Skocz do zawartości

samotny_wilk

Użytkownik
  • Postów

    225
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez samotny_wilk

  1. samotny_wilk

    Auto do 15k zł

    Grande Punto z silnikiem 1.4 8V 77 koni - znakomicie znosi gaz. Dacia Sandero II z silnikiem 1.2 16V 75 koni - niektóre miały fabryczny gaz, te bez fabrycznego gazu ponoć mają jakąś inną głowicę i gaz już nie koniecznie jest dla nich dobry, Fiat Bravo II z silnikiem 1.4 16V (nie pamiętam czy 90 czy 95 koni) albo 1.4 16V Turbo 120 koni - oba silnik świetnie nadają się do gazu. Czy opłaca się gazować to zależy jaki robi się przebieg - 15.000 km i więcej oraz zamierza się samochód trochę dłużej trzymać montaż LPG wydaje się być uzasadniony, w przeciwnym wypadku lepiej śmigać na benzynie. Wpisz sobie w internet kalkulator opłacalności montażu instalacji LPG - powinno się coś znaleźć.
  2. Jakbyś siedział obok mnie w moim biurze i opisywał mnie i moje podejście do pracy. Nic dodać, nic ująć.
  3. Przeczytałem te wypociny do końca. Żałuję bo straciłem kilkanaście minut. Ponieważ już przeczytałem to się wypowiem. Autor tego tekstu znajduje problem na każde rozwiązanie. Potrafi świetnie uargumentować każdy powód dla, którego nic nie może zrobić w celu polepszenia własnego życia. Gdyby chociaż 10% energii, którą włożył w tworzenie takich kocopołów włożył w coś pozytywnego to by przyłożył się do poprawy swojego losu. Z większym narzekactwem się nie spotkałem. To gdzie się znajdujesz w znakomitej większości przypadków zależy od twojego działania lub zaniechania (wyłączam z tego skrajne przypadki losowe jak ciężka choroba czy inna życiowa tragedia, której sam zainteresowany na siebie nie sprowadził). Autorowi pierwotnego tekstu najbardziej by pasowało aby jego życie zostało przez kogoś przygotowane a on tylko tam by sobie wskoczył na gotowe bo mu się należy z samego tylko powodu, że się kiedyś był urodził. Jak dla mnie postawa osobnika skrajnie leniwego i roszczeniowego - typowego wyborcy lewicy. Pasuje tutaj cytat z piosenki Sokoła "Pieniądze nie śmierdzą" - szło to mniej więcej tak: "Zamiast starać się mieć więcej, on żebyś stracił dałby se odrąbać rękę"
  4. Znam to uczucie z własnego doświadczenia. Tyle razy sobie obiecywałem, że przy następnym projekcie nie będę tyle z siebie dawał bo mało kto to doceni, no ale jakoś nie mogę. Uważam, że najdłużej i najzdrowiej pożyją w moim biurze takie ameby umysłowe, co to patrzą tylko kiedy wybije 16:00 i rozmyślają jak tu się wymiksować z roboty. Niech raczej taki @samotny_wilk się stara dopiąć projekt, bo on ameba umysłowa jedzie na długi weekend ze swoją pańcią i co go tam jakiś milionowy projekt obchodzi. Niektórzy to nie widzieli nawet szefa na oczy, gdzie ja bardzo często jestem u szefa na naradach mimo, że nie jestem w kadrze kierowniczej. Przytoczę taką historię (pewnie w niektórych miejscach pracy jest tak samo): Jestem u szefa, spowiadam się z pewnego projektu. Szef zadał pytanie o pewien szczegół - tyle co wiedziałem to powiedziałem, i mówię mu: jeżeli szef chce więcej szczegółów to kolega X wszystko panu opowie. Na co szef, a kto to jest ten X? (gdzie X pracował już u nas od roku). Ci niewidzialni dłużej i spokojniej pożyją.
  5. @ManOfGod moja subiektywna opinia jest taka - zostań na etacie gdzie jesteś i jeżeli masz jeszcze czas i chęci oraz umiejętności zacznij sobie coś tam działać ze swoim biznesem właśnie po godzinach pracy i w weekendy. Wtedy możesz sobie przetestować czy to jest dla Ciebie, jednocześnie będąc na w miarę bezpiecznym etacie ze stabilną pensją. Jeżeli w twoim "hobbystycznym" biznesie Ci nie wyjdzie albo uznasz, że to nie dla ciebie to nie ponosisz dotkliwych strat bo jesteś ciągle na swoim etacie w budżetówce. Z plusów prowadzenia biznesu "po godzinach" jest chyba to, że nie płacisz wszystkich składek bo większość opłaca już twój pracodawca (musisz doczytać "w internetach" jak to jest).
  6. Co do tego, że we wzroku coś jest to prawda. Mój starszy kolega opowiadał kiedyś, że jeszcze będąc w LWP pod koniec komuny miał styczność z Sowietami wracającymi z Afganu. Mówił, że spojrzenie tych Sowietów było straszne albo martwe albo dzikie. Mówił, że najzwyczajniej w świecie się ich bali a widzieli się z nimi tylko chwilę.
  7. Generalnie porno mogłem oglądać raz na tydzień, czasem kilka razy w tygodniu, a czasem raz w miesiącu. Temat nofap znany mi jest od jakichś dwóch lat. W zeszłym roku podejmowałem kilka prób ale kończyły się one wytrzymaniem maksymalnie 3 tygodni bez walenia i oglądania porno, a ciśnienie miałem takie, że oczy chciały mi wypaść. Jak się później okazało, temat nofap był mi znany ale nie do końca stąd moje początkowe niepowodzenia. W tym roku w lipcu albo w sierpniu natrafiłem na blog "nadopaminie" (któryś z Braci nawet o nim wspominał w tym wątku). Poczytałem i dowiedziałem się z niego, że nofap co do zasady nie jest przeciwny samej masturbacji jako takiej tylko ma za zadanie uleczyć nas z chęci oglądania porno. Oczywiście nofap może być przeprowadzany na tzw. monk mode czyli oprócz no-porn, także zero masturbacji czy seksu z partnerką. Dodatkowo zgłębiłem wiedzę jak niewinne (wydawać by się mogło) obejrzenie sobie od czasu do czasu porno wpływa na mózg i działa na niego jak narkotyki na ćpuna - co przekonało mnie do tego, że chcę się uwolnić od tego paskudztwa. Wyposażony w tą wiedzę stwierdziłem, że monk mode u mnie nie przejdzie bo to za dużo jak na moje siły (patrz akapit pierwszy mojego posta) więc postanowiłem zrobić nofap, który będzie czystym no-porn. W związku z moim wyzwaniem zacząłem sobie w kalendarzu zapisywać dni bez porno. Dodatkowo, każdą nocną polucję (była jedna po ok. 2 tygodniach od rozpoczęcia) czy zwalenie, też zacząłem odnotowywać. Na chwilę obecną moje nofap (no-porn, zero instagramów, unikanie zdjęć gwiazd w portalach internetowych, etc.) jest na etapie 112 dnia. Masturbacja średnio raz na tydzień ale bez jakichkolwiek wspomagaczy typu zdjęcia, porno, etc. Jak już trafię gdzieś w internecie przypadkowo na zdjęcie jakieś półnagiej modelki (nie ważne czy to w reklamie czy przy jakimś artykule) to od razu wyłączam tą stronę. Ponad tydzień temu stwierdziłem, że do mojego nofap (będącego no-porn) chcę teraz dodać wydłużenie między jedną a drugą masturbacją do 2 tygodni. Jak się uda to dobrze, nie to nic się nie stanie, a każdy dzień ponad tydzień to i tak dla mnie sukces. Moje dotychczasowe obserwacje: - przez całe te 112 dni nie zaobserwowałem tzw. flatline (jak chciałem to sprzęt stawał), - pierwsze 20 dni to prawie każdą laskę, którą zobaczyłem musiałem odprowadzić wzrokiem (cycki, tyłek), teraz tylko te, które mi się podobają, - tak do pierwszych 50-60 dni częściej zdarzało mi się być rozkojarzonym albo w złym humorze - tak mniej więcej po 2-3 miesiącach bez porno dzień w dzień po przebudzeniu fujara stoi na baczność jak widły w gnoju, - jak się postaram to udaje mi się wydłużyć czas od rozpoczęcia do finiszu z jakichś góra 2 minut (przed nofapem) do ok. 6-7 minut obecnie aczkolwiek nie zawsze się uda, - może to placebo ale czuje się obecnie godniej (tylko tak to umiem określić) w sytuacjach z kobietami, szczególnie ładnymi. Ponieważ obecna sytuacja pandemiczna jest taka, że generalnie nie ma teraz możliwości wychodzenia w moje standardowe miejsca jak różnego rodzaju obiekty sportowe (gdzie sobie ćwiczyłem) czy inne miejsca gdzie mogę przy okazji poznawać nowe kobiety - chcąc nie chcą obserwacje i testy prowadzę w miejscu pracy. Potrafię teraz sobie usiąść przy jakiejkolwiek koleżance w pracy szczególnie ładnej, patrzeć jej w oczy podczas rozmowy, dotknąć ją bez speszenia (oczywiście nie erotycznie np. przechodząc koło niej w wąskim przejściu delikatnie ją przesunąć/przestawić) i o dziwo nie spotyka się to ze zniesmaczeniem czy dziwnymi komentarzami. Obserwuję, że dziewczyny w sumie to lubią moje towarzystwo, śmieją się z moich żartów, nie zlewają mnie, wyświadczają mi drobne przysługi... generalnie nie to co przed kilkoma miesiącami kiedy szedłem coś załatwić do innego działu do jakiejś koleżanki: czyli wzrok w dół albo w bok i coś tam mamrotałem pod nosem, że coś chcę. Teraz idę wyprostowany, patrzę rozmówczyni w oczy, delikatnie się uśmiechami i mówię po woli i wyraźnie. - kiedyś nie umiałem powiedzieć "nie" ładnym koleżankom i chętnie wyświadczałem im przysługi, teraz często grzecznie odmawiam tłumacząc się brakiem czasu (co jest bujdą na resorach) i wiecie co... one się nie obrażają (a nawet jeśli to mam na to wywalone), - na początku nofapu w pierwszym miesiącu musiałem chyba ze 2 albo 3 razy wyskoczyć z łóżka już jak zasypiałem albo nawet jak się przebudziłem i miałem chęć włączenia pornola i szybko wskoczyć pod zimny prysznic (co mnie uratowało), - jak mam mega ciśnienie to po prostu sobie zwalę bo to jest lepsze niż włączanie pornola Najważniejsze, z tego co czytałem odpalenie pornola czy oglądanie wiadomych zdjęć (nawet koleżanek ale na wpół roznegliżowanych np. z insta) kasują twój licznik czy chcesz czy nie bo nie można być na nofapie i jednocześnie oglądać zdjęcia i filmiki o wiadomym podtekście. Na razie tyle. Życzę Braciom, którzy podjęli to wyzwanie wytrwałości i wiary w siebie, sobie z resztą też tego życzę.
  8. Co prawda w tym roku Święta w gronie mniejszym ale jedna ciotka składając życzenia pojechała mniej więcej tak "Życzę ci żebyś się szybko ożenił" sparowałem z uśmiechem: "Ciocia tak mi źle życzy?" na co druga ciotka "Oj na pewno jest na tym świecie druga połówka przeznaczona specjalnie dla ciebie" na co też miałem od razu ripostę: "Tak ciociu masz rację, z tym, że nie muszę szukać - druga 0,5 chłodzi się w zamrażalniku i wieczorem się uraczę".
  9. Od du*y strony. Przepraszam, musiałem ?
  10. W wigilię wysłałem życzenia sms do kilkunastu, może dwudziestu paru osób, w tym do byłych współpracowników, do kumpli ze studiów, do koleżanek i kolegów z pracy, etc. 80% odpowiedziało tego samego dnia 10% odpowiedziało na drugi dzień 10% nie odpowiedziało w ogóle Bardzo mnie wkurza jak ktoś nie odpisuje ale może to i dobrze bo wiem do kogo na przyszłość nie wysyłać żadnych życzeń i w ogóle nie inicjować kontaktu. Jak ja dostaję wiadomość czy to sms czy messenger od kogoś z moich kontaktów to staram się odpowiedzieć od ręki (no chyba, że nie zauważę, że coś przyszło to odpowiem później z wyraźnym zaznaczeniem, że nie zauważyłem nadejścia wiadomości i przepraszam za zwłokę w odpowiedzi). Po prostu zwykłe nieodpisywanie jest w moim odczuciu lekceważeniem, a więc zachowaniem niegrzecznym.
  11. Z tego co czytałem to ten artykuł nie jest taki nowy, chyba z połowy roku (jeżeli się mylę proszę, popraw mnie) więc mogło się zmienić - bo wzrosły limity. Dziękuję za to co oni "płacą" to jakiś śmieszy zasiłek - w pracy jednak zarobię lepiej.
  12. Wiem - nawet w WKU pyskowałem i pani oficer, która jak w grupie czekaliśmy zachwalała wspaniałe możliwości jakie daje nam armia - to po moim komentarzu spaliła buraka i sobie poszła. Komisji też dogadywałem, a najbardziej "lekarzowi", który mnie osłuchiwał nie mając stetoskopu włożonego do uszu. Z opowieści mojego ojca wiem, że wojsko to stracony czas i głupota "gdzie zaczyna się wojsko tam kończy się logika".
  13. Koledzy podrzucam filmik, który mnie zaniepokoił: Z tego co zrozumiałem Państwo Polskie szykuje się na duży wzrost osób powołanych do odbycia ćwiczeń wojskowych, w tym będą wzywać osoby przeniesione do rezerwy bez odbycia zasadniczej służby wojskowej. Nie podoba mi się to ponieważ wiodę spokojne, wygodne życie, w pracy mam ustabilizowaną sytuację - jestem niezłym specjalistą w swojej dziedzinie, szefostwo liczy się z moim zdaniem i docenia moje osiągnięcia. Mam co robić po pracy - hobby i to nie jedno - generalnie jestem zadowolony z życia. Nie widzi mi się bawić w wojsko w wieku ponad 32 lat - nigdy nie przestrzegałem hierarchii i nie jestem jednostką, która się podporządkowuje (zresztą w szkole zawsze mi mówili, że jestem jednostką aspołeczną) i nie mam zamiaru działać pod dyktando jakiegoś pajaca w mundurze. Co innego jak kogoś rajcuje wojski - niech się spełnia. Ciekawe czy nie będą chcieli pod przymusem szczepić mężczyzn, których powołają na takie ćwiczenia a jak nie to do pierdla wojskowego albo kary finansowe. Mam to do siebie, że nie ufam Państwu Polskiemu i zawsze dopatruję się jego najgorszych intencji (co się niestety bardzo często potwierdza). Może to dokuczyć każdemu z nas, teraz trzeba sobie zawczasu obmyślić jakieś legalne rozwiązania, które pomogą uniknąć odbywania takich ćwiczeń.
  14. Co prawda pierwsza część dotyczy chęci lewicy na rozszerzenie definicji gwałtu (kuriozum) ale druga część dotyczy już ustawy, która jest omawiana w tym wątku i niestety obie sprawy się łączą. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/sprawa-definicji-gwaltu-lewica-rozpoczyna-konsultacje-ws-zmian/lb76hbd,79cfc278 Panowie, jest coraz gorzej. Mieszkam sam ale mam coraz większe opory przed tym, żeby pozwolić jakiejkolwiek kobiecie zamieszkać ze mną. Jeśli już się decydować to przede wszystkim jej nie meldować u siebie. Dodatkowo zamontować sejf, którego tak łatwo się nie rozbroi i nie udostępniać jej szyfru do tego sejfu, a w sejfie trzymać wszelkie hasła, kody, dokumenty. Druga opcja, mieszkając z kobietą trzymać swoje dokumenty w domu u rodziców. A co do pierwszej części artykułu: Pan X i Pani Y spotkali się podczas randki, było fajnie, doszło do stosunku, ale Pani Y stwierdziła, że Pan X jej jednak nie leży i może w celu dokuczenia mu oskarży go o gwałt... niech się Pan X tłumaczy, a jak się nie wytłumaczy to pójdzie siedzieć. Któryś z kolegów na forum kiedyś żartował, że przed stosunkiem trzeba będzie dawać kobiecie do podpisania stosowne oświadczenie, że ów stosunek jest dobrowolny... jak przepchną takie dziwne rozwiązanie ustawą, to nie będą już żarty tylko na prawdę trzeba będzie takie oświadczenia zbierać i archiwizować.
  15. Pamiętam jak jakieś 10-12 lat temu moja świętej już pamięci babcia była bardzo smutna, że moja kuzynka (jej wnuczka) rozstała się z chłopakiem, który miał jakiś tam komputerowy biznes. Co mnie uderzyło i wryło mi się w pamięć "Taki zaradny, przy nim to by o chleb się nie musiała nigdy martwić..." (nic o tzw. miłości tylko czysta kalkulacja).
  16. Jak są warunki to czemu nie. Też lubię pogonić konie na autostradzie szczególnie jak nie płacę za paliwo tylko jadę służbowo. Może niektórym ciężko to zrozumieć ale dla jednego może być przyjemnością iść na piwo a dla drugiego pocisnąć na autostradzie. Oczywiście w zabudowanym grzecznie i odpowiedzialnie 50 km/h.
  17. Na polskojęzycznym medium jakim jest onet zerknąłem właśnie na artykuł o tytule: "Wychowała w Polsce czarnoskórą córkę."Zapomnijcie o COVID-19 i HIV-ie. Pandemią jest nienawiść". Zaczyna się grubo i jest tendencyjnie. Polacy rasiści, etc. Oczywiście teraz lewicujące media będą prześcigały się w wyszukiwaniu coraz to bardziej dziwacznych historii jacy to Polacy są rasiści, wszystko na fali zamieszek w USA. Chyba nasi pismacy zazdroszczą bandyckich ekscesów jakie mają obecnie miejsce w USA i chcieliby chociaż namiastkę takiego niepokoju u nas. Powiem wam moją historię. Można powiedzieć, że moje miasto jest typowym prowincjonalnym miastem. Czasy mojego przedszkola i szkoły podstawowej to lata 90-te. Do naszej klasy chodziła czarnoskóra dziewczynka i nigdy ale to nigdy nikt jej nie dokuczał ani nie traktował jej w jakiś inny szczególny sposób była po prostu jedną z nas, była naszą koleżanką z klasy. Moja szkoła podstawowa, jedna z kilku w mieście była też dla dzieci z okolicznych wiosek. Te dzieciaki też nie nigdy nie dokuczały jej z powodów innego koloru skóry (a stereotypowo to powinny bo wiadomo wieśniaki, ciemnogród, ksenofobia, i jakie tam jeszcze inwektywy lewacy lubią). Mam też znajomego, którego tata jest pochodzenia arabskiego, kolega ten też ma ciemniejszy kolor skóry i nikt nigdy z tego tytułu mu nie dokuczał, normalnie całą ekipą graliśmy w piłkę i bawiliśmy się jak to dzieciaki. No ale co ja tam człowiek z prowincji mogę wiedzieć.
  18. Gospodarka leci na łeb na szyję. W mojej okolicy działalności są zawieszane i likwidowane, tak jak w całym kraju. W 3 tygodnie nasz (nie)rząd "urwał kurze złote jaja". Wydaje mi się, że to dopiero początek "zabawy". Jak tak dalej pójdzie, miesiąc, dwa, góra trzy i będziemy startować w najlepszym wypadku z poziomu pierwszej połowy lat 90-tych.
  19. Koledzy ja mam pytanie natury logicznej. Bardzo proszę o wyjaśnienie bo nie mogę tego zrozumieć. 1) Powiedz wszystkim za pomocą polskojęzycznych mediów, że maseczki w żadnym stopniu nie zabezpieczają cię przed wirusem: - wystarczy wpisać w wyszukiwarkę "maseczka nie chroni przed wirusem" a wyskoczy wam szereg artykułów, wypowiedzi Pana Ministra Zdrowia, zalecenia WHO, itd. 2) Potem płacz w tych samych mediach, że nie ma maseczek dla służby zdrowia i przez ich brak zagrożone jest życie i zdrowie pracowników służby zdrowia. Potem w mediach społecznościowych pojawiają się akcje maseczka dla medyka, nie kłam medyka, szyjemy dla służby zdrowia, etc. Jak policjanci gonią uciekiniera ze szpitala to w kombinezonach i maseczkach (a przecież jak sam Pan Minister Zdrowia powiedział, maseczki nie chronią przed wirusem). Czyli rozumuję tak: maseczka założona na twarz zwykłego obywatela nie dział, natomiast ta sama maseczka założona na twarz pracownika służby zdrowia czy policjanta działa.
  20. Piątek 13.03.2020 - Wstałem jak zwykle po 6:00 - poćwiczyłem jak to mam w zwyczaju, wziąłem prysznic, zjadłem śniadanie i ubrałem się. - Jak zwykle w dni powszednie wsiadłem do samochodu i pojechałem na 8:00 do pracy. - W pracy wykonywałem swoje zwykłe obowiązki. Różnica w stosunku do normalnych dni była taka, że odwołano wszelkie osobiste spotkania z podmiotami, z którymi współpracujemy - tylko łączność telefoniczna, wideo, e-mail. Po południu szef zarządził, że od poniedziałku pracujemy zdalnie ze swoich domów i do siedziby firmy przyjeżdżamy tylko w naprawdę bardzo ważnych sprawach, których nie da się inaczej załatwić niż poprzez osobiste stawienie się w firmie. - Po pracy podjechałem do apteki kupić kilka potrzebnych rzeczy, które lepiej mieć (nie było dzikich tłumów, ba nie było kolejki). - Zjadłem obiad, posprzątałem trochę w domu i posiedziałem trochę przed kompem oglądając filmiki różnych prepersów. Generalnie rzadko siedzę przed kompem ale ponieważ przybytki treningowe, z których korzystam wieczorami zostały pozamykane, muszę znaleźć jakąś alternatywę (pomyślę nad tym w weekend). - Do kolacji słuchałem sobie konferencji miłościwie nam panujących o tym, że pozamykają co mogą i jak to w ogóle dbają o nasze dobro. - Na koniec dnia wziąłem prysznic i przed snem poczytałem sobie książkę.
  21. @vand autentycznie roześmiałem się czytając twój post. Bardzo dobrze, że zostałeś skrytykowany. Jak zaczynałem pracę jeszcze na studiach to myślałem, że wszystko wiem, wszytko robię najlepiej i w ogóle jestem zwycięzcą. Życie szybko zweryfikowało i nauczyło mnie pokory. Miałem w pierwszych latach pracy taką szkołę życia, że teraz mało co mnie zaskakuje, ale na początku się przejmowałem i to przejmowałem się za bardzo. Z czasem zacząłem mieć wyje***e i jeżeli tylko wiedziałem, że mój krytyk nie ma racji to wdawałem się z nim w pyskówkę mimo tego, że mógł być wyżej postawiony ode mnie (nie kłóci się to z pokorą do życia). Czytałem kiedyś, że prezydent USA Abraham Lincoln przyjmował krytykę jeżeli tylko wiedział, że pochodzi ona od ludzi solidnych, a jej intencją jest pomoc. Taką krytykę należy przyjmować i być za nią wdzięcznym (chociaż nie raz może być trudno). Krytykę niesłuszną, widzimisię należy ignorować lub dla sportu wdać się w pyskówkę z adwersarzem w celu jego pognębienia i wywalczenia sobie lepszej pozycji w stadzie.
  22. Działkę kup w regularnym kształcie o powierzchni około 1000 m2. Najlepiej jeżeli w MPZP działka przeznaczona jest pod budownictwo jednorodzinne (o ile jest w ogóle MPZP), unikaj działek rolnych bo zakładam, że nie jesteś rolnikiem a miłościwie nam panujący utrudnili robienie czegokolwiek na działkach rolnych. Pamiętaj, że studium to nie to samo co MPZP i można sobie nim tyłek podetrzeć. Najważniejsze aby działka miała bezpośredni dostęp do drogi publicznej, aby w drodze była woda i prąd. Kanalizacji nie musi być bo możesz wybudować szambo lub przydomową oczyszczalnię (jeżeli pozwalają na to zapisy mpzp). Dom buduj około 100 m2 najlepiej parterowy, dach dwuspadowy, ogrzewanie ekogroszek + kominek (jako źródło awaryjne), dom dobrze zaizolowany. Na samochód wystarczy ładna wiata - tanio. Dom powinien być tak zaprojektowany aby można było łatwo samemu zrobić w nim różnego rodzaju naprawy i prace konserwatorskie. Nie demonizowałbym utrzymania domu - po prostu trzeba mierzyć siły na zamiary i potrzeby. Nie ma co budować zbyt dużego budynku bo to tylko generuje koszty i pochłania twój czas. Z tymi kosiarkami i grillami w sobotę to trochę przesadzone i rozdmuchane przez memy.
  23. @Januszek852 albo masz szybki dojazd i gnieździsz się w bloku, albo dojeżdżasz w około godzinę samochodem lub pociągiem i mieszkasz w domu. Ja proponuję ścianę zachodnią czyli nieruchomości w stronę Mszczonowa (dojazd S8), Żyrardowa (dojazd A2) czy Sochaczewa (dojazd DK92). Forum muratora możesz o kant tyłka potłuc, poszukaj sobie na YT są filmiki jak budować proste tanie domy. Co do życia towarzyskiego w małej miejscowości - a po co ci ono, masz samochód i jak potrzebujesz to sobie dojedziesz do stolicy. W małej miejscowości masz mieć ciszę, spokój i bezpieczeństwo a nie rozrywki jak w dużym mieście.
  24. Źle postawione pytanie w temacie. Dyskusja jałowa i do niczego nie prowadzi przynajmniej po lekturze pierwszego posta. Nie wiem czy autorka się w nim żali czy chwali. O tym ile ktoś powinien zarabiać powinny decydować wyłącznie jego kompetencje, zaangażowanie i efekt końcowy jaki przynosi swojej firmie. Nie ważne czy jest to kobieta czy mężczyzna, ważne jakie ma kompetencje i jaką wartość dodaną wnosi. Wiadomo, że osoba, która wykonuje proste prace fizyczne czy biurowe jest osobą łatwo zastępowalną i nie wymaga się od niej jakichś szczególnych kompetencji - co do zasady powinna zarobić mniej niż osoba będąca wykwalifikowanym technikiem czy specjalistą w jakiejś dziedzinie gdzie potrzebne jest stosowne wykształcenie i lata praktyki - taka osoba powinna zarobić odpowiednio więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.