Skocz do zawartości

Rnext

Starszy Moderator
  • Postów

    10424
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    105
  • Donations

    30.00 PLN 

Treść opublikowana przez Rnext

  1. I to też jest problem Wdrukowane odruchy niewolnicze.
  2. W myśl zasady - najpierw palec, potem cała ręka. Testowanie granicy w której pojawi się opór, czyli dojenie ile się da. Ale jak widać z facetami można wiele, bo mają reakcje niewolnicze względem płci żeńskiej. Jakiś czas temu była głośna sprawa salonu fryzjerskiego tylko dla mężczyzn i feministki rozpętały medialne piekło gdy wyproszono z niego jakąś kobietę. Ta skarżyła się w liście do GW między innymi tak: „Poczułam się gorzej niż kiedykolwiek, a naprawdę mam duży dystans do siebie i nie zwracam nigdy uwagi na różnego rodzaju komentarze, mniej czy bardziej śmieszne. Jednak „zakaz wprowadzania kobiet” jest poniżej jakiegokolwiek poziomu i jeśli miał być śmieszny, to nie był. Zgodnie z prawem nikt nie może być dyskryminowany i to z jakiegokolwiek powodu. Takie normy są gwarantowane mi nie tylko przez Konstytucję RP, lecz także przez międzynarodowe akty prawne i ich obowiązywanie jest powszechne. W katalogu przejawów dyskryminacji jest wskazana między innymi dyskryminacja ze względu na płeć.” Pomyślicie że podwójna moralność kobiet? Ależ skądże! Według feminizmu to kobieta jest człowiekiem w świetle postępów prawa i szerzącej się kultury gwałtu i pogardy wobec męskości. Mężczyźni są tym, czym Żydzi dla nazistów - podludźmi. Moja noga na takin meczu by nie postała a organizator mógłby co najwyżej powąchać wyobrażenie ceny mojego biletu. Niech sobie na mecze chodzą małe dziewczynki. No chyba że wszyscy się tam na wsi zadeklarują że w godzinach pomiędzy tą i tą identyfikują się jako kobiety. Chciałbym zobaczyć wówczas miny tych postępaków.
  3. A w życiu! Jest zupełnie odwrotnie. Przyjrzyj się porównawczo, choćby w necie portretom kobiecym i męskim (nie tym robionym przez "fotografów niedzielnych"). Kobiety przeważnie handlują na nich tylko sex-appealem, powabem, urodą. Już nie wspomnę o wyretuszowanych na jedno kopyto okładkach i rozkładówkach z (chodliwymi) twarzami, (korzystnym) oświetleniem też na jedno kopyto. Tandeta do znudzenia a ktoś wrażliwszy to i pawia puścić może albo w najlepszym wypadku ziewać z nudów patrzenia w pustkę. Za to męskie portrety? Wyłączając plastikowych modeli-tandeciarzy, widać przeoranie przez życie, charakter, czuje się nastrój obiektu w danej chwili, odczytasz każdą emocję, agresję, refleksję albo twarde stąpanie po ziemi, nastawienie do świata - dostajesz mega szeroki komunikat z oczu, pozy i wyrazu twarzy. Fotografuje się kobiety żeby im schlebiać, coś od nich uzyskać w zamian za zaspokojenie ich próżności i atencyjności albo wcisnąć nabywcy z ich pomocą jakiś niepotrzebny szajs. Facetów się foci, żeby coś powiedzieć, dać odbiorcy, przekazać. @Turop idź i się zdejmuj. Tylko nie daj sobie wcisnąć jakichś sztucznych, wyreżyserowanych scenek i póz (najlepiej to widać w tzw. "sesjach ślubnych", głównej chałturze z której się wielu utrzymuje, aż mnie strzyka w fiucie jak niektóre foty widzę). Niech na fotach będzie jak najwięcej Ciebie. Jeśli fotograf nie będzie próbował Cię poznać, choć w sumie pewnie i tak będzie seryjnym rzemieślnikiem strzelającym foty, "żeby się podobały" (czyli obiekt uznał się za efektowniejszy niż jest ;)) to nie licz na zbyt wiele. Tzn. na foto Ciebie nie będzie, tylko wydmuszka.
  4. @ewelina owoce zawierają nie tylko fruktozę ale i glukozę - w wielu z nich w proporcjach po circa 50%. Nie ma opcji, żeby soki owocowe nie miały wpływu na poziom insuliny. Dodatkowo, na stronie, na którą się powołujesz w jednym z wpisów stoi jak wół, wśród wielu "michałków", że fruktoza jest przerabiana na ATP. Nie jest. To glukoza jest w wątrobie przetwarzana na ATP, po to, żeby zawarta w nim energia była dostępna natychmiast. Natomiast fruktoza jest w większości przerabiana na trójglicerydy magazynowane w postaci tkanki tłuszczowej. Negujesz również wpływ fruktozy na gospodarkę insulinową, podczas gdy dowiedziono wielokrotnie powstania dzięki fruktozie choćby insulinooporności oraz otyłości, zaburzeń łaknienia, nadciśnienia, stłuszczenia wątroby, wzrostu poziomu LDL itd. Co więcej, parę firm biorąc pod uwagę badania nad fruktozą, odchodzi od słodzenia swoich produktów tańszymi substancjami zawierającymi fruktozę na rzecz nawet droższych w produkcji czysto glukozowych. Nie wiem, czy interesują Cię realne prace badawcze, które to potwierdzają, ale bez trudu je znajdziesz w postaci świetnie udokumentowanej. Że co? To nakłucie niby samo rozpoznaje czy udar jest niedokrwienny czy krwotoczny? Ale nakłucie zawsze pomaga. To chyba coś na kształt metody Zięby z kłuciem się pod nosem żeby "wyleczyć" z zawału?
  5. Na moje oko, jest to dorzucanie do strzępków nauki mnóstwa herezji, żeby tym drugim przydać "wartości naukAwej" i sprzedać ludziom jakąś ideologię wraz z książką. Pierwsze z brzegu - odwoływanie się do wierzeń Indian. Ludzie naprawdę wierzą w tak niestworzone bzdety, że wyobraźni nie starcza. Kapłani egipscy, faraonowie, golili głowy, mnisi tybetańscy wciąż to robią a żołnierzom skraca się kudły ze względów higienicznych (wszawice itp.). Zabieg erystyczny w postaci "gdyby nie golili mieliby większy potencjał" niczego nie dowodzi i jest niemożliwe do dowiedzenia, również w drugą stronę, zwłaszcza że to kudłaci Indianie się zapijają i żyją podporządkowani w rezerwatach lub w miastach, na warunkach "białych najeźdźców". Piszesz, że witamina D jest "de facto hormonem". Nie, nie jest. W uproszczeniu - hormony to są związki które włączają/wyłączają procesy komórkowe/tkankowe a witaminy dostarczają "materiału" do procesów. Zasadnicza różnica. Ponadto witamina D nie jest produkowana w jelitach, tylko w skórze pod wpływem tego straszliwego promieniowania elektromagnetycznego (właściwie jego energetycznej części w postaci jeszcze straszniejszego UV). Nota bene, ta "podczerwień wypalająca tkanki", jest również składnikiem światła słonecznego, dzięki któremu syntetyzujemy wit. D. Kwestia soków owocowych w Twoim opisie jest również wątpliwa, bo jest to jedynie świetny sposób na pompowanie organizmu błyskawicznie wstrzeliwaną w krwiobieg fruktozą. Przy okazji, liniowa zależność pomiędzy nią a wzrostem poziomu "złego" cholesterolu jest udowodniona. Do tego dochodzi szaleństwo insulinowe jakie fundujesz organizmowi a stąd już tylko parę kroków do cukrzycy. Tabelkę z indeksem glikemicznym soków owocowych znajdziesz bez trudu. Ona sporo Ci powie. Ponadto, pijąc tylko soki raczej za wiele nie oczyścimy w jelitach, bo w charakterze "miotły" wymiatającej syfy z jelit, działa błonnik a nie płyny. Do tego, błonnik spowalnia wchłanianie cukru a więc jedzenie całych owoców (a nie samego soku, bo ten jest pozbawiony miąższu/błonnika) chroni nas przed "strzałami insulinowymi". Sama przestrzegasz przy tej "diecie" przed biegunkami, ignorując fakt, że wraz z biegunką, pozbywasz się flory jelitowej, którą potem trzeba mozolnie odbudowywać. Niezależnie od tego co masz na myśli przez "oczyszczenie jelit" (one się naprawdę same dobrze oczyszczają w zdrowym organizmie przy dostawach błonnika i zdrowej, różnorodnej diecie) to owo mityczne "zakwaszenie tkanek" co właściwie oznacza? Że ich pH jest poza granicami homeostazy? Bo jeśli tak, to takich "zakwaszonych" pacjentów należy szukać wyłącznie na OIOMie. Kwasica i zasadowica to są naprawdę ciężkie przypadki, nawet utrudniające samodzielne leżenie. Jeśli osobnik funkcjonuje normalnie, chodzi i myśli, to nie jest zakwaszony.
  6. Można liczyć tylko na to, że on wie w co gra i prowadzi własną grę. Co wcale nie jest mniej do dupy. Chociaż zwykle "ciągnie swój swojemu do swego"
  7. @Androgeniczna jak Ciebie czytam (z powinności) to mi staje... dęba, całe owłosienie na nogach. Powtórzę się po raz kolejny, Twoje wpisy są bezcenne. Patrzajta chopy, właśnie takie właśnie panie powinny mieć jedną nogę krótszą, żeby łatwo poznać i z daleka ominąć. Jeśli ich postawa dodatkowo interferuje z powszechnym u kobiet zaburzeniem samooceny, polegającym na uznawaniu siebie za kogoś więcej niż w rzeczywistości są, to lepiej dostawszy się w sidła takiej, od razu sobie palnąć w łeb. Z rozpaczy, że jest się takim złamasem i dało się nabrać na demo-reklamę w imię jej cipki przenajświętszej.
  8. To nawet może "trzymać się kupy", bo Poeni/punicus to Fenicjanie/fenicki a z nimi dość jednoznacznie kojarzy się handel, pieniądz i... wojny punickie We mnie zgrzyta gdy słyszę "w sensie". Wciąż słychać: w sensie że to czy tamto, w sensie, że tam poszła, w sensie że słońce świeci. Niektórzy mogą tak bez końca, zamiast powiedzieć o co im chodzi. I jeszcze stopniowanie za pomocą "bardziej". Bardziej twardy zamiast twardszy, bardziej głupi zamiast głupszy itd.
  9. Nie wiem co na Ciebie zadziała. Gdybym miał obrazowo opisać, to spersonifikowałem te "postaci" z siebie niejako stawiając te byty w charakterze osób z mojego otoczenia - ktoś w rodzaju znajomych z ich realnymi atrybutami. Potem zwyczajnie przestawałem tych "ludzi" lubić i tolerować, za to "co mi/ze mną robią". W sposób analogiczny pozbywam się (rezygnuję z...) realnych ludzi z kręgu znajomych jeśli są "zawalidrogą" albo wprowadzają elementy dla mnie toksyczne. Może co niektórym wali lekką schizą, ale works4me. Skutek uboczny - wąskie grono znajomych. Tyle że jestem jedynakiem i chyba dlatego mi to nie robi. Wspominam o tym, bo widzę jak wielu ludzi musi budować życie i więź z szerszą wspólnotą i stan "osamotnienia" byłby dla nich nie do zniesienia, oraz dlatego, że piszesz: ...bo mówiąc o sobie, żadnej ceny nie zamierzał bym ponosić, tylko po to, żeby zadowolić "wewnętrznego kolesia".
  10. @Carl93m musisz zabić w sobie tego gnojka, który przeszkadza Ci żyć pełną piersią. Sam mam na koncie parę egzekucji, więc i u Ciebie na tym jednym sukinsynu raczej się nie skończy. Trzech pierwszych to byli leń, abnegat i autodestruktor. Większość ich szczątków bieleje w okopach wojny. Czasem tylko budzą się jako upiory.
  11. Kurde, jestem w wielu tematach "do tyłu" i nie znałem tego człowieka a po paru minutach odsłuchu, czuję że wsiąkłem. Długi weekend się przyda.
  12. Trudno nie dostrzec, że ostatnio wydarzenia międzynarodowe bardzo przyspieszyły. Od paru dni przebąkujemy o tym również na czacie. Myślę, że warto wysłuchać i przemyśleć w tym kontekście, opublikowany wczoraj materiał: Zawsze jest większa szansa na racjonalne działanie, kiedy mamy choćby częściową wiedzę i wyobrażenie o tym co się dzieje. A tak obserwując otoczenie, wśród powszechnego braku zainteresowania czym innym niż kolejnym weekendem albo wyczekiwaniem na zasiłek 500+, obawiam się, że ofiar może być sporo. Nie musimy do nich należeć.
  13. Jestem od paru dni zauroczony subtelnością urody barmanki z tego numeru:
  14. Niechaj każdy sobie odpowie, jak bardzo przydała by się taka książka temu panu hen kiedyś tam. Bo dla niego jest już za późno.
  15. Rnext

    Dzień dobry

    Wątek powitalny. Jak by co.
  16. Ludzie mają przeróżne reakcje alergiczne na mnóstwo dziwnych rzeczy. Gatunkowo słabniemy i tyle. Ale tu może też chodzić też o białka serwatkowe (które o dziwo nie szkodzą "pakerom" w suplach), nie tylko o samą kazeinę. Ale jeśli chodzi o sery owcze i kozie to tym możesz mnie kupić bardzo tanio Przy fenomenalnych roladach kozich (Frankowie po prostu doszli do maestrii) ja osobiście głupieję. Widzisz - każdzy inaczej reaguje. Poza tym aspekty mogą być jeszcze inne, bo niektórzy producenci dowalają np. (dwu?)tlenek talu do mleka, żeby było bielsze. Więc alergia jest na mleko czy na tal? Bo kozie i owcze również zawiera kazeinę. Spożywasz coś co jest w 90% identycznie strukturalnie z mlekiem krowim i jednak Ci nie szkodzi. Jest znacząca różnica pomiędzy "zanika" a "znika". Badania "zanikania" wskazują że dzieje się to tylko u części populacji (nie powszechnie) i sprowadza się u nich do spadku produkowania przez organizm do circa 10% pierwotnego poziomu laktazy a nie jej całkowitej anihilacji. I nie do trzeciego roku życia a do wieku nastoletniego, choć czasem (zwykle) nigdy. I zamiast wskazywać coś jako uniwersalną prawdę objawioną, lepiej jest wysłać osobnika na badanie poziomu wodoru w wydychanym powietrzu. Najczęściej dowie się, że nie ma nietolerancji laktozy. Chociaż pewnie uwierzy, że zabije go gluten, jeśli jest jednym z przedstawicieli "młodych, wykształconych z wielkich miast".
  17. Przepraszam, ale co Ty wypisujesz za herezje? Myślisz, że mleko kobiece na którym jadą noworodki nie zawiera laktozy??? Ponadto szacuje się że zaledwie 10% europejczyków nie produkuje laktazy, czyli enzymu odpowiedzialnego za trawienie laktozy - cała reszta trawi bez problemu i z radością. Co więcej, nawet większość z tych, którzy jej nie tolerują (brak pewnej mutacji DNA), nie ma problemu z jogurtami, twarogami czy serami, bo te są w laktozę bardzo ubogie a Ty wypisujesz, że są szkodliwe. Rozumiesz już dlaczego piszę o "miejskiej legendzie"?
  18. @a.jolie nie demonizuję placebo, wręcz wskazuję że działa, sugerując (mam nadzieję, że czytelnie), że być może warto w tym kontekście również rozpatrywać rekomendacje unikania pewnych produktów, jednak nie dlatego, że są one szkodliwe (bo dla tych, którzy nie mają nietolerancji laktozy czy glutenu nie są), tylko że być może taka "terapia" zadziała na zasadzie placebo. @_oliv2407 czy przed każdą polemiką będziesz się bronić techniką zarzucania komuś agresji? Ironizuję sytuację w której "niemal lekarz" neguje sensowność badań, argumentując ze "zawsze znajdą się inne". Powtarzasz miejskie legendy licząc, "że komuś się to przyda" i podpierasz swoją argumentację czyjąś wątpliwą opinią "badawczą". To raczej potencjalnie niebezpieczne.
  19. Placebo też świetnie działa na pacjenta bo ma bodaj pięćdziesięcioprocentową skuteczność. Serio??? To ona pozyskuje wiedzę ze szklanej kuli i krwi koguta? Czy to ta sama co zaleca dowalanie sobie dodatkowej dawki sodu, jak by go było za mało w naturze, do szklanki wody?
  20. Moi drodzy, zamykam temat i nie brnijmy w to dalej. Z paru relacji chrześniaczki wiem ile stworzeń było przez innych wetów przeznaczonych do "uśpienia" bez możliwości ratunku i ile z nich ma się do dzisiaj dobrze, po błędnych diagnozach jakichś domorosłych weterynarzy. Ci niestety często traktują zwlerzyniec bardzo przedmiotowo jak coś co uwiera właściciela/opiekuna. Osobiście znam kotkę (chociaż się nie lubimy) która powinna zdaniem dwóch wetów być już w krainie wiecznych łowów. Była już wieziona do uśpienia i przytomna lekarka wyciągnęła ją zza grobu.
  21. Chodziło mi jeszcze po głowie coś z intencjami geparda polującego na gazelę, ale to jakby inna bajka Chociaż konsumpcja to konsumpcja
  22. Albo przyniósł wszystkie kamyki, muszelki i paciorki Nie wiem, nie miałem i nie mam ale może kiedyś z ciekawości...
  23. @SpecimenSix niewykluczone, że jest z tym podobnie jak z darciem się podczas sexu. Posuwający biedak myśli że tak dogadza a to tylko komunikat samicy do otoczenia, że jest gotowa do reprodukcji i że konkurent będzie się musiał zmierzyć z obecnie kopulującym jeśli chce go zastąpić. Silniejszy musi podjąć wyzwanie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.