Skocz do zawartości

Ceranthir

Starszy Użytkownik
  • Postów

    694
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ceranthir

  1. @SuperMario no ja idę na żywca, choć przeważnie najpierw myje się szamponem i żelem pod prysznic by po prostu nie śmierdzieć, a później kieruje strumień na nogi i przekręcam na fulla na zimną wodę, nie bawię się w półśrodki aczkolwiek jeśli miałbyś z tym problem to stopniowo obniżaj temperaturę aż do najniższej, dla mnie po kilku prysznicach nie robi wrażenia to zimno i najchętniej bym sobie morsował teraz w lecie, ale nie mam jak, choć pomyślę być może nad jakąś zamrażarką spożywczą, bym mógł sobie właśnie morsować w lecie, jednak efekt po całym zanurzeniu a po prysznicu jest mocniejszy, ale mimo to, zimne prysznice też są fajne i polecam, potrafią rozbudzić lepiej niż kawa
  2. @Sankti Magistri nie narzucam sobie za dużo, już wiem jak się kończy narzucenie wielu czynności na raz.. zacząłem od zwiększenia ilości ruchu, robię cardio 3-4x w tygodniu + jakiś trening w piłke i do czasu miałem też mecze, teraz przerwa do sierpnia... do tego zimne prysznice dodałem + staram się codziennie coś poczytać.. nie mogłem też za dużo na raz wrzucać bo też przygotowywałem się do obrony pracy magisterskiej (dziś się obroniłem) i wiem, że mogłoby to nie wypalić, bo za dużo:p w najbliższym czasie chcę dołożyć naukę języka, przede wszystkim angielski na takim poziomie bym mógł na luzie oglądać filmy albo przynajmniej rozumieć teksty po angielsku.. głównie chodzi mi o to, żeby w pierwszej kolejności zwiększyć ilość energii, no bo bez tego nie ma szans żebym robił cokolwiek produktywnego... także nie najgorzej, krok po kroku staram się żeby było lepiej
  3. O, jakbym czytał o sobie, słowo klucz: dopamina. Całe pieprzone życie byłem (jestem) od niej uzależniony. Były pornosy, używki, fapanie, siedzenie na socialach, snapach, instagramach i innych chujach mujach. Ograniczyłem praktycznie wszystko a i tak komputer i internet w większości przypadków wygrywa. Powodzenia.
  4. Ta laska wygląda jak żeńska wersja Parisa Platynova
  5. Nie no, skoro OP dowiedział się po fakcie, to jest usprawiedliwiony. Skoro laski nie mają skrupułów to czemu my mamy mieć? Jak mawiał klasyk: ruchać, obserwować
  6. Jak się czujesz z tym, że puknąłeś przyszłą mężatkę?
  7. @Muatafaraj to nie to, ile trwała ta 'wojna domowa'? kilka godzin, teatrzyk odstawili i już jest po staremu
  8. Chłop pewnie miał powyżej 180cm wzrostu, kwadratową szczękę i Cię zmoggował w rodzinnym gronie. Natura. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  9. @krzy_siek czyli ta metoda którą Ci wysłałem z biohakera może działć? zamierzam znów powrócić na siłownie a zależy mi na tym by trening był intensywny na tyle by ten bodziec z siłowni był konkretny, bo chcę jednak wzrostu tych mięśni... do tego wrzuciłbym CKD albo TKD, choć myślę, że teraz lato się zaczyna, słońce, ruch i w ogóle i spokojnie mógłbym wrzucić 100-200g węgli per day czyli stricte już ketoza to nie będzie, ale chcę trochę poprawić sobie też elastyczność metaboliczną + jednak dołożyć te benefity z węgli w kontekście wyników siłowych, wiesz, insulina, większe nabicie, szybsza energia itd... a dodatkowo ma to profity bo wyższa insulina -> mniejsze shbg -> więcej wolnego testosteronu + z czasem większa wrażliwość na insulinę i androgeny (choć tu raczej ma wpływ sam trening siłowy)
  10. @Lordziok czyli poniekąd opisałeś właśnię tę metodę którą podeslałem, ona też zakłada raczej krótkie przerwy, na jedno ćwiczenie przypada raptem kilka minut bo nie ma za dużo czasu na odpoczynek, ewentualna przerwa między ćwiczeniami i tyle... właśnie chcę ułożyć sobie trening w oparciu o tę metodę, chcę w maksymalnie krótkim czasie zmaksymalizować efekty
  11. A co sądzisz o tym artykule i metodzie w niej zawartej? https://biohaker.pl/2019/07/20/trening-silowy-metoda-3-7-rezultaty/ W sumie byłoby to kuszące żeby trening trwał maks godzinę, z tym, że po prostu intensywność ćwiczeń jest większa. Jak mam ćwiczyć 1,5h żeby zrobić cały plan FBW choćby na dany dzień (zakładając, że nie masz wolnej siłowni i czasem trzeba poczekać na sprzęt) to mi się odechciewa. A jakbym tak w godzinę się wyrobił to byłoby super, ale ja z natury perfekcjonistą trochę jestem i szukam najlepszych metod by mieć najlepsze wyniki.
  12. Sklei się i będzie gitarka, nie przejmuj się jakimś tam Crohnem.
  13. @Montella26 ale wiesz, że oni robią to celowo, żeby wywołać reakcję wkurwienia, bo ich to... cieszy? wiesz co ich boli najbardziej? ignorancja albo poczucie humoru, jak Ci ktoś mówi, żeś pedał albo jak on wyglądasz to mówisz, mrrał kociałku, bo będę Cię chciał schrupać xD może i uzna, że mówisz serio, ale przynajmniej da spokój, bo wiesz, będzie myślał, żeś serio pedał i będziesz się chciał do nich dobrać XD
  14. @Montella26 no widzisz? można mieć laskę nie mając mordy chada no chyba, że gość ma wielką pytę a'la król dżungli a nie jakiegoś mikrusa, to ją przy nim trzyma ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  15. Niby tak. Jednak od czegoś trzeba zacząć, nie od razu Kraków zbudowano. Chyba lepiej wstawać o 6 rano i zrobić sobie produktywny poranek z minimalną ilością dopaminy z wyzwalaczy typu komputer, internet, telefon, tv itd niż wstawać o 8, przejrzeć telefon przez godzinę i później nie mieć ochoty na kompletnie nic. A tu widzisz, rozpiszesz sobie te 6 nawyków i będziesz sobie je codziennie odhaczać, po czym produktywność leci w górę, czujesz zadowolenie, dopaminka wzrasta, chcesz więcej.
  16. Być może, choć nie wydaje mi się by kierownicy i wyżsi stanowiskiem w wojsku a korpo to było to samo, inne zachowania, inne instytucje. Już napisałem do kolegi, może się gdzieś w pewnym momencie po prostu zachłysnąłem tym jaką idealną dietę znalazłem, no bo przede wszystkim jest prosta i nie muszę jeść co 2 godziny i ogólnie jest smacznie. Ale jeśli to jest właśnie problemem no to będę musiał coś zmienić. Wiem, że nie dostanę, choć pewnie bardzo bym chciał, zresztą kto by nie chciał. Po prostu brakuje mi motywacji, celu, czegoś na horyzoncie, jak się nie wie gdzie się ma iść to idziesz do nikąd, tak samo z celem, jak go nie masz to błądzisz. Oj, czeka mnie w choj dużo roboty. Na ten moment zwyczajnie jest to niemożliwe, bo nie mam kasy, tzn mam ale na przeżycie. Plan mam taki, że skończę szkołę i wyjadę za granicę chociaż na kilka miesięcy by się odkuć finansowo, wracam tutaj, wynajmuje coś w mieście i szukam roboty, edukując się po pracy. Przynajmniej w teorii xD Wiem jak sport jest wręcz niezbędny dla zdrowia człowieka, czy to psychicznego i fizycznego, nawet specjalnie przeczytałem książkę na ten temat i masę innych filmików to tłumaczących i w sumie możesz mieć rację, że to może być jeden z tych czynników który tak bardzo wpłynął na moje samopoczucie i brak energii, zwyczajnie nie ruszam się zbyt dużo. Większość dnia spędzam na siedząco, na siłownie na rzie nie chodzę mimo, że mam karnet, rowerek stacjonarny w domu mam i czasem z niego skorzystam i się solidnie spocę, ale zrobię raz i później tydzień regeneracji xD Jedynie w tygodniu mam mecz w weekend i ewentualnie jakiś trening w tygodniu + ewentualnie jakaś robota wokół domu. Rozumiem co chcesz mi przekazać, ale to jest rada typu "idź pobiegaj" do gościa z depresją czy "przestań pić" do nałogowego alkoholika. Ci ludzie w większości wiedzą, że to co robią jest złe lub powinni zrobić to czy to, żeby poczuć się lepiej, ale NIE MOGĄ bo coś ich tam blokuje. Niemniej jednak dziękuję za radę. Dobrze wiedzieć, że nie jestem sam Ja przesrałem jakieś 2-3 lata i myślę sobie mam 25 lat, kurwa to już ostatni dzwonek żeby zacząć coś robić, bo jak nie to w końcu zgnije i tyle po mnie zostanie, zgliszcza. Btw, ostatnio czytam książkę "Fenomen poranka" i zamierzam wrzucić te nawyki do mojego porannego rytuału, co niestety dla mnie będzie wiązało się ze znacznie wcześniejszym wstawaniem (w książce jest żeby wstawać o 5 ale nie będę przesadzał, będę wstawał o godzinie wschodu słońca). Te nawyki to: - afirmacje - medytacja - wizualizacja - ćwiczenia np. joga, rozciąganie - czytanie - pisanie Domyślnie zajmuje to około godzinę. Ja i tak po przebudzeniu pierwsze co robię to wychodzę na zewnątrz i 15 minut wystawienia na naturalne światło nawet jak jest pochmurno, 2 szklanki wody. Chciałbym do tego zestawu dołożyć zimny prysznic dla rozbudzenia i być może te pół godzinki rowerka, ale to by było zbyt idealnie. Choć chcę taki poranek wypróbować np. w sobotę, bo jutro na 8 mam na uczelnie, co wiązałoby się z tym, żeby to wszystko zrobić musiałbym wstać +- 5, co na ten moment byłoby dla mnie bardzo drastyczne, choć to pewnie jak zwykle tylko wymowka.
  17. Sory, ale chyba żartujesz, nie będzie mną rządził jakiś sebek który dostał posadkę i może się grandzić i nie, nie chodzi mi tu o ego tylko o jakąś pseudo-męskość która ma panować w woju. Tak, głównym moim problemem jest właśnie lenistwo, odkąd pamiętam. Ile razy słyszałem "zdolny, ale próżniak" I tak kiedyś czytałem czyiś post, że jakby mi przyłożyć pistolet do głowy to bym zapierdalał jak terminator, co oznacza, że ja nie nie mogę, tylko nie chcę, ale nie wiem jak to zmienić na chcę. I wiem, że musi być równowaga między cierpieniem a przyjemnością, bo jak jest dysproporcja to i tak wszechświat zrobi tak, żeby się to wyrównało... Wstawanie o 6 to już może być dla mnie katorga, a tu jeszcze bieganie... ale mam rowerek stacjonarny w domu, zdarzało mi się ostatnio na nim pół godzinki pojeździć, fajnie się czułem po tym, mimo, że było czuć delikatne zmęczenie i lało się ze mnie jak z fontanny. Zasadniczo mój problem polega na tym, że niby wiem co mam robić, ale za chuja tego nie robię, tylko tyle i aż tyle. Mieszkam na wsi, aczkolwiek dojeżdżam kilka razy w tyg do miasta, bo tam też studiuje. Dzięki za te informacje, już za angielski miałem się zabierać, no ale wiadomo, nie zebrałem się. Właśnie mam wrażenie, że głównie stresuje mnie to, że nie będę miał hajsu, nie będę umiał ich zarobić co oznacza, że będę kurwa żył jak biedak albo jak jakiś margines społeczny. Zawsze miałem hajs od rodziców, tzn. na takie średnie życie, miałem na wszystko co potrzebne, a nie na jakieś zachcianki typu gadżety, telefony, samochody itd. Z pracą też jakieś tam nieduże doświadczenie mam, bo pracowałem kilka lat temu w anglii przez 3 miesiące, wstawało się o 3-4 codziennie, jebało po 12h i wiem, jak trzeba sobie na pieniądze zapracować. Później też pracowałem w polsce przez 8-9 miesięcy i też niekiedy były dni, że od 6 do 22. Także to nie tak, że mi rodzice wręcz wszystko dawali, ale jednak dużo w tej kwestii pomagali, nie ma co. Jak wspominałem, męskich wzorców w swoim życiu praktycznie nie miałem, zatem typowo męskie rzeczy, naprawy, remonty, płytki i inne typowe rzeczy no nie umiem. Wiem jak używać wiertarek, piły i niektórych narzędzi gospodarczych, ale rzadko ich używałem, więc pewnie wprawy nie ma. Raczej jeśli chodzi o manualne rzeczy, to słabizna ale chyba totalnego dramatu nie ma. Po prostu nikt mi tego nie pokazał, nie nauczył i ja też za bardzo się do tego nie pchałem. Nawet nie mam powiedzmy typowo męskich zainteresowań typu boks, samochody, raczej inne, typu zdrowie, polityka, ekonomia, nawet coś tam z historii wiem, ale raczej nie są to jakieś specjalne zainteresowania. Ja nie mam żadnych fobii społecznych, no już nie przesadzajmy hehe, normalnie funkcjonuje wśród ludzi, powiedzieć cześć komuś czy pogadać z kimś ok, przez telefon też, choć to też zależy od dnia i humoru. Nie do końca. Jadę wszystko ze swoich oszczędności, na swoje potrzeby. Mieszkam sam w domu z mamą, która jednak mnie potrzebuje bo jest cała masa roboty, żeby utrzymać dom i ogród, ale wiem, że na dłuższą metę po prostu nie mogę tu być, bo nigdy się nic nie zmieni. Zresztą wcześniej pracowałem i trochę sobie hajsu oszczędzałem, trzymałem, który teraz muszę no zużywać żeby przeżyć. Ale faktycznie, nie mam jakichś szczególnie dużych zobowiązań, jedyne co płacę to telefon, czasem zrobię zakupy i dołożę się do rachunków, nic ponad to. Właśnie ja mam wrażenie, że najważniejszą rzeczą jest właśnie to zaczęcie robić cokolwiek i z tego się to bierze. Popatrzmy na tą wyuczoną bezradność - ja nawet nie próbuje robić tych rzeczy, bo tkwie w przekonaniu, że to i tak nic nie da. Nie odzywam się zbyt często do znajomych, mimo, że wiem, że to dobre i w dłuższej perspektywie jest to dla mnie korzystne, bo jestem flegmatyczny i będę się bał, że np. zaczną mnie oceniać, bo oni już coś w życiu osiągnęli, a ja dalej przegrywam. Tak gdzieś czytałem o tym efekcie kuli, tzn. robisz małe rzeczy ale często, przez co to się zaczyna kumulować w czasie (efekt) i jak się to widzi, to to motywuje i później już leci, tylko no właśnie, trzeba zacząć, to jest chyba najgorsze. Ja mam ogólnie problem, bo nie wiem gdzie mam iść i w co np poświęcać czas, powiedzmy, że zawodowo w dietetykę. Ale no właśnie, nikt nie da mi gwarancji, że coś z tego wyjdzie. Tak wiem, chciałbym żeby wszystko było idealnie i nie było żadnych przeszkód, a tak nie jest i nigdy nie będzie. No po prostu jestem zagubiony i to mnie strasznie frustruje. Inni jakoś potrafią się ukierunkować, ja nie. Właśnie odkąd pamiętam, to zawsze chciałem od razu najebać nowych nawyków i spróbować wszystkiego na raz - co wiadomo jak się kończyło. Po tygodniu już miałem dość i wracałem do starych nawyków, ale przynajmniej w głowie miałem poczucie, że spróbowałem. Ale ta myśl, żeby traktować życie jak gra jest kuszące, pamiętam, że Rafał Mazur o tym wspominał. Muszę sobie chyba znowu przypomnieć ten materiał. Dzięki za info, może rzeczywiście bardzo się zagalopowałem z tym keto. Wypróbuje jakieś większe ilości, za niedługo zacznie się lato więc nawet naturalnie by to wyszło, bo owoce, warzywka rosną. Ale zrobię sobie jakiś dzień ładowania węgli, albo po prostu zwiększę spożycie do 50-70g na dzień i zobaczę czy to coś da, jak nie to do 100 itd. Muszę kombinować. To już trwa zdecydowanie za długo, wahania nastrojów czy energii to pewnie z 2-3 lata. Raz lepiej, raz gorzej, choć zdecydowanie częściej to drugie. Wolałbym nie używać takich leków i raczej w ostateczności, to jeszcze nie jest depresja i totalna zmuła po wstaniu, bo wstanę i jest ok, aczkolwiek poziom energii nie jest taki jaki bym oczekiwał, żeby był po dobrym śnie. Może trochę przesadziłem z tym totalnym zmęczeniem po spaniu, ale myślę, że do odpowiedniego poziomu energetycznego po śnie daleka droga. Jestem w stanie zmusić się w ciągu dnia np. pojeździć na rowerku pół godz, tak dla lepszego samopoczucia, później się czuje dobrze, ale czuje się niekiedy po tym zmęczony nawet i później dochodzą myśli, że po co ja to robię, że będę zmęczony po tym wysiłku itd, wątpliwości.
  18. Cześć. Musze to z siebie wyrzygac, bo inaczej walnę. Już nie mam siły walczyć sam ze sobą, zwyczajnie mi się już nie chcę. Od 2-3 lat moje życie to praktycznie wegetacja, z przebłyskami, to nie tak, ze jestem kompletnym piwniczakiem z piwskiem na biurko, niee. Ale w skrócie: 25 lat, kończę teraz magistra z ekonomii, wychowywałem się bez ojca (fizycznie go nie było, kontakt mamy). Mam wrażenie, ze jestem totalnym przegrywem życiowym i normalnie staram się obiektywnie patrzeć na siebie, innych, ale nie mam żadnych dowodów na to, ze jednak bym tym przegrywem nie był. Albo może co nie jestem przegrywem, co tak się właśnie CZUJE. Byłem uzależniony od porno, udało mi się z tym zawalczyć i nie wchodzę w to, choć jeszcze czasem się zdarzy wejść na stronę, tak zaraz ją wyłączam. Byłem w nałogu fajek, tez rzuciłem. Alkohol pije obecnie rzadko, jak chodziłem do średniej to częściej, ale wiadomo, buntowniczy wiek. Coś o sobie: 180 cm wzrostu, mordy chada nie mam, ale obiektywnie patrząc to jakieś 6/10, bo jakieś zainteresowanie od strony kobit było, szczupły, cera dobra, żadnego trądziku. Przez te wszystkie lata mojej egzystencji prawdopodobnie nie wykształciłem w sobie dobrych nawyków, no ale co się dziwić, skoro pół życia to była walka z nałogami, które tez skądś się wzięły. Nie wiem jak ja wtedy żyłem, w wieku nastoletnim, jak się waliło po 2-3 razy dziennie do pornosów przez lata, nie mam pojęcia. Zdiagnozowałem tez u siebie, przynamniej tak mi się wydaje wyuczona bezradność – ja nawet nie zabieram się za cokolwiek, bo już gdzieś głęboko mam przekonanie typu „a po co to robić, to nic nie da” „i tak mi się nie uda” „ 100% albo nic „ <- głupota, bo lepiej zrobić nawet na 50% ale zrobić.. Odkąd pamiętam w wieku nastoletnim, tak do szkoły średniej, to ja nawet obowiązków w domu nie miałem, śniadanko zawsze zrobione, obiad tez, ciuszki przygotowane xD No to ja się nie dziwie, ze teraz za bardzo mi się nie chce nic robić, skoro zawsze było robione to za mnie… i wiem, ze mamuśka chciała dobrze, no ale jednak to nie działa i teraz to zachowanie „owocuje” tym, ze przegrywam, po prostu. W ogóle ja bardzo dużo kombinuje żeby się nie narobić, w całym toku nauczania na studiach to może z 3-4 razy się nauczyłem, reszta to ściągi albo odpisywałem od innych, wiecie, żeby jak najmniej się wykosztować energetycznie. Stąd tez pewnie braki w moim portfolio, bo np. teraz musze płacić za napisanie magisterki bo ja kompletnie nie mam pojęcia jak się to pisze, nie wiem skąd inni to wszystko wiedza jak się to pisze, skąd źródła brać, jak to ma wyglądać itd itd., nie wiem, dla mnie czarna magia. No po prostu mam wrażenie, ze jest we mnie cala masa kobiecej energii, a męskich wzorców zbyt dużo w życiu nie miałem, żeby nie powiedzieć, ze w ogóle nie miałem, przejebane. Po prostu czekam aż jakiś cud się nastanie, pewnego dnia wstanę zmotywowany i pełen energii, wigoru i samo się wszystko ułoży no już trochę czekam i nic xD Tak jakbym nie mógł wziąć sprawy w swoje ręce i nogi i zaczął robić cokolwiek do przodu, tak jakby mi pasowało życie w gownie. Jprdl, mam takie chwile załamania. Ale np. wczoraj dziwna sytuacja – jechałem busem do miasta i miałem takie depresyjne myśli i czułem się smutny i pewnie to było po mnie widać. Poszedłem do fryzjera i kurwa rozgadany jak nigdy, żarciki wchodziły, luz, no może cudów nie było ale to i tak lepiej niż zwykle. Później poszedłem na uczelnie i to samo, kontaktowy jak nigdy, a ja to raczej introwertyk jestem i wole powiedzieć mniej niż za dużo, bo już kiedyś miałem problemy przez niewyparzony język i to mi pewnie zostało do teraz. Jak można tak skrajnie przechodzić z jednego humoru w drugi? Albo mam jakaś dwubiegunowke albo jestem dobrym aktorem, który umie dobierać odpowiednie maski w zależności od okoliczności. Tak mniej więcej, pisze teraz z rana kiedy moja wena jest zazwyczaj najniższa i mógłbym swoja historie rozpisać bardziej, ale trochę by mi to zajęło, jak cos dopisze. Teraz chciałbym opisać kilka sfer mojego życia i jak one wyglądają w moim życiu, choć pewnie się domyślacie, ze w większości chujowo, najlepiej byłoby rozpocząć wszystko od nowa, wcisnąć przycisk reset i kształtować odpowiednie nawyki dla tych sfer, by po prostu żyło się lepiej. Aaa i mam nadzieje, ze napisałem to jakoś w miarę sensownie, czasem wychodzi mi bełkot. RELACJE – z kobietami są jakie są, mam koleżanki i mam z kim porozmawiać, jeśli chodzi o romantyczne to nigdy w związku nie byłem i jakoś szczególnie mnie do tego nie ciągnie, w ogóle prawikiem przestałem być 2 lata temu xD i waliłem się z dwoma kobietami, z jedna nawet dalej się znam i to bardziej jest fwb, ale rzadko się widzimy, także można powiedzieć, ze tragedii nie ma, a jeśli chodzi o relacje ze znajomymi czy rodzina, to z rodziną jest bardzo w porządku, ze znajomymi tez, choć ja nie mam takiej potrzeby żeby codziennie do nich pisać i się pytać jak tam co tam, mogę się z nimi spotkać raz na 2-3 tyg i tez jest dobrze, także można powiedzieć, ze jest znośnie EKONOMIA – to chyba najgorsza sfera ze wszystkich, nie za bardzo wiem jak zarabiać kasę (tak wiem, trzeba iść do roboty xD), nie chciałbym być robolem przez następne 40 lat, ale jakoś nie może mnie nawet wizja biedoty zmotywować do roboty czy pracy nad sobą, a w rodzinie jakichś szczególnie majętnych ludzi nie było więc i wzorce i przekonania na ten temat raczej z klasy biednej, można powiedzieć MENTAL – wcześniejszy opis chyba mówi sam za siebie, no nie wierze w to podświadomie, ze jestem w stanie cokolwiek zmienić, mimo, ze wiem ze tak jest, to tak jakby ta myśl nie przeszła głębiej do mózgu do centrów operacyjnych, dlatego jest mi wygodnie jak sobie leniuchuje i ponarzekam xD ZDROWIE – znośne, badania robione i w normie, hormony tez, krew tez, wit d3 tez raczej znacznie bardziej ponad normę, no w tej kwestii jest akurat nie najgorzej, ale czasem czuje się wyczerpany jak wstaje po nocy, mimo, ze spie po 8-9 godzin Mam wrażenie, ze mam te 25 lat i gdy inni już sobie fajnie żyją, nawyki wypracowane, prace maja i w miarę ustabilizowane życie, to ja jestem gdzieś na poziomie 18 latka który nie wie czego chce i co ma robić, jestem turbo daleko za innymi i mnie to frustruje, po prostu. Doradźcie proszę, od czego zacząc chociaż, bo mnie moja sytuacja strasznie wkurwia i wiem i domyślam się, ze były tutaj osoby w podobnym polozeniu i tez bardziej doświadczone których rad chciałbym tez wysłuchać. Dzięki bardzo i trzymajcie się zdrów.
  19. Ja bym wziął jakiegoś dobrego koniaczka. https://smaczajama.pl/pl/p/Koniak-Courvoisier-VSOP-0%2C7l/2015
  20. Czekaj czekaj, w ciągu dwóch tygodni masz 11x40 minut cardio i 8 treningów siłowych przy 1750 kcal? No no no, ciekawe kto Ci to układał. xD A regeneracja, mówi Ci to coś? Zajedziesz swój układ nerwowy, hormonalny a poziom kortyzolu wypierdoli na orbitę Jowisza, co spowoduje, że nawet Twój ujemny bilans kaloryczny nic nie da, bo hormony rozwalone. Jeśli już musisz rzeczywiście zrzucać i chcesz być na redukcji, to keto jest najlepszą opcją i to nie dlatego, że jesz ile chcesz a chudniesz, bo żadna cudowna dieta tak nie działa, ale jest łatwiej przez nią przejść bo masz lepszą sygnalizację w ciele na poziomie hormonów greliny/leptyny. Poza tym chyba jesteś początkujący, tak? Tak wnioskuje, skoro chciałeś wydawać na trenera by Ci ćwiczenia pokazywał. I bierzesz do tego Johimbine? XD Nie no kurwa panie, tu jest połowa rzeczy do zmiany, bo wydasz masę hajsu, rozwalisz zdrowie, no ale siłą rzeczy te 5 kg będziesz miał mniej, nie wiem czy gra warta świeczki Co do kwestii żywieniowych, to już koledzy odpowiedzieli wcześniej.
  21. Sam jestem posiadaczem zarostu i od siebie proponuje kupić przede wszystkim kartacz do rozczesywania włosów, szampon do brody i jakiś olejek do brody, choć niektórzy polecają nawet zwykły, spożywczy olej kokosowy nierafinowany. Dasz trochę na paznokcia i później wczesujesz, tylko nie przesadź z ilością bo będzie Ci się świecić jak psu jajca xD Wosku do wąsów nie potrzebujesz, chyba, że chcesz sobie zrobić taki piracki, zawijany. Jeśli sam sobie modelujesz i przystrzygasz brodę no to zakładam, że trymer i nożyczki masz. Także jak dla mnie tylko te rzeczy co wymieniłem wcześniej, w zupełności wystarczy do pielęgnowania brody.
  22. Patrzę na tytuł i myślę sobie, wszedłem na wykop. Okazuje się, że to braciasamcy. Co do tematu - mam wrażenie, że panie sprzed 10-15 lat kiedy miały te 20 lat, to jeszcze można byłoby je nazwać polkami, bo faktycznie były dość ładne jak na słowianki, wiadomo jednak historia naszego kraju jest taka a nie inna i zwyczajnie nie jesteśmy jednolici a mieszaniną wielu genów, kozaków, turków, szwedów. Teraz odnosi się wrażenie, że te dziewczyny, w szczególności młode wyglądają tak samo - mam badoo, randki i sobie to obserwuje, i mam wrażenie, że mam do czynienia z atakiem klonów. Ale myślę, że to nie kwestia tylko polek, ale ogólnie wszystkich kobiet, które chcą być jak najbardziej podobne do nowoczesnych, "modnych" kanonów piękna. Kiedyś piękne były naturalne dziewczyny bez makijażu z rubensowskimi kształtami, obecnie masa tapety, plastiku, wcięcia w talii czy figura klepsydry. Co czasy, to inne kanony piękna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.