Skocz do zawartości

Profesor SGH: "Państwo bez mózgu. Polska ma zbyt małe zasoby kapitału intelektualnego"


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/1122871,andrzej-zybala-o-zasobach-kapitalu-intelektualnego-panstwa-polskiego.html


 

Quote

 

Nie weryfikujemy wiedzy, nie chcemy konfrontować opinii z faktami. Stąd tyle u nas górnolotnych monologów zamiast dialogu, nierealnych wizji zamiast przetestowanych projektów działań - mówi Andrzej Zybała, profesor Szkoły Głównej Handlowej, który zajmuje się zagadnieniami polityki publicznej, dialogu społecznego, rządzenia publicznego. Ostatnio wydał książkę „Polski umysł na rozdrożu. W poszukiwaniu źródeł niepowodzeń części naszych działań publicznych”.

 

To wynik niskiej skłonności do pogłębionej analizy. Wyraźnie daje o sobie znać brak dyscypliny myślenia. Dochodzi do tego kształt relacji społecznych, które są konfrontacyjne i wsparte fatalizmem – co ma być, to będzie. Równolegle obserwujemy proces dewaluacji znaczenia dobra wspólnego. Powstające prawo służy w pierwszej kolejności mobilizacji wyodrębnionej politycznie części społeczeństwa. Decydenci liczą, że działając w trybie spektaklu, zyskają przynajmniej krótkotrwały aplauz sporej części rodaków, którzy łatwo „podpalają się” romantycznymi wizjami rozwiązania problemów publicznych przez wielkich wodzów. Wszyscy płacimy za to dużą cenę.

Nie przesadza pan?

Ta cena jest ogromna. Politycy degradują w ten sposób poziom intelektualny przestrzeni publicznej i polityki. Wypłukują ją z głębszych treści, sprowadzając do sporu między dobrymi a złymi. Ponadto coraz bardziej instrumentalnie traktują reguły demokracji i logikę działania państwa. Dla zdobycia czy zachowania władzy są w stanie zniszczyć podstawy wspólnego bytu. Jesteśmy świadkami autodestrukcji wręcz samobójczej dla trwania państwa. Ono nie może znośnie funkcjonować, gdy politycy rozmyślnie i z taką siłą polaryzują społeczeństwo.


 

 

(reszta w linku)

 

Fragment książki:

http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/struktura/KAP/konferencje/Documents/Polski umysl na rozdrozu_I rozdzial_Zybala.pdf

 

Co sądzicie o książce, oraz o uwagach autora? 

Ja bym i tak się spierał, że problemy polskiego charakteru narodowego mają swoje korzenie w kontrreformacyjnym katolicyzmie, tak jak pan Stachniuk napisał 73 lata temu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robi się wszystko aby społeczeństwo było tępym bydłem. To że ktoś zdobędzie wykształcenie w swojej dziedzinie nie wyklucza, że tak naprawdę jest niezdatnym do egzystencji kretynem.

Idealne warunki dla korpo wyrobników którzy są ewolucją chłopów pańszczyźnianych. Nie ubliżając pracownikom korpo. Każda praca zasługuje na szacunek.

Edytowane przez Sonic
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej umacniać nas w narodowych kompleksach - postkomuna, bieda, zacofanie, zachodnie to wszystko zawsze lepsze nie to co polskie, nowoczesność - a u nas zaścianek Europy.

Tak by ludzie sami spisywali na straty każdego i każdą partię, opcje polityczna kto będzie  dążyć do poprawy sytuacji w Polsce i budowie silnego niezależnego państwa.

Jeżeli chodzi o Polaków to na tle reszty Europy nie wypadamy tak źle - przypomnę niedawny post o tym że angole nie potrafią odczytać zegarka wskazówkowego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyny polskiej klęski:

- mafia watykańska,

- degeneracja szlachty i arystokracji w XVI wieku: łatwe pieniądze z ogromnych obszarów nie zmuszały do przedsiębiorczości, rozwoju mieszczaństwa, rzemiosła i handlu międzynarodowego (pomijając zboże i towary z gospodarki leśnej). Urwanie kurka z pieniędzmi wpuściło zaś naszą elitę w zależność od obcych mocarstw.

- brak utrwalonego systemu feudalnego nie wytworzył zdrowej kasty zarządczej dbającej o interes Monarchii, zamiast tego liczył się tylko partykularny interes lokalnych watażków,

- pobłażliwość dla górali z półwyspu Synaj

 

Trzy wyżej wymienione pociągnęły lawinę zdarzeń: rozbiory, sk...ienie społeczeństwa, rozgrywanie nas przez obcych, instalacja kompleksów (także wśród elit), wzajemne gnojenie się itd...

 

Potrzebujemy Mojżesza który wyciągnie nas na trudy 40 letniej wędrówki przez pustynię, tak aby pokolenie żyjących w niewoli wymarło, zostały zaprogramowane nowe wzorce, duch walki, wspólnoty..

Edytowane przez baron Ungern von Sternberg
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, wojkr napisał:

lepsze nie to co polskie

W 20-leciu międzywojennym Polska miała naprawdę wybitnych min. naukowców. Wybito nam nasze narodowe elity, obsadzono miernymi, ale biernymi komunistami na kilkadziesiąt, nie zrobiono lustracji i mamy to co mamy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli zaś chodzi o to co pogłębi naszą klęskę w przyszłości, są to wg mnie:

- wiara w dotacje UE i UE jako taką,

- wiara w przyjaźń Polsko - Anglosaską,

- coraz gorsze stosunki z Rosją i rusofobia,

- wchodzenie w konszachty z Niemcami,

- branie najgorszych wzorców z zachodu i nieumiejętność wyciągnięcia wniosków z błędów jakie zachód popełnił w latach sześćdziesiątych i popełnia nadal.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MoszeKortuxy W II RP mogło być trochę wybitnych naukowców, ale to tak jak obecnie. Wtedy Polska też była skrajnie biedna, wtedy też były kłótnie polityczne, wtedy też nie było wspólnego celu. Ekonomicznie II RP była tragedią po prostu i tu nie chodzi o to, że przeszła tu wojna, czy zabory. 

 

Na co tu zwrócisz uwagę? Bo Hiszpania, Portugalia były w tym samym stopniu katolickie i przesiąknięte rakiem nauki jezuickiej co Polska i widzę tu w czymś korelację.

VarRviL.png

 

 

Zacytuję Ci człowieka, który żył w tamtych czasach. 

 

Quote

Dopełnieniem kontrastów było istnienie najbardziej wymownych śladów gospodarczej niewoli, a mianowicie potężnych ośrodków wielkoprzemysłowych
Śląska i Kongresówki. Choć na ziemi polskiej, stworzyła je obca przedsiębiorczość i dla obcych, nie krajowych potrzeb. Śląsk powstał w ramach i dla gospodarstwa Niemiec, przemysł Królestwa pracował dla dalekich rynków Rosji, im zawdzięczał swe istnienie i rozkwit. Gdy po wojnie zamknęły się dokoła niego granice II Rzeczypospolitej, wielki przemysł w Polsce znalazł się w położeniu ryby wyrzuconej na piasek. Począł się dusić dla braku rynków które go dotąd żywiły, a których utraty zrównoważyć nie mógł pokaźny wprawdzie terytorialnie, mizerny jednak pod względem chłonności
rynek wewnętrzny. Wartość jego była na razie potencjalna, na to bowiem by zniszczony - wojną,
rolniczy w 70% i jako całość na niskim poziomie rozwoju stojący kraj mógł zacząć wchłaniać produkcję olbrzymów fabrycznych Śląska czy Łodzi, - na to potrzeba było przede wszystkim czasu, podobnie jak na znalezienie nowych dróg eksportu na terenie zagranicznym. Nim by to mogło nastąpić, trzeba było uchronić w jakiś sposób przed zagładą Oazy Wysokiego Poziomu Produkcyjnego, jakimi w kraju mało intensywnej gospodarki rolnej były ośrodki wielkiego przemysłu.
Zachowanie ich przy życiu było nie tylko nakazem polityki gospodarczej na dalszą metę, nie tylko wiązało się ściśle z zagadnieniem bezrobocia, ale przede wszystkim leżało w interesie obronności państwa. Utrzymać w ruchu wielki przemysł, który pozbawiony zbytu sam ostać się
nie mógł, można było tylko w sposób sztuczny, kosztem innych dziedzin gospodarstwa, w ostatecznym rachunku kosztem podatnika i konsumenta.
Po tej linii poszła polityka gospodarcza II Rzeczypospolitej i w ten sposób, droga subwencji rządowych, ulg podatkowych, premii wywozowych, dumpingu,
reglamentacji produkcji i zbytu oraz ustanowienia wysokich, monopolistycznych cen wyrobów przemysłowych, wewnątrz kraju zmontowany został skomplikowany system alimentowania Oaz Wysokiego Poziomu Produkcyjnego.Miało to umożliwić im przetrwanie do czasu, gdy zbyt za granicę, a głównie spożycie wewnętrzne wzrośnie na tyle, że wielki przemysł będzie mógł istnieć i rozwijać się o własnych siłach. Że to nastąpić musi, czynniki miarodajne w Polsce nie mały żadnych wątpliwości. Teoretykom wpatrzonym w przykład Zachodu wydawało się, że
prawa i teorie wysnute z obserwacji procesów ekonomicznych na Zachodzie, - prawa tam sformułowane i za klasyczne kanony ekonomii uchodzące, - że te prawa okazać się muszą tak samo słuszne i prawdziwe, na terenie polskim.
Wierzono święcie w rychły, automatyczny rozwój gospodarstwa kraju, któremu nie brak było ani bogactw naturalnych, ani zachowanych mimo zniszczenia wojenne warsztatów pracy, ani sił roboczych, a którego rozległe, nie tknięte niemal techniką i cywilizacją przestrzenie możliwościami swymi wabiły ludzką energię i przedsiębiorczość.
"Potęga Polski w 1930 roku" - tak zatytułował swe rozważania o jej możliwościach gospodarczych cytowany na wstępie autor, bynajmniej nie laik.
Podobne nadzieje żywił areopag uczonych ekonomistów, z jakich składała się powołana przez rząd komisja ankietowa badania warunków i kosztów produkcji oraz wymiany w przemyśle polskim w latach 1925-1927.
Owocem prac komisji było 15 tomów sprawozdań, obejmujących wyniki badań we wszystkich ważniejszych działach przemysłu polskiego. I tak jeśli chodzi o węgiel, to zbadawszy możliwości rozwoju tej gałęzi przemysłu, a w szczególności warunki eksploatacji węgla krajowego, komisja stwierdziła, że są one lepsze niż w Anglii, Francji czy Niemczech.
Pokłady węgla polskiego są znacznie grubsze, leżą już na głębokości 200-400 m. podczas gdy w Nadrenii i w Anglii bije się szyby na 1000 m. Do tego
należy dodać taniość robotnika i wysoki gatunek węgla polskiego.
Komisja, przewidując stały wzrost spożycia wewnętrznego, wyraziła przypuszczenie że przy minimalnych nawet normach wywozu tj, 8.1 mln. ton rocznie - może zabraknąć węgla na potrzeby krajowe już w roku 1932, kiedy to konsumpcja wewnętrzna winna przewyższyć wydobycie.

 

Dalej:

Quote

Rok po roku wydawany przez Główny Urząd Statystyczny w Warszawie Mały
Rocznik Statystyczny przynosił obraz postępującego w gospodarstwie upadku.
Dopiero w r. 1939 oficjalna statystyka II Rzplitej spostrzegła się, że stosowane dotąd wskaźniki produkcji nie odzwierciadlają należycie zapoczątkowanej po maju 1926 przez ciąg reformistyczny "radosnej twórczości"
W rezultacie. M.R. S. za rok 1939 podał poprawione, w wyniku zastosowania innej metody obliczeń, wskaźniki produkcji przemysłowej za całe 10 lat wstecz, a wskaźnik za rok 1937 ustalił na 111 - zamiast dawnego 85. Radosny ten fakt nie omieszkała podać do wiadomości publicznej prasa i społeczeństwo odetchnęło z ulgą, że nareszcie przemysł krajowy ruszył szparko naprzód.
Co innego jednakże mówiły cyfry absolutne produkcji, cyfry wypracowanych robotniko-godzin, cyfry stanu zatrudnienia w poszczególnych działach przemysłu. Rozwiewały się nadzieje ekonomistów liberalnych, że skoro tylko nastanie spokój w kraju, gospodarstwo narodowe pocznie rozwijać się automatycznie. Inicjatywa prywatna nie dawała znaku życia o sobie, zdolność nabywcza
kraju, a z nią opłacalność produkcji malała, bezrobocie rosło, o kapitalizacji wewnętrznej w tych warunkach mowy być nie mogło. Pożyczki zagraniczne napływały skąpo i na uciążliwych, a nieraz na upokarzających warunkach. Zdarzało się że obcy kapitał, nie ufając państwu jako dłużnikowi, wymagał jeszcze dodatkowego zabezpieczenia na majątkach komunalnych.
W związku z zaciągnięciem pożyczki stabilizacyjnej w r. 1927 II Rzeczpospolita zgodzić się musiała na przyjęcie cudzoziemca w charakterze doradcy finansowego Rządu i członka Rady Nadzorczej Banku Polskiego na przeciąg trzech lat. Polakatolik, co w obcej służbie dochodził do rangi
Dunajewskich, Bilińskich, ministrów skarbu Austrii, na własnym gospodarstwie potrzebował obcych rzeczoznawców i obcych doradców. Gospodarstwo zaś to, wbrew wszelkim prawidłom i receptom ekonomii klasycznej, kształtowało się według własnych, rodzimych praw - praw ciągu harmonicznego.
Jeszcze w pierwszych latach niepodległości sytuację w przemyśle węglowym ratowało to że na podstawie traktatu wersalskiego Niemcy obowiązane były importować węgiel z Polski w ilości 6 mln. ton rocznie. W r. 1925 obowiązek ten ustał.
Raz jeden tylko nadarzyła się gratka w postaci strajku górników angielskich w 1926, dzięki któremu wywóz węgla polskiego w tym roku wyniósł prawie 15 mln. ton, cyfrę nigdy potem do końca II Rzplitej nie osiągniętą. Krótkotrwałym też, a niebezpiecznym środkiem podtrzymania gospodarstwa była rabunkowa wyprzedaż lasów, kiedy to w latach 1922 - 1927 wycięto do wywozu o 34 % więcej ponad dozwolone racjonalną gospodarką etaty rębne. Było objawem niezdrowym, że w r. 1927 drzewo, przeważnie w stanie surowym, stanowiło aż 25 % ogólnego tonażu wywozu. Spadek powierzchni lasów o 3 % w stosunku do stanu zalesienia z r. 1919 wskazywał, że na dłuższą metę gospodarka taka nie jest możliwa, o ile lasy nie mają ulec zagładzie. Wypada się zastanowić, w jaki sposób przejawił się w gospodarstwie zapoczątkowany w 1926 w polityce ciąg reformistyczny. Podobnie jak to było w czasach sejmu czteroletniego, wysiłki reformistów skierowały się równocześnie także i w dziedzinę gospodarczą, a mianowicie na zaspokojenie najpilniejszych gospodarczych konieczności państwowych. Do tych należało utrzymanie za wszelka cenę w ruchu wielkiego przemysłu objętego po zaborcach. Gdy rachuby na rychłą jego samowystarczalność okazały się płonne, alimentowanie Oaz Wysokiego Poziomu Produkcyjnego, pomyślane pierwotnie jako zabieg czasowy, przerodzić się musiało w system trwały.
Lecz szanse jego realizacji stawały się coraz bardziej ograniczone w miarę jak kurczyły się zasoby gospodarstwa narodowego jako całości. Sytuację pogorszył jeszcze wybuch w 1929 r. światowego kryzysu gospodarczego, skutki którego w Polsce objawiły się m. in. spadkiem wywozu i ucieczką kapitałów zagranicznych. Polityka gospodarcza państwa ujrzała się zmuszoną zrezygnować z szeroko pierwotnie zakrojonych planów, które zakładały stopniową ale pewną, samorzutną rozbudowę przemysłu w parze z ogólnym rozwojem ekonomicznym kraju. Redukcja ambicji gospodarczych państwa nie oznaczała jednak zmniejszenia się jego świadczeń na rzecz gospodarstwa krajowego. Jak już mówiliśmy, państwo od samego początku musiało wziąć na siebie ciężar utrzymania wielkiego przemysłu. Wzgląd na obronność kraju nie tylko wymagał zachowania już istniejących, ale nadto stworzenia szeregu nowych gałęzi przemysłu, jak lotniczy, zbrojeniowy, chemiczny, elektrotechniczny, itd. Powołać je do życia, wobec braku inicjatywy prywatnej i kapitałów prywatnych, mogło znowuż tylko państwo. Nie na tym koniec. Zmniejszanie się, na skutek postępującego ubożenia ludności jej siły nabywczej stawiało pod coraz większym znakiem zapytania rentowność przedsiębiorstw przemysłowych już dzięki pomocy państwa powstałych, zwłaszcza przedsiębiorstw większych, wymagających dużych nakładów i dużych kapitałów obrotowych. Przedsiębiorstwa te mogły stać tylko przy ciągłej pomocy państwa, udzielanej czy to w formie dostaw rządowych, zniżek kolejowych, ulg podatkowych czy gotówkowych kredytów. Państwo, zmuszane z różnych względów do mniej lub bardziej bezpośredniego angażowania się w przemyśle, zyskiwało w ten sposób kontrolę faktyczną nad całym szeregiem przedsiębiorstw. Z czasem, gdy wiele z nich nie było w stanie wywiązać się z zaciąganych wobec państwa zobowiązań lub zalegało z podatkami, to ostatnie przejmowało dłużnicze przedsiębiorstwa bądź na własność bądź w zarząd przymusowy. Tą drogą państwo stało się posiadaczem wzgl. zarządcą pokaźnej liczby instytucji i zakładów gospodarczych. Rocznik Polityczny i Gospodarczy P.A.T., 1938, wylicza oprócz 14 ?stu banków, będących bądź w całości bądź w części "w kieszeni" państwa, następujący stan jego posiadania.

Wybacz za styl jak to jest napisane, skopiowałem to z pdf "Kultura bezdziejów" A. Wacyk.

Jest tego więcej, jak jesteś ciekawy, to jest to ogólnodostępne. 

W tym wszystkim chodzi bardziej o podstawowe jednostki. 

 

Edytowane przez Strusprawa1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie bzdury jak wygaduje ten profesor od tego i owego, sa obecnie nagłasniane celowo. Polska niestety jest skazana według planów "PLANISTÓW" na zagospodarowanie przez nowych gospodarzy. Stąd to wszechobecne trabienie z żydowskich tub propagandowych o "Polacy sobie sami nie radzą" "Polacy nie mają potencjału do samorządzenia sobą". A jak sami sobie nie radzimy, to potrzebny jest nowy gospodarz, który to wszystko posprząta i wprowadzi porządek.

To sa przyczyny.

To co wygaduje ten typek to tylko pierdzenie na zamówienie.





 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, baron Ungern von Sternberg napisał:

rusofobia

Rusofobia w Polsce jest w pełni zrozumiała. Z tym narodem nie mieliśmy i nie będziemy mieć zbyt dobrych kontaktów.

 

17 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

 

Na co tu zwrócisz uwagę?

Już kiedyś o tym pisaliśmy. Krzysztof Karoń sam również na to zwrócił uwagę powołując się na Maxa Webera. Katolicyzm nie pomaga w szybkim pomnażaniu majątku obywateli. Jednak marksizm był odpowiedzą na szybko rozwijający się kapitalizm epoki przemysłowej w krajach protestanckich (Niemcy i Anglia - to właśnie te kraje Karol Marks (sam urodził się w Niemczech) uznał za kraje, gdzie powinno dojść najszybciej do rewolucji proletariatu). Tutaj jego założenia były błędne. Rewolucja zadziałała tylko w najbardziej zacofanych krajach jak np. Rosja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MoszeKortuxy Też pisałem o tym, że Karoń to typowy dyletant, który zachłysnął się wiedzą, przekazał to w przystępnej formie i teraz jest zapraszany na spotkania, głównie przez narodowców, którzy są na bakier z antropologią i historią zachodniej Europy, jak również i kapitalizmu. 

K. Karoń nie zwraca uwagi na to, że człowiek, który stworzony jest z etyki katolickiej jest osobą bierną, a kraj, który tworzy nigdy nie jest czołem rozwoju w cywilizowanym świecie. Kraje katolickie to niemal zawsze kraje peryferyjne nie produkujące nic, lecz stanowiące tanią siłę roboczą dla protestantów. I to jest ideał Karonia? Poza tym nie rozumie jak do przodu jest współczesna automatyzacja i przemysł naprawdę nie potrzebuje już ludzi, którzy przez 13 godzin będą kręcić śruby do samochodów. Robią to maszyny. Wystarczy spojrzeć do fabryk samochodów w Niemczech - zautomatyzowane w dużym stopniu i będzie w jeszcze większym. Gospodarka potrzebuje wykwalifikowanych inżynierów z pasją, oraz przedsiębiorców, a to już nie stworzy nam etyka katolicka. Nie rozumie gry popytu - podaży, nie rozumie, że gdyby nie pracowały dzieci w Anglii, to ich alternatywą byłaby śmierć głodowa, nie rozumie, że to kraje protestanckie są od setek lat do przodu, jeśli chodzi o bogactwo, technologie, naukę i światowe prosperity. Nie wiem co tu dodawać, co tu nie rozumieć. Przeanalizuj to sam - a nie ślepo wierzysz w jego słowa tylko dlatego, ponieważ potrafi wywrzeć dobre wrażenie na Tobie, idąc za nim jak owieczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brednie i jeszcze raz brednie, oczy krwawią jak się czyta tego typu profesorków, to dlaczego Polacy np na Wyspach Brytyjskich razem z Hindusami są najlepsi, jeśli chodzi o edukacje? nawet do takiego stopnia że tępym Angolom utworzyli inny system bo jak przyszło im się uczyć z Polakami to zostali w tyle. Pod każdym względem osiągali znacznie gorsze wyniki w nauce.

 

Polscy informatycy i programiści  są w czołówce światowej, nie jestem pewny ale w pierwszej trójce są na pewno.

 

To co gubi Polaków jest moim zdaniem brak samodzielności, zawsze liczymy na kogoś, na USA, na NATO, na Jezusa i tak dalej, dlatego że nie wierzymy w siebie.

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Themotha
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minutes ago, Strusprawa1 said:

Też pisałem o tym, że Karoń to typowy dyletant, który zachłysnął się wiedzą, przekazał to w przystępnej formie i teraz jest zapraszany na spotkania, głównie przez narodowców, którzy są na bakier z antropologią i historią zachodniej Europy, jak również i kapitalizmu. 

K. Karoń nie zwraca uwagi na to, że człowiek, który stworzony jest z etyki katolickiej jest osobą bierną, a kraj, który tworzy nigdy nie jest czołem rozwoju w cywilizowanym świecie. Kraje katolickie to niemal zawsze kraje peryferyjne nie produkujące nic, lecz stanowiące tanią siłę roboczą dla protestantów. I to jest ideał Karonia?

Słusznie. I tutaj docieramy do sedna, którego większość nie widzi - to jest wojna religijna. 

Zauważyłeś, że wszyscy Narodowcy i prawicowcy polscy skupieni bądź nie w partiach, nie widzą innej "Wielkiej Polski" jak tylko pod auspicjami Watykanu? Tak jest, bo cała prawica, mówię tutaj o głowie, nie o rękach jest reglamentowana.

Chrześcijanie są od "zawsze" zagłebiem surowcowym i robotniczym dla protestanckiego zachodu, gdyż "Bestia" - Rodzina Królewska ( tylko naiwni, nieznający tematu myślą, że to dekoracja sceny brytyjskiej) rządzi wiekszością świata za pomocą religii i armii amerykańskiej ( USA jest zarejestrowane jako prywatna firma "Columbia coś tam"), zaś kraje katolickie sa pod zarządem "Nierządnicy" - Watykanu, który doi te kraje niemiłosiernie, jednak musi się dzielić łupami z "Bestią". 
Wiem, brzmi to niewiarygodnie dla większości, a nawet śmiesznie, ale takie są fakty, a wszystko co widzimy w oficjalnych przekazach to tylko odwracanie uwagi od istoty - prawdy.

Polecam każdemu ten film. On pozwala zauważyć prawdziwe przyczyny tego co obserwujemy, nie dekoracje i bzdury wciskane nam nawet przez "opozycjonistów".
 

 

  • Like 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AR2DI2 nie tylko USA, Niemcy także nie są państwem ale spółką, firmą czy coś w tym stylu.

 

Nawiązując do Twojej wypowiedzi odnośnie Biblii, Apokalipsa jasno się wyraża '' A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości ''

 

Jaki kraj ma takie barwy? Wielka Brytania :)

 

p.s kumpel chciał wstąpić do ONR-u ale jak powiedział że ma stosunek do kościoła katolickiego obojętny, to nie został przyjęty.

Edytowane przez Themotha
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo tak jest - rodowity Niemiec zawsze gardził Słowianami, a rodowici Polacy zawsze spodziewali się po Niemcach najgorszego.

Rywalizacja była, jest i będzie na poziomie etnicznym, mentalnym .... można zaryzykować stwierdzeniem -  że gatunkowym - bo nasza  pula genowa różni się od typowej dla ludności Europy zachodniej, u nas jest sporo wpływów azjatyckich.

Tylko że krew niemiecka od dawna rozmywa się w napływie emigrantów i miesza - twierdzą że siła jest w różnorodności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, wojkr napisał:

Europy zachodniej, u nas jest sporo wpływów azjatyckich.

 

Nie do końca się zgodzę, jeśli tak to musimy przyjąć że Niemcy(germanie) także są pod wpływem azjatyckim, bądź co bądź obie nacje wywodzą się od Indoeuropejczyków którzy zamieszkiwali Azję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Ponadto coraz bardziej instrumentalnie traktują reguły demokracji 

Chuj wie o co mu chodziło ale jak to mądrze brzmi instrumentalnie traktują reguły demokracji!! Może autor wątku jest w stanie wytłumaczyć tak po chłopsku o co mu chodziło (profesorowi)?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 Podejrzewam, że chodzi mu o to, że politycy np.:

- Tworzą sztuczny elektorat, np. armię urzędników, którzy są potencjalnymi wyborcami, a wraz z nimi ich rodziny.

- Sądy podległe są władzy (nie jestem przeciwnikiem zwalniania dawnych sędziów, ustanowionych przez PO - właśnie chodzi o to, że co nowa władza, to nowa wymiana)

- Niesprawiedliwe reguły gry wyborczej.

Znalazłoby się wiele innych, rzecz jasna. Porównując do innych krajów różnice łatwiej dałoby się wyłapać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Strusprawa1 napisał:

@rycerz76 Podejrzewam, że chodzi mu o to, że politycy np.:

- Tworzą sztuczny elektorat, np. armię urzędników, którzy są potencjalnymi wyborcami, a wraz z nimi ich rodziny.

Wiesz jak to wygląda w takich USA?

Reszta też walisz jakieś ogólniki, rozwiń i udowodnij swoje opinie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rycerz76 Z tego co mi wiadomo, to lepiej, bo tam mają akurat długą tradycję, że samorządowcy utrzymują się sami. Nie podam Ci. Po pierwsze nie jestem za demokracją i tym samym nie interesuję się tym ustrojem, a po drugie to jest cytat autora. Tutaj akurat mogę się domyślać co miał na myśli i walić ogólniki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co plecie ten profesorek to są bzdury. Widzę tutaj zwyczajny brak postrzegania świata w kategoriach przyczyny i skutku, czyli tego jak to wszystko funkcjonuje. Dlaczego nie weryfikujemy informacji, które są do nas dostarczane? Ok, zgodzę się, ze niektórzy są z natury leniwi lub im się zwyczajnie nie chce, ale czy nie jest tak, ze w świecie nauki do każdej informacji podawanej w pracy magisterskiej, doktorskiej czy jakiejś innej nie należy podać źródła w postaci przypisu? Trzeba, ponieważ inaczej można uznać to za plagiat. 

A czy nie jest tak, że za brak zasobów intelektualnych odpowiada też polskie szkolnictwo w tym nasz wspomniany profesor? Zdecydowanie tak, poza domem człowiek czerpie wiedzę ze szkół. Muszą one stać na wyjątkowo niskim poziomie, a sprowadzanie wszystkiego do kategorii czysto politycznych jest dla mnie zwykłą głupotą. Nie dziwię się z takim razie, że to państwo beż mózgu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.