Skocz do zawartości

Ksanti

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4993
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ksanti

  1. Wolny rynek to coś co rozpierdoliło Polską gospodarkę po 89 roku. Pozwoliliśmy naszym krajowym firmom konkurować z globalnymi korporacjami. Te drugie rozgniotły nasz rodzimy biznes jak robaka efektem skali. Teraz kiedy nie ma konkurencyjności zagraniczne firmy ustalają sobie ceny i transferują zyski na zachód. Potem się dziwić czemu zarabiamy gorzej niż na zachodzie i jesteśmy traktowani gospodarczo jak Indie Europy. Nie zdziwiłbym się gdyby taki JKM był lobbystą globalistów. Żadna z obecnych dużych gospodarek nie wybiła się dzięki wolnemu rynkowi. Ten służy po to, aby duzi gracze mogli drenować tych mniejszych. Konfa jako partia to mieszanka kilku racjonalnych oraz całej reszty szkodliwych wręcz szurskich postulatów, momentami kukserwatyzm.
  2. A co powiecie o tym - jako preview w filmiku jest wspomniane, że Mentzen podpisał dokument, z którego wynika, że chce podporządkować Polskę matce boskiej, Chrystusowi i kościołowi, zakazuje rozwodów i aborcji, jest za obowiązkowym wojskiem dla wszystkich mężczyzn, no ma pewne swoje odklejki niczym Grzegorz Braun.
  3. Masz rację, dlatego świadoma jednostka widząc ten syf nie chce w tym uczestniczyć oraz skazywać na cierpienie kolejne pokolenie. Ogólnie należy nadmienić również, że nawet nie ma z kim za bardzo tej rodziny zakładać, bo mało jest kobiet wartościowych. Przystosowani do takiego życia są gangusy, patologia i niziny społeczne.
  4. Zabrakło klosza ochronnego do którego była przyzwyczajona. Zwykła selekcja naturalna dla tych co zbyt bardzo się wychylają i nie panują nad sobą. Paradoksem jest, że natura założyła sama na siebie bata. Inteligentniejsze i bardziej świadome osobniki nie chcą się rozmnażać. Racjonalność poprowadzi do wyginięcia gatunki ludzkiego, a przynajmniej tej kasty bardziej rozwiniętej. Kiedy się widzi bezsens gonienia za wszystkim co materialne, tym bardziej, że wartości się odwrócone do góry nogami traci się motywację. Nie chce się żadnych ślubów, dzieci czy kredytów. Niestety instynkty nie mają zbyt wiele wspólnego ze świadomymi decyzjami człowieka. Siłą rzeczy ludność z krajów trzeciego świata prędzej czy później nas zaleje i skolonizuje. Jak było wspomniane w temacie są bliżej natury i zwierząt, więc parzą się jak króliki. Idą w ilość zamiast jakość, przy tym przejawiają wartości antycywilizacyjne. Kiedy będzie ich przewaga cały cykl rozwoju zasad społecznych i technologii się cofnie wstecz na podobną skalę co w RPA. O ile nie zdążymy wejść wcześniej w fazę transhumanizmu. Generalnie to już problemy następnych pokoleń. Póki co dla nas wyzwaniem jest ginocentryzm. Kobiety dzisiaj są tak pewne siebie i zuchwałe, że piją na umór, włóczą się same w nocy po mieście, skaczą po kutangach i nie liczą się z konsekwencjami. Jednak bal wiecznie nie będzie trwał. W pierwszej kolejności przekonają się o tym te pseudo podróżniczki, erazmuski i entuzjastki egzotyki vel. Simon Mol. Nie wszystkie, ale jak nie info ze Szwecji o gwałtach i morderstwach, to jakaś Polka z Egiptu kilka lat temu i teraz ta sprawa. Większość pewnie się nie nauczy na błędach koleżanek, ale to chyba bardziej dla nas lekcja by trzymać się od tego całego syfu z daleka. Pokolenia przed 30-stką to pewnie będą najbardziej samotne pokolenia w historii. Zaszły pewne nieodwracalne na tym etapie zmiany społeczne. Może niekoniecznie sam Red Pill będzie na to odpowiedzią co po prostu zwiększanie świadomości. Przede wszystkim o transakcyjno-nieuczciwej naturze kobiet i o tym, że jak masz pecha to taka pójdzie chlać pod Biedronkę i puści się odruchowo w gangbangu z ciapakami, a ci w nagrodę ją wylogują z tego świata. Jak mawiał klasyk "broń was ręka boska od cipy" - "a ja moją Mariolkę poznałem w bibliotece". Życie jest po to by próbować, ale nie po to by walić głową w mur.
  5. @Iceman84PL Podzielam teraz w sumie pogląd, że kobiety i mężczyźni mają zupełnie sprzeczne ze sobą cele a jedynie z pozoru podobne. Wszystko rozchodzi się o to, że jedna strona chce wyruchać drugą, dać od siebie jak najmniej i wziąść jak najwięcej. Mężczyźni w tym układzie to strona, która jest na wiecznym głodzie. Instynkty zmuszają nas do zrobienia wszystkiego co w mocy by zalać formę. Powstają w głowie jakieś urojenia o uczuciach czy miłości. Plus wszechobecna masa kiczowatych filmów czy piosenek o tej tematyce naćpania. Ostatnio analizowałem, że gdyby nie instynkty to mam w sumie wygodnie ustawione życie. W takim stopniu gdzie jako nastolatek bym to określił jako luksus. Niestety człowiek to też emocje oraz te nieszczęsne popędy, które pchają w stronę niezdrowych nawyków. Straciłem zaufanie do instytucji zarówno małżeństwa jak i związku. Wszystko kręci się teraz głównie wokół pracy i kumulowania zasobów na coraz lepszy standard i wygody. Trzeba robić wszystko by odrzucać złe myśli i nie oszaleć w takim świecie gdzie wszystko się zjada i chce wykorzystać. Mamy czasy dobrobytu, więc w cywilizowanym świecie połowa będzie bez związku lub w nowoczesnej formie otwarcia na dodatkowe doznania. Kolejni że zdobyczą poniżej ich własnej atrakcyjności, czy z przebolcowanymi pannami. No i garstka tych tzw. chadów co bezmyślnie dmuchają co się napatoczy. Dziwny jest ten świat. Kto to skonstruował i po co? Inżynier albo spierdzielił robotę albo jest tutaj jakieś drugie dno. Co do feminizmu sam fakt możliwości istnienia takiej ideologii w mainstreamie jest czymś upokarzającym dla wszystkich mężczyzn.
  6. Biorę popcorn i wracam częściowo z urlopu forumowego. Po przeczytaniu wątku polecam paniom walkę w kisielu A tak w ogóle @Hatmehit widzę, że znowu masz parcie na szkło. @deomi się już chyba znudziła, ale ma godną następczynię. Jednak nie narzekam przynajmniej coś się dzieje na forum. Ładna pogoda, dobra drama, "ładne nóżki" wakacyjne na mieście itd.
  7. A co myślicie o wsparciu rządowym w postaci dopłaty do kredytu, czy to ma sens? Jest pewna obawa, że po tej akcji wszystkie normalne lokalizacje przejdą do historii a ceny wywalą w kosmos. Dużo ludzi pewnie teraz się na to rzuci w obawie, że to ostatnia szansa by mieć jakiekolwiek mieszkanie w mieście (nie odizolowane od świata), zamiast wynajmować lub mieszkać u rodziców.
  8. Niedawno czytałem, że do trenowania sztucznej inteligencji zatrudnia się armię ludzi z krajów trzeciego świata za dolara na godzinę. A tutaj pierdzielą, że jakiś prompt engineer będzie zarabiał kokosy, nawet kilka razy więcej od programisty ML, no cóż dziennikarskie dno. Najbardziej podniecają się chyba ludzie, którzy mają mało do czynienia z IT z praktycznego punktu widzenia. Co prawda taki Elon Musk czy Google mają teraz niezły ból dupki, bo są w tyle technologicznie. Jednak mimo to generowane przez AI obrazy czy filmiki na kilometr śmierdzą fejkiem. Podobnie na LI rozpisywali się, że chat GPT zabierze zaraz pracę programistom (facepalm). Teraz ten program to jest debil, zacina się jak stara płyta, nieraz zmyśla, podaje rozwiązania, które nie mają prawa działać, komplikuje niepotrzebnie procesy. To co dobrze robi to jest kilka razy lepszą wyszukiwarką Internetową, bo omija bullshitowe treści i reklamy znacznie szybciej docierając do konkretnych informacji bez owijania w bawełnę. Może kolejne wersje zaczną rzeczywiście być przydatne w życiu codziennym, ale ten cały hype jest sztucznie pompowany niczym niegdyś histeria wobec AI Terminatora.
  9. Jak kobieta jest ładna, to może się nawet ubrać we worek po ziemniakach, a i tak będzie przyciągała. W drugą stronę natomiast niekoniecznie działa to tak samo, więc nie przesadzajmy z tym ubiorem.
  10. @Lalka a nie byłaś przypadkiem grafikiem? To dobry zawód, a co do IT to nauka i trzeba cisnąć.
  11. Nie musisz się przyznawać ile masz lat. Kilka razy wbiłem na eventy dla studentów dzięki takiej taktyce. Myśleli o mnie per student, a ja miałem wywalone na konsekwencje kłamstwa. Trzeba mieć dowód społeczny, aby ludzie za tobą poszli. Każdej młodej lasce imponują wysokie zarobki. Mi nie zależy na zdobyciu uznania wszystkich. Mój potencjalny target to kilka lasek. Część odrzuci za wiek, bo mają w głowie blokady, a u niektórych przy poznaniu realnym różnica wieku pójdzie w zapomnienie. Trzeba próbować, a nie z góry podkładać sobie samemu kłody pod nogi w głowie. Dziewczyny są różne, do jakiegoś targetu zawsze się trafia tylko trzeba być w odpowiednim miejscu i czasie. Nigdy to się nie wydarzy jeśli nie stworzy się sobie jak najwięcej okazji w kontekście. Ludzie niechętnie idą w nieznane jeśli brakuje dowodu społecznego. Nie tylko ty masz z tym problem, a dotyczy ogólnie małych kółek, w których ludzie mają słabą inicjatywę. Nie wystarczy jeden gość by to rozchulać. U mnie na studiach byłem w kole gdzie dziewczyny coś próbowały ugrać, ale to jebnęło. Potencjał był dobry na poznawanie i przyciąganie nowych lasek (targetu), ale zabrakło entuzjazmu i co najmniej grupki osób esktrawertycznych. Mówię o dużym, studia w małym mieście to pójście po najmniejszej linii oporu - comfort zone. W miastach wojewódzkich ludzie to świeżynki i niemal nikt na początek się nie zna. Co więcej miastowi to chyba nie jest nawet połowa studentów. Najlepsze podejście to iść na studia po zniżkę na bilety, a na efekt podrywu mieć wywalone. Traktować po prostu jako potencjalne nowe miejsce łowów. Problemy z wyrywaniem ma mnóstwo mężczyzn, ale nie dlatego, że jest coś z nimi nie tak, lecz po prostu nie ma jak i gdzie w naturalny konktekstowy sposób poznawać. Biznesowo powstały rozwiązania typu kinder czy speed dating dla osób po okresie edukacji, ale to wolna amerykanka i festiwal roszczeniowości. Fakt faktem natura urządziła to tak, że laski 24 lata powinny już dawno być zalane i zniknąć z rynku matrymonialnego, podobnie mężczyźni. Jednak balans jest naruszony i trzeba się odnaleźć w tym chaosie. Skoro kobiety są wolne to znaczy, że istnieje szansa by coś ugrać dla siebie. Jak duża czy mała to nie jest istotne, bo tego tak naprawdę nie wiesz. Co najwyżej możesz nieświadomie projektować swoje lęki i szukać pod tezę argumentów, że to nie ma sensu. To nie ma znaczenia, mało komu udaje się dopasować akurat z tą laską co trzeba. One mają też dokładnie ten sam problem, takie życie. Trzeba dealować by ugrać dla siebie jak najwięcej. Nie traktować też związków jako coś świętego i nienaruszalnego. Pod koniec życia będzie liczyło się tylko to czy masz wsparcie czy jesteś zdany jedynie na siebie. Zawsze coś, pracujesz w IT to zarabiaj i korzystaj. W międzyczasie nie zaszkodzi szukać optimum. To i tak znacznie lepszy deal niż diva ze śp. Roksy. Anyway, jedna moja znajoma (fajna z charakteru babka) wyszła za mąż za ok. 20 lat starszego gościa, mają dzieci. Nie obchodzi mnie to co myśli baba, ma być po mojemu. Każdy ma każdego w dupie, jeśli nie wytworzy się więzi. Nie zawyżam, ale mogli nie być parą. Jednak takie rzeczy się zdarzają. Z tym sponsoringiem to bez przesady. A jak mają wyglądać, normalnie wyglądają? Ocenianie książki po okładce jest zaściankowe. Owszem, nie ma kultury zagadywania. Jednak robisz sobie po prostu wymówki. Chodzi o sam mindset w twoim przypadku zrezygnowania. Kolejna wymówka, pracujesz (chyba) w IT, więc należysz do grupy uprzywilejowanej. Jeśli nie to zmień pracę, bo to twój pracodawca jest ujowy, a nie branża. Sam pracuję w korpo i mam bardzo luźną pracę i dobry potencjał zarobkowania. No właśnie projektujesz swój negatywny mindset na rzeczywistość. Wszystko tak naprawdę zależy od tego przez jakie okulary się patrzy. Jednak obiektywnie i tak nie masz racji. Nie mogę tego słuchać jak ciągle ktoś gada, że mamy wysokie podatki, albo jesteśmy okradani przez władze. Tak jakby to niby był wyjątkowy problem tylko w naszym kraju. Na zachodzie państwo zabiera 50% wypłaty. Gdzie w Polsce masz takie wysokie podatki? To zupełnie nie jest sedno problemu, a bardziej fakt że brakuje w Polsce innowacyjności i własnych silnych marek globalnych. Jedynym mocnym kapitałem Polski jest siła robocza. Dobrej jakości, ale niestety tania. Potrzeba czasu by dogonić gospodarki zachodnie, u nich wszystko powoli leci w dół. Branża IT to przyszłość i punkt startowy od, którego ten kraj może stać się silnym gospodarczo graczem. To firmy sprowadzają, by utrzymać status quo taniej siły roboczej. Rząd przyklepuje, żeby nie iść na wojnę z biznesem, a nie ma nic do ugrania. Kobiety to w demokracji silny elektorat. Kto go zlekceważy ten przegra wybory. (kobiety posiadają instynkt stadny) Zwiększaj potencjał ekonomiczny, a będziesz mógł się tym bawić. Niczym kij na marchewce lub cukierek za szybą. Jednak tylko w teorii dostępny na wyciągnięcie ręki. Unikać odpowiedzialności na wzór nowoczesnego modelu relacji. Chcesz pokoju szykuj się do wojny lub najciemniej pod latarnią - to moje dwa ulubione przysłowia, if you know what I mean. Przysłowiowe obracanie talerzami to mindset wyjebki do którego warto dążyć nawet dla własnego zdrowia. „Jesteśmy kształtowani przez nasze myśli. Jesteśmy tym, czym one są. Gdy umysł jest niezmącony, przychodzi szczęście i podąża za nami jak cień.” – Gautama Budda
  12. A próbowałeś w praktyce czy projektujesz własne lęki na gruncie teoretycznym? Moim zdaniem każdy kto idzie świeżo na studia jest nowy i próbuje się jakoś odnaleźć. Tworzą się znajomości od zera i to od charakteru zależy czy uda się wkupić w środowisko. To, że jest się równolatkiem na studiach nie gwarantuje z automatu bycia rozchwytywanym. Sam mam zamiar w tym roku się zapisać na licencjat, aby poszerzyć możliwości zapoznawcze. Mój target to laski, które mogą zobaczyć, że jest tu taki starszy (a przy tym młodo wygląda), zarobiony i bardziej ogarnięty gościu co przychodzi trochę z nudów i ma wyjebke, ale jest ciekawy. Wiadomo, że to nie licealistki, entuzjazm, energia, optymizm już nie te, ale wciąż perełki mogą się zdarzyć. Ostatnio widziałem młodą prawdopodobnie parę. Laska dziewczęca i atrakcyjna (w moim typie), a chłopak zaniedbany i otyły. Sobie myślę wtedy, że życie w pełni dorosłej osoby to rutyna, wypalenie młodzieńczego entuzjazmu, ocenianie, rosnące wymagania i robienie sztucznych barier. Mówienie o czymś takim jak polska mentalność to szukanie wymówek i racjonalizacja, że gdzieś indziej istnieje ziemia obiecana gdzie "money for nothing and chicks for free". Ludzie z natury są samolubni oraz interesowni wszędzie czy ma ponurą minę czy fałszywie się uśmiecha. Jednak młodość to stan gdzie wychodzi się z pozycji braku i dopiero szuka znajomości, zawodu, pieniędzy itd. Co stanowi istotę przewagi u tych co już to mają w posiadaniu. Prawdziwa jest zależność, że w młodości łatwiej jest tworzyć wartościowe związki niż później. W ogóle niedorzecznym jest znaleźć kobietę po przejściach i liczyć, że to będzie normalna relacja. Dorośli ludzie próbują szukać na rynku gdzie wszystkiego jest nadmiar i wiadomo jak to się kończy. Coraz więcej mężczyzn emigruje matrymonialnie, ale to i tak jest słaby deal dla kogoś kto nie zadowoli się minimum pod względem jakość (geny, uroda, ogarnięcie, wykształcenie itd.)/ cena (koszty alternatywne, wyrzeczenia, zmiana stylu życia, zmiana kultury itd.). Teraz można się zastanowić jaki to byłby game changer, gdyby załóżmy 30-sto latek miał dostęp do wartościowych młodych Polek. Oczywiście tak idealnie nie będzie, ale zawsze można działać pod kątem zwiększania sobie możliwości. Tutaj jednak granica wiekowa może się zacierać przy poznaniu live, a nie tylko w wyobrażeniach czy wirtualnie. Przy konwencjonalnych metodach ktoś dorosły może sobie znaleźć młodą, ale z zaburzeniami taki Kinder czy kluby. Grupy fb to największy rak mediów społecznościowych. Rozwaliły całkowicie inicjatywę u ludzi. W czasach anonimowych forów Internetowych działało to o wiele sprawniej. Teraz jak każdy widzi inne profile czy można pisać do kogo się podoba, to ludzie są przebodźcowani i w rezultacie zaniechają działania. Zwłaszcza laski już nie wiedzą co ze sobą robić tak bardzo stały się rozchwytywane. Najlepsze znajomości miałem z pannami, które wcześniej nie za często kontaktowały się z obcymi i prawie w ogóle się nie spotykały z Internetu. Nawet przy "obiektywnej" wiedzy są zawsze jakieś life haki/ wytrychy, by złamać Enigmę. Szukanie i wpasowanie się we własny optymalny target. Lepiej coś robić bez wiedzy, że się nie da bo wtedy może się udać wbrew teorii. Tutaj nie ma czegoś takiego, że jak przegrasz to jest permanentny game over, po prostu idziesz walczyć w inne miejsce. Najgorzej to zaniechać działania i wyjść z przekonania, że wszystko jest już stracone. Kisić się na niskich wibracjach, które przełożą się na każdy aspekt życia negatywnie. Don't do that!
  13. Jeśli ktoś jest obrotny to bez znaczenia w jakim kraju mieszka a wszędzie sobie poradzi. Narzekanie tutaj to głównie domena osoby, która ma niskie kwalifikacje, mały biznes lub niepewny zawód. Kilka tysi w przeliczeniu PLN zarobku w jedną czy drugą stronę więcej (dla kogoś kto nie ma "noża na gardle" i normalnie zarabia, powiedzmy min. 10k netto UoP) to nie jest racjonalny argument przemawiający za zmianą miejsca zamieszkania. Masa ludzi za granicą się nie odnajduje i albo wracają od razu/ po kilku latach, albo mają dołki. Wszystko fajnie wygląda dla teoretyków, garstki ekstrawertyków i tych co sobie odwiedzają zagranicę jedynie turystycznie. Wciąż jest masa ludzi co jedzie na zachód po te rzekomo lepsze perspektywy, a mieszka w klitce na kupie z innymi imigrantami, jedzie na taśmie czy magazynie (przysłowiowy zmywak), nie korzysta z lokalnej kultury i żyje na minimum, by nie przejadać zarobionych pieniędzy, a potem w Polsce robi z siebie wielkiego pana.
  14. Pracy jest dużo, ale w biurze dla osób wykwalifikowanych. Korporacje nie nadążają za znajdywaniem nowych pracowników. A stale ich przybywa, bo koszt wykształconego Polaka jest ok. dwukrotnie mniejszy niż Niemca czy Anglika. Pomimo tego zapewniają lepsze perspektywy niż daje to lokalny rynek (marketing, finanse, IT itd.). Niekiedy zestawiając zarobki/ koszty życia Polska wychodzi na plus. Może to zabrzmieć smutno, ale o dziwo emigracja, bezrobocie czy niskie zarobki w kraju robią przesiew na rynku matrymonialnym dla tych bardziej "zaradnych". Nawet Chad w perspektywie długoterminowej jeśli będzie robił na minimalnej w gówno pracy to zostanie kopnięty w dupę przez Grażynkę. Od tysięcy lat nic się nie zmieniło, kto walczy (zdobywa kwalifikacje) ten potencjalnie zwycięży. Za granicą nikt nie czeka z otwartymi ramionami chyba, że do pracy na taśmie obok napływowego Pontona jako obywatel drugiej kategorii niczym śp. polskojęzyczny naukowiec z Berlina.
  15. OK, niech będzie. Nie, dawno nie widziałem by robiono graffiti na blokach czy dewastowali. Teraz prawie wszędzie są kamery i może się boją. Poza pojedynczymi przypadkami gdzie kręcą się menele jest na plus. Nie kojarzę i raczej nie widuje śmieci tak po prostu na ziemi. Lasy i atrakcje turystyczne to miejsca odwiedzane przez ludzi z całej Polski jak i zagranicy. Nie dziwię się, że zaśmiecanie może się zdarzyć w takich miejscach. To problem potencjalnie każdego kraju. Nie wiem, bo nie jeżdżę autem. Jak ktoś mieszka poza miastem rozumiem, że to konieczność. Jednak w mieście samochody to generator problemów i korków. Na "zapierdalanie" autem to robota dla psychologa co takiego ten ktoś ma w głowie. Nie wiem o co chodzi. Nie, od dawna takich nie widuje, poszli widocznie do pracy lub/i wyjechali za granicę. Jedynie co się zmieniło to język ukraiński częściej słychać na ulicy. Tak, to jest patologia. Rynek, a raczej świadomi klienci powinni ich wyjaśnić. Bojkot na produkty i tyle. Hmm nie, co najwyżej psy czasem szczekają na balkonie i nikt się nie interesuje. Od święta ktoś puści muzykę, ale na ciszę nocną spokój. Darcie też się zdarzy raz na jakiś czas. Jednak nie jest to jakieś uciążliwe. W poprzednim miejscu zamieszkania miałem problem z jednymi sąsiadami (całą rodzinką), ale to tylko oni byli pierdolnięci. Reszta spokój i cisza. Hmm, podobno mamy ujemny przyrost naturalny, raczej nie widuje lub nie kojarzę takich problemów. Jedynie raz mi się zdarzyło, że do małego autobusu wjechały dwa wózki. Dostałem ochrzan od starszego faceta kukolda, że zajmuję miejsce i nie miałem się gdzie podziać. Nie. Mieszkam w bardzo przeciętnej dzielnicy i o ile jak byłem nastolatkiem spotykałem tego typu problemy tak teraz prawie wcale. Subkultura dresów i kiboli poszła w nie pamięć, a przeciętny Seba teraz to memiczny odpowiednik wersji alpha Zoomera. Widocznie są różne miejsca w Polsce, a to bardzo duży i zróżnicowany kraj. Na osiedlu nie spotykam problemów i w pracy też (chyba) nie mam kontaktu z toksycznymi ludźmi. Możliwe, ale emigracja to ciężki kawałek chleba i dla wielu samotność, której nie wytrzymują lub po latach przychodzi refleksja o powrocie. Co innego pojechać na chwilę na wakacje, co innego bywać co jakiś czas i co innego gdzieś zapuścić (lub próbować) korzenie na stałe. Turysta często ma romantyczną wizję zagranicy, która niekoniecznie spełni oczekiwania po twardym wejściu w dane środowisko. Nie powiesz chyba, że picie alkoholu czy palenie to zdrowy nawyk. Rozumiem, co kto lubi, ale cieszę się, że w Polsce jest zakaz publiczny. Bywałem często na zachodzie, bo mam rodzinę i z powodu tygla etnicznego można było spotkać o wiele gorszy syf, oszczane metro, smród czy meneli w parkach. Zawsze wszędzie będą ludzie, którzy są spoko i tacy, którzy wprowadzą burdel. Moim zdaniem używki powinni sprzedawać tylko nielicznym na jakieś papiery. Nie wiem, chyba gdzieś na prowincji odciętej od świata i bez perspektyw.
  16. Co do słońca rzeczywiście tutaj jest problem w Polsce. Zimą słabszy organizm to mocniej odczuwa. Na równi postawiłbym problem dotyczący zanieczyszczenia powietrza. Jak bywałem na zachodzie lepiej mi się oddychało nawet po założeniu maski. Z drugiej strony nauka mówi, że jak ktoś ma jasną karnację nadmiar słońca mocniej postarza skórę lub nawet powoduje raka. Podobnie promieniowanie może uszkadzać wzrok w przypadku jeśli tej melatoniny jest mniej. Jaśniejsze oczy np. niebieskie mają słabszy filtr niż czarne. Myślę, że nie bez powodu natura rozróżniła rasy ze względu na zróżnicowanie klimatyczne. Robisz tutaj niestety mocne uproszczenie problemu. To brak bliskich relacji, a nie tych powierzchownych powodują depresję. Kolejnym faktorem może być odrzucenie lub przekonanie o permanentnej niemożliwości spełnienia potrzeb ważnych według subiektywnej hierarchii wartości.
  17. @niemlodyjoda nie czuję jakiejś szczególnej dumy z tego powodu, że pracuje w korpo. Przede wszystkim cenie sobie stabilność i zorganizowanie jaką daje mi taka praca. Traktuję to wszystko instrumentalnie. Jak byłem młodszy chciałem żyć na luzie. O dziwo mam teraz pewne tego elementy w miejscu gdzie wcześniej bym się tego zupełnie nie spodziewał. Oczywiście pod warunkiem, że formalności i terminy są przestrzegane. Najciemniej pod latarnią mówi pewne znane przysłowie. Nie obchodzą mnie jakieś przyjaźnie, ploteczki i kawusia, pseudo kariery czy status. Idę po pieniądze i jak najmniej pracy, cieszę się z możliwości 100% remote (tylko w ramach Polski), to istota optymalizacji. Zostaje jedynie walka o podwyżki lub/i kolejne procesy rekrutacyjne w podobnym celu. Realizować wolę się po pracy na innym gruncie, w moim przypadku ciągnie mnie naturalnie do tworzenia muzyki oraz budowania bliskich więzi z osobami na których mi zależy. W kwestiach związków jest spore wychodzenie ze strefy komfortu, bo sam celuję tylko w młode pod LTR. Nie mam zbyt wielkich chęci do zakładania rodziny czy ożenku, co mnie skreśla w oczach wielu pań. To wieczne dealowanie z odrzuceniami i chaos w życiu z tej strony. Szukanie w skrajnie małej niszy gdzie cokolwiek z tego może się nadawać na coś poważnego. Nie obchodzą mnie ONS z randomowymi laskami. Co do dzieci nawiasem mówiąc odpowiedz sobie sam na pytanie czy jesteś taki jak twój ojciec i jak wiele czynników może stać na przeszkodzie wychowania dziecka na takie jak wielki plan zakłada. No właśnie chyba mówisz o tym o czym wspominałem. Twój umysł jest mniej czuły na bodźce z otaczającego świata. Taka uroda, należę do grupy, która ma odwrotnie. Dlatego praca gdzie jak najmniej to odczuwam jest dla mnie czymś koniecznym. Mimo tego nie widzę korpo (tu gdzie pracuję) jako monotonnej pracy. Wręcz przeciwnie są wyzwania, meetingi z osobami, z różnych stron świata i stale nauka nowych technologii. Co jakiś czas projekt się zmienia i jest element nieprzewidywalności. Często wychodzę z pozycji, że mam w czymś braki albo muszę sobie radzić nawet jak czegoś nie rozumiem w kwestiach komunikacyjnych. Tutaj nie da się wiedzieć wszystko i ogarniać wszystko, bo po pierwsze to zbyt szeroka wiedza, a po drugie po prostu to po jakimś czasie się dezaktualizuje. Daje to oczywiście nieraz stres i rzygam tymi wszystkimi meetingami, których jest jak dla mnie sporo. Jednak akceptuje mniejsze zło aby zrealizować większy cel. W sumie się nie dziwię czemu ludzie z własnym biznesem tak często na wszystko narzekają i żyją w napince. Zarobki są często lepsze, ale jest się 24h na dobę w pracy, każda zmiana prawno-podatkowa czy polityczna podnosi ciśnienie. Dochodzą lęki, że każdy chce nas okraść z ciężko zarobionych pieniędzy. To jest wieczny tryb czuwania, coś nienaturalnego. Nie neguję, że są takie osoby, którym to odpowiada i czują się jak ryba w wodzie, aczkolwiek nieraz widać, że to daje ludziom masę frustracji. Wtedy najczęściej się obrywa rządowi, krajowii czy społeczeństwu, że są złe. Trzeba mieć mało czuły system nerwowy by to nie ruszało. Mimo wszystko nie należę do osób, które kogoś odrzucą jeśli odpowiednio podejdzie. Ktoś do mnie zagaduje kulturalnie to jeśli się nie śpieszę pogadam. Nie odpowiadam tylko na zaczepki od bezdomnych, pijaków, ulotkarzy czy zaganiaczy. Myślę, że wiele ludzi ma podobne podejście. Sam nie analizuję jakie kto ma miny na ulicy, bo robię swoje i mnie to po prostu nie interesuje. Staram się nie wartościować, bo ocenianie książki po okładce jest zgubne. Poza tym mam swój świat do którego wpuszczam niewielu, ale dbam o relacje i nie uważam się za negatywną osobę. Miałem kiedyś sytuację, że siedziałem sobie na plantach będąc w wieku szkolnym. W pewnym momencie podszedł jakiś starszy facet i zapytał czy może się przysiąść. Odparłem, że nie ma sprawy jest wolne miejsce obok. Zaczął jednak wypytywać co tam u mnie słychać, czy jestem sam. Wszystko z uśmiechem na twarzy i sztucznym luzem. Było to strasznie creepy, na szczęście miejsce publiczne. Poczułem nieprzyjemną aurę i się ulotniłem. Nie wiem jakie miał intencje, ale zabrało mi to cały komfort i przyjemność z przebywania w tamtym miejscu. Szanuję wspomnianych userów jak i ciebie, aczkolwiek nie ze wszystkim się zgadzam.
  18. Czytając forum mam wrażenie, że Polska jest krajem trzeciego świata, władza pałuje na ulicach, podatki zabierają całą wypłatę, wszystkie Polki się puszczają z Chadami, gospodarka już jutro upadnie i ogólnie wszystko tutaj jest słabe. Celowo hiperbolizuje, ale niestety te treści tak dla mnie wyglądają jeśli porównam z tym co faktycznie widzę na co dzień poza Internetem. Nie udzielam się na forum tak często jak kiedyś, ale zdążyłem zauważyć, że chyba jest teraz jakaś moda tutaj na zakładanie katastroficznych wizji i karmienie się negatywnymi treściami. Jednocześnie i paradoksalnie to jakoś się łączy z tematami o trzymaniu pozytywnego mindsetu, ciągłym narzekaniu, że Polacy siacy owacy oraz wciskaniu narracji, że zagranica dobra, wyjedziesz i problemy się skończą, bo jakiś random uśmiechnął się na ulicy. To wszystko mówi, ale co najwyżej o środowisku autora takich treści, a nie ogólnie innych ludziach. Nie jestem przeciwnikiem emigracji jak komuś się tak podoba, ale z jednej strony widać racjonalizację wyborów poprzez negacje tego co się zostawiło, a z drugiej mokry sen aspirujących, że jak wyjadę z tego złego kraju to czekają na mnie z otwartymi rękami. Śmieszy mnie dodatkowo ten fakt, bo coraz częściej spotykam osoby, które wracają z wieloletniej emigracji (były głównie Anglia/ Niemcy) mówiąc, że zachód jest przereklamowany. Może by tak spojrzeć szerzej, że ludzie się po prostu różnią niezależnie od kraju i nie ma idealnych jednolitych recept dla każdego... Akurat pisałem tutaj o kontekście emocjonalnym, że żyjąc sobie na co dzień mało kto zawraca w takim mieście głowę jak ktoś sobie tego nie życzy. Jeden z userów wcześniej fajnie tutaj napisał, że na zachodzie miły uśmiech, a niektórzy potrafią niespodziewanie backstab'a zrobić. No chyba lepsza już jest odwrócona zależność. Do narzekania zawsze znajdzie się powód, a to od nas samych tylko zależy jak do czegoś podchodzimy. No tak cofniemy się do czasów jaskiniowych, bo ktoś dzień dobry nie mówi.
  19. To, że ktoś się nie uśmiecha ani nie ciągnie randomowej interakcji nie oznacza z automatu, że nie jest pozytywną osobą. Może być tak, że jest otwarty, ale w okolicznościach na jakie ma ochotę, a nie gdzie jest do tego przymuszany. To tak jak irytujące jest wymuszone mówienie sąsiadom, których słabo się zna sztucznych formułek typu "dzień dobry". Ludzie są różni, mają inne upodobania, potrzeby czy charakter i nie ma w tym nic złego. Mogą mieć naturalne blokady z powodu przebodźcowania umysłu jak introwertycy. Ludzie też miewają fobię społeczną i ogólnie są lękowcami. Inni wręcz przeciwny biegun, że wszystko za słabo stymuluje umysł. Dla kogoś kto nie cierpi na brak bodźców liczą się tylko bliskie kontakty zbudowane na solidnych fundamentach. By do kogoś takiego dotrzeć trzeba powoli budować zaufanie i dać się poznać, a nie atakować z partyzanta. Z podrywaniem normalnych panien jest tak samo, że od razu nie wskoczy na kutangę. Jeśli Polacy czy ktoś tam się mało uśmiecha czy są mało otwarci obiektywnie nie ma to żadnego znaczenia. Dopiero wtedy kiedy ktoś wartościuje i odbiera to w kontekście własnych emocji oraz zostania zignorowanym nabiera wymiaru. To ego nastawione na otrzymywanie cierpi i nie może znieść odrzucenia. Warto przemyśleć gdzie leży prawdziwa istota problemu. Jako eksperyment myślowy, co jeśli to w Polsce tak naprawdę jest normalność, autentyczność i poszanowanie prywatności drugiego człowieka.
  20. Jak to się otwiera, co masz na myśli? Turczynki wydają się ciekawe. W Polsce też jest sporo tylko trzeba uderzać w odpowiednie miejsca i środowiska co oczywiście nie jest łatwe. Ktoś jednak z tymi laskami randkuje, a chadów nie starczy dla wszystkich. Do związku w naturze poznaje się panny jak ma ok. 20 lat. Potem to jest odgrzewanie kotleta i nie dziwota, że wymagania, zajęta, zepsuta czy wybrzydzanie. Nie ma już presji ściany czy samotności, więc kobieta nie ma też takiego parcia. Ślub to przeżytek, aczkolwiek czasem trzeba wziąść by relacja przetrwała. Nawet w wersji minimum, ale tylko z konkret panną. Chciały równouprawnienia to nie można pozwolić na dojenie się i też niech zasuwają.
  21. https://www.google.com/amp/s/www.wprost.pl/amp/11124520/wyciekl-tajny-plan-wladimira-putina-ultimatum-dotyczace-polski.html Pamiętam jak ktoś się zarzekał tutaj na początku dyskusji, że Rosja wcale nie miała planów by zająć Ukrainę w trzy dni albo, że nie było pomysłów zaatakować potem niedługo Polskę, bo to rzekomo fejki.
  22. @Pocztowy bardziej przyjaznym klimatem? 40 stopni Celsjusza to jest bardziej przyjazny klimat? Oni tam bez klimatyzacji nie są w stanie funkcjonować. Gadałem z laskami online to same mówiły (te bardziej szczere), że w tych tropikach klimat mają do dupy. U ciebie czuć ogrom umotywowania w ciepłej brzoskwince, co nie sprzyja podejmowaniu dobrych racjonalnych decyzji. Mi osobiście w Polsce żyje się dobrze, aczkolwiek na zimę mógłbym tymczasowo emigrować gdzieś na południe. Ludzie zawsze będą narzekali, a przynajmniej zawsze znajdą się do tego powody niekoniecznie racjonalne. Emigracja rozwiązując część problemów może stworzyć gorsze. Dopóki dobrze nie przetestujesz nie powinieneś mówić kategorycznie, że będzie lepiej. Życie na własnych zasadach jest w głowie, trzeba mieć odpowiedni mental i system wartości. Myślisz, że pojedziesz sobie gdzieś do Azji i nagle będziesz mógł robić co ci się podoba? To tak nie działa nigdzie na świecie. Chyba, że jesteś wyjętym z pod prawą mafiozą z układami politycznymi. Kieruje tobą ogromne pragnienie, niczym wizja gwarantowanego haremu top modelek jak tylko opuścisz ten łez padołu. Wtedy władza zła, śmieci się nie wyniosły same, a pies za oknem szczeka w niewłaściwej tonacji. Oczywiście u sąsiada zawsze lepiej.
  23. @Pocztowy czytając ten temat przez chwilę myślałem, że pomyliłem forum i jestem na braciadoomerzy.pl Słabe wyniki z kobietami to nie kwestia demografii, bo w miastach jest ich wręcz nadmiar. Problem jest taki, że te lepsze szybko znikają z rynku i zostają same wybrzydzające lub/i nieatrakcyjne. Moim zdaniem nie warto jechać specjalnie na drugi koniec świata by sobie polepszyć szansę u kobiet. Jednocześnie pogarszając standard życia w każdym innym aspekcie. No i serio chcesz wyrywać jakieś lokalne przeciętne Karyny, bez wykształcenia czy ambicji życiowych? Sam aspekt tylko tego, że wydaje się milsza czy bardziej zabiega, nie jest dla mnie osobiście dostatecznie wystarczający. Ludzie z całego świata ściagają do Europy, bo mamy tutaj najwyższy standard życia na świecie. Mimo tego jest tendencja do tego by widzieć, że po drugiej stronie trawa jest bardziej zielona. O wartościowe relacje jest wszędzie tak samo trudno nie ważne gdzie będziesz i co zrobisz. Zastanawia mnie w jakiej pracy będąc studentem zarabiasz 6k na rękę. No chyba nie sprzedajesz filmików porno koleżanki. Nawet w IT wiele osób tyle zarabia dopiero z kilkuletnim expem. Myślę, że nie jest tak źle jak na ten etap życia, ale samą kasą spoko laski nie kupisz. https://en.m.wikipedia.org/wiki/Quality_of_life_index_by_country Index jakości życia na świecie, standardowo kraje zachodu są wyżej w rankingu niż Polska, ale sami mamy też bardzo wysoką pozycję względem reszty świata. No i jeszcze taki dislaimer, że w bogatszej Europie nawet do imigrantek jest silna konkurencja. Zawsze jest coś za coś. Jednak jechać do kraju trzeciego świata, zmieniać diametralnie swój styl życia pod lokalny reżim kulturowy i kobietę to zupełne przeciwieństwo życia na swoich zasadach.
  24. Warszawa to stan umysłu Ale laski się cenią nieźle. Nie dziwo, że potem normik nic takiej nie ma do zaoferowania. Pamiętam, jeszcze przed pandemią na forum popularne były teksty, że cipka ma wartość 200zł. Really? Idź pan w UJ z takim interesem.
  25. Stwierdziłem ostatnio, że nie chce się ruszać poza cywilizację (Europę) do krajów trzeciego świata. Jestem zbyt wygodny oraz cenię sobię komfort i stabilizację. Zwłaszcza, że muszę mocno pilnować zdrowia. W Polsce laski jakie są takie są, trzeba być beciakiem z psychiką wojownika, aby mieć efekty. Można pomyśleć o milfach rzeczywiście jeśli nie traktuje się relacji poważnie. Wyjedziesz do Azji i laska tak samo może odpierdolić. W dodatku jest to wtedy podwójny policzek. Chłopaki jadą do Azji, ziemi obiecanej szukając szczęścia. Wyrywają jakąś lokalną flepiarę* bez wykształcenia i ambicji życiowych. Jest love bombing i wsiąkanie w rolę frajera. Potem pozwalanie nawet takiej się gnoić i kierować związkiem. A co gorsza w obcym kraju lokalna laska ma przewagę środowiskową, kulturową i prawną. Jeszcze kilka lat temu wierzyłem w Azję, zarówno ta lajtową jak i z kultem zapierdolu. Baa, nawet znalazłem się na tym forum, ponieważ Big Boss osobiście nagrał podcast o Azjatkach. Niestety południe to mentalnie leserzy, klimat jakieś piekło, a laski dostępne dla foreigner'a z biedniejszego zachodu to Karyny i flepiary. Azja "cywilizowana" to prawa człowieka w śmietniku, kult zasuwania, jebnie im zaraz ten nadmuchany balon gospodarczy i będzie płacz. Dostępne laski wyższej klasy w Chinach, Japonii czy Korei to głównie gaijin hunterki (coś z deklem, niczym zwichrowane Polki co lecą do każdego "BBC"). Kolejna kwestia to pytanie czy warto jechać na drugi koniec świata specjalnie po to, aby żyć pod obcym reżimem kulturowym i finansować potencjalną żonę oraz całą jej interesowną familię. Afryka czy Ameryka Południowa podobne problemy co Azja Południowa. To o czym wcześniej nie wspomniałem, że w Azji wisi konflikt zbrojny w powietrzu można przełożyć, także na powyższe kontynenty. W Afryce są rejony gdzie po prostu zabija się białych ludzi dla sportu, a i ogólnie mają walki plemion i rozróby na porządku dziennym. Do tego bieda, AIDS, Ebola, Denga, twardy klimat i inne gówna. Ameryka Południowa to też choroby tropikalne, ciężki klimat, a do tego politycznie robi się nieciekawie na całym kontynencie. Ostatnio słyszałem, że jak Brazylia, Peru, Boliwia się zdestabilizują, (co powoli następuje) to wszystkie kraje tam będą zagrożone wojną i sporami terytorialnymi. Każdy na świecie chce dostać się do Europy, to chyba nikogo nie powinno dziwić, warto to docenić jakie ma się możliwości, a baba to nie wszystko. Moje osobiste trzy typy gdzie zamieszkać to północny zachód Polski nad morzem, Osterreich albo Italia do Absolutarianina (pozdro jeśli czytasz). *za cyt. śp. prof. relacji D-M Analcondy, samica posiadająca obiektywnie niskie SMV. Dopisek własny - Azjatki to często laski, które w przełożeniu na SMV przeciętnej Polki bym kijem nawet nie ruszył.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.