Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez tytuschrypus

  1. Jeśli @deomizaczyna od tego, że tai skąd jest, to ja nie wróżę nikomu z taką osobą żadnej dobrej przyszłości. 

     

    Tak, tak - nie dajmy sobie wmówić, że gówno to czekolada, albo nic nie znaczące, małe gówienko. Parafrazując - jak taka zaczyna od krycia się z tym, skąd jest i jeszcze to sobie racjonalizuje, to na czym skończy? Aż dziw, że żaden z doświadczonych samców na to uwagi nie zwrócił. I teraz dziewczyna ledwo kogoś zapoznała, a już musi rozkminiać jak tu naprostować niewinne kłamstewko...

     

    Sorry, młoda damo, ale jak się czyta Twoje posty to alarm aż wali po uszach. 

     

    @Gr4ntlajki mi się skończyły, ale pełna zgoda;)

  2. 11 godzin temu, Panther napisał:

    Jeden facet wrzucił do ,,friend zone" dziewczynę która chciała się zabawić jego kosztem i kosztem swojego chłopaka i niemalże wszyscy tego kolesia gnoicie.

    Nie zauważyłem, żeby ktoś go "gnoił". Po prostu wskazane mu zostały schematyczne zachowania Pani. 

    Jeśli zachowanie kobiety przyrównać do krzywej normalnej, to Autor wątku po prostu przekroczył punkt zainteresowania samicy i już po ptokach, za późno. 

     

    Wszystko zależy od tego, czego chciał. A jak widać z jego wypowiedzi, sam do końca nie wie. Bo albo jak to świetnie wyłuszczył @Quo Vadis?bierzesz się za nią, albo nie bierzesz. A Autor nie wziął się, ale potem zaczął kminić że może jednak by się chętnie wziął, w sumie czemu nie. I to jedyna rzecz, za którą go można krytykować. Ale nie przesadzajmy z gnojeniem.

    • Like 1
  3. 27 minut temu, Imbryk napisał:

    Ta baba niewarta jest Twoich listów.

    Teraz oczywiście wiem to. Wtedy uznałem, że prawilnie będzie jej napisać, co do niej czuję. Oczywiście, że były to perły przed wieprze, bo ta laska przejmowała się tylko tym, co wypić, z kim i kiedy i co mówią o niej koleżanki i liczni "koledzy" (czyli bolce - po czasie zrozumiałem, że w jej otoczeniu NIE MA kolesia, z którym by się nie bzykała, a jeśli są to nieliczni, takie towarzystwo). I jakoś od początku coś krzyczało, że to nie ma sensu. Podam przykład - ja kupuję buty szyte na miarę, ona uwielbiała zbierać gazetki z lidla. Żeby jeszcze była ładna albo młodsza;) Liczne znaki ostrzegawcze od samego początku były. Gdybym o kilka rzeczy zapytał w czasie trwania tej "przygody" na forum, byłoby inaczej. Gdyby kilkunastu kolesi szybko sprowadziło mnie na ziemię. A tak? Moi koledzy wszyscy co do jednego to klasyczni białorycerze. 

     

    31 minut temu, Imbryk napisał:

    Nie wiem co w nim bylo ale zakladam ze aby wyrazić co czujesz wobec niej.

    Hahaha... (jak sobie przypominam), coś że jeśli to wszystko złe co robiła to faktycznie było to, na co wyglądało, to niech mi da spokój, ale jeśli coś tam czuje to ja czekam, będę czekał, bo jest jedyną miłością... Dżizas. Przepraszam, muszę iść zwymiotować. 

     

    32 minuty temu, Imbryk napisał:

    Mialem podobnie. Rzuciłem super poukładaną, pracowitą i spokojną kobietę na rzecz bezrobotnych, nerwowych i zaburzonych pań. Bo była nudna.

    No to mam teraz kolorową karuzelę do przeczytania dla rozrywki w Świeżakowni.

    Czytałem Twoją historię - rzeczywiście hardcore. U mnie generalnie przebiegło to znacznie łagodniej. Jest też trochę inaczej - mnie nie ciągnie co do zasady do takich Pań. To był jeden, jedyny wyjątek. Kobiety przed nią i po niej to zupełnie inne typy, bardziej na moim poziomie, mówiąc wprost. Nie mogę tego u siebie określić ciągotą.

     

    1 godzinę temu, Heniek napisał:

    Byłej żonie daj już spokój. Było, minęło, nie ma po co do tego wracać. Nie wyjdzie wam. Na poczuciu winy wobec żony nic nie zbudujesz. Nie rób jej nadziei na powrót i daj jej ułożyć sobie życie na nowo, z kimś innym.

    Jasne, pisałem tylko o wyrzutach sumienia bardziej. Nie chcę nic z tym zrobić, bo to byłoby nie w porządku wobec niej, a nie zasłużyła sobie na to. Fakty są takie, że nie zrobiła nigdy, absolutnie żadnej rzeczy, o których tu wszyscy piszemy i które często sprowadzały nas na to forum. Dlatego mam do niej szacunek. Fakt, rozmawiamy i widujemy się czasem, ale lata temu już zauważyliśmy, że jesteśmy świetnym zespołem - zaplanować coś a potem wykonać razem jak zadanie - w tym byliśmy bezkonkurencyjni. Jako klasyczna para - słabo. Wbrew pozorom, najlepiej sprawdzilibyśmy się jako wspólnicy biznesowi.

    • Like 2
  4. 9 godzin temu, deomi napisał:

    Ogólnie uważam że osoby nieatrakcyjne seksualnie mają przerąbane. Uważam że to bardzo, bardzo niesprawiedliwe i przykre. Ale ja nie zmienie tych okropnych praw człowieczego buszu. 

    Jakie to słodkie. 

     

    Ale przecież możesz coś zrobić w tej sprawie - poświęć się, daj @self-aware, jeśliś faktycznie tak atrakcyjna jak mówią/mówisz?

     

    • Haha 1
  5. @CalvinCandiezapomniałem o tym wspomnieć, rzeczywiście pachnie uzależnieniem. Czytając inne wypowiedzi autora tez mam wrażenie, że brakuje wewnętrznej pokory. 

     

    @koszykarzBracie, przemyśl jedną rzecz. Kobieta zwraca się do Ciebie w żałośnie morlaizatorski sposób typu "od Twojego zachowania wiele zależy", bo może. 

     

    Zastanów się nad tym, co w Twoim zachowaniu jest bialorycerskiego, że sobie tak pozwala. Bo gdybyś naprawdę był "alfa" sralfa, to by się nie odważyła. Kobieta, wobec której trzymasz ramę po prostu by się bała. Wiem, bo miałem w życiu i takie gdzie ja trzymałem, i taką gdzie nie więc mam porównanie. Więc nie tak jest nie tylko coś z nią, ale głównie z Tobą i Twoim zachowaniem względem niej. 

     

    Jak czytam taki tekst jak Ci napisała to płakać ze śmiechu się chce. Ale ona czuła, że może sobie na to pozwolić. Big Red Alert. Przemyśl to. 

     

  6. 2 godziny temu, Beno napisał:

    To problem kobiet i to one powinny się martwić w mojej opinii. 

    O to, to. Komu ts instytucja jest bardziej potrzebna? Temu, kto więcej zyskuje. A bezdyskusyjnie zyskuje więcej kobieta. Zapraszamy do pracy i samodzielnego utrzymania się. Znam trochę takich kobiet, na kierowniczych stanowiskach. Inne śmieją się z nich, że są bezdusznymi sukami robiącymi karierę i kwestionują ich kobiecość. Co zabawniejsze i smieszno-straszne, często krytykują też mężczyźni. 

     

    Ale te kobiety jakoś ciśnienia na śluby i związki nie mają, jak zauważyłem. Bo nie muszą. Spierdolina zaszła niestety tak daleko, że zupełnie jawnym planem zawodowym wielu kobiet które Nam zawodowo jest z kolei namówić misia na ślub, dziecko, ciąża i siedzieć w domu. Sekretarka w mojej firmie się nawet z tym nie kryje. 

     

    W ogóle mam taką refleksje na temat małżeństwa, że otoczka wokół niego jest iście upiorna makabryczna. Przypomina mi obrzęd, w którym Ty jesteś w centrum, szaman zaś tańcząc wokół Ciebie symbolicznie markuje Twoją śmierć... A potem faktycznie przejeżdża Ci nożem po gardle;) 

     

    Spójrzcie na te wszystkie "żarty", na gadki o tym, jak to w jakimś tam domu tak naprawdę rządzi kobieta, na te zakłopotane uśmieszki pantofli i ich słowa "sam, zobaczysz, jak to będzie". Na wieczory kawalerskie mające wymowę - wyszalej się teraz, bo idzie niewola. A potem co? Żarty żartami, ale tak jest. 

     

    Większość moich znajomych po ślubie zostało przez samice zniewolonymi totalnie. Pasje i zainteresowania były bezlitośnie kastrowane pod zarzutem, że wydawanie pieniędzy na duperele, bo trzeba tylko na dom i dziecko. Same panie zresztą żadnego hobby jak się domyślacie nie mają. Wyjścia? Tylko za zgodą. Pełna niewola. I tak żyje wielu nieuswiadomionych samców. 

     

    I dlatego coraz mniej facetów chce się żenić. Bo widzi, że z tym małżeństwem to nie żarty. Ze to faktycznie tak się kończy. 

    • Like 8
  7. 4 godziny temu, CalvinCandie napisał:

    Co do zachowania, jeśli miniecie się i powie cześć, to też odpowiedz cześć i nic więcej. Brak odpowiedzi by tylko ujawnił, że nadal cierpisz i zachowujesz się jak buc

    I tak właśnie planuję zrobić. Gadki z jej strony i szczucia cycem się nie spodziewam. Mimo, że dziewczyna leci mocno schematami i jak czytam forum to widzę ją w co drugim temacie, to nie też ona konfrontacyjnej natury - społecznie jest raczej tchórzliwą osobą i jeśli zobaczy mnie z innymi kobietami raczej nie będzie się zbliżać. 

     

    Najbardziej chodzi o ten wstyd, ale to po prostu muszę przełknąć i iść dalej. Tak jak w sumie przelknalem, żeby napisać o tym do Was. 

     

    Ale tak jak @SennaRotpisze - z tym, że była ona doświadczeniem już się godzę i już to sobie układam w głowie w ten właśnie sposób. Część moich myśli z pewnością jest spowodowanych tym, że moja ocena upadła na łeb na szyję. 

     

    Dopiero wracam do siebie. Właściciel jedyne co mnie pociesza to to, że jakaś intuicję mam. Muszę tylko wyciągnąć wnioski i nigdy więcej nie brnąć z uporem lodołamacza wbrew niej. 

     

     

  8. @baron Ungern von Sternberg

     

    Na studia za późno nie jest, ale skończenie prawa + aplikacja to jak znalazł 10 lat. Widzę, że mamy podobny wiek i zarabiamy podobnie;) 

     

    Z tym że ja mam kredyty:p

     

    W prawie trzeba mieć znajomości, inaczej po aplikacji nawet nic Ci to nie da. Nie polecam tego kierunku. 

     

    Zakup mieszkań na wynajem w dużych miastach to dobre wyjście. Sam właśnie kupuje dwie. Przy obecnych stopach procentowych mieszkanie to znacznie lepsza inwestycja. Tylko, że jeśli chcesz teraz zacząć odkładać, to nawet w tym tempie może być po koniunkturze. 

     

    Poczytaj o inwestycjach, dywersyfikacji portfela i spróbuj różnych rzeczy. Mój core to właśnie mieszkania w okolicach studenckich, bo studentów w moim mieście nei zabraknie;) 

  9. Bracia, dzięki wszystkim za odzew. Postaram się odpowiedzieć wszystkim naraz i każdemu z osobna;) Na pewno kulturalnie, acz dosadnie uświadomiliscie mi, że do przepracowania jeszcze daleko. 

     

    3 godziny temu, Adolf napisał:

    Zalecał bym też na jakiś czas odwyk od kobiet, wpierw ogarnij sam siebie.

    Tak już się dzieje w sensie związków, przygodnych seksów... Zrozumiałem, że to nie cel życia, najprościej mówiąc. Po tej sytuacji zresztą miałem jeden jako tzw plaster (trzeba to nazwać po imieniu, choć nie jestem z tego dumny) oraz całkiem ciekawie rozegrałem pannę, która do tej pory dymała facetów dookoła, uwodziła i zostawiła. Pierwszy chyba raz ją coś takiego spotkało, intuicyjnie w jej przypadku działałem tak jak to się powinno robić. Rama, brak zaangażowania... I poszło rąk jak zwykle kiedyś. Teraz skupiam się na sobie. 

     

    2 godziny temu, Tornado napisał:

    Ogólnie poczytaj co to jest rama, stereotyp wizerunku/kreowanie.

    Ja to, żeby było zabawniej, wszystko znam. I stosowałem, z właściwymi dla tej postawy rezultatami. A przy tej jednej kobiecie odcięło mi rozum. To zresztą jeden z motywów, dla których to opisuję, poza poradą. Żeby inni widzieli, że trzeba zawsze być czujnym. 

     

    W świetle tego co napisałem powyżej zabrzmi to zabawnie, ale do tej pory nie miałem problemów z kobietami, w dorosłym życiu jeśli jakaś chciałem mieć, to miałem. Fakt, że nie celowalem w jakieś gwiazdy. 

     

    2 godziny temu, Kespert napisał:

    Ona będzie mogła powiedzieć "przecież on kiedyś już mnie rzucił, teraz nie jestem mu nic winna".

    Tu akurat sprawa jest prosta - mam wyższe SMV od niej. Gdyby pojawił się koło niej wiedząc że jest sama ktoś przystojny i z większym hajsem to nie mam złudzeń, że by dalej chciała ode mnie czegokolwiek;) 

     

    Godzinę temu, AR2DI2 napisał:

    sobie tą imprezę, bo się wyłożysz.

    Hmm, po pierwsze nie chce bo gra tam dużo zespołów które lubię, po drugie to festiwal i jakby nawet jak tam będzie jest szansa że jej nawet nie zobaczę. Ale być  będzie. Muzyka to moja pasja. Na tyle mam to przepracowane, że nie zrezygnuje z pasji dla jakiejś panny. 

     

    2 godziny temu, Kespert napisał:

    Może to nie będzie pozytywne, ale jesteś pewien że w małżeństwie nie byłeś "pod pantoflem" tak subtelnym że aż go nie było widać?

    Bardzo ciekawy wniosek. Nie wykluczam. Myślę w tym momencie o tym, że żona była zaskoczona tym, jak szybko się "pozbieralem". Ułożyłem życie na nowo, znalazłem i urządziłem mieszkanie. Ona długo dochodziła do siebie i nie mogła uwierzyć. Dusilem się w małżeństwie... 

     

    Godzinę temu, blck.shp napisał:

    Zrezygnowałeś z niej na rzecz znalezienia lepszej, bardziej towarzyskiej i spontanicznej kobiety,

    ... Ale nie aż tak, żeby być z puszcza łaską i kłamliwą panną, która jeszcze bezczelnie twierdziła że ona taka jest bo boi się że ktoś ją oszuka (ach, ten schemat). Ale masz rację, myślę że łatwo się domyślić że doceniłem co miałem, bo po prostu takiej panny nie spotkałem wcześniej jak ta. A może inaczej - spotykałem. Ale uznawałem podobnie jak @Rnextbodajże pisze w temacie o dziewictwie - krótka piłka, jeśli ktoś robi coś czego nie akceptuję to odcinam się, nie kontynuuje znajomości. Tak zawsze robiłem i zawsze się sprawdzalo.

     

    Godzinę temu, SennaRot napisał:

    Boisz się tego spotkania bo upokorzyłeś się przed nią w tym jest punkt. To jest meritum. To tak na marginesie, wskazówka na przepracowanie.

    Poatawilbym piwo za to stwierdzenie bo nawet mój psycholog tego nie ogarnął, a Ty to podsumowałeś jednym zdaniem. Tak, to jest meritum! 

     

    Bo ja generalnie jestem człowiekiem który dużo od siebie wymaga. I czuje się upokorzony przed taką osobą zwłaszcza, którą jak wspomniałem wszyscy uważają za (upraszczajac) gorsza ode mnie. Co innego, jak przeciągnie Cię jakąś panna o wyższym SMV. Ale dziewczyna o mocno przeciętnej urodzie, dużej nadwadze, marnych zarobkach, uzależniona od alkoholu? Nasze pozycje i kompetencje społeczne były naprawdę na innych poziomach. Ja w pracy budzę raczej u swoich pracowników respekt, ludzie się mnie boją (z tym akurat walczę, bo nie ma czego). A wobec niej  byłem bezradny, pierwszy raz. I dlatego masz rację - głupio mi. Ze facet, na którego ta dziewczyna poleciała zresztą bo był wobec niej chłodny, okazał się pipą. Ze trzymał ramę, miał swoje zasady, a wobec niej totalnie się ukrył choć nie było warto. 

     

    Muszę się na tym skupić. Nie mam juz problemu ze ona się otrze cycem, jej bolcowi postawilbym wódkę jeśli to była jego inicjatywa (bo przecież wiadomo że się kilka dni po tym jak ja zostawiłem z powietrza nie wziął), ale ponieważ wiem że raczej jej to mu raczej współczuję... Także obawa przed tym spotkaniem to nie jest coś o czym często się tu pisze. Nie czuję nic do niej i dlatego to co piszesz @Bonzow ogóle nie dla mnie:)

     

    Nie chce mieć z tego seksu, nie chce wzbudzić czyjejkolwiek zazdrości, chce wie trzymać od ludzi z taką, szumnie mówiąc, hierarchia wartości jak najdalej. Nigdy nie znałem takich dużych dzieci jak ona i jej znajomi, którym wszystko jedno co jedzą, w co się ubierają, gdzie mieszkają.... Byleby do imprezy w weekend. Najlepiej domowki, bo tak taniej. A ja na weekend wolę wyskoczyć np do Wiednia. Taka to była różnica. I dlatego @SennaRottrafił@SennaRottrafił. Gdyby to był kumpel, przed którym się tak upokorzylem tak samo obawiałbym się tego eventu. 

     

    Cóż, drogi @Bonzo: i ja odwołam się do tego samego klasyka. "czas ruszyć bryłę z posad świata i nowymi pchnąć ją tory" ;)

     

    Dzięki za to, że jesteście Bracia!

     

  10. Ten temat można zakończyć jednym zdaniem. A nawet jego równoważnikiem.

     

    Nikogo nie wybierasz.

     

    W życiu normalnej, dorosłej, zrównoważonej osoby nie są to "wybory". Wybór byłby jakbyś musiał zastrzelić kumpli albo ją, bo inaczej sam zginiesz. Tutaj po prostu wychodzisz z kumplami tak jak było ustalone. Każdy, kto w takiej sytuacji szantażuje Cię emocjonalnie nie jest godny tego, by się z nim wiązać i może to wiązanie przynieść więcej szkody niż pożytku. Zresztą, szkody Tobie już przynosi.

     

    Szantaż na niskim poziomie. Utnij kontakt.

    • Like 5
  11. ...

     

    Ja jestem tu nowy i wiem, że tak nie wypada, ale...

     

    Qrwa, Panowie, przecież to się czytać nie da. Rzekomo była prostytutka najpierw zakłada temat, w którym między innymi jest o tym, że jest jej źle bo uprawiała wielokrotnie seks z różnymi partnerami i było ich wielu, a potem udaje że nie wie co to jest "nieszanowanie się", odwraca kota ogonem, a bracia jej tłumaczą przez 2 chyba strony. Uważam, że @Rnexttrafnie diagnozuje;)

     

    A jeśli się myli, to parę słów ode mnie, @Sara

     

    Doświadczenie nauczyło mnie, że kobiety przeważnie nie lubią mierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Więc może nie zrozumiesz. Ale napiszę krótko - o tym, czy za duży przebieg nie zniechęci żadnego "przyzwoitego" faceta (skrót myślowy, mam nadzieję że go ogarniasz, bo nie chce mi się potem dyskutować i tłumaczyć Ci o jakiego chodzi) mogłaś myśleć, jak dawałaś często i chętnie różnym, a Ci "przyzwoici" zapewne nie byli nawet przez Ciebie zauważani. Albo rybka, albo akwarium. Masz duży przebieg i to nie znaczy, że była prostytutka, jeśli jest atrakcyjna i panna lubiąca przygody nie znajdzie sobie nikogo, że absolutnie każdy ucieknie. Nie. Znajdziesz i przyciągniesz po prostu takich jak Ty sama. Jak to ktoś trafnie powyżej określił - zasmakujesz własnego leku.

     

    Przyzwoici to nie dla Ciebie. Już za późno. Nawet jeśli go okłamiesz, pewne rzeczy zawsze wychodzą. Zwlaszcza natura człowieka. Powodzenia. 

     

    • Like 3
    • Dzięki 1
  12. Bracia, proszę o radę.

     

    Co prawda przywitałem się we właściwym dziale, ale witam jeszcze raz. Opiszę krótko mój problem. Czytam forum intensywnie od pół roku, przeczytałem już większość tematów, mam też za sobą No more mr nice guy oraz Kobietopedię Mistrza Marka. @Marek Kotońskiw tym miejscu serdeczny i gigantyczny salut dla Ciebie za rozkręcenie tej całej społeczności. Szacunek za to, co przekazujesz ludziom i z jakim zaangażowaniem. Co z tego wynika? Wiele z tego co opiszę opiszę z perspektywy posiadanej już wiedzy.

     

    Oczywiście byłem białym rycerzem na maksa. Wychowany na romantycznym modelu miłości, na poszukiwaniu tej jednej jedynej, nauczony, że faceci to chamy i sqrwysyny, którzy tylko wykorzystują podłe kobiety. Mój tato jest zresztą pantoflem podręcznikowym i to też miało pewnie olbrzymi wpływ. Byłem jednak białorycerzem specyficznym, bo kompletnie tak nie postrzeganym. W towarzystwie od lat, od liceum, mam raczej łatkę twardego, chamskiego i nie liczącego się z ludźmi sqrwysyna. Jestem też dość inteligentny i elokwentny, co w czasach okołostudenckich powodowało, że specjalnych problemów ze skonsumowaniem płci przeciwnej nie miałem i korzystałem z tego, mimo niedostatków urody dość licznych. Zresztą, ciężką pracą doszedłem do tego, że obecnie (mam 30 lat) zarabiam kilka średnich krajowych. 

     

    Co z kobietami? Po zakończeniu małżeństwa (z mojej inicjatywy, chociaż trochę tego żałuję, a zaraz napiszę czego), bezproblemowym zresztą, wplątałem się w związek z chaotyczną, "spontaniczną", "zabawową" panną. Totalnym przeciwieństwem mojej zrównoważonej, można nawet powiedzieć nudnawej żony. I co się stało? Z w miarę ogarniętego kolesia, który do tej pory był bezwzględny w życiu, biznesie (bezwzględny to złe słowo - jestem uczciwy, mam zasady, ale kalkuluję wszytko na chłodno i jestem bardzo nieufny) wyszedł bialy rycerz na maksa. Pani mnie urobiła, mimo że znajomi kiedy zobaczyli mnie z nią pukali się w czoło, ponieważ dysproporcja intelektualna, materialna między nami była dość duża, a dodatkowo dziewczyna urodziwa mega nie była, choć miała wdzięk i niejednego, oj niejednego partnera seksualnego wcześniej. Zresztą seks był z nią o niebo lepszy niż z byłą żoną. Dziewczyna o rok starsza ode mnie, zapoznana w pracy (tak, wiem, wiem - nie trzeba komentować. Zresztą, ona pracę zmieniła i finalnie miałem po prostu szczęście bo żadnych reperkusji nie było z tego powodu).

     

    Przebieg "związku" był bardzo burzliwy i samo opisanie go skrótowo teraz wywołuje u mnie zażenowanie, mimo że nikt mnie nie widzi gdy piszę te słowa aż kulę się w sobie, bo sam się nie poznaję. Do tej pory egzekwowałem u partnerek bez litości wszystko, miałem swoje życie i swoje zasady. Ta dziewczyna zauroczyła mnie jak żadna inna. Po dwóch miesiącach znajomości zdradziła mnie, a ja jej wybaczyłem, byłem na maksa zazdrosny, chciałem czegoś poważnego, do tego traktowałem jak księżniczkę podstarzałą wieczną singielkę, która miała 31 lat, a nigdy nie była w żadnym związku, miała tylko "kolegów". Zresztą, chętnych na jej wdzięk było wielu, ale na nic więcej - oczywiście wiadomo już czemu.

     

    Także Pani zdradzała, kłamała, oszukiwała i złapałem ją na tych klamstwach kilka razy. Zresztą - była uzależniona od alkoholu i ciągłych imprez. Co oznacza, że jak to pięknie w którymś poradniku określił imć @Mosze Redmiała więcej kutasów w dupie niż ja zjadłem śliwek. Zwłaszcza, że nie lubię śliwek. Typ wiecznego dziecka. Kilka razy rozstałem się z nią, a kiedy ona przyszła do mnie i wcześniej opowiadając, że mnie kocha nagle powiedziała "nie wiem co czuję" (klasyk), "może miłość to nie dla mnie bla bla bla" ja wqrwiłem się ostatecznie i napisałem do niej na messengerze (tak, wiem, wiem, właśnie się sam sfacepalmowałem) że mam gdzieś coś takiego i nie będę siedział i czekał, aż ona się ogarnie, albo nie będę orbitował jak jakiś tam jej orbiter o którym akurat wiedziałem. I tyle. 

     

    Nie opisuję wam pojedynczych sytuacji, zresztą można o nich poczytać kilka tysięcy postów na tym forum. Generalnie chciałem z niezbyt rozgarniętej kurewny zrobić przykładną żonę, matkę dzieci itd. i rezultaty tego były takie, jakie musiały być, a co widzieli wszyscy tylko nie ja:/ Uwierzyłem w to, że ludzie mogą się zmieniać, łyknąłem bez popity że przecież to tylko przeszłość, że ona brzydzi się samej siebie za to jak kiedyś po pijanemu dawała różnym kolesiom... Do tej pory ZAWSZE słuchałem swojej intuicji i odcinałem takich ludzi z buta - przez to miałem niewielu znajomych, ale spójnych ze mną światopoglądowo. Ale zechciałem się "otworzyć". No i pierwszy raz nie posłuchałem, a intuicja miała rację... Oblałem jakieś 300 shit testów, zdałem intuicyjnie dosłownie kilka, pani wiedziała że mnie w pełni kontroluje, w dodatku trafiłem na taką, która się absolutnie nie krępowała z tego korzystać. 

     

    Minęły dwa miesiące - ja zdecydowałem się na jakieś tam przygody, żeby odreagować, generalnie w końcu przestałem się nią zamęczać. I wtedy co? Panna napisała, że "tęskni". Co z tym zrobiłem? Ano podjarałem się. Przypomniałem sobie jej dupkę, pomyślałem, że jednak ona momentami się starała... klasyk. Umówiłem się z nią w kawiarni, bo napisała że chce "wyjaśnić temat między nami". Pół biedy, że wcześniej spotkałem się w niej z jedną swoją orbiterką, którą oczywiście skuszony wizją spotkania mojej kurewny zlałem całkowicie. 

     

    Spotkanie przebiegło w sposób uwłaczający mojej godności. Ja byłem przekonany, że jeśli pokażę jej, że wybaczam jej kłamstwa, zdradę, i chcę, żebyśmy zaczęli od nowa, będę dla niej atrakcyjny, że doceni to że nagiąłem dla niej swoje zasady, że traktuję ją poważnie. O słodka naiwności Oczywiście było dokładnie odwrotnie. A jak?

     

    Wręczyłem jej list, który napisałem przed spotkaniem z prośbą, by przeczytała go później. Pani na spotkaniu była cokolwiek wyluzowana, powiedziała że wszystko fajnie, byłem spoko, ale ona przemyślała, że nie chcę i w dodatku okłamałem ją, a ona tego nie wybaczy. Jak się domyślacie, nie okłamałem jej, za to ona wielokrotnie okłamała mnie. Padłem więc na kolana i zacząłem prosić, by zmieniła zdanie (tak, to prawda - wstyd pisać). Coś tam potem nawet zalizałem. Pisałem rozpaczliwe smsy, maile, udowadniałem, że przecież jej nie okłamałem, zarzucałem, że kogoś na pewno ma.... Zaprzeczyła. 

     

    W końcu emocje minęły. Odpuściłem. Czas zrobił swoje. Paradoksalnie, pomogło to, że panna zaczęla wrzucać na pewien portal zdjęcia, z których wynikało, że ledwo kilka dni po naszym rozstaniu pojechała już w góry z jakimś innym bolcem - innymi słowy wróciła do dawnego życia. W pewnym momencie powiedziałem "Dość". Wstałem. Wyrzuciłem absolutnie wszytko, co mnie z tą kobietą łączyło. Usunąłem zdjęcia bezpowrotnie. Zablokowałem jej numery, wszystkie media społecznościowe jakie znałem, numery usunąłem tak bym nie mógł ich odzyskać. Zmieniłem mieszkanie. Trafiłem tutaj, czytałem historie Braci. Zrozumiałem schematy i zasady. Odzyskałem część dawnych jaj. Poszedłem na terapię i odzyskuję radość z życia.

     

    Co mnie męczy i z czym chciałem prosić o radę?

     

    1. Wkrótce będę na wydarzeniu, na którym pewnie spotkam tamtą Panią. Na pewno z bolcem i dużą ilością znajomych. Sam będę z byłą żoną, z którą jestem w dobrych stosunkach i jej koleżanką. Przytyłem mocno, bo mam skłonności i zajadałem smutek po tamtych wydarzeniach sprzed pół roku. Wydaje mi się, że mam to przepracowane, ale trochę nie chcę tego spotkania. Nie chcę tej dziewczyny spotkać nigdy więcej. Jak się zachować w razie czego? Jak nastawić swoje myśli, żeby to wszystko negatywne nie wróciło? Czuję się jak pi...da z powodu tego, jak białorycersko się zachowałem i chciałbym to jakby "zamazać". Zignorować ją? Powiedzieć tylko cześć?

     

    2. Męczy mnie to, jak się zachowałem wobec swojej byłej żony. Czuję się, że zachowałem się jak kobieta. Za mało mi było wrażeń, a byłem w zwiazku z kobietą, z którą:

     

    -dorabiałem się od marnych groszy aż do tego co mam, bo poznaliśmy się pod koniec liceum

    -łączą mnie wspólne zainteresowania i poglądy

    -nigdy nie złapałem jej na kłamstwie

    -innych samców traktowała z odpowiednim dystansem

    -nigdy, absolutnie nigdy nie zrobiła krzywej akcji

    -na początku zanim się rozwiedliśmy przeszliśmy rozdzielność majątkową - rozliczyliśmy co kto komu jest winien, bezproblemowo - a ja zarabiam więcej (niedużo, ona zajmuje dyrektorskie stanowisko w dużej firmie) - i zawsze potem pilnowała sama najbardziej, by wszystko rozliczać sprawiedliwie po połowie

    -była ze mną wtedy, gdy zachorowałem i opiekowala się mną, nie ruszyła się nawet o krok

     

    I kilka innych. Nie było tylko zajebiście w łóżku, no i byłą znacznie mniej spontaniczna ode mnie, tak jak pisałem nudnawa. Typ domatorki. Po lekturze forum dochodzę do wniosku, że jest inna ponieważ... Ma w sobie sporo typowo męskich cech charakteru ;) Nie ma przez to za dużo koleżanek, bo kiepsko się z nimi dogaduje - jedzie wtedy ich brak logiki, zależność od humorków itd. 

     

    Można powiedzieć, że mam moralnego kaca. Wiem, że mógłbym do niej wrócić i dalej mamy kontakt, bo rozstaliśmy się w maksymalnej zgodzie. Obiecywała poprawę itd. Była wstrząśnięta tym, że chcę odejść. 

     

    Jeśli ktoś to wszystko przeczytał, dziękuję. I proszę o rady w dwóch ostatnich kwestiach.

     

    P.S. Jeszcze jedna ważna rzecz, dla wszystkich nowych którzy to przeczytają - to, co piszą doświadczeni bracia sprawdza się w 100% w relacjach między płciami. Bardzo fajnie pisze o tym @SennaRot (mnóstwo wartościowych wypowiedzi, czytałem zawsze z uwagą, dzięki). Słuchajcie i cieszcie się, że czytacie zanim popełnicie takie błędy, jak ja niedawno. 

    • Like 1
    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.