Skocz do zawartości

Matrix czy rzeczywistość?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie bracia, 

 

Wróciłem po sporej przerwie z tego tematu o rozpadzie 4 letniego związku

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/36006-rozpad-4-letniego-zwi%C4%85zku/page/4/&tab=comments#comment-798279

 

Od tego czasu sporo się zmieniło, ale czy na lepsze? Po rozpadzie tamtego związku i mnóstwie wątpliwości, pytań, narzucania sobie winy zacząłem popadać wtedy w obłęd. Miesiąc później jeden z najlepszych przyjaciół postanowił ze sobą skończyć kontaktując się jeszcze przede mną kilka godzin przed tym co zrobił. Te 2 zdarzenia miały duży wpływ na moją psychikę jak patrzę na to przez ten okres. Nie było dnia chyba od 7 miesięcy żebym czegoś się nie napił bądź nie przyćpał. Straciłem jakąkolwiek kontrolę nad sobą, ogólnie przestało mi zależeć. Nie wiem czy była to forma ukojenia depresji czy czego, ale dzisiaj jest 1 dzień jak nić nie przyćpałem, oczywiście pić pije dalej. Byłem u psychoterapeutki po tym zdarzeniu, ale wiedziałem, że mi nie pomoże po rozmowie, rozmowa nic by nie dała.

 

Co do samej dziewczyny mam z nią bardzo osłabiony kontakt. W sumie to nie wiem co się u niej dzieje, w ciągu dnia potrafię dostać jakąś wiadomość, na którą odpisze jak tam dzień czy samopoczucie. Pojechałem z nią na te wakacje za granicę. Tam było całkiem nieźle, oprócz tego, że kłotnie wróciły o głupoty, ktore ciężko wogóle podejrzewać, że ktoś by się kłócił. Dlaczego pojechałem? Chciałem zmienić klimat tego zapętlonego dnia świstaka, nie zależało mi z kim, chciałem się po prostu wyrwać i nie żałuje, ale już w samolocie zaznaczyłem jej, że dobrze zrobiliśmy rozchodząc się. Podobno było to znaczące, bo po powrocie oczywiście nic się nie zmieniło, ale ona jak i inni jej znajomi byli pewni, że do siebie wrócimy. Nie wróciliśmy, utrzymywaliśmy relacje koleżenskie spotaknia raz na 2-3 tygodnie i jakiś seks. Tego na wyjeździe było sporo, po powrocie też, ale zauważyłem u siebie pewne zmiany. Zacząłem robić go mechanicznie, straciłem te głębsze uczucia, ktore towarzyszyły mi w kontakcie z nią. Zauważyłem niekiedy po seksie jak bardzo moja głowa mam wrażenie, że ją idealizuje i sam seks czy to jest tego wszystkiego warte? Wiem, że coś próbowała szukać na badoo od tego czasu jak sam przestałem się odzywać, ale z tego co widziałem, nie szło jej to jakoś dobrze, do spotkania żadnego nie doszło, a ona wrzuciła się w wir pracy. 

 

Niekiedy wracam myślami jak dzisiaj do tamtych dni i zastanawiam się gdybym zmienił kilka rzeczy i inaczej by się to potoczyło to czy byłoby to tego warte? Przez te wszystkie używki znalazłem się w pewnego rodzaju bańce. Problemy, ktore dotykały mnie czy moich bliskich odbijały się od niej kiedy byłem na fazie. Budząc się z rana dobrze czułem, że zaciągałem kredyt szczęscia z dnia poprzedniego coraz bardziej popadając w schize. 

Mam świetnie mieszkanie, zacząłem się przez ten czas rozwijać i zacząłem zarabiać na prawdę pieniądze, o których zawsze marzyłem. Zacząłem spotykać się ze znajomymi, z którymi nie miałem kontaktu i imprezować, ale nic nie miało głebszego sensu i znaczenia dla mnie. Wracając codziennie po pracy do pustego mieszkania są takie dni, że w drodze powrotnej mam ochotę się zawrócić i pojechać gdzieś w siną dal. Wiem, że nie mogę pokładać szczęscia i sensu w drugiej osobie, że to nie jest potrzebne mi do egzystencji, ale albo mam tak mocno wkodowane algorytmy z dzieciństwa, albo jestem jakiś dziwny.  Pieniądze i rzeczy, którymi się przez ten czas otaczałem przestały sprawiać mi jakąkolwiek radość. Niekiedy mam wrażenie, że jestem dzieckiem tego chorego systemu, ktoremu wmowiono, że kupując to czy to będzie szczęśliwy. Otóż nie. Nawet zarabiając dobre pieniądze i móc pozwolić sobie na wiele rzeczy, wcale tego nie czuje. Nie mogę tym cieszyć się z innymi, doszło do tego, że pieniądze po prostu zacząłem odkładać. Samo zarabianie i wydawanie straciło dla mnie znaczenie.

 

Po powrocie do domu zazwyczaj siadałem do drugiej pracy przed komputerem i tak do nocy pijąc i ćpając przy okazji. Po 7 miesiącach od tego czasu jak się przebudziłem ciężko znaleźć mi się w tej rzeczywistości. W sumie nie mam jakoś dużo zmartwień, a i tak mnie coś rozp.... od środka. Mam dni raz na kilka tygodni, że potrafię wrócić do domu i zacząć płakać. Czuje jakby obezwładniającą samotność, ktora mam wrażenie, że już zostanie. Nie mam możliwości poznać żadnej dziewczyny w pracy, kadra o wiele starsza, a wszystkie młode osoby, które się pojawiają są zajęte. Czasy covida nie ułatwiają dodatkowo zadania. Te aplikacje randkowe i strony z tego co czytam rozwaliły doszczętnie rynek matrymonialny i lepiej tam niczego nie szukać. Nie bardzo już wiem jak w tytule czy nadal jestem w tej bańce, którą stworzyłem czy w realnym świecie. Niekiedy mam wrażenie, że ta samotność i cierpienie jest tylko właśnie poza bańką. Niekiedy sam nie wiem kim jestem i czego chce od życia. 

 

Niekiedy po seksie z nią miałem takie chwile zawachania, co ja tutaj robię, czemu znów to robię i, że to też nie daje mi szczęscia. Przebywanie z nią daje mi uczucie jakby spokoju przez jakiś czas.  Później wracam w tym humorze do siebie, a za 2-3 dni znów czuje jakiś brak chociaż wracam do tego uczucia zaraz po seksie kiedy trzeźwo myślałem, że to nie jest tego wszystkiego warte. To dziwne uczucie nie do opisania, kiedy przebywasz z kimś i jest ci dobrze i kiedy czujesz, że to jednak nie to żeby za 3 dni za tym tęsknić i wmawiać, że jednak tamto uczucie było lepsze niż to co czujesz teraz. Sam bracia nie wiem czego chce i co się dzieje. 

 

Czy to jawa czy sen?

14595.4.jpg

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerażające jak można się uzależnić od "myszki",  z 3/4 Twojego postu jest właśnie o ex i byłym już związku. Czy naprawdę na świecie nie ma ciekawszych rzeczy niż baby, serio ? Ja sam nie mogę sobie nawet wyobrazić bym myślał o jakiejś kobiecie /poza moją rodzicielką rzecz jasna/ dłużej niż kilka chwil. Dookoła jest tyle ciekawych, interesujących, pociągających rzeczy a jeśli masz do tego kasę świat stoi otworem. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak właśnie kobiety niszczą mężczyzn.

Niech każdy rycerz wyryje sobie opis szakala666 w granicie, powiesi nad łóżkiem i czyta go co wieczór, zwłaszcza gdy będzie podziwiał niewinność tych delikatnych istotek.

Ja sam miałem niezłą fazę alkoholu, trochę z tego wciąż zostało, ale wylazłem z przepaści w jaką wpadłem po rozstaniu.

 

Szakal666.

Nikogo nie będzie obchodzić jak skończysz.

Albo sam z tego wyleziesz albo nie.

Przede wszystkim żadnych kontaktów, pamiątek ani nic co ją przypomina.

Potem zasypać przepaść innymi panienkami i innymi zajęciami.

To działa choć różne rzeczy zależą od siły psychiki danego osobnika, przykładowo czas pozbierania się.

Trudno w to uwierzyć, ale nie istnieje coś takiego jak ta jedyna niezastąpiona.

Mówi się, że kto szykuje zemstę powinien wykopać dwa groby.

Jednak istnienie zemsty ma swój powód.

Ona daje siłę jakiej nie da nic innego.

A na babie najlepszą zemstą jest pokazanie jak dobrze ci z inną.

Jednak nie w tym kierunku należy żyć, to ma być efekt uboczny.

Myślenie o zemście to wciąż kontakt z byłą.

Obojętność - to cel.

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JoeBlue napisał:

Tak właśnie kobiety niszczą mężczyzn.

Ale że to ona mu wlewała alkohol do ust? Ona wciągała za niego? Ona go zmusiła do wyjazdu? Nie uciekajmy od odpowiedzialności i nie zrzucajmy winę tam gdzie jej nie ma. Wystarczy że by ją zablokował wszędzie i się nie odzywał - nie zrobił tego. Czemu?

 

Chłopak ma problemy z sobą i musi nad nimi pracować. Kobieta tutaj jest tak problemem jak alkohol i narkotyki. On decyduje że sięga po następną butelkę. Jeśli nie jest w stanie nad tym zapanować - musi iść na terapię.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobnie tylko,że to ja zerwałem z dziewczyną.Były częste kłótnie i ogólnie dziwnie.Nie pasowaliśmy do siebie.Nie bylo o czym gadać.Postanowilem zerwać kontakt w miarę kulturalnie i zaproponowałem koleżeństwo.Jednak na pierwszym wyjściu z nią już nie jako para narobiła mi syfu i zablokowałem całkowitą możliwość kontaktu.Niby było źle ale też mi przychodzą czasem myśli,że może źle zrobiłem.Jakies poczucie winy i tak dalej.Tylko na głębokim poziomie rozumiem,że ten związek nie miał przyszłością i wiem,że dobrze zrobiłem.Mam jakieś apki randkowe,ale to chyba popisać tylko bo z żadną nie chce mi się nawet zbytnio spotkać.Mi pomaga medytacja,sport.Szukanie szczęścia w sobie.A jest ono tam.Zrob sobie sesje oddechową W.Hoffa to zobaczysz jakie stany potrafi wygenerować ludzki mózg dzięki samej pracy z oddechem.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Taboo napisał:

Ale że to ona mu wlewała alkohol do ust? Ona wciągała za niego? Ona go zmusiła do wyjazdu? Nie uciekajmy od odpowiedzialności i nie zrzucajmy winę tam gdzie jej nie ma.

 

Widzę to w podobny sposób.

Ta dziewczyna była tylko zapalnikiem, @szakal666ma duże problemy, które wyraźnie pokazał powyżej. 

 

To uczucie osamotnienia, ucieczka w nałogi, seks którym regulujesz samopoczucie jak pustymi kaloriami, co sam jesteś w stanie odczuć. 

W skrócie, chodzi o duże deficyty bliskości, może trauma odrzucenia i nie o ostatnią relację mi chodzi.

 

Nie będę się rozwodził szeroko bo nie jestem specjalistą i się nie znamy, choć pewne rzeczy dosyć mocno wybrzmiewają w tym co piszesz. 

 

@szakal666

Sam widzisz że jesteś na drodze autodestrukcji, to wszystko wiąże się z działaniami mającymi uśmierzyć emocjonalny/egzystencjalny ból i niekoniecznie o kobietę tu chodzi, choć Ona Ci to wyzwoliła. 

 

Miałem kiedyś coś podobnego, choć nigdy nie odreagowywałem ani nie zagłuszałem w tak wyniszczający sposób. 

Mnie pomogła m.in. świadomie przyjęta samotność i coś w rodzaju wiwisekcji, oswojenia demonów.

 

Tyle, że Ty mógłbyś sobie nie poradzić.

Nie wątpię w Twoje siły, chodzi o to że u Ciebie to wydaje się o wiele bardziej intensywne, mocniejsze.

Wtedy przyjęcie pewnych rzeczy potrafi zwalić z nóg. Potrzebujesz kogoś do pomocy, kogoś kto umie pomóc. 

 

Stary, jak najszybciej do specjalisty. 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Yolo said:

 

Widzę to w podobny sposób.

Ta dziewczyna była tylko zapalnikiem, @szakal666ma duże problemy, które wyraźnie pokazał powyżej. 

 

To uczucie osamotnienia, ucieczka w nałogi, seks którym regulujesz samopoczucie jak pustymi kaloriami, co sam jesteś w stanie odczuć. 

W skrócie, chodzi o duże deficyty bliskości, może trauma odrzucenia i nie o ostatnią relację mi chodzi.

 

Stary, jak najszybciej do specjalisty.

Oczywiście, że mu nie wlewała do gardła.

Była jednak więcej niż zapalnikiem.

Była i jest powodem, również osamotnienia.

Później, gdy człowiek z już tego wyjdzie, wie że rozstanie z dziewczyną to jak odstawienie narkotyku.

I tak samo łatwe.

A ona była narkotykiem, słodkim i niegroźnym na początku.

Deficyt bliskości to też nie do końca precyzyjna definicja.

To deficyt bliskości z nią a to kompletnie zmienia plan terapii.

Cała reszta kuli ziemskiej nie jest nią.

 

Do jakiego specjalisty?

Psychologa?

Pewnie, że może pomoże, trafi do bohatera tak, że ominą bolesną prawdę. Może.

Jednak na koniec dnia wniosek będzie taki jaki już tu dostał.

Sam musi sobie z tym poradzić a metodą ma być zapełnienie powstałej pustki.

Tak jak lala mu nie wlewa alkoholu do gardła tak psycholog mu tego nie będzie bronił.

W normalnych czasach bogaci ludzie na takie coś aplikowali podróż dookoła świata, ale to już inna bajka.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyczyną tego doła u Kolegi jest kobieta.  Tylko kompletne wymazanie jej z pamięci, rokuje szansę na poprawę samopoczucia.  

Też czułem się fatalnie kilka razy po zakończonym związku (zakończonym nie przeze mnie, ale przez partnerkę).  Najlepszym środkiem aby poczuć się lepiej była nowa znajomość.  Zaangażowanie na pełny etat w nowy związek, wysiłki o zdobycie zainteresowania nowej partnerki, randki, czas razem, potrafiły zawsze odepchnąć ode mnie uczucie smutku i przygnębienia.  Gdy czasami wymsknęło mi się coś w rozmowie o poprzedniej znajomości, to byłem za to ganiony, tak że starałem się o tym nie myśleć.  Seks z nową partnerką działał jak najlepszy balsam na stargane nerwy.  
Im szybciej zapomni się o poprzedniej znajomości, tym lepsza szansa na nowe życie.  Ucieczka w używki jest jazdą w ślepą uliczkę.  Trzeba będzie leczyć nie tylko duszę ale i ciało.  
 
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, JoeBlue napisał:

Była jednak więcej niż zapalnikiem.

Była i jest powodem, również osamotnienia.

 

 

Przyznałbym Ci rację, ale za dużo tego. 

Normalne po rozstaniu, jest zjazd i czasem wpadnie alko czy inne zapominacze.

Ale tutaj to trwa długo i jest wyniszczające. Na tyle, by przypuszczać że stoi za tym coś więcej. 

Dobry psycholog powinien mu pomóc w przyjrzeniu się sobie. I nawet jeśli się mylę i chodzi tylko o kobietę, facet nie umie tego sam ogarnąć.

 

53 minuty temu, Ursus napisał:

Najlepszym środkiem aby poczuć się lepiej była nowa znajomość. 

Dokładnie, to co opisujesz to sposób poprawy samopoczucia. Tyle, że na głębszych poziomach to niczego nie załatwia, a wręcz przeciwnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby wiedzieć co czujesz, musisz przestać pić i ćpać. 

 

Pierwszą najważniejszą sprawą jest Twoje samopoczucie. Nie wiesz czy to opadnięcie haju przez rozstanie czy stan przez używki. Codziennie gdy opada Cię euforia narkotyków, masz klasyczny ponarkotykowy zjazd. 

 

Najpierw detoks, później refleksje. Nie uciekaj w używki bo nawet jak poznasz inna kobietę, złe chwilę będziesz topić w dragach i alko. 

 

Druga sprawa, tym szybciej zrozumiesz, że samotność to wybór z powodu braku odpowiedniej kobiety a nie braku zainteresowania, tym szybciej nauczysz się żyć z samym sobą. To jest najważniejsze, żyć w zgodzie z samym sobą - kobieta jest tylko dodatkiem.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekanie w używki to błąd. Choć jest to powszechne to nie rób tego. Też przechodziłem przez podobny problem co Ty, ale nie piłem i nie cpalem. Byłem uzależniony od myszki, nota bene była fajną dupą. Dawała mi po rozwodzie taki seks jakiego nigdy nie miałem, tylko dlatego, że sie unioslem z kolan, ogarnąłem życie po niej lepiej niż kiedykolwiek w trakcie związku z nią. 

 

Jak sam zauważyłeś ona działa jak narkotyk, spotykacie się to daje Ci krótki kredyt szczęścia a później cyk, wszystko się jebie i to totalnie. Te spotkania to błąd. Tak naprawdę więcej tracisz niż zyskujesz bo ciągle ci wracają wspomnienia. Oczywiście były Ci potrzebne nawet po rozstaniu! Dzięki temu wiesz, ze nie warto, że nie tedy droga. Że z tą osobą życia sobie nie ułożysz. I za to powinieneś być jej wdzięczny! Że pomimo zerwania dalej dawała Ci tyłka, mogłeś spróbować, poczuć to, że gówno z tego będzie. Tak zylbys w przekonaniu przez kilka lat "a może byśmy do siebie wrócili, byłbym taki szczęśliwy". Teraz już wiesz, że chuja byś był. Powolna akceptacja i lecisz dalej. Używki to depresanty . Musisz je zamienić na coś innego. Nałogowy sport to jest dobry wybór. Podkreślam nałogowy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.12.2021 o 00:42, szakal666 napisał:

Czy to jawa czy sen?

Jedno i drugie, wymieszane.

 

Każdy stan przemija.

Jak będziesz gotowy odstaw używki a zobaczysz, że ciało pomoże złapać Ci równowagę, wola życia jest immanentną jego cechą.

 

Sprawdź tylko czy nie masz dysfunkcji neurologicznych.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.