucić do naprawy ? No niby jej auto, ale wozi Ciebie jako pasażera, więc powinieneś się do interesu dołożyć Nie daj się w to wmanewrować. Trzymaj ramę. Chciała mieć auto, to niech zda sobie sprawę z tego, że jest to skarbonka, która pochłania dużo kasy. Swoją drogą Bracie, to powiem Ci szczerze, że gdybym mieszkał w większym mieście, to chętnie pozbyłbym się auta. Dałoby mi to kolosalne oszczędności na przestrzeni całego miesiąca, nie wspominając o całym roku
  8. Witaj Bracie ! Za pomoc nie dziękuj, po tutaj jesteśmy Ja Cię doskonale rozumiem, z racji bliźniaczych problemów związanych z alko. U mnie siadło zdrowie, ale poza zdrowiem, alkohol przyczynił się do ogółu mojego życia, sprawiając, że stało się ono bardzo trywialne. Ciężko się z tego wychodzi, ale przecież nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Kto wiatr sieje, burzę zbiera, i tak to się właśnie odbywa. Wierzę, że nie zatracisz energii i wewnętrznej siły, i pozostaniesz na właściwej drodze. U mnie masz 100 % wsparcia, Twoja historia jest motywacją zarówno dla mnie, jak i innych facetów, którzy chcą odzyskać to, co utracili. Pozdro Bracie !
  9. Drodzy Bracia. W odpowiedzi na zamieszczony ostatnio temat, pragnę przytoczyć swoją historię ku przestrodze dla Was wszystkich, którzy żyjecie w związkach. A więc lecimy z tematem od początku. Poznałem ją na pierwszym roku studiów. Był to rok 2012, lato, piękna pogoda, miłość wisiała w powietrzu. Studiowała ten sam kierunek co ja, jednak okazja do bliższego poznania się, nadarzyła się pod koniec pierwszego roku. Początki nie były dla mnie łatwe, z racji tego, że to ja byłem głównym zainteresowanym. Powoli, małymi kroczkami, przekonałem ją do siebie, no i wszystko się zaczęło. Wymiana smsów, rozmowy przez telefon, spotkania, po czym zaprosiła mnie pierwszy raz do siebie do mieszkania. Zadanie o tyle łatwe, że wówczas jej rodzice byli na wyjeździe w Szwecji, więc strach dużo mniejszy. Jedynym "utrudnieniem" był jej brak, z którym o dziwo, szybko złapałem dobry kontakt. Przy okazji tego spotkania doszło do małego co nie co, więc byłem zachwycony. I w tym właśnie momencie zostałem usidlony. Po powrocie rodziców z sezonowego wypadu za miedzę, zapoznaliśmy się, i również bardzo szybko złapaliśmy dobry kontakt, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że to musi być ta jedyna. Kolejne miesiące to bardzo pozytywne wydarzenia, świata poza nią nie widziałem. Zakochałem się po uszy, i cała reszta poza moją E mogła nie istnieć. Z dnia na dzień pogrążałem się co raz bardziej w tej miłości, co zostało przez moją wybrankę zauważone, gdyż pozwalała sobie na co raz to większe rozkazywanie mi co, i jak mam robić. Zaślepiony miłością i przywiązaniem nie zwracałem na to początkowo uwagi, a sygnały musiały być wyraźne, skoro najbliższa rodzina i znajomi zwracali mi uwagę na pewne jej zachowania. Nic to. Przemek dalej robił swoje, mając pewność, że wszystko jest pod kontrolą. Tymczasem kontrola z każdym dniem zostawała przejmowana nade mną. Zaczęły się pierwsze poważniejsze kłótnie, pierwsze nakazy, i zakazy, pierwsze poważne fochy. To także z początku nie robiło na mnie większego wrażenia, bo przecież to normalne. Tak wówczas myślałem. Lampka ostrzegawcza w mojej głowie zaświeciła się, gdy moja E zaczęła mówić o zaręczynach. Odparłem, że jeszcze nie jestem gotów, i po prostu nie chcę się zaręczać, więc wybuchła wielka afera, że jej nie kocham, że pewnie już mam kogoś na boku, a nią się tylko bawię, i jestem nieczułym skurwysynem. Autentyczne słowa. Dwa dni ciszy, po czym przeprosiła mnie za swoje zachowanie, i temat ucichł na jakieś 3 tygodnie. Następnie były kolejne próby, tym razem w obecności rodziców, i innych członków rodziny, w celu wywarcia na mnie presji. Trwało to około pół roku, i wiecie co zrobiłem ? Tak, tak, zgadza się, dla świętego spokoju zorganizowałem zaręczyny, by udobruchać moją wybrankę, pomimo tego, że wewnątrz czułem, iż czynię źle. Ponieważ jestem tradycjonalistą, całą ceremonię zorganizowaliśmy w domu mojej wybranki, w obecności jej rodziców, brata, dziadków, a także moich rodziców, sióstr i dziadków. Poprosiłem "przyszłych" rodziców o rękę córki, a po wyrażeniu przez nich zgody w geście wdzięczności wręczyłem obu paniom kwiaty, a panom po flaszce dobrego trunku. Następnie klęknąłem przed swoją miłością, i zapytałem: Moja droga E, czy wyjdziesz za mnie ? Radość, euforia, płacz szczęścia, i huczna impreza do późnych godzin nocnych, a we mnie odzywał się głos, który mówił: Przemek, zjebałeś temat po całości. Nic to. Alkohol wchodził mi wyjątkowo dobrze, więc ta sytuacja nie wydawała się taka zła. Nazajutrz, kac gigant, masa sprzątania, i ta dręcząca myśl, że coś jest nie tak. Kolejne miesiące to była moja klęska. Wpadłem pod pantofel po całości. Nakazy, zakazy, brak kontaktu z kumplami, nawet własną rodzinę bardzo zaniedbałem na czas związku. Co raz więcej kłótni, co raz gorsze położenie w całej tej sytuacji. Moje życie ograniczyło się do schematu praca-dziewczyna-sen. I tak to sobie trwało około pół roku po zaręczynach. Po entej już kłótni pewnego wieczora, budząc się o poranku, spojrzałem na swoją narzeczoną, i wiecie co ? Absolutnie nic. Nic już do niej nie czułem. Była mi obcą kobietą, miałem wrażenie, że leżę obok zupełnie innego człowieka. Gotowało mi się w głowie. Zupełnie nie wiedziałem co robić. Zerwałem się z łóżka, nałożyłem byle jakie ciuchy, i udałem się do rodzinnego domu, w którym poinformowałem rodziców, że zrywam z E, i ślubu nie będzie. Ucieszyli się, jakby trafili szóstkę w totka. I wtedy właśnie wyszło szydło z worka. Dowiedziałem się, co moi najbliżsi myślą o kobiecie, z którą spędziłem, ponad 3 lata życia. Po wyznaniu "winy" , wsiadłem w auto, udałem się do mojej E, i prosto z mostu wyznałem wszystko to, co mi leżało na sercu. Pierwsze jej wrażenie, cisza. Następnie zdjęła pierścionek, cisnęła nim o podłogę, i przyjebała mi w twarz tak mocno, że nie powstydziłby się tego zawodowy bokser, po czym uciekła do kuchni, chwyciła za nóż i zaczęła krzyczeć, że się potnie. Gdy chciałem jej go odebrać, powiedziała: Nie podchodź do mnie, bo najpierw zajebię ciebie, a później siebie. Byłem przerażony. Jedyne, co mogłem zrobić, to zadzwonić po ojca by przyjechał i załagodził sytuację. Aha, to się działo w chwili, gdy jej rodzice kolejny raz byli za granicą. Przyjechał mój ojciec, zabrał mnie do domu. Próbowała mnie zatrzymać, jednak bezskutecznie. Wieczorem były dziesiątki wiadomości. Od wyznawania miłości, po groźby karalne, ale nie robiło to na mnie wrażenia. Pierwszy rok po rozstaniu to było moje osobiste piekło. Szukałem łatwego seksu, czegoś w rodzaju klina, alkohol lał się strumieniami, i generalnie miałem w dupie samego siebie, i tego, co się wokół mnie dzieje. Stoczyłem się okropnie. Naprostował mnie dopiero ojciec, uświadamiając mi, że zabijam sam siebie. Od tych wydarzeń minęło już ponad dwa lata, ale tak bardzo dało mi się to we znaki, że momentami odłamki jeszcze mnie ranią. Tym, którzy dotrwali do końca tej opowieści bardzo dziękuję za lekturę, i wierzę, że poprzez swoje słowa wniosę coś wartościowego w Wasze życie. Pamiętajcie, to, że dziś jest jak w raju, nie oznacza, że jutro nie będzie piekła. Jeśli jesteście aktualnie w związkach, to pamiętajcie, że kobieta to nie jest ósmy cud świata. Trzymajcie ramę, żyjcie w zgodzie z własnymi przekonaniami, i nigdy nie pozwólcie sobie wejść na głowę, bo wówczas będziecie przegrani. Pozdrawiam serdecznie, Przemek Piona !
  10. Ja już raz się oświadczyłem... Klęknąłem, i wyszło mi to bokiem. Wszystko trzeba było odwoływać, bo w momencie wręczenia pierścionka, mojej niedoszłej żonie odjebało, i stałem się jej "murzynem". Przemyśl jeszcze temat. Masz trochę czasu
  11. Kiedyś byłem w związku, i byłem szczęśliwy... Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, bo pewnego dnia uczucia mogą bardzo łatwo się przewrócić do góry nogami. Wszystko zależy od tego jak do związku podchodzimy, oraz czy dbamy o to uczucie, bo to są dwie zasadnicze kwestie. Dajesz sobie wejść na głowę, i pozamiatane.
  12. Ależ odpowiedź jest bardzo prosta. To są wspaniali rycerze, którzy swą chwalebną postawą starają się zdobyć względy księżniczki, licząc na to, że zostaną dopuszczeni do jej najcenniejszej komnaty. Zapominają tylko, że wraz z takim zachowaniem, ich notowania drastycznie lecą w dół.
  13. Wiecie co ? Przeraża mnie, że w dzisiejszych czasach dużo bardziej przyciąga uwagę głupota ludzka, niż prawdziwe wartości, które coś wnoszą do życia człowieka. Te baby pojawiły się chuj wie skąd, potwierdzają tylko, że brak im bardzo ważnego elementu w ciele człowieka, a mianowicie mózgu, i jeszcze się idiotki cieszą, bo jakie to one fajne. Gdzie się kurwa nie obejrzę, tam siostry Godlewskie. Boje się iść do lodówki, bo kto wie, może mi się karp przemienił w jedna z nich ? Ech... No nic, Wesołych Świąt Bracia ! Nabierajcie mocy na nowy rok
  14. Żadna nowość Bracie Zauważ tylko, że pojawiają się kobiety, które wcale nie kryją się z tym, że zdrada to nic złego, przecież zawsze można obarczyć winą misia, który nie dba wystarczająco o swoją kobietę. Jeśli chciała się popisać przed kolegami jaka to ona jest fajna, to jej to kiepsko wyszło, ale przynajmniej Ty nie dałeś się na to nabrać, i wiesz z kim masz do czynienia. Będziesz ją traktował zgodnie z jej przekonaniami o niej samej A tak poza tym, to krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
  15. Nie jeżdżę komunikacją miejska od ponad 7 lat, więc nie powiem Ci jak to jest w moim przypadku. A z sytuacji zaobserwowanych w necie, to faceci za cholerę nie zrobią żadnego kroku w takiej sytuacji, tylko później napiszą na Spotted jakąś durną informację typu: Dziewczyno o pięknych blond włosach, widziałem Cię dzisiaj w autobusie linii 17, miałaś czarną kurtkę, niebieskie spodnie, i buty Nike, spoglądałaś na mnie, i już miałem zagadać, ale akurat był mój przystanek, jeśli to czytasz, zostaw like, lub superke, a na pewno się odezwę <3 Śmiech na sali Panowie
  16. Na szczęście nie doświadczyłem czegoś takiego, ale znam przypadki, w których panna sobie wirowała wokół kilku facetów dla własnych korzyści. W moich stronach jest wiele takich kobiet, które nawet się szczególnie z tym nie kryją, co jest dla mnie przerażające, bo po pierwsze dla mnie jako obserwatora jest to widoczne gołym okiem, natomiast dla tych "biednych" facetów, to są bzdury wyssane z palca przez ludzi, którzy im zazdroszczą takiej fajnej kobiety
  17. W punkt Bracie ! Jestem aktualnie na tym etapie, i szczerze wyznam, że są takie chwile, kiedy doznaję szoku, gdy uświadamiam sobie jak beznadziejnie żyłem przez ostatnie 3 lata. Ten sam schemat, te same błędy, to samo służalcze podejście do relacji z kobietami. Jestem zły sam na siebie, ale ciesze się, że wreszcie to do mnie dotarło, głównie za sprawą tego forum i ludzi, którzy je tworzą. Mój charakter pracy również jest taki, że spotykam w niej wielu ludzi, i wiecie co ? Same klony, tylko "opakowanie" inne. Narzekają, jęczą, nie potrafią przyznać się do tego, że oni sami są kreatorami tego beznadziejnego żywota, i mimo, iż mnie to nie dotyczy, to wkurzam się, gdy muszę tego słuchać. Osobiście chcę wyrobić sobie nawyk nie zwracania uwagi na czyjeś niepowodzenia, czy ogólne narzekanie na cały świat, a skupiać się w pierwszej kolejności na sobie, i swoich potrzebach. To trudne zadanie, bo nie da się tak po prostu zmienić czegoś, co dorastało wraz ze mną, ale jak to mówią, najtrudniejszy jest ten pierwszy krok, który mam już za sobą.
  18. Weź ty się kobieto nie pogrążaj nawet... Aż mi się scyzoryk w kieszeniach otwiera jak to czytam. Swoim zachowaniem niszczysz rodzinę kochanka i dajesz złudną nadzieję swojemu facetowi na udany związek. Nie dziwię się, że w dziale kobiecym zostałaś zjechana. Moja rada ? Piedolnij się mocno w głowę i zostaw obu tych facetów w spokoju. Dorosnij, i jak już będziesz gotowa na zdrową relację to wtedy próbuj, ale póki co, to nie daję Ci dużych szans na powodzenie w tej kwestii.
  19. Mnie feministki od zawsze śmieszyły. Za każdym razem, gdy czytam, bądź słucham ich wywodów na różne tematy doznaję ataku śmiechu połączonego z zażenowaniem. Ich brak wiedzy aż razi w oczy. Osobiście nigdy nie czułem się urażony słowami tych pań, jeśli taka jest ich wizja mężczyzn, to w porządku, nie będę się przyczyniał do walki z czymś, z czym nie wygram. To syzyfowa praca. Grunt, że znam swoją wartość i potrzeby.
  20. Skoro obawiasz się, że zostaniesz jej orbiterem, to znaczy, że jeszcze nie przepracowałeś dobrze tematu związanego z kobietami. Jeśli podoba Ci się ta dziewczyna, to zaproś ją na spotkanie, obserwuj jej zachowanie, poznaj ją lepiej, wszak może się okazać, że poza ładną buźką nic więcej do zaoferowania nie ma. Wielu facetów ( w tym także ja, w przeszłości), popełnia podstawowy błąd, a mianowicie, nie daje sobie szansy na lepsze poznanie kobiety, tylko od razu napalają się na sam fakt, że panna wykazała nimi zainteresowanie. W późniejszym czasie dopiero wychodzi cała prawda. To tak jak z kupnem samochodu. Masz trochę gotówki, i chcesz kupić auto. Wiadomo, że nie weźmiesz pierwszego lepszego, tylko obejrzysz kilka modeli, zorientujesz się co do ceny, części zamiennych, ogólnych kosztów eksploatacji, i zrobisz jazdę próbną. Dlaczego więc nie postąpić tak samo względem kobiety. Poznaj ją na różnych płaszczyznach. Przekonaj się jak się będzie zachowywała sam na sam z Tobą, jaka będzie względem Ciebie w obecności znajomych, bądź rodziny. Jaka jest po alkoholu, jakie ma podejście do ludzi i świata. To są detale, które wiele mówią o człowieku. Rozwijaj się, czytaj forum, zdobywaj doświadczenie. Wszystko na spokojnie i z odpowiednim podejściem.
  21. Jeśli chodzi o moje cele na nadchodzący rok, to mam tylko trzy: - zadbać o swoją prezencję i wizerunek, - zadbać o swoje zdrowie, głównie poprzez zdrowsze odżywianie, i unikanie całego syfu w postaci fast foodów i wszelakich gazowanych napoi, a także regularne ćwiczenia fizyczne, - praca nad swoim charakterem, poprzez wszelkiego rodzaju książki, materiały wideo, ebooki, i tym podobne. Czas w końcu zbudować silną osobowość. Zarówno drugi, jak i trzeci cel są dla mnie najważniejsze, a także najtrudniejsze do zrealizowania. Daję sobie czas do końca przyszłego roku. W grudniu zrobię sobie solidny rachunek sumienia, i podsumuję, co udało się osiągnąć. Zamierzam założyć sobie coś w rodzaju kalendarza, gdzie w każdym miesiącu będę zapisywał zarówno postępy, jak i zachowania niepożądane, a także pod koniec każdego miesiąca będę robił swoiste podsumowanie swoich czynów, co pozwoli mi mieć jasny obraz tego, w którą stronę podążam. Tak mi dopomóż Ja !
  22. Od momentu ukończenia 18 lat, czas upływa mi bardzo szybko, a rok obecny to już kosmos, ledwo świętowałem zakończenie ubiegłego roku, a tu lada dzień kolejny sylwester. Dla każdego czas biegnie tak samo, z tym, że każdy inaczej to postrzega. Ja wiem jedno, życie jest krótkie, i warto godnie je przeżyć.
  23. Zdarzyło mi się palnąć taką gafę. Byłem lekko wstawiony, atmosfera już gorąca, dobieramy się do siebie, aż tu nagle Przemek... No właśnie, wyjechałem z imieniem swojej byłej Foch, oburzenie, nie odzywała się do mnie ze trzy dni, po drodze oczywiście oskarżenia, że ją zdradzam, bo jak tak mogłem pomylić jej imię z imieniem byłej. A to była po prostu zwykła gafa, mimo wszystko nie wytłumaczysz kobiecie. Co prawda nie wypominała mi już tego w późniejszym czasie, ale jednak mam to w papierach
  24. Normalnie powiedzieć, że nie chcesz mieć jeszcze dziecka, i na wszelki wypadek będziesz zakładał gumę. Po co kombinować ? chcesz mieć chwilowego focha, czy bawić dziecko ? Jeśli ma tak silny pociąg do macierzyństwa, to równie dobrze może Ci kłamać w żywe oczy, że bierze te tabletki. Wysłała Ci jakieś tam zdjęcia, ale co z tego ? Jak dla mnie to ona jest mało wiarygodna, i miej się na baczności Bracie. Rozumiem, że haj hormonalny jeszcze działa, ale po czasie sam dojdziesz do odpowiednich wniosków.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.