Skocz do zawartości

Czerwone flagi?


Rekomendowane odpowiedzi

@Fifarafa dzięki, że pytasz :)

 

Temat nadal się toczy :) Było kilka poważnych rozmów, w których ja parę rzeczy "wyplułem", które mi nie pasowały. Po tych rozmowach zachowanie myszki się zmieniło na lepsze. Mniej fochów, irytacji, odpuszcza trochę bardziej ciągłe spędzanie czasu ze sobą, itp. Na jak długo, to zobaczymy. Muszę się przyznać, że i mnie czasami za mocno poniosło i  zacząłem wytykać rzeczy, które mogłem jednak przemilczeć, albo chociaż inaczej je przedstawić.

Z jej strony w ostatnim czasie znowu mocno odpalił się temat zaręczyn, ślubu i dzieci. Po którym razie już nie wytrzymałem i powiedziałem, że ja nie chcę się żenić wiec nie chce tego tematu poruszać jeśli akceptuje mój wybór, to spoko, a jeśli nie, to droga wolna. Zaakceptowała moją decyzje. Oczywiście na chwilę obecną, bo co będzie za jakiś czas jak nadal nie zmienię swojego zdania, to można się domyśleć, że zostanę odłożony na półkę :)

 

Pojawił się jednak inny problem :) W marcu musi wyprowadzić się ze swojej stancji, bo coś się tam pozmieniało. No i wiadomo co nastąpiło - "czy może się do mnie wprowadzić". Wyszedłem trochę na chuja, bo oczekiwała wsparcia i tego, że się od razu zgodzę, bo parę dni wcześniej luźno rzuciła temat, co by było gdyby coś się stało i by musiała zmieniać mieszkanie, czy bym ją przygarnął (było to mówione w tonie humorystycznym), ja odpowiedziałem trochę na odpierdol, że tak tak i koniec tematu. Dziwne, że po kilku dniach to się dzieje, a ja nie zareagowałem tak jak wcześniej mówiłem. Oznajmiłem, że muszę się zastanowić, bo jest to dla mnie informacja z zaskoczenia. Nie zrozumiała tego, i zaczęła domagać się, żebym przy niej to przemyślał. 

Na chwilę obecną chyba się zgodzę na to, ale problem w tym, że był mowa o zasadach jak by miały być i wyszedłem trochę na dyktatora :) I fakt, może lekko przesadziłem z roszczeniami, bo powiedziałem, że wszystko będzie po mojemu, ale chyba nie tędy droga, skoro będzie z opłatami na pół dzielone :) Zostało na tym, że wszystko po równo w opłatach i zakupach, jeśli cos do mieszkania ma być kupowane to konsultujemy to ze sobą, żeby każdemu się podobało i pasowało. Nie ukrywam, że ten układ trochę odciąży mnie finansowo, bo ostanie 2-3 miesiące mam kiepskie w biznesie. 

 

Nie wiem, czy dobrze robię, ale na pewno przekonam niedługo niedługo.

 

Tak więc nie posłuchałem rad Braci, żeby się ewakuować i zobaczymy jak na tym wyjdę. Pewnie chujowo, ale biorę to na klatę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Król napisał(a):

@Fifarafa 

Pojawił się jednak inny problem :) W marcu musi wyprowadzić się ze swojej stancji, bo coś się tam pozmieniało. No i wiadomo co nastąpiło - "czy może się do mnie wprowadzić". Wyszedłem trochę na chuja, bo oczekiwała wsparcia i tego, że się od razu zgodzę, bo parę dni wcześniej luźno rzuciła temat, co by było gdyby coś się stało i by musiała zmieniać mieszkanie, czy bym ją przygarnął (było to mówione w tonie humorystycznym), ja odpowiedziałem trochę na odpierdol, że tak tak i koniec tematu. Dziwne, że po kilku dniach to się dzieje, a ja nie zareagowałem tak jak wcześniej 

 

To jest bardzo dziwne że klika dni wcześniej w żartach pyta o przeprowadzkę do Ciebie a za chwilę okazuje się musi się wyprowadzić. Znasz rzeczywsity powód tego co się tam niby " pozmienialo" ? Może to celowa zagrywka i skoro olales temat ślubu spróbuję podejść cie i złapać na bombelka będąc z Tobą pod jednym dachem? ! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, znam. Jest skłócona z współlokatorką i ta współlokatorka się wyprowadza przed końcem umowy, która obowiązuje do lipca. Moja by musiała szukać, kogoś na jej miejsce, bo ta koleżanka się na to wypina. My sobie powiedzieliśmy, że jak jej się skończy umowa w lipcu to wtedy możemy zamieszkać ze sobą. Więc argumenty poleciały, że i tak więcej czasu spędza u mnie i te 4 miesiące to już żadna różnica. 

 

Trochę mnie przytłacza to i widzę, że samopoczucie mi spadło. Chyba boję się tego wspólnego mieszkania, że nie ma tej alternatywy, że jak będzie źle i to ona nie ma gdzie pójść, a czytając historie podobne to jestem przerażony konsekwencjami jakie mogą być. Plus dochodzi do tego moja utrata "wolności" i swobody, którą miałem. Tak jak we wcześniejszych postach pisałem, nigdy z kobietą nie mieszkałem i obawiam się tych koncertów gierek, wprowadzanych zmian, itp.

Podczas rozmowy o wspólnym mieszkaniu przedstawiłem jak ja chcę, żeby było i na wszystko się zgodziła póki co. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, Król said:

Więc argumenty poleciały, że i tak więcej czasu spędza u mnie i te 4 miesiące to już żadna różnica. 

 

Trochę mnie przytłacza to i widzę, że samopoczucie mi spadło. Chyba boję się tego wspólnego mieszkania, że nie ma tej alternatywy, że jak będzie źle i to ona nie ma gdzie pójść, a czytając historie podobne to jestem przerażony konsekwencjami jakie mogą być. Plus dochodzi do tego moja utrata "wolności" i swobody, którą miałem. Tak jak we wcześniejszych postach pisałem, nigdy z kobietą nie mieszkałem i obawiam się tych koncertów gierek, wprowadzanych zmian, itp.

Podczas rozmowy o wspólnym mieszkaniu przedstawiłem jak ja chcę, żeby było i na wszystko się zgodziła póki co. 

 

Na początku będzie fajnie, "będzie Pan zadowolony" 😉

 

A później zacznie się życie, zauważ że teraz ona użyła argumentów, były dla niej korzystne, i nawet logiczne. Zgodziła się na wszystko bo nie ma tak naprawdę innej opcji, to może się zmienić.

 

Niemniej, nie oczekuj że jak już pomieszkacie razem trochę to zadziała to w drugą stronę. Kobiety często tak mają że jak już poczują się trochę pewniej, facet jest urobiony, demo, myszunia, obiadki itp. To wtedy jak będą czegoś chciały co będzie sprzeczne z Twoimi oczekiwaniami bądź interesem to logiczne argumenty równie dobrze możesz wysłać w kosmos, bo do niej i tak nie trafią.

 

Jak będziesz ją chciał w takiej sytuacji usunąć, to dostaniesz pełny pakiet jej możliwości, dobrych i złych, kar, nagród, wpędzania w poczucie winy itp. chyba że będzie miała inną opcję na oku to sama sobie pójdzie. 

 

Generalnie po okresie demo szykuj się na gierki pańci, małą próbkę już widziałeś ostatnio i dlatego uważam że będzie jak powyżej.

 

Z drugiej strony, może wszystko będzie dobrze. 

 

Co ja pieprzę? 😅

 

Ale życzę jak najlepiej, zawsze jest te 0.04% szansy że tym razem będzie inaczej 😉

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogolnie to mam wrażenie, że dziewczyna jest nieszczera do konca w stosunku do Ciebie. Coś ukrywa, ale nie licz na to, ze dowiesz się co naprawdę.

 

Ogólnie to rob tak  żebyś nie zatracił w tym wszystkim siebie. To jest najwiekszy błąd jaki mozesz popełnić. Jeżeli zdecydujesz się zaprosić ją do zycia w twoim domu to dom traktuj jako twoją własność. Ty decyduj co i jak bedzie w nim robione.

 

Jesli chodzi o lęk przed wspólnym zamieszkaniem, to normalne i nie ma w tym absolutnie nic złego.  Też byłem w takim punkcie i tez wszystkie najczarniesze scenariusze mialem z tylu głowy. Musisz podjąć męska decyzje czy chcesz czy nie, ustalic zasady i sie jasno ich trzymać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.02.2024 o 08:10, Lambert napisał(a):

Ogolnie to mam wrażenie, że dziewczyna jest nieszczera do konca w stosunku do Ciebie. Coś ukrywa, ale nie licz na to, ze dowiesz się co naprawdę.

Jakieś konkretne podejrzenia masz? Mi w głowie pojawiła się myśl, że skoro powiedziałem, że nie chcę ślubu oraz dzieci, to może teraz ciągnąć relacje tylko na "przetrwanie" danego okresu. Kończy studia, szuka nowej, stałej pracy, a wiadomo, że wynajem mieszkania na pół to zawsze jakieś odłożone pieniążki. Jak już będzie u niej stabilniej, to w między czasie będzie rozglądać się za kimś innym. 

W dniu 12.02.2024 o 08:10, Lambert napisał(a):

 

Ogólnie to rob tak  żebyś nie zatracił w tym wszystkim siebie. To jest najwiekszy błąd jaki mozesz popełnić. Jeżeli zdecydujesz się zaprosić ją do zycia w twoim domu to dom traktuj jako twoją własność. Ty decyduj co i jak bedzie w nim robione.

Nie wiem, czy dobrze myślę, ale wychodzę z założenia, że tak nie mogę się zachowywać. Mieszkanie nie jest moją własnością, a tylko wynajmuję. Będzie składać się na pół, to ma również prawo do decydowania w pewnych kwestiach. Odwracając sytuacje, gdybym to ja się wprowadzał do mieszkania, które ona wynajmuję, to również bym chciał mieć prawo głosu, w końcu daję siano więc jest tak samo moje jak i jej. 

Ustaliliśmy, że samowolki nie będziemy konsultować każdą zmianę. 

W dniu 12.02.2024 o 08:10, Lambert napisał(a):

 

Jesli chodzi o lęk przed wspólnym zamieszkaniem, to normalne i nie ma w tym absolutnie nic złego.  Też byłem w takim punkcie i tez wszystkie najczarniesze scenariusze mialem z tylu głowy. Musisz podjąć męska decyzje czy chcesz czy nie, ustalic zasady i sie jasno ich trzymać.

Swoje zasady przedstawiłem i będę robił wszystko, żeby jaja mi nie zmiękły co do tego. 

 

 

Czy jest coś nie tak jeśli ona chce, żebym brał czynny udział w życiu z jej rodzicami? Przypomnę, że rodzice po rozwodzie i jest kosa. Obydwoje mają już nowe rodziny. Ale chodzi mi o to, że np. chce, żebym za każdym razem z nią jechał do jednego lub drugiego rodzica. Teraz pojawiły się tematy wakacji, obydwie strony chcą ją zabrać na wakacje z okazji skończenia studiów i chcę, żeby tez jeździł. Jeszcze wakacje z jej Ojcem są ok, bo gości w porządku, ale jej Mama mocno działa mi na nerwy. Moja myszka o tym wie, bo jej to powiedziałem, ale że i tak nie mam ochoty na ich wakacje rodzinne, wolę żebyśmy sami gdzieś pojechali. Póki co temat ucichł, ale im bliżej wakacji to zacznie się na nowo pojawiać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.