Skocz do zawartości

tytuschrypus

Starszy Użytkownik
  • Postów

    4659
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    67
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez tytuschrypus

  1. Jako były użytkownik japkowych urządzeń nie mogę potwierdzić. Degeneruje się przy jakimkolwiek ponadpodstawowym używaniu równie szybko (albo równie wolno, zależy jak spojrzeć) co Android. Nie jest wolny od bugów, co jest tym bardziej bolesne z uwagi na hermetyczne środowisko. Co do bezpieczeństwa systemu, to jest to niestety bzdura dla, proszę wybaczyć, lemingów. Nie można nazwać zamkniętego systemu, do którego kodu nikt poza producentem nie ma dostępu bezpiecznym. Dlatego nie ma bezpieczniejszego systemu niż system otwartoźródłowy, który możesz przy odpowiedniej wiedzy skompilować sam i nad którym kontrolę sprawują pisząc w uproszczeniu ludzie. Którego wszelkie luki albo niebezpieczeństwa i sposób działania można sprawdzić, zweryfikować, zbadać a nawet zmienić. Nad systemem otwartoźródłowym masz pełną kontrolę, nad zamkniętym nie masz. Apple robi dobre urządzenia dla nieprzejmujących się i nie mających dużych wymagań użytkowników, którzy wykonują absolutnie podstawowe czynności. Dla bardziej zaawansowanego użytkownika Apple to mordęga. Kiedyś jeszcze przekonywały przełomowym oraz unikalnym wzornictwem i rozwiązaniami technologicznymi - obecnie Apple już od dawna nie wyznacza trendów w tym zakresie, a nawet zdarza mu się nieudolnie kopiować. Ekosystem jest również mocno przereklamowany i ten sam efekt możesz obecnie uzyskać w tandemie chociażby W10 + Samsung, który mocno zacieśnia współpracę z Małomiętkim.
  2. Mamy inne zdanie w tej kwestii. To, że są duże zmiany robione nagle nie oznacza, że wszystkie zmiany mogą czy powinny być robione nagle. Są kraje bardziej rozwinięte, które przeszły tę drogę (Holandia bodaj) i tam przedsiębiorcy dostali 10 lat okresu przejściowego. I to jest normalne, i to jest cywilizowane. Jestem gorącym przeciwnikiem tak gwałtownej, bez dajracji, ingerencji państwa w gospodarkę i w to, jaką działalność można prowadzić. A Ty taką ustawę porównujesz do uwolnienia więźniów z łagrów, nyga please. Dlatego życzę Ci, żebyś pracował w branży, którą potraktuje się podobnie, bo jeśli teraz nie rozumiesz, dlaczego problemem jest zamykanie funkcjonującej od nie wiadomo jak długiego czasu branży z dnia na dzień, to chyba tylko na własnej skórze zrozumiesz. Będziesz miał kredyt na maszyny na 10 lat, firma się rozwija, branża legalna od kiedy tylko funkcjonuje pojęcie legalności branż, a oni powiedzą - "Panie, już nie wolno, zwijaj się". Naprawdę, to nie wydaje mi się trudne do zrozumienia. Jeżeli porównujesz Holocaust do uregulowanego i od dziesiątek lat prowadzonego segmentu gospodarki to mogę Ci tylko współczuć. Do polityki byś się nadawał, wiesz? Tam takie porównanka dobrze się sprawdzają. No ale tutaj bądźmy odrobinę poważni. Jeżeli spalanie opon jest legalne i ograniczone regulacjami, podobnie jak to co gdzie można postawić, to jak najbardziej jebnij. To kolejne, wybacz, typowo lewackie pierdolenie. Jakby tak patrzeć na to, że komuś jakaś działalność przeszkadza i hałasuje, to by ich gdzie stawiać nie było. Etyka to bardzo płynna sprawa. Ale jak każdy lewicujący nie przejmujesz się tym, dopóki coś takiego nie dotyczy bezpośrednio Ciebie. W Hiszpanii też się zgodnie z etyką i trendami dopierdala mężczyzn, bo oskarżenie ich o molestowanie jest prostsze od pstryknięcia palcem. Etyczne? Fajne? No nie. Warto patrzeć szerzej. W obrocie gospodarczym żadna legalna od długiego czasu branża nie powinna być zamykana z dnia na dzień. Ale nie oczekuję, że zrozumiesz.
  3. Prawa i los zwierząt prawami i losem zwierząt, ale ciekaw jestem jak by taki @maroon zareagował, jakby jemu ujebali od dziesiątek lat funkcjonującą działalność jedną ustawą z vacatio legis wynoszącym rok. To jest prawdziwy problem takiej ustawy. Rozumiesz, @maroon? Coś było dozwolone, wszyscy byli zadowoleni, jest to gałąź przemysłu, może nie gigantyczna, ale jest, a Państwo ci przychodzi i mówi: "Od teraz za rok zamykaj to gówno, bo jest nieekologiczne, nieetyczne i nie tego". Wziąłeś dotacje, kredyty może? Twój pech I jak w każdej lewackiej utopio - spierdolinie, gdyby ktoś takie lewackie metody zastosował wobec nich samych, pierwsi krzyczeliby jak zarzynane nomen - omen zwierzęta o gwałceniu ich praw. Ale lewakowi gwałcenie praw generalnie nie przeszkadza, o ile to nie są jego prawa. Takie ustawy powinny być absolutnie niedopuszczalne. Jeżeli już chcą sobie ujebać część przemysłu z jakichś ideologicznych przyczyn, to niech dadzą porządny okres przejściowy. Tyle.
  4. Uroczy temat. Najbardziej urocze jest oczywiście idealizowanie panny w wypowiedziach autora połączone z późniejszym nadymaniem się, jak to on bez emocji do tego podchodzi, ot tak tylko dzieli się historią, doświadczeniem, wnioski każdy wyciągnie sam... Ale wiecie rozumiecie, to wcale nie jest taka dupa co to daje dupki pierwszemu lepszemu ? Hehe, no pewnie że nie, przecież Ty nie jesteś pierwszy lepszy, co nie? Normalnie ona nigdy, przenigdy by tak nie zrobiła, tylko z Tobą, no bo jesteś przecież wyjątkowy... Ładne (pewnie nieświadome) podbudowanie ego. Gdzieś tam już się pojawiają myśli o tym przeznaczeniu, o tym płomiennym uczuciu co to was połączyło, tak silnym pragnieniu że panna przyjechała 80 km (80 km! Słownie słuchajcie osiemdziesiąt kilometrów i to taksówką!) się dymać. Ale to męża wina, nie dbał o nią ?Rzeczywiście brzmisz jak prawdziwy lider Co nie zmienia faktu, że ja tam chłopaka nie winię - za to panna godna jest najwyższego potępienia, a rojenie sobie że pospolite kurwiszcze to prawdziwa himalajka jest szczytem naiwności. Ona wiedziała że ma męża, mimo to dała dupy. Każdy, kto myśli że to wina męża i że z innym nie pójdzie w tango jest tejże naiwności imperatorem. P.S. Zakładam choćby dla czystej dyskusji, że historia jest prawdziwa.
  5. Jeśli chcesz rzeczowej porady, musisz bardziej konkretnie rozpisać case study i warianty, nad którymi się wahasz. To jest zbyt duży poziom ogólności, żeby coś przydatnego doradzić, zamiast rzucić paroma ogólnikami
  6. Takie artykuły to obrzydliwa propaganda współcześnie lansowanej ideologii. Rzygać mi się chce jak czytam takie rzeczy, serio. To właśnie media kształtują oderwany od rzeczywistości obraz w tym obszarze, ciemne masy czytają i mamy potem to co mamy. To jest budulec matrixa jaki znamy.
  7. ? Już pędzę. Jeżeli to zbieg okoliczności i osoba o takim samym nicku, takim samym avatarze wygłasza takie same poglądy, to oczywiście przepraszam ?
  8. Na tym forum: https://forum.film.org.pl/ Zakładam, że zbieżność nicku, avatara, poglądów i tematów nie jest przypadkowa. Nawet chyba jakieś bany dostawałeś. Tam już wszyscy mieli dość, więc założyłem że ze swoimi poglądami przeniosłeś się tutaj, a szkoda by było. Może faktycznie mogłem najpierw napisać priv.
  9. Oho, widzę że kolega pojawił się rozwalać kolejne forum, jak na innym już mieli dość jego męczenia o homosiach, czarnych, żydach, dostępie do broni i innych żywotnych prawackich kwestiach
  10. Jest jeszcze jedna rzecz, o której często wspominamy tu na forum i w tym kontekście też ma zastosowanie - socjalizacja w kierunku zasad, honoru itd. Kobiet ona nie dotyczy. Dlatego (choć rzecz jasna nie tylko) mężczyzna toleruje słabość kobiety, a kobieta słabości mężczyzny nie. W dawnych czasach, kiedy mężczyzna miał nieporównanie większe możliwości od kobiety, miało to uzasadnienie. Kobieta była tą słabszą odgórnie, systemowo. Ale od jakiegoś czasu to się już zmieniło i teraz kobieta ma wszelkie możliwości, by być tą silną. Tylko nie chce. A Ty masz być, koniec, kropka.
  11. Skąd mogłem wiedzieć, zerknąłem na temat, to się wypowiedziałem Ostatnio rzadziej zaglądam. Zgadzam się generalnie, że nie ma co wałkować ale świadomość warto mieć. Z mojego doświadczenia pisanie "Aaaaa, to tylko takie karyny tak myślą" jest przegięciem w drugą stronę i utrwalaniem matriksa. Dla mnie przy wychodzeniu to była ważna rzecz, bo przez lata żyłem w innym, białorycerskim przeświadczeniu że nowoczesne wyzwolone postępowe kobiety tak nie mają, potem się dowiedziałem, na moje ślepe zezowate szczęście nie na własnym przykładzie tylko z otoczenia. Tak, to jest właśnie ten bullshit, o którym wspominam. Niektóre panie zrozumiały już, że internet to nie anonimowość, tylko miejsce gdzie trzeba się kreować tak samo jak w realu, inne nie.
  12. Wręcz przeciwnie, to jest głos może "karynowy" i pacholęcy, ale szczery i prawdziwy, podbudowany obecnymi czasami i poczuciem bezkarności w internecie. To jest innymi słowy dokładnie to, co kobiety* myślą w tej kwestii tak naprawdę, bez dyplomatycznego pierdolenia, którym jesteś karmiony jako mężczyzna w realu. Jeżeli ktokolwiek myśli, że to jest tylko podejście do tematu jakiś karyn, a prawdziwe kobiety, wyrobione wielkomiejskie "intelektualistki" z ajfonikiem pełnym inspirujących cytatów i czarno białych zdjęć wyrażających siebie uważają inaczej, to rzeczywistość kiedyś wystawi mu rachunek za tę naiwność. Jak już zostało napisane po wielokroć - kobiety słabością mężczyzny gardzą, w sposób mniej lub bardziej uświadomiony i mniej lub bardziej uzewnętrzniony. Niezależnie od tego, jak bardzo są "wyzwolone" i jakie mają możliwości, by ciężar i odpowiedzialność za wspólne życie przejąć od mężczyzny, kobiety* w ogólności zawsze oczekują tej odpowiedzialności od mężczyzny. Jeżeli ich obecny mężczyzna z tej odpowiedzialności się według ich oceny nie wywiązuje, to albo będą nieszczęśliwe, albo znajdą nowego, a te bardziej wycofane będą czekać na nowego ale przeskoczą bez wahania. A jeżeli obecnie tak jest, to nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek się to miało zmienić, choćbyśmy osiągnęli dzięki np. wymuszanym parytetom bezwzględną równowagę w kwestii możliwości zdobywania zasobów. Oczywiście w rzeczywistości usłyszycie coś dokładnie przeciwnego, zgodnego ze współczesną ideologią, a młode entuzjastki starbunia i kieliszka wina w rozmiarze XXL z natchnionym uśmiechem na ustach będą wam opowiadać, że absolutnie mężczyzna ma prawo do słabości i to jest nawet fajne i sexy, że on czasem jest bezradny i potrzebuje pomocy. Hehe. Na marginesie - doświadczenie uczy, że w przytłaczającej większości kwestii kobiety niezależnie od swojego statusu myślą podobnymi schematami, stereotypowa wykształcona i niezależna mieszkanka dużego miasta różni się od stereotypowej wiejskiej karyny jedynie wieloznacznymi uśmieszkami i ciuchami, natomiast gdy przychodzi do elementarnych kwestii różnicy nie ma. Dodam, że wiedzy zawartej w niniejszym poście bardzo, bardzo długo nie byłem świadomy i nabycie jej to jeden z moich kamieni milowych w wychodzeniu z matriksa. Oczywiście popkultura pcha w nas zupełnie inny obraz, jak to mężczyzna ma prawo do słabości, może nawet płakać, a dobra kobietka będzie dla takiego mężczyzny wsparciem, nie można być takim stereotypowym złym zmaskulinizowanym upartym mężczyzną bo to jest "be" i niedzisiejsze, a potem rzeczywistość pokazuje, że jednak kurwa niekoniecznie. * żeby się zaraz jakiś poprawny politycznie osobnik nie przyjebał - tak, nie wszystkie są takie, bywają takie które są inne, naprawdę wyzwolone i naprawdę samodzielne ale to promil niemal w rzeczywistości nie występujący. W praktyce, bo deklaratywnie to bardzo często.
  13. @ObliterarorZgroza, naprawdę. Chyba żyję w jakiejś innej rzeczywistości, na szczęście. Już nie marudzę.
  14. Z innej beczki, ludzie naprawdę tak formułują wypowiedzi? W pełni władz umysłowych, nie upośledzeni intelektualnie itd.?
  15. Nie o to mi chodzi. Nie polemizuję z Tobą, że powinien być prosty zrozumiały i widoczny tylko zauważam, że to czy jest zrozumiały, prosty i widoczny jest zależne od mentalności i jak ktoś ma w dupie regulacje, to żadna nie będzie dla niego wystarczająco jasna i i tak będzie twierdził, że to nie jego wina że on nie wiedział. A jeśli ktoś ma takie podejście, to choćbyś mu te piktogramy wytatuował na czole to powie, że on nie rozumie. Tacy jesteśmy jako społeczeństwo. Nie lubimy norm, są głupie, niedostosowane, zawsze wiemy lepiej, zrobilibyśmy mądrzej, mamy inną niestandardową sytuację itd. @Orybazy pełna zgoda, zwłaszcza że ja akurat dobrze znam temat i bynajmniej nie każdego "oszukał" sprzedawca, tylko ludzie pytali ile dostaną i brali pod korek, jednocześnie zaśmiewając się z "frajerów" co wzięli 3x mniej w złotówkach. O tym się nie mówi bo to nie po linii narracji o "banksterach" ale jednymi z pierwszych ofiar kryzysu frankowego byli co mniej bystrzy... sprzedawcy, którzy lecieli na koninkturze jako pierwsi i bawili się w archa na kredytach frankowych :) A potem na ulice i "oszukali mnie, ja nie wiedziałem"... Czego kurwa nie wiedział? Że kursy walut się zmieniają?
  16. To nie jest kwestia faktycznej niezrozumiałości, tylko mentalności. Dasz piktogramy w naszym kraju, to myślisz że nikt się nie będzie kłócił? Za mało wyraźne, nie widziałem, źle umieszczone, nieczytelne, niejasne, ja nie wiedziałem, zasady są po to żeby je łamać, już nie przesadzajmy, panie życia nie znasz, ja tylko na chwilę, nikomu nic się nie stało... Można tak bez końca. W branży finansowej tak właśnie było. Ludziska brali kredytów pod korek, dostawali pod nos wykresy, zasady kredytów skompresowane do dwóch kartek A4, bo się skarżyli że niezrozumiałe... A potem i tak nie czytają i tak, i tak mówią że niezrozumiałe i tak. Nie tędy droga. Całej sytuacji z tematu nawet nie skomentuję, bo po wielokroć zrobiono już to za mnie. Nie wiem, co w niej oburzającego, może to że gościa większe konsekwencje nie spotkały. Na pewno nie zachowania drugiej strony.
  17. I to jest oczywiście dobre, ponieważ należy wychodzić na przeciw skrajnościom, a oczywiście kobiety poprzez duże uzależnienie od społecznych oczekiwań pierdolą trzy po trzy to co wypada i to co dobrze brzmi, a nie to co jest prawdziwe. Tylko znów - redpill mówi o tym również operując skrajnościami. Myślę, że akurat czytając posty różnych użytkowników na tym dokładnie forum można zauważyć, że niezależnie od intencji operowanie skrajnościami nie wyszło części pacjentów na dobre. Z naukowego punktu widzenia głoszone są tu straszliwe herezje, widoczne nawet dla laika. Napiszmy wprost - niektóre tematy były żenująco infantylne a tym bardziej niebezpieczne, że zaprzęgające do tego naukę, badania, "opracowania naukowe" i to dopiero robi się nieciekawa sprawa. A - jak wykazałem w odpowiednich tematach - wystarczy mieć już jakąś wiedzę na ten temat i okazuje się, że badania albo są kwestionowalne, albo wydarte z kontekstu, albo w ogóle zmanipulowane, albo źle przetłumaczone z angielskiego (sic!) i ktoś nie zrozumiał ich właściwie. Ty patrzysz na to ze swojej perspektywy, ale obserwując Twoje raczej wyważone wypowiedzi to nie Ty jesteś "targetem" tego tematu, bo Tobie to wszystko nie weszło "za mocno". Ale niestety Ci, którym weszło krzyczą dość głośno, i krzyczą szkodliwie. W tym jest problem. Ale to są - jak już wiemy - skrajności. Prezentowanie deficytu dowolnych cech szanowanych w społeczeństwie skazuje Cię na margines. Za żulami i bezdomnymi nikt się nie ogląda, jakiej by szczęki nie mieli, prawda? Dlatego takie trywializowanie rzeczywistości i forsowanie poglądu "wygląd = wszystko jak nie masz szczęki to kobieta Cię nie pożąda TAK NAPRAWDĘ" jest bzdurne, głupie, szkodliwe i o tym jest w sumie cały ten temat. A ja myślę, że to co zacytowałem powyżej to jest sztuczny pogląd, ustawiony w roli worka treningowego, w który osoby przedawkowujące pilla walą, mimo że raczej rzadko kto tak uważa. Wręcz przeciwnie, myślę że każdy wie że wygląd ma znaczenie ale ja widzę pogląd, że ma wyłączne, w 100% determinujące znaczenie a to jest po prostu nieprawda, to jest pogląd nie znajdujący oparcia w rzeczywistości. W tym, że powołujesz się na swoje doświadczenia, nie ma nic złego, ale znów powołujesz się na skrajność, która jest marginesem :) Fakty są takie, że facet nie posiadający idealnego genotypu może wzbudzać prawdziwe pożądanie kobiety, może zauroczyć kobietę, może z nią stworzyć udaną relację. A w odpowiedzi na to jakiś pożal się borze z koziej dupy internetowy psycholog (z litości nie będę leciał po nickach) wstawi w odpowiedzi jakiegoś gościa na granicy deformacji z informacją, jak to nie dostał żadnego lajka na Tinderze i w swoim mniemaniu błyskotliwie będzie ironizował "wygląd się przecież nie liczy". Przecież to prostacka, żałosna manipulacja. Na szczęście nie tylko ja to widzę. Ale młodsi, mniej doświadczeni bracia mogą nie widzieć i może się w nich wytworzyć błędny obraz, że wszystko determinują Twoje geny i tylko czad, a potem nic. I ja w tym "Twoim" rozumieniu nie widzę nic złego ale nie oszukujmy się, to nie jest pogląd podzielany przez wszystkich i ja nie z takim poglądem polemizuję :)
  18. Pytajcie kobiet, jak należy się zachowywać żeby osiągnąć jakiś efekt, a na pewno dotrzecie do celu... Na pewno
  19. Spoko, rozumiem, dyskutujemy sobie po prostu, wymieniamy poglądy właściwie, także luz :) Po raz kolejny dobra synteza. Oczywiście nie jest tak, że w pillach nie ma ani grama prawdy, podobnie jak można coś pożytecznego wyciągnąć z filmów Zięby, ale jak się łyknie to w całości, to bardziej zaszkodzi niż pomoże. I jako dorosły jesteś w stanie właściwie zinterpretować swoje motywacje jako małe dziecko? Dysponowałeś wtedy wystarczającą świadomością własnych zachowań, ich motywów i ich konsekwencji by teraz ją przywołać? Śmiem wątpić. Abstrahując już od tego, że dzieci ogólnie są ładniejsze niż dorośli, to różnie z tym bywa. Moją pierwszą dziecięcą miłością była na przykład dziewczynka, którą najlepiej znałem - chyba (chyba z powodu, który opisałem wcześniej) nie była brzydka, ale były ładniejsze - jednak ją znałem i byliśmy dla siebie mili. Jak to się wpisuje w te wszystkie teorie? No widzisz - a ja mam inne doświadczenia, zainteresowaniem kobiet nawet w wieku licealnym czy gimnazjalnym nie cieszyli się najładniejsi w sensie rysów twarzy, tylko najbardziej bezczelni, wyszczekani, z pozycją w grupie, głośni, "zabawni" nawet jeśli byli przeciętni z wyglądu. Tylko to jest jeszcze inne zagadnienie, niejako obok tematu. Bardziej w temacie będzie pytanie - czy te dziewczyny, które się podobają albo nie, są idealne pod względem cech fizycznych, czy też nie. Czy nie pociągała Cię nigdy nie najpiękniejsza z całego zbioru kobieta. Bo ja wiem po sobie i znam wiele takich przypadków, że owszem. Są ładniejsze laski, ale ta nawet znana powierzchownie zachowuje się tak, że jest dla mnie atrakcyjniejsza. Na przykład jest bezczelna i wyszczekana i ja takie lubię, bo lubię potem w łóżku nad nią dominować. Lubię pewne siebie kobiety i zawsze pewna siebie kobieta wygra z niepewną siebie kobietą, nawet jeśli ta druga jest bliżej moich preferencji wizualnych. Jak to wyjaśnić? Wielokrotny lajtmotyw wszelakich pilli, bardzo widoczny tutaj na forum zwłaszcza, to operowanie skrajnościami. Są porównania czada z totalnie paskudnym z wyglądu kolesiem - wow, no kurwa odkrycie. Są antynomie ładna dziewczyna - brzydka dziewczyna. A przecież w rzeczywistości ludzie nie dzielą się na pięknych i brzydkich, tylko zdecydowana większość jest po prostu przeciętna i oscyluje wokół środka skali. No, ale na tym się tak fajnie nie buduje memików i infograficzek, co nie? Widzisz? Pille tak skrzywiły Twoją percepcję, że nawet przywołując wspomnienia rzeczywistości zaczynasz ją naginać do tej dualistycznej wizji świata, gdzie są wysocy, męscy i wysportowani vs niedojdy i to, że kobiety wolą totalne przeciwieństwo przegrywa to jest ta prawda objawiona i wyjaśnienie tego, jak działa świat? Nyga, please :) I znowu - czemu "łamadze"? Przecież ja nie stawiam przykładu łamagi, tylko po prostu normalnego, przeciętnego kolesia. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - rozumiem, że nie znasz żadnego przypadku, w którym kobieta była zakochana na zabój w mężczyźnie nie wyglądającym jak czad? Bo do tego się sprowadzają te memy pillowe żerujące na psychologii ewolucyjnej. Nie w "łamadze", "przegrywie" itd. Po prostu w "nieczadzie". Bo ja znam mnóstwo, z sobą na czele. Oczywiście, ale to nie jest rzecz determinowana przez wygląd, a żeby to stwierdzić to się moim zdaniem wystarczy rozejrzeć po ulicy, ja jakoś nie widzę samych par złożony z kobieta - umięśniony czad z kwadratową szczęką. Ale przecież jeśli żyjesz na tym świecie to wiesz, że tak nie jest. Osobami o wysokim statusie, samcami alfa, przywódcami, liderami mniejszych lub większych grup nie zostają wysokie czady z kwadratowymi szczękami, za którymi dupy latają. Takie czady to zwykle kończą edukację na gimnazjum, a potem myją Ci auto na myjni i jedyne dupy, które mogą zaliczać to jest jakaś osiedlowa patologia. I właśnie na tym cały wic polega, że wszelkie pille operując skrajnościami pokazują ten archetyp wszystkomającego i wszystkomogącego czada (w opozycji do przegrywa, oczywiście, żeby było "trudniej" i wcale nie w zmanipulowany sposób), a ja tego w rzeczywistości jakoś za bardzo nie widzę. Inny przykład - artyści. Nie wiem, jakiej muzyki słuchasz, ale w moich cięższych kręgach, w których obracałem się w czasach licealnych nieczadowi bynajmniej długowłosi gitarzyści mogli przebierać w tzw. metalówach. Jakim cudem? I to jest właśnie totalna nieprawda, która oparcia w rzeczywistości nie znajduje. A może Ty masz takie doświadczenia, bo po prostu latałeś za samymi dupami 9/10? Wracamy bowiem do tematu - czy znasz sytuacje, w których kobieta jest zakochana w nieczadzie. W zasadzie pełniej niż w moich poprzednich postach, zwłaszcza pierwszym, nie napiszę już co mi w redpill nie leży. Nie, że unikam odpowiedzi, po prostu nie chcę się powtarzać. Na pewno są rzeczy, które wyciągniesz i się przydadzą, ale w samym redpill są też tezy, które są ze sobą sprzeczne. No bo albo możesz zrobić x rzeczy, które zwiększą Twoją atrakcyjność, albo ta atrakcyjność jest zdeterminowana przez szczęki, centymetry (wzrostu), rysy i inne takie.
  20. To jest o tyle ciekawy pogląd, że psychologia dziecięca jest obarczona olbrzymim marginesem błędu głównie dlatego, że nie mamy pojęcia jak dziecko wiarygodnie zbadać, czyli żeby dowiedzieć się, co ono naprawdę myśli. Także tak naprawdę nie wiesz, na ile inne składowe takie jak np. śmiech, ton głosu, sposób poruszania się, ubiór czy ten charakter mają na to wpływ. A może mały chłopczyk "zakochał się" nie w tej z symetrycznymi rysami twarzy, tylko w tej która się do niego miło, uroczo uśmiechnęła? Trywializując z konieczności temat (ale proszę tego nie odbierać jako jakieś pedofilskie teksty, analizuję rzecz naukowo) cycków ta dziewczynka jeszcze nie ma, a to chyba istotny atrybut kobiecej fizyczności, co nie? Nie wiemy. Mamy zbudowane wzorce atrakcyjności złożone z wielu parametrów i to jest weryfikowalny na co dzień fakt. A ja bym się na Twoim miejscu zastanowił Naprawdę zaryzykujesz stwierdzenie, że kobiety nie podnieca np. pozycja mężczyzny w grupie, że nie buduje jego "autentycznej" atrakcyjności w jej oczach? Wiele było dyskusji między innymi na forum dotyczących tego, kim jest samiec alfa bo powszechnie akceptowalną wiedzą jest, że samiec alfa mający dominującą pozycję ma większe powodzenie u kobiet. A nie jest tajemnicą, że tak daleko jak sięga nasza wiedza na temat gatunku ludzkiego, samcami alfa nie byli mężczyźni o cechach forsowanych przez psychologię ewolucyjną. Jezus Chrystus porywał tłumy i założę się, że mógł wyruchać dowolną pannę bez kwadratowej szczęki. Upraszczam rzecz jasna, ale wiadomo o co mi chodzi. Dotknąłeś ciekawego zagadnienia, to znaczy dokładnie: No właśnie! Ale skąd koncepcja "pierwotnego pożądania", jeżeli nie z tez psychologii ewolucyjnej, które nie są weryfikowalne w tym zakresie? Powtarzam - wszystko, co wiemy o historii organizacji ludzkich społeczności dowodzi tego, że ludzie tworzą mechanizmy zupełnie różniące ich jako gatunek od pozostałych ssaków. Nie ma tak naprawdę żadnego dowodu na to, że my jako gatunek kiedykolwiek funkcjonowaliśmy inaczej i od samego początku psychologii ewolucyjnej to jest koronny argument jej przeciwników. Tak, tak - jedno z podstawowych założeń tego nurtu psychologii jest nieweryfikowalne, oparte na przysłowiowym "chłopskim rozumie", że skoro jesteśmy ssakami to gdzieś kiedyś musieliśmy zachowywać się dokładnie jak zwierzęta, a dopiero potem od tego odeszliśmy. Ale nie wiemy tego i nie dowiemy się. A jeżeli jednak nie? A jeżeli integralną częścią gatunku ludzkiego są właśnie wszystkie społeczne "nadbudowy"? Bo dla odmiany wszystko, co wiemy o ludzkości mówi wręcz coś przeciwnego, że zawsze jesteśmy gdzieś oderwani od tych zwierzęcych zwyczajów w dziedzinie stosunków między sobą. Warto przemyśleć Więc kiedy już pogodzimy się z tym, że od zarania ludzkość ma stworzone społeczne kwantyfikatory wartościowania poszczególnych jednostek i pozycja "w stadzie" nie jest oparta na cechach fizycznych, kwadratowych szczękach i innych takich, kiedy skonstatujemy oczywisty fakt, że o atrakcyjności jednostki świadczy wiele rzeczy, że atrakcyjność obiektywna w żadnym stopniu nie jest i zmieniała się w znanej nam historii X razy, że każdy z nas ma własne upodobania dotyczące samej tej fizyczności, często skrajnie różne, że te kanony (jak właściwie większość wartościowalnych zagadnień w historii naszego gatunku) też są kształtowane społecznie... To powinniśmy sobie zadać pytanie: czy coś takiego jak "pierwotne pożądanie" rzeczywiście istnieje i w dodatku jest takie istotne? I jak facet jest w związku z taką, to nawet na podstawie tematów ze świeżakowni z kim się zwykle buja ta panna na boku? Z czadem, czy np. z szefem? A co wiemy o tych, z którymi się buja? Dasz sobie głowę uciąć, że wszyscy ci kolesie, za którymi latają panny są czadami z kwadratowymi szczękami(znów uproszczenie, ale wiemy o co chodzi)? A więcej nawet - nie widziałeś nigdy kobiety zakochanej w kimś, kto nie ma kwadratowej szczęki? Bo ja widziałem mnóstwo, na czele z takimi, które jak pojebane latały za mną i nie mogłem się od nich opędzić, a czadem wizualnie nie jestem zdecydowanie. Odbijam piłeczkę. Jak ta ulubiona, będąca wytrychem do wszystkiego psychologia ewolucyjna wyjaśnia takie przypadki? Jakim cudem kobieta może być zabujana w kimś, kto nie wygląda jak ten obiektywnie zawsze atrakcyjny czad? Oho - w podkreślonej części już idziemy w sprzeczność z psychologią ewolucyjną. Jakie zachowanie? Toż to rzecz do zmiany, a nie szerokość barków, wzrost, zarys szczęki itd. Tfu, zachowanie- czy to oznacza, że na pożądanie można wpływać i wypracować sobie atrakcyjność? Przecież ona jest obiektywna, niezmienna i niezbywalna, jesteś czad albo nie jesteś. Nu, nu. Jak najbardziej, tylko że nikt nie neguje istnienie takich zjawisk, tylko z czego on wynika. Moim zdaniem, które obszernie powyżej uargumentowałem, na pewno nie z tego, na co wskazuje psychologia ewolucyjna. Dominacja - to nie jest rzecz związana z czadowymi cechami. Brak szacunku tego również w relacji z kobietą nie buduje się fizycznością, tylko zachowaniem. Rzeczą kształtowaną społecznie, nie biologicznie. Zgodzisz się ze mną? Bo jeśli się zgodzisz, to właśnie wrzuciłeś kolejny kamyczek do ogródka psychologii ewolucyjnej rozumianej w pigułkowy sposób. No właśnie nie. To nie chodzi o to, że forma jest infantylna i śmieszna, tylko że jest to oderwane od rzeczywistości, a przy tym w zdradliwy sposób oferuje proste wytłumaczenia na złożone tematy. Czytasz sobie takiego redpilla jako smutny bluepillowiec i nagle wszystko znajduje swój sens, walisz ręką w czoło i mówisz "No tak! Kurde, no tak faktycznie jest!". Z tym że jednak nie, ale po prostu w Twoim położeniu bardzo fajnie Ci to wszystko się wpisywało i dawało prostą odpowiedź, dlaczego Ci nie idzie. Nie. Pigułki są dla psychologii tym, czym jest ziębianizm dla medycyny. EDIT: mamy piękny przykład tego prostego wytłumaczenia "jak działa ludzkość" w kilku akapitach w tym np. poście: Widzisz, jakie to proste? No, z tym że rzeczywistość tak nie wygląda, a to jak to "kiedyś było" jest wyssane z palca, bo nikt tego nie wie. Idealny przykład na pierwszy rzut oka logicznie brzmiących, ale niestety przy bliższej analizie i konfrontacji z rzeczywistością bzdur.
  21. O właśnie. Jakie reparacje wojenne? Reparacje wojenne zarzucono po pierwszej wojnie światowej nie bez przyczyny i właśnie dlatego takiego tematu po zakończeniu drugiej wojny światowej nie było w ogóle. Po pierwsze, to między innymi reparacje doprowadziły (pośrednio) do powstania NSDAP i dojścia do władzy Hitlera. Po drugie, o czym się nie mówi, reparacje wojenne i tak nie zostały wypłacone z powodu Wielkiego Kryzysu, po którym temat zarzucono, bo po prostu nie było jak od winnych państw wyegzekwować należności, na których spłatę nie było ich stać. Polecam poczytać: https://histmag.org/Problem-reparacji-wojennych-19621/
  22. @17nataku moim zdaniem trafnie zdiagnozowałeś sytuację. To znaczy jakie wnioski po Twojej opowieści: - stałego związku to z tej mąki nie będzie, także uważaj żebyś się nie wkręcił z czasem, bo to nie ten materiał - chcesz ruchać co jakiś czas i jesteś zadowolony - ruchaj na zdrowie i korzystaj, aby ostrożnie - nie łudź się, że jesteś tym jedynym - typowe babskie pierdolety słusznie interpretujesz jako pierdolety
  23. ??? Z Ciebie to dopiero psycholog, nie ma co. No tak, przecież to proste - mi nie idzie z kolorowymi pigułkami, to je dyskredytuję. Bardzo fachowe i przenikliwe wnioskowanie przeprowadzone z Twojej strony, chylę czoła Bzdura i niczego takiego w tym co piszę o waszych wesołych pigułkach nie ma. Natomiast rzeczywiście jest tak, że założenia psychologii ewolucyjnej, czasem podstawowe, nie znajdują potwierdzenia w praktyce albo są nieweryfikowalne. Jeżeli na tych samych założeniach oparte są różne tezy, to błędność tych założeń poddaje w wątpliwość wszystkie z tych tez. I o tym, jak zostało zmierzone i ile ma wspólnego z rzeczywistością napisałem już słów kilka. Tak jak o niejednej tezie forsowanej przez psychologię ewolucyjną. To całkiem dobra synteza. Pigułki nazwałbym taką psychologią dla ubogich, nie urażając nikogo. Coś jak psychologizujące wpisy w jakiś Wysokich Obcasach czy coś, tylko po drugiej stronie barykady. Ale to bardziej w zakresie formy, natomiast co bardziej istotne mam negatywne zdanie na temat wielu tez psychologii ewolucyjnej jako takiej i tu już chodzi nie tylko o formę, ale o treść. Przykłady podawałem zarówno w tym temacie, jak w innych niejednokrotnie. Ja oprócz znajomości teorii jestem raczej praktykiem i wiele tez oraz głównych założeń psychologii ewolucyjnej nie znajduje potwierdzenia w praktyce, tak po prostu. Albo nie ma większego znaczenia w otaczającej nas rzeczywistości. Nie oznacza to, że uważam psychologię jako gównonaukę w całości i ogólności. Jak pisałem, inne jej nurty przekonują mnie bardziej i znajduję ich potwierdzenie w rzeczywistości wielokrotnie. Bardzo prosto - po pierwsze, na pewno w psychologii ewolucyjnej znajdą się twierdzenia znajdujące oparcie w rzeczywistości, ale to nie znaczy, że cały nurt uważam za bezbłędny. Zakładając ten temat chciałem osobom nie siedzącym w tej dyscyplinie właśnie unaocznić, że to nie jest tylko moje zdanie, tylko generalnie w psychologii nurt ewolucyjny jest raczej przebrzmiały i nieaktualny i z czegoś to wynika, to nie jest tak że ja sobie wymyśliłem że to jest niefajne, natomiast na BS jakby czas w tym aspekcie się zatrzymał. W każdej dziedzinie nauki dokonuje się postęp i pewne zjawiska są wyjaśniane w lepszy, bardziej trafny sposób albo się dezaktualizują. Tak jest nie wiem, w dietetyce na przykład. Psychologia nie jest tu wyjątkiem. Dodajmy jeszcze, że herezje, jakie niektórzy użytkownicy wypisują tutaj w tym temacie są niewyobrażalne wręcz i dowodzą braku znajomości elementarnych pojęć z tej dziedziny i przed tym też chciałem przestrzec zakładając ten temat. Odnośnie hipergamii - akurat dobrałeś przykład zjawiska, które pokazuje środkowy palec psychologii ewolucyjnej a przynajmniej tym jej tezom, które zdarza się tutaj poruszać na forum Hipergamia, z jaką spotykamy się w obecnej otaczającej nas rzeczywistości jest zaprzeczeniem tych tez. Bo zastanówmy się - hipergamia oznacza ni mniej ni więcej, tylko zjawisko dobierania przez kobietę partnera życiowego o wyższej pozycji społecznej. I to jest rzecz, którą często przy okazji dyskusji na temat bezsensowności tez psychologii ewolucyjnej poruszałem. Mianowicie - jakie cechy w dzisiejszej, otaczającej nas rzeczywistości stanowią o wysokiej pozycji społecznej? Jak dokonuje się selekcja? Kto zostaje wybrany przez kobietę na partnera życiowego, według jakich cech? Jak dobierane są sformalizowane związki, których celem w naszej organizacji społecznej jest bardzo biologiczna czynność, mianowicie spłodzenie i wychowanie potomstwa? Przecież to, jak wygląda ten proces od tysięcy lat to jest dokładnie coś odwrotnego do tego, co głosi psychologia ewolucyjna. Podkreślmy to - odwrotnego! Żadne kwadratowe szczęki, żadne szerokie barki, bioderka czy co tam jeszcze. My jako ludzkość od niepamiętnych czasów robimy wszystko wbrew psychologii ewolucyjnej. W myśl jej tez dążymy wręcz do samozagłady, z lubością dobieramy partnerów i mnożymy się (to bardzo ważne) nie z powodu ich cech biologicznych, tylko wszystkich innych - społecznych, materialnych itd. Napisałem "od niepamiętnych czasów" -a może od zawsze? Bo podkreślmy, że wszystko to co tak mądrze stwierdzają psychologowie ewolucyjni o tym, jak to kiedyś było w społecznościach pierwotnych to jest założenie, analogia wysnuta na podstawie zachowań innych zwierząt. Ale nie ma na ten temat żadnej weryfikowalnej wiedzy. A może nigdy tak nie było? Może jedną z rzeczy, które czynią nas ludźmi jest od samego początku inne motywacje zachowań niż zwierząt? Czy to oznacza, że atrakcyjność fizyczna nie ma żadnego znaczenia? Absolutnie nie. Ale rzeczywistość i między innymi zjawisko hipergamii, znana nam historia organizacji społecznych gatunku ludzkiego dostarcza nam mnóstwo przykładów, że bynajmniej nie jest to jedyna determinanta atrakcyjności. Uczciwie napiszę Ci, że moim zdaniem każdy kto prowadzi z grubsza normalne życie powinien widzieć, że na atrakcyjność i powodzenie u płci przeciwnej składa się znacznie więcej, niż tylko sam wygląd. A jeżeli tak, to sam się w sporej części z psychologią ewolucyjną nie zgadza. No, ale ja się mogę naprodukować, a potem znajdzie się taki inteligent, co napisze "Hehe, pewnie piszesz tak bo sam masz z tym problem, hehe", co jest wyżynami prymitywizmu, nawiasem mówiąc. P.S. Ostatnio rzadziej zaglądam na forum, z różnych przyczyn, także ewentualnych odpowiedzi mogę udzielać z opóźnieniem
  24. @samiecżetaWiedza przekazywana przez podlinkowanego wyżej Mr Vintage w jego książce czy na blogu (jeśli jesteś zielony w temacie, polecam książkę) powinna być wystarczająca, żebyś poznał podstawy i zaczął budować swoje stylizacje, zamiast kopiować takie, które Ci się podobają - zwłaszcza że bez tej elementarnej wiedzy możesz dobrać taką, która nie pasuje do Ciebie. Od tego zacznij, od wiedzy. Nie polecam przeglądania Insta i patrzenia, co też Ci się podoba "na oko".
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.