Skocz do zawartości

Po co świadomy mężczyzna szuka związku?


Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, sobol napisał:

No tak, ale to też jest budowane tak naprawdę pożądaniem seksualnym. Tak sobie teraz pomyślałem o tym co napisałeś i rzeczywiście wydało mi się fajne, ale z drugiej strony, nagle poczułem, że przecież cała ta doza fajności którą poczułem wzięła się ze skojarzenia, że mógłbym ją dotykać, złapać za tyłek i poruchać. Czyli znów: seks.

 

Chciałbyś wyskoczyć z laską za miasto czy na żagle gdybyś wiedział, że seksu ani niczego więcej nie będzie? Ale mając stuprocentową pewność? Bo ja chyba nie, albo najwyżej średnio.

 

Znów prawdziwym motywatorem jest seks.

Nie wydaję mi się, zawsze gdy próbowałem rozmawiać z kobietą normalnie, jakbym chciał czy jak z kumplem, nic nie wychodziło. Wychodziło tylko gdy odgrywałem teatr tych trzech punktów:

 

1) Jest tajemniczy/nie zawsze dostępny

2) Ma swoje sprawy

3) Trzyma ramę

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Obliteraror napisał:

Mi tam nie robią. Statystycznie średni wiek gracza to obecnie 35 lat. Swoją drogą, to tak jakby twierdzić że SF to zielone ludzki-roboty, napieprzajace do siebie laserami na Marsie : )

Tobie może nie, ale ja ze zdumieniem odkryłem, że wielu dwudziestolatków płci męskiej może świetnie sobie radzi z zaliczeniem kolejnego poziomu jakiejś gierki, ale są bezradni jak dzieci, gdy trzeba np. z kobietą porozmawiać, nie mają kolegów i znajomych, a od walenia niemca w hełm, to im się błony między palcami zaczynają robić. Nic tylko gry, gry, gry.

 

5 godzin temu, sobol napisał:

Po co komu rodzina z kimś, kto udaje i ma go w dupie? Przecież Twoja żona Ci powiedziała, że jesteś brzydki (czytałem Twój temat). Zastanawia mnie jak możesz wierzyć, że naprawdę chciała być z brzydkim mężczyzną i nie zaważyły na chęci Twoje zarobki/starania/posłuszeństwo i słuchanie się jej, itd. Ja nie znam kobiety która naturalnie chciałaby być z brzydkim mężczyzną, niezależnie od jego charakteru, dlatego Ci się dziwię, że nigdy się nad tym nie zastanowiłeś, obrazę Twojej godności przyjąłeś i dalej wierzysz w miłość. Swoją drogą Ty też jesteś ciekawym przypadkiem, co ma w głowie ktoś kto tak postąpił w tej sytuacji jak Ty.

 

Owszem, mi żona powiedziała, że jestem brzydki ?, nie ona pierwsza?. Gdy po raz pierwszy usłyszałem taki tekst od koleżanki (miałem wtedy chyba 16 lat),, to za radą min. mojego ojca wziąłem się za uprawianie sportu. Systematyczne treningi 6 x w tygodniu przez prawie pięć lat "zrobiły robotę" w temacie sylwetki (wyglądu). O tym min. pisze  @Colemanka. Jak mogę wierzyć, że moja żona naprawdę chciała być ze mną? Ja opisałem zdarzenia, tj. mój wielki kryzys małżeński z roku chyba 1993. Miałem jakieś 27 lat, żeby to sprawdzić..  Moim zdaniem, jesteśmy całkiem udanym małżeństwem.

 

W sumie po to kiedyś wymyślono małżeństwa, aby się ludzie nie rozstawali z byle powodu.  Nie mam powodu do narzekania.  Poznałem swego czasu panienkę, bardzo ładną zresztą. Dużo powyżej średniej. Zakochałem się, pizło mnie tak, że miałem nieodwracalne zmiany w mózgu. Odwaliłem  taniec godowy, ślub, bąbelki, które nie przyniósł bocian, a potem żyli długo i w miarę szczęśliwie od czasu do czasu walcząc z nieuniknionymi kryzysami małżeńskimi. Moja wąsata Grażynka całkiem dobrze spisuje się w roli żony. Niesamowite! Ja cały czas jestem w swoim pierwszym związku.

 

W sumie ja zrobiłem dokładnie to samo, co @Mosze Red napisał w swoim poradniku dla męskich brzydali. Skutek opisałem powyżej. Nic nowego.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, czerwony napisał:

Świadomy tego, ale słaby mężczyzna, nie spełniający kryteriów hipergami, nie zdający shittestów kobiet 

Jeśli mężczyzna nie zdaje shittestów kobiet to nie jest świadomy. Nie da się być świadomym i nie zdawać shittestów, chyba, że nawet nie próbujesz. To jedna sprawa.

Druga sprawa, celem związku jest uzyskanie miłości i spełnienia a nie trzymanie ramę. Jeśli nie odczuwam (a czemu nie odczuwam opisałem w temacie) miłości i spełnienia w związku, to nie wchodzę w niego.

Musisz lepiej czytać ze zrozumieniem.

3 godziny temu, Stefan Batory napisał:

Owszem, mi żona powiedziała, że jestem brzydki ?, nie ona pierwsza?. Gdy po raz pierwszy usłyszałem taki tekst od koleżanki (miałem wtedy chyba 16 lat),, to za radą min. mojego ojca wziąłem się za uprawianie sportu. Systematyczne treningi 6 x w tygodniu przez prawie pięć lat "zrobiły robotę" w temacie sylwetki (wyglądu). O tym min. pisze  @Colemanka. Jak mogę wierzyć, że moja żona naprawdę chciała być ze mną? Ja opisałem zdarzenia, tj. mój wielki kryzys małżeński z roku chyba 1993. Miałem jakieś 27 lat, żeby to sprawdzić..  Moim zdaniem, jesteśmy całkiem udanym małżeństwem.

No ale Twoja żona powiedziała Ci to już po tym, jak uprawiałeś sport, a więc to nie pomogło, dalej byłeś dla niej brzydki. W takim razie jak więc możesz wierzyć, że nie było żadnych pobudek typu że jesteś uległy, słuchasz się jej albo pracowity, dobry materiał na beciaka? Kobieta nie jest w stanie kochać brzydkiego (wg. siebie) mężczyzny, no chyba, że to Matka Teresa. Spokojnie, mi też niejedna mówiła, że się jej nie podobam, ale podobałem się też niejednej, natomiast gdyby to żona mi tak powiedziała, w życiu bym nie uwierzył, że była ze mną z miłości czy czegoś podobnego. Moim zdaniem sam siebie oszukujesz.

 

4 godziny temu, gladia napisał:

Czy on tu się  rozmnaża przez pączkowanie? To by tłumaczyło jego większe zamiłowanie do konsoli niz  kobiet.

Mam zamiłowanie do ruchania kobiet, ale do samych kobiet ani trochę, dlatego nie chcę związku. Nie chcę udawać do kobiety tajemniczego, niezdobytego i trzymającego ramę aby sztucznie wykreować u niej miłość. To jest nienormalne, a tak trzeba robić inaczej kobieta nic nie poczuje. Po co mam kreować teatralną rolę aby otrzymać od kobiety teatralną "miłość"?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, sobol napisał:

Jeśli mężczyzna nie zdaje shittestów kobiet to nie jest świadomy. Nie da się być świadomym i nie zdawać shittestów, chyba, że nawet nie próbujesz. To jedna sprawa.

Druga sprawa, celem związku jest uzyskanie miłości i spełnienia a nie trzymanie ramę. Jeśli nie odczuwam (a czemu nie odczuwam opisałem w temacie) miłości i spełnienia w związku, to nie wchodzę w niego.

Musisz lepiej czytać ze zrozumieniem.

Przecież ty bredzisz o jakimś białorycerzu. Jaka miłość? Jakie spełnienie? Co wywalczysz to twoje. Zero ramy, zero prawdziwego związku. Napisz jeszcze, że czekasz na tą jedyną.

 

Już widzę jak świadomy, ale słaby nieobyty z kobietami mężczyzna zbija shittesty lasce 10/10 (i nie, obycie w postaci pornoli oglądanych dzień w dzień się nie liczy). Sukcesem dla niego będzie jak się nie spuści w spodnie ze szczęścia, że ta jakimś cudem dała mu oznaki zainteresowania i się do niego nawet odezwała.

Edytowane przez czerwony
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, sobol napisał:

No ale Twoja żona powiedziała Ci to już po tym, jak uprawiałeś sport, a więc to nie pomogło, dalej byłeś dla niej brzydki. W takim razie jak więc możesz wierzyć, że nie było żadnych pobudek typu że jesteś uległy, słuchasz się jej albo pracowity, dobry materiał na beciaka? Kobieta nie jest w stanie kochać brzydkiego (wg. siebie) mężczyzny, no chyba, że to Matka Teresa. Spokojnie, mi też niejedna mówiła, że się jej nie podobam, ale podobałem się też niejednej, natomiast gdyby to żona mi tak powiedziała, w życiu bym nie uwierzył, że była ze mną z miłości czy czegoś podobnego. Moim zdaniem sam siebie oszukujesz.

Uprawianie sportu oczywiście, że pomogło i nadal pomaga. Sport uprawiany systematycznie uczy samodyscypliny i zdecydowanie poprawia samoocenę. Co w przypadku facetów i ich relacji z kobietami jest bardzo istotne. To, że moja żona w złości walnęła taki tekst oczywiście było sprawą naganną. Ja nie byłem jej dłużny, ale kończenie małżeństwa tylko z takiego powodu (że ktoś komuś coś powiedział) jest bardzo słabe. Uległość jako taka wobec kobiet nie prowadzi do niczego dobrego. Ja jednak mojej żonie uwierzyłem, że jest ze mną z miłości czy czegoś podobnego. Przypominam, że wtedy pływałem na długich kontraktach (minimum półrocznych) zarabiając ciężką kasę z jej punktu widzenia. Moja miesięczna pensja jako marynarza odpowiadała wtedy mniej więcej jej rocznym zarobkom. Ona sama znalazła mi pracę na lądzie za śmieszne pieniądze i urabiała w ten sposób, że żeby chodzić, to musiałem trzymać się ściany?. Tak tu uległem, ale kasa się zgadzała mimo to. Moim zdaniem jednak się nie oszukuję.

 

Moim zdaniem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, czerwony napisał:

Przecież ty bredzisz o jakimś białorycerzu. Jaka miłość? Jakie spełnienie? Co wywalczysz to twoje. Zero ramy, zero prawdziwego związku.

Czy Ty jesteś chory na głowę? Po co wchodzi związek jeśli nie wierzysz w miłość ani spełnienie w związku? Dla seksu? Długie godziny udawania ramy i stresu z tym związanego po to żeby se poruchać starą żonę? Czy Ty masz nierówno pod sufitem?

2 minuty temu, czerwony napisał:

Już widzę jak świadomy, ale słaby nieobyty z kobietami mężczyzna

Nie ma czegoś takiego jak świadomy ale słaby do kobiet facet. Jeśli jesteś świadomy ich natury i tego, co na nie zadziała, to masz wszystko ku temu aby trzymać ramę. Pozostaje pytanie czy Ci się chce, a nie czy umiesz. 

4 minuty temu, czerwony napisał:

Sukcesem dla niego będzie jak się nie spuści w spodnie ze szczęścia, że ta jakimś cudem dała mu oznaki zainteresowania i się do niego nawet odezwała.

Dla kogoś świadomego nie będzie to sukcesem. Tak się nie da, to jest sprzeczne logicznie. Jeśli rozumiesz naturę kobiet, to nie będziesz skakał ze szczęścia bo się odezwała, to jest po prostu logicznie niemożliwe. Jeśli skaczesz ze szczęścia to oznacza, że nie rozumiesz ich natury.

 

Trzymanie ramy po to, aby mieć związek w którego miłość i spełnienie nie wierzysz nie ma kompletnie żadnej logiki.

1 minutę temu, Stefan Batory napisał:

Uprawianie sportu oczywiście, że pomogło i nadal pomaga. Sport uprawiany systematycznie uczy samodyscypliny i zdecydowanie poprawia samoocenę. Co w przypadku facetów i ich relacji z kobietami jest bardzo istotne. To, że moja żona w złości walnęła taki tekst oczywiście było sprawą naganną.

Haha, ze złości mówisz. Ładnie sobie wytłumaczyłeś :D Ja tamten temat czytałem i tam nie było ani słowa o żadnej złości, powiedziała to na spokojnie i szczerze, ona Ci się tam przyznała, że jesteś dla niej brzydki, nie było żadnej złości. Widzę, że miałem rację - wszystko sobie ładnie wytłumaczyłeś aby sam siebie oszukać.

 

Uprawianie sportu nic Ci nie pomogło w kontekście Twojej żony, bo i tak Ci powiedziała, że jej się w ogóle nie podobasz wizualnie.

 

Jak dla mnie sam siebie oszukujesz.

Kobieta nie jest w stanie kochać kogoś, kto jej się nie podoba, powody są prozaiczne - zarabiałeś kupę kasy jako marynarz, czyli nadawałeś się na betabankomat i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, sobol napisał:

 

Jak dla mnie sam siebie oszukujesz.

Kobieta nie jest w stanie kochać kogoś, kto jej się nie podoba, powody są prozaiczne - zarabiałeś kupę kasy jako marynarz, czyli nadawałeś się na betabankomat i tyle. 

?To w takim razie pozostańmy przy swoich zdaniach. Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, sobol napisał:

Czy Ty jesteś chory na głowę? Po co wchodzi związek jeśli nie wierzysz w miłość ani spełnienie w związku? Dla seksu? Długie godziny udawania ramy i stresu z tym związanego po to żeby se poruchać starą żonę? Czy Ty masz nierówno pod sufitem?

Nie ma czegoś takiego jak świadomy ale słaby do kobiet facet. Jeśli jesteś świadomy ich natury i tego, co na nie zadziała, to masz wszystko ku temu aby trzymać ramę. Pozostaje pytanie czy Ci się chce, a nie czy umiesz. 

Dla kogoś świadomego nie będzie to sukcesem. Tak się nie da, to jest sprzeczne logicznie. Jeśli rozumiesz naturę kobiet, to nie będziesz skakał ze szczęścia bo się odezwała, to jest po prostu logicznie niemożliwe. Jeśli skaczesz ze szczęścia to oznacza, że nie rozumiesz ich natury.

Trzymanie ramy po to, aby mieć związek w którego miłość i spełnienie nie wierzysz nie ma kompletnie żadnej logiki.

Jpdle i ty naprawdę masz się za świadomego mężczyznę?

Mam pytanko jako wielce świadomy mężczyzna miałeś choć jeden udany związek? No i skoro wszystko wiesz o kobietach, tak bardzo jesteś świadomy to rozumiem, idziesz ulicą i wyrywasz kobietę, którą chcesz? Czy może raczej jesteś, aż tak świadomy jakie te kobiety są złe i nie podchodzisz do żadnej na 10 m?

Edytowane przez czerwony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, czerwony napisał:

Mam pytanko jako wielce świadomy mężczyzna miałeś choć jeden udany związek?

Tak i to bardzo udany - do pewnego momentu. A to, że nastąpiło rozstanie nic nie znaczy, świadomość i rama nie gwarantują, że związek przetrwa, zwiększają tylko szanse. 

A co ma wyrywanie do świadomości? Chłopie, do wyrywania to trzeba mieć głównie wygląd, ale ja, nawet przy moim normikowym wyglądzie jak chcę to bez problemów mogę rwać tylko mi się nie chcę, bo nie wierzę w bliskość ani miłość w związku.

 

Po raz kolejny - skończ jakąś szkołę, bo Ty chyba po jakiejś zawodówce jesteś, nie umiesz czytać ze zrozumieniem, wszystko przecież opisywałem w temacie.

 

Po chuj Ty ramę trzymasz skoro nie wierzysz w miłość ? To po co trzymasz i jesteś w związku? Tyle pracy, starań i ramy żeby czasem poruchać? Ty chłopie albo nie rozumiesz słowa pisanego, albo masz jakieś spore problemy intelektualne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, sobol napisał:

Tak nie jest, rama wymaga wysiłku, trochę myślenia, aby nie przesadzić. Nauczyciel nie jedzie na naturalnych reakcjach, trochę musi mieć to obcykane aby nie przesadzić z surowością w drugą stronę. Tylko, że to kosztuje sporo uwagi i wysiłku.

Chyba opisujesz jakiś zaawansowany typ bankomatu, mający ambicje na bycie nauczycielem. Tylko jak Ci się wychowywana osoba zbiesi będziesz smutny albo wkurzony, a na bank się zbiesi i zrobi na przekór (Ci co tego nie robią to z kolei pipy więc i tak nimi się nie przejmiesz).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, sobol napisał:

wszystko przecież opisywałem w temacie.

A to co napisałeś jest prawdą ponieważ?

 

Bo wiesz nie brzmisz jakbyś miał doświadczenie z kobietami. Brzmisz jakbyś miał nieudolne próby podrywu, które zostały zlane i teraz tupiesz w złości nóżkami na kobiety. Przyznaj się, ty mi wyglądasz mi na takiego teoretyka, mitomana. Naczytałeś się jakie to kobiety są złe i zgrywasz eksperta. 

 

Polecam książkę "Mężczyzna racjonalny" Tomassiego. Rozjaśni ci się w głowie. Tam masz definicję świadomego mężczyzny. Po za tym praktyka i jeszcze raz praktyka z kobietami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, czerwony napisał:

Bo wiesz nie brzmisz jakbyś miał doświadczenie z kobietami. Brzmisz jakbyś miał nieudolne próby podrywu, które zostały zlane i teraz tupiesz w złości nóżkami na kobiety. Przyznaj się, ty mi wyglądasz mi na takiego teoretyka, mitomana. Naczytałeś się jakie to kobiety są złe i zgrywasz eksperta. 

Nawet nie wiem jak Ci odpowiedzieć na te dyrdymały. Dla Ciebie każdy kto nie leci z wywieszonym jęzorem w stronę kobiet jest incelem i ich nienawidzi? Ja naprawdę nie wiem nawet jak mam to skomentować. 

Piszesz o ramie a jednocześnie nie wierzysz w miłość. To po chuj Ty w związku jesteś skoro masz udawać ramę i silnego faceta? Szkoda nawet drążyć temat, tak nielogicznego steku bzdur to dawno nie czytałem.

 

Tak - będę trzymał ramę jak Ty i udawał silnego po to, aby być w związku, w którym nie wierzę w miłość, bo uważam to za białorycerstwo. To po co w ogóle być w tym związku?

Chłopie, podstawowy błąd logiczny.

 

Nie wiem co oznacza dla Ciebie "doświadczenie z kobietami", miałem 5-letni związek, 2-letni związek i kilkumiesięczne relacje. Nigdy jednak nie miałem tak idiotycznego myślenia jak Ty.

Mam trzymać ramę i udawać silnego po to, aby być w związku co do którego w miłość nie wierzę, bo uważam to za białorycerstwo. Nie no chłopie rozjebałeś logicznie system. Robisz latami coś, co nie ma żadnego sensu logicznego. A może nikt Ci nie powiedział, że nie trzeba związku aby ruchać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po co? Żeby mieć uprane, ugotowane, pozmywane, uprasowane, posprzątane. Żeby sobie złapać za cycka, podziwiać kobiece kształty na codzień. Żeby mieć regularne ruchanie. Żeby mieć z kim spędzać miło czas i móc pokazać się z długonogą rakietą w towarzystwie. No i to by było chyba na tyle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Chadeusz napisał:

Po co? Żeby mieć uprane, ugotowane, pozmywane, uprasowane, posprzątane. Żeby sobie złapać za cycka, podziwiać kobiece kształty na codzień. Żeby mieć regularne ruchanie. Żeby mieć z kim spędzać miło czas i móc pokazać się z długonogą rakietą w towarzystwie. No i to by było chyba na tyle.

Piszesz jakby to wszystko było za darmo, czyli nie musisz zgrywać tajemniczego, silnego, trzymać ramę, udawać zajętego swoimi sprawami, pewnego siebie, być męski, piszesz, jakbyś nic nie musiał z wymienionych rzeczy robić, mógł se z nią gadać jak z kumplem z cyckami i mieć luzik. Jak znajdziesz taką kobietę daj mi znać, bo ja jeszcze takiej nie znalazłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, sobol napisał:

Nawet nie wiem jak Ci odpowiedzieć na te dyrdymały. Dla Ciebie każdy kto nie leci z wywieszonym jęzorem w stronę kobiet jest incelem i ich nienawidzi? Ja naprawdę nie wiem nawet jak mam to skomentować. 

Piszesz o ramie a jednocześnie nie wierzysz w miłość. To po chuj Ty w związku jesteś skoro masz udawać ramę i silnego faceta? Szkoda nawet drążyć temat, tak nielogicznego steku bzdur to dawno nie czytałem.

Co ma trzymanie ramy do wiary w miłość? Dlaczego cały czas zakładasz, że trzeba udawać ramę i silnego mężczyznę. Trzeba się nim stać a nie grać.

44 minuty temu, sobol napisał:

Tak - będę trzymał ramę jak Ty i udawał silnego po to, aby być w związku, w którym nie wierzę w miłość, bo uważam to za białorycerstwo. To po co w ogóle być w tym związku?

Chłopie, podstawowy błąd logiczny.

Cały czas ta gra, udawanie. Nie ta tym to polega.

 

45 minut temu, sobol napisał:

Nie wiem co oznacza dla Ciebie "doświadczenie z kobietami", miałem 5-letni związek, 2-letni związek i kilkumiesięczne relacje. Nigdy jednak nie miałem tak idiotycznego myślenia jak Ty.

Związki, które minęły na graniu, udawaniu kim nie jesteś? Tak ciebie to wymęczyło, że teraz się skarżysz?

44 minuty temu, sobol napisał:

Mam trzymać ramę i udawać silnego po to, aby być w związku co do którego w miłość nie wierzę, bo uważam to za białorycerstwo. Nie no chłopie rozjebałeś logicznie system. Robisz latami coś, co nie ma żadnego sensu logicznego. A może nikt Ci nie powiedział, że nie trzeba związku aby ruchać?

Cały twój problem polega na tym, że płaczesz, że trzeba udawać przed kobietą silnego. Nie patrz tylko na siebie. Są silni mężczyźni, którzy nie grają.

 

Edytowane przez czerwony
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, czerwony napisał:

Co ma trzymanie ramy do wiary w miłość? Dlaczego cały czas zakładasz, że trzeba udawać ramę i silnego mężczyznę. Trzeba się nim stać a nie grać.

xD

Białorycerz level hard. Zmienił swoją psychikę i charakter na "silnego" po to aby mieć kobietę xD

Białorycerstwo wyjebało skalę.

Już abstrahując, że to wciąż udawane, nikt nie trzyma ramy i nie jest "silnym męszczyzną" naturalnie, nie ma takiej cechy charakteru jak trzymający ramę silny mężczyzna. To wszystko praca nad sobą i udawanie. 

 

Chłopie, jeszcze nie zwariowałem aby wyrzekać się swojego charakteru dla dupy, jak Ty xD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, sobol napisał:

xD

Białorycerz level hard. Zmienił swoją psychikę i charakter na "silnego" po to aby mieć kobietę xD

Białorycerstwo wyjebało skalę.

Już abstrahując, że to wciąż udawane, nikt nie trzyma ramy i nie jest "silnym męszczyzną" naturalnie, nie ma takiej cechy charakteru jak trzymający ramę silny mężczyzna. To wszystko praca nad sobą i udawanie. 

 

Chłopie, jeszcze nie zwariowałem aby wyrzekać się swojego charakteru dla dupy, jak Ty xD

Coś masz problemy z logiką swoich argumentów. Jest silnym mężczyzną znaczy się wyrzekł swojego charakteru dla dupy, brzmi logicznie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Chadeusz napisał:

Po co? Żeby mieć uprane, ugotowane, pozmywane, uprasowane, posprzątane. Żeby sobie złapać za cycka, podziwiać kobiece kształty na codzień. Żeby mieć regularne ruchanie. Żeby mieć z kim spędzać miło czas i móc pokazać się z długonogą rakietą w towarzystwie

Czyli wyszedł taki miks robota kuchennego z aparatem ssąco - ciupciającym, w liftingu KII Stinger GT : ))

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Chadeusz napisał:

Po co? Żeby mieć uprane, ugotowane, pozmywane, uprasowane, posprzątane. Żeby sobie złapać za cycka, podziwiać kobiece kształty na codzień. Żeby mieć regularne ruchanie. Żeby mieć z kim spędzać miło czas i móc pokazać się z długonogą rakietą w towarzystwie. No i to by było chyba na tyle.

Kolega w zasadzie zaorał system. Ja bym jeszcze dodał, że z kumplami nie idzie się rozmnożyć. No i to uprane i ugotowane, to raczej cycek w domu jest czynnikiem dopingującym, a nie tylko wykonawczym do tego, aby min. było ugotowane i uprane?.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, czerwony napisał:

Coś masz problemy z logiką swoich argumentów. Jest silnym mężczyzną znaczy się wyrzekł swojego charakteru dla dupy, brzmi logicznie :) 

Jak zwykle nie umiesz czytać ze zrozumieniem, szkoda komentować.

16 minut temu, Stefan Batory napisał:

Kolega w zasadzie zaorał system.

Kolega nie ma jak na razie argumentów na moje pytanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, sobol napisał:

Kolega nie ma jak na razie argumentów na moje pytanie.

Kolega @Chadeusz w prostych, żołnierskich słowach odpowiedział bardzo trafnie na Twoje pytanie z tytułu wątku. Ja mogę jeszcze dodać, że samotność niejako przymusowa, nie pochodząca ze świadomego wyboru jest okropną sprawą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stefan Batory, współczesny feminizm budzi we mnie odrazę, ale traktowanie związku z kobietą jako posiadanie prywatnej prostytutki z funkcją "odpoczynek wojownika" + mobilnego sprzętu AGD nie jest za fajne.

 

Podobnie jak nie jest za fajne traktowanie faceta jako bankomatu z opcją naturalnego dildo.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Obliteraror napisał:

ale traktowanie związku z kobietą jako posiadanie prywatnej prostytutki z funkcją "odpoczynek wojownika" + mobilnego sprzętu AGD nie jest za fajne.

 

Podobnie jak nie jest za fajne traktowanie faceta jako bankomatu z opcją naturalnego dildo.

Używając takich  słów, którymi to opisujesz, w naturalny sposób wychodzi coś pejoratywnego. Ale spojrzałbym na tę kwestię inaczej, co jeśli dwoje ludzi, świadomie, jest ze soba, nie z racji wielkiej miłości, tylko ze zdrowego rozsądku? Czy jeśli wiążą się, aby nie być samemu, aby mieć z kim zaspokajać swoje potrzeby (również seksualne) i wzajemnie wspierać się czy to czynnościach życiowych czy w utrzymaniu, to jest w tym coś złego?

Według mnie jeśli dwoje ludzi, świadomie godzi się na taki układ, to nikomu nic do tego. Czemu taki związek, mielibyśmy oceniać jako gorszy od tego, opartego na motylach w brzuchu?

Edytowane przez Tyson
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Obliteraror napisał:

, współczesny feminizm budzi we mnie odrazę, ale traktowanie związku z kobietą jako posiadanie prywatnej prostytutki z funkcją "odpoczynek wojownika" + mobilnego sprzętu AGD nie jest za fajne.

Ja jestem feministą, czyli zwolennikiem równouprawnienia pod każdym względem. Równouprawnienie, nie budzi u mnie odrazy. Mógłbyś mi wskazać, w którym miejscu uważam kobiety w związkach za prywatne prostytutki? Ożeniłem się po to, aby mieć prywatną prostytutkę?. Qrwa, ja  3,14erdolę!

 

Cytat ze mnie:  "No i to uprane i ugotowane, to raczej cycek w domu jest czynnikiem dopingującym, a nie tylko wykonawczym do tego, aby min. było ugotowane i uprane"

To ironiczne w zamierzeniu zdanie oznacza ni mniej ni więcej, że obecność kobiety w domu (związek) jest czynnikiem skłaniającym domowników, w tym mężczyzn do brania udziału w pracach domowych, których jest zawsze w hooy w każdej rodzinie. Czyli, dla siebie samego, to nie chciałoby mi się ugotować obiad. Związek z kobietą jest przecież rodziną, niczym więcej.

 

 

13 minut temu, Tyson napisał:

Używając takich  słów, którymi to opisujesz, w naturalny sposób wychodzi coś pejoratywnego. Ale spojrząłbym na tę kwestię inaczej, co jeśli dwoje ludzi, świadomie, jest ze soba, nie z racji wielkiej miłości, tylko ze zdrowego rozsądku? Czy jeśli wiążą się, aby nie być samemu, aby mieć z kim zaspokajać swoje potrzeby (również seksualne) i wzajemnie wspierać się czy to czynnościach życiowych czy w utrzymaniu, to jest w tym coś złego?

Według mnie jeśli dwoje ludzi, świadomie godzi się na taki układ, to nikomu nic do tego. Czemu taki związek, mielibyśmy oceniać jako gorszy od tego, opartego na motylach w brzuchu?

Za tzw. moich czasów małżeństwa się zawierało po czterech- pięciu latach "chodzenia" ze sobą, kiedy większość motylków w bebechach już zdechła. Związki zawarte na takich zasadach, o których wspomniałeś przeważają w moim otoczeniu. Są zwykle bardzo trwałe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.