Skocz do zawartości

oxy

Starszy Użytkownik
  • Postów

    504
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez oxy

  1. Dziękuję za odpowiedź i jednocześnie ubolewam, że nadal nie przeczytałeś wspomnianego artykułu ze zrozumieniem. A to ciekawe, a jak można nazwać, testowanie tylko niezaszczepionych? To już nie "zwykła zabawa statsami" a wręcz fałszowanie danych - ale zapewne uważasz inaczej. Jak można nazwać nietestowanie zaszczepionych po śmierci? Nie zmienia to przypadkiem obrazu sytuacji i nie jest to "zabawa ze statsami"? Na jakiej podstawie wyciągasz tak daleko idące wnioski? Według takiego podejścia i tego rozumowania, to po prawie dwóch latach obecnej zarazy, kraje "rozwijające się" powinny dawno przechodzić katastrofę humanitarną i ich populacja powinna być zdziesiątkowana przez obecny pomór - jak widać tak nie jest. To suuuper... szkoda tylko, że obostrzenia i lockdowny nie bazują na "ilości ciężkich przypadków i śmierci" a na ilości pozytywnych testów PCR. Zapewne też nie widzisz w tym żadnego problemu. Cieszę się, że podobał Ci się artykuł, jednak ubolewam, że przeczytałeś go bez zrozumienia. Zapewne przeoczyłeś ten kawałek: "Both countries have over 75% of their population fully vaccinated and have more COVID-19 cases per 1 million people than countries such as Vietnam and South Africa that have around 10% of their population fully vaccinated." Tak i z tego powodu CDC zaprzestało rejestrować przypadki "breakthrough" w maju 2021 roku... oj przepraszam oficjalnie nazywa się to "zmieniła metodologię" (i zapewne nie uznasz w tym przypadku tej "zmiany metodologii" za "zabawę ze statsami").
  2. @Exar o super, że jesteś. Jak więc z tą "bezlitosną korelacją" o której wspominałeś w świetle publikacji wykazującej, że nie występuje żadna korelacja, którą przytoczyłem (https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8481107/) "Wierny Tomaszu"... ? Niech zgadnę, znowu znikniesz i jak się pojawisz, będziesz udawał, że nie wiesz o co chodzi ... kurcze, dosłownie jak klon "Kolega Kolegi".
  3. Ktoś tych ludzi jednak zatrudnia... Od ponad 10 lat, podczas procesu rekrutacyjnego rola profesjonalizu, wiedzy czy odpowiedzialności z roku na rok maleje. Coraz częściej liczą się inne (pseudo) wartości w stylu "członkowie w zespole mają czuć się dobrze", czy jeszcze bardziej wydumane kwestie związane z parytetami nie wspominając o konformiźmie. I .. będzie tego coraz więcej. Efekty jakie są, już można zauważyć (w wielu przypadkach nic nie działa jak powinno i nikt nie wie dlaczego nie mówiąc o próbie naprawy czegokolwiek). Znam ludzi bardzo profesjonalnych, którzy posiadają/posiadali wielką wiedzę w swoich dość złożonych branżach, ale mają problemy ze znalezieniem pracy, gdyż nie byli w stanie przebić się przez ścianę "bycia fajnym/przebojowym" kandydatem do "młodego i dynamicznego zespołu". Szok, a potem się ludzie dziwią, że pewna korporacja na B... gubi swoją kapsułę i nie jest w stanie jej znaleźć na orbicie... (nie wchodząc w szczegóły). I .. dobrze. Więcej... Więcej tego typu "zatrudniania" na podstawie nie-umiejętności. Więcej !!! Tłumaczenie nic nie daje.. tak więc rozwiązaniem jest jeszcze więcej tego szaleństwa, które doprowadzi do upadku, bez którego nic się nie zmieni. Ludzie/społeczeństwa raczej się nie zmieniają (poza pojedynczymi przypadkami), dopóki nie dobiją do dna, szczególnie, gdy nie ma konsekwencji podejmowania błędnych a wręcz głupich decyzji. Obecny "parasol bezpieczeństwa" rozpostarty pod wszystkimi, tylko nie wartościowymi jednostkami, oraz "wyrównywanie szans" doprowadza właśnie do tego, co mamy - mierność, mizerność, stagnacja.Gdy społeczeństwo przestaje szanować wartościowe jednostki i nie ponosi za to żadnych konsekwencji, niewielu zastanowi się nad kwestią "etyki pracy" czy chociażby zwykłej ludzkiej przyzwoitości.. Tak więc.. więcej tego bałaganu, więcej głupoty, więcej chaosu... gdy społeczeństwo osiągnie totalny poziom groteski i głupoty, może.. może się coś zmieni. Co do kwestii depopulacji, to raczej się nie zgodzę, gdyż doprowadzi ona jedynie do totalnej stagnacji oraz wieszczonego przez komunistów "końca historii". Bogatych degeneratów nie interesuje rozwój, a jedynie ich przepychanki - kto zdobędzie więcej (władzy, kasy, wpływów itd), więc jest to droga donikąd.
  4. Ciekawe... bardzo ciekawe Hmmm... otóż nie. Mam wrażenie, że sam podchodzisz pod definicję "jedwabnika" którą wcześniej sam przywołałeś. Tak więc spójrzmy co ma do powiedzenia statystyka oraz wiedza naukowa w materii owej podobno cyt. "bezlitosnej korelacji" zachorowań oraz zgonów w USA. Rzućmy więc okiem na dość świeżą publikacje, poruszającą kwestie, o której wspominasz czyli ową podobno "bezlitosną korelację": https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC8481107/ Ups... a w zasadzie jej całkowitego braku... Cyt. Findings: At the country-level, there appears to be no discernable relationship between percentage of population fully vaccinated and new COVID-19 cases in the last 7 days (Fig. 1). In fact, the trend line suggests a marginally positive association such that countries with higher percentage of population fully vaccinated have higher COVID-19 cases per 1 million people. Tak więc, kolego @Exar, co pisałeś odnośnie statystyki, wiedzy naukowej i o negowaniu danych..?
  5. Gdzie się uczy lub pracuje, tam się wackiem nie wojuje.
  6. Hmm.. myślałem, że to oczywiste, ale widzę, że nie rozumiesz, więc wytłumaczę: "Bo mogę". Domyślam się że starasz się być "zabawny" no ale .. jakoś w tej kwestii akurat Ci nie wierzę - wiesz, doświadczenie nauczyło mnie, że osoby używające zwrotów w stylu "walić na hajs", nie należą ani do osób słownych, ani prawdomównych, tak więc w tej kwestii akurat nie pokładam wiary w Twoje stwierdzenie i przyjmuję, że zajęło Ci trochę czasu "ogarnięcie" znaczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że jakoś nie jesteś w stanie odpowiedzieć na tak banalne pytanie zadane dwukrotnie. Z mojej strony EOT, bo zrobił się z tego offtop.
  7. Nie, nie mieszkam w kraju, w którym 90% ludzi zarabia mniej niż 4.5k na rękę, ale czasem w nim bywam, coraz rzadziej, gdyż niestety poziom obywateli tego kraju z roku na rok coraz bardziej upada. Etyka to pojęcie obce, kultura to zapomniany relikt przeszłości a o zwykłej, ludzkiej przyzwoitości to nawet nie ma co marzyć. Obecne pokolenie 20-30 latków prezentuje postawę: "jak tu wy... każdego dookoła na kasę" oraz "dlaczego każdy chce mnie walić na hajs" - w nie tak dawnych czasach nazywano taką mentalność mentalnością Kalego, równia pochyła. Tak więc, wiele kolego @krysteq widziałeś w życiu (zapewne więcej ode mnie) i wiesz lepiej co, jak, kto i gdzie, więc co powstrzymuje Cię przed założeniem działalności? Przecież to taaaaakie proste (szczególnie w Polsce - sarkazm, jakbyś nie zrozumiał).
  8. Nie znam korpo w Polsce, które "walą" a tym bardziej "na hajs" - ale muszę przyznać, że mam pewne przeczucia, dlaczego pracodawcy cyt. "walą" Cię "na hajs" i mam wrażenie, że nie bez powodu... Być może, wartość dodana wykonywanej przez Ciebie pracy jest znacznie mniej warta, niż Ci się wydaje. Jeżeli nie posiadasz żadnych kwalifikacji, na które jest zapotrzebowanie na rynku, a Twoją pracę może wykonać każdy, po tygodniowym (bądź krótszym) przeszkoleniu, to wcale się nie dziwię, iż wynagrodzenie za wykonywanie tak prostych czynności jest niskie. Dodatkowo, ważne jest również słownictwo jakie się używa w pracy i często kolokwialne stwierdzenia potrafią zamknąć wiele drzwi .. no ale co ja tam wiem, przecież cyt. "mało w życiu chyba widziałem" Moje doświadczenie życiowe w tej kwestii znacząco odbiega od Twojego. Skoro jest tak źle, i tak te niedobre "korpo" "walą na hajs" (cokolwiek miałoby to oznaczać) - załóż własną działalność, zatrudnij ludzi i zarabiaj. W czym problem?
  9. Prowadziłem biznesy i w Polsce i za granicą... zdarzyło mi się również zatrudniać (tylko w Polsce występujących) cwaniaczków Twojego pokroju. Twoje życie, Twoja sprawa, ale jeżeli chcesz usłyszeć potwierdzenie swojej błędnej racjonalizacji tego, że "to wszystko zgodnie z umową", to idź do lasu i zapytaj echo - ono Ci odpowie to co chcesz usłyszeć.
  10. A potem się wszyscy dziwią, że na świecie każdy każdego robi w ...., nikt nie jest szczery, nikomu nie warto ufać i że polak polakowi polakiem... Zaraz pewnie zostanę zakrzyczany... ale tak się nie robi. Jeżeli z góry zakładasz, że oszukasz swojego pracodawcę, to jest to bardzo kiepski pomysł. Jeżeli fama pójdzie, że jesteś niesłownym człowiekiem (i jeżeli właściciel/firma będzie chciała zrobić Ci "pod górkę") to możesz bardzo wiele stracić (nie wchodząc w kwestie "ezo"). Jeżeli zakładasz, że i tak po skończeniu studiów zmienisz pracę, to rób studia we własnym zakresie.
  11. Pod wrednego (jak to pisze Ramaja Awantura) "ujka" to podchodzi raczej autor wątku. Nierespektowanie swojego współlokatora, nierespektowanie prawa do prywatności oraz prawa do dobrego samopoczucia w bądź co bądź również jego współlokatora domu. Na miejscu współlokatora bym nie przepraszał, tylko następnym razem, gdy pojawiła by się autor wątku wraz ze swoim szonem, chodził bym po domu tylko w obcisłych majtkach (eksponując swojego niemałego potwora) ewentualnie w samych skarpetkach - bo przecież wg autora każdy może chodzić w domu jak chce, więc nie powinno mu przeszkadzać, gdy jego współlokator paradować będzie w samych skarpetkach w obecności jego szonicy... Jeżeli taka sytuacja nie odpowiada autorowi wątku, to oznacza, iż jest zwykłym (jak to napisał Ramaja Awantura) "ujem" i do tego hipokrytą...
  12. Dałeś się złapać "systemowi" - "The Matrix Has you Tomkowski!!!". Na czym obecny "system" żeruje? Przede wszystkim na redefinicji szczęścia, na kreowaniu sztucznych potrzeb oraz na budowaniu iluzorycznego obrazu samego siebie. W obecnych dziwnych czasach, rzeczy czy narzędzia (których celem jeszcze niedawno było wypełnianie swoich funkcji) stały się "symbolem statusu". Nie tak dawno samochód służył do przemieszczania się, telefon do rozmowy, zegarek do określenia czasu. Obecnie te narzędzia nie służą do zaspokojenia pierwotnych potrzeb, ale do pokazania na zewnątrz swojego statusu społecznego - bo mnie stać, więc jestem "wartościowy". Niestety wielu ludzi dało się złapać na ten "haczyk" i nieświadomie bierze udział w tej iluzorycznej karuzeli budowania szczęścia na podstawie posiadanych "symboli statusu". Poprzez wiele zabiegów socjotechnicznych wmówiono populacji, że najważniejsza jest "zewnętrzna ocena ich samych przez ludzi, których nawet nie znają" i wielu to łyka i stosuje często nawet nieświadomie. Przejmują się, że ktoś ma, przejmują się tym, że oni nie mają. Dodatkowo (szczególnie w Polsce), wychowanie, edukacja, środowisko - od małego wspiera ten model. Wielu rodziców nie kocha bezwarunkowo swoich dzieci, nie wie często nawet czym jest bezwarunkowa miłość. Większość ludzi 30+ wychowywana była w dysfunkcyjnych rodzinach i często nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Zadaj sobie jedno pytanie "Dlaczego Cię to tak rusza?". Czy nie dlatego, że uwierzyłeś w narrację, że jesteś wart tyle na ile ocenią Cię inni na podstawie sztucznie wykreowanych iluzji? Grając w tą grę, denerwując się wbrew pozorom "wspierasz ten system", gdyż on karmi się Twoją energią, twoją złością ... Dlaczego przejmujesz się jakąś Karyną? Ani ona Ciebie nie zna, ani nic o Tobie nie wie, ani nic dla Ciebie nie znaczy? Co Ci to daje? Jedynie utratę spokoju, energii i zdrowia. Możesz być pewien, że osoby, które opisujesz (m.in. 5 karynek w aucie) są osobami bardzo nieszczęśliwymi, gdyż, gdyby były szczęśliwe, nie musiały by ostentacyjnie tego w ten sposób prezentować - ich "szczęście" w tym momencie zbudowane było na reakcjach innych i atencji - a co ciekawe, nieważne czy na reakcjach pozytywnych, czy negatywnych. W ten sposób wiele osób stara się zapchać wewnętrzny ból - poprzez prowokowanie innych, poprzez "pokazanie, że się jest lepszym, bo ma się droższy samochód" - zastanów się, czy rzeczywiście tak jest. Co do Twoich znajomych, to po części ich rozumiem - jeżeli jesteś bardzo negatywną osobą, to jeżeli nie potrafią "uziemiać" twojej negatywnej "energii", to jedynym rozwiązaniem jest "odciąć" taką znajomość bo inaczej pociągniesz ich w dół. Jeżeli dobrnąłeś do tego punktu i jeżeli chcesz posłuchać kogoś, kto kiedyś był w podobnej sytuacji, to postaraj się wyciszyć - ale nie stłumić emocji które Tobą targają. Zrób proste ćwiczenie: nie oceniaj emocji, nie tłum ich, ale w momencie ich odczuwania, pozwól sobie je odczuć - zobacz gdzie w ciele one "są", co odczuwasz, w którym miejscu - bez tłumienia, bez osądzania. Zauważ, kiedy wystąpiły, dlaczego, w jakich okolicznościach ... Potem możesz np. spróbować zajrzeć "pod" emocję - zobaczyć co się za nią kryje (często jest tak, że myślisz, że odczuwasz jedną emocję, a tak naprawdę jest to zlepek wielu), co jest "pod spodem" tej emocji. Zastanów się, co by się stało, gdybyś przestał się przejmować (przestał inwestować negatywną "energię") i przestał przywiązywać wagę do wspomnianych przez Ciebie sytuacji? Zastanów się, dlaczego twoje reakcje na wspomniane przez Ciebie sytuacje, są dla Ciebie "ważne", szczególnie, że nie masz możliwości ich zmiany ...
  13. U nas jest tak od lat (może nie w tak ekstremalny sposób, ale wszystko przed nami). W większości krajów (nie tak dawno uważanych za "państwa prawa"), przepisy "prawa" stanowią coraz częściej jedynie "niewiążące sugestie". Inne prawo jest stosowane dla obywateli posiadających np. widoczne cechy mniejszościowe a inne w stosunku do populacji tubylczej - tak zwane "two tire policing". System jest od dawna skorumpowany i "one rule for me, another for thee" - inne zasady dla "elyt" inne dla "motłochu" od dawna obecne i widoczne na każdym prawie kroku (wystarczy spojrzeć na to co się dookoła dzieje otwartymi oczyma). Problem jest jednak szerszy, gdyż cały "system" jest zbudowany przez "dobrych misiów", którzy "wykonują tylko swoje obowiązki" - i nie chodzi tylko o policjantów czy lekarzy, ale również o informatyków, programistów, kierowców. Niewielu się zastanawia nad tym, jak jego działania wpływają na sytuację (a wpływają) globalną, a "programistów" w szczególności nie obchodzi to, że narzędzia przez nich budowane, to kolejne cegiełki do budowania utopii pod tytułem "więzienie bez krat" - cyt. "to nie mój problem, jak tylko piszę moduł, a jak on będzie użyty to nie moja sprawa (pomimo, że trzeba być ślepcem, żeby nie wiedzieć, do czego kawałek softu będzie służył), ja tylko robię swoją robotę i za to mi płacą"...
  14. Wg Zelanda, nie chodzi o to, aby "zabić" w sobie uczucia, radość i stać się nieczułym klocem, ale o nie tworzenie zawirowań w "polu". Problemem nie jest cieszenie się życiem, problemem jest między innymi nadawanie rzeczom/zdarzeniom nadmiernej ważności (tam gdzie jej nie powinno być) bądź idealizowanie rzeczy czy osób - takie podejście powoduje powstawanie nadmiernych potencjałów i wywołuje działanie sił równoważących.
  15. Primark UK. A do czego to zmierza? Obecnie "procedura diagnostyczna" polega na wklepaniu "symptomów" do "komputera" i odczytanie tego co "komputer powiedział" (nie wiem, czy tak jest w Polsce, ale w kilku krajach tak to wygląda). Systemy medyczne bazujące o AI to już żadna nowość, systemy diagnostyki obrazowej oparte o AI też nie są jakimś tam science-fiction, a ostatnio "przypadkiem" NHS w UK przekazał z początkiem września, wszystkie dane diagnostyczne pacjentów prywatnym firmom (w tym podobno Goolagowi) w celu "research and planning" (ciekawe o jaki "planning" chodzi). Można się niby wypisać z owego "współdzelenia danych", jednak mam dziwne wrażenie, że nie ma to żadnego wpływu na to, czy rzeczywiście dane zostaną udostępnione czy też nie. Tak więc, puszczając wodze fantazji, można sobie wyobrazić teoretycznie sytuację, gdy ogniwo pośredniczące (w tym przypadku wprowadzające dane i podpisujące recepty) zostanie po prostu wyeliminowane a z czasem cała diagnostyka zostanie (uwaga - bardzo popularne w obecnym czasie w kręgach dziwnych korpo słowo klucz) "zdigitalizowana".
  16. Z własnego doświadczenia: pozytywne nastawienie nie działa. Wiara w to, że możesz coś osiągnąć odpycha (choć nie zawsze) sukces - dlaczego, patrz na koniec posta. Do momentu, gdy zderzysz się z chłodną rzeczywistością, która wszystko weryfikuje - wtedy, gdy weryfikacja przejdzie negatywnie, będziesz miał tyle samo energii ... ale ze znakiem przeciwnym, a z tego ciężko wyjść.Same oczekiwania nic nie znaczą a wręcz (wg niektórych szkół filozoficznych) tworzą nadmierny potencjał, który wywołuje siły równoważące mające na celu przywrócenie równowagi. Zależy co chcesz osiągnąć. Jeżeli zależy Ci osiągnięciu sztucznych rezultatów, sztucznego szczęścia, aprobaty i podziwu w oczach innych - to przez pewien czas będziesz w stanie utrzymać tą iluzję. Niektórym udaje się to dość długo, ale ... z pomocą. Jeżeli natomiast zależy Ci na autentyzmie, byciem np. najlepszym w branży, byciem człowiekiem honoru, osiągnięciem sukcesu a nie "iluzji sukcesu", to w takim przypadku jest to droga donikąd. Przyciągniesz osoby podziwiające "iluzję", piękne ale jednak kłamstwa oraz wielbiące poklask i zewnętrzny wykreowany sztucznie obraz. Jeżeli chcesz osiągnąć prawdziwy sukces, to "nastawienie" nic nie da, "przyciąganie" nie działa, gdyż prawdziwy sukces wynika z pracy, z tego co reprezentujesz sobą, jakie posiadasz umiejętności, jak jesteś dobry w tym co robisz. Jeżeli skupisz się na pozytywnym myśleniu, to szybko zejdziesz ze ścieżki doskonalenia rzemiosła, przestaniesz całą energię kierować na rzeczywisty rozwój a zamiast tego cała energia pójdzie na twoje "marzenia", utrzymanie "pozytywnego nastawienia" oraz budowanie iluzji - jak to będzie super... W przypadku nadmiernej koncentracji na "pozytywnym nastawieniu" możesz się "zgubić", utracić kontakt pomiędzy tym co naprawdę reprezentujesz a tym, co Ci się wydaje że reprezentujesz. Niektóre szkoły filozoficzne zabraniają wręcz swoim studentom pasjonowania się tym, co chcą robić. Zabraniają pozytywnego (ale i negatywnego) nastawienia, gdyż zaburza to rzeczywisty obraz sytuacji. Skupiają się na postrzeganiu rzeczywistości takiej jaką jest. Często np. w Taoizmie (*Wu Wei) wskazane jest wręcz obniżenie ważności/znaczenia tego, co się robi z jednoczesnym zachowaniem świadomości, pełnej koncentracji podczas wykonywania działania - przynosi to znacznie lepsze efekty niż kombinowanie z "nastawieniem". Pozytywne (jak i negatywne) nastawienie to jedynie tracenie energii na budowanie iluzji. Energii, która mogła być spożytkowana na rzeczywiste działanie. *Wu Wei - jak zwykle i w tym wypadku Wikipedia w tej kwestii mocno odbiega od rzeczywistości.
  17. Tak, działa - co do usunięcia migdałków, to nie wiem, ale jeżeli chodzi o zwiększenie odporności na przeziębienia to zdecydowanie tak. Osobiście preferuję raczej dobrą oliwę (ewentualnie olej kokosowy) niż olej rzepakowy czy słonecznikowy - moim zdaniem efekt lepszy. Jeżeli zaczniesz ssanie oliwy, to przez pierwszy tydzień możesz czuć drapanie w gardle i możesz czuć się ... dziwnie. BTW. ssanie oliwy/oleju pozytywnie wpływa również na zdrowie dziąseł.
  18. Zanim na Twoim miejscu podjął bym decyzję o wyjeździe do Hiszpanii, bardzo bym się zastanowił, czy aby na pewno jest to dobry pomysł (chyba, że jesteś milionerem rentierem i masz kasę na bezstresowe życie). Piszesz, że w PL dostrzegasz "komunizm w miękkim wydaniu"... w takim razie Hiszpanii wg tego kryterium panuje komuna rodem z CCCP. Zanim zdecydujesz się, to posłuchaj z pierwszej ręki, co tam się odjaniepawla :https://www.youtube.com/c/RadioWNETFM/search?query=wo%C5%82czyk a szczególnie tego: Jeżeli chodzi o Portugalię, to obecnie nie wiem, jak tam sytuacja wygląda, ale jeszcze nie tak dawno w UK pracowało sporo kierowców pochodzących z Portugalii. Miałem jednego kolegę, który nadal pewnie pracuje jako kierowca w UK i mieszka na łodzi (fajna sprawa), jednak z tego co mówił, to podobno sytuacja ekonomiczna w Portugalii jest ... kiepska. Owszem, pogoda, owszem jedzenie ... ale pracy brak i poza kilkoma miastami - bieda. Poza tym, musiałbyś znać język Hiszpański oraz mieć jakiś punkt "zaczepienia". Podstawowym pytaniem jest - jakie masz umiejętności, co potrafisz, jakie masz uprawnienia. Jeżeli po prostu ruszyć z PL, to moim zdaniem nadal (a szczególnie obecnie) dobrym kierunkiem jest UK (a szczególnie Anglia, tylko ta pogoda, chociaż ostatnio podobno jest ciepło i pogoda super) - ale musiał byś się dowiedzieć, jakie warunki musiałbyś spełnić.
  19. Kontynuując informacje z "down under" - kończy się tam właśnie zima, zaczyna wiosna i ... temperatura rośnie Tego w TV raczej nie pokarzą (i raczej nie napiszą): https://www.bitchute.com/video/LJkFYPA2fIxH/ "Siłę" reżimu i "strach kangurów" widać szczególnie od 1:55 BTW, Ozzzie są spoko, ale wq... Ozzie to nieobliczalny Ozzie.
  20. Mówisz i masz: https://www.bitchute.com/video/1SPuCspELUex/ Ta sama akcja: https://www.bitchute.com/video/3JmdmANxrfnB/ BTW. dzieje się więcej w tamtym rejonie... https://www.bitchute.com/video/syHnsZL6wB3o/
  21. Niestety, nie jest to żaden wyznacznik a jedynie wersja demo. Nie daj sobie zalepić oczu wdziękami, bądź obecny, zwracaj uwagę na czerwone flagi, które obecnie panna skrzętnie ukrywa. Każda kobieta jest w stanie "udawać" i "opiekować się" oraz "starać" nawet przez kilka lat... z czasem jednak skrzętnie ukrywane czerwone flagi zaczynają powoli pojawiać się coraz częściej na horyzoncie, zaczną wychodzić: roszczeniowość, pyskatość, brak szacunku, k...stwo - pytanie tylko, czy jak zaczniesz je dostrzegać, to ich nie zanegujesz oraz czy w ogóle je dostrzeżesz mając oczy zalepione "wdziękami". Ciesz się z wersji demo, ale miej świadomość statystycznie rzecz biorąc na 99% twoja panna nie jest himalayką, zawsze pozostaje ten 1% szans, że jakimś cudem ... ale na Twoim miejscu raczej bym na to naiwnie nie liczył lecz obserwował jak się rzeczy mają. Kiedyś też myślałem, że trafiłem na 'himalaykę' (też gotowała rosołek jak byłem chory, też przynosiła zakupy za które nawet sama potrafiła w tamtym czasie zapłacić) kilka lat temu dałbym sobie uciąć nie tylko rękę ... i wiesz co ... dzisiaj śpiewał bym sopranem...
  22. oxy

    Skazani na porażkę ?

    Na wstępie: Każda zorganizowana religia służy do kontroli społeczeństwa tak też jest i z mitem o Adamie i Ewie. Nie, to jedynie narracja jednej z "zorganizowanych" religii starającej się poprzez narzucenie poczucia winy, uzyskać monopol nad seksualnością człowieka. W tej samej książce wyczytasz, że Salomon miał 1000 żon i ileśtam nałożnic i jakoś ... "Brodatemu Na Chmórce" nie przeszkadzało a wręcz mu błogosławił. Istnieje wiele starszych od Judaizmu prądów "filozoficznych" (gdyż religiami jako takimi nie są), które głoszą zupełnie inne podejście do seksualności człowieka - bez zawstydzania, bez tabu, bez zakazów - przedstawienie rzeczy takimi jakie są. Zależy o którym drzewie życia mówisz. Jeżeli mówisz o biblijnym (czyli o 11 .......), to nie jest do końca prawda, gdyż .... - temat ten tłumaczyło wielu mistyków i wiele tradycji chrześcijańsko/mistycznych. Jedno nie wyklucza drugiemgo. rozwój, samokontrola, bycie świadomym nie wyklucza "uleganiu kobiecym wdziękom", gdyż nie jest to do końca "uleganie" a świadoma decyzja - często niezbędna do ... (nie, niechodzi o przedłużenie gatunku). Skąd wiesz, że to słowa "Brodatego na Chmurce"? Bo ... bo tak powiedzał gość w śmiesznej czapce? I dlaczego akurat to bóstwo ma wg Ciebie "rację", a nie inne, które wg innych świętych ksiąg twierdzą coś zupełnie innego? Co odnośnie innych tradycji (istniejących do dnia dzisiejszego), które pomimo tego, że niestały się "zorganizowanymi religiami" nadal po dziś dzień istnieją i mają zgoła odmienne zdanie (a co śmieszniejsze dające się zweryfikować i potwierdzić naukowo w przeciwieństwie do nauk dominującego na terenie PL kościoła)? Jest wiele odpowiedzi na to pytanie. Jedną z odpowiedzi jest brak odpowiedzi. Być może jesteśmy deterministycznymi bytami - efektem procesów fizyko-chemicznych... A z filozoficznego punktu, w jaki sposób można określić prawdziwy charakter osoby? Jeżeli gracze znają zasady gry, znają kiedy gra się "skończy" i jaki jest jej cel - to aby wygrać, naciągali by swoje zachowanie tak, aby zgarnąć nagrodę. W przypadku, gdy nikt nie wie jakie są zasady gry (istnieją tysiące pomysłów "po co my tu jesteśmu"), łatwiej jest określić prawdziwy charakter danej osoby, jego cechy, jego wyznawane wartości. Być może chodzi o wyłonienie "najbardziej efektywnych" jednostek pokroju Gila Batesa czy lEona skuM, czy innego "Brazosa", a być może o coś zupełnie innego... A skąd wiesz, że ktokolwiek na cokolwiek patrzy? Dlatego, że pan w długiej sukni i śmiesznej czapce tak powiedział? Zastanów się nad prostym problemem: Czy ciebie jako człowieka interesuje to, że ptaki prokreują? Czy Ty jako zwykły człowiek potępiasz prokreującego zająca i skazujesz go na wieczne potępienie? .... Tak więc, jak myślisz, czy jeżeli istniej byt, który rzeczywiście stworzył kosmos, wszystkie galaktyki, wszystkie multiwersy, ekosystemy, fizykę, chemię, biologię (być może na milionach planet)... przejmuje się, że dmuchałeś jakąś Karynę??? Serio??? Ech kolego, coś chyba bardzo wyrywkowo czytałeś ową księgę ... oj bardzo wyrywkowo (no chyba że w twojej książce jacyś drwale wyrąbali jedno z drzew). W skrócie w Edenie były dwa drzewa: Drzewo Życia ORAZ Drzewo poznania dobra i zła. Rdz. 3:22 "Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki»"
  23. Cóż, Polska jako jeden z "early adopters" bez zastanowienia i bohatersko implementuje utopijną agendę a w tym przypadku pomysł "zamkniętego systemu przetwarzania materiałów". Bez systemu totalitarnego pewnie i cały temat upadnie, z totalnym zamordyzmem już niestety niekoniecznie.
  24. Ojatm ojtam, panna pewnie siedziała z Mr. Green'em i znała "zasady każdej gry i przekrętu". Zawsze pozostaje jednak problem... "when the game will end ..." Może trochę nie na temat ... ale jakoś tak mi się skojarzyło.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.