Skocz do zawartości

Czy waszym zdaniem ktoś naiwny jest w stanie przeobrazić się w silną kobietę?


Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, Wiosenna_dziewczyna napisał:

Jak? W w wielkim skrócie podkopywali poczucie wartości, zdradzali... A szefowa od poczatku mnie nie lubiła i choć zdaniem innych dobrze mi szło dyskredytowała moje wszystkie pomysły, zarzucając brak kreatywności, a akurat od wielu osób słyszałam właśnie, że jestem kreatywna. Aż w końcu nasz "szef szefów", czyli jej przełożony jej uwierzył i w wyniku tego dał mi umowę na czas określony, a jak ona awansowała na jego stanowisko, to oczywiście umowy mi nie przedłużyła, mimo, że kierownik był ze mnie zadowolony.
Ale nie moge pisać za wiele szczegółów bo świat jest mały ;)

Poza tym o tym wszystkim ile razy i przez kogo zostałam wykorzystana można by było chyba książkę napisać. Staram się być silniejsza, bardziej asertywna, ale póki co niezupełnie mi się to udaje.

 

Chyba jednak naiwna nie jesteś - skoro jesteś świadoma swoich umiejętności i tego w jaki sposób negatywny ktoś Cię potraktował.

Takie sytuacje budują, ważne aby wyciągnąć z tego wnioski.

I skupić się na sobie. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiosenna_dziewczyna

Dałaś emocjonalny opis, który muszę brać na wiarę. 

 

Skąd u Ciebie taka dedukcja "krzywdy wyrządzone wobec mnie wzięły się z mojej słabości"? 

 

Jakie Twoje cechy i zachowania są klasyfikowane jako oznaka "słabości".

Edytowane przez maggienovak
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do facetów... Najgorszy był jeden z nich, często mnie poniżał w towarzystwie i to w bardzo perfidny sposób, bo on uważany był za super kumpla, a ze mną robił tą złą, tą nieporadną... Wszystko wg niego robiłam źle. Pza tym mnie zdradzał, ja  coś przeczuwałam, ale nie chciałam chyba wiedzieć. Byłam jeszcze głupsza niż jestem teraz. Aż w końcu odeszłam, bo nie dałam rady.

Inni byli mniej toksyczni, ale też doszło np. do zdrady. Jeden np. też nie miał łatwego charakteru, choć znaczenie lepszy od poprzedniego.

I pewnego dnia wróciłam do mieszkania, gdzie u niego byłam przez weekend. A on  zaczął szukac wyraźnie zaczepki o byle co. W końcu powiedział, że nie chce żebym do niego przyjeżdzała więcej.

Za jakieś 4 miesiące chciał wrócić, ja po wahaniach się zgodziłam. Okazało się, że chodziło o inną kobietę, jego koleżankę od lat, z którą sypiał jeszcze pewnie długo zanim poznał mnie, jak się później dowiedziałam.

Ale im nie wyszło. W końcu nie wytrzymałam i z nim zerwałam, bo płakałam przez niego bardzo długo.. A on z kolei po tym zerwaniu bardzo długo próbował się ze mną spotkać, na próżno.

Ta jego "koleżanka" za to mnie nienawidzi i to widac było od samego początku kiedy się poznałyśmy.

Właściwie, to tylko jeden faet z którym byłam ( a było ich 4 tak na poważnie), był wobec mnie fair, ale to stare dzieje.

W każdym razie mam już dość bycia ofiarą i nie chce nią więcej być... Tylko czy mi się to uda?

Od osoby, która jest ze mną zawsze szczera, takiego kolegi, usłyszałam, że się bardzo "wyrobiłam" jeśli chodzi o umiejętność bycia wygadaną, że jestem pewniejsza siebie...

Mam nadzieję, że tak właśnie jest, ale czuję, że dalej muszę nad sobą pracować, bo jak będę słaba, to nic się nie zmieni....

14 minut temu, maggienovak napisał:

@Wiosenna_dziewczyna

Dałaś emocjonalny opis, który muszę brać na wiarę. 

 

Skąd u Ciebie taka dedukcja "krzywdy wyrządzone wobec mnie wzięły się z mojej słabości"? 

 

Jakie Twoje cechy i zachowania są klasyfikowane jako oznaka "słabości".

 

Hmm, na pewno byłam (i trochę nadal jestem) naiwna. Mało asertywna. Dla każdego starałam się być miła choćby na to nie zasługiwał. Nie potrafiłam stawiać granic, nie potrafiłam powiedzieć dość, kiedy ktoś je przekroczył, pozwalałam sobie na złe traktowanie. Zbyt mało odważna, zbyt pokorna, za bardzo wierzyłam w ludzi i ich dobre intencje.

Edytowane przez Wiosenna_dziewczyna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiosenna_dziewczyna

 

Dla mojego szybkiego rozeznania:

 

wykaż, które zdanie jest opisem emocjonalnym, a które zdanie dąży do opisu sytuacji, które jest argumentem, by udowodnić czyjeś zamiary wobec nas:

 

a) on mnie tak nie lubi jest chamski, traktuje mnie jako kogoś gorszego. Nie zwraca na mnie uwagi! Jestem nikim!

b) sądzę, że mnie nie lubi. Nigdy nie przywitał się ze mną w towarzystwie. Na lunchu nigdy nie zamienił ze mną słowa. Nigdy nie przydzielił mi premii, reszta teamu zawsze dostała premię, nawet te osoby, które były na L4, czy nawet ci pracownicy, którzy od roku nie wyrabiają normy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jasne, że B bardziej realnie opisuje sytuacje. Tak z logicznego punktu widzenia. Co nie zmienia faktu, że w takiej opisanej sytuacji zrobiłoby mi się też przykro i pewnie wzięłabym to do siebie, doszukiwałabym się też w tej sytuacji winy w sobie i co zrobiłam nie tak.

Np. w sytuacji z tą  byłą szefową. Wiedziałam, że nie ma racji i mnie nie lubi. Ale też moim błędem było to, że nie pokazałam się wtedy ( w przy, przed szefem), z asertywnej strony, byłam jak mała wystraszona dziewczynka. Więc ona wygrała. Gdybym się inaczej zachowywała, bardziej pewnie, to byc może i szefa nie nastawiłaby tak łatwo, być może nawet i ona sama nie zobaczyłaby we mnie potencjalnej ofiary. Choc generalnie fakt faktem, że to wredna baba i nie tylko ja tak uważam.

Najgorzej, kiedy ludzie widzą, że bardzo mi na czymś zależy i się boję. Wtedy to wykorzystują.
Ale staram się zmieniać, wyciągać wnioski. Podchodzić do spraw na zasadzie jak wyjdzie tak wyjdzie, Tak będzie chyba lepiej. I stawiać swoje granice.

Edytowane przez Wiosenna_dziewczyna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, PyrMen napisał:

Musisz sporo przepracować i nie wybierać debili.

 

Tak, to Ty ich wybierasz/przyciągasz. 

Tylko najgorsze, że oni na początku zawsze wydawali się niemalże ideałami... Mili, szarmanccy, pomocni, wydawało się, że stracili dla mnie głowę...
Dopiero po kilku miesiącach ( pół roku, rok) stopniowo wychodziły wady, coraz powazniejsze. Mój błąd to zbyt słabe reagowanie na nie i nie zrywanie w porę.

Ale wiecie... Jestem niestety dość sentymentalną osobą. I jak się do kogoś już przywiążę, kto w jakiś sposób upiększy moje życie, sprawi, że stanie się wyjątkowe przez np. częste wycieczki, wspólne hobby to później ciężko z niego zrezygnować, a jego złe zachowanie tłumaczyłam sobie chwilowym kryzysem.

Za łatwo się przywiązuję, jestem zbyt emocjonalna, to jest pewne... Nawet do pieknych chwil nie można się zbyt mocno przywiązywac.

Edytowane przez Wiosenna_dziewczyna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Wiosenna_dziewczyna napisał:

Tylko najgorsze, że oni na początku zawsze wydawali się niemalże ideałami... Mili, szarmanccy, pomocni, wydawało się, że stracili dla mnie głowę...
Dopiero po kilku miesiącach ( pół roku, rok) stopniowo wychodziły wady, coraz powazniejsze. Mój błąd to zbyt słabe reagowanie na nie i nie zrywanie w porę.

Prawda. 

 

A powiem ci jako facet..nie wiesz dlaczego tacy byli? Żeby jak najszybciej dostać seks, najeść się nim nasycić.. wtedy już można pokazać swoją prawdziwą twarz.

Po co dalej udawać?

Szczególnie że dostrzegli w Tobie kogoś wystraszonego, komu BARDZIEJ zależy. 

 

Najważniejsze dostali. 

 

(absolutnie nie twierdzę, że tak właśnie z Tobą było, wiem jak wielu z nas się zachowuje), klamstwa, manipulacje byle szybciej między uda. 

 

Sorka, za bezpośredniość ale jesteśmy dorośli. 

  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, Wiosenna_dziewczyna said:

oni na początku zawsze wydawali się niemalże ideałami... Mili, szarmanccy, pomocni, wydawało się, że stracili dla mnie głowę...

To idealny ja. 😎

20 minutes ago, lumineer said:

 

Dzięki, że to napisałeś, nie będzie na mnie. W tym kontekście @maroon i reszta - zastanówcie się co robicie w tym wątku? :)

 

Jaja sobie robimy. Dziewczyna ma problem, bo na bad boyów leci. I to jest jej podstawowy i jedyny problem. Cała reszta to ładna racjonalizacja pt. "och jaka ja naiwna". 

 

 

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, maroon napisał:

Dziewczę do bad boyów ciągnie. 

 

No co za przypadek. 😁

 

Ach, och. ❤️

 

Klasyka. I ta racjonalizacja: coś tam przeczuwała, że zdradzał, ale "nie chciała chyba dopuszczać tej myśli". Jprdl, jakie to wszystko jest przewidywalne.

 

W dalszej rodzinie też miałem taką kuzynkę-"ofiarę". Do rany przyłóż kobieta: niewinna, łatwowierna, "serce na dłoni", "niesprawiedliwie potraktowana przez życie". Zmarnowała sobie życie z bad boyem: zdradzał, nie szanował, znikał na dni, z czasem - na tygodnie. I ciągle racjonalizowała i w tym tkwiła. I tylko się żaliła rodzinie, jaka to ona nieszczęśliwa.

 

Gdzie jest haczyk? Oczywiście łatwo zgadnąć: bad boy miał 195 cm wzrostu, ledwo mieścił się w drzwi (co ciekawe - nic nie ćwiczył, po prostu takie geny). Plus zapatrzenie w siebie - klasyczne cechy ciemnej triady. To jest, kurwa, tak schematyczne, że aż szkoda strzępić ryja, jak mawiał klasyk...

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat typ bad boyów to nie był.... Nie byli to przykładowo umięśnieni dresiarze, czy faceci, którzy nadawaliby się na okładkę magazynu. Przeważnie byli dość przeciętni z wyglądu ( no może dwóch powyżej średniej wg otoczenia), ale nietuzinkowi w jakiś sposób, mający szczególne pasje, zainteresowania... Tacy zwykli, ale niezwykli. I dlatego się w nich zakochiwałam.

Jakoś mnie typ stereotypowego bad boya , czy łamacza damskich serc nie kręcił. 

A jednak takimi się okazali...

Każdy z nich jednak był inny, każdy na swój sposób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.