Skocz do zawartości

Sensu mi trzeba, sensu


Rekomendowane odpowiedzi

Zasadniczo to właśnie hobby przekułem na biznes, przez co siłą rzeczy trochę mi ono zbrzydło ;) No i niestety to głównie męskie hobby, więc atrakcyjnych panienek malawo.

 

Ale tak ogólnie to mi się wydaje, że u kobiet z zainteresowaniami to ciężkawo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, PilotPirx said:

Ale tak ogólnie to mi się wydaje, że u kobiet z zainteresowaniami to ciężkawo.

Z tym się zgadzam. Większość nawet tych wydających się wyrastać ponad przeciętność interesuje się głównie ciuchami i wstawianiem fotek na instagramie. Sposobem może być znalezienie w necie jakiejś grupy, która działa w Twoim mieście. Mogą to być ludzie zbierający się, żeby pogadać o przeczytanej ostatnio książce lub o filmie który ostatnio widzieli. Jak nudziłem się się mieszkając przez pewien czas w Holandii to chodziłem na takie spotkania.Jedynym minusem było to, że na trzech facetów przypadała jedna kobieta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z perspektywy czasu to mogę powiedzieć, ze skończyłem taki marketing i zarządzanie kierunków technicznych czyli geodezję i kartografię. Nie pracuje w zawodzie, bo:

- absolwentów kierunku jest wciul i konkurencja na rynku jest mega;

- praca w korpo by mnie zabiła, a praca dla prywaciarza sprawiła by pewnie, że musiałbym jego zabić ( tak z przymrużeniem oka podpunkt);

- ukończyłem mocno egzotyczną specjalizację, na którą w PL jest niski popyt;

- rynek pracy jest zamknięty tzn. liczą się głównie kontakty i polecanki albo wsparcie rodzinnej firmy, nie istnieje coś takiego jak rekrutacja, gdzie można pójść i złożyć CV (w dużym uproszczeniu);

- pracodawcy zachodni wymagają zupełnie innych umiejętności niż to co serwuje warszawska polibuda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, PilotPirx napisał:

dom odziedziczony w spadku, samochód pełnoletni (ale za to V8), Warszawa dzielnica podmiejska;

 

14 godzin temu, PilotPirx napisał:

Wszelkie sympatie i tindery już powoli odpuszczam, bo rodzą tylko we mnie coraz większą frustracje. Czy szukam na poważnie, czy tylko for fun to w najlepszym trafiam na jakieś pasztety, z którymi nawet nie chce próbować. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że żadnej atrakcyjniejszej dziewczyny sobie nie znajdę, bo sam nie jestem atrakcyjnym materiałem na partnera. Wkurwia mnie to strasznie. W końcu wysoki szczupły ze mnie gość, wszystko mam na swoim miejscu jak trzeba.

Dziwne bo W-wa ma chyba największy współczynnik kobiet do mężczyzn.

 

Raczej jesteś materialnie idealnym partnerem do związku.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Brat Jan napisał:

Raczej jesteś materialnie idealnym partnerem do związku.

U mnie problem leży w braku jakichkolwiek kontaktów społecznych. Co z tego, że niby ze mnie dobra partia jak się zamknąłem w swojej jaskini? A mój introwertyzm w połączeniu z ateizmem i abstynencją to od razu ustawia mnie na pozycji gdzieś koło marsjan i ludów koczowniczych amazonii :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ateizm, abstynencja, masturbacja, iluminaci, UFO, grzybica stóp = po prostu się tym nie chwal, nie mów o tym, a jak zapytają to wtedy delikatnie zasugeruj co sądzisz na dany temat, bez głębokich wywodów i nerwowych zachowań.

 

Gorzej z fobią społeczną. Wstydzisz się rozmawiać przez telefon, jeść wśród ludzi, masz wrażenie, że Cię obgadują/śmieją się z Ciebie, gdy idziesz chodnikiem i widzisz grupkę ludzi? Czy po prostu chodzi o introwersję?

 

Jak myślisz, że już za tydzień spotkasz kogoś bliskiego to możesz się rozczarować. To będzie długi proces, dziesiątki prób, miejsc, sytuacji. Musisz po prostu wychodzić, ćwiczyć, poznawać knajpy, czuć się w nich pewnie. Jeżeli nie masz podstaw w rzeczywistości to próbuj internetowego podrywu. Widzę, że z tym też masz problem, ale to najlepsza droga. Ewentualnie szukać kogoś podobnego do Ciebie.

Problem polega jednak na tym, że:

1. Introwertyczki nie szukają introwertyków tylko ekstrawertyków.

2. Niełatwo je znaleźć. Jak już to one Ciebie znajdą, ale do tego czasu możesz osiwieć, wypadnie Ci kilka zębów, a kuśka przestanie stawać.

3. Jak jednak znajdziesz introwertyczkę to daj mi znać jak to zrobiłeś!!!

 

Wychodzić, próbować, dostawać kosze. Załóż, że laska nie da Ci drugiej szansy, dostań po dupie, to pomaga nabrać dystansu. To długi proces, przynajmniej tak to wygląda w moim przypadku, więc nie zakładaj, że świat się skończy, gdy jakaś ślicznotka da Ci kosza. Bierz pod uwagę, że będziesz musiał przerobić kilkadziesiąt panienek zanim coś zatrybi.

 

Obowiązkowo przeczytaj "No More Mr Nice Guy" Glovera, szczególnie dokładnie ostatni rozdział.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.05.2018 o 20:23, PilotPirx napisał:

Utknąłem w martwym punkcie.

Osz bracie, widzę że dotarłeś do momentu w życiu, gdzie taplasz się w bagienku marazmu. I taplasz i taplasz. A bagienko na Tobie zasycha.

 

Może nie rozumiem prawidłowo, ale z Twojego postu bije jakiś taki niesmak, zmęczenie życiem, porażki z babami, niedowartosciowanie w biznesie, niby jestem dobry, ale jednak nie.

 

Nie wiem co Ci poradzić, wiem że taki stan okresowo jest w miarę normalny i minie JEŻELI chcesz.

 

Tak jakby brakuje Ci czegoś, co jest poza zasięgiem, a nie jest. Jednak w tym marazmie i obfitości tekstu postów nie wyłapałem:

 

1. czy szukasz sensu życia, głęboko, psychicznie, duchowo (poziom wysoooooko na piramidzie Maslowa)

 

2. czy po prostu baby do poruchania, powierzchownie, fizycznie (poziom bardzo nisko)

 

3. czy emocji, żeby cośśś się stało, no nie wiem, cośśś fajnego, jakiś fajerwerk, bo tu nuuuudaaa (poziom gdzieś pośrodku piramidki)

 

A mógłbyś być takim zajebistym nerdem, mieć i kasę i baby i co tam chcesz, i nie mieć czego nie chcesz. Ale młodyś jeszcze, czas masz.

 

PS. Myślisz że gdzie indziej trawa jest zielońsza? Nie jest.

 

PS2. Wiem, nie ma słowa "zielońsza"

 

PS3. Trawa jest w Tobie. Moze być zielońsza, fioletowsza, tęczowsza. Poczytaj jakieś książki o podświadomości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1.Zrób badania krwi, szczególnie d3, b12, hormony tarczycy, a może też poziom teścia, - jeżeli wyjdą jakieś niedobory to wiadomo co masz zrobić 

2.Otwórz jakikolwiek kalendarz imprez w Warszawie (wernisaże, spotkania autorskie, warsztaty, pokazy filmowe, targi, slamy poetyckie etc) i zacznij najpierw tam po prostu BYWAĆ, potem jakieś grupy : rowerowe /foto /spacerów po prażuni, cokolwiek - masz multum opcji, 

3. Jeżeli chcesz rozpocząć 'na grubo' to zainwestuj w jakiś kurs / studia podyplomowe czy chociażby jakieś banalne zajęcia taneczne czy lepienia w glinie - loszkonasycenie grup na tego typu zajęciach wynosi ok 90%, 

4. Daj sobie w kość (poza strefę komfortu, poza strefę, weżykiem, weżykiem) przebywając z ludźmi tak aby w pracy (czyli na chacie) wypoczywać ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.05.2018 o 12:48, Mapogo napisał:

3. Jak jednak znajdziesz introwertyczkę to daj mi znać jak to zrobiłeś!!!

Kiedyś mi się takie dwie trafiły. Obie niestety niezbyt dla mnie atrakcyjne fizycznie. Może jestem za wybredny, ale w tych obu przypadkach nie było na czym oka zawiesić... Poza tym z tymi introwertykami to tak dziwnie dosyć. Jak mi jedna powiedziała, że ona to mogłaby z pokoju nie wychodzić, bo przecież ma w nim internet to mi się jednak jakoś dziwnie zrobiło.

 

W dniu 6.05.2018 o 12:48, Mapogo napisał:

Gorzej z fobią społeczną. Wstydzisz się rozmawiać przez telefon, jeść wśród ludzi, masz wrażenie, że Cię obgadują/śmieją się z Ciebie, gdy idziesz chodnikiem i widzisz grupkę ludzi? Czy po prostu chodzi o introwersję?

Jeśli tak to przedstawiasz to raczej wychodzi introwersja. Z niczym co wymieniłeś nie mam problemów, ale z drugiej strony pójście do klubu wywołuje u mnie blokadę. Kiedyś od samego oglądania fotek z jakiegoś zauważyłem, że się zaczynam stresować i zaczynają mi się ręce pocić. :D Wszelkiej maści domówki również wywołują u mnie dyskomfort i to mimo, że nigdy na żadnej nie byłem. Najlepiej się czuje w sytuacjach 1n1, kiedy wszystko jest pod kontrolą, ludzie są najszczersi i wtey jest najciekawiej.  Im więcej ludzi tym uważam, że wszyscy głupieją i im odpierdala, zaczyna się zakładnie masek i pozerka.

 

W dniu 6.05.2018 o 12:48, Mapogo napisał:

Jak myślisz, że już za tydzień spotkasz kogoś bliskiego to możesz się rozczarować. To będzie długi proces, dziesiątki prób, miejsc, sytuacji. Musisz po prostu wychodzić, ćwiczyć, poznawać knajpy, czuć się w nich pewnie. Jeżeli nie masz podstaw w rzeczywistości to próbuj internetowego podrywu. Widzę, że z tym też masz problem, ale to najlepsza droga. Ewentualnie szukać kogoś podobnego do Ciebie.

Hmm, zasadniczo to jest po 10 latach 'próbowania', efekty: 1 raz złamane serducho, 1 raz rozlazło się na boki, bo się serducho nie skleiło,  a tak poza tym to może 5-6 jednorazowych spotkań, z których nawet drugie nie wypadło.

 

Internetowy podryw to szajs. Nie wiem, może to aura wawki i wysokie wymagania tak działają, a może po prostu moje cechy charakteru/wyglądu sprawiają, ze mnie panny skreślają. Szkoda mi już na to czasu

6 godzin temu, Imbryk napisał:

Może nie rozumiem prawidłowo, ale z Twojego postu bije jakiś taki niesmak, zmęczenie życiem, porażki z babami, niedowartosciowanie w biznesie, niby jestem dobry, ale jednak nie.

Bardzo w punkt Ci powiem. Kiedyś z kolegami ukuliśmy sobie takie powiedzonko: "jest chujowo ale stabilnie". Niby chata jest ale co z tego skoro siedzę w niej sam i głównie latam i ją ogarniam. Niby samochód jest ale co z tego skoro nie chce mi się samemu nigdzie jeździć. Kasa jakaś płynie, ale nie na tyle by szaleć, raczej by ciułać ciągle. Tak średnio po rpostu.

 

5 godzin temu, Komti napisał:

1.Zrób badania krwi, szczególnie d3, b12, hormony tarczycy, a może też poziom teścia, - jeżeli wyjdą jakieś niedobory to wiadomo co masz zrobić 

2.Otwórz jakikolwiek kalendarz imprez w Warszawie (wernisaże, spotkania autorskie, warsztaty, pokazy filmowe, targi, slamy poetyckie etc) i zacznij najpierw tam po prostu BYWAĆ, potem jakieś grupy : rowerowe /foto /spacerów po prażuni, cokolwiek - masz multum opcji, 

3. Jeżeli chcesz rozpocząć 'na grubo' to zainwestuj w jakiś kurs / studia podyplomowe czy chociażby jakieś banalne zajęcia taneczne czy lepienia w glinie - loszkonasycenie grup na tego typu zajęciach wynosi ok 90%, 

4. Daj sobie w kość (poza strefę komfortu, poza strefę, weżykiem, weżykiem) przebywając z ludźmi tak aby w pracy (czyli na chacie) wypoczywać ;)

 

 

Takie badania mogę sobie zlecić ot tak po prostu czy najpierw wizyta u doktorka pierwszego kontaktu i sakramentalne: "a po co to panu"?

 

Ostatnio mi strzelił właśnie do głowy pomysł, by może jakąś podyplomówkę zrobić. Coś zupełnie innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, PilotPirx napisał:

w sytuacjach 1n1, kiedy wszystko jest pod kontrolą, ludzie są najszczersi

Czy ja wiem czy tacy najszczersi.

 

12 godzin temu, PilotPirx napisał:

Im więcej ludzi tym uważam, że wszyscy głupieją i im odpierdala, zaczyna się zakładnie masek i pozerka

Tak uważasz, więc unikasz grup.

Ale to zależy od ekipy, a w grupie np. na domówce, wernisażu czy warsztatach można normalnie pogadać 1n1 z wieloma osobami pod rząd, też jest ciekawie. Już nie mówię kobiety, ale w ogole fajni ludzie.

 

12 godzin temu, PilotPirx napisał:

Niby chata jest ale co z tego skoro siedzę w niej sam

Ech, sam w chacie... Moje obecne marzenie, po 5 latach tej wymarzonej "miłości życia". Ta cisza, ten spokój, to robienie czego ja chcę i kiedy chcę, ta równowaga emocjonalna, ten brak gówno-bodźców i szantaży.... ach... jeszcze spełnię to marzenie.

Edytowane przez Imbryk
Przecinek miał wypadek i nie dojechał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PilotPirx zabrnąłeś w ślepą uliczkę. Mi najbardziej w oczy rzuca się Twój krytycyzm. Szczególnie do zewnętrznego otoczenia, rzeczywistości - ludzie kiepscy, głupi, pozerzy, brzydcy, sensu brak. Siebie też tak ciśniesz - nieatrakcyjny, znudzony, odludek. Dużo tego etykietkowania i oceny, porównywania. W sumie to chyba uważasz się za lepszego od reszty i tym możesz tłumaczyć brak relacji. Twoja świadomość matrixa i całej pozerki stała się obciążeniem emocjonalnym. Zamiast korzystać z wiedzy i świadomości w życiu robisz unik, bo chciałbyś żeby świat i ludzie byli inni.

Nie akceptujesz rzeczywistości = nie akceptujesz Siebie
 

Stoisz za blisko muru do którego doszedłeś, żeby zobaczyć coś więcej (żeby zobaczyć gdzie jest dziura/przejście dalej). 

Głównie w życiu używasz umysłu, rozumu, inteligencji - myślisz racjonalnie ... do bólu. 

 

Zaniedbane emocje, intuicja, sfera ducha. 

 

Tak naprawdę jesteś bardzo wierzący, ale w to co stworzyłeś - w Twój mentalny obraz świata. :)

 

Lubisz mieć taką rację i kontrolę, pewność siebie. Przeszkadza ci czyjeś inne zdanie, poglądy, zachowania.

 

Męczysz się już z rzeczywistością, ale nie wpadłeś na to, że sam ją stworzyłeś, ze swoich poglądów i podświadomych schematów. Nie masz wiele kontaktów, ale o ludziach sporo wiesz :)

Ja tam nie wiem jak jest naprawdę, ale trochę dla mnie w Twoim życiu brakuje  takiego "smaru" na te tryby negatywnych przekonań. Tym smarem jest AKCEPTACJA i WSPÓŁCZUCIE, POKORA.  Dotyczyć ma zarówno innych jak i Ciebie. Jesteś taki sam jak inni, jak my, ani lepszy ani gorszy. I to jest wszystko OK - będą różne sytuacje, różne reakcje, emocje wszelakie, sytuacje przyjemne  i trudne. NIE ZAKŁADAJ z GÓRY, dopuść by przyszło to co jest. 

Przykład: Wiele osób jęczy np. na poniedziałek!!! - wielkie halo! robota, koniec weekendu, początek tygodnia, sraty pierdaty, męka.  Nie mają pojęcia, że programują ten dzień na porażkę, strumień negatywnych przekonań już zbiera się na tamie, by zalać w poniedziałek umysł. 


Miłego dnia!




 

 

 
   

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Imbryk napisał:

Ech, sam w chacie... Moje obecne marzenie, po 5 latach tej wymarzonej "miłości życia". Ta cisza, ten spokój, to robienie czego ja chcę i kiedy chcę, ta równowaga emocjonalna, ten brak gówno-bodźców i szantaży.... ach... jeszcze spełnię to marzenie.

A widzisz... Dobrze, że coś takiego piszesz, bo pozwala mi to lepiej docenić to co mam. Chociaż z drugiej strony ja w Twoich butach nie byłem i nei wiem jakbym się sprawdził w sytuacjach z panną w domu. Jakoś mnie to tam jednak intryguje i pociąga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ja miałbym doradzić, wyjedź na dłuższe wakacje, do Tajlandii na Ukrainę, albo chociaż w Polskę - nadchodzą letnie klimaty.  Samodzielne wyprawy dają czas na przemyślenia i inne spojrzenie na niektóre sprawy. Może wyrwiesz coś ciekawego (nic na siłę), tylko od razu nie trać głowy. Nie są to jakieś ogromne koszty, a na pewno odpoczniesz psychicznie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.