Skocz do zawartości

Ben Zilbersztajn

Użytkownik
  • Postów

    69
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ben Zilbersztajn

  1. Panna ma strasznie zażenowaną minę która mówi "o kurła, co ja robię w tym teledysku"? A mój typ matrikspolo to słynny przebój niemniej słynnego Zenona
  2. Uuu, panie, a ponoć feminazistki są twarde i nie pękają przed mężczyznami. A tu wystarczył bacik kozacki, trochę gazu i zostały ustawione do pionu.
  3. Zmęczenie materiału. A co zwykle na codzień jesz? Sprawdzałeś cholesterol? Jak jest ze snem? O której wstajesz i o której się kładziesz?
  4. Oprawić to w ramki, pomalować na złoto i przypiąć jako pierwszy wyświetlany tekst w temacie "Co myślisz o nofap?"
  5. Stalowe śmigło. Kolega zawstydził inżynierów i technologów z ThyssenKrupp AG.
  6. Wiadoma rzecz - Stolyca (i każde słowo zbędne). A wiek od 35 do 47 (zadbana, kobieca, ciało wygląda na 10 lat młodsze)
  7. A wiesz, trochę się zdziwiłem. Najlepszy okres na łowienie pań na portalach i czatach to właśnie ten okres jesienno-zimowy. Robi się zimno, długie wieczory, panie się nudzą, panowie też. I zawsze jest coś fajnego do wypatrzenia, tylko trzeba mieć trochę cierpliwości i się nie zrażać. Od połowy września chodzę sobie na randki i sprawdzam, z którą panią możnaby spędzić trochę więcej czasu. Na chwilę obecną mam już trzy nowo zdobyte numery i pierwsze spotkania, a w kolejce są jeszcze potencjalnie dwa-trzy do zainteresowania. Jak tak patrzę dawno wstecz - najlepiej mi się poznawało kobiety i w realu i przez internet właśnie w tym przedziale czasu wrzesień-styczeń. Znajomości nawiązane w tym okresie najdłużej rokowały i trwały. A że obecnie jestem sam - pracuję nad udowodnieniem słuszności mojej teorii.
  8. @MatheoJa bym sobie podarował tę znajomość. Będzie bolało, ale lepiej teraz przeciąć wrzód niż ciągnąć to dalej i wyhodować sobie gangrenę. Pani Cię ustawiła już - ty masz zadzwonić, a ona łaskawie sprawdzi w terminarzu czy zezwoli Ci na zaszczyt spotkania z nią. Żebyś ją zabawiał, bo akurat jest jej nudno, a tak jej zafundujesz kawę/herbatę/ciasto/wyżerkę. Nie dzwoń, nie pisz, jak jej będzie zależało to sama znajdzie telefon/kontakt/pretekst żeby Cię zobaczyć. A jakby jakimś cudem chciała do Ciebie wpaść - to żadnego grzecznego siedzenia i tiu tiu tiu, bierzesz ją eskalujesz dotyk i próbujesz zdobyć kolejne bazy. Jak panna zacznie się kręcić, odpychać, spokojnie przerywasz całą rzecz. Jesteś mężczyzną i panujesz nad sobą. To teraz panna powinna Ci udowodnić, że jej zależy. Nie błagasz i nie prosisz o nic, o żaden "buziaczek", żaden "dotyk", żadne "smyranie". Jak panna robi minę i zaczyna Cię chłodno traktować - koniec. Zapinasz rozporek i masz na to wszystko wywalone. Nie ta to inna. Możesz jej na koniec powiedzieć, że ma przyjść następnym razem jak będzie zdecydowana. A jak nie wie co czuje, niech nie marnuje Twojego czasu. Bo Ty masz lepsze rzeczy do roboty niż rozkminiać fochy pani.
  9. Posłuchajcie rady starego zgredzika który ma same pozytywne doświadczenia z no-fapem. Jak to zakompleksiony nastolatek nie miał śmiałości do kobiet i uciekał w fapowanie pod obrazy atrakcyjnych koleżanek, do których nie miał odwagi zagadać oraz skandynawskie magazyny tudzież wielokrotnie zjechane kasety VHS z bawarskimi filmami przyrodniczymi a od czasu do czasu amerykańskimi (w porównaniu do niemieckich to był luksus). Gdy pierwszy raz spróbował no-fapu przez pierwsze dwa tygodnie myślał tylko o tym jak by tu walnąć Niemca po kasku, po miesiącu-dwóch zaczął zwracać uwagi na otaczające go panie i nawet nabrał trochę bezczelności i śmiałości i zaczął się odnosić do kobiet w taki sposób, w jaki nerdowaty grzeczny chłopaczek z przylizaną fryzurą nawet nie pomyślał. Doszło w końcu do tego jak w tym powiedzeniu, że z seksem jest jak z kotem - jeśli gonisz go i chcesz pogłaskać, to on ci zawsze ucieknie; jeśli usiądziesz spokojnie i będziesz sprawiał wrażenie, że nie zależy ci na nim - przyjdzie od razu i zacznie domagać się głaskania. Także jestem zwolennikiem no-fapu, bo po odstawieniu ręcznych robótek nagle się okazało, że jestem interesującym materiałem. Wtedy to zacząłem naprawdę poznawać co to jest fajny seks. Naraz zaczęły się mną interesować trzy panie, w tym jedna starsza o pięć lat. W ciągu tych znajomości nauczyłem się bardzo dużo. Panowie i chłopaki, spróbujcie, nic nie tracicie, a możecie zyskać i to takie rzeczy, o których w najdzikszych fantazjach nie marzyliście. Jeśli więc chodzi o no-fap, polecam - nabieracie pewności siebie, tej charakterystycznej bezczelności i postawy "miej wy...bane a będzie ci dane" i kobiety same zaczną was zaczepiać. Żartobliwie na własny użytek nazywam to promieniowaniem testosteronowym. Kobiety mają szósty zmysł i wyczuwają, czy ktoś jest na tyle ambitny wytrwały, że daje rade odmówić sobie małej przyjemności by zyskać większą i z pogardą odnoszą się do trzepiących, bo wyczuwają jakie to żałosne, że nawet nie chcą nad sobą popracować. A i jeszcze jeden argument - z kobietą doznania są zupełnie inne, w samotności to namiastka, we dwoje... zresztą sami musicie sprawdzić. I nie poddawajcie się łatwo, wiem, że na początku będzie ciężko i może przyjść zniechęcenie. A nawet chęć rezygnacji. Ale jaka nagroda potem!
  10. No nie mogę, muszę się z Braćmi podzielić następnymi wrażeniami z internetowego randkowania. Kolejny przykład zawieruchy umysłowej u pani - tym razem z Tindera: oboje się polubiliśmy, wstępne pisanie w porządku i nagle pada pytanie dlaczego nie mam dzieci. Odpowiedziałem wprost: nie spotkałem jeszcze kobiety, którą bym widział u swego boku jako matkę dzieci. Panią zamurowało i odparła, że nie wie co powiedzieć. A potem mi wygarnęła, że jestem niedojrzały emocjonalnie, niedojrzały do kompromisu i założenia rodziny a ona szuka mężczyzny dojrzałego. Zdiagnozowała u mnie od razu nieśmiałość, lęki i fobie z trudnego dzieciństwa i kazała iść na terapię. Bo ona nie zamierza być moją terapeutką. A tak w ogóle to ona jest na Tinderze by poznać kogoś z kim będzie mogła mieć "bombelka". Z tym, że ja się nie nadaję, bo nie deklaruję się od razu, że chętnie wejdę w rolę ojca jej przyszłych dzieci. Ogólnie to jestem w jej oczach biernym pesymistą nie czującym potrzeby posiadania dzieci. I teraz wisienka na torcie - tak zjechała mnie 40-letnia pani pracująca w wielkiej korporacji, która przyznała się, że jej ostatni związek przetrwał tylko trzy miesiące, bo ona szukała rozwiązań a leniwy pan jej nie doceniał i nie chciał pracować nad sobą. Ludzie, ja naprawdę stanę się pesymistą po takich numerach. ?
  11. Kolega pewnie liczy na odpowiedź w stylu: zostaw żonę, zostaw dzieci, rozpieprz rodzinę i to co osiągnąłeś idź bzykać koleżankę, bo ona jest inna i wartościowa. Już nawet nie chcę pisać byś się opamiętał. Romantyzm, porozumienie, motylki w brzusiu etc. Brzydko mówiąc jesteś na cipkohaju. Wyobrażasz sobie życie codzienne z nią? Z jej dziećmi? Tym bardziej, że ona jest starsza od ciebie o dwa lata. Myślisz, że zdobędziesz szacunek? Ja wiem, niespełnione marzenia o MILF. Ale chłopie dorośnij! To jest wersja demo. A jaka będzie po dokonaniu zakupu? Dobrze zarabia? Tylko, żeby się nie okazało, że jej dobre zarobki są wyłącznie do jej dyspozycji a Ty będziesz zapierniczał na nowy dom i cudze dzieci, które w każdej chwili mogą Ci odpyskować, że nie jesteś ich ojcem i trzymaj się z dala. I jeszcze będą pretensje pani, że tyle Ci dała, poświęciła się a Ty się za mało starasz... Ale co ja tam wiem. Mogąc popracować nad związkiem z żoną, która jest cicha i spokojna, ale w każdej chwili możesz z niej zrobić kuguara Ty rzucasz się na niewiadome mętne wody i to skacząc na główkę. Sorry, ode mnie rady takiej nie dostaniesz.
  12. Nawet nie wiecie ile anglojęzycznych standardów z lat 60 jest tak naprawdę tłumaczeniami z włoskiego/francuskiego. Paul Anka przetłumaczył z francuskiego "Comme d'habitude" i dostaliśmy "My way". "Et maintenant" to "What now my love". A tu ciekawostka dla oka i ucha: "Io che non vivo senza te" czyli "You don't have to say You love me"
  13. Taka ciekawostka - mam gdzieś tam stare konto na pewnym znanym portalu na S. Ostatnio stwierdziłem, że warto by wymienić zdjęcia na jakieś nowsze. Walnąłem na profilówkę zdjęcie w garniaku, do tego drugie w koszulce uwydatniającej szerokość klaty i ramion, trzecie w stylu casual na tle jakichś wiosennych kwitnących krzaczorów. Do tego zmieniłem opis zawodowy na jednowyrazowy. O ja cię. Panie zaczęły się interesować martwym do tej pory profilem. Oczka tu, oczka tam... No i jedna desperatka najpierw mi oczka co 6 godzin śle, potem zaczepia w krótkiej wiadomości tekstowej, a na końcu śmiertelnie się obraziła i napisała mi co o mnie myśli. Cytuję, bo warto się pośmiać. Naprawdę przykre jest, że napisałam do Ciebie, a Ty zwyczajnie mnie olałeś milczeniem. Nie rozumiem takiego zachowania, że szkoda Tobie czasu nawet na zwykłą odpowiedź. Życzę Tobie takiego samego traktowania Ciebie, jak Ty traktujesz kobiety i co już o Tobie odpowiednio świadczy... Aż się chciałoby pani odpowiedzieć, że w kwestii olewania milczeniem to właśnie one mnie wiele nauczyły i że nie musi mi życzyć takiego traktowania, bo właśnie doświadczam jego przez cały czas bytności tam. Na ile wiadomości wysłanych otrzymałem chociaż odpowiedź w stylu: dziękuję, nie jestem zainteresowana. Mniej niż 0,5 %. Wyczuwam straszny ból dolnej części ciała, spowodowany tym, że nie doceniłem potencjalnych wdzięków i powabu łaskawie mi udostępnionych. Żeby to była jeszcze jakaś kobieta, którą można by się zainteresować. A z opisu wynikało, że pani uwielbia podróże w egzotyczne miejsca, ekstermalne sporty, nienawidzi gotowania i do tego wiek powyżej 40. Uroda dość specyficzna, powiedziałbym angielska. Powiem Wam, Bracia, że mi byłoby osobiście wstyd pisać do jakiejś pani, która mi nie odpowiedziała i wyrzucać jej że jest niedobra i nie docenia mojego pięknego wnętrza i serduszka i do tego życzyć jej wszystkiego najgorszego.
  14. Chłopie, zostaw kochankę i wracaj z wielkim bukietem kwiatów do żony. Oby Ci wybaczyła i przyjęła z powrotem. Powiem Ci z własnego doświadczenia jak spieprzyłem koncertowo rzecz, a byłem w sytuacji podobnej do Twojej. Byłem sam. Nie miałem nikogo. Myślałem, że jestem dojrzały i poważny. Gówniarz byłem. Głupi. Poznałem dziewczynę - idealną dla mnie pod względem urody i intelektu. Normalnie ta wyśniona i wymarzona. Dosłownie taka, która mi się śniła od czasów licealnych. Pasowało mi w niej wszystko. I fizycznie i duchowo. Ten sam rodzaj spojrzenia na życie, te same poglądy, te same cele. Wiele razy dawała dowody, że jestem dla niej kimś ważnym i chce ze mną budować związek. Taka dziewczyna z dobrego domu. Dosłownie ideał z listy 100 punktów na 100. Tylko wiesz co... byłem głupi. Stary a głupi, jak but kretyna z lewej nogi. Bałem się, że jest dla mnie za spokojna, że nie będzie fajerwerków wyuzdania i namiętności. Że ze mną nie będzie szczęśliwa. Że będzie się zmuszała. Że jak jej wspomnę o urozmaiceniach w łóżku to mnie znienawidzi. Zostawiłem ją. Tak ja sam. Jakby na mnie przyszło otępienie - a przecież skoro byliśmy razem to na pewno była w stanie pokochać mnie całego i razem byśmy przechodzili przez kolejne etapy. Potrafiłaby sprawić mi przyjemność. Ale ja byłem głupi. Powiedziałem, jej, że jest za dobra dla mnie, że wystraszyłem się tego jej spokoju, miłości, którą mnie obdarza, naszych wspólnych planów. Zostawiłem dziewczynę, która byłaby wspaniałą żoną i matką dla moich dzieci. Bo szukałem czegoś, czego nie znalazłem i nie mogłem znaleźć. Gdybym tylko wiedział wtedy to co wiem dzisiaj. Bo u sąsiada zawsze trawa zieleńsza a krowy dają więcej mleka. Posłuchaj mnie dobrze, nie rób tego co ja zrobiłem. Zerwij tę relację z kochanką. Wracaj do żony. Naprawdę.
  15. Bracie, nie wierzę, że takie krótkowłose rude nie spowodują u Ciebie szybszego bicia serca...
  16. I dlatego najlepiej trzymać się z dala od rozwódek/panien/wdówek z dzieckiem/dziećmi - w długoterminowej perspektywie LAT/LTR a nawet FWB. Pierwsze momenty będą cudownie przehypowane a seks będzie nieziemski, by za kilka momentów urobić samca do formy betabankomatu. Dla słabszych psychicznie - niewskazane, grozi stoczeniem się. Dla mocnych - a po co być masochistą w takim związku, są lepsze rzeczy do robienia.
  17. Moja dawna eks po rozstaniu ze mną znalazła pocieszenie w swoim dawnym "to tylko koledze", którego znała jeszcze zanim się poznaliśmy i w pół roku za niego wyszła. Och co to była za miłość i ślub. Ona antyklerykałka w białej sukni przed ołtarzem w kościele, wesele na ponad sto osób, zdjęcia, kwiaty, cuda, wianki. Na nieszczęście przyszła proza życia. "To tylko kolega" miał ciężki wypadek samochodowy. Ledwo go odratowali. Długie miesiące spędził w szpitalu. Ślubna żona z wielką niechęcią tam go odwiedzała, bo to zajmowało jej dużo czasu, a ona miała inne fantastyczne sposoby na spędzanie czasu po pracy typu sesje RPG, uprawianie sportów i "samorozwój osobisty" z innymi "to tylko kolegami". Człowiek cudem wyrwany śmierci wracał do domu z myślą że będzie na niego czekała kochająca żona wspierająca go w rehabilitacji. No i tu dostał cegłą w łeb. Pani była wielce niezadowolona, że rekonwalescent jest mało aktywny, apatyczny, prosi ją jako żonę o wsparcie i ma do niej pretensje, że zostawia go samego w domu. Pani miała dość "kaprysów Łazarza" i zanim chłopak całkowicie wydobrzał wyprowadziła się od niego. Na ostatnie badanie kontrolne wieźli go jego rodzice. W prezencie z okazji dojścia do sprawności dostał bonus - pozew rozwodowy od pańci z orzeczeniem o winie. I jak u Lwa Tołstoja "И так любовь сошла на нет."
  18. Tatuaże i kolczyki w różnych dziwnych miejscach poza uszami. Wściekłofeministyczne fryzury jak po przebytej chemioterapii i kolory włosów. Palenie papierosów i nadużywanie alko. Tipsy, szpachla, sztuczne rzęsy i spalone farbą włosy. Brak dbania o higienę osobistą (jejku, jak to często ostatnio się zdarza!) Życie od imprezy do imprezy i częste wypady do klubów. Emocjonalny chłód i niechęć okazywana bez powodu - noż skoro się spotkaliśmy to powiedz mi wprost, że nie jestem w twoim typie (a w ogóle po co się w takim razie ze mną umawiałaś kretynko), a nie rób z siebie naburmuszonej znudzonej księżniczki. Plotkowanie i obgadywanie psiapsiół i eksiów. Nadwaga i zakładanie do niej obcisłych strojów przez co pani wygląda jak szyneczka przygotowana do włożenia w wędzarnię. Tak, jestem wstrętnym wrednym mizoginistycznym prawiczym incelem, który nigdy nie miał i nie będzie mieć kobiety z powodu bezczelności/nieśmiałości/charakteru/niedojrzałości/tchórzliwości/zbytniej śmiałości* (*niepotrzebne skreślić)
  19. Jako że jestem fanem literatury dla kolegi Ryśka na pocieszenie: Porucznik Lukasz prowadził też obszerną korespondencję, miał album swoich kochanek i zbiór różnych relikwii, bo w ciągu ostatnich dwóch lat przejawiał coraz większą skłonność do fetyszyzmu. Miał więc kilka odmiennych podwiązek damskich, cztery pary przemiłych majtek ozdobionych haftem i trzy przezroczyste, delikatne, cienkie damskie koszulki, batystowe chusteczki do nosa, a nawet jeden gorset i kilka pończoszek. (Jaroslav Hašek, Przygody dobrego wojaka Szwejka podczas wojny światowej) Raz w tygodniu czcigodny pan doktor zostawiał swój tytuł na szyldzie apteki i w świadomości szanownych klientów. Jego ciało natomiast uchodziło na Kaiserstrasse do domu numer 6. Tam sztywne wąsiki ekstatycznie zjeżały się. (...)Pan doktor Dreckenkopf kochał się wyłącznie w obuwiu. W domu numer 6 na Kaiserstrasse gryzł wieczorami stary pantofel i krzyczał: ja gryzę ciebie, wieczna Gretchen, hurra! (Ilja Erenburg, Burzliwe życie Lejzorka Rojtszwańca)
  20. Detroit: Become Human. To nie gra - to bardziej interaktywny film. Grafika - 10/10, przeszedłem już wstęp i pierwszy rozdział. Jak ktoś ma Playstation 4 - to jedna z obowiązkowych pozycji do przejścia.
  21. Jak niegroźny to po co się pozbywać? Tylko umila i urozmaica życie. Chyba że jest taki, że jest warunkiem sine qua non dla powstania wacusia, albo niezgodny z normami prawnymi - no to wtedy zacząłbym się martwić... Ale tak jak piszą Bracia - jeśli to wiąże się z upokarzaniem mężczyzny, to lepiej rozejrzeć się za rozwiązaniem tego problemu.
  22. No cóż Maryśka latała za bad boyami, to i dostała to co bad boye najlepiej "umiom". Nie znam jej, nie chcę być złośliwy, ale założę się, że gdyby taki zwykły Polak-Szarak po trzydziestce starał się koło niej zakręcić, to nie miałby żadnych szans. Nie ta liga, spadaj koleś, ja jestem Miriam Sh. Panienka dobrze się ustawiła na określonej pozycji, robi za specjalistkę od spraw Bliskiego Wschodu, epatuje tym, że jest chrześcijanką z krainy opanowanej przez islam. Widziałem jej profile na insta i na fejsie - normalna atencjuszka, posty z trzema kieckami, tu pokaże nóżkę, tam można zajrzeć w dekolcik, tu w opiętych ciuszkach jakby do sportu, do tego słodka minka niewinna. a pod spodem białorycerze ślą komplementy w nadziei, że pocieszą biedną Maryśkę po panu brutalu i z nadzieją, że zamoczą... Najpierw James Maryśkę zdradził, potem rozwalił laptopa, potem połamał jej palce... Ale Maryśka uwierzyła że się zmieni. W kwietniu pochwaliła się w internecie, że się zaręczyła, pokazała pierścionek od niego na dowód, że się zmienił i poszła na zaręczynowe żarcie do restauracji. A potem znowu pan narzeczony ją tłukł, dusił i krzyczał na nią...
  23. Moja eks sprzed 20 lat miała w swojej garderobie tyle bielizny, że mogłaby otworzyć hurtownię. 90% nierozpakowanej, jeszcze z paragonami.
  24. "On nie chce. Nawet jakby chciał, to nie on nie chce" "Jerzyk dziś nie pije" Kabaretu Moralnego Niepokoju. Takie prawdziwie, że aż nie chce się śmiać na tym skeczu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.