Skocz do zawartości

Piter_1982

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3291
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Piter_1982

  1. @Tamerlan - akurat Giertych tyle z tej spółki ukradł, co Lepper wziął łapówki za odrolnienie ziemi jako minister. Państwo kupiło spółkę, żeby dopaść Romana. No, ale jak ktoś ma moher zamiast mózgu to nic do niego nie trafia. Wiesz, że bezrobocie jest niskie bo po prostu więcej ludzi idzie na emeryturę niż wchodzi na rynek pracy. W liczbach mniej ludzi dziś pracuje niż za Tuska, a jeszcze mniej niż za Balcerowicza więc co to za wyliczenia. Zmieniła się metoda liczenia bezrobocia, zmieniła się demografia. @Mosze Red 1. Myślę, że świadczeń wystarczy nie podnosić, inflacja w dużej mierze rozwiąże problem. Po drugie nie wiem czy da się to szybko zrobić, ale powinien być przywrócony szacunek do pracy. Mam 500 plus nie dlatego, że Jarek dał tylko dlatego, że ci którym lepiej się powodzi się na niego zrzucają. Samo to wystarczyłoby pewnie, żeby większa ilość osób patrzyła przychylniej na świadczeniobiorców (dziś jest na zasadzie mnie się należy). 2. Sprawa pracy opiekunów osób niepełnosprawnych to w ogóle parodia. Pokazuje poziom polskiej polityki. Konfederacja zgłosiła poprawkę w takiej formie jak mówisz. Żeby nie tracili opiekunowie świadczenia jak pracują. Poprała ją część posłów lewicy (Razemki w komplecie - szacun!). No ale PO głosowało przeciw, bo to poprawka Konfederacji. Do tego przeciw poprawce głosowała kobieta (przemilczmy nazwisko), która w pierwszej kadencji sejmu organizowała "okupację sejmu", a do parlamentu weszła głosząc hasła zmiany losu osób i opiekunów osób niepełnosprawnych. Gdyby KO zagłosowała to poprawka by przeszła, bo nie było wystarczającej ilości PiSowskich (pojedynczy zagłosowali za) posłów na sali. Dlatego w żadną zmianę nie wierzę. Problem z komisjami orzekającymi jest taki, że to miejsca upokarzania niepełnosprawnych i chorych, a nie rzeczywistej weryfikacji ich stanu zdrowia. To mogłoby być nawet dobre dla pacjentów, żeby ktoś z boku sprawdzi jak przebiega opieka. Taka druga opinia dla przewlekle chorych. Pamiętam przypadek kobiety, która miała dożywotnio przyznany stopień niepełnosprawności. Była niewidoma. Podczas pracy w spółdzielni inwalidów wpadł jej do oka metalowy wiór. Pojechała z kierownikiem zmiany na dyżur okulistyczny (ona upierała się, że i tak nie widzi, on że nie ma mowy bo może być zakażenie). Okazało się, że transplantologia poszła do przodu i kwalifikuje się do przeszczepu rogówki. Po kilku miesiącach zaczęła widzieć. Medycyna tak się posuwa do przodu, że dziś nie wiadomo co przyniesie przyszłość. I nie ma, że komuś nogi nie odrosną - pojawiają się nowe protezy i sposoby rehabilitacji, podobnie z osławionym zespołem Downa - od kilku lat wiadomo, że bardzo restrykcyjną dietą można wpłynąć na funkcje poznawcze itd. Problemem jest arbitralność decyzji. Tak jak przedsiębiorca trzęsie się przed US tak niepełnosprawny przed komisją i to jest problem. 3. - potrzebujemy dyskusji co chcemy zmienić w Konkordacie i przedstawienie stanowiska Watykanowi. Tak przyjaznego Papieża dla "zwykłych ludzkich spraw" długo może nie być. Oczywiście można wypowiedzieć umowę jednostronnie. Jednak większość przywilejów ma charakter nieformalny. Z drugiej strony, jak katolicy chcą żeby ślub kościelny był państwowym, to niech sobie to będzie uregulowane w takiej umowie. O pieniądzach to w Konkordacie jest chyba tylko zapis o funduszu kościelnym i zapewnieniu bazy lokalowej dla KULu. Nawet Seminaria podlegają pod Ustawę o Szkolnictwie Wyższym (tu osobno trzeba by zaorać i zasiać). - uświadomienia społeczeństwa. Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby traktowanie parafii jak stowarzyszeń, a diecezji jako federacji. Tak jak Ustawa o partiach politycznych to tak naprawdę przepisy o specjalnym typie stowarzyszenia, tak można uregulować życie kościoła. Wtedy np. parafianie wiedzą ile ziemi jest w parafii. Ktoś np. zostawia działkę "na kościół" to za dwa pokolenia następny proboszcz (a właściwie biskup) nie sprzeda tak łatwo. Rada parafialna zyskuje realny wpływ na działanie parafii itd. Tu trzeba też innej zmiany. Teraz biskup to pan życia i śmierci dla kapłana. Jeśli ten spadnie z ambony (czy ambonki) i złamie nogę, to od widzi misie biskupa zależy czy da kartę wypadkową czy nie. Los szeregowego księdza zależy od biskupa, więc ten nie będzie się sprzeciwiał patologiom. - pedofilia. Jak kościół nie ma ochoty współpracować to po prostu należy wejść i zająć dokumenty. W tym samym czasie Polski Ambasador w Watykanie idzie do Papieża i przedstawia ultimatum. Albo czyścimy do kości problem pedofilii albo zajmiemy się też innymi problemami. Bo w sumie co to państwo obchodzi, że proboszcz przeżywa uniesienia nie tylko przy ołtarzu ale i z gosposią, albo ma słabość do drogich samochodów, jeśli wierni nie mają do niego pretensji. Do tego edukowanie społeczeństwa, że jeśli ksiądz krzywdzi jakieś dziecko, to jest ono najprawdopodobniej z rodziny mocno wierzącej. Przecież nie czai się w parku z tęczową opaską na biodrach, że a nóż trafi się ofiara mu odpowiadająca. Wypatruje jej podczas Mszy Świętej, pielgrzymki i spowiedzi. - obrót ziemią, to powinien być uregulowany osobnymi przepisami. Jak najmniej decyzyjności urzędniczej. - finansowanie religii - bon edukacyjny. To nie mrzonka. Działa już w Jarocinie. Można to załatwić na poziomie samorządu. Rodzice mogą wziąć odpowiedzialność za swoje dzieci. Dziś najwięcej w szkole mają do powiedzenia politycy. Ci z Warszawy o finansowaniu i programie, a codziennym życiem szkoły gdyby chciał bardziej może zarządzać prezydent/burmistrz niż dyrektor szkoły. Wystarczy, że powie, że po wyborach nie będzie ogłaszał konkursów. - likwidacja funduszu kościelnego. Raz a dobrze to uregulować. Ma zapewnione wsparcie grona pedagogicznego i jego rodzin w wyborach. A takich decyzji jako organ prowadzący może podejmować o wiele więcej. 4. Jak przywrócić ten kompromis aborcyjny (zgodnie z prawem). Myślę, że zanim osiągniemy jako taki poziom zgody w tej sprawie w społeczeństwie, prędzej opracujemy metodę przeszczepiania łożyska. Bo syntetyczna macica to półśrodek. Dlaczego by nie implantować "niechcianych" płodów do ciał kobiet po śmierci mózgowej. Wiem dość kontrowersyjne, ale myślę, że problem tego co jest życiem jest nie do rozwiązania na poziomie państwa. Pewnie jeszcze nie jedna "korpo sucz" zapłaci za taka usługę, co tylko przyśpieszy rozwój technologii. 5. Edukacja. Zgoda jednak nie widzę możliwości by stało się to z poziomu ministerialnego. Skończy się jak zawsze. Dlatego jednak bon edukacyjny pomimo jego wad. Ogólnie to odchudzenie minimum programowego o połowę wiele by nie zmieniło. Zamiast WOS jakiś rodzaj wiedzy o państwie. Więcej pożytku by było nawet z omówienia po krótce kodeksu karnego i cywilnego. Tu zawsze będzie problem bo jedni rodzice będą chcieli leczenia bezpłodności modlitwą, a drudzy wsłuchiwania się w wewnętrzny głos tęczy. Co do zasady szkoła do poziomu średniego bezpłatna. Reszta stopniowo prywatyzowana i bogaty system stypendiów/kredytów. Był czas gdzie pracujący studenci na zaocznych finansowali naukę na dziennych tym z zamożnych domów. Ja chyba trochę inaczej pojmuję sprawiedliwość społeczną. Ogólnie większość szkolnictwa wyższego do zaorania. 6. Bon zdrowotny to ciekawa inicjatywa, ale trzeba by zajrzeć do środka. Ja bym wprowadził odpłatność za niezgłoszenie niestawienia się na zabiegu/nie przyjścia na wizytę. Niech będzie to 10 PLN. W Niemczech miałem bezpłatnie robione leczenie kanałowe, jak umawiałem wizytę zostałem poinformowany, że w razie niestawiennictwa (nic by mnie nie kosztowało jeśli odwołam 24h przed, 12 h połowa odpłatności) tyle a tyle kosztuje gotowość personelu i rezerwacja gabinetu. Kasa wypłacona z Kasy Chorych, a oni to potem ściągają z delikwenta. 7. Odpolitycznienie koryta i zmniejszenie. Do tego kanał po angielsku, a może i hiszpańsku. Zamiast popłuczyn i produkcji, które idą na półkę. To są miliony. W ten sposób płaci się łapówki dziennikarzom. Zleca się ich firmom produkcje, których potem się nie emituje. A oni ochoczo chwalą obóz władzy. Paśnik dla wszystkich, to nie jest domena ostatnich lat. Za PO też się różne rzeczy działy, można posłuchać u Pińskiego(były dyrektor TAI) między wierszami. 8. Zmiana systemu podatkowego 3 razy tak. EXTRA. Dodałbym likwidację przeregulowanych przepisów przy budowie mieszkań. Temat rzeka. No i obowiązek uchwalenia planów zagospodarowania przestrzeni. Jak nie uchwalą powiedzmy w 3 lata, to można budować co się chce. 3 lata, żeby jeszcze kilka fantastycznych projektów zaczęło być budowanych przed kolejnymi wyborami - wdzięczni wyborcy wystawią laurkę. Chociaż myślę, że będzie tak samo ... albo lepiej.
  2. Musisz powiadomić bezzwłocznie ... ale nie musiałeś dziś tego zauważyć. Odtworzyłeś filmik, ale byłeś rozproszony wyszedłeś na chwilę z pokoju. Zdarza się. Potem dokładnie obejrzysz nagrania, jak będzie więcej i wtedy ten dzisiejszy incydent też zanotujesz.
  3. To nie widzimisie. Naprawdę na tych kilku stronach można zawrzeć ogromny wysiłek w dyscyplinach takich jak matematyka czy fizyka. Z drugiej strony pamiętam jazdę o pracę o Wałęsie. Z tego co kojarzę autor dość swobodnie podszedł do interpretacji źródeł. Praca to był zbiór historyjek, na zasadzie anonimowa babka w jego rodzinnej miejscowości powiedziała, że sikał do wody święconej itp. Na pytanie dziennikarki do promotora jak mógł dopuścić taką pracę, oparł: a jak to sobie Pani wyobraża, miałem odrzucić pracę która ma kilkaset stron? Pomińmy milczeniem. A z matematyki co? Jeszcze raz powtórzyłem obliczenia i wyszło to samo. Użyłem kolorowych kredek jak sprawdzałem twierdzenie Pitagorasa. Sorry. Feynman nawet żartował. że matematycy rozwiązują tylko banalne problemy. No bo dokładnie w chwili jak jeden matematyk coś policzy i opublikuje, to staje się banalne, a innych problemów matematycy nie potrafią rozwiązywać ;). Przykładowo przez ponad 60 lat matematyków męczył problem jakie jest rozwiązanie równania x^3+y^3+z^3=33 (chyba lepiej nie wiedzieć po co ). Sprawdzanie różnymi metodami pokazywało, że rozwiązanie istnieje. Dla x^3+y^3+z^3=22 nie istnieje, co można udowodnić za pomocą innych twierdzeń. Dla innych między 1-100 powinny istnieć. No, ale nie wiedziano jakie. Rozwiązanie to (8.866.128.975.287.528)3 + (–8.778.405.442.862.239)3 + (–2.736.111.468.807.040)3 = 33. A więc takie rozwiązanie istnieje. Po poznaniu odpowiedzi nawet laik potrafi sprawdzić, że to prawda i zastosować rozwiązanie jeśli spotka taki problem. Do pracy można dołączyć kod programu, który trudno sobie wyobrazić by miał więcej jak dwie strony a4, a i na jednej prawdopodobnie by się zmieścił. I teraz co? Gość rozwiązuje taki problem i ma pisać o tle historycznym problemu jakby odwołanie nie wystarczyło do pracy stawiającej problem i ewentualnie prac dających rozwiązania dla innych liczb. Może jeszcze filmik na YT powinien nakręcić na jakim komputerze dokładnie liczył? Nie widzę powodów, żeby pompować niepotrzebnie treści. Zauważ, że matematycy mają nawet zwykle niższe limity publikacji do awansu. No bo praktycznie w większości innych nauk możesz powtórzyć badania i nawet jak wyniki wyjdą te same (w granicach błędu) i to też jest wartościowa praca. Ba w dyscyplinach artystycznych liczy się często sam fakt pokazania "dzieła". Na jednej z uczelni, kadra zrobiła galerię na korytarzu. Rozumiesz? Na korytarzu co miesiąc zmieniali wiszące "obrazki" i to się liczyło, jak publikacje. No bo ktoś miał wystawę. Był kurator obrazki wisiały to doktorat czy habilitacja należą się jak psu micha. Teraz taki "profesor" lub "profesorka" ma zapewnioną dożywotnią ciepłą posadkę. Albo ktoś stworzył dzieło monumentalne. Fajnie brzmi do póki nie wiesz, że chodzi tylko o to że przekracza jakiś tam wymiar (chyba 1,5 na 1,5 metra). I to się liczyło do awansu podobnie jak monografia (!). Obraz mógł wisieć na jego uczelni przy kiblu(!), a zachwycili się nim co najwyżej pracownicy i studenci. Niestety odkąd państwo wzięło się za finansowanie nauki czy inne instytucje międzynarodowe robi się coraz gorzej i nie wiem czy jest rozwiązanie, bo z drugiej strony jest problem z finansowaniem wielkich projektów. Tylko, że do tej pory nie widziałem zgodnego z metodą naukową dowodu, że finansowanie nauki wpływa na dobrobyt danego społeczeństwa ;). Nie, że istnieje związek pomiędzy wydawaniem środków na badania i poziomem zamożności, a że badania są przyczyną tej zamożności. Taka Szwajcaria ma 10% obywateli z wyższym wykształceniem. Tylko współczuć. Dobrze, że u nas każdy może się realizować na gender studies albo politologii. Ministerstwo chętnie podnosi limity. W tym samym czasie limity przyjęć na matematykę lub fizykę są często nie wykorzystane (nie mówię o sfeminizowanych dydaktykach tych przedmiotów). ps. Żeby nie wyszło teraz, że jakoś po historykach jadę. Ostatnio udowodnili, że to nie Konrad Mazowiecki sprowadził nam Krzyżaków, tylko, że braciszkowie sfałszowali "Zaproszenie". Tak dobrze to zrobili, że wyszło dopiero po kilkuset latach. Ciekawe kiedy zmienią to w podręcznikach. ps2. sorki wyszedł mi off top, ale finansowanie nauki, to moim zdaniem jeden z większych problemów z jakimi powinniśmy się zmierzyć jako społeczeństwo. Masa pieniędzy, po drugie energii i ogromny wpływ na całokształt działania państwa, a syf od góry do dołu. Taka rodzina Dudów czy prezes Jarosław, jakby nie patrzeć to elyta intelektualna w kraju nad Wisłą.
  4. Troszkę więcej jak przy fundacji czy stowarzyszeniu. Ale ma to też swoje minusy. Pisałem, już w tym wątku. Jeśli Marek będzie chętny pomogę. OPP może być stowarzyszenie i fundacja inne formy działania też, ale ich tu chyba nie ma co rozważać. W dużym skrócie. Jeśli organizacja wyda wszystkie dochody i darowizny na działalność statutową, jest bardzo przejrzysta jeśli chodzi o finanse i dokumentacje to po dwóch latach działania może się starać o status OPP. Właściwie sądy przyznają z automatu jeśli się spełnia kryteria. Największy koszt na początek to lokal. Jeśli ktoś ma gdzie zarejestrować organizację, to można praktycznie bez kosztowo działać na początku. Wymaga to jednak trochę pracy przy dokumentacji. Plus jest taki, że sądy czy skarbówka nie podchodzą tak bardzo restrykcyjnie, jak np. do kontroli płatników VAT. Nie ma się co oszukiwać, na początku sumy jakimi się operuje nie są zawrotne. Można się wdrażać i powoli budować. Stowarzyszenie raczej należałoby odrzucić bo zawsze można zostać przegłosowanym. Ostatni przypadek z Marszem Niepodległości pokazuje, że dawni przyjaciele mogą się pokłócić. No chyba, że Marek dla bezpieczeństwa wybierze osoby ze swojego otoczenia, nie mające ze sobą za dużo wspólnego i stworzy trochę fikcyjną strukturę, na zasadzie różnych rodzajów członków i tylko część będzie mogła głosować w wyborach władz. Trochę fikołków, ale do zrobienia. Podejrzewam, że w obecnej sytuacji Marek chciałby mieć jednak 100% kontroli nad fundacją. Fundację można powołać jednoosobowo, zrezygnować z organu nadzoru i wskazać siebie na prezesa. Ale jeśli nie będzie organu kontroli, nie można się starać o statut OPP. Więc wracamy do punku wyjścia. Trudno zrobić OPP jedno osobowo. Po drugie w teorii majątek należy do fundacji i w każdej chwili sąd może zdecydować, że jednak interes społeczny jest taki, żeby prezesa odsunąć i wskazać kuratora. No bo to nie jest firma, ani majątek prywatny prezesa, a "interes społeczny". W praktyce moim zdaniem fundacja (nawet bez OPP) byłaby bardzo dobrym mechanizmem. Wydawanie książek jako działalność gospodarcza, a jako działalność statutowa edukowanie społeczeństwa w zakresie praw mężczyzn (itd. - narzędziem byłoby między innymi forum więc wydatki z tym związane jak najbardziej zgodne ze statutem). Podsumowując, moim zdaniem podobny lub niższy (ze wskazaniem niższy) zakres pracy przy formalnościach jak przy jednoosobowej działalności gospodarczej, z o wiele mniejszym ryzykiem problemów. Dla bezpieczeństwa domenę i markę zastrzega Marek na swoje nazwisko i wynajmuje fundacji za 1zł rocznie (żeby się ktoś nie przyczepił, że wyprowadza pieniądze z fundacji, no chyba, że będzie chciał w ten sposób je wypłacać). Ogólnie najpierw powinno się usiąść i pomyśleć co chcemy robić, jakie mamy zasoby, jakie ryzyka są największe i wtedy wybrać sposób prowadzenia naszego przedsięwzięcia. W sumie jest ponad 10 sposobów prowadzenia działalności w Polsce (z czego 7 w formie spółki) - z tego co kojarzę na szybko. Każdy ma wady i zalety. ps. @Marek Kotoński, a może kolejną książkę wydaj w crowdfundingu? Ci co kupią dostaną 6 miesięcy wcześniej albo dostaną inną atrakcje w cenie np. sygnet. Docelowo udostępnisz bezpłatnie. Prócz tego znak wodny, żeby w razie czego wiedzieć, kto udostępnił w Internecie (tu nie wiem czy nie można dochodzić, od sprawcy, żeby pokrył straty wynikające z utraty potencjalnych dochodów). Przy okazji zweryfikujesz potencjał społeczności. Może być boleśnie, a może być bardzo miłe zaskoczenie, ale moim zdaniem zawsze lepiej wiedzieć. Nie będzie lepszego czasu, on zawsze jest teraz.
  5. Przede wszystkim piszesz pod promotora i recenzentów. Po co ci potem problem. Możesz iść ze szkicem i zapytać na konsultacjach czy coś jeszcze powinieneś zawrzeć, ewentualnie wysłać maila. Strona A4, półtorej maksymalnie dwie nie będzie nadużyciem. Tu nie chodzi o wazelinę tylko, każdy na co innego położy nacisk. Jeden chce więcej tabel, a drugi wykresów. A trzeci to i to obok siebie. Ktoś uważa jednego autora za wybitnego, a innego za sprytnego karierowicza. Nie ma się co z koniem kopać. Piękne się myśli o tym by praca była "dziełem życia", ale tak naprawdę to jedno z zadań jakich dziesiątki potem w życiu staną przed tobą. Niestety tak wygląda nauka. Nawet profesorowie robią badania pod to żeby dostać granty i punkty w czasopismach itp. Niewielu ma swobodę, prowadzenia badań. Niektórzy twierdzą, że w naukach społecznych cenzura jest dziś porównywalna z ZSRR. Najważniejsze pytanie Co potem chcesz robić? Jak tylko zależy ci na dyplomie to idziesz jak pisałem tylko do recenzentów i promotora. Jeśli chodzi o plagiatowanie to porozmawiaj z kimś z roku wyżej. Zakładam, że piszesz sam. Bardzo potrafi się różnić sposób oceniania czy praca jest plagiatem dla różnych dziedzin. Jak myślisz o pracy naukowej to oczywiście piszesz tak by potem załapać się do grupy badawczej czy dostać stypendium. Jeśli się przykładasz do pracy to warto popatrzeć jakie są konkursy na pracę i może warto pod jakiś konkretny napisać. Oczywiście spełnienie osobistych ambicji czy chęć pokazania w rodzinie, jakie dzieło popełniłeś też jest jak najbardziej ok. Zależy od naprawdę wielu zmiennych. To jakbyś zapytał jak urządzić mieszkanie. bez podania jakichkolwiek wytycznych (albo mi umknęły), stylu życia i dostępnych zasobów. @Mosze Red jakieś 20 lat temu na jednej z uczelni rektor poszedł na kompromis z zakładem fizyki teoretycznej, że nie będzie prac poniżej 25 stron. Profesor był historykiem i podczas senatu, bo aż ten organ oparła się sprawa, grzmiał, że 200 stron to żaden wysiłek i nie będzie uczelnia rozdawała dyplomów "za darmo". Że przecież można zawsz dodać strony pisząc o tle historycznym. Dyrektor instytutu spokojnie tłumaczył, że to fizyka a nie historia, więc trzeba coś policzyć(lub coraz częściej napisać program) albo zmierzyć. Podobny limit dotyczył matematyki. Dla reszty kierunków nieformalnym limitem było 45 stron na licencjat i 75 na magisterkę. Na humanistycznym wydziale, rzeczywiście standardem były prace grubo powyżej 100 stron. Jednak nie wiem czy ilość stron to odpowiedni parametr do oceniania pracy dyplomowej w oderwaniu od kierunku, a nawet problemu i metodologii. Ogólnie jak patrzę co się dzieje, to coraz bardziej jestem zdanie, że praca dyplomowa powinna powstawać pod okiem promotora podczas seminarium. Można zwiększyć ilość godzin w ostatnim semestrze i/lub zmniejszyć wymagania co do jej formy.
  6. Wiem, że są robione specjalnie do kamer przemysłowych z poświatą, żeby prócz funkcji doświetlania odstraszały. Tam są zintegrowane dwie diody czerwona i podczerwona. W części modeli można załączyć oba obwody albo tylko jeden wybrany. 940 na pewno nie widzi, żaden człowiek. Te 850 są ludzie co twierdzą, że widzą po przyzwyczajeniu się do ciemności. Nie próbowałem. Nauka też raczej przeczy temu. Na marginesie. Biegły (rzetelny) bez problemu stwierdzi, czy rysa była robiona konkretnym narzędziem. Jeśli zrobił to kluczykami do samochodu to nie tylko rysa ma odpowiedni kształt, ale i na kluczu prawdopodobnie zostały resztki (nawet niewidoczne) pigmentu. Byle się komuś chciało za to wziąć. Sam piszesz, że nawet gołym okiem widać, że linie są podobne. Naprawdę nie ma możliwości by człowiek zobaczył tę długość fali. Za to wychwytuje to światło matryca aparatu, więc to najłatwiejszy sposób sprawdzenia gdzie są kamery w nocy. Z ciekawostek taka latarka może się też przydać do sprawdzenia prawdziwości banknotów. Większość ma zabezpieczenia widoczne nie tylko w ultrafiolecie, ale i podczerwieni (stosowane głównie we wpłatomatach/kasach automatycznych). Myślę, że albo ludzie fantazjują o tym, że widzą tę długość światła albo że nieświadomie patrzą w diody emitujące światło o dwóch długościach. Najmniej prawdopodobne wydaje mi się, że dioda ma tak niestabilną szerokość emitowanego pasma. Oczywiście jest też opcja, że rzeczywiście widzą to światło, ale jak napisałem wydaje się to niemożliwe. ps. Nie ma co odpuszczać takim ludziom. Jedyne co możesz iść mu na rękę jak zrekompensuje szkodę, a inaczej do spodu z takim. Może się okazać, że na osiedlu jeszcze kogoś tak potraktował i wtedy to nic przyjemnego. Jeśli skończy się w sądzie karnym to dopilnuj, żeby pracodawca się o tym dowiedział. Jak gość ma rodzinę, to dzieci na pewno będą dumne (i mama).
  7. Biegły po motoryce czy proporcjach różnych części ciała, rozpozna czy na nagraniu jest konkretna osoba. Sporo zależy od długości i jakości nagrania, ale zamaskowanie twarzy i "przeciętny" ubiór nie zapewnia anonimowości. Temat szeroki, jak kogoś interesuje, można prześledzić jak wyglądają sprawy, gdzie rozpoznaje się osoby nagrane, przez kamery w bankomatach lub przemysłowe. Sklepik w szkole w Szczytnie jest bogaty w skrypty (oczywiście z wyłączeniem technik operacyjnych itp. - które są tajne) jak zabezpieczać i opisywać materiał dowodowy, również w formie elektronicznej. Nad jakością skryptów czuwa Centralne Laboratorium Kryminalistyczne. Sporo ciekawych rzeczy, podanych nie w suchej formie, a praktycznych zastosowań. ps. Poza tym, dzięki takiemu nagraniu sprawca może poprosić o warunkowe zawieszenie postępowania. Po co ryzykować rozprawę i ewentualne skazanie? Jak zrekompensuje szkody materialne i emocjonalne, nie widzę przeszkód by uznać to za głupi chuligański wybryk i odpuścić.
  8. Cena zwróci się wielokrotnie: https://altenberg.pl/books/jak-sie-ubrac-mr-vintage/?utm_source=organic&utm_medium=banner&utm_campaign=jaksieubrac_dd
  9. @GriTo w przestrzeni publicznej możesz utrwalać wizerunek innych osób. Nie możesz go udostępniać. Jakbyś wrzucił na fb twojej dzielnicy - proszę o rozpoznanie, bo ta osoba rysuje mi auto, to co innego. Jednak jak masz już nagranie, to możesz iść na policję. Nawet jak uznasz, że fajna niunia idzie i zrobisz sobie zdjęcie do fap folderu ;), absolutnie nikt nie może mieć pretensji, o ile oglądasz to tylko w swojej piwnicy. @Moriente Ważne: nagrywaj na nowej karcie. Kartę trzeba oddać jako dowód. Jak nagrasz na pamięci wewnętrznej telefonu to musisz go zostawić. Nagranie musi być na oryginalnym nośniku, nie możesz zgrać na pendrive.
  10. A jak się wychylisz z komórką z okna i nagrasz, to jest to legalne? Na moje to kamera jeśli nagrywasz przestrzeń publiczną jest legalna. Skąd wiesz, że to nie jakieś łebki. Naprawdę łatwo rzucać oskarżenia. Dlatego tym bardziej jak zidentyfikujesz nie wolno odpuszczać, bo sprawca nie tylko niszczy ci mienie, właśnie twoją wiarę w ludzi. Rozejrzyj się czy nie ma w okolicy sklepu, na którym być może jest monitoring. Czasami nawet śmietnik/kosz na elektrośmieci potrafi być pod obserwacją. Można się nieźle zdziwić. Kamery są tak małe teraz, że ja bym pokombinował jak umieścić drugą w aucie tak żeby objęła cały tył. Może wieszak na marynarkę na zagłówku. Wieszasz marynarkę i to daje spory manewr, żeby pokombinować z idealnym kątem. Sprawdzasz na żywo na telefonie jak wygląda kadr z zaufaną osobą, na jakimś ustronnym parkingu. Kamera na zewnątrz jest o tyle kłopotliwa, że może zniechęcić sprawcę, a warto by go jednak złapać.
  11. Warto wyrobić sobie dyscyplinę dbania o siebie. Nie mówię o jakimś przesadnym, ale to naprawdę zmienia postawę w stosunku do wielu innych aspektów życia. Nie bez powodu wojskowi bardzo dobrze radzą sobie w biznesie. 90% życia to rutyna, więc albo sam ją świadomie zaplanujesz, albo życie zaplanuje za ciebie. Oczywiście najwięcej nawyków kształtuje nam się w młodości. ps. dłonie są ważnym aspektem atrakcyjności mężczyzny. Znasz taka co by chciała, żeby w środku, na dole znalazł się brudny paluszek z zadziorami na obgryzionym paznokciu?
  12. Żeby to się spinało, to myślę, że 5 zł nie wystarczy niestety. Trzeba by 1000 osób, które regularnie płacą, aby zebrać 5k. Od razu pojawia się problem z księgowością itp. Niestety kilka razy brałem się w życiu za różnych projektach społecznych i niestety ludzie nie mają ochoty płacić. Moim zdaniem co wielokrotnie pisałem najlepszym wyjściem byłaby fundacja. Najbardziej się spina i nie ma ryzyka, że ktoś to Markowi zabierze (w przypadku Stowarzyszenia można być przegłosowanym w najmniej spodziewanym momencie). Do tego majątek nie jest prywatny więc komornik na niego nie wejdzie. Wie to i Ojciec Tadeusz ze swoją fundacją (tak Radio Telewizja i inne biznesy są prowadzone przez fundację), wie prezes Jarosław, który w fundacji trzyma swój wielomilionowy majątek wie wreszcie pani Kulczyk, która nawet konta w Polsce nie ma. Przy odpowiedniej konstrukcji można jednoosobowo kontrolować i prowadzić fundację (fundator może wyznaczyć samego siebie na prezesa i zrezygnować z wyznaczania organu kontrolnego). Nie sięgajmy tak daleko, na razie. Fundacji można pomóc na wiele innych sposobów. Oczywiście wymaga to trochę zachodu, ale zachęcam Marka do rozważenia tego pomysłu jeszcze raz. ps. patronite to bardzo dobry pomysł. Taka Maja czy Śpiewak zbierają pieniądze, które pozwalają im działać (i pracować na rozpoznawalność i popularność), a myślę, że poziom zaangażowania mogą mieć niższy.
  13. A jeśli to maska i gość jest seksualnym drapieżnikiem? Z premedytacją i skrupulatnością realizujący swój plan? Po co miał wychodzić z jaskini na polowanie? Symulował kontuzję. Inni dawali mu ostatnie ochłapy, ale kiedy mężczyźni wychodzili na polowanie, dostawał od kobiet ukradkiem najlepsze kąski (nie tylko jedzenia, ale i ciała). Był hołubiony i wielbiony bo je "naprawdę rozumiał". Oczywiście wiązało się to z ryzykiem roztrzaskania czaszki jemu i nieprawemu potomstwu gdyby ktoś go złapał, dlatego wymagało rozwinięcia wysokich umiejętności kamuflowania się. Dziś wystarczy, że powie "jestem w terapii" i wszystko jest w porządeczku. A, taki był tęczowy, sojowy, szkoda.
  14. Nie myślałeś o suplementacji klejem kostnym? ps. Na odwapnienie bardzo wpływa picie napojów gazowanych, cola to chemicznie kwas węglowy. A wiec zdecydowanie stop. Pomaga też oddawanie krwi (kobiety jak przestają miesiączkować, często zapadają na osteoporozę). Można zminimalizować odwapnianie stosując odpowiednią dietę. Jedzenie nabiału raczej nie pomaga w takich sytuacjach. Ważne jest jeszcze coś takiego jak przyswajanie, aktywność biologiczna. Jak masz anemię to nie jesz żelaznych gwoździ przecież. Sam się zdiagnozowałeś czy byłeś u jakiegoś lekarza? ps2. @slusa dobrze gada. Białko to podstawa zdrowej diety. Większość ludzi mogłaby poprawić wyniki zwiększając ilość białka w diecie, zwiększając warzyw, zmniejszyć cukry i regularnie chodząć spać. Naprawdę wiele nie trzeba szczególnie w młodym wieku.
  15. A skąd nazwa Niemce, jakby niemi byli. Ich mowy nie sposób zrozumieć.
  16. Piwo, sery, nic w tym dziwnego, najwyżej to, że co poniektórzy są gotowi za to płacić krocie. Dzięki bakteriom (fermentacji) mamy tak naprawdę najsmaczniejsze rzeczy do jedzenia. Od kiszonek, po serki. Jak ktoś lubi to i alkohol.
  17. Jest wielu psuedo przedsiębiorców w Polsce. Tu myślę, jest wspólne zdanie Korwinistów i Razemkowców. Mają dojście do pieniędzy podatnika, można bardzo łatwo wytransferować je do sektora prywatnego. Tylko z przedsiębiorczością ma to niewiele wspólnego.
  18. On tu mówi o sądzie w partii. Konkretnie w Nowej Nadziei, bo w Konfederacji to już się odbył. Większość wielkich przywódców zaczynała marsz po władzę od zamordowania politycznego patrona. Jeśli Mentzen to zrobi może jeszcze być wielki. W polityce jest tak, że czasami siadając z najgorszymi kartami można wszystkich rozegrać. Jak likwidowali KLD nie miał kto Donaldowi pomóc ze schodów zejść. Tusk miał wtedy coś z nogą, chodził o kuli, został sam, wszyscy zwiali ;), a dziennikarze bezlitośnie kręcili każdy jego niezdarny krok. Wydawało się, że to koniec pięknej zapowiadającej się kariery. Z tym odstawieniem starszego pana to przesada. Sam mocno zapracował by odejść na boczny tor. Wipler też oczywiście zachował się bardzo źle. Z kontekstu chyba większość osób nie wyłapało. Korwin ma pretensje, do Wiplera, że jako członek "Nowej Nadziei" wzywał do głosowania na kandydata "Ruchu Narodowego". Gdyby prosił o głosy dla Jacka Wilka, a olanie Korwina ten nie miałby pretensji. Więc tu Korwin jest logiczny (jak zwykle). Wipler był nielojalny wobec partii. Z Mentzenem największy kłopot jest z bratem i tu rzeczywiście jest problem. Swoją drogą to pokazuje jak można u nas robić politykę. Podobnie z Wiplerem. Ziobro trzyma ich obu w szachu, bo w prokuraturze śledztwa trwają już po kilka lat. O ile w przypadku brata Mentzena to może to wymaga jakiś analiz, przesłuchiwania świadków itp., o tyle w przypadku Wiplera świadków można policzyć na palcach obu rąk (łącznie z pracownikiem banku, gdyby ktoś chciał dopytać czy aby wyciąg z konta jest prawdziwy), a sprawa dotyczy jednego(!) rachunku i karty do niego wydanej. ps. Mentzen powinien (przy ludziach) przerzuć się na piwo bezalkoholowe ;).
  19. Dzisiaj raczej będzie to kontrowersyjne. Więc zależy, czy to szukanie na siłę poklasku czy manifestowanie wolności. Będzie wynikało z twojego wewnętrznego poczucia i nie da się tego podrobić ani w ruchach, ani postawie. Ja miałem krótki epizod i raczej nigdy nie wrócę. Alain Robert (wspina się na wieżowce) https://en.wikipedia.org/wiki/Alain_Robert#/media/File:Alain_Robert_(cropped).jpg Michael Jordan (przedstawiać raczej nie trzeba) https://en.wikipedia.org/wiki/Michael_Jordan#/media/File:Michael_Jordan_in_2014.jpg ps. gdzieś słyszałem legendę, że żeglarze nosili błyskotki w uchu, żeby koledzy wyłowili ciało i opłacili pogrzeb w razie tragedii.
  20. Po pierwsze trudno interpretować nie czytając pracy. Po drugie to chodzi mi o twoją interpretację tego co wrzuciłeś, a to że suma jest ponad 100% to najbardziej oczywisty błąd. Tabela przedstawia miejsca gdzie poznały się pary. To, że było ponad 100% jest ok. jeżeli założyć, że można było zaznaczyć więcej jak jedną odpowiedź. Osiemnastka kuzynki w barze. To jest i rodzina i bar - itd. Nie mam pojęcia jak ty przeniosłeś to na szanse poznania kogoś? Tak jakby bywanie w tych miejscach 1 do 1 przekładało się na szanse wejścia w związek, z całkowitym pominięciem innych aspektów.
  21. Jaki jest mechanizm działania tych blokerów? Z tego co kojarzę większość zawiera w sobie związki aluminium. PH potu + aluminium, to nie brzmi dobrze. Kiedyś kupiłem z ałunem jak miałem zajawkę na eliminowanie chemii z otoczenia. Potem poczytałem i bardzo się rozczarowałem, również miałem sam problemy nie będę opisywał szczegółów, ale raz na zawsze mnie to wyleczyło z takich pomysłów. Co innego soda oczyszczona. Co do zakupów to Melaleuca Proftin-M 100 g - nawet jak zmoczysz buty i po kilku h masz potrzebę zdjąć nie zabijesz nikogo zapachem. Oczywiście standardowe trzymanie higieny, plus odkładanie butów na minimum 24 h po użyciu, obowiązkowe. @zuckerfrei - w jakiej lokalizacji, bo coraz ciężej z tym. Panie lecą w kulki mam wrażenie coraz bardziej, a może robię się coraz mniej atrakcyjny dla nich.
  22. Czytam i nie wierzę. Jak wyglądał proces myślowy, który zaprowadził Cię z punku A (że ktoś bywa w 18% procentach miejsc gdzie poznały się pary), do punktu B gdzie stwierdzasz, że takie jest prawdopodobieństwo, że bywająca tam osoba ma 18% szans na poznanie kogoś. Wg. twojej logiki - gdyby odwiedzała wszystkie te miejsca to miałaby 113(!)% szans? Prawdopodobieństwo ponad 1- geniusz po prostu geniusz.
  23. To nie do końca tak. Wycenienie/zweryfikowanie umiejętności miękkich jest bardzo trudne. Stąd naturalna taka forma rozliczania sprzedawców. Co innego jak, ktoś siedzi na tyłku w sklepie, a co innego jak ma aktywnie pozyskiwać klienta. Kiedyś pracowałem w sprzedaży telefonicznej. Uwierz, naprawdę trudno było na pierwsze, a nawet drugie wrażenie ocenić jak komuś idzie. Czasami ktoś był cichy, albo wręcz miał trudności z komunikacją, a robił bardzo dobre wyniki. I w druga stronę ktoś był wygadany, prowadził długie merytoryczne rozmowy, ale nie domykał sprzedaży. Najlepiej radzili sobie ci co jak małpy wykonywali po sznurku scenariusz sprzedaży i słuchali rad trenera. Do tego bezceremonialnie kończyli rozmowy rozłączając połączenie jeśli nie rokowało.
  24. Wiesz nie bez powodu doradca finansowy, pośrednik finansowy czy inwestycyjny, mają ograniczenia co do wykonywanych czynności. Być może jest potrzeba zdefiniowania (uzupełnienia) palety tych zawodów o nowy, ale moim zdaniem to raczej ewolucja niż jakaś zmiana, która wpłynie na postrzeganie finansów przez ogół społeczeństwa. Kilka lat temu pamiętam artykuł, że każda rodzina będzie miała swojego informatyka, co będzie przychodził doradzał zakup sprzętu i go konfigurował. Co do wyboru samego zawodu, to jesteś tu po prostu sprzedawcą produktów finansowych (tak jak jak konsultantka Oriflame kosmetyków). Dla sprzedawców prawdopodobnie w przewidywalnej przyszłości pracy nie zabraknie, a prowizje są wysokie. Z drugiej strony bo jakoś bardzo dokładnie nie znam regulacji dotyczących zawodów, byłbym bardzo ostrożny. Rynek finansowy jest bardzo mocno regulowany. Co jakiś czas wbija się ktoś z nowymi produktami na granicy prawa - zaczynając od chwilówek, przez opcje walutowe czy poliso lokaty. Zastanów się czy chcesz być najemnikiem w czyjejś wojnie. Popatrz na nakład pracy jaki musisz wykonać. Żeby się nie okazało, że za drobne wiele ryzykujesz. Wsadzić pewnie nie posadzą, ale potrzeba ci jeździć potem na rozprawy, albo żyć ze świadomością, że ktoś uważa, że go zniszczyłeś finansowo? Poza tym wszędzie gdzie politycy wpychają łapy jest szambo. Zaczynając od nieruchomości, a kończąc na rynku finansowym. Nie znasz dnia, ani godziny kiedy ktoś przegłosuje nocą jakaś niezbędną "społecznie" ustawę. Odchodząca ekipa i ta przychodząca pokazały już co potrafią.
  25. Kup sobie na Gruponie wejście na strzelnicę u siebie w mieście. Możesz iść z marszu i zobaczysz w ogóle czy to dla ciebie. Hobby dość drogie i ważna nie tylko cena broni, o wiele ważniejsza cena amunicji potem https://wojski.com.pl/pl/p/Kbks-samopowtarzalny-Henry-AR-7-US-survival-Rifle-22-lr/540 . Sztucery używane są rzeczywiście tanie i do tego zwykle bardzo dobrej jakości. W broni z powodu działających sił i specyfiki używania, fuszerka nie przejdzie (jest mało prawdopodobna). Ponieważ nie ma u nas kultury używania broni większość osób nie chce kupować używanej bo pewnie coś z nią nie tak. Często więc osoby, które z racji wieku zakończyły przygodę z myślistwem sprzedają je za kwotę o wiele niższą niż kupiły. Często też rodziny pozbywają się takiej broni po śmierci właściciela, jeśli w rodzinie nikt nie kontynuuje pasji. Oczywiście warto znaleźć lokalnie rusznikarza, żeby obejrzał taką broń.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.