Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

35 minut temu, kali napisał:

No i jak ja mam z Tobą rozmawiać, kiedy wprost Ci piszę, że wysłuchiwałem, jedynie słowa "wszystko będzie dobrze" zastąpiłem na "takie jest życie". No ale cóż, zamiast czytać co piszą inni, wolisz po prostu napisać swoje, nieważne że nie na temat. 

Raczej jak ja mam z Tobą rozmawiać, skoro czepiasz się cały czas nieistotnych kwestii.

Oto co napisałeś:

14 godzin temu, kali napisał:

Nosi ciężar, więc postanowiła oddać mi pół, a to co ja zrobiłem, to uznałem, że ciężar który niesie jest jedynie zbędnym balastem i wyrzucam go do kosza.

Do tego się odnoszę. Chciała Ci przekazać ciężar emocjonalny, podzielić się cierpienie, a Ty wyrzuciłeś go do kosza zamiast chociaż się odrobinę w nią wczuć. Czyli cały czas jest to samo, o czym pisałem; nie okazałeś jej empatii, nie próbowałeś zrozumieć, byłeś niedostępny emocjonalnie, zimny i wyrachowany w swojej odzywce. Tak było a teraz próbujesz kłamać i manipulować wmawiając, że  nie do końca, że słuchałeś przecież do końca, że to, że tamto. Co to za różnica, czy dosłuchałeś jej do końca, czy nie? Zresztą, jakie słuchanie? Włączyłeś na tryb głośnomówiący i najpewniej nie słuchałeś albo poszedłeś robić coś innego. I teraz będziesz mi wmawiał, że jednak słuchałeś? Ciężko się z Tobą rozmawia, bo Ty nie chcesz przyznać się do tego, że zawiniłeś, ciągle się wykręcasz.

 

Jak pisałem, co to za różnica, czy wysłuchałeś ją 25 sekund, czy 5 sekund, skoro nie współczułeś, nie utożsamiłeś się z jej cierpieniem, nie miałeś empatii i odpowiedziałeś jej sucho, bez zrozumienia, bez empatii i na zimno? Będziesz teraz mi pokazywał na stoperze w nanosekundach ile jej słuchałeś? Naprawdę uważasz, że to jest clue tej dyskusji?

 

39 minut temu, kali napisał:

A na jakiej podstawie stwierdzasz, że w słowach "przecież i tak każdy umrze" są złe emocje i brak empatii, a nie dobre chęci?

:)

Kończymy rozmowę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, kali napisał:

A co wam daje ten związek? Jaki jest cel jego istnienia? Czy może motywuje was do zostania razem strach przed samotnością, czy potrzeba drugiego człowieka blisko siebie, czy uważasz, że łatwiej iść przez życie razem, czy może spaja was pożądanie seksualne? I jak myślisz, jak na to pytanie odpowiedziałby mąż?

Ciekawe pytania ?. Fajnie jest czasami je samemu sobie zadać by uświadomić sobie ponownie dlaczego jestem z drugą osobą. 
 

Jeśli chodzi o męża, przemęczyłam go trochę. Chodź to jest bardzo konkretny człowiek skierowany na działanie, więc jego odpowiedzi są o wiele

bardziej konkretne niż moje. I tu tez kolejna rzecz w związku uzupełnianie siebie nawzajem (za chwile odpowiem Ci na te Twoje pytania). Często jesteśmy tak jakby uzupełnieniem siebie. I co to nas różni doceniamy u siebie, przyciąga nas to.  Tutaj jest przykład tego, że ja jestem taka osoba która rozważa pewne rzeczy, dużo czyta, rozmawia, moje odpowiedzi czasami nie są konkretne a są pytaniami retorycznymi. A u mojego męża, który to słyszy zazwyczaj jest reakcja zaciekawienia, zastnowienia, fascynacji i chęci rozmowy ?. I to u mnie lubi w takich momentach naszych wspólnych życiowych. Daje mu to czego on nie ma, zmuszam go do zastanowienia i daje mu pole rozmowy. To go tez przyciąga i tego mu u siebie brakuje. A wiesz jaka jest wada tego? Ze w kłótniach jak typowa kobieta a lubię sobie coś obgadać a on wtedy nie dość ze jak typowy facet tego nie lubi to jeszcze jego charakter to podbija ?. I tu jest ten zgrzyt. Jednoczenie w kłótniach jego skierowanie na konkretne odpowiedzi kończy się tym ze powie co ma powiedzieć konkretnie co jak już pisałam zrobiłam według niego, czym tam zawiniłam, jasno i konkretnie i tez kieruje się na rozwiązanie i wiesz u niego trwa to jak już złość przejście krótko, potem jest pytanie „to co już się nie kłócimy” ?. A ja czasami jak to ja z moimi przemyśleniami z moimi skłonnościami i to ze jestem kobieta potrzebuje sobie pogadać no i wysłuchuje z fochem ? ale wysłuchuje. Wiec już to uzupełnianie siebie nawzajem daje nam związek. To ze jak jak mam złe myśli on jako mężczyzna staje zawsze na wysokości zadania, mówi damy radę. Taki typowy facet który uważa ze nie pokazuje słabości ze to na nim leży odpowiedzialność za rodzine (rodzina niewielka bo aż 2 osoby ?, bez dzieci). To ze jak ja mam pesymistyczne myśli to on ma zaraza swoim optymizmem (oczywiście w miarę rozsądku). Gdzieś mi te jego męskie cechy plus ten konkretny charakter pasuje. Bo mnie to pcha i dźwiga i on sam mnie motywuje do dużej ilości rzeczy. 
 

Nie mogłam odpowiadać za niego wiec go zapytałam. I jego odpowiedz brzmiała, że wszystko co napisałeś oprócz samotności. Coś tam powiedział o tym ze nie ma potrzeby bycia z sąsiadem to z sąsiadem nie jest ?. I nie boi się samotności bo to egoistyczne myślenie (egoistycznie wiem jest tez zaspokajanie własnej potrzeby bycia z drugim, ale to pozytywny taki egoizm). A cel

istnienia to tutaj u nas wchodzi religia. Religia tez definiuje nam cel istnienia i cel jaki spełniamy przez małżeństwo (nie mam tu na myśli posiadania dzieci). Mam tu na myśli cel wyższy.

 

Jeśli chodzi o cele typowo takie życiowe to właśnie zaspokojenie potrzeby bycia z drugim oraz no jest jeszcze potomstwo ale u nas tego nie będzie bo ja akurat dzieci mieć nie chce. Wiec u nas ten cel odpadł. To nie jest celem naszego małżeństwa. Nasze to bycie razem, wspieranie, zaspokajanie swoich potrzeb nawzajem. Bycie dla siebie, poświęcenie. Gdzieś nam to tez definicje nasz system wartości. 
 

A ja się z moim mężem zgadzam. We wszystkim. Spaja nasz wszystko. Nie boje się być sama. Raczej nie chciałbym być bez niego. Czy tam bez bliskiej osoby. Chodzi o te uczucia bliskości, bycia razem. Tego nie da się zastąpić. Tej chęci poświęcenia czasami siebie dla drugiego. Jednocześnie martwienia się np gdy druga osoba jest chora. Wiesz co jest dla mnie ewenementem tego wszystkiego? To ze nie brzydzisz się pomoc tej osobie gdy jest chora. Gdy jest w złym stanie. Gdy wymiotuje. A co obcych już takiego podejścia to u mnie niestety nie zobaczysz. Pomogę ale nie będzie to takie bez tych negatywnych odczuć. 
 

Według mnie łatwiej i trudniej  jest iść przez życie razem. Łatwiej ze względu na to spojenie, wsparcie i zaufanie drugiej osobie. Tu bym mogła pisać o tym ze mogę liczyć na męża, ze mogę się do niego zwrócić, mam z kim porozmawiać, kogo poprosić o pomoc,

mam z kim dzielić szczęście i nieszczęście. Mam komu sprawiać szczęście, co mnie cieszy. I trudniej bo tak jak wyzej znosisz różnice charakteru, wady, zmagasz się z tym jak jest na świecie i w społeczeństwie, ze życie nie jest kolorowe a rozpacz po tym jak masz ryzyko utraty kogoś tak bliskiego jest nie porownywalana  z niczym. 
 

Trudne tez w tym, że jak taka osoba nas zawiedzie i zrani, często długo trwa zanim sobie poradzimy. Świadczy to nawet to jak długo ludzie zbierają się po zdradzie. Tez to że potem są w stanie zrobić to samo innemu bo ich złość zaślepia. Rodzi się pytanie czemu ja mam być dobry jak inni mnie tak ranią? 

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

16 minut temu, najemca napisał:

Jak pisałem, co to za różnica, czy wysłuchałeś ją 25 sekund, czy 5 sekund

Ano taka jest różnica, że oskarżyłeś mnie w poprzednim poście, że jej nie wysłuchałem, że nie dałem się wyżalić. Podkreśliłeś to dwa razy:

Godzinę temu, najemca napisał:

Nie dasz się matce wyżalić, bo źle to na Ciebie wpłynie

oraz:

Godzinę temu, najemca napisał:

Nie dasz się wyżalić, bo Twoja dupa ważniejsza

A ja post wcześniej właśnie do Ciebie napisałem:

Godzinę temu, kali napisał:

Moja matka opowiadała mi godzinami historie z jej życia i moja wina nie leży w tym, że jej nie wsparłem, bo uważam, że wysłuchiwanie było dla niej wsparciem.

A kiedy Ci zwróciłem w kolejnym poście na to uwagę, że niesłusznie oskarżasz mnie o to, że nie pozwoliłem jej się wyżalić, to:

16 minut temu, najemca napisał:

Co to za różnica, czy dosłuchałeś jej do końca, czy nie?

oraz:

16 minut temu, najemca napisał:

co to za różnica, czy wysłuchałeś ją 25 sekund, czy 5 sekund

W dodatku piszesz o sekundach, kiedy ja pisałem o godzinach. A mnie oskarżasz o manipulowanie.

16 minut temu, najemca napisał:

Kończymy rozmowę.

Żegnam Pana.

 

@Cycles Słyszałem o takiej definicji karmy, tylko, że ona nie odpowiada na pytanie, które zadałem w temacie.

@Lalkaa Dzięki za wyczerpującą odpowiedź.

Edytowane przez kali
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, kali said:

Kiedy chodziłem do szkoły i byłem łysym dresem, to też nikt się mną nie interesował, więc dlaczego teraz ja mam wspierać innych?

A co ma bycie łysym dresem i brak zainteresowania od innych? ;) Kwestią jest raczej to jak wtedy się zachowywałeś względem innych.  

 

Co jak co ale myślę, że bliskich warto wspierać i osoby, które coś znaczą dla nas. Ten gest jest miły po prostu i z pewnością wraca do nas, to jest po prostu dobre i wiele nie trzeba a czasem czyni cuda. Warto pokazywać dobre serce, choć wiadomo, z umiarem. 

BTW Wymagając czegoś od innych wymagaj pierw od siebie. 

Może warto też pozbyć się tej goryczy i po prostu zapomnieć o nieprzyjemnościach z przeszłości? Wybaczyć. 

18 hours ago, kali said:

Gdy ja będę w potrzebie to zapewne okaże mi tę bezlitosną obojętność, odbije piłeczkę, bo wpadliśmy w błędne koło.

Ja bym przerwała to błędne koło zwykłą życzliwością. Nic to nie kosztuje. Warto uciszyć w takim momencie swoje ego. 

18 hours ago, kali said:

Uświadomiłem sobie, że tak samo jak nie ma żadnej nagrody za uczynione dobro,

Jest ale nie zawsze wraca ono w postaci instant karmy. Czasem to wraca do nas nawet po latach, ale zawsze. 

 

Mam wrażenie, po tym co tu opisałeś, że zamykasz się przed innymi za bardzo. Nie dopuszczasz do swojego serca nikogo. Boisz się obnażenia własnych emocji przed innymi, uważasz to za słabość, albo że ktoś to wykorzysta? Zastanów się. 

Widzę, że zadeklarowałeś się jako INFJ. Więc zapewne bardzo cenisz sobie prywatność i masz problem z otwarciem się na innych. Zgadza się? Wiem, że Twój typ potrafi być bezinteresowny, ale chyba masz jakieś przykre przeżycia, skoro aż tak bardzo się dystansujesz od innych...

Nie musisz tutaj odpowiadać publicznie, odpowiedz sam sobie na pytanie  czy odpowiada Ci takie odcinanie się od innych emocjonalnie czy dobrze się czujesz z taką obojętnością? Nie wierzę, że Tobie samemu nie zależy Ci czasem usłyszeć dobre słowo otuchy. Czasem to jest po prostu miłe i pokrzepiające, dające dużo pozytywnej energii i motywacji do działania. Nie pozbawiaj się tego sam sobie.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Hippie napisał:

Mam wrażenie, po tym co tu opisałeś, że zamykasz się przed innymi za bardzo. Nie dopuszczasz do swojego serca nikogo. Boisz się obnażenia własnych emocji przed innymi, uważasz to za słabość, albo że ktoś to wykorzysta? Zastanów się. 

Hmm... rozumiem to podejście pomagania, życzliwości i uśmiechu, jednak w tym temacie celowo zarzuciłem smutniejszy temat, pokazujący drugą stronę ludzkiej natury, bo na swoim przykładzie chciałem sprowokować do zajrzenia głębiej, do króliczej nory ludzkiej psychiki, tam gdzie normalnie boimy się wejść, która jest tematem tabu.

 

Chciałem porozmawiać o czystym złu, które uważam, że kryje się w każdym z nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, kali said:

Ale to nie będzie szczere, szczerze uważam, że każdy umrze więc nie ma co drążyć tematu.

Owszem, ale w chwili gdy jest ta strata świeża, niektórym ciężko jest się przestawić z tą myślą, że już danej osoby nie ma z nami, szczególnie jak się było z kimś bardzo związanym. Myślę, że tylko dobre słowo i wsparcie jest dobrą odpowiedzią na to. Resztę leczy czas no i  sumie też dużo zależy od nastawienia.

Lepiej sobie odpuścić szorstkie stwierdzenia jak " przecież wszyscy umrzemy" w takiej chwili i zastąpić to wsparciem albo po prostu ciszą. Każdy inaczej reaguje na tego typu kwestie warto dostroić się w tej chwili do osoby, która to przeżywa. Jedni nie będą chcieli wsparcia, sami sobie poradzą z tym i trzeba ich zostawić w spokoju. Inni, przeważnie kobiety chętnie usłyszą dobre słowo. 

Tak, wszystkich to czeka. 

Ja się nie dołowałam przy stracie mojego Ojca. Wiem, że on by tego nie chciał, po jego śmierci wzięłam się ostro za siebie i było to w swoim sensie zapalnikiem by zmienić wiele w swoim życiu i przede wszystkim wyprowadzić się z domu od Matki. Dostałam wiele wsparcia nawet chociażby w postaci jednego miłęgo słowa od innych i bardzo jestem tym osobom wdzięczna za to. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, kali napisał:

 

 

Chciałem porozmawiać o czystym złu, które uważam, że kryje się w każdym z nas.

Nie ma czegoś takiego jak czyste zło( no chyba że w twojej głowie) .Są siły destrukcyjne i budujące.Czasami trzeba coś rozjebac aby zbudowac lepsza jakość .Utrzymuj je w harmonii i będzie dobrze. 

Edytowane przez thyr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minutes ago, kali said:

Chciałem porozmawiać o czystym złu, które uważam, że kryje się w każdym z nas.

Tak, każdy z nas je w sobie nosi. By było dobro musi być też zło inaczej by było zbyt łatwo. ;)  Ying Yang.

Ale wcale go nie trzeba uaktywniać i wybierać tą drugą opcję, nawet jeśli ktoś nam szkodzi. Po co nam robienie sobie i innym krzywdy? Po co się mścić? Nie lepiej robić wszystko by żyło nam się na tym świecie lżej i po prostu nie sięgać po to zło? Często nieświadomie też krzywdzimy. Czasem jesteśmy też tak przeczuleni, że łatwo nas skrzywdzić... Dlatego warto iść drogą równowagi w życiu. Starać się trzymać balans we wszystkim co robimy. Dbać o siebie i innych. Być dla siebie przyjacielem i dla innych też. 

To że ktoś nas krzywdzi wcale nie trzeba się mścić. Zemsta to karmienie swoje ego tylko i wyłącznie. Karma zrobi swoje. 

Wszystkie nasze działania niosą za sobą jakieś konsekwencje. Dobre i złe...to od nas zależy co wybierzemy. Chyba lepiej robić wszystko by żyć samym ze sobą w zgodzie i tym samym z innymi, co?

 

"Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (…), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale." 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Lalkaa napisał:

Miło mi było rozmawiać, a czy teraz mogę zapytać skąd takie pytania?

Zadałem je, żeby dowiedzieć się co ludzi ze sobą trzyma pomimo niezgodności. Sam jestem samotnikiem, dlatego też trudniej jest mi zrozumieć prawdziwe korzyści bycia w związku, a oddanie wolności, które do pewnego stopnia jest konieczne mocno mnie zniechęca. Być może jak znajdzie się jakaś odpowiednia dziewczyna, to spróbuję z nią stworzyć związek, ale raczej nie. Nie wykluczam, ale raczej jestem na nie.

 

W każdym razie gdybym miał już się z kimś wiązać, to na podstawie dotychczasowych relacji z ludźmi chciałbym, żeby to była właśnie dziewczyna o typie ENFJ, czyli protagonistka. Zarówno w kontaktach z mężczyznami, jak i z kobietami tego typu mam najlepsze doświadczenia. Potrafią abstrakcyjnie, głęboko myśleć, do tego są empatyczne i ciepłe, a także mają wyrazisty charakter.

 

 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

47 minutes ago, kali said:

Zadałem je, żeby dowiedzieć się co ludzi ze sobą trzyma pomimo niezgodności.

Czasem trzyma ich strach przed tym, że gdy się tę osobę opuści to trafi się gorzej albo w ogóle zostanie się samemu do końca życia. 

Czasem jest to też zwykłe przyzwyczajenie i niechęć do radykalnych zmian. 

Może też nadzieja, że uda się mimo wszystko jakoś porozumieć. No ale mało kto jest świadomy ( ta świadomość przychodzi sama z czasem, w zależności jak się dana osoba w siebie zagłębia) , że jak się na siłę to robi i faktycznie jest duża różnica w światopoglądzie i obdywie osoby są uparte, jedna w końcu musi zluzować i się zmienić/ przystosować do drugiej co jest niezgodne z nią samą.  Coś takiego w sumie było w moim przypadku. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, kali said:

A  czy uważasz, że samotne życie aż do śmierci jest straszne?

Jako ekstrawertyczka zdecydowanie bym miała problem z długoterminową samotnością. Lubię budować związki i czerpać z nich przyjemność i satysfakcję. Lubię dzielić się szczęściem z drugą osobą. Dla mnie samotność zawsze budziła lekki niepokój. Teraz się z nią zmierzam. Nie jest najgorzej, ale nie wyobrażam sobie siebie tak do końca życia. Chcę czuć się potrzeba, chcę doznać czułości i sama ją dawać drugiej osobie. 

Zawsze mi się wydawało, że samotność na dłuższą metę sprawi, że człowiek zaczyna całkowicie dziczeć, pochłania go gorycz, egoizm... 

To byłoby wbrew mojej naturze. Mam silną potrzebę być wsparciem dla mężczyzny, chcę czuć się potrzebna, kochana i kochać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Hippie napisał:

To byłoby wbrew mojej naturze. Mam silną potrzebę być wsparciem dla mężczyzny, chcę czuć się potrzebna, kochana i kochać. 

A gdybyś miała do wyboru: przeciętny związek z przeciętnym mężczyzną przeciętnie do Ciebie dopasowanym, a ryzyko samotności w zamian za świetny związek? I dajmy na to, że to ryzyko wynosi 50%: masz 50% szans na super związek, ale też 50% szans na samotność do końca życia. I wybierając ryzyko zamykasz drzwi do pierwszej możliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh jak ja lubię takie teoretyzowanie. ;) 

Nie lubię zamykać przed sobą możliwości i wybierać w taki sposób. 

Jeśli samotność mi za bardzo będzie doskwierać a nie będzie w pobliżu mojego idealnego matcha - to zdecyduję się na (jak to określił @SzatanKrieger) wytwór czekoladopodobny. 

Dalej dobre połączenie ale nie rzekomo idealne. Ważne by był wspólny rdzeń i wzajemność. Reszta sama przyjdzie, jeśli obydwie strony będą się starać. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kali

 

Wybacz, że zapytam sprawdzałeś może swoje stany zdrowia jako INFJ i w eneegramie? 

 

Przypominasz mi bardzo mocno poranionego INFJ właśnie, obczaj jeśli masz chęci.

1 godzinę temu, kali napisał:

Sam jestem samotnikiem, dlatego też trudniej jest mi zrozumieć prawdziwe korzyści bycia w związku, a oddanie wolności, które do pewnego stopnia jest konieczne mocno mnie zniechęca. Być może jak znajdzie się jakaś odpowiednia dziewczyna, to spróbuję z nią stworzyć związek, ale raczej nie. Nie wykluczam, ale raczej jestem na nie.

Rozumiem w pełni ten pogląd ale w związku możesz znaleźć osobę, z którą będziesz bardzo blisko ale nie będziesz potrzebował się widzieć codziennie. Ja sam strasznie się bałem właśnie "oddania wolności" jako infp dla mnie to było nie do przyjęcia wejść w związek, bo czułem momentalnie obrożę na szyji ale to też nie jest rozwiązaniem, związek z odpowiednią osobą ma predyspozycje otwarcia czegoś nowego.

 

Innymi słowy oddajesz część wolności, na rzecz np wolności otwarcia siebie z drugą osobą, czyli tracisz coś a zyskujesz "wolność otworzenia się" na drugiego człowieka na przykład teraz nie możesz zagrać w ping ponga ale za to, że oddałeś część wolności masz drugą osobę, z którą możesz w niego zagrać, a więc dałeś sobie wolność, bo wcześniej było ograniczenie braku tej osoby, czyli miałeś zniewoloną część zagrania w ping ponga, bo po prostu nie miałeś z kim, czyli kawałek wolności oddałeś za spektrum jakieś części doświadczeń. 

Ja osobiście wierzę, że w każdym INFJ jest pragnienie znalezienia drugiego człowieka takiego najbliższego przy, którym INFJ może w być w końcu sobą, nie jest drenowanym z energii, nie będzie osądzonym za swoja dziwactwa itd, i to jak to wszystko opisujesz tylko mi pokazuje jak świat mocno Cię zranił i jak mocno musiałeś się zamknąć w swojej izolacji, btw jesteś "5" enegramowa?

17 minut temu, kali napisał:

A gdybyś miała do wyboru: przeciętny związek z przeciętnym mężczyzną przeciętnie do Ciebie dopasowanym, a ryzyko samotności w zamian za świetny związek? I dajmy na to, że to ryzyko wynosi 50%: masz 50% szans na super związek, ale też 50% szans na samotność do końca życia. I wybierając ryzyko zamykasz drzwi do pierwszej możliwości.

Nie ma czegoś takiego.

 

Widzisz kobietę, z którą nadajecie podobnie i wtedy warto być gotowym na pogłębienie relacji, nikt nie jest idealny. INFJ wpada w pułapkę szukania diamentu bez skazy, ale to właśnie skazy tworzą diament. Osobiście jeszcze sugeruję by naprawić to co zostało zakopane w młodości i wyparte,  otworzyć się znów na swoje zakopane uczucia i przestać się właśnie jakby odrętwieć z uczuć (co wskazuje to co powiedziałeś mamie) typowe objawy INFJa zranionego.

 

Nie chciałbym, żeby mój post był jakimś pouczniem bo nie w tym rzecz ale sobie przemyśl na spokojnie, czy aby na pewno jesteś zdrowym INFJem, nasze typy są często schorowane bo żyjemy w świecie, który jest jakby "przeciwko" nam, dlatego potrzebujemy dodatkowego czasu by się uzdrowić. 

 

Także sprawdź sobie swoje poziomy zdrowia, zachęcam również do zerknięcia do tematu, który założyłem o energiach męskich i żeńskich może to być równie dla Ciebie owocne, zobaczysz czy u Ciebie leży męska energia czy żeńska:

 

 

 

 

https://introvertdear.com/news/infj-unhealthy-underdeveloped-signs/

https://www.quora.com/How-does-an-unhealthy-INFJ-behave

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Także sprawdź sobie swoje poziomy zdrowia, zachęcam również do zerknięcia do tematu, który założyłem o energiach męskich i żeńskich może to być równie dla Ciebie owocne, zobaczysz czy u Ciebie leży męska energia czy żeńska

Jeżeli chodzi o poziomy zdrowia, to nie jest najgorzej, natomiast Twój temat jest ciekawy, aczkolwiek nie ukrywam, że już przed przeczytaniem (a przeczytałem kilka dni temu) ta wiedza (w większości) nie była mi obca.

 

Co do związków, hmm... myślę, że faktycznie można znaleźć za i przeciw w obu decyzjach, dlatego też trudno jest którąkolwiek zdecydowanie potępić. Mnie bliższa jest koncepcja między innymi wygłoszona przez Osho, który jest ENFP, chociaż gdybym miał wianuszek kobiet dobijających się drzwiami i oknami, to być może chętnie bym z którąś się związał, no ale mierzmy siły na zamiary.

 

 

Edytowane przez kali
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kali

Znam pana, rok temu jeszcze też słuchałem raz po raz co mówił.

 

P.S Na dobrą sprawę mógłbym mieć kontakt z jego najbliższą prawą ręką (byłą) tą Sheliyą co się z nim pożarła kiedyś ale za dużo roboty aczkolwiek do zrobienia ?

 

Małżeństwa nie łącz z miłością bo to jest w dzisiejszych czasach zaprzeczeniem idei zdrowej relacji o czym już sam wiesz. Osho uważam miał słuszność mówiąc o małżeństwach to co mówił, natomiast doskonale wiesz panie INFJ, nie potrzebujesz wianuszka potrzebujesz tego diamencika i styknie :D 

Szukaj diamencziczki ?

 

Generalnie chyba takie typy jak nasze, to się rodzą tutaj i od razu mają pod górkę, praktycznie naturalnie stajemy się "chorzy" ale bez tego nie było by tak ciekawie co nie? :) 

 

Powodzenia i dzięki za fajną dyskusję. 

Edytowane przez SzatanKrieger
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

P.S Na dobrą sprawę mógłbym mieć kontakt z jego najbliższą prawą ręką (byłą) tą Sheliyą co się z nim pożarła kiedyś ale za dużo roboty aczkolwiek do zrobienia 

No co ty? Ona chyba teraz mieszka w okolicach Schwarzwaldu w Niemczech, tylko, że z tymi naukami Osho nie miała nic wspólnego, była po prostu dobrą sekretarką. Ale ciekawy klimat pokazuje serial Wild Wild Country, kiedy na końcu ten prawnik mówi, że najbardziej niesamowite było tam to, że w tej społeczności czuł się całkowicie, bez reszty akceptowany. Pytanie, czy to faktycznie byli indywidualiści, czy może zwykli wyznawcy sekty, w każdym razie porównując ich wypowiedzi z wypowiedziami miejscowych tego miasteczka, to wolałbym na starość przypominać tych pierwszych. @Hippie wspomniała, że przez samotność się dziczeje, ale związek znowu może zaprowadzić nudę w życiu, sprawić, że nieco przytniemy horyzonty, zasiedzimy się w wygodnym miejscu.

 

4 minuty temu, SzatanKrieger napisał:

Małżeństwa nie łącz z miłością bo to jest w dzisiejszych czasach zaprzeczeniem idei zdrowej relacji o czym jużsam wiesz

Według mnie olbrzymia większość kobiet będzie zmierzała do małżeństwa, a nawet jeżeli nie, to i tak sam związek ogranicza prawie w takim samym stopniu wolność. Rozumiem to Twoje podejście, ale uważam, że o wiele więcej wolności tracisz, niż zyskujesz możliwości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, SzatanKrieger said:

Trzeba być razem ale osobno może?

Dwa osobne byty razem :P 

Po prostu nie zabierać sobie wolności, dawać sobie przestrzeń ale też przy tym się nie oddalać za bardzo od siebie. Trzymać to wspólnie w równowadze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, kali napisał:

Zadałem je, żeby dowiedzieć się co ludzi ze sobą trzyma pomimo niezgodności. Sam jestem samotnikiem, dlatego też trudniej jest mi zrozumieć prawdziwe korzyści bycia w związku, a oddanie wolności, które do pewnego stopnia jest konieczne mocno mnie zniechęca.

Mogę również podpytać Cię troszkę? A jak widzisz swoją przyszłość? Bardziej tak samotnie również bez dzieci? Ewentualnie coś w rodzaju kontaktu FWB? A byłeś może kiedyś w związku (wiem, że piszesz ze jesteś samotnikiem ale może masz jakieś doświadczenia)? Jaki ty masz tym osobowości? 
Jaki masz życiowy cel, w sensie na czym byś chciał się skupić? 
 

Przepraszam, że zapytam, potrafisz prowadzić bardzo ciekawe filozoficzne, psychologiczne rozmowy, zadawać pytania wiec kim jesteś z zawodu? Psychologiem? Trochę mi go przypominasz.
 

Również jestem ciekawa ?
 

Taaa @SzatanKrieger no ja jestem z moim mężem dla kasy wiesz, w ogóle mnie żadna miłość czy uczucie nie łączy. A znoszę go bo daje mi taki seks ze no kipię ze szczęścia. Dla tego seksu i dla tej kasy się ożeniłam z nim ?

Edytowane przez Lalkaa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Lalkaa napisał:

Mogę również podpytać Cię troszkę? A jak widzisz swoją przyszłość? Bardziej tak samotnie również bez dzieci? Ewentualnie coś w rodzaju kontaktu FWB? A byłeś może kiedyś w związku (wiem, że piszesz ze jesteś samotnikiem ale może masz jakieś doświadczenia)? Jaki ty masz tym osobowości? 
Jaki masz życiowy cel, w sensie na czym byś chciał się skupić? 

Generalnie nie lubię za dużo o sobie gadać, a poza tym zauważyłem, że moje poglądy w wielu kwestiach na tym forum nie są zbyt mile widziane. Wspomnę tylko, że w sprawie przyszłych związków coś tam sobie planuję, ale o ile dla idealnej relacji z perfekcyjnie dopasowaną dziewczyną byłbym skłonny do sporych wyrzeczeń, to dla relacji przeciętnej, ot tak, żeby ze sobą tylko być raczej nie poświęciłbym nic. Takie FWB myślę, że dla każdego mężczyzny byłoby świetnym rozwiązaniem, tylko o ile @ZamaskowanyKarmazyn gdzieś tu kiedyś pisał, że dla niego to codzienność ( ;) ), to dla większości mężczyzn jest mało realne. Kobiety zazwyczaj nie są tym zainteresowane.

 

Aktualnie moim głównym celem życiowym jest zarabianie pieniędzy i ich inwestycja, aby w jak najmłodszym wieku przejść na emeryturę i nie mieć żadnych obowiązków, a z zawodu jestem programistą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.