Skocz do zawartości

deleteduser175

Użytkownik
  • Postów

    131
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser175

  1. W razie okupacji posiadacze legalnej broni będą drudzy na liście okupanta (po byłych i obecnych służbach mundurowych). Słyszałem o doniesieniach z Ukrainy, że ruscy wchodzili do szkoły i po dokumentacji uczniów zdobywali adresy zamieszkania i miejsce pracy rodziców, do których zachodzili w odwiedziny z pytaniami, czemu dzieci nie realizują obowiązku szkolnego - nikt tych dokumentów nie zniszczył, myślisz, że u nas byłoby inaczej? W razie zamieszek, chaosu i bezprawia broni palnej jest tak mało, że każdy z nią będzie świecił jak latarnia. Szczególnie z tym sztucerem. Prędzej czy później będziesz musiał się pojawić w jakimś zbiorowisku ludzi, pewnie zabierzesz broń z sobą dla bezpieczeństwa. Ktoś zauważy i dostaniesz cegłą w głowę gdy będziesz wybierał wodę ze studni. Albo będą Cię śledzić jak będziesz niósł to wiadro do siebie. Prędzej czy później położysz się spać... Dodatkowo przewiduję krytyczny problem z amunicją. W naszym kraju sklepów z bronią praktycznie nie ma, więc dysponowałbyś tylko taką ilością jaką zgromadzisz jeszcze przed bezprawiem. Ile pestek .22 zmagazynujesz zawczasu w mieszkaniu 42m2? Chcąc przechowywać je zgodnie z prawem, wystarczy Ci sejfów S1 na ich zabezpieczenie? Najlepszą obroną będzie przynależność do większej grupy zdecydowanych ludzi, powiązanych emocjonalnie. Broń może pomóc, ale samotnemu wilkowi przetrwania nie zapewni.
  2. To ja przedstawię trochę inny scenariusz - co może być do ugrania w sytuacji, gdy pracownik po prostu wykonuje swoje obowiązki w sposób zwyczajny, by nie powiedzieć przeciętny? Bez wielkich sukcesów, dowiezionych wielomiesięcznych projektów, realizacji na grubo przed terminem, bez wprowadzonych innowacji czy przekraczania oczekiwań. Stanowisko samo w sobie to też głęboki backend o charakterze reaktywnym i wykonawczym dla pomysłów reszty firmy, gdzie o takie "brzęczące zwycięstwa" po prostu nie jest łatwo. A wprowadzone drobne nowinki przede wszystkim ułatwiały pracę na moim stanowisku i ich wpływ na pozostałych nie istnieje. Jak w takich okolicznościach podejść do rozmowy rocznej z przełożonymi i zarządem? Na tę chwilę skłaniam się ku temu, by pogodzić się z porażką, tym, że nie mam argumentu by podwyżkę dostać i tematu nawet nie poruszać. Za to zacząłbym się szykować do zmiany pracy na inną (dużo wcześniej, niż planowałem) - z prawdopodobnie złudnym założeniem, że w nowym miejscu będzie mi się chciało być ponadprzeciętnym pracownikiem i zdołam wyrobić sobie taką renomę. Obecne warunki to nowoczesna firma ~300 os, nie korpo, stanowisko IT ale nie programista.
  3. Wiesz, psychoterapeutą może tytułować się nawet bez studiów - kwestia czy znajdzie klientów (moim zdaniem znalazłaby). W tym kraju jest wolność wykonywania zawodu i zawód psychoterapeuty nie został uregulowany ustawowo (jak np. psycholog, lekarz czy adwokat). Jeśli chce być psychoterapeutą uznawanym przez ich środowisko, to w takim razie musicie jeszcze doliczyć szkołę psychoterapii. "Psychoterapeutą w trakcie szkolenia" legitnie będzie mogła się nazywać już po rozpoczęciu takiej szkoły, a "psychoterapeutą w trakcie certyfikacji" po rozpoczęciu III roku (nie trzeba go kończyć ). Żeby dostać się na te 4-letnie szkółki trzeba mieć wykształcenie wyższe z określonych kierunków, m.in właśnie psychologii. Przykładowa 4-letnia szkoła CBT (dodatkowa, to nie studia magisterskie!) uprawniająca do ubiegania się o certyfikat ich towarzystwa kosztuje ok. 50k: https://cbt.pl/szkola-psychoterapii/4-letni-kurs-psychoterapii-poznawczo-behawioralnej/rekrutacja/ Przykładowa 4-letnia szkoła CBT na SWPS (dodatkowa, to nie studia magisterskie!) kosztuje minimum 55k: https://swps.pl/oferta/warszawa/podyplomowe/psychologia-psychoterapia/szkola-psychoterapii-poznawczo-behawioralnej-uniwersytetu-swps-pod-kierownictwem-dr-agnieszki-popiel-i-dr-ewy-praglowskiej
  4. Głównym kosztem nie są tu raczej studia, ale osobna szkoła psychoterapii. Te są różne, niektóre "lepsze", bardziej renomowane czy w niszowych nurtach, inne tańsze i z mniejszymi wymaganiami na wejście, ale "gorsze" i dające słabsze przygotowanie. Co zabawne, nie trzeba jednak takiej szkoły kończyć by prowadzić praktykę. ❤️ nieuregulowanie zawodu. Dodatkowo rzeczywistość jest taka, że 90-95% pacjentów nie wybiera terapeuty pod kątem wykształcenia psychologicznego/terapeutycznego. @Lupus W mojej ocenie argument o samorealizacji może akurat być autentyczny, tzn. ona dochodzi do wniosku, że ma jakąś potrzebę (patrz poniżej jaką) i stwierdziła, że bycie psychoterapeutką to optymalna metoda do jej realizacji. Spójrz na praktykę zawodu, ale od strony terapeuty - masz tych 4-20/25 klientów tygodniowo, masz 50-55min na wgląd w życie i problemy każdego z nich. To nie jest dużo, czasami się zdarzają powtarzalne elementy, ale co do zasady do każdego podchodzisz z empatią udawaną a nie autentyczną, patrząc na osobę przez pryzmat problemu - trochę jak na królika doświadczalnego. Ponieważ "okienko" jest nieduże, to starasz się zmaksymalizować swoje oddziaływanie i wpływ. Z czasem może to dawać dużą władzę nad klientem. W optymistycznym wariancie żona może uznać za samorealizację "czynienie dobra" i "pomaganie" w takiej właśnie formie. W lekko pesymistycznej chce mieć wgląd w życia prywatne, dramy i problemy innych osób - takie oglądanie kilkunastu telenoweli naraz, gdzie można robić lekkie korekty w scenariuszach kolejnych odcinków. W skrajnie pesymistycznej zachciało jej się mieć niezdrowy wpływ na ludzi we wrażliwym stanie psychicznym, z potencjałem na uzależnienie ich od swojej "pomocy" - co istotne, ten wpływ nie byłby kontrolowany przez nikogo, w tym przez publiczny system opieki zdrowotnej. ❤️ nieuregulowanie zawodu. Oczywiście każda z tych motywacji łączy się ze zwiększoną atencją, uznaniem i prestiżem w otoczeniu. A czym żona zajmuje się teraz? Bo na ile znam środowisko psychoterapeutów, to umiarkowanie popularne jest właśnie przebranżawianie się HRówek na psychoterapię właśnie w okolicach 40.
  5. Doradzałbym, żebyś nie myślał o tym mieszkaniu jako o docelowym/długoterminowym (20 lat+). Powód jest jednocześnie banalny i przyziemny - ponieważ piszesz, że obecnie wydajesz na mieszkanie 1k miesięcznie to zakładam, że nie wybierałeś ani nie urządzałeś jeszcze swojego M. To jest proces na tyle specyficzny, że niezależnie od przyswojonej wiedzy przed, z większości rzeczy zdasz sobie dopiero sprawę po fakcie. Np. : - lokalizacja teoretycznie rewelacyjna w praktyce okaże się przeciętna w zestawieniu z Twoimi potrzebami życiowymi, - zalety w układzie stron świata okażą się wadami, a "wady" nie będą stanowić istotnego problemu , - mniej więcej co druga decyzja którą podejmiesz co do projektu, remontu, wyposażenia, wykończenia, mebli - po pierwszym roku mieszkania dojdziesz do wniosku, że wolałbyś podjąć inną Tak więc bez presji, podejdź do tego jak do eksperymentu i nie maxxuj kredytu. Osobiście uważam, że lepiej mieszkać w średnim mieszkaniu w wygodnej lokalizacji, niż w lepszym ale w fatalnym miejscu - bo będziesz klął, jeśli do załatwienia najprostszej sprawy (bułki z Biedronki, paczka w paczkomacie, aktywność fizyczna, spacer w terenie zielonym innym niż obsrany przez psy trawnik, ......) będziesz zmuszony inicjować proces podróży.
  6. Mogę się tylko dołączyć do tego + cytowanego posta @kenobi. Tzw. "cipa" w rzeczywistości nie ma znaczenia dosłownego, a symboliczne - chodzi o bliskość, uznanie i podziw, wsparcie, docenienie. Dosłowne wkładanie penisa w cipę jest po prostu od długiego czasu najbardziej akceptowalną społecznie formą realizacji tych potrzeb, jeśli nie jedyną w wielu okolicznościach. Naturalnie istnieje kwestia wyższego popędu u mężczyzn, ale przecież najmniej skomplikowaną formą jego zaspokojenia jest własna ręka. Spójrzcie na simpów na twitchu czy instagramie. Piszą atencjuszkom komplementy nie po to żeby zaruchać, ale żeby samemu dostać choć strzęp uwagi od kobiety. Równowartości godziny u divy są wysyłane w donejtach tylko i aż po to, żeby streamerka podziękowała ładnie się uśmiechając, a może nawet zadała jakieś pytanie i udała zainteresowanie odpowiedzią. Jestem przekonany, że 90-95% spermiarzy wypisujących do lasek wiadomości erotyczne, postawionych przed realną i bezpośrednią perspektywą seksu (np. rzeczona laska dzwoni do drzwi ich piwnicy wołając, że chce się z nimi ruchać) spanikowałaby i uciekła. Niech ten wpis, mimo pewnych określeń które zastosowałem, nie będzie odebrany jako pogardliwy - deficyt kobiecej bliskości ("cipy", a nie cipy) jest zjawiskiem rzeczywistym i przykrym, a niestety wystarczająco często wyszydzanym i lekceważonym. Sam go doświadczam i mogę powiedzieć z autopsji, że tej czarnej dziury nie zasypie się "ruchaniem div", zarabianiem kasy, lekcjami tańca czy nauką gry na mandolinie. U mnie jedyny pozytyw to brak tendencji do darmowego karmienia atencjuszek atencją.
  7. Konfederacja powinna się rozpaść - i choć jestem przeciwnikiem tego ugrupowania, to nie piszę tego z nienawiścią. Po prostu te wybory dobitnie udowadniają, że mix tradycjonalistycznych nacjololo z "wolnościowcami" spod znaku parówek przewracanych paluchami Korwina na happeningu jakiś rok temu, ma znikomy potencjał na pozyskiwanie wyborców spoza własnej puli ideologicznej. Bycie w opozycji wiele im jeszcze wybacza, ale jestem przekonany, że Konfederacja nie byłaby w stanie funkcjonować jako partia rządząca. Niech się rozejdą i skoncentrują na własnych grupach docelowych, bo są one różne.
  8. Ciekawsze od % Bosaka są % jego wyborców z pierwszej tury, którzy w drugiej turze zagłosowali na Dudę. Było ich ponad 50%
  9. Próbowałem z tego skorzystać ok. 4-5 lat temu, by w ramach samorozwoju wyjść z piekiełka 110-120% minimalnej w Polsce powiatowej i przeprowadzić się do Krakowa za lepszym zatrudnieniem. Dla dłuższego ubezpieczenia zdrowotnego niż 30 dni ze starej firmy, na jeden miesiąc zarejestrowałem się jako bezrobotny. Wówczas ktoś na stanowisku kierowniczym w urzędzie wymagał ode mnie do tego bonu już podpisanej umowy o pracę nie na okres próbny, przy czym powiedziano mi, że budżet na ten rok już się skończył (był ~listopad) więc i tak musiałbym czekać aż środki na przyszły zostaną otwarte. Przy takich warunkach do bonu nie zakwalifikuje się np. ktoś, kto przeprowadza się by założyć własną działalność w nowym miejscu i tam świadczyć usługi. Ponieważ pracy dopiero szukałem, całą zmianę chciałem zrealizować jak najszybciej, dojazdy nawet przez początkowy okres były wykluczone, a ogólne traktowanie przez urząd pracy było jak wobec intruza czy wyłudzacza, to uniosłem się dumą i dałem sobie spokój. Nie pamiętam ile wtedy wynosił ten dodatek, ale zarabiałem na pewno mniej niż 2.5k brutto i każda kasa byłaby ułatwieniem. Finalnie poradziłem sobie bez tego, ale było to cholernym obciążeniem psychicznym i momentami wpadałem w czarny dół, bo funkcjonalnie i mentalnie nadal byłem przegrywem z piwnicy.
  10. Ja edukowałem się głównie na zagranicznych redditach, tam dla brody rekomendowali stosowanie co 12h i trzymanie na skórze przez 3-4h minimum, a najlepiej bez zmywania aż do prysznica przed kolejną aplikacją. To też trochę kolidowało mi z treningami, bo trzeba było unikać pocenia się. Owszem, środek cuchnął jak fabryka chemikaliów (słabo toleruję zapachy obce, np. lubię apetycznie pachnące jedzenie, ale zapachu w kuchni po gotowaniu już nie, perfum nie lubię nigdy bo zawsze są "obce"), ale w tym wypadku miałem na myśli samo odczucie na skórze - czymś pokryta, jakby lekko napięta. Ale to może kwestia tego, że rejon wąsy-policzki-żuchwa jest bardziej mimiczny i ruchomy niż zakola.
  11. @Chcni Z ogólną krytyką sytuacji się zgadzam, ale to był "tylko" "zwykły" przykład ksenofobii. Przyczynowo-skutkowo tęczowości nie ma co tu mieszać, co najwyżej można podać jako ewentualny przykład potencjalnej hipokryzji (jeśli w czyichś aktywnościach wystąpi). Podział my na naszej ziemi vs oni obcy (tu: Holendrzy vs Polacy) jest jednym z najnaturalniejszych dla gatunku ludzkiego. Dalej, jako państwo oraz jako naród mamy niestety bardzo kiepski PR na świecie. Dla Holandii dochodzi jeszcze czynnik imigracji zarobkowej: przykrym acz równie naturalnym dla społeczeństw zjawiskiem jest poczucie wyższości wobec osób wykonujących niskopłatne prace fizyczne i usługowe, a przeważnie takie podejmują polscy imigranci. Można by jeszcze wskazać na średnio niższy status socjoekonomiczny imigrantów i średnio wyższy współczynnik zachowań patologicznych, co dla ogólnej opinii na temat Polaków nie było pomocne. Niezależnie od wszystkiego nie powinno się takich rzeczy tolerować. Sprawę znam pobieżnie bo moje zainteresowanie piłką nożną jest ujemne, ale tu powinno działać z jednej strony polskie MSZ (ambasador Królestwa Niderlandów na dywanik), z drugiej minister do spraw UE (mamy takiego) i polskie przedstawicielstwa w unijnych instytucjach, a z trzeciej sama Legia w UEFA. EDIT: Ksenofobia wobec Polaków była w NL już 15 lat temu:
  12. Jak Ci się sprawdza logistyka stosowania minoxidilu? Bo używałem go przez ok. 3 miesiące na zarost w celu połączenia wąsów i brody i o ile pewne efekty były (dużo tzw. baby hair), to nierówniemierne i niesymetryczne w miejscach stosowania, a koniec końców pokonały mnie praktyczne aspekty stosowania. Zgodnie z instrukcjami trzymałem środek przez min. 6h i o ile wysychał dosyć szybko, to czuć było substancję na skórze i przy odpowiednim świetle/kącie nawet widać. Niezależnie od formy aplikacji część trafiała w gęsty zarost, mocno przesuszając pod nim skórę. Ogólnie używanie tego było dla mnie na tyle problematyczne, że porankami robiłem to tylko w dni kiedy nie planowałem wychodzić minimum do południa. Nie wyobrażam sobie po użyciu minoxidilu na zakola na przykład ułożenie starannej fryzury z zastosowaniem jakiegoś produktu, a następnie wyjście na cały dzień do pracy.
  13. @Iceman84PL Ja osobiście do powyższego wykresu mam za dużo zastrzeżeń. Nie pomijając problemów: - szczegółowych (np. 15-letnia dziewczyna ma identyczne SMV jak 33-letni mężczyzna, a 48-letni mężczyzna jak 30-letni mężczyzna lub 30-letnia kobieta) - koncepcyjnych (np. nieuwzględnianie perspektywy "patrzącego" - 20-latek i 50-latek może się zgodzą, że najatrakcyjniejsza dla nich będzie 23-latka, ale co do SMV kobiet 40+ będą się już różnić) - praktycznych (np. położenie na wykresie SMV ma max. częściowe przełożenie na dobierające się pary w realu) To powstał on wg bloga w czerwcu 2012, opiera się więc na obserwacjach społecznych z lat 2000-2012 i wcześniejszych. Ludzie tak szybko nie ewoluują, ale to jest niecałe pokolenie dynamicznego rozwoju świata, tiktoków, tinderów, kryzysów, pandemii, poliamorii, onlyfansów, rosnącego wyzysku i podporządkowania społeczeństwa, itp. W 2023/2024 nie traktowałbym tego wykresu jako czegokolwiek więcej niż źródła ciekawostki, że 23-letnia kobieta jest teoretycznie najatrakcyjniejsza dla mężczyzn.
  14. Mniej więcej rok temu o tej porze miałem identycznie i jeśli szukasz pocieszenia, to z czasem takie nakręcenie słabnie. Zaczynałem w wieku 32/33 nie mając nigdy wcześniej jakiegokolwiek bliskiego kontaktu z kobietą. Na początku masaże nuru, później masaże + oral, później trochę keksu. Na pewnym etapie chodziłem 3-4 razy na tydzień, w trakcie jednej wizyty myśląc już do kogo pójdę następnym razem. Jednak jak każdy bodziec tak i tutaj jego efekt słabnie z czasem. Najmniej drastycznym krokiem u OPa byłoby przeczekanie do momentu przesilenia. U mnie ten moment nastąpił, ale co istotne nigdy nie chodziło o popęd fizyczny i jego zaspokojenie (nic nie spełni tej potrzeby prościej niż fapanie), ale o potrzeby emocjonalne - atrakcyjna kobieta jest blisko mnie i robi ze mną intymne rzeczy. Keks z divami sam w sobie jest/był dla mnie mało satysfakcjonujący. Może kwestia mojego popędu który w realu okazał się przeciętny, może obniża go przewlekły deficyt kaloryczny, może pokłady podświadomego stresu, może świadomość że to wszystko udawane, a może potrzebuję po prostu jeszcze więcej czasu żeby nauczyć się nowej aktywności (to jest fakt - potrzebuję ponadprzeciętnie dużo czasu i wysiłku, żeby opanowywać nowe umiejętności. Od jazdy na rowerze, przez nowe technologie IT, po nowe ćwiczenia na siłce. Zauważyłem to ~2 dekady temu). W każdym razie obecnie na keks już prawie nie chodzę, na nuru 1-2 razy w miesiącu i okazjonalnie na specjalne wizyty do nietypowej usługodawczyni. Tu muszę forum uspokoić, z moim tyłkiem nic się wtedy nie dzieje Oprócz doraźnych efektów, to długofalowo bardzo mocno wzrosła moja pewność siebie i koncepcja intymnego kontaktu z kobietą już mnie nie paraliżuje. Są i negatywy, przede wszystkim dołek który następuje po wizycie - nie moralniak, ale powrót do stanu niezaspokojonej potrzeby + świadomość, że wizyta znaczyła dla mnie bardzo dużo, a dla divy nic. Ot, kolejny klient, może tylko bardziej zadbany i mniej problemowy niż inni. Masz potrzebę i odkryłeś metodę jej spełniania - "ride the wave" dopóki nie nastąpi przesilenie i znudzenie. Pamiętaj tylko o bezpieczeństwie - fizycznym, ale i uczciwości usługi jako takiej. Dlatego nie wydzwaniaj raczej po spółdzielniach, tylko po niezależnych laskach. Nawet jeśli chcą więcej $ to zazwyczaj warto.
  15. Sebusia-zjebusia złapali w Dubaju. Teraz tylko ekstradycja i odpowiadanie z wolnej stopy w kraju
  16. Jeśli państwo nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa swojemu terytorium, a żeby ludzie go bronili to musi aż stosować przymus... czy muszę kończyć to pytanie?
  17. Widziałem jedno nagranie i nie wiem czy nie wypłynęło coś nowszego, ale KIA mogła jeszcze kończyć manewr wyprzedania, ewentualnie pozostać na skrajnym lewym pasie z wygody, bo za 300m było coś wolnego na prawym/środkowym i szykowało się w bezpośredniej perspektywie powtórne wyprzedanie. Bądźmy szczerzy, z kierowców jeżdżących po drogach ekspresowych i autostradach każdy czasem tak robi. Nie jest to może najlepsza praktyka, ale dopóki natężenie ruchu nie jest ponadprzeciętnie intensywne to innym uczestnikom problemu to nie sprawia. No, chyba, że jakiś hipotetyczny Sebuś-zjebuś dzięki lokalnym, plemiennym koneksjom funkcjonujący w przeświadczeniu nietykalności i że "wszystko mu wolno", akurat nie postanowi po nocy pozapierdalać 300km/h.
  18. Spodziewam się, że po wyborach wróci przymusowy pobór: - ale nie na maksymalną możliwą skalę, - nazywany innym słowem, - z dużą ilością niejasności i nierozstrzygniętych sytuacji (dziecko nad którym prawną opiekę ma matka, ale która nie ma dochodu i jedynym źródłem utrzymania tego dziecka są alimenty od ojca - czy taki ojciec podlega poborowi?), - niesprawiedliwy sam w sobie (kredyt hipoteczny nie będzie zamrażany, brak rekompensaty za zawieszenie czy konieczność zamknięcia działalności), - niesprawiedliwy społecznie (tylko wobec mężczyzn, duża ilość podwójnych standardów) - ze szkoleniami w złych warunkach, z brakami sprzętu, nieprzygotowaną kadrą, szkoleniami tylko na podstawowe stanowiska - bo szkoda kasy i slotu treningowego na działonowego w Abramsie, żeby zużywać go na przymusowego poborowego. Na specjalistycznych stanowiskach będą zawodowi, poborowi jako lekka piechota, taki przymusowy WOT. Jestem przeciwny przymusowemu poborowi rozumianemu ogólnie, ponieważ uważam, że narusza on elementarne prawa człowieka. Jestem przeciwny przymusowemu poborowi rozumianemu partykularnie jako prawo obowiązującemu mnie, ale powodów nie będę rozwijał by nie prowokować offtopowej dyskusji.
  19. Czyli jeśli ktoś ma potrzebę bliskości życiowej, romantycznej i seksualnej, której jedynym praktycznym sposobem jest związek z kobietą... To przed podjęciem jakiejkolwiek próby jej realizacji powinien najpierw osiągnąć himalaje samodoskonalenia, najwyższy poziom wewnętrznego zen, transcendentalnie wznieść się ponad wszystko i dopiero gdy zmusi się, żeby jego najważniejsza potrzeba przestała być potrzebą... To tylko wtedy może ją realizować? Na takim etapie to już nie bardzo ma po co. Takie podejście to jest jakiś absurdalny gatekeeping. Spójrz szerzej na społeczeństwo. Mnóstwo osób słabo nadaje się do tworzenia relacji, ale nie przeszkadza im to we wchodzeniu w związki. I nie lekceważ też "samej obecności", bo na przykład brak dotyku skin-2-skin ma realne konsekwencje dla stanu człowieka, w tym łatwo mierzalne jak wyjebany w kosmos kortyzol.
  20. Ogarnij zagadnienia "trash volume" i prawo malejących przychodów, bo szczególnie w treningu B wszystko co po dipach robisz na triceps jest w zasadzie marnowaniem czasu i wysiłku. Proponuję przeznaczyć te 6 serii z dwóch ostatnich ćwiczeń na: 2 na plecy, 2 na środkowy akton, 2 na tylny akton. Ja bym tu wprowadził rozróżnienie na zmęczenie mięśni i przeciążenie układu nerwowego. OP trenuje rok i może ma tu już jakieś pierwsze swoje wnioski, ale każdemu bardzo doradzam świadomą obserwację zdolności ciała i stanu psychiki oraz autorefleksję, bo te dwa rodzaje przeciążenia bardzo łatwo pomylić.
  21. Dopowiem tylko, że tak właśnie działają zaburzenia ze sfery autyzmu w życiu codziennym. To jest wręcz książkowy przykład. Wczoraj @Orkan1990 wartościowo opisał swoje doświadczenia w Świeżakowni i o ile na poziomie literalnym w pełni rozumiem treść tej wypowiedzi, tak w praktyce jest to dla mnie abstrakcja. Czytając to czułem się jakbyśmy mieszkali na innych planetach, tak jego doświadczenia i wymiar oraz techniczna realizacja kontaktów społecznych są odmienne od moich. Tu mogę podpowiedzieć przemyślenie sobie "skryptów". Na przykład ja miałem wystarczająco dużo głupich sytuacji w windzie, gdy wsiada ktoś z psem na spacer i zwierzak podbiega do mnie, właściciel/ka go zabiera, mnie przeprasza itp, a ja stoję drętwo, że aż opracowałem sobie na te okazje formułki. Teraz pytam w formie żartu "czy nie gryzie?", na co pada oczywiście zaprzeczenie, na co lekko eskaluję żart rzucając " ahh rozumiem, czyli pożera w całości" na co reakcja jest już zawsze pozytywna. Wtedy czasem druga osoba pociągnie interakcję, ewentualnie ja mam trochę łatwiej wykrzesać coś spontanicznego (jeśli jestem akurat wyspany, wypoczęty, niezaabsorbowany czymś innym, wstałem z łóżka prawą nogą......), co wystarczy, by dojechać na swoje piętro bez skrępowanej ciszy. Naturalnie stosuję ten "skrypt" tylko wtedy, gdy właściciel psa sprawia wrażenie otwartego/tej na spontaniczną interakcję. Mam też kilka podobnych, predefiniowanych interakcji na podobnie powtarzalne sytuacje. Czy na pewnym wymiarze jest to żałosne? Owszem, ale tak wygląda codzienność autysty, a alternatywną jest drętwe i niekomfortowe milczenie, w sytuacjach jak w opisanych przez OPa wyjście na nadętego buraka. Spektrum łatwo też pomylić z byciem nieśmiałym, bo spontaniczna i zaskakująca interakcja wywołuje efekt "deer in the headlights". Poprawa tego to kwestia kilku lat świadomego samodoskonalenia by w ogóle zauważyć różnicę, by osiągnąć poziom neutralny - nie wiem bo jeszcze nie jestem na tym etapie, by stać się wprawnym - moim osobistym zdaniem dla autysty jest to nieosiągalne. PS. Ironią jest fakt, że ten tekst o pożeraniu nie został wymyślony przez mój antyspontaniczny umysł, a po prostu usłyszałem go kiedyś u innych ludzi i ukradłem...
  22. Tu nie chodzi o coś do stracenia, ale raczej o brak jakichkolwiek podstaw na których można by działać. Tacy ludzie jak OP czy ja przeżyli 30+ lat bez doświadczenia autentycznego zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Nie wiemy jakie to wrażenie, nie mamy praktyki we flirtowaniu czy zdolności do podbicia tego zainteresowania w trakcie wymiany kilku zdań. Całkowicie naturalne jest, że każdą okoliczność która może takim zainteresowaniem być (lub też nie), będziemy po sto razy analizować, starając się rozpracować ją logicznie - czy to jest sygnał z jej strony? Każdą wątpliwość rozstrzygniemy raczej na nie, bo wajcha od 30+ lat tkwi w pozycji "jestem nieatrakcyjny dla kobiet" i racjonalnie zakładamy, że tym razem też tak jest. Jestem zdania, że wystarczyły jeden szczery przypadek zainteresowania ze strony kobiet żeby udowodnić nam, że możemy w ogóle istnieć w sferze romantyczno-seksualnej i wajchę przestawić na "mogę być atrakcyjny dla kobiet". Jedyne dostępne narzędzie w postaci logicznej analizy ma też inne skutki uboczne, np. to "usilne podbijanie" o którym piszesz ja bym logicznie zaklasyfikował jako zachowanie uwłaczające mojej godności, jak zachowanie parobka ulegle błagającego o łaskę jaśnie pani. Po pierwszej, max drugiej po pewnym czasie i w innych okolicznościach odmowie bym dał sobie spokój. Natomiast dla niektórych to zadziałało. W manosferze przewija się hasło "Always assume attraction", które na pewno zaklasyfikowalibyśmy jako nieracjonalne, by nie powiedzieć że jest to okłamywanie samego siebie. Mi mimo wszystko trochę pomaga - co prawda nie w sytuacjach, gdzie kobieta być może jest mną zainteresowana (nie licząc dziwnej sytuacji kilka miesięcy temu takie wrażenie miałem dwa razy w życiu / ostatni raz 3 lata temu/ i w obu przypadkach było to mylne wrażenie), ale raczej w zwykłych interakcjach w miejscach publicznych. Choć kasjerka w żabce czy na poczcie na 99% będzie na mnie patrzeć jakbym był ze szkła, to i tak mam wyprostowane a nie zgarbione barki, możliwie pogodny i zrelaksowany wyraz twarzy, otwartą mowę ciała i swobodny ton głosu. Zmian żadnych to nie przynosi, ale czuję się minimalnie bardziej pewny siebie.
  23. Wyobrażenia, instynkty, pojęcia, wpadki, idealizacja, zakładanie najlepszego scenariusza... Ze wszystkich działań które może podjąć człowiek, niewiele jest poważniejszych i o dalej idących konsekwencjach, jak stworzenie nowego życia. Tymczasem tematy takie jak ten utwierdzają mnie w przekonaniu, że większość ludzi podejmuje tę decyzję w trybie zupełnie nieadekwatnym do jej wagi - by nie powiedzieć, że niemal bezrefleksyjnie. A niekiedy nawet wbrew istotnym przesłankom np. niewystarczającego statusu majątkowego na potomstwo. Jestem childfree, ale co rusz odnoszę wrażenie, że do rodzicielstwa podchodzę z większą rozwagą niż wiele osób posiadających dzieci. PS. Ktoś wcześniej wymieniał korzyści autyzmu - sam jestem tylko lekko na spektrum, ale nawet najgorszemu wrogowi bym tego nie życzył. Serio, nie ma nic romantycznego w autyzmie czy ADHD (bo i takie wpisy widuję...) i netto zawsze będzie to pogorszenie jakości życia.
  24. Choć mnie to nigdy nie będzie dotyczyć, to wyjątkowo zainteresowałem się tą taktyką od strony technicznej i praktycznej. Nawet nie wiedziałem, że tak można, ale wydaje mi się to pod każdym względem lepsze od comiesięcznych przelewów. Czy sądy w orzeczeniu nie blokują takiej możliwości, definiując alimenty jako płatność comiesięczną? Może ktoś robił tak w praktyce i byłby gotowy podzielić się doświadczeniami?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.