Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, Nefertiti napisał:

Przerobiłam to i przegrałam. A ty jesteś o tyle w dobrej sytuacji, że nie w związku małżeńskim i nie macie dzieci.

Zasada jest taka - jesli w związku cokolwiek nie pasuje, a zarazem nie bardzo widać możliwości zmiany danej kwestii - to ze związku trzeba się ewakuować.

Im szybciej - tym lepiej.

 

Bo po pierwsze - to co dziś przeszkadza będzie się nasilać z kwadratem upływającego czasu.

Po drugie - im dłuższy zwiazek - tym wiecej upierdliwości by go zakończyć.

A po które to będzie ? A po trzecie - im dłużej tkwisz w niepasującym ci układzie - tym więcej potem żalu do samej siebie "ile to ja lat niepotrzebnie straciłam"

 

Pisałem o tym już w innym wątku - związek, jak sama nazwa wskazuje - związuje. To są konkretne problemy, wyrzeczenia oraz niewątpliwy ciężar.

Zawsze, ale to zawsze korzystnie jest przekalkulować czy ponoszenie cieżaru się zwraca z konkretnym zyskiem. Nie mówię tu o zyskach materialnych li tylko.

 

Wszelkie problemy można skutecznie rozwiazać zadając najbardziej oczywiste pytania. Począwszy od "po co mi w życiu druga osoba ?"

I trzeba to rozebrać na atomy. Bardzo często wraca wtedy trzeźwy umysł.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jesteś za słaba żeby uciec!!!!!!!!!!!!!

2. Kręci Cię ten rollercoster emocjonalny. 
3. Jesteś brzydka albo gruba, że nie masz orbiterów i białych rycerzy wokół siebie. Gdyby taki się pojawił już dawno przeskoczyłabyś na inną gałąź.
4. Jesteś za słaba żeby uciec!!!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi Zostań ze swoim obecnym chłopakiem i pokaż mu, że go bardzo kochasz i wspieraj w codziennym życiu. Żadnego uciekania. To twój partner i masz przy nim być. Przecież miłość wszystko wybaczy :D 

A teraz odejdź od klawiatury i idź do łóżka ze swoim partnerem. Uprawiajcie dziki seks. On to z pewnością doceni :D Poza tym gdyby on nie pił to nie miałabyś rollercoastera emocjonalnego, który cię do niego przyciąga.

Edytowane przez MoszeKortuxy
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Nefertiti napisał:

Każdy musi dojrzeć do jakichkolwiek decyzji.

I dlatego zawsze polecam chłodne, pozbawione romatycznego pierdololo analizy.

 

Przykładowa analiza logiczna - po co mi miałzeństwo ?

Ano małzenstwo ma jeden cel - spowodować powołanie na świat dzieci. Innych celów małzeństwo nie ma.

 

Powtarzany niczym zdarta do talerza płyta gramofonowa argument o szklance wody na starość - jest niepoważny. Z na przykład takich powodów:

1. Skąd wiem, że żona nie umrze pierwsza ? Bo jesli umrze - to na starośc dostanę to samo jakbym nigdy jej nie miał.

2. Jesli mi nikt szklanki z wodą nie poda - najwyżej odrobinkę wczesniej umrę.

 

Więc gwarancji nie ma żadnej w zakresie szklanki wody. Natomiast jest inna gwarancja - koszty posiadania żony ponosił będę od chwili ślubu. Bezapelacyjnie. To jest gwarantowane ustawowo, w odróżnieniu od szklanki z wodą.

 

Zatem kolejna kwestia - skoro małzeństwo - to dzieci. Zatem kolejne ciekawe pytanie - po co mi dzieci ?

Otóz w dawnych czasach ludzie płodzili dzieci z zasadniczych trzech powodów:

1. Na wsi była to siła robocza uzyskiwana dośc tanio. Robiło się dzieciaka, inwestowało przez kilka lat, a następnie jako już kilkuletnie dziecko - otrzymywało się pomoc w gospodarstwie. Rokrocznie rosnącą.

2. Była to jedyna emerytura na starość

3. Bogaci nie mieli problemów z p. 1-2, ale płodzili dzieci by ktoś obcy po ich śmierci im majątku nie rozdrapał. No i była też kwestia nazwiska.

 

W obecnych realiach co najwyżej p. 3 ma zastosowanie. Ale bogatych jest mało.

Płodząc dziecko - przez minimum ćwierć wieku mamy je na głowie. Kosztuje to jakieś worki kasy a nawet kiedy dziecko zdobędzie wykształcenie - nie ma gwarancji, że będzie całkiem samodzielne. Przypadkiem nie tak rzadkim jest bycie na utrzymaniu rodziców nawet po 30-tce. A i czesto tak bywa, że rodzice pomagają już pożenionym dzieciom.

W dodatku - dzieciak może zauwazyć, że aż trzech na dziesięciu Polaków zyje w ciągłym stresie, zaś pozostałych siedmiu jest w Londynie. I się spakować po czym wybyć. Na stałe.

 

Natomiast podobnie jak w wypadku małzeństwa - płacić trzeba. I to grubo.

Sam dzieci nie mam, ale sądzę, że miesieczny koszt utrzymania dziecka nie jest mniejszy niż 1000 złotych. 1000 złotych razy 12 miesiecy i razy 25 lat to jest 300 tysiecy złotych.

Całkiem niezły kapitalik emerytalny. Przy dwójce dzieci - zapewne dwa razy tyle. A za to da się gdzieniegdzie kupić dom.

A z racji że pieniądz robi pieniądz - zapewne na starośc (i to wcale nie taką póżną) - zasobów będzie jeszcze więcej.

 

No i można zadac pytanie bardzo brutalne. Mianowicie - skoro wsadzam w dziecko przez życie 300 tysiecy złotych - to czy kiedykolwiek to dziecko zwróci mi zainwestowany szmal ?

 

Ja sobie zdaję sprawę, że to co piszę nie jest politycznie poprawne. Ale niech mi ktoś wykaże gdzie popełniam logiczne błędy - to być może zmienie zdanie :)

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, deomi napisał:

To prawda jestem cholernie słaba psychicznie, zawsze byłam, nawet wtedy zanim go poznałam. 

On też to wie.
Gdyby się zmienił, przestał pić, byłby potulnym misiem już dawno byś spierdoliła a ten Twój mąż przyszedł by tutaj i napisał posta "koledzy ratujcie zostałem rycerzem i Pani odeszła"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łapinski No jednak nie do końca się to sprawdza, skoro właśnie teraz między innymi przez to chce spierd*ić.

@dobryziomek Rozglądać się za inną gałęzią ? :P Wiem że go nie zmienie dopóki on nie bedzie chciał tej zmiany. Mam kilka strategii:

1. Kupić mieszkanie i krążyć na dwa domy.

2. Postawić mu ultimatum, co jest troche nie w moim stylu.

3. Tolerować to jak do tej pory.

3. Naprawdę znaleźć sobie kogoś innego :/ 

4. Zabukować się w 4 ścianach i mieć w d*ie wszystko. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi To jak wróci. Miłe przywitanie, zero narzekania. W domu/mieszkaniu ma być czysto i ładnie pachnieć. Dajesz mu obiad i pytasz jak się czuje. Nie marudzisz tylko słuchasz. Na koniec idziecie do łóżka i uprawiacie seks. Tak powinnaś postąpić, a nie uciekać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, deomi napisał:

Rzecz w tym, że alkoholikowi jedyną prawdziwą przyjemność sprawia picie,

To zrób mu bardzo dobrego lodzika. Jak poczuje większość przyjemność z lodzika niż z alkoholu to może będzie na lepszej drodze do odrzucenia nałogu ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Plan działania? Jak masz chorobę to plan życia masz podporządkowany chorobie. Podczytuję forum parę miechów i moim zdaniem Deomi ma depresję, którą oczywiście można wyleczyć, jak się chce oczywiście, a robi się to tak - tak długo się drąży temat depresji, aż się znajduje kogoś, kto Cię inspiruje do lepszego życia, dzięki czemu przestawia Ci się w głowie i funkcjonujesz tak by było Ci coraz lepiej - i takie życie podoba Ci się oczywiście o wiele bardziej. Zakładanie tematów, pisanie o swoim życiu, myślenie o swoim życiu i życiu innych ludzi nic nie daje. Zastój, przejmowanie się tym jak powaleni są ludzie, zastanawianie się nad sensem życia, niechęć do rywalizacji, planowanie ucieczki, izolacji, bylejakość to ślepa uliczka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MoszeKortuxy Gdyby tak to działało ... :P  to nie pisałabym tego temtu :P 

@Bruxa Ciekawe podejście, i kim mialaby być  ta osoba? partnerem? czy jakimś autorytetem którego nawet osobiście nie znam? 

Pisanie trochę mi pomaga - pozbywam się negatywnych emocji, i jest mi lepiej do czasu aż znowu się nazbierają :P 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, deomi napisał:

Macie racje tylko, że jest jeden problem, ja go KOCHAM. Jesteśmy identyczni pod względem charakterów, nikt nigdy nie był mi tak bliski:( Różni nas jedynie alkohol, on go kocha ja nienawidze.

Ale tak myślę teraz czy by nie zaproponować Mojemu związku LAT. On pije sobie kiedy chce i jak chce. Ale jeśli chciałby przyjść do mnie musiałby być trzeźwy. 

Sorry @deomi, ale to o czym piszesz to może jest przywiązanie, ale na pewno nie miłość. On ma problem i to duży, do Ciebie przychodziłby trzeźwy, abyś Ty była zadowolona, a on potem staczałby sie dalej, ale Ciebie to już nie obchodzi. 

Kochasz go? To dlaczego pozwalasz, żeby się niszczył?

Od początku wątku o Twoim partnerze widać tylko, że chodzi o Ciebie, zrobiłaś coś by mu pomóc? Bo jeśli sie kogoś naprawdę kocha, to na dobre i złe, nieprawdaż?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest co pisze @Eleanor i @Normalny LAT jest dla tych którzy, pewien etap życia mają już za sobą, chociaż sama jestem zdania,że albo się kogoś bierze z całym dobrodziejstwem inwentarza albo wcale. Jak jest cacy to się spotykamy, a jak kłopoty, wady i słabości się pojawią to spier.... 

Zresztą sądzisz, że nie będziesz myśleć co on robi gdy nie przyszedł? Czy pije, czy nic mu nie jest? Czy jest cały, czy ma co jeść itp.. to będzie staczanie się was obu.. Twoje nerwowo jego nałogowo.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

@Bruxa Pisanie trochę mi pomaga - pozbywam się negatywnych emocji, i jest mi lepiej do czasu aż znowu się nazbierają :P 

Ta, tyle co nos wydmuchać zamiast wyleczyć katar. I jeszcze trzeba sluchać odgłosów smarkania. :D

 

12 godzin temu, deomi napisał:

@Bruxa Ciekawe podejście, i kim mialaby być  ta osoba? partnerem?

Dobrze by było, ale ważniejsze by były jakieś efekty, więc obojętne kto.

 

Wg mnie bodźce na niego nie zadziałają jakbyście myśleli. Lodzik dla podświadomości to będzie nagroda za to jaki jest, a kop w dupę skończy się przeprosinami, powrotem i znowu piciem albo on się pogodzi, że Deomi byla głupia i go nie chciała. Może to forum go naprostuje, dawać go tu. :) Nie bójcie się, że ona się odkocha, rollercoaster można wywoływać nie tylko pijaństwem. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.12.2017 o 01:32, deomi napisał:

1. Kupić mieszkanie i krążyć na dwa domy.

Kup se dom w Norwegii i jacht, żebyś przez morze do niego przepływała. Wiesz, tak żeby cię nie mógł nachodzić w nocy w domu i drzeć mordy najebany pod oknem. Dużo łatwiejsza opcja niż zostawić alkoholika. Polecam. 

Niektóre baby to kombinują jak koń pod górę, ja pier...
 

W dniu 30.12.2017 o 01:32, MoszeKortuxy napisał:

@deomi To jak wróci. Miłe przywitanie, zero narzekania. W domu/mieszkaniu ma być czysto i ładnie pachnieć. Dajesz mu obiad i pytasz jak się czuje. Nie marudzisz tylko słuchasz. Na koniec idziecie do łóżka i uprawiacie seks. Tak powinnaś postąpić, a nie uciekać. 

Ty teraz na serio?

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postawiłaś się w pozycji ofiary, masz do tego prawo jednak strategicznie ma to mały sens.

Możesz spojrzeć na siebie jako centrum Twojego świata a wszystko co Cię spotyka dzieje się na Twoje życzenie świadome bądź nie.

Sama stworzyłaś sobie klatkę, z której chcesz uciec, może po to by w końcu zauważyć siebie - widocznie potrzebujesz dużego tła (by mocno bolało).

 

Pokochaj siebie taka jaką jesteś, bez żadnych niedoborów a potem spróbuj robić to co Ci daję szczęście jeśli będziesz szczera wobec siebie i swojego otoczenia to Mężczyzna odejdzie lub zostanie ale dla Ciebie to lub to będzie dobre.

 

Trzymaj się. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.