Skocz do zawartości

Niech ktoś mi wytłumaczy co do cholery się dzieję na rynku mieszkaniowym? Ceny oraz dostępność - wtf


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

13 minutes ago, Januszek852 said:

To natomiast wygląda już całkiem fajnie:

 

https://www.otodom.pl/pl/oferta/dzialka-inwestycyjna-mokry-lug-ID4d4OX

 

To jest takie same zadupie, a może i jeszcze gorsze. Za te pieniądze można mieć ładną leśną działkę blisko cywilizacji. Tylko bez "Warszawa" w adresie, oczywiście. 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Januszek852 napisał:

To natomiast wygląda już całkiem fajnie:

 

https://www.otodom.pl/pl/oferta/dzialka-inwestycyjna-mokry-lug-ID4d4OX

 

Sensownie, ale nadal - to jest dopiero 1/3 kosztów. Jeszcze trzeba zbudować dom, a to będzie co najmniej 600k. No ale w milionie się zamknie, to przyzwoicie w sumie jak na te czasy.

 

PS. @Januszek852, tak z czystej ciekawości: po co wam dom, jak nie planujecie dziecka? Nie wolelibyście mniej przestrzeni, ale bliżej cywilizacji? Chyba, że oboje macie pracę zdalną i nie dojeżdżacie i tak będzie przez następne wiele lat. (Zero szydery w mojej wypowiedzi, po prostu się zastanawiam i ciekaw jestem, co kieruje ludźmi, którzy budują domy, a nie mają i nie planują mieć dzieci)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minutes ago, SamiecGamma said:

po prostu się zastanawiam i ciekaw jestem, co kieruje ludźmi

Dostaniesz dodatkowy punkt informacji anegdotycznej: chęć ucieczki przed ludźmi pytającymi "kiedy dziecko" 😕

 

A także azyl poza miejskim molochem i jego mieszkańcami (chęć korzystania z tzw. cywilizacji kiedy chcę, a nie kiedy muszę). Piekło to inni ludzie.

Przestrzeń magazynowa, gdzie nagle kupuję po 5x tyle co wcześniej, hurtem, bo mam gdzie położyć. I tyle razy mniej muszę jeździć po sklepach.

Przestrzeń ogródka, którą można zagospodarować na rzodkiewkę czy pomidory.

Salon. Dom dla mnie, oznacza salon minimum 50m2 - bez tego to jest mieszkanie. Domy 250m2 z salonami 22m2 (w tym aneks kuchenny) - to nie mój świat.

W końcu osobny gabinet do pracy zdalnej.

Garderoba, gdzie nagle widzę to, co wcześniej było poukrywane po szufladach (znalazłem przy wypakowywaniu 3 pary nieużywanych spodni, hej!).

 

To trochę jak w innym wątku gdzie mówiłem, że samochód mobilizuje do główkowania, jak zarobić na benzynę. Dom mobilizuje do główkowania, co można by jeszcze z tą przestrzenią zrobić.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, maroon napisał:

To jest takie same zadupie, a może i jeszcze gorsze.

Owszem, ale stacja obok, a cena 350k, a nie ~900k 😅

 

44 minuty temu, SamiecGamma napisał:

po co wam dom, jak nie planujecie dziecka?

 

Ponieważ:

 

1. Nie nadajemy się do życia w bloku - mieszkałem w różnych mieszkaniach, gdy pracowałem w firmie która często mnie wysyłała w delegacje to zamiast hoteli podnajmowałem mieszkania na kilka dni - nazbiera się ze dwa tuziny = 90% z nich nie nadawało się do niczego: łomotanie subwooferem, imprezy, odgłosy kopulacji, defekacji, kłótnie - czasem nawet rozróżniałem bez większego wysiłku poszczególne słowa.

2. Moje hobby to m.in. stara elektronika, stare = duże. Potrzebuję przestrzeni, a koszt metra kwadratowego domu, nawet z działką, jest zauważalnie niższy, niż koszt metra kwadratowego mieszkania w Warszawie, do której jestem przywiązany, dosłownie i w przenośni (praca na miejscu, chociaż walczę w innej firmie o hybrydową).

3. Mieszkania są budowane w sposób, który mi nie odpowiada - duży i nieustawny salon odgraniczony z jednej strony oknami, z drugiej aneksem (których nie cierpię) oraz klitkowate pokoje po parę metrów pod dzieci. Mieszkanie, w którym oprócz salonu można wyodrębnić duży, sensowny gabinet do pracy, rozrywki i zajmowania się swoim hobby? Możliwe, ale na ogół wymaga to metrażu przekraczającego 70-80 metrów, właśnie dlatego, że wszędzie upychany jest gigantyczny salon, a wszystko inne jest maleńkie.

 

Gdyby mieszkania były budowane pod różne potrzeby (a nie tylko salon z aneksem) i oferujące realną ciszę po pracy, to bym wybrał mieszkanie w Warszawie.

 

Ale tak niestety nie jest.

 

Na działkę w Warszawie nie było mnie stać - mam na myśli działki z sensownym dojazdem, a nie 50 minut autobusem z Kobiałki.

 

Wybrałem więc dom bezpośrednio pod Warszawą z dobrym dojazdem, a w przyszłości chętnie bym wciągnął jakąś fajną leśną działkę w samej Warszawie (nie chodzi o adres, jeno o wygodę dojazdu ;) ), ale to może za kilka lat. Jak zmienię pracę, to może za 5 już będę szukał takowej. Kto wie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, SamiecGamma said:

: po co wam dom, jak nie planujecie dziecka? 

To jest bardzo niebezpieczny mit, któremu kiedyś uległem i poszedłem w mieszkania, zamiast działki w premium lokalizacji. A potem człowiek się budzi z ręką w nocniku, że na premium nie bardzo stać bo ceny poszybowały. 

 

To jedna strona medalu. Druga jest taka, że nie każdy się nadaje do bloku. Mnie obecność ludzi za ścianą i wszelkie odgłosy albo męczą albo wkurwiają. Tylko to też trochę czasu potrzeba żeby sobie to uświadomić. Zmieniasz mieszkanie i myślisz, że w kolejnym będzie lepiej, bo zacisznie, bo lepszy standard, bo ludzie zamożniejsi. Guzik prawda, wszędzie ten sam syf. Jak nie dziś to jutro będzie. 

 

Kolejna rzecz to przestrzeń. Można mieć swój warsztat, trzymać moto pod ręką, łódkę, hodować roślinki, itp. itd. Cała masa opcji. Znam np. gościa, modelarza kolejowego, który dom postawił, żeby zrobić ogromną 12-metrową makietę. 😁 Itp., itd. Zasadniczo osoba bez szczególnych zainteresowań "technicznych" tego nie zrozumie. 

 

Jest po prostu więcej swobody i spokoju. A to że dom "przywiązuje" to też mit. Nie w dzisiejszych czasach. Poza tym zawsze chętnie ktoś z rodziny czy znajomych sobie pomieszka na czas nieobecności. 

 

Dla mnie np. ideałem jest kilkuhektarowe siedlisko zagubione wśród wzgórz i jezior, jak najdalej od innych ludzi. Gdzieś na Pomorzu, Kaszuby, Warmia. Oczywiście wtedy trzeba też mieć koncepcję na utrzymywanie się albo z pracy zdalnej albo lokalnej. Poza tym zauważam, że kto może, to od innych przedstawicieli gatunku robi jak najszerszą strefę buforową. 

 

No i last but not least. Jak jesteś w życiu na etapie balowania i pizzy z mikrofali, to oczywiście masz inne priorytety. Co nie oznacza, że już wtedy powinno się patrzeć perspektywicznie. Osobny przypadek, to tzw. nomadzi. Dziś pracują tu, za rok z innego kontynentu. Jednak nawet oni mają najczęściej jakiś kąt, do którego mogą wrócić. 

 

W przypadku natomiast decyzji o zmianie miejsca pobytu na stałe, dom w sensownej lokalizacji jest dość łatwo sprzedać, więc to też nie jest kula u nogi. 

 

Dom jest też zazwyczaj tańszy w utrzymaniu od nieco mniejszego metrażem mieszkania. Czasem dużo tańszy. 

 

Kwestia dojazdów. Jak masz premium lokację przy SKM albo blisko metra, to w ogóle nie ma kwestii. Gdzieś dalej natomiast, to nieduża różnica, czy stoisz na wjeździe do miasta, czy próbując przejechać z jednej dzielnicy do drugiej. Kiedyś z Bemowa do Centrum w szczycie dobrą godzinę jeździłem. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy zmieszczą się 5 minut spacerkiem od stacji metra. 😁 U nas i tak sieć zbiorkomu jest tragiczna. Gdyby była lepsza, to zapewne dużo więcej ludzi decydowałoby się na dom 50-70km od miasta z czasem dojazdu kolejką 40 minut. Teraz niestety większość lokacji to jedynie samochód/autobus. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

To jest bardzo niebezpieczny mit, któremu kiedyś uległem i poszedłem w mieszkania, zamiast działki w premium lokalizacji. A potem człowiek się budzi z ręką w nocniku, że na premium nie bardzo stać bo ceny poszybowały. 

 

Bez obaw, od ręki na premium mnie nie stać - ani na dom z działką, ani mieszkanie - tym bardziej przy obecnych cenach. Przy czym rozumiem mieszkanie premium w przedziale cenowym zaczynającym się od 1.5-2M PLN, a dom od 2M PLN (z działką). Kredytom zaś mówię: nie.

 

Cytat

To jedna strona medalu. Druga jest taka, że nie każdy się nadaje do bloku. Mnie obecność ludzi za ścianą i wszelkie odgłosy albo męczą albo wkurwiają. Tylko to też trochę czasu potrzeba żeby sobie to uświadomić. Zmieniasz mieszkanie i myślisz, że w kolejnym będzie lepiej, bo zacisznie, bo lepszy standard, bo ludzie zamożniejsi. Guzik prawda, wszędzie ten sam syf. Jak nie dziś to jutro będzie. 

 

Mieszkam na swoim osiedlu i w tym samym miejscu od 12 lat, mogę więc coś powiedzieć, bo to wystarczająco długo, żeby wyrobić sobie jakiś pogląd. 

 

Na początku było kiepsko: nade mną mieszkanie pod wynajem, 3-ka studentek, które co tydzień - regularnie urządzały sobie imprezy, spraszały facetów. Wiadomo, po co to było, sprawa jest banalna: słoiki przyjechały za "lepszym życiem" do Warszawy i w planach było szukanie beta-bankomatu. Całej trójce, jak nietrudno się domyślić, dość szybko się to udało i do mieszkania ostatecznie wróciła właścicielka - wybredna panna, aktualnie po 30-tce. Cichutka jak makiem zasiał. Nie wiem czy tam w ciągu 10 lat była choćby jedna impreza. Sąsiedzi z piętra: małżeństwa z gówniakami. Zero problemów, jasne że usłyszysz czasem jak ktoś na tej samej ścianie wkłada wtyczkę do gniazdka, ale ile to się dzieje razy w ciągu dnia? 2-3? Góra. 

 

Myślę, że sąsiedzi to loteria. Ty mieszkałeś w apartamentowcu klasy premium i były problemy. Ja mieszkam w nowym bloku typowo dla klasy średniej - nie jest to w żadnym razie osiedle premium, ale trafiłem na moment, gdzie ludzie kupowali mieszkania przede wszystkim dla siebie i rodzin, pod wynajem jest tu może z 10% lokali. Oczywiście to jest totalnie nieprzewidywalne, bo ktoś może mieszkanie sprzedać i kupić sobie większe albo dom, a nowy sąsiad będzie np. upierdliwym studentem robiącym imprezy regularnie co tydzień. I będzie gehenna. Tu się zgadzam - dom jest bardziej "przewidywalny" pod tym kątem.

 

Postawię jednak tezę, że "najbezpieczniejsza" grupa sąsiadów to ci drobni dorobkiewicze, czyli klasa średnia-średnia. Myślę, że dość łatwo jest wytłumaczyć psychologicznie fakt, iż klasa średnia-wyższa i wyższa będzie miała bardziej wyjebane na sąsiadów, a to dlatego, że mając pieniądze uważają, że więcej im wolno, mandatami od straży miejskiej się nie przejmują, bo ich stać, sprawami w sądzie za zakłócanie spokoju też średnio, bo wynajmą sobie prawnika i sprawy będą toczyć się latami. Ci mniej zamożni będą na co dzień "spokojniejsi". Pod warunkiem, że nie są jakąś komunalną patologią, ale w nowych blokach takich lokatorów nie spotkasz.

 

Cytat

Kolejna rzecz to przestrzeń. Można mieć swój warsztat, trzymać moto pod ręką, łódkę, hodować roślinki, itp. itd. Cała masa opcji. Znam np. gościa, modelarza kolejowego, który dom postawił, żeby zrobić ogromną 12-metrową makietę. 😁 Itp., itd. Zasadniczo osoba bez szczególnych zainteresowań "technicznych" tego nie zrozumie. 

 

Ja mam techniczne zainteresowania, ale fakt, nie mam moto, nie mam łódki itd. Drobna elektronika, którą zbieram, zmieści się na moich 60 mkw. Roślinek nie potrzebuję ;) Ale oczywiście rozumiem argument i - faktycznie - moto czy cięższy sprzęt może być game changerem.

 

Cytat

Jest po prostu więcej swobody i spokoju. A to że dom "przywiązuje" to też mit. Nie w dzisiejszych czasach. Poza tym zawsze chętnie ktoś z rodziny czy znajomych sobie pomieszka na czas nieobecności. 

 

Zgoda. Oj z mojej rodziny to by se niejeden chciał pomieszkać, ale akurat ja nie miałbym ochoty raczej im użyczać, haha.

 

Cytat

Dla mnie np. ideałem jest kilkuhektarowe siedlisko zagubione wśród wzgórz i jezior, jak najdalej od innych ludzi. Gdzieś na Pomorzu, Kaszuby, Warmia. Oczywiście wtedy trzeba też mieć koncepcję na utrzymywanie się albo z pracy zdalnej albo lokalnej. Poza tym zauważam, że kto może, to od innych przedstawicieli gatunku robi jak najszerszą strefę buforową. 

 

W sumie do tej pory też mógłbym tak pomyśleć (abstrahując od kwestii finansowej), bo pracowałem 100% zdalnie, ale w przyszłym roku się to zmieni - prawdopodobnie będzie praca w systemie mieszanym i czas dojazdu do Centrum będzie istotnym czynnikiem. Ponieważ mam blisko metro, to będę miał z tym luzik. Rowerem też w 30 minut dobrym tempem dojadę.

 

Cytat

No i last but not least. Jak jesteś w życiu na etapie balowania i pizzy z mikrofali, to oczywiście masz inne priorytety. Co nie oznacza, że już wtedy powinno się patrzeć perspektywicznie. Osobny przypadek, to tzw. nomadzi. Dziś pracują tu, za rok z innego kontynentu. Jednak nawet oni mają najczęściej jakiś kąt, do którego mogą wrócić. 

 

Nomadowi przyjemniej i przede wszystkim łatwiej będzie wrócić do domku niż do mieszkania, bo rzadziej tam bywa - lokalizacja nie ma dla niego znaczenia w przeciwieństwie do mnie.

 

Cytat

W przypadku natomiast decyzji o zmianie miejsca pobytu na stałe, dom w sensownej lokalizacji jest dość łatwo sprzedać, więc to też nie jest kula u nogi. 

 

Dom jest też zazwyczaj tańszy w utrzymaniu od nieco mniejszego metrażem mieszkania. Czasem dużo tańszy. 

 

Tu zgoda. Ja samego czynszu mam ponad 700 pln. W 60 m mieszkaniu...

 

Cytat

Kwestia dojazdów. Jak masz premium lokację przy SKM albo blisko metra, to w ogóle nie ma kwestii.

 

Nie ma, tylko jest kwestia czy cię stać. Mnie nie, bo nie mam 2M PLN na dom z działką w takiej lokalizacji, a kredyt na 30 lat mnie nie interesuje...

 

Cytat

Gdzieś dalej natomiast, to nieduża różnica, czy stoisz na wjeździe do miasta, czy próbując przejechać z jednej dzielnicy do drugiej. Kiedyś z Bemowa do Centrum w szczycie dobrą godzinę jeździłem. Trzeba też pamiętać, że nie wszyscy zmieszczą się 5 minut spacerkiem od stacji metra.

 

No to jest prawda. Od siebie z Kabat na Białołękę jechałem kiedyś 1.5 godziny autem. Dla porównania: ten sam dystans rowerem spokojnie przejeżdżam w godzinę. Paranoja! 🤷‍♂️😂

 

Cytat

U nas i tak sieć zbiorkomu jest tragiczna. Gdyby była lepsza, to zapewne dużo więcej ludzi decydowałoby się na dom 50-70km od miasta z czasem dojazdu kolejką 40 minut. Teraz niestety większość lokacji to jedynie samochód/autobus. 

 

Moja mama sprzedała jakiś czas temu taki dom z działką - właśnie dokładnie 60 km od centrum. Tyle, że to w żaden sposób jakaś super lokalizacja nie była - wieś zabita dechami, działka rolna. Niby niecałe 15 km to najbliższego miasta wojewódzkiego, ale w nim też brak perspektyw, psy dupami szczekają itp. 

 

Myślę, że zarówno mieszkanie w mieście jak i dom poza miastem mają swoje zalety i po prostu trzeba podjąć decyzję uwzględniając swoje potrzeby.

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, SamiecGamma napisał:

Postawię jednak tezę, że "najbezpieczniejsza" grupa sąsiadów to ci drobni dorobkiewicze, czyli klasa średnia-średnia.

 

Ja powiem tak: gdy pracowałem w poprzedniej pracy, to wyjazdy na badania trwające kilka dni zdarzały się co najmniej 1 w m-cu.

 

Żeby nie korzystać z mało atrakcyjnej oferty hoteli (pokój z łazienką, pełno ukraińców, cienkie ściany), to wynajmowałem na ten czas mieszkanie - pracodawcę waliło, co zrobię z przeznaczoną na nocleg kwotą.

 

Nie były to duże kwoty, ale wystarczające na lokale właśnie w miejscach zamieszkania tzw. "klasy średniej", czasem nawet "średnio-wyższej" w przypadku delegacji do mniejszego miasta.

 

W 90% przypadków nie potrafiłbym mieszkać w takim mieszkaniu.

Tu nawet nie chodzi o imprezy (bo na takie prawdziwe trafiłem 2 razy na może 20 wyjazdów), ale o to, że np. często słyszałem bardzo dokładnie kłótnie (albo nawet rozmowy), dudnienie telewizora, włączenie muzyki na kompie. Może komuś "niewrażliwemu" będzie to zwisać, ale ja mieszkam 34 lata życia wyłącznie w blokach i NADAL mi to mocno przeszkadza, bo chcę w spokoju i ciszy poczytać książkę albo napisać coś w sieci i słyszę "dup dup dup" które mnie rozprasza i irytuje. O tym, że nie umiem w czymś takim zasnąć i muszę stosować zatyczki (po których rano bolą uszy, a czasem i głowa) nie muszę wspominać.

 

W przypadku mieszkania na stałe zarówno ja, jak i moja dziewczyna mamy negatywne doświadczenia.

 

U niej było naprawdę cicho przez kilkanaście lat, potem zmarła sąsiadka. Wprowadziła się wnuczka - tępa karyna z jakimś sebiksem. Od razu zaczęły się imprezy co 2-3 tygodnie (w tym z atrakcjami typu "Seba rzyga przez okno, hehehe"), napierdalanie drzwiami o 2-3 w nocy, kłótnie o 7 rano z wrzaskami i wyzwiskami. I tak jest 2 lata, do dziś.

 

U mnie, a mieszkam w stuletniej kamienicy z pełnej cegły o ścianach od 60 do nawet 90 cm -było cudownie również przez kilkanaście lat, oprócz tego, że sąsiad łupał czasem subwooferem (ale w dzień i rzadko dłużej, niż 1-2 godzinę dziennie). I co się stało? Wyprowadził się sąsiad, porzucił swoją partnerkę. Ona została w mieszkaniu sama, złapała deprę, którą leczy napierdalając 2-3x głośniej, niż sąsiad to robił - i 2-3x dłużej.

 

Wnioski: LOTERIA. A nawet jeśli trafisz - to dziś jest spokój, a jutro wprowadza się Karyna i spokój się kończy. Bloki to miejsca o dużej rotacji - im tańsze, tym rotacja większa. Więc siłą rzeczy i tak możesz w końcu trafić na kogoś, kto powinien mieszkać w oborze. Moja próba statystyczna (>20) i procent przypadków "nie nadających się" (ok. 90%) jest szokujący. Mam tylko 1/10 szansy, by trafić sensownych sąsiadów. A mam jeden strzał, gdy kupuję na własność - na co najmniej kilka lat, do czasu spłacenia kredytu. Jeśli trafię źle, to będę się męczył latami, a na dodatek jeszcze płacił za to ciężką kasę.

 

Zrezygnowałem. Nie zagrałem w tę grę. Poszedłem w coś, gdzie mogę kontrolować odwały sąsiadów. Na grille, szczekające kundle i kosiarki pomagają skutecznie: kilkanaście metrów odstępu + pancerne, dźwiękoszczelne okna. Do sypialni i gabinetu mam okna 66.1/14/8/14/44.1, czyli (tłumacząc z branżowego na nasze) Dwie szyby 6mm z folią akustyczną pomiędzy + przerwę 14mm + szybę 8 mm + przerwę 14 mm + dwie szyby 4 mm sklejone folią akustyczną. Co wystarcza by stłumić niepożądane dźwięki o (w zależności od częstotliwości) od 25 do 55 dB nawet. W necie są kalkulatory pokazujące, ile dB do nas doleci z danej odległości i wystarczy, że wartości szklenia odejmiemy, by zobaczyć, czy coś usłyszymy. I dla np. mowy musieliby drzeć ryja na całe gardło za płotem, bym usłyszał szmerek - tłumienie rzędu 55 dB.  Plus odległość i z 80 dB robi się 15 dB w domu, a to jest już praktycznie poniżej granicy słyszalności.

 

Oczywiście nadal to nie zapewnia w 100% ciszy, bo to zapewni tylko kilkaset metrów od sąsiada. Ale jest to o niebo bardziej przewidywalne + można jeszcze coś dodać, np. ekrany akustyczne od strony uciążliwego sąsiada. W bloku po prostu rzucam kostką i żyję z wynikiem. Nic się z tym nie da zrobić. W przypadku kredytu i obciążenia psychicznego, jakie on generuje, chciałbym, bym chociaż umiał się cieszyć tym, co kupiłem.

 

16 godzin temu, SamiecGamma napisał:

kredyt na 30 lat mnie nie interesuje...

Czemu? Dziś nie ma sensu brać innego, i to niezależnie od warunków.

 

Gdy masz darmową nadpłatę, to po prostu spłacasz miesięcznie tyle, ile możesz. Czyli np. rata 2 kafle, płacisz 6 kafli, spłacasz w 6,5 roku.

 

Gdy powinie Ci się noga, nadal masz ratę 2 kafle.

 

Ale weź na 6,5 roku.

 

Masz ratę 6 kafli, i gdy powinie Ci się noga - masz nadal ratę na 6 kafli.

 

Przy tym układzie należy brać jak najdłuższy kredyt i starać się spłacić go jak najszybciej.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, maroon said:

Dom jest też zazwyczaj tańszy w utrzymaniu od nieco mniejszego metrażem mieszkania. Czasem dużo tańszy. 

 

 

Ale w domu sam dużo rzeczy musisz zrobić lub ogarnąć do tego stosowne ekipy, co w bloku masz wliczone w czynszu, czy to nie jest 'koszt ukryty' w postaci czasu posiadacza domu aby różne rzeczy ogarnąć? Oczywiśćie niektórym sprawia to nawet przyjemność, relaksuje ich to. Ale jeśli ktoś nie cierpi malować płotu, czy kosić trawników to nie jestem pewien czy zatrudnianie do tych czynności ludzi wyszłoby taniej? Wydaje mi się, że nie, ale może mi się wydaje. W bloku w czynszu masz opłacone i ogarnięte wszystko co wykracza poza drzwi Twojego mieszkania + rzeczy związane z 'mediami'.  No i ważna sprawa : czynsze między spółdzielniami potrafią się różnic dramatycznie, o kilkaset procnet.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, andrzej2 napisał:

kosić trawników

 

https://www.mediaexpert.pl/dom-i-ogrod/kosiarki-i-podkaszarki/roboty-koszace

 

Mamy 2022 już. A ludzie wciąz piszą uparcie o tych trawnikach. Czytam o tym na interii, onetach, pclabach, wykopach... halo, halo, robot koszący zrobi to za Was! nie kosiłem ani razu! pożyczyłem od somsiada i skosił samemu 5 razy już 😆

 

3 godziny temu, andrzej2 napisał:

Ale w domu sam dużo rzeczy musisz zrobić


A co dokładnie?

 

Bo ludzie ciągle piszą o tym robieniu przy domu, ale nie wiem, co mają na myśli za bardzo, bo nowoczesny dom nie wymaga żadnych prac, jest w zasadzie jak mieszkanie z ogródkiem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, andrzej2 said:

 

Ale w domu sam dużo rzeczy musisz zrobić 

 

Nom. Bo jak my byli u wujka Staszka na wsi, to ło panie! Grzyba żeśmy skuwali i eternita kładli i szybkie na ten prawdziwy kit wstawiali. A potem te rurkie co wujkowi we piecu we piwnicy ciekła, to żeśmy na fest zespawali spawarkom. No mówię wam tyla roboty przy doma jest, że nie idzie ogarnoć. 

 

Mam też fakt znajomego, co do wymiany żarówki w mieszkaniu fachowca wzywa, bo się prundu boi. 🤔

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, Januszek852 said:

A co dokładnie?

 

Bo ludzie ciągle piszą o tym robieniu przy domu, ale nie wiem, co mają na myśli za bardzo, bo nowoczesny dom nie wymaga żadnych prac, jest w zasadzie jak mieszkanie z ogródkiem.

 

 

 

To nowe domy magicznie nie zużywają się? :)

Oczywiście przez pierwsze parę lat problemów będzie mniej.. zakładając że wprowadzasz się do zrobionej od A-Z nieruchomości (w praktyce ludzie często przez pierwszy 1-2-3 lata jeszcze 'wykańczają' to i owo w i przed domem)

 

Gdy masz nowy dom, jak i nowy samochód to przez pierwsze lat pewnie nie nie trzeba nic tam robić. Po paru latach po prostu zaczną wyskakiwać różne rzeczy, czy rożne rzeczy są do odświeżenia.  Tak przynajmniej widzę to na przykładzie domu moich rodziców, który wcale nie jest jeszcze jakiś stary.   Wszystko co związane z instalacjami grzewczymi i wodą (kotły, pompy ciepła, kaloryfery, bojlery, whatever), płoty, bramy automatyczne, brudzące się tynki, czasem się komuś dach uszkodzi (w blokach też i nie jest to Twój problem), a to się 'urwie radiowy od internetu na dachu', no i tak by można wymyślać. Skumulowane drobne ryzyka po latach sprawiają, że jednak coś tam trzeba ogarniać od czasu do czasu.

A ogród to już w ogóle osobna para kaloszy, no chyba że wszystko elegancko zalejesz betonem :D (bo nawet spomiędzy pozbruku czasem trzeba wypielić chwasty) . No chyba że zakładasz, że yolo, po 10 latach sprzedasz i kupisz sobie inny dom :) Jeśli nie zalewasz wszystkiego betonem to poza jednym robotem koszacym trawe nagle sie okazuje ze trzeba zainstalować tez inna automatyke żeby sie nie narobić, ktora tez sie moze psuć, np do podlewania.

 

Nie mówie że to jest praca na pół etatu, ale po prostu warto być świadomym że coś tam sie zdarza.  Niektórzy nawet to lubią, inni wolą omijać castorame i podobne szerokim łukiem.

Troche jak z używanym samochodem - jak nie jest nówka sztuka to takie jest życie, że raz czy 2x do roku coś jest do ogarnięcia. Dla niektórych to spoko, inni wolą co chwile zmieniać leasingi.

 

@maroon masz dom i nie zgadzasz sie że jest cokolwiek do roboty, czy tak se gadasz zeby bylo śmiesznie? ;]

Edytowane przez andrzej2
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, andrzej2 said:

.

 

@maroon masz dom i nie zgadzasz sie że jest cokolwiek do roboty, czy tak se gadasz zeby bylo śmiesznie? ;]

Śmieszy mnie to mitologizowanie ile to tej roboty jest. 

 

Większość tych mitów bierze się ze starych, rozlatujących się chałup na wsiach, gdzie co roku trzeba było dach łatać, bo przeciekał. 

 

Dla mnie to takie pierdolenie wygodnickich, co samodzielnie mają problem nawet żarówkę wymienić. 

 

W mieszkaniu oczywiście remontów nigdy się nie robi, kibel się nie zapycha, kran nie cieknie, wszystko idealo perfecto. 

 

Natomiast jak masz problem, żeby parę razy do roku śnieg zgarnąć z kawałka chodnika, czy liście zmieść, to faktycznie pozostaje jedynie rozkoszowanie się wielkomiejskm smrodkiem, gdzie wszystko "samo" się robi (o ile administracja/wspólnota w miarę sprawna). 

 

Ogólnie są dwa typy ludzkie. Jeden pierdzący całe życie w kanapę + all inclusive i żeby się tylko nie spocić, a drugi to ludzie lubiący kształtować i ogarniać swoje otoczenie własnymi rękoma. To są różne światy. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, andrzej2 napisał:

Wszystko co związane z instalacjami grzewczymi i wodą (kotły, pompy ciepła, kaloryfery, bojlery, whatever), płoty, bramy automatyczne, brudzące się tynki, czasem się komuś dach uszkodzi (w blokach też i nie jest to Twój problem), a to się 'urwie radiowy od internetu na dachu', no i tak by można wymyślać. Skumulowane drobne ryzyka po latach sprawiają, że jednak coś tam trzeba ogarniać od czasu do czasu.

Hmm.

 

Wiesz, nie powiem, że jestem ekspertem, wiem jedynie na przykład rodziny i znajomych, bo mój własny dom jest w budowie.

 

Ale:

 

Instalacje grzewcze to obecnie najczęściej położna w wylewce podłogówka. To zwykłe rurki zalane betonem. jeśli zostały zrobione dobrze i przetestowane przed zalaniem (pod ciśnieniem), to naprawdę tam nie ma co się spieprzyć.

 

Instalacje wodne (rury, etc) w mieszkaniach też trzeba naprawiać, wzywać hydraulika, etc. W blokach administrację interesują tylko części wspólne, za resztę normalnie samemu bulisz mimo wysokiego funduszu remontowego co miesiąc.

 

Nie wiem, co trzeba robić z płotem. To nie rok 1950, żeby sztachety malować odłażącą po dwóch latach farbą. Ogrodzenia z paneli kratowych (najtańsze rozwiązanie) w ogóle się nie maluje, a co ma się "psuć" w kawałku metalu...

 

Brama automatyczna... no ok, może się zepsuć siłownik. Ja wybrałem ręczną :D Jako, że to kawałek metalu, to co najwyżej zawias może zacząć skrzypieć. Trochę oleju i po kłopocie.

 

Tynki - to zależy od tynku... nie powiem, że się nie brudzą, ale przecież co miesiąc ich nie będziesz czyścił. Raz na kilka lat możesz przecież wynająć ekipę od tego.

 

Ja mam w ulicy światłowód, nic mi się nie urwie na dachu, bo nic na nim nie będzie ;)

 

Jedyne, co wymaga roboty, to chodnik przed posesją, bo zgodnie z prawem musisz go odśnieżyć... chyba, że nie masz chodnika :D Ja nie mam, większość działek teraz dostępnych "dla ludu" nie jest przy ulicach z chodnikami.

 

@maroon napisał ostro, ale prawdziwie, że większość ludzi opiera się o stare domy, które rzeczywiście trzeba ciągle remontować, bo a) są stare b) zostały zbudowane w sposób, który nie jest "małoangażujący" ;) Jak ktoś stawia drewniany płot i maluje go zwykłą farbą "peerelówką", to tak, masz rację. Będzie musiał go malować co parę lat. Ale w pozostałych przypadkach... nie ma przy czym robić raczej.

 

Mieszkania też trzeba remontować, sprzątać, etc.

 

Myślę, że z nowym, sensownie zaplanowanym domem nie ma tragedii. Te minimum więcej pracy nie powinno być specjalnie przytłaczające.

 

Ja nie lubię, gdy za mnie coś ktoś "robi" (w cudzysłowie, bo w rzeczywistości często nie można się doprosić tych komuszych administracji, by zrobiły cokolwiek, a miesiąc w miesiąc 30% czynszu idzie na fundusz remontowy - vide mieszkanie moich rodziców - elewacja nadal nieocieplona, blok ostatni raz malowany po budowie w 1970 roku...).

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 Jest cała masa wspólnot i administracji, gdzie doproszenie się o coś albo jakieś większe remonty to droga przez mękę.

 

Pytanie czy szybciej sam wymienisz żarówkę na korytarzu, czy bedziesz czekał, aż ktoś z administracji wymieni? U mnie wspólnota była sprawna, a ciemno na klatce potrafiło przez parę dni być. 

 

W bloku cię takie rzeczy nie interesują, bo to nie twoje, tylko "wspólne", czyli niczyje. Dom ma zupełnie inną optykę. Żeby zrobić remont, nie musisz Walnego członków wspólnoty zwoływać, czy przetargu robić. Jak ci się żarówka przepali, to możesz ją wymienić od razu, a możesz za miesiąc. Wolna wola. 

 

Ergo w ogóle porównywanie "nakładów pracy" mija się z sensem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, maroon said:

@Januszek852 Jest cała masa wspólnot i administracji, gdzie doproszenie się o coś albo jakieś większe remonty to droga przez mękę.

 

Pytanie czy szybciej sam wymienisz żarówkę na korytarzu, czy bedziesz czekał, aż ktoś z administracji wymieni? U mnie wspólnota była sprawna, a ciemno na klatce potrafiło przez parę dni być. 

 

W bloku cię takie rzeczy nie interesują, bo to nie twoje, tylko "wspólne", czyli niczyje. Dom ma zupełnie inną optykę. Żeby zrobić remont, nie musisz Walnego członków wspólnoty zwoływać, czy przetargu robić. Jak ci się żarówka przepali, to możesz ją wymienić od razu, a możesz za miesiąc. Wolna wola. 

 

Ergo w ogóle porównywanie "nakładów pracy" mija się z sensem. 

 

Może mam swoją optykę, bo w bloku gdzie mieszkam od lat wszystko funkcjonuje jak należy (klatki schodowe zawsze wysprzatane, przepalonej żarówki nigdy nie widziałem, więc musza być szybko wymieniane, domofon się zepsuje to następnego dnia jest naprawiony, a jak wymieniali ocieplenie i tynki to nawet umyli okna na koniec i posprzątali na balkonie co pozostawiło mnie w głębokim szoku). Także nie mam takiego poczucia jak pewnie Ty masz @maroon w stylu 'za co ja k.. płace' :P

 

@Januszek852 jako ciekawostka : to co sie psuło związane z ogrzewaniem w moim rodzinnym domu to rzeczy typu : pompa ciepłej wody do kaloryferów , sterownik do pieca, grzałki w bojlerach . niektóre z tych rzeczy nawet po 2-3 razy, co potrafi być bardzo irytujace w środku zimy. także może to dosłownie mój 'home' bias ;]

 

 

Edytowane przez andrzej2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, andrzej2 napisał:

pompa ciepłej wody do kaloryferów , sterownik do pieca, grzałki w bojlerach .

A tak, to są dość awaryjne rzeczy, zwłaszcza wtedy, gdy są robione tanio albo hydraulik się nie popisał i zrobił źle :)

 

Bojlery zwłaszcza to zło i trzeba unikać jak ognia. Ja akurat bardziej znam temat bojlerów (bądź podgrzewaczy gazowych) z kamienic gdzie grzanie wody odbywa się tym sposobem i dziadostwo rzeczywiście często się psuje.

 

Na szczęście dwuzakresowy kocioł gazowy lub pompa ciepła ogarnia zarówno ogrzewanie, jak i ciepłą wodę, a te rzeczy są generalnie mniej awaryjne niż tanie piździki tylko do wody.

 

Warto przy okazji dodać, że taki kocioł czy PC i tak nie będzie serwisowana przez Ciebie, tj. Twoje działanie kończy się na wezwaniu serwisu.

Trochę jak w przypadku, gdy w mieszkaniu Ci gdzieś odpływ zatka - tak, że kret i przepychaczka nie dają rady.

 

Wtedy nie prujesz przecież samemu wylewki, tylko dzwonisz po hydraulika ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minutes ago, Januszek852 said:

A tak, to są dość awaryjne rzeczy, zwłaszcza wtedy, gdy są robione tanio albo hydraulik się nie popisał i zrobił źle :)

 

;)

Albo inwestor się nie zna i dał sobie wcisnąć mega skomplikowaną i drogą instalację na najtańszych komponentach. W końcu na czymś i na kimś trzeba zarabiać. W drugą stronę jest też tak, że "panie, tanio ma być!", no to jest montowane tanie gówno. Nasz klient nasz pan. 

 

Przykładowo piece gazowe dwufunkcyjne tudzież ogrzewacze gazowe działają po kilkanaście lat bez awarii. Ile jest bloków gdzie w łazienkach jeszcze stare Junkersy "z płomykiem" wiszą? Stare kopciuchy węglowe działające grawitacyjnie, to już w ogóle nie do zajechania - żadnych ruchomych części, przerdzewieć jedynie może 

 

Ogólnie jak ktoś frajer i daje się dymać, to zawsze będzie potem narzekał. 

 

@andrzej2 bez obrazy, ale ja znam takich jak ty. Spierdalają ze wsi/okolic podmiejskich do "apartamentów" w mieście, a potem psioczą na wszystko inne poza swoją klatką w kurniku. Wszak awans społeczny ma swoje prawa. 😁

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, maroon napisał:

 

@andrzej2 bez obrazy, ale ja znam takich jak ty. Spierdalają ze wsi/okolic podmiejskich do "apartamentów" w mieście, a potem psioczą na wszystko inne poza swoją klatką w kurniku. Wszak awans społeczny ma swoje prawa. 😁

 

@maroon ale u mnie podobnie jest, opisałem ci ze szczegółami kilka postów wyżej. I w moim przypadku żadnego większego "awansu społecznego" nie było - też się wychowałem na blokach, tyle że podmiejskich i spółdzielczych. Większych różnic nie widzę, poza tym, że ten mój jest bardziej zadbany, nowszy, sąsiedzi zaś spokojniejsi. Tyle, że ja mam świadomość tego, że to w dużym stopniu loteria. U nas chyba największy wpływ na to miały dwie rzeczy:

- to, że "osiedle" na którym mieszkam to tak naprawdę dobudówka do innego - większego, na które składa się kilka bloków, a u nas jest tylko jeden

- to, że 90% lokatorów to klasa średnia (ale - jak wspomniałem: średnia-średnia, a nie średnia-wyższa), która po prostu zapierdala na kredyty i bombelki i po powrocie do domu chce mieć porządek i spokój na kwadracie.

 

I serio, przez 12 lat nie bylo większych problemów. Nikt mi miejsca parkingowego nie zajął, nie było większych awarii, a drobne, które się zdarzają, są usuwane na bieżąco.

 

Jakby mnie było stać na premium, to pewnie kupiłbym coś na Mokotowie, ale to, w którym teraz mieszkam, zostawiłbym sobie, choćby z obawy, że w tym nowym mogę trafić np. upierdliwych sąsiadów...

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SamiecGamma

 

Jak masz dobrze, to się tego trzymaj :) Nie ma sensu tego zmieniać.

43 minuty temu, maroon napisał:

Albo inwestor się nie zna i dał sobie wcisnąć mega skomplikowaną i drogą instalację na najtańszych komponentach


Tak, to też całkiem możliwe. W ogóle ilość ludzi wciskających gówno za ciężkie pieniądze jest przerażająca.

 

Jeden taki cwaniak próbował mi wmówić ostatnio, że 35 koła za materiał (na blachodachówce intermaxa, czyt. jednej z tańszych) i 20k za robociznę to sensowna kwota i że może zejść 5 tysięcy max.

 

Wysłałem mu w odpowiedzi fakturę z zaprzyjaźnionej hurtowni opiewającą na 24k brutto oraz propozycję dekarzy, że zrobią to za 8900.

 

Przestał odpisywać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maroon said:

@andrzej2 bez obrazy, ale ja znam takich jak ty. Spierdalają ze wsi/okolic podmiejskich do "apartamentów" w mieście, a potem psioczą na wszystko inne poza swoją klatką w kurniku. Wszak awans społeczny ma swoje prawa. 😁

No to pudło, bo ani nie pochodzę z okolic wiejskich/miasteczkowych , ani nie mieszkam w 'apartamencie' :D Po drodze jeszcze zdaje się zdołałeś wysnuć wniosek że rzekomo lubie wakacje all-inclusive, chętnie posłucham co jeszcze zawiera mój profil psychologiczny. Za to Ty brzmisz jako osoba, która uważa że dom wolnostojący jest lepszy obiektywnie, bez wyjątków od mieszkań, a kto sądzi inaczej ten mieszczański frajer ;)

Edytowane przez andrzej2
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, andrzej2 said:

 psychologiczny. Za to Ty brzmisz jako osoba, która uważa że dom wolnostojący jest lepszy obiektywnie, bez wyjątków od mieszkań, a kto sądzi inaczej ten mieszczański frajer ;)

To ty uparcie twiwrdzisz, że dom to "tyle roboty". Już pisałem, różne światy. 

 

Tu dyskusja w istocie jest co jest lepsze: dom 100-150 m2 z ogrodem 500-1000m2, czy mieszkanko 50-60m2 w mrówkowcu? 

 

Co ty chcesz porównywać? 

 

On 1/1/2022 at 2:58 PM, Januszek852 said:

 

Oczywiście nadal to nie zapewnia w 100% ciszy, bo to zapewni tylko kilkaset metrów od sąsiada. 

Dlatego w pewnym wieku i/lub przy pewnej osobowości ta przysłowiowa leśniczówka staje się naprawdę bardzo kuszącą opcją. Nie kazdy nadaje się do gnieżdżenia na kupie. 

 

Zresztą patrząc po znajomych, to w zasadzie wszyscy z bloków pouciekali już dawno. A przynajmniej kto mógł. Nikt nie wrócił jakoś. A praktycznie wszyscy w tych blokach wychowani, z cywilizacją pod nosem (Sadyba, Czerniaków, Solec). Jeden kumpel się najdłużej trzymał, ale ostatnio wystawił dwupoziomowe w Wilanowie i ucieka gdzieś pod puszczę kampinoską. 

 

Ostatnio rozmawiałem ze starszym małżeństwem. Na początku emerytury postawili sobie mały domek. Jedno czego żałowali, to że tak późno. 

 

Ogólnie jest to indywidualna sprawa. Jak ktoś lubi ludzkie skupiska z całym ich dobrodziejstwem, to niech lubi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym wybrał mieszkanie, gdyby nie to, że (jak już wspomniałem wcześniej - historia do wglądu) przerobiłem ich dużo i żadne nie spełniało moich oczekiwań w temacie komfortu akustycznego. Zawsze byłem atakowany niepożądanymi dźwiękami, a ja naprawdę NIE jestem wymagający i nie przeszkadza mi chodzenie, rozmowy, spłukiwanie wody w sraczu, pranie nocami... Typowy lokator jednak tym się nie zadowala. Ależ skąd - musi być zestaw z subwooferem + chujowa muza słuchana w pętli i o dziwnych godzinach, albo częste imprezy bądź posiadówki ze znajomymi przy alkoholu, albo kłótnie małżeńskie wstrząsające sufitem i podłogą, albo telewizor grający 24/7 z głośnością podbitą na maksa bo właściciel głuchy... Zawsze miałem przynajmniej jednego takiego uciążliwca w bezpośrednim otoczeniu.

 

Nie przeczę, że można trafić jak @SamiecGamma, ale patrzę na to z takiej perspektywy, że częściowo kredytując mam na dobrą sprawę jeden strzał tylko.

Co się stanie, gdy trafię źle (czyli np. na mieszkanie spartolone przez dewelopera gdzie słychać nawet rozmowy sąsiadów, albo właśnie na typowego kołka za ścianą, który powinien mieszkać w oborze, a nie między ludźmi?)

Mam wtedy drożejący kredyt i jeszcze nie potrafię się cieszyć własnym mieszkaniem.

 

Przecież to mord dla psychiki.

Nie mogłem sobie na to pozwolić.

 

Ps. @Margrabia.von.Ansbach, ile dziś podniosą Twoim zdaniem?

 

Moim zdaniem 50-100pp dziś poleci minimum, skoro przyspieszyli posiadówkę, to będzie duża podwyżka. Która oczywiście nic nie da, Nowy ład + nowe ceny prądu/gazu to dwucyfrowa inflacja same w sobie...

 

Kredyciarzy będą dociskać, a rząd, by wygrać wybory, będzie proponował kolejne rozwiązania socjalne podnoszące inflację.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.