Skocz do zawartości

deleteduser109

Starszy Użytkownik
  • Postów

    382
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser109

  1. O ile sukces takiego kalibru to coś czego sam nie przeżyłem, o tyle doskonale rozumiem to, że wszędzie widzisz szanse, możliwości, rynki do zagospodarowania. Ja w takiej sytuacji w każdej gałęzi sprawdzam gdzie jest największa odpowiedzialność, największy nakład własnych środków i własnej robocizny, możliwość narzucenia kosmicznej marży, jakie propozycje z danej kategorii istnieją już na rynku itp itd. Kasuję opcje, które generują dużo pracy i mało przychodu, a dopóki nie mam decyzji w co wejść na 100% z kapitałem, zdobywam wiedzę ogólną, która przyda się we wszystkim. Z kolei na losowe wydarzenia w życiu nakładam prostą filozofię losu, czy też Boga, który zsyła jedne rzeczy, żeby mi dały do myślenia, inne, żeby sprawdziły moje umiejętności, jeszcze inne, żeby uświadomiły mi wady i ograniczenia. Rzadko się zdarza, żebym nie znalazł pozytywu w nawet najgorszej sytuacji... Raz mnie ograbiono z praw autorskich, to jedyne, na co mnie bierze furia i nie umiem tego przeskoczyć
  2. Tak, stąd zamierzam część powierzyć człowiekowi z rodziny, którego jestem pewny. W praktyce działalność ma wyglądać tak, że zamawiam gotowe elementy, ich łączeniem i wysyłką zajmuję się sam - tak długo, jak będzie się dało. Dzięki za odp. i za materiał, przez kanał tego gościa postawiłem wielki krok naprzód
  3. Rozwiniesz myśl? Jestem w temacie zielony, a przede mną decyzja: firma lub spółka. Firma daje mi opcję kasy na sprzęt, w mojej sytuacji to ogromny atut, ale późniejszy ZUS oddaję z nawiązką. Chyba, że istnieje opcja transformacji firmy w spółkę, z zachowaniem "ciągłości" marki... Lub założenie osobno spółki, kupienie marki od własnej firmy i "bezbolesne" zamknięcie firmy.
  4. Nie widzę tu nic złego: udowodnione uchylanie się od utrzymywania własnych dzieci to patola i nie ma co bronić takich przypadków. O wiele ciekawsza jest opcja w drugą stronę: przejęcie pensji żony, która w domu nie płaci za nic, poza własnymi rachunkami za telefon i sztucznymi rzęsami. Oczywiście wtedy ze strony pani może wtedy wystąpić pozew o rozwód i przejmowanie majątku męża, ale złożony uprzednio przez faceta wniosek o dokładanie się do budżetu przez żonę, może trochę skomplikować sprawę i być może umożliwić rozwód z orzeczeniem winy pani...? Gdybam rzecz jasna, ciekaw jestem jak by to wyszło w praktyce.
  5. Równowaga we wszechświecie wymaga, by zarobki faceta po ślubie jebły tyle samo, co żeńskie libido. I jebły. O 100%. I kto tu jest winny.
  6. Chodzi oczywiście o everyday English a nie o "pracę na ulicy". Jeżeli perspektywy pracy po ukończeniu studiów rozmijają się z zapewnieniami rektorów, marketingowców i wszelkich internetowych znawców, to niestety można odnieść wrażenie straconych 5 lat. Mam nadzieję, że nie próbowałeś mi tu przypiąć niedojrzałości. Nie zgodzimy się w tym temacie niestety i trudno, tytułem swojego podsumowania dodam tylko, że filologa na rynku pracy czeka zawód nauczyciela (szczęśliwcy trafiają do prywatnych szkół albo językowych) albo tłumacza - tyle, że do zawodu tłumacza może startować każdy, bez żadnej filologii, a ukończone studia wcale nie znaczą, że zaraz wskoczysz na poziom tłumaczenia literatury. Poza tym rynek tłumaczeń wygląda dzisiaj tak, że ludzie, którzy wczoraj przebierali w zleceniach, dzisiaj tłumaczą broszury żeby mieć na chleb. Perspektywy pracy za granicą są takie, że możesz co najwyżej udzielać korepetycji młodzieży - ale ceny są niewiele wyższe niż w Polsce, a jeżeli płacisz od tego podatki to jesteś w plecy. Chyba, że udzielasz lekcji ang. biznesowego albo specjalistycznego, ale to oznacza, że posiadasz wiedzę znacznie wykraczającą poza tę ze studiów. 5 lat filologii < 5 lat studiów technicznych + angielski prywatny
  7. Zakładam, że ów rok mieszkania w UK jest poprzedzony normalnym wykształceniem, czyli j.ang. od podstawówki a czasem i przedszkola, aż do matury + korzystanie z zagranicznych portali, Youtube, seriale etc. W takim wypadku jest się lata świetlne przed kimś, kto zna akademicką wersję tego języka z całą jego teorią, gramatyką opisową itp. - rzeczami, które są przydatne tylko w szczególnych okolicznościach. Przeczytałem, oceniłem. Znam to (niestety) z autopsji i nie widzę tu prawie nic, co przydaje się w praktyce, teoria języka nie jest potrzebna, żeby go używać. "Literatura/cywilizacja/kultura" to historyczne przedmioty, które nie dają poglądu na współczesne realia tam panujące, nie podsuwają jakichś nie wiem, różnic kulturowych, na które trzeba zwrócić uwagę, chyba, że trafi się myślący wykładowca i ponadprogramowo takie różnice przedstawi (ja akurat na takiego trafiłem). "Gramatyka opisowa" to także wejście za kulisy języka, zbędne do jego używania. "Praktyczna nauka j.ang." to w zasadzie poszerzanie posiadanej bazy, wyrównywanie poziomu w grupie, eliminacja błędów, powtórzenie materiału. Jeżeli na rozszerzonej maturze z ang. miało się ponad 90%, to ten przedmiot zdaje się sam, choć faktycznie, zwiększa trochę zakres słownictwa i daje większe poczucie swobody. Korzystna w praktyce, za granicą, okazała się dla mnie "Fonologia". Na wypracowany akcent każdy zwraca uwagę, choć nie twierdzę, że mój jest idealny. Śmiem twierdzić, że przy odrobinie samozaparcia, to samo można osiągnąć z dowolnym kursem na Youtube. Druga korzyść ze studiów to wielu ludzi na podobnym poziomie, z którymi ma się szansę pogadać w obcym języku, na co dzień się tego nie ma. Ale znowuż, wymagany jest w takich rozmowach język akademicki, który na ulicy brzmi komicznie i nie raz złapałem się na usilnym "prymitywizowaniu" swoich wypowiedzi, żeby nie odstawać od średniej.
  8. Wiem, że ostatnio oskarżenia o trolling są w modzie, ale kuuuuuuuuuuuurwa czy ten temat nie wygląda jak typowy troll post mający przyciągnąć napaleńców do doradzania małolacie...? Btw. spójrzcie na wszystkie awatary dziewcząt, każdy wyraża jakieś poetyckie coś tam i symbolizuje też coś tam, a ten tutaj wyraża gówienko Myślę, że zagubiona laleczka wygląda mniej więcej tak:
  9. Znam kilka takich przypadków i niestety wróżę ci, że z wiekiem będzie coraz gorzej. Mamusia szanowna wie, że nie wyrzucisz jej z domu i wie, że tatuś nawet nie pomyśli o rozwodzie, zatem może wam wejść bezkarnie na łeb - i zrobi to. Potem się wypłacze kumoszkom sąsiadkom, że jesteście nieczuli na jej "rozpaczliwe błagania o odrobinę atencji i współczucia". Nie zdziw się, jeżeli całe osiedle w pewnym momencie zacznie cię traktować jak ostatniego skurwiela. Metodą na minimalizowanie szkód jest odbieranie decyzyjności - podejmujesz wszystkie decyzje sam, w nic nie wtajemniczasz, nie informujesz, nie wdajesz się w dyskusję, jak malujesz a ona coś pieprzy, włączasz muzykę na full, jakbyś miał do czynienia z dzieckiem. I konsekwentnie, zero litości ani współczucia, popłacze sobie ale dlatego, że to lubi, a nie przez ciebie. Będzie chciała wyprowadzić cię z równowagi, to kobiety uwielbiają bez względu na wiek - dlatego jak ją zlejesz, to będzie sól na rany. Tatuś niestety ma dokumentnie przesrane i to dożywotnio.
  10. W szkolnictwie na pewno przydają się takie certyfikaty, jeżeli zamierzasz uczyć azjatów angielskiego w Rosji to jak najbardziej. Domyślam się jednak, że nie. Jeżeli celujesz w zwyczajowe zawody typu magazynier, operator wózków, ew. coś o jeden szczebel wyżej, to mieszkając w UK rok i dobrze znając język potoczny jesteś wart milion razy więcej od magistra filologii z certyfikatami, który nigdy nie użył języka w naturalnych warunkach i zżera go stres przy pytaniu staruszki o ulicę. Co do zawodów z jeszcze wyższego szczebla się nie wypowiem.
  11. 16 letnie panienki (i panicze) wówczas byli dojrzałymi i dorosłymi ludźmi, gotowymi (psychicznie i biologicznie) do spełniania funkcji społecznych, dzieciństwo (trwające u niektórych do 30) to stosunkowo świeży wynalazek. Godna pochwały wnikliwość, że facetów również mógł dotyczyć tak straszny los... I dotyczył. Jeżeli uboższa rodzina miała szansę podnieść swój status żeniąc syna ze starą panną z bogatszej rodziny, to to robiła - chociaż nikt nie pisze o tym poematów ani nie kręci filmów. Poza tym weźmy pod uwagę śmiertelność ludzi we wcześniejszych wiekach. Epidemie, głód, etc. dotyczyły w równej mierze kobiet i mężczyzn, jednakże na wojnach mężczyźni się sypali jak muchy, dlatego na "rynku wtórnym" znajdowało się znacznie więcej wdów niż wdowców. Z tej perspektywy można wysnuć, że młody facet + wdowa z dziećmi to częstszy scenariusz niż 16 letnia panienka i obleśny dziad. (mi też się nie podoba pomysł 16 latek z dziadkami, ale dyskutujemy o realiach) Dlaczego biedni faceci średniowiecza z samotnymi wdowami nie istnieją we współczesnej świadomości społecznej? Bo kobiety mają swój feminizm, który im wmawia, że w ciągu całej historii wszechświata były ofiarami facetów (nie licząc muzułman, których obecny feminizm gloryfikuje). Faceci swojego klubiku klepania po plecach po prostu nie mają ani nie potrzebują
  12. @alfa_sralfa Otóż to. Przydział może nie człowiek do człowieka, ale warstwy społecznej do warstwy społecznej. Mężczyzna wnosi pracę, rodzina kobiety wnosi wiano, i jest jakiś wspólny start w przyszłość. Związek M+K był jednocześnie umową, nawiązaniem relacji i być może interesów przez dwie rodziny na podobnym poziomie. Tworzyła się sieć -> stabilność -> wszyscy korzystali. Powiązania i wspólne interesy to wzajemny szacunek i pokój. (A potem rozległ się płacz poszkodowanej kasty, że mają pieniądze a nie mogą zostać elitą w cudzym kraju i JEB nagle cały zachód stracił elity i nastał bolszewicki raj, z obcą elitą, która np. w Polsce jest całkiem wyraźna.) A współczesne małżeństwa? Lubię zestawiać żeński argument, jakoby średniowieczny ciemnogród KAZAŁ kobietom wychodzić za mąż z rozsądku, ze współczesną NORMĄ, w której małżeństwo dla kobiety to podniesienie (a nie utrzymanie) statusu społecznego. Co dobrego ta systemowa zmiana przyniosła mężczyznom? Oczywiście wiele kobiet może twierdzić, że się wiąże z facetami na własnym poziomie - ale dzieje się to drogą bezwzględnej rynkowej weryfikacji: nie ma tylu milionerów w okolicy. Czyli wchodzi w grę kalkulacja (zostanę starą panną), rozsądek i... o cholera, czyżby średniowieczne małżeństwo z rozsądku? Szkoda, że taka logika przychodzi w wieku 30 lat, bo kiedy była systemowa (za ciemnogrodu) kobiety wiedziały to wszystko mając już 20 lat. Ponadto: w poprzednim systemie kobietę najpierw utrzymywał ojciec, następnie mąż. Oboje pełnili tę samą funkcję, stali wobec żeńskiej biologii na tym samym poziomie: opiekun, prawdziwy mężczyzna itp. Dzisiaj ojcowie rozpieszczają córki coraz bardziej, natomiast życie z mężem wymaga ciężkiej pracy na wspólny dobrobyt. Wobec żeńskiej biologii ojciec zachował miejsce prawdziwego samca, podczas gdy mąż, obojętnie na wszystkie czynniki, jest odbierany jako uboga namiastka mężczyzny (chyba, że zarabia sam i pozwala kobiecie na bezczynność).
  13. @Imbryk Praca na zachodzie, konsumpcja w Polsce, to miałem na myśli mówiąc tanie utrzymanie - kwoty PLN nie podam, bo za 40 lat nie wiadomo jak to będzie wyglądało W temacie bardziej niż o bezpieczeństwo i góry złota chodziło mi o uniknięcie mariażu z ZUSem
  14. Dobry wieczór! Tytułem wstępu: Niektórzy z was doskonale zrozumieją o co mi chodzi. Osiągnąłem niedawno wiek, w którym nabiera się po pierwsze: świadomości własnej małości, a po drugie: dystansu do całego otoczenia. To wiek, w którym whisky wchodzi jak woda, kobiety nie smakują już jak dawniej. Bywa, że porannemu goleniu towarzyszy myśl: a może by tak omsknąć się z tą brzytwą i zakończyć ten żywot? Nie, dziś mam ważne spotkanie, może jutro... Tak, drodzy czytelnicy. Część z was już wie, o co chodzi. Niedawno stuknęło mi okrągłe 26. Właściwe pytanie: Czy możliwe jest mieszkanie w Polsce (tanie koszty utrzymania), ale prowadzenie działalności zarejestrowanej na zachodzie w celu skorzystania z tamtejszego systemu emerytalnego? Czy przykładowo ktoś, kto dziś posiada anglojęzycznego bloga generującego przychód w funtach, mógłby płacić podatki od przychodu w UK i stamtąd w swoim czasie otrzymać emeryturę, która bez przeszkód przyfrunie na polskie konto?
  15. Ciekawe czy oczyszczalnia należy do tysięcy instytucji, którym "państwo" zaproponowało w tym roku finansowanie w wysokości 20% zwyczajowego...?
  16. Ogólnych słowników jest multum. Proponowałbym przycelować w niszę: angielski biznesowy, angielski dla turystów, angielski w finansach, angielski w urzędach. Poza słownictwem tło kulturowe albo poradnikowe kwestie np. zakładanie firmy w UK albo jak się zachować w ambasadzie. Itp itd.
  17. Z pełną świadomością i odpowiedzialnością ją poinformowałeś o swojej przeszłości? Dla własnego poczucia, że jesteś uczciwy i budujesz związek na szczerości? W moich oczach wygląda to trochę tak, jakbyś sobie (być może nieświadomie) narzucił taką trochę pokutę, zamiast tamten etap pominąć milczeniem i o nim zapomnieć. A tymczasem dałeś komuś haka na siebie, ciężko wierzyć, że tego w desperacji nie będzie używać. Pozytyw jest taki, że ze swojej przeszłości się śmiejesz, postronni widzą, że cię nie pokaleczą wygarniając ci takie coś w twarz. Z doświadczenia mogę powiedzieć tylko tyle, że wszystkie rzeczy, które wyznałem w czasie pokoju, zostały mi wygarnięte w czasie wojny - przez poprzednie związki i smsy z byłymi, aż do operacji w rodzinie, kompletne bzdury, do których dało się dokleić pocisk. Sam natomiast również wiedziałem o wielu rzeczach z drugiej strony, ale jakoś tych "przewag" nigdy nie wykorzystywałem, bo brzmiało by to tak: "udane związki masz tylko z agresorami, bo twój ojciec lał cię deską do prasowania i taki masz obraz mężczyzny oraz rodziny". Ja to oczywiście dobry chłopak :D:D:D
  18. Ukryta ósemka może podważać od tyłu całą klawiaturę, taki ząb często się psuje i robi cyrk w całej szczęce. Zapytać lekarza i zasugerować rentgen
  19. W trakcie miesiąca miodowego vs. w trakcie rozwodu A żeby pozostać w temacie, to myślę, że taka Katy Perry czy Miley Cyrus mając od ciężkiego ***** pieniędzy, również nie myślą o inwestycjach, tylko kupują nieruchomości, które generują spore koszty i w razie problemów pierwsze idą pod topór
  20. @Esmeron Czytałeś "Rodzinę Borgiów" tegoż autora? Bo ja owszem i trochę się zawiodłem, przez co po "Ojca..." już nie sięgnąłem. Od siebie dodam sztampowo "Atlasa zbuntowanego" - zwłaszcza ludziom, którzy prowadzą własną działalność i ciągle dostają kłody pod nogi. Książka niesamowicie opisuje motywacje przedsiębiorców i w pewnym sensie "wdrukowuje" owe szablony myślenia w czytelnika. Jest jedną z najważniejszych powieści XX wieku w USA. Niestety jestem młodym wyrobnikiem, dlatego po 200 stronach odłożyłem tomiszcze na czasy, kiedy będę posiadał działalność
  21. -Dlaczego kobiety żyją dłużej niż mężczyźni? -Nie mają żon
  22. Ty ją przemocą równouprawniasz a ona się na siłę uprzedmiotawia, jak tak można w 21 wieku?!
  23. deleteduser109

    Matrix 4

    Właśnie zapowiedziano 4 część Matrixa - nie reboot, nie spinoff z Michaelem B. Jordanem, a pełnoprawną odsłonę z potwierdzoną rolą Keanu Reevesa oraz Carrie-Ann Moss - Neo oraz Trinity. https://moviesroom.pl/z-ostatniej-chwili/filmy/matrix-4-oficjalnie-keanu-reeves-powraca-do-roli-neo/ Co wy na to? Trylogia (nie należę do hejterów 2 i 3 części, dla mnie to całość) wjechała w popkulturę jak czołg, spopularyzowała do pewnego stopnia temat inżynierii społecznej, popchnęła wielu na ścieżkę "zaglądania za zasłonę" - czy to świata polityki, czy finansów. Poruszając powyższe tematy, najpewniej spotkamy pojęcia takie jak matrix albo czerwona pigułka - podobnie jak na tym forum, w kontekście rynku matrymonialnego. I teraz pytanie zasadnicze: czy uważacie, że w tym temacie jest coś więcej do powiedzenia i czy da się to zrobić z głową? Jak dobrze pamiętamy, w trylogii roboty stanowiły uprzywilejowaną warstwę społeczną, która dosłownie hodowała ludzi dla pozyskania energii, roztaczając przed nimi fałszywą wizję rzeczywistości. Aby tego dokonać, musiały mieć ogromną wiedzę na temat ludzkiej psychiki, hormonów itd - wiedzę tą zdobywały metodą prób i błędów. Przykładowo, kiedy utworzyły cyfrową utopię, ludzkość masowo wymierała - być może dlatego, że każdy bez wysiłku był równie bogaty i nie miał się z kim porównać ani do czego dążyć. Analogicznie, istnieją frakcje, które posiadając podobną wiedzę napuszczają proletariat na klasę wyższą, kobiety na mężczyzn, mniejszości etniczne na białych etc. Kolejne rewolucje oderwały od klasy panującej następujące przymioty: kultura wyższa, tradycja, konserwatywne wartości, rodowód, obecnie o "szlachectwie" decyduje wyłącznie stan posiadania i koneksje, wymogiem nie jest nawet... narodowość. Na skutek rewolucji seksualnych obserwujemy postępującą defeminizację kobiet, demaskulinizację mężczyzn oraz w konsekwencji - dehumanizację człowieka. Wracając do pytania: według mnie 4 część Matrixa miałaby rację bytu. Zakładając, że twórcy nie będą psami na smyczy wytwórni, mają szansę ZNACZNIE pogłębić zarysowaną tematykę. Jak bym to widział? Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to hybrydyzacja ludzi i maszyn. Wpasowuje się to w temat dehumanizacji, ponadto uzależnia ludzi od energii produkowanej przez innych ludzi, ewentualnie otwiera "ścieżkę kariery" w hierarchii maszyn, podobnie jak uczyniła to rewolucja bolszewicka dla proletariatu. Taki patent pogarsza sytuację znaną z trylogii, bowiem wmawia trybikom, że nie są bateriami, tylko udziałowcami szkodliwego systemu, a każdy kto zagraża systemowi, naraża również trybiki na śmierć - co sprawia, że każdego wolnego człowieka można widzieć jako terrorystę i złodzieja. Na tym poprzestanę, nie chcę się nakręcać, bo z filmem wiadomo co może pójść nie tak. Pozwolę sobie jednak na cichą nadzieję, że tego nie zawalą.
  24. Hmm. Zaznaczam, żem laik - ale nie osaczałbym dziecka w taki sposób, że "deklaruję miłość i chciałbym usłyszeć to samo". Dorosłe kobiety nie potrafią nazywać ani określać swoich uczuć, a co dopiero dzieci? Matki, teściowe, czasem nawet całe rodziny potrafią wtłaczać dzieciom nienawiść do ojca i w zamian za łykanie propagandy nagradzają dziecko swoją "miłością i akceptacją". Ty powinieneś akceptować bezinteresownie, a nie w nagrodę za coś - ale to wcale nie oznacza tolerancji dla wybryków i pozwalania na wszystko. Skarcić - owszem, ale nie odmawiać rozmowy, nie karać milczeniem. Jej deklaracja, że cię lubi, na pewno była swobodna i autentyczna, co dla ciebie jest świetnym punktem wyjściowym do budowania relacji
  25. Ależ to bardzo dobrze, że ludzie oczekują zwrotów z inwestycji. W ten sposób dobiera się znajomych - ORAZ KOBIETY - na własnym poziomie, i nie dochodzi do sytuacji, że np. żenisz się z intelektualnym dnem. To co jest złe, to to, że większość nie pojmuje relacji jako układ "daję więc biorę - biorę więc daję". Faceci rzucają kobietom pod nogi wszystko, przy zerowej gwarancji zwrotu z inwestycji emocjonalnej, czasowej, finansowej -> tak zwany "altruizm", o którym bardzo ładnie pisze pewna pani filozof. Z kolei świadomość procesu - taka dogłębna, instynktowna - pozwala bez żalu wywalać z życia ludzi i kobiety, które marnują twój czas. Początki bywają trudne, ale jeśli nie prowadzisz selekcji - tracisz czas, a limit na tym łez padole mamy ograniczony
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.