Skocz do zawartości

"Za dwa tygodnie, nie będzie mnie na tym świecie"


Rekomendowane odpowiedzi

Niestety mam jakiś syndrom ratownika @I1ariusz co jest powiązany ze współzależnością.

 

"Zajęcie się Kompleksem Zbawiciela jest kluczowe dla każdego, kto chce uwolnić się z kajdan współuzależnienia. Zrozumienie tego kompleksu i jego przyczyn otwiera drogę do zdrowszych, bardziej zrównoważonych relacji. Co ważniejsze, jest to kluczowy krok w kierunku odzyskania własnej tożsamości i emocjonalnej wolności."

 

To by się zgadzało, ponieważ nawet w mojej pracy najbardziej zwajchrowane emocjonalnie osoby do mnie ciągnęło. Coś ze mnie emenauje - przyciąga ludzi z emocjonalnymi zaburzeniami czy problemami. Ja takich widocznie szukam a oni przy mnie czują się lepiej i coś ich koi co ja robię. Nawet mój eks przyjaciel nieustannie właśnie czuł się lepiej jak z nim rozmawiałem ale po jakimś czasie byłem totalnie wydrenowany z życia. A on kwitł. Kojarzę również, że jego kobiety przy nim też potrzebowały więcej snu i były przemęczone.

Coś ze mnie, daje ukojenie ich wewnętrznemu bytu. Jakieś ukojenie bo inaczej już nie wiem jak to ubrać w słowa. I to faktycznie jak w tych opisach jest ukazane, że w zamian za pomoc otrzymuję, fałszywe budowane poczucie wartości chcąc nie chcąc. "No bo skoro do mnie przychodzą, po pomoc to jednak muszę być coś wart". Wychodzi na to, że rozdaję ciepło i daję pewien kompres takim ludziom i sobie samemu go odmawiam ale za to dostaję trochę poczucia wartości i tym samym lepszego samopoczucia.

 

No nic, trzeba działać dalej i leczyć współuzależnienie. (SLDD) i budować relacje oparte na wzajemności i dojrzałych zachowaniach a nie zaduszaniu czy ghostowaniu. Czy, na moje odmowy budowania częgoś więcej niż koleżeństwa być straszonym samookleczeniami. To ja dopuszczam takich ludzi do siebie i to się musi skończyć.

2 godziny temu, Alejandro Sosa napisał(a):
5 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Myślę, czy nie stać się specem w ghostingu bo widocznie dziś tak ludzie się komunikują.

 

Ghosting to jest obecna forma komunikacji między ludzkimi małpami. Wypadkowa rozwoju technologii i tego że ludzie są coraz głupsi, w moim subiektywnym odczuciu nasiliło się to kurewsko od około 2015 roku.

Bardziej mnie razi aktualnie te używanie troski przeciwko mnie. Bo ten brak troski o samego siebie, jest w sumie praktycznie i praktycznym brakiem miłości do samego siebie czyli rdzeniem problemu, który mam odkąd pamiętam a o którym wspomniałem wcześniej, skrót (SLDD) 

 

Co do ghostingu. Komunikacja czy tej brak jest znamienny i to chyba zaczęło się z pokelemiami po 1980 roku i wystartowało niczym ciuchcia, która wpierw stała potem zaczęła poruszać się coraz szybciej na torach. Z kolei trzeba również sobie powiedzieć prawdę w ryj bo gdy człowiek jest istotny dla drugiego, to zwyczajnie go nie ghostujesz tylko celebruje się w postaci właśnie owej komunikacji. A ewentualne konflikty rozwiązuje a potrzebę pobycia samemu komunikuje się jasno i klarowanie. Stąd (ghosting, stone walling) brak komunikacji, jest zaprzeczeniem budowania intymności i relacji lub lękiem przed zranieniem i formą samocohrony. Choć ghoster może w tym widzieć formę ochrony własnej i zwyczajnie preferuje transferować swój ból na drugiego. Z kolei gdy widzisz, że dla Ciebie nie ma czasu a na wszystko inne jest to zwyczajnie ma się do czynienia już z brakiem szacunku do drugiego i trzeba odejść.

 

Wracając do tematu.

 

Nie jestem w stanie się przejmować jak ludzie komunikują, że coś chcą sobie zrobić. Nie mam na to już "soku emocjonalnego". Czytam, że często osoby z borderem faktycznie potrafią sobie życie odebrać no ale co ja mogę? Jestem normalnym człowiekiem a nie orkiem healerem, który wciśnie F1 na klawiaturze i poleci heal w ich stronę. No co ja mam w ogóle zrobić z wiadomością, żę "za dwa tygodnie mnie już tu nie będzie". No WTF?

 

Dobra, idę do sklepu a potem dalej szukać roboty.

 

Dzięki wszystkim za udział w dyskusji. Gdyby coś się działo to dam znać. No i dziękuje za to, że nie chcący zostałem naprowadzony na ten brak troski. Bo to dla mnie wiadomość, która trochę zadziałała jak zapalenie światła w przyciemnionym pokoju. Muszę bardziej zatroszyć i zadbać o samego siebie, swoje potrzeby i własne dobro. I jak trzeba to odciąć ludzi, którzy wnoszą wielkie, nic oprócz bólu głowy.

 

Z Bogiem.

3 minuty temu, icman napisał(a):

Nie oczekuję odpowiedzi.

To jest tylko symptom mojego problemu. Normalny człowiek by się odciął i nie przeżywał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK ja bym oczywiście nie zniechęcał Ciebie do pomagania innym. Myślę, że jednak zranieni ludzie są narażeni na wykorzystanie przez egocentryków, ale mimo wszystko to jest jakiś dar - empatia. Pomagaj, ale pamiętaj, żeby nie oczekiwać niczego w zamian. Niech już same pomaganie będzie tutaj zapłatą. Wtedy, podejrzewam, będziesz też ostrożniejszy we wchodzeniu w rolę przydupasa i przytulasa. Trzeba też zrozumieć, że pomagać innym znaczy też powiedzieć im: zachowujesz się jak dupek, jak egoista itd. Chcesz pomagać innym - i ja to znam - bo sam potrzebujesz pomocy i sądzisz, że ktoś odpowie tym samym. W tym sensie twoje intencje nie są do końca bezinteresowne i altruistyczne. Jest poważne zagrożenie, że może to przeistoczyć się w najgorszy rodzaj pożywiania się innym: przez empatię. Coś jak syndrom pożerającej matki. Tego bym się wystrzegał, a najlepiej chyba to zrobisz przez wymaganie czegoś od innych i pozwalania im na odejście.

 

P.S. Jest wielu naprawdę bezwzględnych ludzi, którzy zapadają na depresję. Czasami depresja jest przejawem skrajnego egocentryzmu. Pretensji, że nikt nie wszedł w teatr, który chory na depresję mu zgotował. Chociaż, jeśli wierzyć pewnemu Polskiemu psychiatrze, mimo wszystko jest pewną oznaką pozytywnej dezintegracji.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opublikowano (edytowane)

Mam De vu :) to już chyba z 4 raz.

 

"Ta osoba jest niedostępna w Messengerze."

 

Mówię wam nie ma to jak napisać, że ma się depresję czy myśli samobójcze i zniknąć. Dostać dawkę terroru emocjonalnego na pożegnanie to jest to. Jak chcecie komuś wyciągnąć ileś dni z życia to polecam tą metodę. 

W dniu 2.03.2024 o 16:34, Alejandro Sosa napisał(a):

Kolega powiadomił służby i narobili tamtej pani ambarasu. Od tamtej pory często widziałem ją na tinderku z opisem "wifey material". No joke.

Właśnie o tym myślę by jednak nauczyć małpę rozumu. Mam serdecznie dosyć wycinania mi nieustannie tego samego numeru.

 

Ale jeszcze raz dziękuje serdecznie za nakierowanie z tą troską.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Mam De vu :) to już chyba z 4 raz.

 

"Ta osoba jest niedostępna w Messengerze."

 

Mówię wam nie ma to jak napisać, że ma się depresję czy myśli samobójcze i zniknąć. Dostać dawkę terroru emocjonalnego na pożegnanie to jest to. Jak chcecie komuś wyciągnąć ileś dni z życia to polecam tą metodę. 

Właśnie o tym myślę by jednak nauczyć małpę rozumu. Mam serdecznie dosyć wycinania mi nieustannie tego samego numeru.

 

Ale jeszcze raz dziękuje serdecznie za nakierowanie z tą troską.

 

Nie rozumiem... Dała Ci spokój, widzi chyba, że nie osiągnęła rezultatu pożądanego, szkoda mi takich dziewczyn jak już patrzę na to z dystansu, sama się odcięła, powinieneś się cieszyć a nie planować zemstę. Jedyna zemsta jaką zalecam to ghosting, którego przecież chciałeś stać się mistrzem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio po pijaku napisałem na klasowej grupie z podstawówki, że ch*j Wam w dupę za zmarnowane lata życia i że nienawidzę ich tak samo jak banderowców, ale tak to jest jak człowiek całe życie jest głupi... Niemniej jednak powinieneś zareagować na to co napisała i nie patrzeć na tych, co mówią, że tylko konfidenci zadają się z policją, poza tym to zupełnie inna sytuacja...

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, SzatanK napisał(a):

Właśnie o tym myślę by jednak nauczyć małpę rozumu. Mam serdecznie dosyć wycinania mi nieustannie tego samego numeru.

A może to jest ten moment kiedy łapiesz się na tym, że sam wycinasz sobie takie numery wchodząc w te układy?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, icman napisał(a):

A może to jest ten moment kiedy łapiesz się na tym, że sam wycinasz sobie takie numery wchodząc w te układy

Też o tym pomyślałem,

Można przecież zawsze przejść obok czegoś lub kogoś, obojętnie, nie angażować się 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Alejandro Sosa napisał(a):

Nie rozumiem... Dała Ci spokój, widzi chyba, że nie osiągnęła rezultatu pożądanego, szkoda mi takich dziewczyn jak już patrzę na to z dystansu, sama się odcięła, powinieneś się cieszyć a nie planować zemstę.

Nie no, dała spokój powierzchownie. Tak jak wspomniałem, gdy ktoś napisze, że ma problem, który może skutkować pozbawieniem się życia, w każdym momencie. Niezależnie czy to jest jakaś depresja czy myśli samobójcze, to jak ktoś znika nagle to tylko pogorsza sprawa i niestety taka osoba zaczyna żyć w głowie mimowolnie. Ja na nikim zemsty nie planuję tak w ogóle. Zwyczajnie, gdy człowiek jest notorycznie ghostowany czy może komunikacja polega na ghostowaniu to czasem zachodzi się w głowie czy może samemu nie trzeba stać się takim "mistrzem komunikacji". Tyle, że ja wiem że ghosterzy to 50% problemu drugie tyle to ja, choć może i nawet 100% problemu to ja. Bo normalni ludzi, nie tolerują nadmiernego zwlekania.

16 godzin temu, krzy_siek napisał(a):
W dniu 5.03.2024 o 10:39, SzatanK napisał(a):

"Ta osoba jest niedostępna w Messengerze."

Niedostępna na messengerze, czyli co? Zabiła się czy jak?

To jest osoba z BPD na 99%

One/Oni mają takie fazy z mega intensywnymi emocjami. Póki co nadal jest niedostępna i mam nadzieję, że żyje. To nie jest zły człowiek ale z niskim IQ, bardzo rozemocjowany szukająca zastępstwa by nie być w razie W sama. By dać przykład "o co chodzi". Przykładow wpadła w panikę z powodu, że tak powiem takiego jak to, że Twoja pobliska żabka zamiast być na lewej stronie ulicy jest teraz po prawej. Dla niej to powód do trzęsienia się, płaczu i wybuchów emocjonalnych i uznania, że wszyscy na nią patrzą. Jakieś paranoje ma, że wszyscy ją oceniają.

15 godzin temu, predator08 napisał(a):

Niemniej jednak powinieneś zareagować na to co napisała i nie patrzeć na tych, co mówią, że tylko konfidenci zadają się z policją, poza tym to zupełnie inna sytuacja...

Ta kobieta jest naprawdę mega problemtyczna. Ma chłopaka a mi pisze, że jak ona sobie coś zrobi to już nigdy nie będę sam...

Próbowałem pomóc i towarzyszyłem ale ja też mam swoje limity i mówiłem jej, że nie mogę jej pomóc bo sam mam problemy. Po pierwsze nic od niej nie chce. I po drugie, ona mnie przeraża, to jest ktoś komu ja nie pomogę w żaden sposób. To jest kobieta, która mi zrobiła awanturę na stołówce bo powiedziałem "siema" do kobiety, gdzie tylko przestrzegłem i opowiedziałem o błędach, jakie ona popełniała z którą pracowałem kilka miechów wczesniej na tym samym stanowisku. Ona była mega zazdrosna o mój jakikolwiek kontakt z kobietami. A to ani moja dziewczyna, ani jej nie trzymałem za rękę - nic. Mówiłem jej, że zachowuje się jak zazdrosna dziewczyna a nie jesteśmy przecież razem i tłumaczyłem, że to nie zdrowy objaw.

Powodzenia mieć dzieci z nią. Babka ze stołówki jak to zobaczyła to nie mogła wyjść z podziwu co się odwaliło. Sama mówiła, że ona by już ją dawno od siebie odcieła i, że jestem za miękki z nią.

4 godziny temu, icman napisał(a):

A może to jest ten moment kiedy łapiesz się na tym, że sam wycinasz sobie takie numery wchodząc w te układy?

Bo tak jest. Ja już to zauważyłem wcześniej i krótko po nowym roku postanowiłem to zmienić. Niestety ta kobieta, to ktoś z zeszłego roku, gdzie pracowaliśmy razem i tak się ciągnie.

I tu nie chodzi o kobiety o mężczyzn też. Ja już odcinam się od mojej patologicznej chęci pomocy. Od teraz od razu mówię i to mojemu koledze też powiedziałem, że po prostu musi iść do teraputy czy psychologa a nie do mnie bo ja nie jestem w stanie pomóc. Wracając do niej to np opowiedziałem jej o stylach (ona przejawia styl lękliwy) i trochę się z nią podzieliłem wiedzą ale jak to kobiety we większości w dupie mają.

3 godziny temu, krzy_siek napisał(a):
4 godziny temu, icman napisał(a):

A może to jest ten moment kiedy łapiesz się na tym, że sam wycinasz sobie takie numery wchodząc w te układy

Też o tym pomyślałem,

Można przecież zawsze przejść obok czegoś lub kogoś, obojętnie, nie angażować się 

No to jest to, że ja nie chcę być chamski ale staję się w gruncie rzeczy przez to chamskim dla siebie. Jak wcześniej wspomniałem mam tą współzależność i mi ciężko jest odmawiać. Ja ryzykowałem stratą pracy nawet kiedyś by być przy kimś w potrzebie. Pewno wynikało to z tego, że chciałem by ludzie też przy mnie byli a nie ghostowali czy tracili zainteresowanie. To już dawne dzieje no ale było jak było.

 

Co do tego wszystkiego - mam nadzieję, że dziewczyna żyje. Wiem, że wychodzę trochę na potwora, który nie chce pomóc ale nie w tym rzecz. Każdy kto miał do czynienia z naprawdę chorą jednostką, wie że to nie przelewki taki człowiek. To ktoś kto potrzebuje specjalisty. Ona we mnie powoduje gęsią skórkę na samą myśl o niej. Gdy ją widziałem czy, gdy do mnie z pretensjami przychodziła to naprawdę zaczynałem się stresować, prawie jak na egzaminie na prawo jazdy. Na końcu to już byłem przerażony zagadać do jakieś babki, czy aby przypadkiem ona nie będzie przechodziła i mi awantury nie zrobi. Pamiętam jak z za korytarza mnie obserwowała jak rozmawiałem z koleżanką, z którą kiedyś pracowałem wczesniej rok temu - bardzo creepy.

 

Mówię wam to nie są żarty z takim człowiekiem. Byscie zobaczyli jak człowiek z 0 złości jest w stanie w półtrej sekundy wbić na 100% to byście wiedzieli o co chodzi :D 

 

No i kolejna sprawa, to te pomaganie wynika ze współzależności i kompleksu zbawcy. Moja arogancja i duma została obniżona do takiego poziomu, że wiem że ja nic nie wskuram a tylko mogę zaszkodzić. Ludzie z problemami niech idą do specjalistów i do ludzi, którzy się kształcili w tych kierunkach, i którzy mają powołanie. Ja już się odcinam od takiego patologicznego pomagania. Bo to szkodzi mi i innym, którzy potem upatrują we mnie jakieś swoje szanse na lepsze jutro.

 

Z całego serca żyję jej jak najlepiej bo to nie jest zły człowiek, choć gdy mówiłem że mnie zestresowała to jak mi zrobiła jazdy raz, to miała dziwny uśmieszek. Ale mi już wystarczy kobiet z problemami.

 

Jak jakaś chce wyjsć na kawę to wyjdę. Jak chce być koleżanką to niech będzie. Jak uważa, że jestem w stanie w czymś doradzić to spróbuję podzielić się wiedza ale nie będe mieszał jednego z drugim i na pewno będę odsyłał od teraz do terapuetów.

 

Pozdro

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, SzatanK napisał(a):

No to jest to, że ja nie chcę być chamski ale staję się w gruncie rzeczy przez to chamskim dla siebie

Też kiedyś taki byłem, z czasem jednak "się wyrobiłem", życie mnie naprostowało :) i jestem bardziej bezwzględny i częściej obojętny.

 

@SzatanK powiem tak, ja poznałem dużo pojebanych lasek, i jakbym każdej tak jak Ty robił psychoanalizę, rozkładał jej psychikę na czynniki pierwsze i próbował pomagać/naprostowywać podczas gdy ona sobie tego nie życzy, to już dawno bym wylądował w Choroszczy.

Po Twoich postach widać, że masz dużą wiedzę psychologiczną i dużo analizujesz, ale czy ta wiedza i analiza Cię doprowadziła do spokojnego niezależnego życia?

Może spróbuj innego podejścia, zwyczajnego, prostackiego, mieć wyjebane.

Skoro analiza i pogłębianie wiedzy nie wyprowadziło Cię na prostą, to chyba nie jest to rozwiązanie.

Każdy kto kopie w swojej psychice, zawsze się do czegoś złego dokopie.

 

W tym konkretnie przypadku to "mieć wyjebane" mogłoby być zrealizowane poprzez olanie tej panny, nie odpisywanie, nie reagowanie. Ja w sumie bym zadzwonił pod 112 i opowiedział o sytuacji, jeśli by mi wypisywała groźby samobójcze. Chociażby dla spokoju własnego, żeby się nie zastanawiać i analizować czy ktoś się zabije (a jak widzę masz do takich analiz tendencje). No i dodatkowo udzielasz lekcji takiej pannie, żeby nie odwalała takich akcji ludziom, jak raz do niej przyjedzie ekipa policja/straż/karetka (nie wiem jak to działa) to dwa razy się zastanowi, zanim komuś tak napisze.

 

A co do statusu "niedostępny" na messengerze, to dziś się dowiedziałem że od wczoraj jest awaria facebooka/instagrama i to pewnie przez to. Widzisz, Ty rozkminiasz co się dzieje, a tu zwykła awaria serwisu. Jakbyś się odciął i zgłosił sprawę, to byś nie myślał i nadinterpretował jej nieobecności na komunikatorze. Przypuszczam że nie tylko awarię fejsbuczka nadinterpretujesz i niepotrzebnie rozkminiasz.

 

Wiem że "syty głodnego nie zrozumie" i nie znam Twej konstrukcji psychicznej bo tylko Ty ją znasz/na co dzień używasz, ale cóż innego mam Ci doradzić, niż się odciąć i sprawę zgłosić? Masz radę od osoby która nie jest emocjonalnie związana z sytuacją (zresztą nie tylko ja to napisałem), w mojej chłodnej ocenie to jest działające rozwiązanie

Edytowane przez krzy_siek
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, I1ariusz napisał(a):

@SzatanK jeśli ona ma BPD (a nie bipolar) to bym spierdzielał i udawał, że nie słyszę. Nie pomożesz takiej osobie, tu trzeba ciężkich przewrotów.

Tez tak uważam. Miałem do czynienia z kolegą w pracy z biopolarem. To też ciekawe, że koleś miał takie wahania, że dajcie se spokój. Najlepszy numer był, że podszedł do mnie i mi opowiada, że ze siostrą miał jakiś akt seksualny I jak on to ujął "mówi mi na przód, bo nie chce by dotarło do mnie to kanałami". Wszystko jest fajnie dopóki nie zaczną awantury gdy są w tej fazie negatywneh. Potem chcieli go zwolnić bo wszczynał awantury. Do mnie też raz wyskoczył.

7 godzin temu, krzy_siek napisał(a):
7 godzin temu, SzatanK napisał(a):

No to jest to, że ja nie chcę być chamski ale staję się w gruncie rzeczy przez to chamskim dla siebie

Też kiedyś taki byłem, z czasem jednak "się wyrobiłem", życie mnie naprostowało :) i jestem bardziej bezwzględny i częściej obojętny.

Nie no ja też taki się staję/stałem bo to zwyczajnie mechanizm obronny. W pewnym momencie serio kobietę bym przejechał bo byłem tak wymęczony mentalnie. Zresztą, te moje wymęczenie sprawiło, że ja już traciłem pamięć momentami na zasadzie co miałem robić. Jestem dosyć pewien, że na zawsze uszkodziłem sobie mózg rozkminianiem co jest ze mną nie tak, czemu jestem ghostowany, czemu jest "tak i tak". Przykładowo do pracy musiałem mieć GPSa a i tak się bałem, że nie trafię samochodem. Zwyczajnie nie byłem zapamiętać drogi. Dlatego ja naprawdę już nie mam siły na pomaganie, rozmkimianie czemu mnie ktoś zghostował, gdzie znów zawiniłem i co jest nie tak.

7 godzin temu, krzy_siek napisał(a):

Skoro analiza i pogłębianie wiedzy nie wyprowadziło Cię na prostą, to chyba nie jest to rozwiązanie.

 

Nie no, masz świętą racje - trzeba upraszaczać. 

 

Kwestia tylko, że to nie jest tak, że ja jestem święty a kobiety czy faceci w moim otoczeniu to "zło". Doskonale sobie zdaję sprawę, że w środku byłem katastrofalnie rozjebany i nie raz skrzywdziłem osoby, na których mi zależało/zależy. Nikt nie jest doskonały ale po zwyczajnie tylu latach z jednostkami uszkodzonymi, zwyczajnie już jestem K.O

Teraz jest w porównaniu do tego co było to jest ze mną świetnie. Gdybym się wziął to oprócz CPTSD w zasadzie mogę wszystko ogarnąć w ciągu kilku miesięcy i żyć w pełni normalnie. Tylko o tyle to jest upierdliwie, że to robienie rzeczy, których nienawidzę i się strasznie przed tym bronię. Aczkolwiek wiem, że muszę pójść to drogą. No nic, tyle mojego narzekania - przepraszam.

7 godzin temu, krzy_siek napisał(a):

A co do statusu "niedostępny" na messengerze, to dziś się dowiedziałem że od wczoraj jest awaria facebooka/instagrama i to pewnie przez to. Widzisz, Ty rozkminiasz co się dzieje, a tu zwykła awaria serwisu

Też tak myslałem ale faktycznie babka usuneła facebooka, chociaż wczesniej już o tym myślała. Mam nadzieję, że faktycznie chce zacząć od nowa.

7 godzin temu, krzy_siek napisał(a):

ale cóż innego mam Ci doradzić, niż się odciąć i sprawę zgłosić?

Tak trzeba będzie zrobić. 

 

Dzięki za cierpliwość ze mną chłopaki w tym temacie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK gwoli ścisłości BPD, czyli borderline personality disorder to nie jest to samo co bipolar, czyli zaburzenie afektywne dwubiegunowe. To drugie to jest występowanie faz maniakalnych i depresyjnych po sobie - w odstępach dni, tygodni. Natomiast BPD to jest grube zaburzenie osobowości - coś jak psychopatia, ale charakteryzuje się ekstremalnymi wahaniami nastroju, agresją, strachem przed odrzuceniem, samookaleczeniem itd. Nie wiem czy spotkałem kogoś stricte z tym zaburzeniem wcześniej, ale jakbym zauważył, to raczej bym spierdzielał. Znam natomiast kilka kobiet z bipolar. Jedna jest moją dobrą koleżanką; druga w fazie maniakalnej ma niemal uniesienia mistyczne i odwala niezły cyrk.

 

Btw, jak ktoś chce zobaczyć sobie studium BPD, to niech obejrzy np. Fatalne Zauroczenie. Innym obrazem takiej osoby jest siostra głównego bohatera z filmu "Wstyd".

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opublikowano (edytowane)

@I1ariusz

 

Zgadza się biopolar i BPD to inne zaburzenia.

 

Moim zdaniem ona ma BPD. To jest w ogóle zabawne, bo mój kolega "red pillowiec" z pracy, również ma BPD (zdiagnozowane) I razem ją ocenialiśmy na zasadzie "co tym razem odwali". On sam był ciekaw tych jej epizodów i potem chciał nawet ją prowokować, choć nie byłem zbyt wielkim orędownikiem tej ideii. Jednak też przyznał zgodnie, że faktycznie ona ma jakieś konkretne głębsze dolegliwości.

Opowiadał, że go też dotkneła za plecami. Wiem z różnych źródeł, że ona przyklejała się do iluś facetów ale ja stałem się "ulubieńcem" jak to u osób z BPD. Rozwaliło mnie jak kazała wyskakiwać z kilku złotych od swojego "przydupasa" "nice guy'a" by mi dał albo pożyczył na kawę bo mi brakowało - dosłownie :D

Nie, żebym się nabijał bo doskonale wiem jak byłem tym książkowym nice guyem i widziałem jak on się do niej kleił i chciał od niej coś i było to przykre jak go ignorowała by spędzać ze mną czas. Zresztą razem z kumplem zgodnie stwierdziliśmy, że ona by go absolutnie zjadła na śniadanie, gdyby do czegoś miało dość. Tu trzeba już kogoś naprawdę odpornego psychicznie a i tak można nie podołać. Jak wspomniałeś @I1ariusz tylko uciekać. Jak boga kocham, że do teraz mam niemiłe uczucia na myśl o niej. Zresztą Grannon sam gdzieś mówił, że takie osoby są bardziej niebezpieczne od narcyzów jak dobrze kojarzę.

 

Choć może nie ma BPD tak też może być. Czuję się podle tak obgadywać kogoś ale ile ja się stresu nażarłem w robocie przez nią i nawet teraz, kiedy ją widziałem ostatni raz 3 miechy temu to nadal mam z nią problemy jak widać. Jak sobie przypomnę te pytania 4 latka na zasadzie - "czemu sygnalizator ma światło czerwone" to serio zaczynam doceniać inteligencję wtedy u pań. Nie wiem co więcej powiedzieć. Wiem, że się upijała i popalała jakieś gówna. Ta wiadomość o odebraniu sobie życia, też była napisana pod wpływem alko. Najlepsze jest to, że napisała mi po pijaku i za 15 minut pyta się skąd wiem, że jest pijana :D 

 

W co ja się znów wpakowałem. Także, teraz możecie zrozumieć czemu nie chcę więcej się troszczyć o innych a zacząć o siebie,

Edit:

 

Ulubiona osoba jest w centrum uwagi osoby cierpiącej na BPD. Oznacza to, że uważają tę osobę za zaufanego przyjaciela, powiernika i doradcę w jednym. Doktor Roberts zauważa, że osoba z BPD wykazuje „styl przywiązania zaabsorbowany lękiem”.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opublikowano (edytowane)

Rozmawiałem z policją.

 

Tak się złożyło, że jechałem sobie rowerkiem do sklepu i drogówka stała. Postanowiłem podejść i zapytać o ich zdanie w tej sprawie. 

Powiedzieli, że generalnie nie przypominają sobie takiego zapisu w prawie i żeby mi groziła odpowiedzialność karna za niezgłoszenie. Powiedziałem, że była pijana jak to mi napisała a oni odpowiedzieli, że gdyby mieli brać na poważnie, każde takie zgłoszenie to musieliby utworzyć oddzielny dział. Powiedział Pan Policjat natomiast, że to zalezy ode mnie i jak czuję, że mogło w tym być ziarno prawdy to mogę zgłosić na postarunek lub komistariat by spać spokojnie ale tak poza tym to chyba nie grozi mi ewentualne więzienie czy jakieś kary.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

@krzy_siek

 

Usuneła facebooka czy tam deaktywowała ale ostatnio w piątek aktywowała (po dwóch tygodniach nieobecności), także póki co babka żyje. Na policji nie byłem koniec końców..

 

Nic do niej nie pisałem ani ona do mnie. Na moje wcześniejsze wiadomości nie odpisała, byc może face jej zaszyfrował wiadomości - nie wiem. 

Póki co po staremu wszystko.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertyn

 

Pewnie tak ale w tym aspekcie stałem się już innym człowiekiem (taką mam przynajmniej nadzieję)

 

Nie jestem też takim dobrym człowiekiem jak chciałbym się widzieć. Nie mam aż takich pokładów empatii, choć potrafię się wczuć mocno w drugiego. Ludzie zazwyczaj mi ufają, zwierzęta też - krzywdy nie chcę robić co nie oznacza, że nie robię. Te pomaganie często nie było do końca szczere z mojej strony, niekiedy gdyby pokopać głębiej było formą manipulacji. Wiem też, że mam w sobie wiele narcyzmu, z którym staram się walczyć i zrozumienie tego, że jestem problemem w równaniu nie napawa mnie dumą. Nie wiem czy każdy infp/współzależny/enne 4 tak ma - no ja tak mam.

Ta borderka czy ktokolwiek to jest zwyczajnie ukazała mi kolejne lekcje jak to, że muszę sobie oferować więcej ciepła, ochrony, troski a nie być dla innych. nawet kiedy ewidentnie mnie krzywdzą - powinnieniem również stawiać granice i kończyć szkodliwe relacje lub jednostronne. Dużo by pisać ale jeśli wróci, to ja już nie jestem tym samym człowiekiem, nie ma do czego wracać w gruncie rzeczy - stare "ja", jej nie chciało tym bardziej "nowe". Co mnie w gruncie cieszy bo z całym szacunkiem dla tej strapionej duszy ale ona wymaga pomocy a nie kolejnego plastra, którym bym się stał. Wiem, że też potrafiłem być takim jak ona, choć na bank nie aż takim ekstremum (mam taką nadzieję)

 

Pomoc dla innych "wyłączyłem" - nigdy w sumie nie pomogłem. Wczoraj do mnie siostra przyszła oraz rozmawiałem z kolegą przed wczoraj i od razu powiedziałem co wiedziałem i zasugerowałem terapuetę. Bo ja nim nie jestem. I jak ktoś ma jakieś depresje, ciężkie przeżycia, to od razu staram się nakierować do specjalisty czy psychologa. Cieszy mnie to bo ewidentnie ta moja patologia we formie naprawiania drugiego się zmniejszyła czy w sumie nie istnieje i teraz bardziej skupiam się na sobie, co w moim przypadku jest świetnym objawem zdrowienia i leczeniem współzależenia. Muszę stać się bardziej egoistom (z mojego punktu widzenia) nie bez powody takie jednostki, się pojawiały w moim życiu, które mi pokazywały że mam również myśleć o sobie a nie tylko o innych i jak kolega z posta wczesniej - zatroszczyć się również o samego siebie. 

 

Pozdro i trzymajcie się.

A tu mój problem:

 

Osoby współuzależnione są często opiekunami, co jest wspaniałą cechą - z wyjątkiem tego, że mamy tendencję do robienia tego na własny koszt i często wtedy, gdy pomoc nie jest chciana ani potrzebna. Rezultatem jest współzależny wzorzec ratowania, urazy i żalu. Naucz się przełamywać ten wzorzec i przestań ratować i "umożliwiać".

Współuzależnione ratowanie
Ratowanie jest niezdrową wersją pomagania. Przypomina umożliwianie i próbuje zmienić lub naprawić innych ludzi.

Ratowanie obejmuje

Robienie dla innych rzeczy, które są w stanie zrobić sami.
ułatwianie innym kontynuowania ich niezdrowych zachowań
Pomaganie innym w unikaniu konsekwencji ich działań
Wykonywanie większej części pracy niż własna
branie odpowiedzialności za innych ludzi, próbując rozwiązać ich problemy
Pomaganie z obowiązku, a nie dlatego, że się tego chce (uszczęśliwianie innych).
Oczywiście nie każde pomaganie jest złe lub niezdrowe. Aby odróżnić ratowanie od prawdziwego pomagania, warto zastanowić się nad swoją motywacją do pomagania i oczekiwaniami co do rezultatu.

Prawdziwa pomoc jest udzielana z otwartym sercem, bez żadnych zobowiązań i oczekiwań. Robimy to, ponieważ chcemy pomóc, a nie dlatego, że czujemy, że musimy lub czujemy się winni, jeśli tego nie zrobimy.

Prawdziwa pomoc nie jest wspieraniem czy próbą pomagania ludziom w unikaniu konsekwencji. Nie sprzyja też uzależnieniu poprzez robienie dla innych rzeczy, które mogą zrobić sami.

 

Opieka i ratowanie sprawiają, że czujemy się przydatni, potrzebni i wartościowi.
Staliśmy się opiekunami w młodym wieku z konieczności, ponieważ naszym rodzicom brakowało umiejętności opiekuńczych.
Czujemy się odpowiedzialni za innych ludzi - ich uczucia, wybory, bezpieczeństwo, szczęście itd.
Ratowanie pomaga nam poczuć kontrolę i tymczasowo uspokaja nasze lęki i niepokoje.
Uważamy, że naszym obowiązkiem lub zadaniem jest dbanie o wszystkich i wszystko.
Boimy się mówić "nie" i wyznaczać granice (kolejna forma dogadzania innym).
Wierzymy, że inni będą cierpieć, jeśli ich nie uratujemy.
Uważamy, że wiemy lepiej od innych i znamy odpowiedzi na ich problemy.
Mylimy ratowanie z prawdziwym pomaganiem.

Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Póki co sytuacja się uspokoiła. Faktycznie więcej do mnie nie napisała a jej facebook zdaje się być "ok". 

 

Aha i żeby nie było, że jestem chamskim. Wcześniej w pracy jej już komunikowałem, że nic z tego nie będzie i, że przez mój problem ze współzależnością z nikim nie nadaję się do relacji. 

Życzę jej jak najlepiej ale moim zdaniem powinna konkretnie zabukować wizyty u specjalisty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.