Skocz do zawartości

Kolega w objęciach Matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panów,

Chciałbym podzielić się z Wami sytuacją, którą zaobserwowałem. Chodzi o dobrego przyjaciela, który niestety popadł po same uszy w błoto - matrixa. Zacznijmy od początku, wspomnianego kumpla poznałem w okresie gimnazjum - jest starszy ode mnie. W szkole najlepsza średnia, ogromna wiedza nie tylko szkolna, wchłaniał mnóstwo książek, występował w teatrze, był w różnych samorządach. Normalnie idealne dziecko swoich rodziców. Później poszedł do najlepszego liceum w mieście - znowu bardzo dobre oceny, zwycięstwa w olimpiadach itp. Miał własny zespół rockowy (w tym akurat był raczej średni :)  ). Nie był typem człowieka, który godzinami siedzi przy nauce, po prostu miał do tego talent. Z dziewczynami to różnie u niego bywało, miał kilka, ale nie były to wielkie ,,miłości". Był też strasznym luzakiem, często bywał na różnych imprezach, miał masę znajomych.

 

No i poszedł na studia. Nasz kontakt się zmniejszył, ale co jakiś czas pisaliśmy do siebie, a jak wracał do domu to wiadomo - piwko w naszym starym gronie. Historia nabiera kolorów, kiedy kolega w marcu rozpoczął związek ze swoją obecną samicą. Spotkałem go wtedy i zaczął opowiadać mi jaki to jest szczęśliwy, a ja byłem zadowolony, że odnalazł swoją miłość - byłem wtedy białym rycerzem, lecz moja zbroja zaczęła już powoli rdzewieć. Od tamtej pory zero kontaktu. Kiedy skończył rok akademicki i zjechał do domu wraz z resztą naszej paczki mieliśmy zamiar spotkać się w końcu razem. Napisałem nawet do niego na fejsie w tej sprawie - nie odpisał do tej pory. Myślę sobie no cóż jest chłopaczyna zakochany, ale kiedyś z tego wyjdzie. Okazało się, że jego dziewczyna również mieszka w naszym mieście i razem zjechali tu na wakacje - każdą chwilę spędzają razem. 

 

Do napisania tego posta skłoniło mnie wczorajsze zdarzenie. idę sobie z kumplem, gdy nagle widzimy bohatera tego tekstu wraz z jego lubą. On siedzi na ławce - cały w skowronkach i nie widzi świata poza nią. Ona siedzi mu na kolanach. Szczerze, ona to mocne 5/10, (rok starsza od niego) ale on zachowywał się jakby złapał Pana Boga za nogi. Podeszliśmy się przywitać, on tylko skinął nam głową, a jego wybranka chwyciła go za rękę i szybko się ewakuowali. Oni poszli, a my z kumplem, który ma więcej informacji na ten temat rozpoczęliśmy rozmowę. Okazało się, że ona zabroniła mu wszystkiego - udziału we wszystkich organizacjach, gry w zespole, wyjść z kumplami, rozrywek. Najbardziej naciskała na zerwanie kontaktu z nami  - bo nie mamy aktualnie dziewczyn, więc na pewno jesteśmy pojebani. Na imprezy chodzi tylko z nią, a dodatkowo ona naciska na wspólne mieszkanie i zaręczyny.

 

Chłop dopiero co wszedł w dorosłe życie, a już stracił pasję i wszystkich kumpli, wiadomo za parę miesięcy lub lat obudzi się z ręką w nocniku. Żal mi go strasznie i współczuję mu z całego serca, bo to najinteligentniejszy chłopak z mojego pokolenia, którego znam. Zmarnuje się na bank, a nawet jeżeli się jakoś z tego wyjdzie to w idiotyczny sposób stracił swój cenny czas na bycie z laską, która nawet nie jest ładna.

 

Wiem, że to typowy schemat, Powiedziałbym więcej to szablon kobiecej manipulacji. Wątpię, żeby ten temat rzucił jakieś nowości na forum, ale to kolejna historia, która potwierdza naszą wiedzę na temat kobiet. Może przez ten krótki tekst, ktoś inaczej spojrzy na życie, wiadomo wartościowej wiedzy nigdy na mało.

 

Podsumuję to trywialnym tekstem ostatnio znalezionym w odmętach internetu.

 

 

Idzie sobie zając po torach, aż tu nagle przejechał pociąg i obciął mu dupę.
dupa potoczyła się kilkanaście metrów dalej, na inne tory.
Zajączek za nią pobiegł, schyla się i już ma ja podnieść gdy... przejechał drugi pociąg i obciął mu głowę.
Jaki z tego morał?
Nigdy nie trać głowy dla głupiej dupy.

 

 

 

Edytowane przez Zerwito
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co zrobisz? Nic nie zrobisz.

Emocje są dużo silniejsze niż logika.

 

Kolega jeżeli ma się odbiałorycerzyć to widocznie potrzebuje ostrego przeszorowania ryjem po ziemi.

Jak jest kumaty i mało odporny na wiedzę to szybko wyciągnie nauki - jak jest odporniejszy, to trochę wolniej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki schemat powtarza się najczęściej u chłopaków, którzy mieli jakieś trudności z dziewczynami lub nie mieli ich wcale. Spragnieni tej mitycznej miłości, kiedy w końcu po tylu latach niepowodzeń ją odnajdują, są w stanie zrobić wszystko, byle tylko nie przerwać tej idylli. Znam to z własnego doświadczenia. Jeszcze ze 2 lata temu, kiedy byłem białym rycerzem z 0 na koncie myślałem sobie, że jak już znajdę swoją pierwszą dziewczynę, to ile to ja jej nie dam, co to ja dla niej nie zrobię, będę dla niej najlepszy na świecie. Twojego kolegi nie potępiam, bo sam 2 lata temu zachowałbym się identycznie. Jednak ja miałem to szczęście, że przed znalezieniem swojej pierwszej miłości trafiłem na to forum. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak sam się chłop nie otrząśnie, to nic mu nie pomoże...

Cipą zarosły mu oczy, pozostaje czekać, jak zakochany jest w niej po uszy to żaden argument na chwile obecną do niego nie trafi.

Edytowane przez eX.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaję sobie sprawę z tego, że sam musi odnaleźć ścieżkę. Żeby odszukać arkadię musi przejść ciężką drogę, na której czekają go różne przeszkody: ślub, kredyty, dzieci, fochy, manipuluję, zdrady, szlabany ehhhhhhh nie zazdroszczę. No, ale nic, każdy musi się martwić o siebie. Tylko jestem ciekawy jak to pierdolenie i kiedy :-o osobiście obstawiam, że przed świętami i z powodu zdrady, najwyżej opiszę wtedy ten wątek.

Edytowane przez Zerwito
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Zerwito napisał:

Zdaję sobie sprawę z tego, że sam musi odnaleźć ścieżkę.

 

Jak będzie miał szczęście albo sporą intuicję powiązaną z ponad przeciętną inteligencją to skojarzy schemat i rozszyfruje system. Wtedy na pewno wcześniej czy później trafi tutaj. Inaczej dalej będzie żył w Matrixie nawet jak haj emocjonalny opadnie. Zresztą jak większość ludzi. Żyją tak jak ich nauczono, jak im wpojono, jak ich wytresowano.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypomniała mi się pewna historyjka...

Lata 90-te, kolega wyjechał do Niemiec na zarobek, pozostawiając żonkę na miejscu.

Drugi koleś, można powiedzieć jego The Best Friend z tej samej ulicy, przyuważył, że żona nieobecnego nie tylko szlaja się co weekend po dyskotekach...

....ale wręcz złapał ją in flagranti, jak się lizała w toalecie z jakimś typem!

Wrócił mąż z zagranicy, więc tamten Best Friend przy flaszce oczywiście wszystko mu opowiedział, jak to prowadzi się jego żona...

 

Co zrobił nasz rogacz ?

PRZYPIERDOLIŁ tamtemu w zęby!

Przyjacielowi, za ujawnienie prawdy !

Bo on nie chce sluchać takich rzeczy o swojej żonie, on jej ufa, i niech się NIKT nie wpierdala w jego życie...

Taka sytuacja...

 

Teraz już ze sobą gadają ,ale na kilka lat kontakt był zerwany.

 

Jaki morał - rycerzyka NIKT i NIC nie przekona, jaka jest prawda o jego wybrance...!

 

 

Edytowane przez RedBull1973
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, RedBull1973 napisał:

Co zrobił nasz rogacz ?

PRZYPIERDOLIŁ tamtemu w zęby!

Przyjacielowi, za ujawnienie prawdy !

 

Identycznie by się stało jakby przyjaciel sam szturchnął jego małżowinę :>

Jaki z tego morał?

 

Jeleń sam chce być jeleniem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam coś teraz z mojego osobistego doświadczenia, co jest kolejnym dowodem na to, że rycerzowi (i to zakochanemu) się NIE PRZETŁUMACZY LOGICZNIE NICZEGO.

 

Zakochałem się kiedyś w jednej niewieście, oczywiście wszystko szlag trafił, co jednak nie docierało do mnie, haj hormonalny był tak silny, że nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Włóczyłem się jak cień, nie mogłem sobie znaleźć miejsca i czułem się jak ostatni śmieć. Do dziś pamiętam te uczucia, czułem się tak podle, że trudno to opisać. 

 

Gdy żaliłem się któremuś kumplowi i on zgodnie z prawdą mówił mi, żebym dał sobie z tą panną spokój, bo z tego nic już nigdy nie będzie, czułem się, jakby mi ktoś napluł w mordę. 

Gdy ktoś mówił, żebym się nie ,,zamykał'' w jednej lasce, tylko kombinował z różnymi, ruchał co popadnie, ,,imprezował'' - czułem się upokorzony. 

 

To wszystko naruszało moje wyobrażenie o kobietach, związkach + mocny haj hormonalny (bardzo mocny, chyba ten raz był najmocniejszy, zresztą to był ostatni) - wkurwiałem się na tych kumpli. Chciałem, żeby się ode mnie odpierdolili, ,,bo oni życia nie znają, to prawdziwa miłość'', a jakimś dziwnym trafem sami często poruszali ten temat niepytani. 

 

Przepuściłem kilka okazji na ruchańsko, bo w głowie miałem tylko tamtą dziewczynę.

 

NIC do mnie nie docierało, NIC nie było w stanie na mnie wpłynąć. Żaden logiczny argument, żaden dowód na to, że panna jest popieprzona (a dostawałem takich sporo).

 

Po jakimś czasie gdy ,,zakochanie'' się ulotniło, pewnego dnia jakby coś opuściło mój umysł i przestało go blokować - pomyślałem sobie ,,o ja pierdolę, co ja z sobą robiłem...'' - niedługo później trafiłem na forum. ;) 

 

zakochany = zakuty

 

Żadnych rozmów, żadnych prób przekonywania. Albo sam dostanie w dupsko i wyciągnie wnioski jeśli ma ku temu aspiracje (jak ja - zawsze mi coś w tych związkach i relacjach nie pasowało, ale haj hormonalny był silniejszy od tego cichego głosiku rozsądku), albo dalej będzie klepał te same błędy... No ale tych drugich już nie ma sensu ratować na siłę, bo to się niczym dobrym nie kończy. I selekcja naturalna też musi mieć swoje pole do popisu. 

 

Edytowane przez Eredin
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RedBull1973 napisał:

(...)

Co zrobił nasz rogacz ?

PRZYPIERDOLIŁ tamtemu w zęby!

Przyjacielowi, za ujawnienie prawdy !

Bo on nie chce sluchać takich rzeczy o swojej żonie, on jej ufa, i niech się NIKT nie wpierdala w jego życie...

(...)

 

Analogicznie jest z fanatycznymi PiSlamistami. Ludzie generalnie rzecz biorąc są dość odporni na logikę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam nie wiem, ale nigdy jakoś nie starałem się o dziewczyny. Zawsze miałem to gdzieś. Gdy jeszcze nie wiedziałem, co jest grane, to jakoś odruchowo olewałem te ich głupie testy, np:

- "domyśl się" - Nawet gdy wiedziałem, o co im chodzi, to zawsze udawałem, że nie mam pojęcia. Albo powiesz o co chodzi, albo mam to w gdzieś.
- "powinniśmy się rozstać" - No ok. jak chcesz, to nie ma sprawy.

- 'bo ktoś tam, to coś tam, a Ty nie..." - Zawsze miałem to gdzieś. Jeśli tamten jest tak wspaniały, to spieprzaj do niego.

Później jednak popełniłem największy błąd w swoim życiu i związałem się "nierozerwalnym więzem małżeńskim" z bardzo nieodpowiednią osobą.

Teraz, po dołączeniu do tego forum i dosłuchaniu wielu audycji bossa, mam to wszystko po prostu gdzieś. Nawet nie chce mi się gadać z laskami ;) Jest parę osób, z którymi rozmawiam, ale z reguły nabijam się z nich i odrzucam jakiekolwiek poważniejsze relacje. Nawet na imprezach nie chce mi się tańczyć z nimi, poznawać itp. Może za jakiś czas mi przejdzie, gdy zacznę je traktować jak mięso, ale jeszcze się z tego nie wyleczyłem.


Białego rycerza nikt nie uzdrowi. Nie wiem... może rodzice albo najbliższa rodzina. Kumple nie dadzą rady. Oni są odporni na wszystkie argumenty.
 

Ja też mam historyjkę z dzisiaj. Spotkałem kumpla z podstawówki. Pogadaliśmy trochę, co tam, jak tam. On też jest po rozwodzie, oczywiście "mamusia" wszystko naprawiła. Twierdzi, że po rozwodzie miał kilka lasek i teraz jest z kolejną. Obraził się, gdy mu powiedziałem, że wszystkie są takie same. Stwierdził, że go zdołowałem :D "Ta jest inna, bo czekała na mnie pół roku". Tia... inna... a w tym czasie puszczała się z kim popadnie.
Nie ma sensu uświadamiać. Jeśli woli uczyć się na własnych błędach niż cudzych - jego wybór. Czasami szkoda patrzeć na to, jak kumpel marnuje sobie życie, ale próbując coś z tym zrobić można stracić kumpla i nic nie zyskać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 10.09.2016 o 21:48, RedBull1973 napisał:

Bo on nie chce sluchać takich rzeczy o swojej żonie, on jej ufa, i niech się NIKT nie wpierdala w jego życie..

 

Na głowie kwietny ma wianek, w ręku zielony badylek...

A przed nią bieży baranek, a nad nią lata motylek...

 

Dnia 10.09.2016 o 23:01, ZdzisławBeton napisał:

Analogicznie jest z fanatycznymi PiSlamistami.

 

Fakt.

Kiedyś w czasie ciszy wyborczej jeden zalkoholizowany wyznawca Jarosława Kaczafiego tłumaczył mi, że nie mam przyszłości w tym kraju bez Pis.

Nic nie dawały tłumaczenia, że i tak nie mam. Jak się wkradnie jakiś dogmat w światopogląd to już klapki na oczach i zawężone myślenie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobi dokładnie też tak mam ,rzygam na widok lasek, nie chce mi się gadać z nimi.

ALe najlepsze jest to iż im bardziej polewam  z jakiejś dupy tym częściej się dosiadują inne do np. stolika.

W sobotę to przerabiałem.

Z kumplami mieliśmy ubaw w chuj...

Oczywiście jedna mężatka z 2 kumpelami stara śpiewka , że mąż to tamto itp.

Zatańczyłem z nią kilka razy i w drugim tańcu by mi jajka wyszorowała tak się zaczęła wtulać , muskać itp.. bo ona taka spragniona męskiego przytulenia.

Wiadomo , ja facet więc mi odpalił co nieco na te wiercenia ale mina bezcenna jak  lejąc z kumplem " sprzedałem mu ją " za szklaneczkę danielsa .Mina bezcenna pani i koleżanek .

Ale sucz nie odpuszczała i wypytki kiedy tu się zjawiamy czy sami itd..

Ech te baby..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w sobotę nie podrywałem żadnej ani z żadną nie tańczyłem. Po prostu mi się nie chciało.
Widać było, że niektóre uśmiechały się, przyglądały i bardzo często próbowały kusić dupą. Zapewne jakieś mężatki albo rozwódki z dziećmi.

Kumpel bawił się z kim popadało i później opowiadał o tych rozwódkach. Niejedna miała trójkę dzieci.

Może jeszcze kiedyś tam zajrzę, ale z innym nastawieniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedawno byłem na imprezie z dziewczyną i spotkałem kumpla z żona ktorego znam od dziecka praktycznie . Nie dosc ze sie wysmiewal ze trenuje siłowo - według niego po co mi te miesnie ^^ ? Rozumiecie to pytanie bo ja nie hehe .

 

To jeszcze zaczal gadac ze w sumie to nic nie osiagnalem w zyciu bo niemam zony i dziecka i nietyram tak jak on po 12h i ze on byl ostatnio na wakacjach a ja gdzie bylem? . Oczywiscie nie wdawalem sie w dyskusje , tylko pomyslalem ze ja mam przeciez wakacje non stop a ten jeleń mysli ze to ja jestem frajerem . 

 

No i oczywiscie zonka go skrobała z kasy to na drinka a to na piwko ehh i cala impreze był wrecz wrogo nastawiony do mnie i poprostu jaja sobie robil ze mnie tylko z tego powodu ze on CIEŻKO robi na rodzine a ja NIC nie robie .

 

Wiecie to było coś ala takie tatusiowanie ... pomyslalem sobie ohh chlopie zonka ci sie bawi na parkiecie maca facetow pewnie niejeden ja wylizał a ten mysli ze osiagnal w zyciu wszystko . Cyckami pomachala(8/10 według mnie a jestem fest wybredny) kase wziela i do baru i tak wkoło macieju ...

 

Głowa mnie boała potem od tego rycerzykowania , zasnąłem ledwo wszedłem do domu . Poprostu dramat ja sie nie dziwie ze w tym glupim kraju jest jak jest . Tu nawet Stonoga nie pomoze.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko bardzo mi przypomina teksty mojej mamuśki ukochanej sprzed kilku lat.

Obaj z bratem już pracowaliśmy.
On - wydawał zarobione pieniądze na różne, niekoniecznie potrzebne rzeczy: komputer, netbook, wieża audio itp.
Ja - wolałem oszczędzać na przyszłość.

Oni też twierdzili, że nic nie osiągnąłem, bo nic nie mam. Brat ma chociaż komputer i te wszystkie inne rzeczy.
 

Tak mi się skojarzyła ta historia.
Ludziom wydaje się, że jak wydają na coś kasę i poświęcają temu czas, to znaczy, że osiągnęli sukces, że są coś warci.

Najbardziej bawi mnie kult pracy. Jak ktoś tyra na budowie po 12 godzin, to jest szanowanym pracownikiem, bo ciężko pracuje... a jak ktoś jest inżynierem i siedzi w biurze, to nic nie robi ;)  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, KevinMitnick said:

Niedawno byłem na imprezie z dziewczyną i spotkałem kumpla z żona ktorego znam od dziecka praktycznie . Nie dosc ze sie wysmiewal ze trenuje siłowo - według niego po co mi te miesnie ^^ ? Rozumiecie to pytanie bo ja nie hehe .

 Nie znam cię z charakteru, ale trzabylo kurwie zajebac trzy pociski słowne żeby się obsral szkłem.... Ze jest za prosty żeby zrozumieć Twój styl życia, a jeżeli nasz misek już ma brzuszek to pocisk o jego zdrowiu.... I niech płaci za driny zony... zaplaci dużo więcej życiowo soon!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

 

Najbardziej bawi mnie kult pracy. Jak ktoś tyra na budowie po 12 godzin, to jest szanowanym pracownikiem, bo ciężko pracuje... a jak ktoś jest inżynierem i siedzi w biurze, to nic nie robi ;)  

 

 

To jest chyba jedno z najgłupszych polskich zjawisk. Wg wielu przedstawicieli matrixa (szczególnie tych otyłych lub wychudzonych, z wąsem i w tureckim swetrze) jedynie ten, kto przychodzi z pracy obolały, brudny i zmęczony, jest dobrym pracownikiem i pracuje jak należy.

 

Reszta to złodzieje, siedzą, nic nie robią i ,,kradną'', a potem jeżdżą tymi mercedesami z salonu, a taki Józek mieszający zaprawę jedynie fabią na gaz - tylko nie dostrzegają jednego szczegółu, że ten ,,nierób'' nie wziął ślubu z butelką wódki, ma w sobie takiego pozytywnego ,,pierdolca'', który motywuje go do ciągłego podążania do przodu i nie narzeka, że mu ciężko i ,,nic się nie opłaca''.


Dużo można by napisać o takich ludziach, spotykam ich zdecydowanie za dużo w życiu i już mi się czasem rzygać od tego chce. 

Edytowane przez Eredin
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.