Skocz do zawartości

Refleksje...


Assasyn

Rekomendowane odpowiedzi

Jako że mamy 1 Listopada, chcialem was zapytać jak oceniacie swoje życie? Z czego jestescie zadowoleni? Czego żałujecie?

Czy jestescie szczesliwymi ludzmi? Wyobrazcie sobie że zostalo wam tydzien życia, jak je oceniacie w sensie poziomu zadowolenia, doświadczen itp?

Co byscie chcieli w nim zmienic a co zostawić?

Zapraszam do dyskusji i refleksji...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja odpowiedz to pomidor%-)

tydzień zycia?i co?no i chuj no i czesc

nie sugeruj sie pseudo inteligentnymi filmikami z jutjubka z hasłem przewodnim"co bys zrobił gdyby ci zostało iles tam zycia"

1 poryczał bys sie i posmarkał
2 przepierdoliłbys caly swój hajs a wełbie bys miał tylko to ze zaraz zdechniesz
3 jedyny twój wybór byłby taki albo czekasz na ostatnia chwile albo sam sie odkurwisz%-)
4. hooya bys zmienił w zyciu



skad to wiem?Pomidor%-)

Edytowane przez Pikaczu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic byś nie zmienił. Przeszedł byś przez wszystkie fazy typu, panika,  zaprzeczenie, złość itp.. jak byś dotarł do pogodzenia się z losem i mógłbyś faktycznie coś zrobić / zmienić stawiam że z tego tygodnia maks 2 dni by ci zostało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej żałuję, że nie było tego forum w latach 90-tych, lepiej bym się ukształtował mając tę wiedzę wtedy.

Ale pomimo to nie jest najgorzej, a może być i lepiej. Jakiś czas temu zaczęły ze mnie spadać z hukiem pordzewiałe łuski

białorycerskiej zbroi.

 

Poza tym pytanie przypomina mi ten wpis na ciekawym blogu, przytaczanym w innym wątku

 

http://marciniwuc.com/100-rzeczy-do-zrobienia-przed-smiercia/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie moje życie było chujowe że o ja pie... . Ale niczego nie żałuje bo dziś jestem tu gdzie jestem, a nie jest źle. Nie mohe się całkowicie winić za przeszłość bo bardzo młody jestem. A przejście z dzieciństwa jest jak obudzić się w rozpędzonym aucie ze skrępownaymi rękami. Jak cie rodzice dobrze pokieeowali to ok, ale jak nie to lepiej żeby twoim starym był Houidini i przekazał ci w genach wyrywanie się z więzów. Mi jak na razie udało sie nie rozwalić choć jade po poboczu. Uwolniłem jedną ręke nad drugą pracuje ale mam jeszcze wiele węzłów jak swoje nawyki, lenistwo, chujowe schematy myślenia itp.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że mamy 1 Listopada, chcialem was zapytać jak oceniacie swoje życie? Z czego jestescie zadowoleni? Czego żałujecie?

Czy jestescie szczesliwymi ludzmi? Wyobrazcie sobie że zostalo wam tydzien życia, jak je oceniacie w sensie poziomu zadowolenia, doświadczen itp?

Co byscie chcieli w nim zmienic a co zostawić?

Zapraszam do dyskusji i refleksji...

 

To jest tak Ziutek...

Nie jestem ani zadowolony ani pogrążony w żalu. Mam bardzo popieprzony ten życiokształt, takie tiramisu ze spłonką. Tak czy siak banalne bytowanie, choćby z uwagi na skalę osobistego pogmatwania to nie jest.

Nie jestem szczęśliwy, psychiatra twierdzi, że koncepcja szczęścia to wydziwianie spowodowane zbyt dużą ilością wolnego czasu.

Ale nieszczęśliwy też nie jestem. Poglądu na koncepcję nieszczęścia psychiatra na szczęście mi nie wyłuszczył. Pieprzyć go.

Jakby mi na bank, ale to tak w 100% na bank, został tydzień życia systematycznie skreślałbym pozycje z listy. Ciekawe czy dojechałbym do końca?

Zostawić chciałbym przyrodę a zmienić ludzi. Zresztą co tu zmieniać, wystarczałoby żeby zniknęli.

 

A tak w ogóle to żył sobie koleżka, który ładnie podsumował pewne sprawy.

 

"Wybierając los mój wybrałem szaleństwo"

 

Edytowane przez wroński
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że mamy 1 Listopada, chcialem was zapytać jak oceniacie swoje życie? Z czego jestescie zadowoleni? Czego żałujecie?

Czy jestescie szczesliwymi ludzmi? Wyobrazcie sobie że zostalo wam tydzien życia, jak je oceniacie w sensie poziomu zadowolenia, doświadczen itp?

Co byscie chcieli w nim zmienic a co zostawić?

Zapraszam do dyskusji i refleksji...

 

Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

 

Poczucie spełnienia i głębokiego szczęścia cyklicznie przeplata się u mnie z uczuciem pustki i beznadziei. 

Dużo można by na ten temat napisać, ale po co...

 

Żałuję, że w przeszłości odpuściłem kilka spraw ze strachu albo wygody, ale teraz to już bez znaczenia.

 

Mimo wszystko miałem sporo farta w życiu i jestem wdzięczny losowi za to.

 

Ale jak śpiewał kazik w przetłumaczonym utworze toma waitsa:

 

Im małpa wyżej wspina się, tym lepiej widać jej ogon

nigdy nie mów, że ktoś szczęśliwy jest póki żyje, bo życie mści się srogo

 

Także nie będę się deklarować czy jestem szczęśliwy czy nie, różne się może jeszcze potoczyć wiele spraw heh.

Edytowane przez Pogromca_wdów_i_sierot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że mamy 1 Listopada, chcialem was zapytać jak oceniacie swoje życie? Z czego jestescie zadowoleni? Czego żałujecie?

Czy jestescie szczesliwymi ludzmi? Wyobrazcie sobie że zostalo wam tydzien życia, jak je oceniacie w sensie poziomu zadowolenia, doświadczen itp?

Co byscie chcieli w nim zmienic a co zostawić?

Zapraszam do dyskusji i refleksji...

Tydzień powiadasz...

 

porządkuję  osobiste "sprawy papierowe"

kupuję "kwaterę" na fajnym cmentarzu

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc kroczę ostatnio mroczną doliną. Pomimo tego, że w przeciągu 1,5 roku nieustannie idę w górę - zarówno jeśli chodzi o życie zawodowe jak i własne pasje ostatnimi czasy odczuwam jakieś dziwne uczucie przygnębienia - takie no satisfaction. Coś jak Martin Eden. Wyrwałem się z największej pizdy życiowej ale pozostało poczucie pustki i bliżej nieokreślone pragnienie zrobienia czegoś, ucieczki w nieznane, poszukiwania realizacji. Chyba kulminację miałem w piątek. Rucham od tylca niedawno poznanego milfa i tak sobie myślę jakie to jest kurwa bez sensu. Po spuście zrzucam gumę i od razu lecę na chatę.

 

Edytowane przez lupele
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

 

Poczucie spełnienia i głębokiego szczęścia cyklicznie przeplata się u mnie z uczuciem pustki i beznadziei. 

Dużo można by na ten temat napisać, ale po co...

 

Żałuję, że w przeszłości odpuściłem kilka spraw ze strachu albo wygody, ale teraz to już bez znaczenia.

 

Mimo wszystko miałem sporo farta w życiu i jestem wdzięczny losowi za to.

 

Ale jak śpiewał kazik w przetłumaczonym utworze toma waitsa:

 

Im małpa wyżej wspina się, tym lepiej widać jej ogon

nigdy nie mów, że ktoś szczęśliwy jest póki żyje, bo życie mści się srogo

 

Także nie będę się deklarować czy jestem szczęśliwy czy nie, różne się może jeszcze potoczyć wiele spraw heh.

Poczucie szczęścia jak i przygnębienia jest chyba raczej stanem krókotrwałym więc od bilansu na dany okres wychodzi czy jesteśmy szczęśliwi czy nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam pierdolenie, gonimy za czymś co wg nas ma dać szczescie? A moze chodzi o poczucie bezpieczenstwa?

Zostalismy czyms skażeni i cale zycie z tego wychodzimy wg wzorcow ludzi ktorzy podobno doświadczyli tej wolnosci...

Kuźwa, stado jak nic...

Nie dlugo do piachu i tyle z mądrosci...

Ludzie pojda do pracy, swiat sie kreci...

Moze sobie lepiej uswiadomic ze jestesmy malo znaczacym trybikiem...

Wg Boga mamy ogromna wartosc? A czy ja czy wy doswiadczacie tej wartosci i wyjatkowosci?

Bo ja mam wrazenie ze zataczam sie od muru przez ulice po chodnik...:)

Przezylem trzy wypadki samochodowe w ktorych lekarze powiedzieli ze w najlepszym przypadku powinienem byc warzywkiem...

No i co? Kilka siniakow i ból głowy, a auta zniszczone jak po tescie zderzeniowym...

Po co?? By dslej kontynuowac wedrówke pelna niesprawiedliwosci? :)

Moze troche pesymistycznie, ale kurwa mac, szczerze...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tydzień powiadasz...

 

porządkuję  osobiste "sprawy papierowe"

kupuję "kwaterę" na fajnym cmentarzu

Takie rozważania są wg mnie spowodowane wiązaniem się z tym materialnym światem. Ja mam teraz wyrobione przekonanie że śmierci nie ma (tylko takie przekonanie musi być szczere - a nie że wiem że śmierci nie ma, a podświadomość swoje). Jak byłem mniejszy i młodszy i chodziłem do kościoła (bo niby kościół powinien mieć w obowiązku wyrobić takie przekonanie) nie czułem tego. Teraz wiem że nie ma nic bardziej praktycznego jak przetrawiona duchowość. Należy raczej potraktować ten świat jak wielki dworzec kolejowy a ludzi jak oczekujących pasażerów. Wtedy mamy wyjebane na to czy zostało mi tydzień czy miesiąc czy kilka lat życia. Jak nie te życie (pociąg) to następne będzie za chwilę. I tak zamiast czekać jak na dworcu mamy w życiu doświadczać. A to czy zdobędę doświadczenie skoku ze spadochronem, czy doświadczenie spędzania czasu z rodziną (często się to przewija w tych gadkach o tym czego ludzie żałują przed śmiercią, bądź co chcieli by zrobić przed nią) jest mało ważne w tym świecie pełnym ograniczeń i niezgodności. Podsumowując nie przywiązuję się do swojego życia (tego świata), nie te będzie następne co nie znaczy, że nie szanuję i nie doceniam życia. W końcu ktoś dał mi szanse na trenowanie (duszy).

Edytowane przez Jacek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Endeg spokojnie we wczesnych latach 90 dopiero sie rodził nurt uwodzenia%-)

Tu nie idzie o siakieś PUA to sprawa całokształtu, podejścia do życia i metodologii przebudzenia. Bez Markowych publikacji nie byłbym

w tym miejscu, w którym jestem. To prawidziwe Erleuchtung und Aufklärung.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja tam mogę umierać:-)śmierć to iluzja.Przyszłość istnieje tylko w umyśle.

Iluzja zwana życiem jest zajebista.Właśnie siedzę u fryzjera w dłuuuugiej kolejce.Kiedyś bym się pewnie wściekał.Dziś obserwuję,oddycham tym co jest TERAZ i to jest piękne.

Edytowane przez Kurt Von Diehl
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

coz,potomstwo mam,jedno dorosle drugie to piskle

zalowalbym tylko tego ze nie będę mogl widzieć jak dorasta

a zmienić już nic nie sposób w 7 dni,tak się potoczylo ze kwaterke już mam,mniejszy koszt zejscia

poztym starałbym się upozadkowac to co jeszcze możliwe i testament napisac

i tak to zrobie ale pewnie nie w ciągu 7 dni

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.