Skocz do zawartości

My Story


Rekomendowane odpowiedzi

Od ponad pół roku jestem w stanie permanentnej depresji, która objawia się zupełną niechęcią do podjęcia jakichkolwiek działań, totalną bezcelowością życia a czasami nawet nie wychodzeniem z łóżka przez tydzień. Próbowałem wielu rozwiązań – rozmów ze znajomymi, dawanie sobie czasu, medytacji, imprez i narkotyków, dziewczyn, psychoterapii a nawet mistycznego odłamu psychologii Junga, czyli ustawień metodą Hellingera. Na dłuższą metę nic nie pomogło. Wychodzę z założenia, że pomóc radą lub dobrym słowem, w sposób skuteczny mogą tylko osoby na podobnym lub wyższym poziomie świadomości (w tematach z którymi wiążę się problem), dlatego też zdecydowałem się stworzyć ten temat, w tym miejscu - na forum.

Bracia ostrzegam - będzie długo. Ale będzie szczerze. I dość szczegółowo.

 

Mój proces wczesnej socjalizacji przebiegał zgoła inaczej, niż u większości osób. Do 19 roku życia, większość czasu spędziłem w szpitalach w towarzystwie lekarzy, rodziców i książek. Praktycznie nie miałem kontaktu z rówieśnikami oraz styczności ze sportem, co zaowocowało brakiem empatii i inteligencji emocjonalnej oraz dość wątłą budową ciała. Jestem dziwnym połączeniem ekstrawertyka i introwertyka, który jest do bólu logiczny. ENTP here. Paradoksalnie przez większość życia miałem zawyżone poczucie własnej wartości i ego w kosmosie. Jednak obecnie zdaje sobie sprawę, że to był tylko mój mechanizm obrony, gdyż poczucie własnej wartości (takie prawdziwe) było i jest na poziomie zerowym. Mechanizm obronny, który niszczył większość relacji z rówieśnikami a ja zupełnie nie wiedziałem dlaczego się tak dzieje.

 

W wieku 17 lat miałem pierwszą dziewczynę, pomimo ww. przeciwności się to udało. Pierwsze związek - 5,5 roku. Pierwsza miłość, kompletny brak doświadczenia i moja pizdowatość spowodowały rozpad. Zbierałem się jakieś pół roku, dziewczyna po roku wzięła ślub.

 

Oczywiście trafiłem na całe PUA, które teraz wydaje mi się trochę śmieszne.

 

Reasumując – przemyślałem, pocierpiałem, wyciągnąłem wnioski i idziemy dalej.

 

Przez kolejny rok szukał dziewczyny, ale odrzucałem większość kandydatek. Byłem dość wybredny w tej kwestii i nagle trafiła się ona. Dziewczyna mocne 8/10 z najlepszym tyłkiem jaki widziałem. Inteligenta, bardzo seksowna o mocno ironicznym poczuciu humoru. Zignorowałem czerwone lampki, które mi się zapalały na początku. Jakie one były?

 

- Wychowywana bez ojca, wymagająca atencji i budująca swoją wartość siebie w oparciu o seksapil, która stale potrzebuje dowartościowywania. Mnóstwo kolegów, praktycznie bez koleżanek.

- Na początku trochę zryła mi głowę swoją przeszłością, opowiedziała mi to, chyba, żeby zrzucić ciężar. Jak ją poznałem miała prawie 22 lata, a już 7 związków i zawsze obwiniała swoich byłych.

 

Dodatkowo nie mogłem przeboleć dwóch sytuacji z jej przeszłości :

 

1. Drugi były niby po imprezie próbował rozdziewiczyć ją na śpiocha. Opowiadała mi to z trzy razy ze łzami w oczach. Nie mogłem przeboleć, że od czasu do czasu jeszcze miała z nim kontakt i nazywała go kolegą bo „wszystko sobie wyjaśnili”.

 

2. Przede mną miała chłopaka pół roku, wyjazd z koleżanką do klubu do innego miasta, poznanie innego faceta i zostawienie numeru telefonu. Przez trzy miesiące pisała z tym innym, po czym wybrała się ze swoim aktualnym chłopakiem do tego miasta jedną noc spędziła z nim na drugą poszła do tego typa z klubu. Została na noc. Po wszystkim chciała wrócić do chłopaka, który o niczym nie wiedział.

 

Oczywiście, obiecywanie, że ze mną tak nie będzie bo przecież rozmawiamy i się rozumiemy.

Niby przeszłość to przeszłość, ale z tyłu głowy mi to siedziało i to mocno.

 

Związek z początku idealny, seks mega zajebisty, potrafiła mi otwierać drzwi w samych pończochach, robić loda przed lustrem i podawać obiad. Dziewczyna bardzo reprezentatywna, więc gdy z nią wychodziłem każdy mi zazdrościł a gdy na chwilę zostawiałem od razu był wianuszek adoratorów. Inteligenta i ironiczna, dobrze nam się rozmawiało. Bardzo dużo podróżowaliśmy – po Polsce, po świecie trochę mniej, ale również. Była bardzo ciepła i empatyczna.

 

Czułem się naprawdę zajebiście, ale nie potrafiła stawiać własnych granic. Moja osobowość bardzo szybko ją zdominowała i zacząłem ją traktować z góry (nie mogłem tego powstrzymać, choć starałem się jak mogłem). Dodatkowo dochodził u niej problem syndromu ofiary – wszystko jest zawsze winą świata i przypadku, ale nie jej. Przeszkadzała mi też jej nieporadność życiowa, z jednych studiów ją wyrzucili, na drugich nie potrafiła zdać egzaminu przez dwa lata i nagle stwierdziła, że je rzuca i znowu rozpoczyna coś nowego. Nawiąże do tego później. Plus cały czas koledzy, pisanie z nimi, wyjścia na piwo oraz niesłowność.

 

Popełniałem mnóstwo błędów. Bardzo się tego wstydzę i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Powinienem ją wspierać i motywować, a nie potrafiłem w ogóle ją zrozumieć. Zrozumiałem dopiero po czasie. Krzyczałem po niej dość często, traktowałem ją z góry, nie dbałem o nią. A ona przez całe półtora roku za mną biegała, komplementowała, obsypywała mnie drogimi prezentami. Dziękowałem, byłem wdzięczny, ale wiecznie szukałem problemów. Próbowałem rozmowy, ale rozmowa z nią tylko mnie denerwowała a jej argumenty oraz state of mind wydawał mi się bezsensowny a podejście do życia bardzo lekkoduszne. Najgorsze jest to, że z perspektyw czasu całą winę wziąłem na siebie i nie wiem już co jest prawdą a co nie.

Trzymaliśmy się w cztery pary. Dwie się rozpadły, chłopaki (z którymi również sam wychodziłem na miasto czy się spotykałem) zaczęli się jej żalić a ona zaczęła się żalić na mnie. Dochodziło do nie miłych sytuacji, więc odciąłem się od tych „kolegów”.

 

W międzyczasie popadłem w depresję, przytyłem 20 kg i czułem bezsens a moja atrakcyjność znacznie spadła. Nie potrafiłem kontrolować swoich wybuchów gniewu a ona jakby specjalnie mnie prowokowała – wychodzenia z kolegami na piwo i wracanie nad ranem, jakieś wyjazdy, nie mówienie mi o wielu sprawach. Poszedłem do psychologa i zacząłem nad tym pracować. Byliśmy na naprawdę zajebistych wakacjach. Zamiast krzyczeć starałem się rozmawiać i kontrolowałem złość.

 

Mieszkała w mieście około 100 k ludzi z dość toksyczną mamą, która ją ograniczała. Przez przypadek dowiedziałem się, że planuje rzucić te studia (24 lata) i zacząć od nowa znów nowy kierunek w mieście X (oddalonym o 250 km) o którym zawsze marzyła – większe miasto, perspektywy etc. Wiedziałem, że biorąc pod uwagę jej charakter taki związek nie przetrwa a nie chciałem wszystkiego rzucać i się przeprowadzać za nią, gdyż nic tam nie było zapewnione i było to na wariackich papierach. Rozmawialiśmy o tym.

 

Odnowiłem kontakt z tymi „kolegami”, wyszło dużo różnych rzeczy – wysyłanie zdjęć jak gdzieś szła, spotykanie się z nimi na „spacery” za moimi plecami, gdzie się na mnie żaliła, ciągłe pisanie z nimi. Pojechałem to wyjaśnić. Na spokojnie, jednak wtedy już zerwała. Główny argument jest taki, że się mnie boi oraz traktuje ją z góry. Byliśmy razem 2,5 roku.

Tydzień po rozstaniu, „koledzy” zaczęli ją podrywać. Napisała mi o tym. Powiedziałem kolegom – obrazili się. Olałem ich. Trzy tygodnie po rozstaniu pojechała do swojego byłego i trzech innych facetów na tydzień na imprezę do miasta Y oddalonego o znacznie więcej niż miasto X. Dwa miesiące po rozstaniu wyprowadziła się z domu do byłego i mieszka z nim i trzema innymi chłopakami. Studiuje w zupełnie innym mieście niż mieszka, jest z nim i porzuciła marzenia o mieście X (dla mnie nie potrafiła). BONUS – ten były to ten, który niby wyrządził jej tą krzywdę.

 

Minęło pół roku. Jestem większą pizdą niż jesteście sobie w stanie wyobrazić. Nie ma pół godziny, żebym o niej nie myślałem i nie sprawdzał jej sociali. Przeżywam wszystko, tym bardziej, że ostatnio wraca z nim do miasta i zabiera go w miejsca gdzie ja ją zabierałem. Na plus to, że schudnąłem te 20 kg i wychodzę do ludzi.

 

Jak jest zawodowo?

Skończyłem studia (tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie), pracowałem w startupie, później przez półtora roku na etacie. Obecnie prowadzę firmę. Nie jest jednak jakoś super kolorowo – zarobki rzędu 6-7 tysięcy miesięcznie. Czasami więcej, czasami mniej, poniżej 5 nie schodzę. Lubię to co robię, pracuje ile chcę, nic mnie nie ogranicza. Mam zespół, który jest całkiem spoko. Mam zaoszczędzone parędziesiąt tysięcy złotych.

 

Jak jest towarzysko?

Po związku praktycznie zostałem sam. Historię z „kolegami” już znacie. Przyjaciele, których mam obecnie trójkę (takich naprawdę od serca) są obecnie w związkach i niezbyt wychodzą na miasto czy chcą się spotykać. Mają swoje życie. Mam też pewne grono (4-5 osób) z którymi imprezuję w weekendy. Raczej nie mam możliwości poznawania naturalnie nowych dziewczyn przez znajomych.

 

Sytuacja mieszkaniowa?

Jestem w wieku 26 lat. Mieszkam z rodzicami.

Plusy :

- Idealna lokalizacja – pomiędzy dwoma miastami, w jednym z nich mam biuro, w drugim żyję towarzysko. Oba miasta raczej małe (około 100k mieszkańców).

- Rodziców przez większość czasu nie ma w domu, gdyż przebywają w drugim domu w górach.

- Jeśli już są to i tak mam osobne piętro z osobną łazienką.

- Koszty utrzymania są niższe i pozwalają wygenerować większe oszczędności.

Minusy :

- Mam 26 lat i mieszkam z rodzicami. Strasznie to brzmi.

- W weekend na imprezy taksówki, to nie jest miasto. Nie jest to duży problem, ale naturalnie nie jest tak, że zakładam kurtkę i wychodzę na miasto.

 

Mieliśmy razem wynajmować mieszkanie, ale nie chciała bo ona chce miasto „X” i jej mama będzie miała wiele przeciw. W końcu pokłóciła się z mamą, mieszkała z koleżanką a jakiś czas później ta wyprowadzka do byłego.

 

 

Jakie są moje problemy, z którymi nie potrafię sobie poradzić?

Syndrom jedynej, ale uargumentowany logicznie – to był mój max jeśli chodzi o wygląd i seksowność. Nawet teraz nie jestem w stanie dostrzec w okolicy ładniejszej dziewczyny. Oprócz tego wyidealizowałem ją w taki sposób, że nie dostrzegam jej wad, tylko swoje błędy. Uważam, że nic lepszego w życiu już mnie nie spotka i niestety obawiam się, że jest to logicznie uargumentowane.

 

Nieustające poczucie winy – sądzę, że zepsucie tej relacji to w 80 procentach moja wina. Nie mogę sobie wybaczyć pewnych zachować i ogromnie się ich wstydzę. Zmarnowałem okazję życia i nie nauczyłem się na pierwszym związku.

 

Porównywanie się / Zazdrość – to chyba jest najgorsze. Skoro dla niego potrafiła rzucić wszystko i się wyprowadzić a ze mną nie chciała nawet zamieszkać to czuje się jak gówno. Koleś jest znacznie lepiej zbudowany, ma więcej znajomych gdyż buja się po MLMach i ma radość życia, której nie mam ja. Mocno siedzi w coachingu, ja też próbowałem, ale nie mogę przełknąć tych bzdur. Wiecie, syndrom wygrywania życia i instagram life. Kiedyś mnie to śmieszyło mocno, teraz już nie wiem co o tym myśleć. Myślę, że ona będzie teraz idealną kandydatkom na żonę – w końcu postawiła się mamie i nie ma swojego grona w tym obcym mieście, a o to się najbardziej kłóciliśmy. Zazdroszczę tego mocno.

 

Poczucie własnej wartości – jest zerowe, czuje, że nie jestem warty tego, żeby jakaś dziewczyna się mną zainteresowała jako facetem. Nie mam obecnie kompletnie jaj. Nie czuje się w pełni facetem, gdy myślę, że nie potrafiłem utrzymać takiej dziewczyny.

 

Brak decyzyjności – różne rzeczy przychodzą mi do głowy, od wyprowadzki do jakiegoś większego miasta i zaczęcia wszystkiego od nowa – pewnie musiałbym wrócić na jakiś etat, po nawet wyjazd za granicę. Z drugiej strony tu mam firmę, znajomości. Wydaje mi się jednak, że nie ma tu zbyt wielu dziewczyn, którymi mógłbym się zainteresować. Nie potrafię jednak podjąć żadnej racjonalnej decyzji. Stoję w miejscu. Często przewijają się myśli samobójcze.

 

Napisałem ten post, żeby poukładać sobie też to w głowie i trochę zrzucić balast. Jeżeli ktoś dotrwał do tego momentu to dziękuję bracia. Jeśli ktoś mi na to odpowie to dziękuję podwójnie.

 

 

 

 

  • Zdziwiony 3
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem @Blacky

 

Zaraz Cię tu zbierzemy z gleby mam nadzieję grupowo. Przeżywałem/wam niedawno coś powiedzmy podobnego. podstawowy błąd jaki popełniasz

 

1. Stalkujesz ją w social media, że tak powiem hmmmm, jak by to PRZESTAŃ KURWA W TEJ CHWILI

uprawiasz jawny sadomasochizm.

2. Szukasz winy w sobie, rozpamiętujesz co zrobiłeś źle, chcesz wbić się w ziemię utwierdzić jaki to jesteś nic nie wart. Potrzebujesz tego potwierdzenia, znalezienie potwierdzenia twojej winy cię karmi.

3. Klasyczne wypominki z tobą nie chciała, a z x to zrobiła. Jestem nic nie wart, jestem chu*** nie podołałem. Była taka wspaniała, ssałe pałe, robiła obiad, a ja tylko narzekałem.

 

Może z drugiej strony. Nie ogarnięta życiowo atencjuszka (niech zgadnę pracuje w gastro?) której jedynym osiągnięciem jest zgrabna dupa. Skacze po fiutach, szuka uwagi bo może, bo to jej życie I JUŻ NIE TWOJA SPRAWA.

 

Umawia się z jednym, idzie spać do drugiego, parodniowe melanże? Człowieku to się nie zmieni, to już jest taki mindset.

 

1. Sport

2. Czytaj forum, ogarniaj schematy

3. Czas na wielkie zmiany Panie Blacky, nie wiem jakie, ale uświadom sobie, ŻE TO JUŻ TEN CZAS. Ogarnięty jesteś jak piszesz i spoko ale może czas opuścić ciepły kurwidołek? Nie służy ci stagnacja

4. NIe olewaj terapii, znajdź lepszego terapeutę tamci byli widocznie ch*** to że ktoś jest terapeutą nie świadczy o światowej klasy usłudze, a co każdy start up wychodzi i z założenia wart jest miliony?

5. Rozwój duchowo-intelektualny? Gdzie sól życia?

 

Masz roszczeniowy mindset, nie dziewczyna, nie ta, następna, TY masz zły mindset, niby szukasz rozwiązania ale dobrze mościsz się w rozamiętywaniu, jest tam ciepło, kłuje ale już to lubisz.

 

Co jutro zrobisz nowego w swoim życiu, jaki podejmiesz krok, aby wyleźć z tego bagna?

 

BLOK NA SOCIAL MEDIA atencyjnnej ex, niech się rucha z kim chce TO JUŻ NIE JEST TWOJA SPRAWA rozkaz szeregowy!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Zaraz Cię tu zbierzemy z gleby mam nadzieję grupowo. 

Może dołożę parę groszy w domu, teraz jestem w pracy, ale masz komcia, niech wskoczy na główną. @Jaśnie WielmożnyJak coś pisze to z głową, także narazie czytaj co tam Ci podpowiada. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

1. Sport

2. Czytaj forum, ogarniaj schematy

3. Czas na wielkie zmiany Panie Blacky, nie wiem jakie, ale uświadom sobie, ŻE TO JUŻ TEN CZAS. Ogarnięty jesteś jak piszesz i spoko ale może czas opuścić ciepły kurwidołek? Nie służy ci stagnacja

4. NIe olewaj terapii, znajdź lepszego terapeutę tamci byli widocznie ch*** to że ktoś jest terapeutą nie świadczy o światowej klasy usłudze, a co każdy start up wychodzi i z założenia wart jest miliony?

5. Rozwój duchowo-intelektualny? Gdzie sól życia?

 

Dzięki za odpowiedź.

 

1.  Od pół roku siłownia + cardio. Niestety żadne sporty drużynowe, czy zimowe (nawet głupie łyżwy) nie wchodzą w grę z uwagi na zdrowie. 

2.  Przerobiłem większość rzeczy z polskiego netu + klasyki z książek na temat Kobiet, jednak wiele zapomniałem. Miło będzie wrócić. 

3.  Zdecydowanie, zbieram się do tego i nie mogę się zebrać. 

4.  Jestem na terapii, ale wpadam w błędne koło. Ciągnę to, ale sam definiuje procesy, które zachodzą w mojej głowie, znajduje przyczynę, ale nie potrafię podać rozwiązania. Ostatnio sam zacząłem ogarniać psychologię. Terapeuci potakują, ale twierdzą, że tu już tylko czas pomoże. Pora na zmianę terapeuty. 

5. Rozwój jest. Olałem coachingowe brednie i filozofię sukcesu, nie mogę tego przełknąć. Zacząłem ogarniać nie dawno właśnie psychologię tak dość konkretnie (Freud i Jung) i interesować się fizyką kwantową. Oprócz tego literatura piękna i nowinki branżowe. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Blacky

 

Funkcjonujesz, żyjesz, po prostu jeszcze się miotasz nie zdjąłeś starej skorupy i tak błądzisz po lesie. Uwiera cię, kłuję jest nieporęczna no ale jak ją zrzucisz, to może spadnie gałąź, może jabłko i zrobi ci kuku?

 

A może ją zrzucisz i się pierwszy raz wyprostujesz, pamiętasz jak to jest iść wyprostowany? Brać pełny oddech piersią i patrzeć na słońce?

 

Zrzucaj, już. Nie uda się dziś, spróbuj jutro. Skorupa jest już stara, łatwo się łamię i kruszy znam takie, są ze słabego budulca.

 

@Turop Staramy się jak możemy

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary coś o tym wiem , widzę schemat dość podobny do mojego z lekkimi zmianami ale ewidentnie dziewczyna zaburzona w chuj u mnie było podobnie :

 

-od małego była bez ojca

-prawie sami koledzy

-na początku super zajebisty seks cuda na kiju tez bielizna , lody z połykiem i chuj wie co jeszcze

-najchętniej co piątek by wychodziła na miasto , też pisanie z kolegami.

-też zryła mi banie swoimi opowieściami przy czym płakała szczerze (mimo że była szurnięta to jej wierzę)

-starała się dominować ale ze mną tak łatwo się nie da potrafiłem drzeć ryja na nią w skrajnych przypadkach.

-wieczne fochy niezadowolenia , wszystko/wszyscy winni tylko nie ona

-też jebnęła studia bo coś tam.

 

Zaraz bracia mnie zlinczują ale na pewno coś ze stajni borderline (ja wiem swoje) , i mimo że ona już jest historią to i tak mi się śni i o niej fantazjuję.

Nie łam się też mam 26 lat i nie mieszkam na swoim.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, bassfreak napisał:

Zaraz bracia mnie zlinczują ale na pewno coś ze stajni borderline (ja wiem swoje) , i mimo że ona już jest historią to i tak mi się śni i o niej fantazjuję.

Linczować nie ma sensu ale onanizm połączony z była to absolutny autosabotaż na drodze do wyparcia. Dawkowanie narkotyku ukradkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Jaśnie Wielmożny napisał:

Linczować nie ma sensu ale onanizm połączony z była to absolutny autosabotaż na drodze do wyparcia. Dawkowanie narkotyku ukradkiem.

To nie chodzi raczej o fakt że to była tylko że to mój idealny typ kobiety (twarz i sylwetka) , jej koleżanki w pracy to by ją najchętniej zabiły bo co wracała z pracy to mówiła jakie one zazdrosne itd.

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak Doskonale rozumiem, tym bardziej widzisz szukasz kolejnego argumentu do usprawiedliwienia sobie tej czynności.

 

@Blacky Siła nawyku, wytwórz nawyk (np klepnięcia się w klatkę piersiową, etc) zawsze gdy o niej myślisz, nawyk będzie tak uciążliwy, że dostrzeżesz częstotliwość i uporczywość w sensie namacalnym. I nie wal konia na rany Chrystusa z Panią w roli głównej, wstajemy, wstajemy!

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie masz odpowiedź w historii.

Wyrwałeś kobietę - jak mówisz - 8/10.

Czyli inna atrakcyjna też jest w zasięgu.

Cała reszta zależy od Ciebie.

 

Jak sam ogarniasz coś z psychologii, to może wiesz, że przebyty kryzys bywa pomocny. Coś robisz sam w kierunku - rozwijasz się, uczysz, zmieniasz poglądy na świat.

 

Daj sobie czasu. Niby jest to głupia rada w dzisiejszym szybkim świecie, ale tego właśnie brakuje i nie doceniamy.

Pracujesz, oszczędzasz, rozwijasz się. Czyli aż taka totalna deprecha to nie jest. Kontynuuj, czas pomoże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mimo, że byłą atrakcyjna fizycznie, reszta Ci nie pasowała, z Twojego wpisu wynika, że nie byłeś szczęśliwy, ale wybaczałeś, bo wyglądała, i podobała Ci się wersja demo. 

Trudno mi też uwierzyć w tę empatię, i inteligencję emocjonalną w zestawieniu z umawianiem się za Twoimi plecami, i innymi niezbyt ciekawymi zagrywkami z jej strony.

 

Wyidealizowałeś ją sobie, mimo, że widzisz, że dziewczyna jest ewidentnie porąbana - vide powrót do kogoś, kto ją 'niby' skrzywdził.

Takie panny mają serio bałagan pod kopułą, uważam, że co byś nie zrobił - to prędzej, czy później Twoja relacja by się skończyła.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Powinienem ją wspierać i motywować, a nie potrafiłem w ogóle ją zrozumieć.

Kobiety nie doceniają takich rzeczy, usłyszałem ostatnio, jak pewien bogaty pan, kupił swojej kochance salon kosmetyczny, żeby podciągnąć jej standard życia. W ramach rewanżu kopnęła go w dupę, a teraz teraz ma po prostu prosperujący salon, a on został z niczym, i szuka następnej.

3 godziny temu, Blacky napisał:

Trzy tygodnie po rozstaniu pojechała do swojego byłego i trzech innych facetów na tydzień na imprezę do miasta Y oddalonego o znacznie więcej niż miasto X.

Kobiety nie wiążą się emocjonalnie, przeskakują ot tak, na drugą gałąź. Schematyczne zachowanie. Empatia, i inteligencja emocjonalna powiadasz... taaa....

3 godziny temu, Blacky napisał:

Uważam, że nic lepszego w życiu już mnie nie spotka i niestety obawiam się, że jest to logicznie uargumentowane.

Tak spotkało Cię bardzo wiele dobrego, leczenie z depresji to zaiste świetny profit świadczący o wyjątkowości partnerki, i idealnej relacji.

3 godziny temu, Blacky napisał:

Skoro dla niego potrafiła rzucić wszystko

Spokojna głowa,potem będzie następny, i następny, i następny, zawsze jest gałąź, na którą można przeskoczyć.

Pani ma już wprawę, miała już dużo takich sytuacji przed relacją z Tobą, przychodzi jej to łatwo. Moim zdaniem, w dłuższej perspektywie wyjdzie Ci to tylko na dobre. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum @Blacky, wynalazco.

 

Zanim przejdziemy do problemów parę kwestii:

  1. Jeśli rzeczywiście, trzyma cię taka depresja. Marsz do psychiatry lub szpitala po leki.
  2. Przejawiasz osobowość narcystyczną. Byleś kiedyś diagnozowany pod rozpoznanie NPD?
  3. Inteligencje emocjonalną, można rozwijać poprzez trening umiejętności społecznych.
  4. Mieszkanie z rodzicami. Jest to oszczędność. O ile wykorzystujesz ten czas na rozwój, a nie na zabawę, to jesteś rozgrzeszony.
  5. Twoja była, ta druga. Przestań się dręczyć. Nie byłeś ani jej rodzicem, ani lekarzem. Jak na tak popsutą jednostkę, była z tobą strasznie długo. Pewnie przez to, jak źle ja traktowałeś. Wiem coś o tym.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Syndrom jedynej, ale uargumentowany logicznie

Tak jak pisze @sargon. Możesz znaleźć sobie inną. Pamiętaj, wygląd(partnerki) to nie wszystko.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Nieustające poczucie winy – sądzę, że zepsucie tej relacji to w 80 procentach moja wina. Nie mogę sobie wybaczyć pewnych zachować i ogromnie się ich wstydzę.

Nie uratowałbyś tej drugiej relacji. Była skazana na porażkę, zanim się zaczęła.

Dobrze, że odczuwasz wstyd i winę. Bo takie zachowania z normalną partnerką, by nie przeszły.

Jeśli chcesz normalnej relacji, najpierw musisz zmienić coś w sobie. Te negatywne emocje, powinny cię motywować.

O pierwszej relacji za mało napisałeś. Każdy kiedyś rycerzył. Przynajmniej jesteś tego świadom.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Poczucie własnej wartości – jest zerowe

Tylko ty sam możesz ją odbudować, tak jak nikt nie jest w stanie ci jej odebrać.

Podejrzewam, że ma to coś wspólnego z twoim dzieciństwem lub kacem po związku.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Brak decyzyjności – różne rzeczy przychodzą mi do głowy, od wyprowadzki do jakiegoś większego miasta i zaczęcia wszystkiego od nowa – pewnie musiałbym wrócić na jakiś etat, po nawet wyjazd za granicę. Z drugiej strony tu mam firmę, znajomości. Wydaje mi się jednak, że nie ma tu zbyt wielu dziewczyn, którymi mógłbym się zainteresować.

Zastanawiasz się, czy rzucić wszystko w poszukiwaniu cipki.

To twoje życie. Ja na twoim miejscu skupiłbym się na rozwoju.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Często przewijają się myśli samobójcze. 

2 minuty temu, Dakota napisał:

Marsz do psychiatry lub szpitala

natychmiast, dla własnego dobra.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Napisałem ten post, żeby poukładać sobie też to w głowie i trochę zrzucić balast.

Po to między innymi jest forum.

 

3 godziny temu, Blacky napisał:

Jeżeli ktoś dotrwał do tego momentu to dziękuję bracia. Jeśli ktoś mi na to odpowie to dziękuję podwójnie.

Proszę bardzo. Po to my jesteśmy.

 

Pozdrawiam,

ENTJ Dakota

Edytowane przez Dakota
by siebie móc zacytować
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Blacky napisał:

Dziewczyna mocne 8/10 z najlepszym tyłkiem jaki widziałem. Inteligenta, bardzo seksowna o mocno ironicznym poczuciu humoru. Zignorowałem czerwone lampki, które mi się zapalały na początku. Jakie one były?

Poczytaj o tak zwanym efekcie aureoli. Tu co druga atrakcyjna wariatka w Świeżakowni jest wybitnie inteligentna i ma nietuzinkowe poczucie humoru. 

Cytat

Była bardzo ciepła i empatyczna.

VS

2. Przede mną miała chłopaka pół roku, wyjazd z koleżanką do klubu do innego miasta, poznanie innego faceta i zostawienie numeru telefonu. Przez trzy miesiące pisała z tym innym, po czym wybrała się ze swoim aktualnym chłopakiem do tego miasta jedną noc spędziła z nim na drugą poszła do tego typa z klubu. Została na noc. Po wszystkim chciała wrócić do chłopaka, który o niczym nie wiedział.

&

Odnowiłem kontakt z tymi „kolegami”, wyszło dużo różnych rzeczy – wysyłanie zdjęć jak gdzieś szła, spotykanie się z nimi na „spacery” za moimi plecami, gdzie się na mnie żaliła, ciągłe pisanie z nimi. Pojechałem to wyjaśnić.

&

Tydzień po rozstaniu, „koledzy” zaczęli ją podrywać. Napisała mi o tym. Powiedziałem kolegom – obrazili się. Olałem ich. Trzy tygodnie po rozstaniu pojechała do swojego byłego i trzech innych facetów na tydzień na imprezę do miasta Y oddalonego o znacznie więcej niż miasto X. Dwa miesiące po rozstaniu wyprowadziła się z domu do byłego i mieszka z nim i trzema innymi chłopakami. Studiuje w zupełnie innym mieście niż mieszka, jest z nim i porzuciła marzenia o mieście X (dla mnie nie potrafiła). BONUS – ten były to ten, który niby wyrządził jej tą krzywdę.

&

Dodatkowo dochodził u niej problem syndromu ofiary – wszystko jest zawsze winą świata i przypadku, ale nie jej. Przeszkadzała mi też jej nieporadność życiowa, z jednych studiów ją wyrzucili, na drugich nie potrafiła zdać egzaminu przez dwa lata i nagle stwierdziła, że je rzuca i znowu rozpoczyna coś nowego. Nawiąże do tego później. Plus cały czas koledzy, pisanie z nimi, wyjścia na piwo oraz niesłowność.

To zostawiam tak dla ciebie do pomyślenia dalej nad efektem aureoli. 

Cytat

Oczywiście, obiecywanie, że ze mną tak nie będzie bo przecież rozmawiamy i się rozumiemy.

Niby przeszłość to przeszłość, ale z tyłu głowy mi to siedziało i to mocno.

Nie wierz słowom kobiety, one same często nie wiedzą dlaczego coś robią. Nie wierzysz? Zapraszam do rezerwatu.

Cytat

Popełniałem mnóstwo błędów. Bardzo się tego wstydzę i nie potrafię sobie tego wybaczyć. Powinienem ją wspierać i motywować, a nie potrafiłem w ogóle ją zrozumieć. Zrozumiałem dopiero po czasie. Krzyczałem po niej dość często, traktowałem ją z góry, nie dbałem o nią. A ona przez całe półtora roku za mną biegała, komplementowała,

Gdyby odwrócić sytuację na pewno ten związek nie trwałby tak długo uwierz mi. :) "MIŚ BYŁEŚ ZA DOBRY"

Cytat

Próbowałem rozmowy, ale rozmowa z nią tylko mnie denerwowała a jej argumenty oraz state of mind wydawał mi się bezsensowny a podejście do życia bardzo lekkoduszne.

No a ja sie pytam gdzie ta INTELIGENCJA. Czyżby to było twoje wyobrażenie narzucone ci przez twojego małego kolegę w spodniach?

Cytat

Najgorsze jest to, że z perspektyw czasu całą winę wziąłem na siebie i nie wiem już co jest prawdą a co nie.

Niepotrzebnie ale my samcy mamy tendencje do brania odpowiedzialności ZA DWOJE. 

Cytat

Trzymaliśmy się w cztery pary. Dwie się rozpadły, chłopaki (z którymi również sam wychodziłem na miasto czy się spotykałem) zaczęli się jej żalić a ona zaczęła się żalić na mnie. Dochodziło do nie miłych sytuacji, więc odciąłem się od tych „kolegów”.

Inna niż wszystkie...tiaaa...

Cytat

Nie potrafiłem kontrolować swoich wybuchów gniewu a ona jakby specjalnie mnie prowokowała – wychodzenia z kolegami na piwo i wracanie nad ranem, jakieś wyjazdy, nie mówienie mi o wielu sprawach. Poszedłem do psychologa i zacząłem nad tym pracować. Byliśmy na naprawdę zajebistych wakacjach. Zamiast krzyczeć starałem się rozmawiać i kontrolowałem złość.

Dobra i empatyczna powiadasz? Oj bracie poroże miałeś na bank ale nie przejmuj się ona nie była inna niż wszystkie. Większość jej dobrych cech charakteru to kwestia wersji demo i twojego wyobrażenia o niej a nie faktów. 

Cytat

Dwa miesiące po rozstaniu wyprowadziła się z domu do byłego i mieszka z nim i trzema innymi chłopakami. Studiuje w zupełnie innym mieście niż mieszka, jest z nim i porzuciła marzenia o mieście X (dla mnie nie potrafiła). BONUS – ten były to ten, który niby wyrządził jej tą krzywdę.

Zrozum, kobiety często kłamią, co więcej one same w te swoje kłamstwa święcie wierzą! Potrafią płakać na zawołanie, doskonale zrzucać z siebie odpowiedzialność itd. 

 

Masz trochę taki syndrom "wdowy po alfie". Widać u ciebie mocna idealizację tej kobiety. Chociaż z twoich opisów widać, że nie była taka cudowna, pomimo twojej racjonalizacji jej zachowań i tak to bije w oczy. 

 

Masz szczęście, trafiłeś do wspaniałego miejsca, azylu dla samców. Czasem możesz przeczytać kilka cierpkich słów ale zazwyczaj będą napisane w dobrej wierze, przez ludzi którzy dobrze ci życzą.

O eks zapomnij to jakaś wariatka, tylko atrakcyjna i dobrze się ruchała nic poza tym, to za tym tęsknisz i dlatego ją idealizujesz.

Trzymam kciuki żebyś się pozbierał bracie. 

 

Też mnie ciekawi pytanie postawione przez brata @Dakota o NPD. 

Chyba warto zacząć od sprzątania bałaganu w swojej głowie. 

Edytowane przez SSydney
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Blacky przeczytaj powyższe posty tysiąc razy, bracia wyłożyli ci podstawy, przeoraj świeżakownie reszta w Twoich rękach. W wypadku nowych refleksji, postuj, wywołuj (wstawiając @przed nickiem) 

 

Z fartem bracie!

Edytowane przez Jaśnie Wielmożny
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za rady. Wow. Jestem naprawdę pod wrażeniem, aż umówiłbym się z Wami na piwo. 

2 godziny temu, Dakota napisał:

Witaj na forum @Blacky, wynalazco.

 

Zanim przejdziemy do problemów parę kwestii:

  1. Jeśli rzeczywiście, trzyma cię taka depresja. Marsz do psychiatry lub szpitala po leki.
  2. Przejawiasz osobowość narcystyczną. Byleś kiedyś diagnozowany pod rozpoznanie NPD?
  3. Inteligencje emocjonalną, można rozwijać poprzez trening umiejętności społecznych.
  4. Mieszkanie z rodzicami. Jest to oszczędność. O ile wykorzystujesz ten czas na rozwój, a nie na zabawę, to jesteś rozgrzeszony.
  5. Twoja była, ta druga. Przestań się dręczyć. Nie byłeś ani jej rodzicem, ani lekarzem. Jak na tak popsutą jednostkę, była z tobą strasznie długo. Pewnie przez to, jak źle ja traktowałeś. Wiem coś o tym.

Dowódco,

 

1. Uczęszczam do psychologa a po konsultacji z psychiatrą zdecydowałem, że na razie farmakologi nie będę próbował. 

2. Tak, mam osobowość narcystyczną, zdiagnozowaną już w związku. Natomiast po rozstaniu zacząłem coś z tym konkretnie robić. Obecnie udało mi się nie szufladkować ludzi i nie oceniać ich na gorszych/lepszych. Wiem, z czego to wynika i staram się z tym walczyć z całych sił. 

3. Staram się to robić, uchodzę za w miarę otwartego gościa, ale wewnątrz bardzo boje się oceny i analizuje później każdy gest i słowo. 

5. Chyba w punkt. Ze mną była najdłużej, możliwe, że z powodu rollercostera emocjonalnego, który jej fundowałem. 

 

2 godziny temu, Dakota napisał:

Tylko ty sam możesz ją odbudować, tak jak nikt nie jest w stanie ci jej odebrać.

Podejrzewam, że ma to coś wspólnego z twoim dzieciństwem lub kacem po związku.

 

Znowu w punkt. DDA połączone z brakiem przynależności do grupy w okresie dzieciństwa. Dziewczyna mi podnosiła tą wartość, gdy się to skończyło, to wartość również się skończyła. Wiem, że nie buduje się swojej wartości na drugim człowieku. Mea culpa. 

 

2 godziny temu, SSydney napisał:

Poczytaj o tak zwanym efekcie aureoli. Tu co druga atrakcyjna wariatka w Świeżakowni jest wybitnie inteligentna i ma nietuzinkowe poczucie humoru. 

To zostawiam tak dla ciebie do pomyślenia dalej nad efektem aureoli. 

Mój psycholog twierdzi, że to jest dobitny przykład efektu aureoli. Zgadza się. Dostrzegam jej wady, ale nie dopuszczam tego do podświadomości. 

2 godziny temu, SSydney napisał:

Masz trochę taki syndrom "wdowy po alfie". Widać u ciebie mocna idealizację tej kobiety. Chociaż z twoich opisów widać, że nie była taka cudowna, pomimo twojej racjonalizacji jej zachowań i tak to bije w oczy. 

Każdą jej decyzję czy to przed związkiem czy w związku czy już po, usprawiedliwiłem i wytłumaczyłem w swojej głowie. Z poziomu logicznego wiem, że nie była ideałem, jednak podświadomość narzuca mi zupełnie inny obraz. Wydaje mi się, jakbym wiedział to co teraz i inaczej ją traktował to nie skończyłoby to się tak jak się skończyło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Blacky napisał:

Wydaje mi się, jakbym wiedział to co teraz i inaczej ją traktował to nie skończyłoby to się tak jak się skończyło. 

Za chwilę zaczniesz się zadręczać tym, że nie byłeś dostatecznie alfą i w sumie to Twoja wina, że sobie poszła. Zaczniesz rozkminy czy gdybyś w tej a tej sytuacji zrobił inaczej, to ona by jednak została z Tobą.

 

Uważaj, typowe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Januszek852 napisał:

Za chwilę zaczniesz się zadręczać tym, że nie byłeś dostatecznie alfą i w sumie to Twoja wina, że sobie poszła. Zaczniesz rozkminy czy gdybyś w tej a tej sytuacji zrobił inaczej, to ona by jednak została z Tobą.

 

Uważaj, typowe.

 

Przez pół roku przerobiłem te warianty w mojej głowie, na wszystkie możliwe sposoby, dlatego się obwiniam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minutes ago, Blacky said:

Przez pół roku przerobiłem te warianty w mojej głowie, na wszystkie możliwe sposoby, dlatego się obwiniam

Przemyśl i przedyskutuj to z kimś jeszcze raz. Skup się na jej wadach, wypisz na kartce. Przypomnij sobie chore akcje. Też robiłem awantury. Też miałem podobnie jak Ty ale zebrałem sobie te złe momenty i wywaliłem je z głowy. Wiem że teraz bym tak nerwowo nie zaregował i też do tego dojdziesz. Pracuj teraz nad sobą i buduj swoją pewność. Czytaj i pytaj na forum. Sam bym poszedł na piwo??? z ludźmi stąd, czasem ktoś opierdoli ale wiesz że w dobrej wierze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze interesujac sie psychologia i rozkladajac swoje zycie(szczegolnie ex zwiazek) robisz sobie krzywde. Rzekomo masz wszystki rozgryzione. "Logicznie patrzac" wszystko wiesz. W swoje rozbijanie i racjonalizacje zaprzegles jeszcze psychologie. Zdajesz sobie sprawe ze terapeuci nigdy nie terapeutyzuja samych siebie? Nie jestes w stanie oddzielic ego od superego i swiadomosci, nigdy nie bedziesz obiektywny w swoich rozmyslaniach czy to na korzysc czy nie korzysc siebie. Kisisz sie we wlasnym sosie, troche zaczyna smierdziec ale znosnie. Nie mowie ze rozmyslanie o samym sobie jest zle, oczywiscie ze nie. Autorefleksja jest potrzebna, ale z tego co piszesz to wyniosles ja na inny poziom. Poziom gdzie ciagle rozmyslanie i analiza staly sie twoim wlasnym swiatem, gdzie mozesz bezpiecznie przycumowac i potaplac sie w znajomym cieplym blotku.

 

Koledzy wyzej dobrze prawia, konieczne zmiany w zyciu zeby ruszyc z kopyta, masz dobra baze, zapomnisz o problemach.

 

Mowisz o zainteresowaniach psychologia i fizyka kwantowa. Ja polecam tobie zajac sie czyms przyziemnym, namacalnym, gdzie przestaniesz analizowac. Zapisz sie na kurs tanca na przyklad i nie zrazaj poczatkowymi porazkami, zdystansujesz sie do samego siebie i do ludzi wkolo

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.