Skocz do zawartości

Eywa

Samice
  • Postów

    50
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Eywa

  1. @Czarna - jak ten mężczyzna ma trudny charakter to lepiej nie staraj się być tą, która go uratuje, która go zmieni, bo jak sam tego nie będzie chciał, sam nie zacznie pracować nad sobą, to Ty nic na to nie poradzisz, choćbyś (wg Ciebie) robiła wszystko. Mój mąż, jak się z opóźnieniem przekonałam, też ma trudny charakter, i po ponad 20 latach znajomości potrafi nadal zachowywać się jak nastolatek i nie odzywać do mnie przez dobę lub więcej. A zazdrość zwykle wynika z niskiego poczucia własnej wartości. Brak szczerych rozmów w obecnej sytuacji, nie polepszy waszej relacji. Jeśli teraz nie potrafiliście rozmawiać, to z doświadczenia wiem, że bardzo ciężko zmienić taką sytuację będąc już w związku, zwłaszcza jak rozwija się i pracuje nad sobą tylko jedna osoba. Możesz swoim zmienionym zachowaniem wpływać na zachowanie drugiej osoby, ale tylko na zachowanie/reakcję, a nie na jej umiejętności interpersonalne/komunikacyjne, tego musiałaby się chcieć nauczyć sama.
  2. @Bruxa Pomysł świetny - dołączam. I też mam 3 rzeczy: 1. niejedzenie słodyczy, (gdyż, aż boję się przymierzyć spodenki, które są cały czas wyznacznikiem dla mnie przynajmniej na lato:)) 2. nauka niemieckiego (15 minut dziennie) 3. spanie po 8 h (przynajmniej kładzenie się spać 8 h przed konieczną pobudką) - zwykle nadrabiałam w weekendy, ale to mi nie służy Z doświadczenia wiem, że takie wspólne w większym gronie działanie i wspieranie się jest bardzo dobrym pomysłem.
  3. To forum było pierwszym, na którym się zarejestrowałam (i na razie jedynym), dlatego poszłam na skróty szukając w internecie hasła avatar, tam znalazłam Eywę, a ponieważ zwykle patrzyłam z mężem w tym samym kierunku, to wybrałam zdjęcie właśnie to pokazujące.
  4. Kiedy byłam nastolatką, bardzo podobał mi się wokalista jednego z zespołów występujących w domu kultury, do którego też uczęszczałam na zajęcia. Czasami kiwnął do mnie głową w ramach przywitania się – och jakie były wówczas motylki w moim brzuchu... Jak większość chyba dziewczyn, które opisywały tu takie przypadki, pojawiałam się oczywiście często blisko jego domu, lub w miejscach gdzie mogłam go spotkać. Była to moja platoniczna miłość. Parę miesięcy później spotkałam go w komunikacji miejskiej i o dziwo podszedł do mnie i zagadał, ale jakie było moje ogromne rozczarowanie, gdy zaczął ze mną pogawędkę, miał zniszczone zęby i strasznie żółte od papierosów oraz fatalny sposób wysławiania się, co całkowicie zburzyło obraz fajnego chłopaka, jaki miałam w swoich wspomnieniach. Od tego momentu zwykle unikałam wszelkiej możliwości kontaktu z nim, jak tylko widziałam go na horyzoncie.
  5. Eywa

    Chrzest

    Trafnie ujęte! @Lalka Pomyśl jak przekonasz w przyszłości dziecko, aby broniło własnego zdania i ufało swojej intuicji? Skoro ktoś z rodziny chce, abyś ochrzciła swoje dziecko - zacznij zadawać pytania. Kiedy zaczęto chrzcić niemowlaki i dlaczego - skoro "teologia chrztu bierze pod uwagę wyłącznie ludzi dojrzałych, będących w stanie podejmować odpowiedzialne decyzje" - cytat z internetowej strony "Radiopielgrzym.pl". Czym jest chrzest? itp. Czym jest bierzmowanie? Jestem prawie pewna, że nie będą potrafili odpowiedzieć Ci na te pytania wyczerpująco. Jeśli kiedyś sama dojrzejesz do tego, że warto przekonać Twoje dziecko do chrztu i ono będzie na tyle dojrzałe, by podjąć taką decyzję - to myślę, że nie będzie nikt stał na przeszkodzie, aby tego dokonało.
  6. Czy dobrze zrozumiałam, że kubeczek menstruacyjny sprawia, że masz mniejsze bóle? Czy jest on rzeczywiście taki super wygodny i niezawodny, to znaczy nie masz przy jego używaniu zabrudzeń? Jak często używasz jeden kubeczek - słyszałam, że jest wielokrotnego użytku, jak się go właściwie myje, ale po ilu cyklach wymieniasz go na nowy?
  7. Ja przekazuję swoim nastoletnim dzieciom wiedzę z forum osobiście, przy okazji zacieśniając z nimi więzi. Forum wzbogaciło mnie właśnie ze względu na różnorodność opinii, często przeciwstawnych do tych, które widziałam jedynie ze swojej perspektywy. Teraz często rozmawiając z dziećmi pokazuję im, że na daną sytuację, o której akurat rozmawiamy, ktoś może spojrzeć z innej strony, ale decyzje i tak ostatecznie będą należały do nich. Być może jak będą już pełnoletni zmienię zdanie i prześlę im link do forum, ale obecnie mam nadzieję, że uda mi się do tego czasu wzmocnić ich poczucie własnej wartości na tyle, aby to było niepotrzebne, i aby wchodzili w bliższe relacje z ludźmi ogarniętymi, mającymi poczucie godności i asertywnymi, i jednocześnie świadomymi siebie, własnej osoby. Czyli z takimi, którzy nie pozwolą sobie wejść na głowę i być zmanipulowani. Bo na takich właśnie ludzi próbuję cały czas wychować moje dzieci.
  8. Rodzice bardzo często reagują nieadekwatnie do sytuacji, zwłaszcza, że w kulturze naszej szczególnie zwraca się uwagę na to "co ludzie powiedzą", a mało rodziców potrafi spojrzeć na sytuację wobec swoich dzieci z dystansem. Lista + i - jest dobrym pomysłem, ale również warto zastanowić się czy temperamenty i sposób spędzania czasu wolnego macie podobny. Czy obydwoje jesteście domatorami, czy też lubicie imprezować? Czy obydwoje jesteście towarzyscy i Wasz przyszły dom byłby otwarty, czy raczej tylko wolelibyście spędzać czas tylko ze sobą? Czy lubicie podróże? Jeśli bywacie gdzieś razem na spotkaniach towarzyskich, i wówczas czujecie się na właściwych miejscach będąc ze sobą, czy pojawia się jakiś dyskomfort? Jak mawiała moja mama partnera trzeba sprawdzić w różnych sytuacjach. Niestety nie potrafiła mi powiedzieć, że partner to tylko 1/2 sukcesu, to siebie przede wszystkim należy sprawdzić w tych sytuacjach. Jak my się czujemy, czy dla nas te sytuacje są komfortowe. To nasze uczucia są najważniejsze i tym przede wszystkim każdy powinien się kierować. Żyć razem, to jak pokazuje forumowe bractwo, nawet pod jednym dachem ze wspólnymi celami, może po jakimś czasie okazać się pomyłką. Bo cały czas się zmieniamy, cały czas rozwijamy, i tylko od nas zależy, czy pozwolimy na to by nasz rozwój szedł w kierunku, w którym my chcemy, czy też pozwolimy, by to ktoś nami zarządzał. Uwielbiam to forum za to, że można na jedną sytuację otrzymać różne punkty widzenia, których z własnej perspektywy często nie jesteśmy w stanie zauważyć!
  9. Serdecznie dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Ostatnio przerabiam pewne swoje sytuacje z przeszłości i potrzebowałam potwierdzenia, że jednak ja właściwie oceniałam sytuacje i to "stanie za kimś murem" było tylko próbą manipulacji mojej osoby. W przedstawionych sytuacjach należy zmienić osoby miejscami, tzn. to partner tak postępował, a mi wypominał, że nie stoję za nim murem, a według niego powinnam. Natomiast ja w takich sytuacjach trzymałam się własnego zdania i je wyrażałam, próbując przekonać go do swoich racji, a wg niego atakowałam go i nie wspierałam. Przykłady celowo były przejaskrawione i zmienione osoby, właśnie ze względu na to forum. Mam nadzieję, że nikogo tym nie uraziłam:) Jeśli uważacie się zmanipulowani to z góry przepraszam:)
  10. Stać za kimś murem - co to dla Was, szczególnie panów, znaczy? - jeśli wasza partnerka mówiłaby coś w towarzystwie, co kompletnie nie współgra z waszym postrzeganiem tematu, i załóżmy, że doszłoby do sprzeczki waszej pani serca (jeszcze w fazie haju) z inną osobą, na przykład z waszą mamą, która jest dla was wzorem kobiety, to czy pomimo tego, że macie przeciwne zdanie, to i tak stalibyście murem za swoją partnerką? Czy w sytuacji opisanej powyżej stalibyście murem, ale już w domowym zaciszu zjechalibyście panią? - jeśli wasza kobieta prowadziłaby auto (bo akurat wy nie mogliście), i jechałaby zbyt wolno lewym pasem blokując tak naprawdę inne samochody (co według was mogłoby zniecierpliwić nie tylko osobę jadącą za wami, ale nawet was gdybyście to wy byli w tamtym aucie z tyłu), a następnie doszłoby do przepychanek między tamtym autem, a autem prowadzonym przez waszą kobietę, czyli hamowania, przyspieszania i zajeżdżania – czyli ponowne blokowanie tamtego auta, to gdyby doszło do konfrontacji – stanęlibyście murem za waszą kobietą? - albo czy jeśli wydarzyłaby się powyższa sytuacja na drodze, ale nie doszłoby do konfrontacji, to stalibyście murem za swoją partnerką, nawet jeżeli uważacie, że nie powinna była się tak zachować? - albo gdyby to nie była partnerka, ale najlepszy przyjaciel, czy wasze reakcje byłyby takie same?
  11. Potwierdzam co napisał Yolo, że tytuł wprowadza w błąd, gdyż w pierwszej chwili też myślałam, że pytasz o to jak "wychować sobie" partnera. Szczególnie, że użyłaś słowa "facet", co według mnie nie jest zbyt pozytywnym określeniem. Myślę, że przede wszystkim warto byłoby zmienić temat na 'dobre rady w sprawie wychowania chłopca na mężczyznę'. Mój mąż nigdy nie używa słowa facet w stosunku do naszego syna. Jeśli chce mu coś przekazać, to zawsze używa słowa 'mężczyzna'. Np. mężczyzna musi mieć swój honor, odwagę cywilną itp. Osobiście dla mnie też to lepiej brzmi i dobrze mi się to słowo kojarzy.
  12. Ryby i wycieczki rowerowe są super fajne, bo to przyjemnie spędzony czas, ale to przynoszenie czegoś i przekopanie działki wg mnie jest również bardzo potrzebne, bo uczy, że aby coś mieć to trzeba zapracować na to. Mój syn pomagając swojemu tacie coś przynieść poznawał różne narzędzia, a teraz sam z niektórych samodzielnie już korzysta. Błędem niektórych ojców jest brak cierpliwości w tłumaczeniu / odpowiadaniu na pytania w takich chwilach. Bo gdyby poświęcili chwilę więcej swojemu dziecku, to ono będzie się super rozwijało. Tak samo jak błędem matek (moim niestety też, zwłaszcza kiedyś) jest to, iż w trakcie kłótni dzieci, zamiast zatrzymać sytuację i pozwolić im (nakierowując odpowiednio) pozwolić rozwiązać problem samodzielnie, ale bez kłótni, to rozwiązują problem za dzieci, a i tak zwykle, któreś z nich czuje się pokrzywdzone.
  13. Mojego syna często wysyłam by pomógł swojemu tacie, córkę częściej wołam, aby pomogła mi w pracach domowych, chociaż zdarza się, że na nasze polecenie zamieniają się rolami i syn pomaga mi, a córka tacie. Był czas, że syn ustępował córce, ale odkąd czytam forum, nie pozwalam na to, bo zauważyłam, że im to szkodzi obojgu. Ci, którzy obawiają się, że będą złymi rodzicami, bo mieli kiepski wzór, według mnie, jeśli bardzo będą chcieli, i jeśli będą nad sobą pracować, i tak jak @czerwony pamiętać, aby ten wzór był, tym którego chcemy uniknąć, to mogą stać się dobrymi rodzicami. Ja też miałam niezbyt udany wzór mamy, ale ciężko pracuję, by nie popełniać jej błędów. Już teraz wiem, że mi się udało przerwać to tzw. przechodzenie złych wzorców na następne pokolenia. Jeszcze dużo pracy mnie czeka, ale warto, bo efekty są coraz lepsze. Najważniejsze to budowanie w dzieciach asertywności, wiary we własne siły i samodzielności, a także uczenie korzystania z pieniędzy, oszczędzania.
  14. Mam wrażenie, że telefony bardziej przeszkadzają obecnie w nawiązywaniu znajomości niż im pomagają. Kiedy telefony komórkowe nie były tak ogólnodostępne, to umawialiśmy się na spotkanie czasem z 2 tygodniowym wyprzedzeniem i jedynym problemem było, czy nie pomyliliśmy daty lub godziny spotkania, ha ha. Może warto umawiać się na konkretny dzień i od razu zaznaczać, że w międzyczasie zdzwonicie się również w konkretny dzień. Konkretne daty sprawią, że wszystko będzie jasne. Takie to wszystko rozlazłe się robi przez te oczekiwania na sms-y, telefony.
  15. Kiedy zostałam mamą okazało się to dużo trudniejsze niż sobie wcześniej wyobrażałam. To ciągłe sprawdzanie czy z dzieckiem wszystko dobrze, zastanawianie się czego obecnie potrzebuje, czy zaspokajam jego wszystkie potrzeby, było wyczerpujące i stresujące. Porady od różnych bliskich osób, często sprzeczne ze sobą sprawiały, że odsuwałam od siebie intuicyjne podejście do własnego dziecka i zaczynałam wątpić we właściwość tego co robiłam. Na szczęście mogłam wrócić do pracy. Przy pierwszym dziecku idealnie, bo pracowałam na ½ etatu i to tylko przez 3 dni w tygodniu. Myślę, że to pozwoliło mi zachować równowagę psychiczną. Przy drugim też wróciłam do pracy, ale stać mnie już było na opiekunkę, bo moje wynagrodzenie (własne, a nie męża) pozwalało mi na to i jeszcze na utrzymanie domu. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak ADHD, jest to wymysł lekarza, który przyjął się w świecie, bo łatwiej spędza się czas z dzieckiem mniej ruchliwym i nie tak ciekawym świata. Stawianie granic dziecku i bycie konsekwentną nadal jest dla mnie jedną z trudniejszych rzeczy (czasami wolę rozwiązywać trudne sprawy w pracy niż z moimi kreatywnymi dziećmi :)), ale jednocześni sprawia mi to ogromną satysfakcję, gdy widzę, jak moje dzieci się rozwijają, a przy nich rozwijam i zmieniam się ja i mój mąż. Ja na miejscu autora @Pitersonspróbowałabym wysłać żonę do pracy, nawet gdyby ponad ½ pensji szła na opiekę dla dziecka. Czasami są inne matki, które świetnie sobie radzą z dziećmi i chętnie zaopiekują się obcym by dorobić (znam taki przypadek osobiście). Dziecko ma kontakt z innym dzieckiem, widzi inne zachowania oraz przebywa z inną osobą dorosłą – to dodatkowo je rozwija. Zanim jednak nastąpi taka zmiana, to autor po przyjściu do domu powinien skupić się na dziecku, zająć się nim tak, jakby żony w ogóle w domu nie było. Kiedy mój mąż był ze mną skłócony, to zauważyłam, że (chyba aby dzieciom nie dać znać, że coś jest nie tak, chociaż dzieci i tak wszystko wyczuwają) spędzał z nimi więcej czasu i był nad wyraz radosny w ich towarzystwie. Ogarniał wszystko, nie zwracając na mnie uwagi. Osobiście dla mnie było to bardzo korzystne, że spędza z nimi więcej czasu, bo zwykle zajęty, za dużo go dla nich nie miał, ale to, że mnie ignorował już nie było takie fajne, ha ha. Spędzanie 24/7 czasu z dzieckiem przez prawie 2,5 roku może być naprawdę wyczerpujące, zwłaszcza jeśli nie ma się blisko dziadków. Warto od czasu do czasu zostawić chociaż na pół dnia dziecko z jakimiś znajomymi, albo zapłacić jakiejś opiekunce i wyjść tylko z żoną na „miasto”, pójść tylko we dwoje na spacer lub iść po prostu na zakupy. Monotonia nie jest wskazana, czasami warto w ciągu dnia niespodziewanie podjechać do domu, nawet na wspólną kawę.
  16. @Iry jaką masz pewność, że te tzw. "normalne, pełne rodziny", rzeczywiście były takie "normalne"? Wystarczy, że ojciec był ciapowaty, a matka dominowała, i syn nie chcąc stać się takim jak ojciec, poszedł w stronę bycia tylko z osobnikiem tej samej płci. Lub były inne zaburzenia w tej tzw. normalnej rodzinie, które wpłynęły na jego seksualność. A jeśli chodzi o mężczyzn wychowanych bez ojców, to ich brak nie jest automatycznym czynnikiem wpływającym na stanie się gejem. Na szczęście potrafią być kobiety, które nie są nadopiekuńcze lub olewające własne dzieci, ale takie, które pokażą synowi, że świat męski też istnieje. Prawie każdy człowiek ma własną intuicję, której słucha lub nie, i jeśli się odpowiednio do niej nastawi to próbuje stać się tym, kim się urodził, ale anomalie się zdarzają nawet w przyrodzie, a nie tylko wśród ludzi.
  17. Może zaproponuj Twoim rodzicom jako "normalny zdrowy etap ludzkości", aby przestali interesować się swoim dzieckiem, a zajęli się wyłącznie kimś innym, może Twój czas jako ich dziecka się skończył i pora na zmiany:)
  18. @CortazarGenialne, jeśli to prawdziwe prezenty (toporek i patelnia)! Takie zaskakujące, nietypowe są najfajniejsze, bo można się pośmiać, a później latami wspominać: )
  19. @Byłybiałyrycerz A jak mężczyźni traktują sex? Czy kobiety, z którymi byłeś mówiły Ci o tym, że traktują sex jak każdą inną czynność fizjologiczną? Bo to by znaczyło, że nie widziały w Tobie podniecającego partnera a jedynie narzędzie do rozładowania napięcia seksualnego.
  20. @ObliterarorTwoja żona nie zaszła w ciążę z Tobą, ale może się okazać, że z innym nie będzie miała takiego problemu, jak pozwolicie sobie na "kontrolowane skoki w bok", a zabezpieczenie nie wytrzyma tarcia. Zdarza się, że pewne niezgodności w organizmach nie pozwalają danej parze mieć potomstwa, ale w innych konfiguracjach już tych różnic nie ma, a taka sytuacja na pewno wywróci do góry nogami cały Wasz dotychczasowy układ rodzinny i staniecie przed nie lada dylematem. Z Twojej strony taka sytuacja też może mieć miejsce i co wtedy?
  21. Na początku tematu napisałeś, że być może jest to tzw. "kryzys wieku średniego". Niektórzy się z tym nie zgodzili i uznali to za naturalny zew, by zdobywać... Moim zdaniem to jednak można nazwać tym kryzysem. Sama mam powyżej 40 wiosen w ponad 20 letnim związku z jedynym mężczyzną życia (mężem od kilkunastu lat), i zanim dobiłam magicznej 40 zaczęłam podsumowywać swoje życie. Ponieważ nadal jestem w miarę zadbana jak na taki wiek (mieszczę się w ciuchy nastoletniej córki - więc to chyba o czym świadczy), mam trochę tylko więcej naturalnych pasemek na włosach i nie tak gładką cerę, ale widzę zainteresowanie w oczach obcych mężczyzn. I to w związku z moją znacznie większą pewnością siebie niż w czasach studenckich, a nawet 20, 30 lat oraz większą samoświadomością seksualną sprawiło, że te spojrzenia również zaczęłam dostrzegać i zastanawiać się, jakby to było z innym (mimo, iż nadal uważam mojego męża za atrakcyjnego, i to bardziej niż jak go poznałam). Pewna stagnacja życiowa oraz osiągnięcie pewnego zadowalającego mnie poziomu zawodowego sprawiło, że zaczęło być po prostu nudno. Dzieci coraz bardziej samodzielne, zajęte swoimi sprawami (czyt. głównie smartfonami). Seks z mężem na dobrym poziome, ale, no cóż zawsze można znaleźć jakieś ale .. Zaczęłam urozmaicać sobie życie czytaniem romansów, nawet tych pikantnych (opisy w niektórych są świetne, co zaowocowało pewnym udoskonaleniem moich umiejętności w tym zakresie -człowiek uczy się całe życie - na szczęście). Na dodatek 30-latka, z którą rozmawiałam zaczęła namawiać mnie na skok w bok, i zapewniła, że będzie mnie w tym wspierać, jak będę potrzebowała. Ale ponieważ jestem osobą, która zawsze uznawała zdradę, za coś niewybaczalnego to nie było to dla mnie pociągające, ale zaczęłam drążyć temat, tzn. szukać w internecie hasła: zdradziłam męża itp., i tak trafiłam na to forum, w którym poznałam spojrzenia mężczyzn na seks oraz wspólne życie z kobietą. Zaczęłam patrzeć z powrotem na nasze wspólne życie, ale oczami męża. Wspominać nasze wspólne cele i porównywać z tym co osiągnęliśmy. Mimo, że były burze w początkach małżeństwa, które prowadziły na krawędź do rozstania, ale zawsze oboje walczyliśmy, bo pierwszym naszym celem była rodzina, i to zawsze trzymało nas razem. I jak uświadomiłam sobie, że w tym świecie, w którym promuje się zdrady, rozstania, ja miałabym się temu poddać ( a zwykle żadne reklamy na mnie nie działały), to stwierdziłam, że coś jest nie tak. Zaczęłam sobie wszystko z powrotem układać i na szczęście zaznałam wewnętrznego spokoju i przestałam szukać tych obcych spojrzeń. Myślę, że jesteśmy ze wszech stron atakowani tematami, które likwidują honor, poczucie odpowiedzialności za drugiego człowieka, brak jakichkolwiek zasad, a szczególnie atakowani rozwiązłością seksualną. Dlatego wydaje nam się, że życie z jedną osobą, bez próbowania innych jest nienormalne. Sztuką jest według mnie przeżycie właśnie z jednym człowiekiem, pokonywanie wspólnie trudności oraz umiejętność cieszenia się z tego co się wspólnie, i każde z osobna, osiągnęło. Niewiarygodnie trudną sztuką jest bycie z jedną osobą wciąż się zmieniając, ale nasze zmiany, zmiany naszej osobowości, o ile będziemy się mocno starali, mogą pozytywnie zmienić drugą osobę, tylko trzeba włożyć w to sporo wysiłku, ale jest to możliwe (sprawdziłam to na sobie, obserwuję zmiany swoje i męża). Dziś promuje się pójście na łatwiznę, ale sukces cieszy lepiej, gdy osiąga się go pokonując trudy i starając się bardziej.
  22. Znajdź w nim takie cechy, które cenisz i pochwal go za takie zachowania, które Ci się podobają (ale wybierz te, które zdecydowanie są świetne i naprawdę Tobie imponują, bo skoro jest inteligenty to szybko wyłapie jeśli nie będzie to szczere). Powiedz mu, że lubisz jak tak i tak potrafi się zachować. Skoro stara się z Tobą rywalizować to brakuje mu akceptacji albo ze strony rodziców jak również z Twojej strony. Spróbuj tak zrobić kilkuktronie i zobaczysz, że z czasem zacznie się zachowywać innaczej. Postaraj się przez jakiś czas w ogóle go nie krytykować, ale zauważać tylko to co robi dobrze. Kierowanie takiej osoby na terapię to najgorsza propozycja - osoby o cechach narcystycznych zawsze uważają, że to inni się mylą, a nie oni.
  23. Jestem ponad 40-letnią mężatką z 2 nastoletnich dzieci i niejedno z mężem przeżyliśmy/przeszliśmy (zdrad na szczęście nie (no cóż moja pewność to tylko 99,99..%)). Teraz już się dotarliśmy, ale szkoda i trochę tych gorszych chwil, których moglibyśmy uniknąć, gdybyśmy pewne sprawy z dzieciństwa przepracowali wcześniej, a nie dopiero będąc w ponad 20-letnim związku. Uważam, że zostając z tą dziewczyną, zrobisz krzywdę nie tylko sobie, ale również jej. Całkowite urwanie kontaktu z nią, pozwoli Ci skupić się na sobie, poznaniu siebie poprzez terapię.To ułatwi Ci poukładanie swoich uczuć, stanowcze stawianie granic. Tylko wzmacniając siebie, jesteś w stanie być w zdrowym związku. Będąc osobą bardziej świadomą siebie, takie też osoby będziesz do siebie przyciągał. Jak dojdą dzieci, a ty będziesz miał bałagan w głowie i niespokojne życie z partnerką, to dzieci nie będą mogły się właściwie rozwijać i będą miały problemy emocjonalne, bo Ty nie będziesz stabilny, ani Twój związek. Jak staniesz się osobą zrównoważoną, to zarówno przyszła partnerka jak i ewentualnie wasze dzieci będą mogły na Tobie/na Was polegać. Zerwij z partnerką, ale zaproponuj jej, aby ona również poszła na terapię, ale tylko samodzielnie, byle nie z Tobą. Jeśli kiedyś po zakończonych terapiach przypadkiem się spotkacie, i będzie Wam się wydawało, że jesteście lepszymi ludźmi to moim zdaniem i tak jej zdrada może cały czas być w Twojej głowie, bo jak zaufać, że to się nie powtórzy? Może terapia pomoże Ci to przepracować, ale ... Ja nie wiem jakbym postąpiła, gdybym została obecnie zdradzona, bo dzieci - one bardzo wiele zmieniają w życiu.
  24. Cześć, Jestem ponad 40-letnią kobietą z kilkunastoletnim stażem małżeńskim, a znamy się z mężem ponad 20 lat. Mamy 2 nastoletnich dzieci. Czytam forum od kilku miesięcy, gdyż podoba mi się Wasza szczerość, otwartość, bezinteresowność w pomaganiu i odwaga pisania o przeżyciach tak bardzo intymnych jak związek dwojga ludzi. Szacun!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.