Skocz do zawartości

Niech mną ktoś z Was potrząsnie....


Rekomendowane odpowiedzi

O ile jest spełnione łacznie i w jednym czasie rzecz jasna :)  x 3 TAK to, jak najbardziej tak dla takich relacji.
1) Tak. Można spokojnie myśleć o takiej opcji jeśli dziecko jest już w miarę duże. Podpowiem, dziecko  samo wtedy wręcz namawia matkę na spotkania z kimś, poznanie i "zajęcie się w końcu sobą".
2) Tak. Jeśli matka ma wysoką pozycję społeczną, dobrą pracę i naprawdę nie chce nic od nikogo, bo przez 16-17 lat ostatnich lat radziła sobie znakomicie.
3) Tak. Jeśli jest to osoba z którą mamy podobne wartosci, krąg znajomych, zainteresowania a dodatkowo na wstępie ustalimy zasady relacji - do tego zdania takie zastrzeżenie: wspólne wartości # miłość. W ogóle kwestia "miłosci" u kobiet to zuepłnie coś innego niż u nas ale to oczywista oczywistość dla czytających to Forum (mam nadzieję!).
 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Wolumen napisał:
  • Czy wg. was kobieta załóżmy 30 + po przejściach z dzieckiem/dziećmi jest jeszcze w stanie kogoś pokochać, wykrzesać z siebie jakieś uczucia do faceta czy to już tylko chłodna kalkulacja na tle finansowym/bezpieczeństwo/wygoda ?
  • Czy jest w ogóle możliwe życie z kobietą i jej dzieckiem pod jednym dachem w taki sposób, by nie partycypować w kosztach wychowania/utrzymania takiego dziecka? Wszystkie SM, z którymi sie widywałem zapewniały mnie w dość zawoalowany sposób, że one same utrzymają swoje dzieci/mają alimenty i na mnie nie będą wołać o kasę na nie. Śmiem twierdzić, że to chyba niemożliwe...
  • Jak niby poukładać relacje z takim pasierbem/pasierbicą jeśli biologiczny ojciec zabiera dziecko np. 2 x w tygodniu? Przyznam, że dla mnie to kwestia niepojęta. Uważam, że to robienie dziecku wody z mózgu, że na co dzień mieszka ze mną w roli ojczyma, a powiedzmy na weekend jedzie do ojca. I co wtedy? Ja wprowadzę jakieś zasady w domu, na które się wspólnie umówimy, jakieś oczekiwania, maniery wdrożę, a taki tatuś dziecku powie, że nie musi mnie słuchać, albo zacznie wpajać dziecku zupełnie coś przeciwnego?
  • Jak tolerować ciagłe kontakty mojej partnerki z biologicznym ojcem - kwestia umawiania wizyt, jakieś wspólne uroczystości dziecka typu komunia, urodziny, bierzmowania, kontakty ws. np. finansowych? Przecież taki gość nie zniknie w ciągu roku czy 2 z życia naszego, zwłaszcza jak dziecko ma mniej, niż 10-12 lat...

 

Mam wrażenie, że próbujesz pogodzić wodę z ogniem.

Wszystko to raczej zagrać jednocześnie nie może. Nie da się mieszkać z kobietą i jej dzieckiem nie będąc zaangażowanym w ich życie, ich relacje, sprawy dziecka, sprawy z ojcem dziecka itd.

Według mnie powinnieneś zmienić optykę na i skreślić pomysł mieszkania razem. Znajdź kobietę (może być z dzieckiem, w końcu w naszym wieku to norma) która po prostu chce też własnej przestrzeni, nie uważa za zasadne i potrzebne wprowadzanie obcego człowieka w życie swojego dziecka. Wtedy spotykacie się tylko na randki u Ciebie, ewentualnie odwiedzasz ją, kiedy dziecko przebywa u ojca. 

Co do Twoich pytań:

1) miłość, coup de foudre, pasja i szczere pożądanie są możliwe w każdym wieku, więc jak najbardziej to, że kobieta jest po trzydziestce i etap jednego związku z ojcem dziecka jej nie wyszedł nic nie przesądza,

2) według mnie nie, ale w takim związku nie byłem,

3) i 4) wchodząc w życie dziecka ze swoimi zasadami, robisz tylko chaos, bez szans powodzenia. Dziecko ma swojego ojca, który wpaja mu swoje zasady no i ma w tej mierze jakąś wspólną linię albo przeciwnie - kosę z matką. Partner matki tylko wprowadza tu bałagan ze szkodą dla wszystkich, w tym dla siebie samego. 

 

Podsumowując - relacje miej tylko z kobietą, nie z jej dzieckiem. Żadnych kontaktów, żadnych relacji, układów i mieszkania z dzieckiem.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Casus Secundus napisał:

 

Mam wrażenie, że próbujesz pogodzić wodę z ogniem.

Wszystko to raczej zagrać jednocześnie nie może. Nie da się mieszkać z kobietą i jej dzieckiem nie będąc zaangażowanym w ich życie, ich relacje, sprawy dziecka, sprawy z ojcem dziecka itd.

Według mnie powinnieneś zmienić optykę na i skreślić pomysł mieszkania razem. Znajdź kobietę (może być z dzieckiem, w końcu w naszym wieku to norma) która po prostu chce też własnej przestrzeni, nie uważa za zasadne i potrzebne wprowadzanie obcego człowieka w życie swojego dziecka. Wtedy spotykacie się tylko na randki u Ciebie, ewentualnie odwiedzasz ją, kiedy dziecko przebywa u ojca. 

Co do Twoich pytań:

1) miłość, coup de foudre, pasja i szczere pożądanie są możliwe w każdym wieku, więc jak najbardziej to, że kobieta jest po trzydziestce i etap jednego związku z ojcem dziecka jej nie wyszedł nic nie przesądza,

2) według mnie nie, ale w takim związku nie byłem,

3) i 4) wchodząc w życie dziecka ze swoimi zasadami, robisz tylko chaos, bez szans powodzenia. Dziecko ma swojego ojca, który wpaja mu swoje zasady no i ma w tej mierze jakąś wspólną linię albo przeciwnie - kosę z matką. Partner matki tylko wprowadza tu bałagan ze szkodą dla wszystkich, w tym dla siebie samego. 

 

Podsumowując - relacje miej tylko z kobietą, nie z jej dzieckiem. Żadnych kontaktów, żadnych relacji, układów i mieszkania z dzieckiem.

 

 

To prawda. Do tego co napisałem powyżej u siebie mogę dodać to co napisał mój przedmówca. 
Kwestia własnego mieszkania jest dla mnie zupełnie podstawowa wiec nawet nie brałem jej pod uwagę pisząc swój komentarz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Ja mam 35 i jeśli teraz bym np. zakończyl mój LTR, to pewnie poszedłbym w mnicha jak @mac.

Jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, żeby całkowicie kobiety odpuścić. Życie mnicha to nie jest dla mnie problem, czy zesłanie tylko cel sam w sobie. Nie do końca dobre określenie, bo do mnicha mi stricte daleko. Znam fajnych ludzi, mam stałą ekipę od ponad dekady. Z towarzyskiej perspektywy to niczego mi nie brakuje. Poza tym teraz, co się dzieje na świecie od kilku lat tylko bardziej mi uświadomiło znaczenie tej postawy. Pożyję i znikam, nikogo tutaj sprowadzać nie będę. Jestem niewidzialny i to zajebiste. Siedzę w małej miejscowości, której tak problemy świata nie dotykają, otoczony zielenią, z czystym powietrzem. Niczego nie muszę dodawać do swojego życia, nie jestem w żadnym stopniu zachłanny, tylko wdzięczny za to, co mam i za to, co sobie wymyśliłem. Nikt mi dupy nie zawraca. Nic nie muszę. Wielkich potrzeb nie mam i tyle. A jestem spoko gościem generalnie i dobrym przyjacielem, honorowym człowiekiem, ale tego się nie docenia i nie mam zamiaru wartości sprzedać za zniewolenie. Nie wierzę w żadne partnerstwo, a dominować mi się nie chce. Życie z kobietą to prosty program generalnie, nie potrzeba do tego wielkiej inteligencji. Schemat, przerabiałem to już wiele razy. Drzwi zamknąłem i się nie odwracam, nie ma za czym tęsknić.

 

Nie czuję się w żaden sposób gorszy. To ja wybieram, co chcę w życiu, nie mnie wybierają. Nie mam zamiaru wtłoczyć się do trendu zależności. To ja oceniam i to ja decyduję, co chcę, a chcę właśnie tego.

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Taki mindset masz dlatego, że swoje przeżyłeś, miałeś różne doświadczenia, kobiety, seksy i zrealizowałeś fantazje. Wszystko spróbowane i nie masz parcia na nic. 

Ale bracia, którym nie było to dane, którzy na przykład siedzieli od młodości z jedna myszką, z którą im potem nie wyszło, nie mają takich doświadczeń i siłą rzeczy chcą próbować. Dla emocji, doświadczeń, seksu i nowych rzeczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie rozwodnika sprawa jest bardzo prosta z dwóch powodów:

1) rozwódki z dziećmi są poza moim spektrum zainteresowania, bo sam mam małoletnie dzieci i czułbym się źle poświęcając czas jej dzieciom, kosztem relacji z moimi. Dlatego całym sercem jestem przy moich dzieciach, bo potrzebują ojca

2) większość rozwódek była zbyt leniwa aby ratować swoje małżeństwo, gdy była jeszcze ku temu szansa. Kobieta która dąży do rozwodu w moim odczuciu nie docenia wartości rodziny i nigdy tego nie zrobi, z żadnym innym mężczyzną. Co więcej, taka kobieta ma wywalone na to, że dziecko potrzebuje ojca. Ona wierzy, że sama zastąpi dziecku ojca! Wchodzenie w relacje z takim zaburzonym typem, grozi kłopotami. 
 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen zadaj sobie 1 zasadnicze pytanie, dlaczego pomimo takiej ilości wszelkiej maści bialorycerzy i kukow te samotne matki sa dalej same. Przecież gdyby nadawały się do związku to już by ktos się taką zainteresował. Owszem może się zdarzyć jakiś wyjątek np świeżo po rozwodzie wtedy jeszcze nie wiadomo w pełni czy rozwód z jej winy czy z jego.

Więc jeżeli kobieta już dobre kilka lat wychwuje sama dzieci to znaczny ze coś z nią nie tak bo na pewno w tym czasi zjawilby się jakiś chętny

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobra uwaga.

I owszem, ona może być na początku tej samotnej, bohaterskiej, nowej drogi, tak też bywa.

Jednak kilka razy podczas nawiązywania nowych kontaktów okazywało się, że u pani jeszcze łóżko nie ostygło po prawie-byłym mężu a ona już układa nowe życie.

Cóz, jedno czego kobiety nie lubią to tracić czasu.

Instynkt uber alles.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.