Skocz do zawartości

rampampam

Użytkownik
  • Postów

    164
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez rampampam

  1. Co decyduje o wyjątkowości NC? "Miejsce w którym policja nie potrafi wsiąść w auto i ciebie śledzić, nie potrafią nawet poinformować innych policjantów w autach żeby próbowali ciebie złapać. - Miejsce w którym można zabijać innych podczas robienia znaczników, no chyba że zbyt bardzo zbliżysz się do policjanta. - Miejsce w którym podczas śledztwa policja stoi w miejscu i nic nie robi, ale lepiej nie podchodź bo zaczną do ciebie strzelać. - Miejsce w którym każdy gang zajmuje jakąś dzielnice, ale co z tego skoro nie ma żadnych interakcji z nimi. - Miejsce w którym nie możesz rozmawiać z obcymi, bo nie. - Miejsce w którym straż pożarna nie istnieje. - Miejsce w którym nie ma parkingów, a wszystkie istniejące garaże są puste oraz nikt ich nie używa. - Miejsce w którym nie istnieją fryzjerzy, tatuażyści, przymierzalnie. - Miejsce w którym są [2] prostytutki na całe miasto. - Miejsce w którym istnieją całe linie produkcyjne braindansów, ale do wykorzystania z nich jest jakieś 5. - Miejsce w którym nie istnieją sklepy wielkopowierzchniowe (jak np. Wallmart). Jedynie małe bazarki i rynki. - Miejsce w którym mimo istnienia targów, nikt nie przywozi im ani nie zabiera towarów. - Miejsce w którym przechodnie nigdy nie robią zakupów. - Miejsce w którym nikt nie denerwuje się jak zaczniesz zabierać im jedzenie z domu albo będzie włamywać się przez zabezpieczenia. - Miejsce w którym większość budynków jest zamknięta do tego stopnia, że nawet przez drzwi nigdy nikt nie przechodzi. - Miejsce w którym wszyscy są nauczeni, żeby w przypadku strzelaniny należy wysiąść z auta, przykucnąć i czekać aż się skończy" Tak, to miasto bardzo ładne wizualnie, ale dość puste, wydmuszkowate. Sandboxowe Las Vegas z betonowymi ograniczeniami. Podobnie jest z głównym bohaterem z którym właściwie się nie utożsamiasz. Bohater odhacza co trzeba po ustalonej ścieżce przez twórców. Dialogi są niezgorsze, ale interakcje znikome. Zmiana wizerunku i ścieżki życia to mrzonki! To chyba miało być RPG? Jakim cudem zatem interfejs też pozostawia sporo do życzenia? Ok, jeśli to nie RPG to może bardziej FPS? Niech tak będzie, ale to nic wielkiego, przełomowego. Zresztą radość z pokonywania idiotycznych przeciwników jest licha. O modelu jazdy nie ma co dyskutować, to trzeba przeżyć Łatki łatkami, ale tutaj system gry jest wadliwy! Mnie się wydaje, że gdzieś w produkcji ktoś przeoczył pewne bugi, nie przeprowadzał testów, a potem wszystko "poszło". Z boku to wygląda tak, że Redzi wierzyli w swoją boskość i stwierdzili, że wszyscy to łykną, bo przecież recenzenci siedzą im w kieszeniach. Gierka jako film interaktywny z przerywnikami na walkę może zadowalać. Jednakże noty powyżej (maksymalnie) 8/10 uznam za swego rodzaju manipulację. Przy ocenie nie uwzględniam sterty bugów. Cyberpunk 2077 to niewątpliwie...polski produkt. Przypomina mi bigos. Jest w nim wszystko, ale jako całość budzi mieszane uczucia. Wolę już karpia
  2. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, czytając rady "nie kupuję na premierę". To chyba wiele mówi o relacji gracz (klient) - twórca (quasi-bandyterka). Myślę, że najbardziej uderzające jest to, że 7-letnie GTA V miejscami jest ewidentnie lepsze od tej hiperuberultragry. Niebywałe. W latach 90. bywało, że jakieś studio wypuszczało renderowane intro, które wyglądało kapitalnie i sugerowało, że takowy będzie gameplay. Potem oczywiście człowiek konfrontował się z pikselozą. Takie mini kłmstewko. Cyber to większa produkcja to i większy blef. Ciekawe co na to Rockstar i nie tylko
  3. Mnie tu nie chodzi o sukces komercyjny, a o podejście do klienta, manipulację, która jest poza dyskusją. Nabić ludzi w butelce to wielu potrafi.
  4. Spora kampania reklamowa, większe oczekiwania i...względnie miękkie lądowanie. Tak bym podsumował pierwsze dni po premierze tego RPG-a. Redzi mogli wydać grę tylko dla konsol nowej generacji i PC, ale wówczas spora część narzekałaby, że w ogóle nie może grać. No to wydano nieprzygotowaną wersję pod starszą generację i właściwie to jest bubel. Racjonalnym wyjściem byłoby (kolejne) opóźnienie premiery o parę miesięcy. Wzbudziłoby to chyba już oczywistą frustrację. Zresztą kiedy jak nie teraz zbić wielką kasę? Gracze siedzą na tyłkach z obiektywnych powodów, a w dodatku jesteś 2 tygodnie przed świętem komercji, tzn. Bożym Narodzeniem. Nie jestem sikającym z ekscytacji nastolatkiem, więc miałem umiarkowane oczekiwania wobec Cyberka. Dotychczasowe historie długo tworzonych gier (Daikatana, DNForever) nie napawały wielkim optymizmem. No ale jak zapowiadasz rewelacyjne, a może rewolucyjne Ferrari to oczekujesz przeżycia epokowego. Tymczasem dostaje bardzo fajną niedoróbkę. Na moim i7 7700k i gtx 1080 na pelnych detalach w full hd mam jakies 45 fps max. W sumie podobny wynik co do RDR2. Cyber to gra RPG, ale oryginalna. Nadzwyczajnie. Interakcje NPC-ami jest minimalna, wręcz śladowa. Ile to tych minigierek? No właśnie... Gra wydaje się dość pusta poza wiadomymi misjami. Zaskakująco dziwnie działa policja, pojawiając się znikąd. Najlepsi są kierowcy. Pozbawieni szczątkowej inteligencji nie są w stanie poradzić z ominięciem gracza na ich drodze. To już chyba w GTA 3 "kierowcy" jakoś reagowali. Matko święta, to prawie 20 lat Zapewne gra zostanie trochę zoptymalizowana, dojdą ciekawe DLC itd. Niemniej wydanie jej w takim stanie jest oczywistym skokiem na kasę. W normalnym świecie taki sprzedawca straciłby wiarygodność. Ubisoft był symbolem fuszerki...No był. Gra może dla niektórych być świetna. Ok, fabuła fajna, ale...może jestem za stary? Wydaje mi się, że cokolwiek by CDPR wydał to i tak by nie sprostał hype`owi. Aha, grafika bardzo ładna, ale...nie zawsze, nie wszędzie.
  5. Z tym stawianiem w pracy to jest jak z myciem zębów. Nikt Ci nie każe, ale jakieś konsekwencje swoich zaniechań możesz ponieść Przez lata utarły się pewne pseudozasady postępowania w danej grupie społecznej czy zawodowej. Wewnętrznie czujesz konflikt, bo w sumie to tylko praca i obcy ludzie, ale z drugiej strony nigdy nie wiesz czy Ci się nie przydadzą na drodze życiowej. Różne są koleje losu. Wiele nie stracisz, "ulegając" zasadom. Chociaż jak dla mnie to już może być po ptokach. Ktoś dobrze zapamięta, że opierałeś się "zasadom". Całą sytuację możesz obrócić w żart i wybrnąć. Męskie środowisko ma swoją specyfikę, tak jak kobiece. Osobiście pracuję głównie z babkami i wiem, że pewnymi przekonaniami, dla nas oczywistymi, lepiej się nie dzielić. Pogadać, pośmiać się. Właściwie odbębnić co trzeba, ale nie wchodzić w jakieś ploteczki
  6. rampampam

    Jesteś mój

    Czy to na pewno problem współczesności? Przecież kiedyś ewidentnie było mniej singli, a związki trwały relatywnie dłużej, były bardziej trwałe. Przynajmniej formalnie.
  7. Gdzieś koło 94 roku rodzice kupili Commodore 64, pozbawione stacji dyskow (wielgasne nosniki, nie te PC-owe). Z tamtych czasow pamietam strzelaninke "Who dares wins", "Arkanoida" czy "Bomb Jacka" z muzyczką J. M. Jarre`a W 1996 r. sprzęt został wymieniony na używanego 486. Z czarnobiałym monitorem oczywiście. Na pierwszym PC-e bardzo polubiłem Gabriel Knighta 1, Wormsy czy Duke`a 3D. Wraz z przesiadką na Pentiuma nadrobiłem wiele, kupując głównie składanki z takimi tytułami jak Tomb Raider, Quake. Reszta to już długa historia:)
  8. rampampam

    Jesteś mój

    Zamiast tej panienki można byłoby wstawić cokolwiek innego co uzależnia.
  9. Długo z nią pisałeś? Może zyskałeś taką wiarygodność, że po prostu zaufała Zresztą nie ma co popadać w paranoję. To tylko wizyta
  10. Stawiając takie pytanie chyba sam się ustawiasz w roli chłopca do bicia. Taniec amatorski, czyli zdecydowanej większości ludzi, to jakiś dodatek, a może dodateczek do życia. Co można powiedzieć o osobie, która stawia tai warunek wstępny związku? Przecież to są kpiny z człowieka. Równie dobrze można stwierdzić, że dziewczyna powinna mieć zawsze sterczące cycki, pod linijkę, albo z nią nie gadam. Dziecinada totalna. Na pewno zapunktujesz potrafiąc poprowadzić sensownie dziewczynę, ale codziennie nie będziesz tańcować. Ba! Może być tak, że w życiu nie wytańczysz nawet 1000 godzin. Lepiej nauczyć się w odpowiednim momencie przytulać dziewczynę jak zacznie opowiadać kocopoły
  11. Na ujarzmienie Hitlera była zapewne jakaś szansa. Wystarczy wspomnieć projekt antyniemieckiej współpracy ZSRS i Zachodu. Problem w tym, że Stalin musiałby przemaszerować przez polskie ziemie, a na to zgody Becka już nie było (nie ma co się dziwić).
  12. Stara. historyczna dyskusja o samozawinionym upadku. Coś mi się jednak zdaje, że jakby nie zaborcze zapędy sąsiadów to RON by przetrwał. Turcja jakoś się ostała. Oczywiście, inna sytuacja geopolityczna, ale pewna analogia była.
  13. Może i Polska ma jakąś tam siłę argumentów, ale argumentu siły w poważnej polityce za bardzo nie. Nie potrafię sobie wyobrazić sowitych odszkodowań ze strony Niemiec. Zresztą od strony prawnej to ponoć sprawa nie jest czysta.
  14. Bardziej mnie ciekawi jak się czują sieroty po Maxie. Swego czasu miał sporą oglądalność i swoimi na-opak-komentarzami robił furorę. Groteskowa postać.
  15. Dobry bajer to połowa sukcesu - stara metoda i prawda zarazem. Weźmy wzgląd na ówczesne media, które z naszej perspektywy były dość powolne. Kalibabka mógł zaliczać panny w kolejnych przystankach. Dziś rozeszłoby się to szybciej i pewnie prędzej zostałby zdemaskowany. W sumie typowy naciągacz z większym licznikiem i mitomanią.
  16. Ten wątek to raczej pasuje mniej więcej do zobrazowania sytuacji z 2010 r. Wówczas studiowało blisko 2 mln Polaków, a chyba w szczytowym okresie było blisko 0,5 mln absolwentów w danym roku. Od dawna mamy tendencję spadkową w obu kategoriach. Zapewne związane to jest z niżem demograficznym, ale też właśnie z pewnym ograniczeniem liczby miejsc na danym kierunku (wiem to po swoim wydziale). Postulat likwidacji studiów wyższych z założenia godzi w wolność, swobodę człowieka. Każdy ma prawo iść na powiedzmy archeologię i - dla jednych - zmarnować sobie życie, a dla drugich - spełnić się intelektualnie, naukowo. Nie zaplanujesz sobie społeczeństwa pseudotechnokratycznego, w którym będą ww. zakazy. Ruchem w dobrą stronę było podniesienie problemu kształcenia zawodowego, ale tego owoce dopiero zbierzemy za x czasu. I tak pokaźny odsetek tej młodzieży wyjedzie na zachód ze względu na zarobki. Zwrócę uwagę jeszcze na jakość kształcenia we wspomnianych szkołach. Z tym będzie coraz gorzej, bo zarobek nauczyciela-technika nie różni się specjalnie od zarobków nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej.
  17. Kluczowa w ocenie związku jest częstotliwość występowania newralgicznych sytuacji. Tego osoba trzecia nie jest w stanie ocenić w miarę obiektywnie. Potrzeba czasu. Być może tygodni, a może miesięcy i wtedy też będziesz mądrzejszy. Pytanie czy jest opiekuńcza? Wrażliwa? Co potrafi? Jakie ma perspektywy itd.
  18. Jeśli człowiek bezwarunkowo przyjmuje treści z danego źródła to już po nim, ale jeśli dziewczyna autora wątku potrafi selekcjonować materiał i krytycznie odnosić się do informacji to nie skreślałbym jej za jakiś TVN na miłość boską (?) Zależy na schudnięciu? Sprawdź jak zareaguje na propozycję lekkiej diety, może ćwiczeń. Razem raźniej i to bardziej scali związek. Co do reszty to trudno dyskutować. Fochy to czasem każda ma, ale pytanie jakie i jak często. Najbardziej niepokoją wzorce rodzinne, bo to trudno zwalczyć. Chyba, że dziewczyna jest na serio wkręcona w związek to może dużo zmienić. Ostatecznie jednak jest takie proste pytanie czy warto inwestować w człowieka, którego na wstępie właściwie musisz zreperować? Przecież na "rynku" są sprawniejsze modele...
  19. Chodzi o kasę. Więcej spotkań to większe wpływy, przecież kluby, reklamodawcy itd. zyskują na "normalnym" trybie rozgrywek. Zresztą formuła mecz-rewanż wydaje się bardziej, hm, oczywista? Bez tego brakuje wówczas tych piłkarskich szachów, taktyki na rewanż i całej otoczki z tym związanej. No i właśnie, czy niespodzianki powinny stanowić o sile futbolu? Nie jestem o tym przekonany. A przykład Atalanty to raczej wątpliwa niespodzianka jeżeli ktoś interesuje się serie a. Zresztą w rywalizacji z Valencią byli wyraźnie lepsi i to było do przewidzenia. Osobiście dla mnie ta pocovidowa piłka jest troszkę jednak wypaczona. Jak mówimy o sprawiedliwości to nie możemy uniknąć podstawowych faktów jak choćby czas na przygotowanie się do spotkań, odnowa biologiczna itd. Bayern i właśnie kluby francuskie miały tu wyraźną przewagę nad resztą. W "normalnym" trybie pewnie Bayern też zaszedłby daleko ale czy wygrałby? Tego nie wiemy. Obrona u nich to w żadnym stopniu nie był monolit. Inna sprawa, że główni rywale albo szukali formy od dłuższego czasu (Barca czy Juve) albo po prostu odstawali poziomem z założenia (Lyon, z całym szacunkiem), względnie odpadali na własne życzenie (wiadomo) W ogóle osobną kwestią jest groteskowe wręcz komentowanie losów Lewandowskiego, który od blisko dekady stał się pseudobożkiem mediów, a część kibiców wręcz widzi go jako najlepszego piłkarza w historii. To niepojęte.
  20. Znam "ból" autora przy czym "cierpiałem" tak jakieś 15 lat temu. Introwertyk z charakteru, przymusu. wyboru, aspołeczniak itd. I te dylematy czy w wieku np. 25 lat nie wypadałoby mieć X i Y. Po kilku latach pracy z ludźmi "wyleczyłem" się z tego i uznałem, że ze mną jest wszystko w porządku, a wokół mnie sporo ludzi ma podobne podejście. Tak jak wspominał kolega powyżej radzę popisać z dziewczynami na wszelkiej maści portalach i czatach. Dla mnie osobiście była to szkoła budowania zdrowego dialogu z płcią przeciwną. Przemielenie kilkudziesięciu dziewczyn pozwoliło poznać mechanizmy myślenia, a może raczej schematy. Człowiek się wyluzował, bardziej uwierzył w siebie i bez specjalnych oczekiwań zacząłem się spotykać z owymi chatterkami. Poznałem zasadę selekcji, pułap oczekiwań i sam siebie mogłem gdzieś uplasować w rankingu, nazwijmy to, atrakcyjności. W tzw. międzyczasie starałem się poprawić coś w sobie, a przede wszystkim dbać o portfel, oszczędności. dobyłem jakąś pozycję wyjściową w potencjalnej relacji z kobietką i też łatwiej było mi od tego czasu oczekiwać więcej od drugiej strony. To wszystko nie oznacza, że przestałem być introwertykiem. Skądże. Po prostu związałem się z...introwertyczką Jazd emocjonalnych praktycznie nie stwierdziłem (no dobra, PMS, ale akceptowalne), a w łóżku lepiej niż dobrze.
  21. "Mobilizacja" Nary, czyli rzekomy blowjobik w necie, gadanie o ssaniu, wymuszanie transferu do PSG i kontrowersyjne rozstanie z byłbym mężem. To tyle w temacie tej "managerki". Osobiście nie traktuję kobiet jak trofeów, więc poczucie dumy z bycia z laską, która świetnie się prezentuje to trochę za mało. Chyba człowiek wolałby się pochwalić czymś więcej niż wyćwiczoną dupą :D.
  22. Zakazane Imperium było rewelacyjne gdzieś do końca 4 sezonu. Pewną popłuczyną po tym jest Peaky Blinders, które cierpi na podobną chorobę co amerykański odpowiednik. Zjada własny ogon. Absurdalne sceny z 4 sezonu, to już dla mnie klasyk. Ostatio oglądałem Perry`ego Masona, nic wielkiego, ale stylistyka noirowa zawsze do mnie trafia. Zakazane Imperium było rewelacyjne gdzieś do końca 4 sezonu. Pewną popłuczyną po tym jest Peaky Blinders, które cierpi na podobną chorobę co amerykański odpowiednik. Zjada własny ogon. Absurdalne sceny z 4 sezonu, to już dla mnie klasyk. Ostatio oglądałem Perry`ego Masona, nic wielkiego, ale stylistyka noirowa zawsze do mnie trafia.
  23. rampampam

    Uwaga RAK!

    Dlaczego takie tematy nie znoszą umiaru? Strony idą na rympał? Teksty, slogany pełne truizmów, przekonywanie przekonanych, krytyka krytykujących itd. Nikt i nic nie obroni tego, że tłuścioch jest nieatrakcyjny, ale też wytykanie tego wprost w sposób ordynarny świadczy o czymś.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.