Skocz do zawartości

Maciejos

Starszy Użytkownik
  • Postów

    449
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Maciejos

  1. Tak. Używałem wszystkiego, nigdy nie paliłem, ale piłem sporo coli (zero) i raz dziennie napój kawowy z dużą ilością mleka. Dentystka zasugerowała wybielanie. Poddałem się i od tamtej pory podtrzymuję to dobrą pastą. Wszelkie inne magiczne sposoby po prostu nie działały, warto zrobić to w gabinecie i potem unikać mocno kolorowych potraw
  2. Yerba Mate, fajnie pobudza i rozszerza naczynia krwionośne. Maszt stoi jak nigdy, aż zastanawiałem się, czy to aby mój Serio, nie żartuję. Do tego nie brudzi tak zębów jak kawa. Z innych zioło-herbatek polecam hibiskus, rumianek oraz mój faworyt - gojnik, zwany również "herbatą górską". Można czasem kupić w jakiś lokalnych społemach. Fajna i lekka herbatka.
  3. Taki dziwny redditowo-discordowy klimat. Sam się obawiam tych dziwnych trendów. Jak nie świeżakownia z gorącymi (i nieco zahaczających o fantastykę) tematami zakładanymi przez userów z kilkoma postami, to takie cyrki... Oj niedobdże.
  4. Na drąga pij yerbę. Olej kawę i bierz yerba mate. Gdzieś czytałem, że niby rozszerza naczynia krwionośne. Teoria to jedno, ale po codziennym piciu yerby zauważyłem, że konar stoi jak powinien i nie opada.
  5. Powiem tak, redpill obecnie stał się jakoś niesamowicie młodzieżowy i ta właśnie młodzież tylko chodzi o każdemu wbija redpill do głowy. Taka powtórka z dziecięcych lat, gdzie ktoś dołączył do jakiejś subkultury i próbuje na siłę ludziom to wmawiać. Jako OG redpillowiec - jestem tym niesamowicie zniesmaczony. Wyrostki, które tsipke widziały co najwyżej w pornosie mówią innym jak postępować z kobietami
  6. Nie jest tanio jeśli wyjeżdżasz z bieda-kraju do JP. Myślę, że po ogarnięciu pracy jest całkiem przyjemnie. Japonia lubi zachód, ale jeśli chodzi o modę/jedzenie. Cała reszta jest obca. Do tego Japończycy są w ogóle nie zainteresowani pierdołami, którymi zachód zawraca sobie głowę. Wchodząc na tematy okołopolityczne/światopoglądowe - wystraszysz potencjalnego rozmówcę, bo woli o takich sprawach nie gadać. Temat karoshi to nie jest temat dla cudzoziemców z jednego prostego powodu - cudzoziemiec ma w dupie co o nim pomyśli Pan Suzuki i Tanaka, więc nie będzie się zarywał dla jakiejś gównopracy, a spakuje manele i pojedzie dalej. Hierarchia pracy w Japonii jest taka, że byle podnóżek nie odmówi szefowi, który zwykle jest starym i zdziecinniałym dziadem bez umiejętności menadżerskich. Wychodzi potem tak, że taki salaryman po ostrym dniu w pracy zapierdala do izakayi na najebkę, pomimo, że tak naprawdę nie chce. Do tego wszelkie nadgodziny wychodzą z prostego powodu - oni nie pracują wydajnie. Jako obcokrajowiec (z krajów innych niż SEA) masz OGROMNY plus na start - nie będziesz podnóżkiem, a bardziej pupilem.
  7. W Japonii przez 6 miesięcy odłożyłem więcej niż w Anglii przez rok, a w tej drugiej zarabiałem znacznie więcej. Stosunek zarobków do życia w JP był dla mnie bardzo korzystny. Osoby robiące na zleceniach mogą mieć ciężko, bo podatek rezydenta (10% od zarobków z ubiegłego roku), może wkopać, jeśli kolejny rok jest słabszy. Ja byłem z niego zwolniony. Miałbym jeszcze do zabulenia 300.000/12 każdego miesiąca.
  8. Japonia. To kraj, do którego zamierzam powrócić na koniec 2024 lub początku 2025. Pomimo niższych zarobków niż mam obecnie, to koszty życia mieściły się w 40% miesięcznej pensji. Prosta kalkulacja z 2020: Wypłata 243.000 jenów -20.000 czynsz (mieszkałem z pańcią, w wersji solo x2) -15.000 rachunki (wedle zużycia, nic na ryczałt) -niecałe 10.000 internet, 1500-2000 za kartę sim z pakietami -20.000 jedzenie (można jeść na mieście, można w miarę tanio się żywić na chacie) Co miesiąc na konto wpłacałem 170.000 jenów, robiłem swoje opłaty i do tego miałem jakieś drobne w portfelu na przejebanie. Na koniec pobytu miałem więcej pieniędzy niż pomysłów na co je wydać (byłem też troszkę dusigroszem, ale i potrafiłem przewalić 20.000 na automatach do gier). Plusy i minusy mieszkania w tym kraju: + Służba zdrowia - płatna składka co miesiąc, a wizyty lekarskie to koszt 30% ich normalnej ceny. Korzystałem z dentysty i byłem na akupunkturze, za wizytę u dentysty płaciłem jakieś śmieszne 1000-2000 jenów (czasami zostawiałem tyle w sushi barze) + Jedzenie + Natura - mimo gadek szmatek o ciasnym Tokio - tak tam się budowało miasta - na zasadzie ekspansji. Ja mieszkałem w mieście ok. 160.000 mieszkańców na wyspie Kyushu. Góry, lasy, parki - do wyboru do koloru. + Bardzo fajny kraj dla wszelkich hobbystów - od sklejania modeli po instrumenty muzyczne czy elektronikę. + Ludzie... - ...ludzie - zależy od podejście ekspata. Jeśli ktoś nastawia się na przyjaźnie życia, to może się niemiło rozczarować. Nawiązanie znajomości z jakimkolwiek lokalsem to wyzwanie. Dla kobiet jesteś potencjalnym mężem, więc trzeba uważać przy związkach. - Klimat - nie każdemu będzie pasował. Mieszkałem w najgorętszej części i zima była umiarkowana z zimnymi nocami, potem okres przejściowy z gorącymi dniami i zimnymi nocami, a na sam koniec parne dni i wieczory w lecie. Te wszelkie "ja tam lubię słonko" niech pomieszkają w wilgotnej Azji przez kilka miesięcy, gdzie słońce na skali UV wyskakuję ponad 8, a w południe dochodzi do 11. Raz w 40 minut z odkrytą twarzą spaliłem się przeokropnie. Do tego trzęsienia ziemii...troszkę mogą wprawić w niepokój. - Język - trudny do opanowania, bo nauka zajmuję długo. Mówimy tutaj o gramatyce, słownictwie, pisaniu i czytaniu. Sporo niepiśmiennych ekspatów, którzy świetnie się dogadują. To tyle.
  9. Ok, to i ja dołączam do wyprawowiczów SEA. Czerwiec-Lipiec - Jakarta, nadchodzę
  10. Kiedy bylem juz na oparach naszego 5-letniego zwiazku, to pancia ktorejs nocy powiedziala, ze juz nie chce byc razem. Mielismy wzloty i upadki, do tego bylem jakos nastawiony, ze w koncu to pierdolnie. Z zalzawionymi oczami pierdolnalem fikolka w stylu: "Kocham Cie tak bardzo, ze uszanuje to." Czy inne bzdety typu - "Wolalabym, zebys mnie zdradzila, to bym Cie chociaz znienawidzil". Punktem kulminacyjnym bylo przywiezienie jej prezentu z mojej po-rozstaniowej wycieczki oraz maly "sexy time", ktorego koncertowo nie wykorzystalem i do dzisiaj zarzucam sobie najwieksze cuckoldztwo w tym temacie. Mianowicie byla jakos obalala i zaczalem ja masowac, ze byla to pora spania to i byla w pizamce. Bylem ostro najarany na keks, ze az caly dygotalem. Pancie masowalem rowno, ale tak z dystansem, bo jednak juz po rozstaniu (aa, zapomnialem dodac, ze mieszkalismy jeszcze z 2 miesiace po, ale w osobnych pokojach). Rece wedrowaly na nabrzmiale cycuchy, na uda, na brzuch, ramiona. Jej cipka az pulsowala, zeby w nia wskoczyc (i pancia tez tego oczekiwala). A ze bylem mocarnym auto-cuckiem, to po skonczonym masazyku grzecznie odewakuowalem sie do swojego pokoju i poszedlem grzecznie spac. Pewnie jeszcze gdzies sobie zwalilem pomiedzy. No kurwa cyrk. Az chcialbym sie cofnac w czasie i walnac mlodszego siebie w ryj.
  11. D-M i region, w ktorym byles. Ja w malutki miescie mialem sporo lokalnej atencji, ale nie wiem jakby to sie przelozylo na cos wiecej. W Tokyo/Osace bylem jak kropla w morzu, czulem sie bardziej jak problem niz gosc, ale to tylko subiektywne odczucie. Mi tinder szalal, pomiedzy ofertami seksu za jeny mialem takie panny, ktore nic nie czaily po angielsku. Do tego chinki, fifki, wietnamki i inne studentki. W sumie zagraniczne studentki w JP sa warte uwagi - rzadko kiedy interesuja ich lokalni roslinozercy, a to zwykle sa zadbane dziewczyny z dobrych domow.
  12. Na YouTubie cośtam mi wyskoczyło jak ludzie o tym mówili. Wrzucali też screenshoty z Instagrama, itd. W sumie jakby nie patrzeć - zasięgi są, rozpoznawalność jest, a MiniMajk to tylko przypałowiec.
  13. Ja myślę nad Indonezją w Czerwcu. Akurat loty/noclegi przystępne. Pańcie chętne na spotkania. Szkoda tylko wywalić kilka klocków na nudne miasto, w którym można tylko ruchać 😆
  14. Nie zapominajcie o Walentynkowym Keksie.
  15. W tamtym momencie miała 34. Wszystko było fajnie - sielanka, fajne spędzanie czasu. Pewnego ranka okazało się, że nasze futony zaczynają się nieco brudzić, więc spędziliśmy cały ranek kombinując jak temu zaradzić. W tym samym okresie pomagałem jej rodzicom na farmie. Jak szykowaliśmy sobie jakieśtam pierdoły do zrobienia ramy pod właśnie te futony, to przybiegła jej matka i wzięła ją na pogadankę. Po 10-20 minutach moja luba wróciła i powiedziała, żebyśmy zrobili sobie dzisiaj i pojechali gdzieś. Jak ją pytałem o co chodziło, to niezbyt chciała powiedzieć. Powiedziała dopiero na sam koniec dnia. W wielkim skrócie - jej matka zapytała ją po co chcieliśmy sobie jakoś polepszać komfort spania, skoro niedługo i tak nie mielibyśmy tam mieszkać? Powód - nie planowaliśmy ślubu, a do tego moja witaminka dobiła mnie na sam koniec "czy Ty w ogóle zamierzasz mnie poślubić?". Nie będę ukrywał, że nie wiedziałem co powiedzieć. W swoim stylu wymigałem się, bo przyjechałem do JP być z lubą, poznać kulturę i obyczaje, a nie się hajtać - tym bardziej z laską poznaną 7 miesięcy wcześniej na tinderze. Dla mnie ślub czy temat dzieci to coś poważnego, więc próbowałem dojść do laski logiką, co przyniosło taki efekt, że dyskusja trwała przez 2-3 dni, z czego przez prawie 2 nie wychodziłem z pokoju. Dostałem jakiegoś ataku paniki, czy coś. Nie miałem apetytu. Nie dość, że byłem od kogoś niejako zależny - byłem gościem, to do tego czułem się jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg i jeszcze dobił w locie. Na 3-ci dzień, gdzie wciąż nie deklarowałem się z bobo/ślubem (pańcia nazwała to mało męską postawą Oczywiście byłem wtedy już dawno po odkryciu RS i BS), pańcia dostała furii, złapała moją walizkę i zaczęła wypierdalać mi rzeczy z szafy. W tym samym czasie zarezerwowałem sobie hotel w mieście, bo mieszkałem na wsi. Normalnie większość stresu spływa po mnie jak po kaczce, ale w tym momencie miałem jakiś mocny stan. Nie jadłem prawie nic od 2 dni, byłem wycieńczony emocjonalnie. Laska stała się wrogiem w moich oczach, nie ufałem jej, a wręcz brzydziłem się nią. Spędziłem kilka dni w hotelu w centrum miasta i...było w chuj zajebiście. Pi razy oko wiedziałem gdzie co jest, ale jakoś sobie dawałem radę. I dogadałem się gdzie trzeba, i znalazłem miejsce docelowe. W skrócie - potem jakoś pańcia się wybudziła ze snu. Zamieszkaliśmy razem w wynajmowanym przez kolejne kilka msc. Od Lutego 2022 oficjalnie nie jesteśmy parą, a widzieliśmy się ostatnim razem w Listopadzie 2020. Starałem się o wizę, miałem w planach nawet soczyście "kopnąć ją w dupę" i iść na swoje, ale wizy nie otrzymałem i czar prysł.
  16. O Aiko i Emilu to wiem tylko tyle, że chcieli bobo, ale nie pykło, a leczenie kosztowne, to dali sobie siana. Sam byłem w związku z Japonką o 5 lat starszą (chyba chciałem posmakować pushi prosto z JP, więc przymknąłem oko na wiek). Rozpisywałem temat już kilkukrotnie, ale w skrócie - z dnia na dzień jej starzy zrobili jej ostre pranie mózgu, bo ślubu nie ma w planach (znaliśmy się może z 7 miesięcy) i nie ma tak na kocią łapę. Pańcia mnie nawet wyjebała z chaty...czaicie to?:D Spędziłem kilka nocy w hotelu w kraju, którego języka nie znałem, ba. Nawet nie znałem miasta, w którym byłem. Zimny kubeł wody, ale wyszedłem przez to na prostą. Presja w Azji jest spora i albo się na to godzi albo znajduje jakiegoś cudaka, co przypadkiem nie chce dzieci. Osobiście nie poznałem ani jednej Azjatki, która przyznałaby, że nie chce bobo.
  17. Déjà vu... Tylko tyle można napisać. Byle związek TW wyglądał zupełnie tak samo. On dochodził do tych samych wniosków i za każdym razem prosił o pomoc w tym samym momencie. Kolejny związek będzie taki sam. Następny jeszcze bardziej podobny, etc. Czy przez tyle lat mieszkania w Azji nie domyśliłeś się, że tam żeniaczka to jest jeden z elementów kultury i bycie z taką laską na kocią łapę ma limit? Tajlandia, Indonezja, Kamodża, Filipiny, a nawet Japonia czy Chiny - funkcją związku jest żeniaczka i prokreacja. Tego wymagają rodziny od swoich córek/synów. Co powinieneś był rodzić? Albo z góry oznajmić, że nie bierzesz się za żeniaczkę, bo nie chcesz formalizować związku; albo wypełnić wolę kulturową i zrobić z zadbanej Tajki "panią TW", która zaaplikuje o wizę Schengen i potem będzie naciskać na wyprowadzkę do Europy. Do zabawy z kobietami trzeba mieć twardą głowę, bo inaczej zginiesz w sentymentach.
  18. Maciejos

    Stare i ukochane gry II

    Jako, że kompa miałem najpóźniej na osiedlu (jakoś lata 2002-2003), to większość tytułów ogrywałem u kolegów. Miło wspominam gatunek point'n'click, a tytuły zapadające w pamięć to: Larry 7 Najdłuższa Podróż (The Longest Journey) The Bizarre Adventures of Woodruff and the Schnibble Poza tym wszelkie kafejkowe gry online: CS 1.5 (potem 1.6), Quake 3 (i mod Bid for Power z Dragon Ballem), Delta Force Land Warrior na Co-Op. Od lat 90-tych do dziś jednak jestem zagorzałym konsolowcem, także moje "ukochane gry" to tylko NES (i pierwszy Play Station). Wrzucę parę tytułów:
  19. To bardzo proste w myśl zasady "przyjdzie głupi i kupi". Cena będzie obniżana proporcjonalnie do czasu, aż w końcu ktoś zdecyduje się na taką inwestycję. Do tego pato-bluepill na to pozwala. Sam mam dwóch koleżków, z których jeden był przez jakiś dłuższy czas z SM, a drugi jest jakąś tam zafascynowany. Wtedy wchodzę ja, cały na czerwono (ale nie komuszek, hehe) i daję mentalnego liścia w ryj.
  20. Słyszałem o pewnym przypadku, w której pańcia po odrzuceniu zalotów oskarżyła typa o mobbing, czy tam inne macanki. Typek wyleciał bez opcji na wytłumaczenie się. Co do tych TikToków, to jedno mnie zastanawia - czy to faktyczny apel do innych czy po prostu kontrowersja, na której chcą się wybić. Mocno wierzę w to drugie. Jedyne co mi się w tym wszystkim nie podoba, to że z naturalnego pociągu mężczyzn do kobiet robi się coś ohydnego i odklejonego. Tak, tak - wiem. Jak przystojny, to flirt; jak brzydki, to stalking, czy inne świństwo. Ameryka ma jednak trochę odklejeńców i takich wiecznych buntowników/szukających problemów ludzi. Moja amerykańska "ziomalka" właśnie taka jest. Idziemy na drinka/dwa i zaraz wchodzi jakiś popierdolony temat o separacji ludzi "kolorowych"....
  21. Dokładnie. Jeśli chodzi o Japonię, to boryka się ona z takim zjawiskiem - "oo, to wy naprawdę macie tam sześcienne arbuzy?", "jecie lody z rekina?", itd. Jakaś ciekawostka, która nagle rośnie do rangi krajowej i staje się pytaniem nr jeden w stronę byle Japończyka. To dotyczy każdego kraju - zwykle jakiś internetowy pierd staje się łatką. Pracowałem z pewnym Australijczykiem, który zapytał mnie kiedyś czy jakaś tam ultra-prawicowa frakcja jest w rządzie. Pokazał mi fragment na YT jakiegoś zgrupowania "rycerzy polski" czy jakiś innych świrów, o których nigdy wcześniej nie słyszałem, a prawa strona nie jest mi opcja. Tak już jest. O Japonkach musicie wiedzieć to - jest parcie na bobo i ożenek. Te z większych miast są o tyle trudniejsze, bo w większości są drogie w obsłudze - markowe ciuchy, drogie perfumy i droższe restauracje. Myślimy, że pani Yumiko będzie zadowolona z sushi za 100 jenów za talerzyk? Spierdalaj chamie! Pan Suzuki z dobrze prosperującej firmy (i z 20 lat starszy) zabierze ją do restauracji i zapłaci z 50-60 tysięcy jenów, do tego nawet nie dotknie jej nogi, bo go tak omami. Stare flepy bez problemu wydają siekę na młode dupy, bo ich stać, bo tak trzeba, bo tak Pani chce. Młode typki potem się wyginają przed laskami i zapieprzają w pocie czoła, żeby się wkupić. Jeśli ktoś koniecznie chce Japonkę do LTR, to tylko taką, która miała epizod za granicą. Te lokalne są zbyt zindoktrynowane i różnica kulturowa szybko ten związek zakończy. Wszystko zobaczone w internecie trzeba odpowiednio podzielić - to kraj wielkości Polski i Litwy z 3x liczbą mieszkańców. To, że jakiś typek trafił na świruske jest tak samo prawdopodobne jak śmierć przez spadający fortepian.
  22. Gość ma fajny kanał, ale sposób przekazywania informacji jest mocno...nastawiony do 12-13 latków. Byłem tam przez rok. Trafić na "gaijin-hunterkę" jest ciężko, poza tym konkurencja w Tokyo jest ogromna. Masz tam naprawdę przystojnych Johnów z Ameryki, którzy koszą ciasne i mokre cipki Japonek albo totalnych beciaków, którzy trafili tam kij wie dlaczego (Aiko & Emil; KG). Mogłem na jedną trafić przez Tindera, ale było to w mało uczęszczanej przez turystów/ekspatów Kagoshimie. Przejawiała takie nienaturalne zachowanie i fascynację Europą. Wybrała się nawet na jakiegoś trip i przygruchała jakiegoś Ahmed-chana (dosłowny cytat z jej instastory - screenshota videorozmowy z jakimś śniadym typkiem xD). Poza tym bardzo ciężko przebić się przez barierę wstydu i publicznego osądu. W bardziej przyziemnych miejscach masz na sobie oczy wszystkich, co odrzuca potencjalne kandydatki na upojną noc. Wrócę tam za jakiś czas i zdam relację jako singiel
  23. I będzie wielkie gówno Młody pójdzie spać, a stara się naebie drinkami, bo all-inclusive. Oczywiście nie będzie to naebka ze szczęścia, a żeby zapomnieć i nie myśleć o starym Ale ze mnie świntuch-doomer.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.