Skocz do zawartości

Spartan

Starszy Użytkownik
  • Postów

    364
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Spartan

  1. Faceci też mają wahania swojego męskiego hormonu. Tak, tak, trwa on 35-42 dni i są właśnie takie dni, kiedy poziom wolnego testosteronu nurkuje grubo poniżej średniej, by w następnym tygodniu szybował w górę jak nastolatkowi podczas mutacji. A z tym wiążą się bezpośrednio: spadek/ wzrost libido, wahania nastroju czy kiepski/ znakomity humor, choć to tylko jedne z wielu symptomów, które Panie dostrzegają .A co do samego spadku, człowiek czuje się wtedy przybity i bez energii, ma ochotę na słodycze, płacze przy "Trudnych Sprawach", o "Królu Lwie" nie wspominając. Bardzo często i łatwo można je pomylić właśnie z wyżej wspomnianym "fochem".
  2. Dziękuję, Bracie @Imbryk za życzenia Już jakiś czas temu zdałem sobie sprawę, że "szczęście" i "bogactwo" to nic innego jak stan umysłu i nie można ich uzależniać lub przypisywać danej osobie. Dziękuję za to, że upewniłeś mnie w moim przekonaniu Dziękuję również Bratu @TheFlorator - nigdy nie byłem złośliwym typem, nigdy też nikomu nie wypominałem swoich złości, krzywd i tak dalej. I tak jest też w wypadku wyżej opisanej - nie mam do Niej żalu, złości - wręcz przeciwnie - podziękowałem Jej już wiele razy za te krótkie chwile szczęścia, oraz w duchu wybaczyłem Jej wszelkie nazwijmy to " przewinienia " - wszak zdaję sobie sprawę, że targały Nią emocje nad którymi do końca panowała i nie mogę Jej za to obwiniać. W duchu życzę Jej wszystkiego dobrego i wierzę, że kiedyś zdoła nad tym zapanować. Aczkolwiek to nie oznacza, że dam się po raz kolejny nabrać Co do Twojego pytania, Bracie @Jaśnie Wielmożny - to było lata temu, kiedy ja kończyłem studia, a Ona przyjechała do Trójmiasta, poniekąd uciekając przed "kolejnym złym facetem" albo jak to sama tłumaczyła " w pogoni za pracą". To był ten okres przejściowy, poniekąd miedzy poprzednim facetem a mną Zastanawiałem się nad spotkaniem z psychologiem i chyba właśnie przekroczyłem próg decyzji Dzięki i piona !
  3. Czołem Bracia ! Nadeszła pora abym i ja podzielił się swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniami z borderką. Zabawa polega na tym, że akurat cała przedstawiona historia trafiła mi się w okresie dużych zmian życiowych, co z kolei sprawiło, że długo nie potrafiłem się wyplątać z emocjonalnej zależności od tej kobiety. Poznałem ją jeszcze na studiach, lata temu, będąc gołodupcem mieszkającym w jednym z pokoi w wielopiętrowym domu rodzinnym, i aspirującym do grona najdzielniejszych nawigatorów. Tak się złożyło, że na finiszu studiów wprowadziła się Ona, do pokoju naprzeciwko. Na pierwszy rzut oka - przebojowa, seksowna, pewna siebie i uwodzicielska milf - blondynka, a ja będąc po kilku krótkotrwałych, przelotnych związkach z rówieśniczkami, które miały siano zamiast mózgu, pomyślałem, że nadeszła pora dać starszej kobiecie szanse na zaistnienie w moim życiu. Jakże ja byłem wtedy naiwny Przedstawiliśmy się sobie, powymienialiśmy uprzejmości. Tydzień później bzykaliśmy się już z częstotliwością pary królików rozpłodowych, a po miesiącu mieliśmy już wybrane imiona dla dwójki naszych dzieci, mieliśmy ustalone rozkład pomieszczeń w domu, który sobie wybudujemy, połączyliśmy siły i wynajęliśmy dla siebie całe poddasze wyżej wspomnianego domu, i tak dalej. Pierwszy miesiąc był cukierkowy, wspólne kolacje, wypady, romantyzm, fantastyczny seks do samego rana, generalnie nic nie zapowiadało nadchodzącej burzy Po miesiącu zaczęła mieć wahania nastroju, które to zmiany przypisałem sobie "bo przecież za mało się staram". Zaczęły się emocjonalne manipulacje, kłótnie o pierdoły, ciche dni no i oczywiście "bzykanko na zgodę" by rankiem dowiedzieć, się, że jestem gnojem i myślę tylko o seksie. W międzyczasie pojawił się jej były facet, który pojawił się "znikąd" i zaczął ją "prześladować". Przełomowym zdarzeniem było to, że musiałem awaryjnie wrócić do swojego rodzinnego miasta na kilkanaście dni, oczywiście podczas mojej nieobecności, nachodzenie jej byłego faceta nasiliło się do tego stopnia, że podobno po pijaku wyżył się na Niej fizycznie, pobił i co tam jeszcze. Zadzwoniła cała roztrzęsiona w nocy, a ja nie mogłem się przez to pozbierać. Więc co zrobił Spartan, ówczesny mistrz zakonu Białych Rycerzy ? Spakował swój białorycerski sztandar, kopię i na grzbiecie niebiesko - żółtego wierzchowca ze stajni PKP, ruszył przez Polskę niewieście na odsiecz. Po dwóch dniach od zdarzenia, okazało się, że siniaki bardzo szybko się goja i nie było po nich śladu, nachodzący ją facet, na wieść o białym rycerzu pędzącym żółwim tempem na odsiecz, rozprysł się w powietrzu jak bańka mydlana. No i oczywiście - seks do upadłego na śniadanie, obiad i kolację, połączony z wahaniami nastroju pod tytułem "jesteś zerem - kocham Cię najmocniej w świecie- chodźmy się bzykać". Dopiero po długich rozmyślaniach zdałem sobie sprawę z pewnego faktu - Ona nigdy nie poprosiła mnie o pomoc czy o radę w rozwiązaniu sytuacji/ problemu. Zawsze opowiadała mi ze szczegółami co się u niej wydarzyło, kto ją zranił i w jaki sposób, oraz jak paskudnie się czuje, bo w końca "ona mu niczym nie zawiniła". Całe te pieprzenie miało na celu wzbudzenie współczucia, przekierowania jej stanu emocjonalnego na mnie, wywołanie uczucia "ona beze mnie sobie nie poradzi" oraz coraz bardziej toksycznej zawiłości i zależności emocjonalnej. Seks miał być oczywiście katalizatorem do pogłębienia więzi - czytaj - zaciśnięcia pętli wokół szyi. A kiedy tylko zaczynałem wyczuwać podstęp, raczyła mnie kolejnymi szantażami emocjonalnymi typu "i znowu mnie zostawisz" "albo, jesteś zerem, znikaj z mojego życia i już więcej się nie pokazuj". Upewniłem się w swoim przekonaniu, po tym kiedy sytuacja z "byłym facetem, który się pojawił i mnie szantażuje" powtórzyła się i jej symptomy były jakoś dziwnie bliźniaczo podobne. Znów zdarzyło sie to pod moją nieobecność, i znów jakiś "psychicznie chory facet", tym razem z południa Polski, gnał, żeby się zemścić za jej domniemane krzywdy. I znów były opisy sytuacji, obrażeń, tłumaczenia, że policja rozkłada ręce, znów manipulacje emocjonalne i brak jakiejkolwiek prośby o pomoc. Tym razem, nauczony doświadczeniem, zablokowałem Jej wszelkie możliwości kontaktu, no prawie - szkoda, że Linked In nie ma opcji blokowania niechcianych użytkowników. Co ciekawe - kobieta ta jest świetnie wykształcona, jest świetną prawniczką i ekspertem od danych osobowych - no generalnie, długo by wymieniać i cytować wersy z CV. Do tego jest seksowną kobietą, potrafiącą eksponować swoje atuty (oraz używać ich na własne potrzeby, wiadomo), w pomieszczeniu pełnym ludzi od razu zwrócicie na Nią uwagę, ma duże grono znajomych i "psiapsiółek", które gotowe są Jej pomóc i stanąć w obronie. Co więcej - doskonale manipuluje swoim wizerunkiem, kreując się na silną, niezależną kobietę i założę się, że nikt z grona bliskich znajomych czy współpracowników nie zdaje sobie sprawy, jaki demon mieszka w tej skorupie i do czego jest zdolny. Bądź co bądź, cała sytuacja rozgrywała się latami, której to opis z szacunku do Was i Waszego czasu znacząco skróciłem. Dzięki lekturze Waszych sytuacji oraz lekturze fachowej na temat, ukorzeniłem swoje przekonania, i zdałem sobie sprawę, że mimo najszczerszych chęci, nie jestem w stanie tej osobie pomóc. Odciąłem się od Niej całkowicie i nauczony doświadczeniem, będzie mi łatwiej rozpoznać taką osobę w przyszłości. Macie jakieś spostrzeżenia Bracia ? Dziękuję za dotrwanie do końca i za Wasz czas
  4. Spojrzenie z drugiej strony tego samego medalu: https://kobieta.wp.pl/zapytala-jak-zdradzac-chce-miec-pewnosc-ze-on-sie-o-niczym-nigdy-nie-dowie-6419137070540929a
  5. Spójrz na sprawę w ten sposób. Kobiety są jak małpy na gałęzi - będą się kurczowo trzymać jednej i puszczą ją dopiero gdy będą miały drugą w garści. To, że babeczka podbija do Ciebie i oferuje wprost seks to początek końca - nie tylko jej relacji z mężem, ale też ewentualnie Twojego. Dobrze zerżnięta kobieta - a zakładam, że tak właśnie by było w Twoim przypadku - wraca jak bumerang, i ani byś się rozejrzał, a ona stałaby w Twoim progu z walizkami, z papierem rozwodowym, gotowa na seks maraton, ale również gotowa namieszać w Twoim życiu. Choć z drugiej strony, gdyby nie była zadowolona, uwierz mi - nie miałaby absolutnie żadnych skrupułów i zostawiła by Cię dla innego w mgnieniu oka. Konkluzja ? Nie warto, jak Brat @azagoth wspomniał - to tylko szpara, i choćby nie wiem jak piękna, atrakcyjna i seksowna, jej jedyną walutą do zaoferowania będzie właśnie seks. Ja osobiście bym jej kijem nie tknął, a owym kijem jeszcze bym jej nawbijał sęków Znaj swoją wartość i nie pchaj kija w gówno.
  6. Człowiek dojrzewa, ewoluuje, zmienia się z biegiem czasu. Zrzucanie wagi, czy jej przybieranie - to sytuacje dla ciała ekstremalne, organizm jak i cała natura dążą do homeostazy, zrzucanie wagi na pewno mocno nadwyrężyło całą gospodarkę. Mając też na względzie, że jesteś weganinem i to, że jesteś po 40tce - poziom testosteronu spada powoli, rok po roku, co przekłada się bezpośrednio na libido itp. Do tego jeszcze przemiana mentalna - dojrzałeś do momentu, w którym latanie za studentkami i zbieranie skalpów już Cię nie rajcuje, myślisz o przyszłości i o partnerce "na dobre i na złe". Taka jest moja opinia, daleko mi do tego etapu, bo ja nadal jestem na etapie uganiania się za studentkami, a 30tke "zaczynam" w październiku I zgadzam się z @Jaśnie Wielmożny - przewartościowanie i zmiana podejścia do spraw seksu jest na pewno progresem
  7. Po raz kolejny przyznaje Braciom rację, nie można być orędownikiem jednej książki/ programu. Ale wierzcie mi, lub nie, przez lata różnych diet, programów i cud technik, magicznych książek i rad od pseudo trenerów, doszedłem do wniosku, że rady w wyżej podanej publikacji najbardziej się mają do rzeczywistości. Nie znaczy to również, że to jedna jedyna "wielka" i "g*wno" prawda, ale sam przetestowałem jej działanie na własnej skórze i skoro dałem radę w ciągu trzech miesięcy wyciąć z bodyfatu na poziomie 20% do 10%, to śmiem twierdzić, skoro JA - śmierdzący leń i miłośnik kebabów, dałem radę - to Wam, Braciom powinno to przyjść z jeszcze większą łatwością
  8. Spartan

    Cześć wszystkim

    No siema ! Andrzej to nie imię, Andrzej to styl życia ! Piona
  9. Prawdopodobnie Samica była z NBC - No Bra Club To taki żeński ekwiwalent AA A tak serio - pojedź na wakacje na południe Francji, Hiszpanii czy Portugalii i idź na pierwszą z brzegu plażę, naoglądasz się cycków za wszystkie czasy.
  10. Racja, wszystko zależy od tego jakie masz cele. Chcesz startować w IBFF z kartą pro - szpryca. Chcesz mieć zestaw plażowy z 8-10% bodyfatu, szerokie barki i mocną posturę - dasz radę nawet bez supli.
  11. Nigdzie nie napisałem, że "koksiarze" strzelają ślepakami Brak też naukowych badań jednoznacznie stwierdzających obie zależności. Sam znam przypadek koksiarza, który jedzie z koksem od czasów młodzieżowych i też spłodził dwójkę. Są też przypadki w drugą stronę - silni, zdrowi, dbający o siebie mężczyźni są bezpłodni. Ciężko jednoznacznie stwierdzić z czym to się wiąże. Jedno jest pewne - steroidy (błędnie nazywane potocznie "sterydami") podnoszą drastycznie formę, libido itp - na krótko. Skutki cykli są bardzo długo falowe, w porównaniu do krótkotrwałych efektów, należy indywidualnie zastanowić się czy po prostu warto. Ja osobiście uważam, że nie
  12. No i nie zapomnij Bracie @Baca1980 o serii strzałów z insuliny A tak bez sarkazmu i bardziej "serio - serio" - odpalasz jakieś pismo kulturystyczne - zdjęcie wielkiego konia z bodyfatem rzędu 4-5%. Kupujesz suple reklamowane przez jeszcze większego konia, kupujesz Men's Health i tam masz co tydzień nową dietę trening na zostanie kolejnym Jayem Cutlerem, Ronnie Colemanem czy innym monstrum. O jednym nigdzie nie przeczytasz - o tym, że oni bedą jechać na szprycy już do końca życia, bo ich własny organizm, przez lata nadpodaży hormonów, dostarczanych z zewnątrz, nie tylko szwankuje, ale co gorsza zamyka produkcję ! NA ZAWSZE ! I nie odwrócisz tego żadnymi odblokami, suplami, terapiami itd. Stąd kulturyści, którzy kokszą mają skurczone jądra, wszak teścia produkuje się w właśnie tam. Panuje wolność słowa i wyboru. Dlaczego miałbyś się okaleczać na całe życie, skoro wysoki ( w ramach normy i uwarunkowań genetycznych) poziom hormonów można osiągnąć naturalnie ? Zajmie Ci to tylko trochę dłużej.
  13. Jeżeli praniem mózgu nazywasz fakt, że zebrani tutaj Bracia chcą wyciągnąć z życia to co najlepsze, dyskutują ze sobą i wymieniają poglądy i opinie, to zastanawiam się co tutaj robisz, nie wspominając już o fakcie, że naruszasz nasze prawo i zasady co do wolności wypowiedzi, a które to zasady zaakceptowałeś przed pierwszym logowaniem. O braku szacunku do zgromadzonych Braci z litości nie wspomnę. Rozumiem, że niektórym z Nas zajęło trochę czasu zrozumieniem pewnego faktu - jedni podłapali to szybciej, inni wolniej, wielu z Nas, facetów nie obudzi się z letargu już do końca życia - a fakt jest następujący - w odwiecznej walce płci, kobiety z mężczyzną, dobra ze złem, Wenus z Marsem - nazwij to jak chcesz - to MY, faceci, jesteśmy słabą płcią. Kobiety zostały tak nazwane chyba ze względu na poprawność polityczną, albo jakiś "praprzodek", archetyp faceta nazwał je tak z litości, żeby zamoczyć - i co prawda - wiele kobiet ustępuje sile fizycznej nawet najsłabszym z Nas, ale nie o siłę fizyczną się tu rozchodzi. Kobiety zostały ewolucyjnie przystosowane do jednej rzeczy - RODZENIA. A to wynika z jednego z dwóch podstawowych instynktów samozachowawczych człowieka, jako gatunku - instynktu przetrwania i zapładniania. Ich przewaga polega na tym, że są wstanie wmanipulować, zagrać na emocjach faceta, który będzie zapewniał dobrobyt i bezpieczeństwo jej i jej latorośli do końca życia. Nie wiedzieć skąd ale pojawił się mit, że to kobieta wybiera faceta, a jak już wybierze, to będzie "once and for all" i koniec tematu. My tutaj, zgromadziliśmy się tutaj, by wzajemnie pomagać sobie i wspierać, próbujemy wspólnie rozszyfrować kobiece mechanizmy i targające nimi emocje. My próbujemy odwrócić trend i przeciągnąć linę na naszą stronę. To MY chcemy mieć wybór i mówimy stanowcze "NIE" wszelkim społecznym dogmatom, programowaniu, kulturze i tradycji, stajemy przeciw temu co wypada a co nie. Po krótce - doszukujemy się logiki i prawideł, które to prawidła były by i są dla kobiet abstrakcją. Stąd powstał dla Nich rezerwat. Ale widocznie, drogi Autorze, nie dojrzałeś jeszcze do tego Grona. Obyś nigdy nie musiał tutaj zaglądać, szukając desperacko porad odnośnie rozwodu i podziału majątku. Szczerze Ci tego życzę. P.S. Takie małe adnotacje. Nigdzie nie jest napisane, że wszelkie rady na tym forum masz brać w ciemno. Sądzę, że jesteś na tyle dojrzały, że masz swoje opinie i przemyślenia na pewne tematy. To od Ciebie zależy jak przyjmiesz punkt widzenia innych - możesz się z nim zgodzić lub nie. Ale formą najwyższej dojrzałości emocjonalnej będzie ewentualna zmiana i przewartościowanie pewnych elementów BEZ KRYTYKOWANIA CZY OCENIANIA INNYCH.
  14. Rozwinę trochę myśl Brata @Jaśnie Wielmożny i po raz kolejny już, podrzucę pewną publikację, polecam wyguglować: Facet 2.0 Droga do fizycznej i mentalnej przemiany w samca alfa, autorstwa Adama Bornsteina i Johna Romaniello. Wstęp do knigi napisał sam Arnold Schwarzenegger, który sam skorzystał z tego systemu/ programu. Program tutaj opisany bazuje na tłuszczu w pierwszych dwóch tygodniach, ja też nie mogę stosować diety keto ze względu na nadciśnienie, ale mimo wszystko dałem radę. Od trzeciego tygodnia węgle z powrotem zawitają do diety i z tygodnia na tydzień będziesz ich dodawał coraz więcej, kosztem coraz mniejszej podaży tłuszczu. Masz tam wszystko opisane - rola hormonów, ich opisy i efekty/ rezultaty wynikające z ich niedoboru, jak manipulować gospodarką hormonalną poprzez dietę, ćwiczenia i okresowe głodówki, a co powinno Cię najbardziej zainteresować - prosty schemat liczenia kalorii w wersji idiotproof. Pierwsze dwa miesiące to resetowanie gospodarki hormonalnej a trzeci i czwarty to maksymalizacja produkcji hormonu wzrostu i testosteronu - albo po polskiemu - redukcja połączona z jednoczesnym budowaniem masy mięśniowej. I wyprzedzam posty pt. "najpierw masa, potem rzeźba" - da się wycinać smalec i budować mięśnie jednocześnie. Gorąco polecam.
  15. Społeczne programowanie i całe pokolenia błędów w wychowywaniu sobie kobiet przez mężczyzn to jedno. Nie można też porównywać roszczeniowych Polek do Japonek czy Chinek - w Japonii od setek stuleci uczy się kobiety by usługiwały mężczyznom w każdy możliwy sposób. Choć z drugiej strony - w tradycyjnym japońskim domu, to kobieta zajmuje się finansami i decyduje na co wydawać. Znajomy po rozwodzie z Polką przeniósł się do Japonii i ożenił na miejscu. I mimo, że zarabia grube hajsy, trafiają one na wspólne konto i żona nimi obraca. Nawet kiedy wchodzi do siebie do domu, a zapomni zdjąć butów na progu, to dostaje ochrzan. Powiecie, że dał się wcisnąć pod pantofel - właśnie nie - taka jest tam kultura i tradycja. Wszystko sprowadza się do wyboru, czy to tu, w Europie czy na dalekim orientalnym Wschodzie - płacisz gejszy i dostajesz, oprócz idealnie zaparzonej herbatki coś ekstra, czy może dajesz sobie założyć kaganiec, obrożę i smycz w imię miłości. Co nie zmienia faktu, że Polki są mocno rozbisurmanione, i zgodzę się z Wami bracia, że to po części nasza wina, nasza - czyli facetów.
  16. Staram się nie oceniać po wyglądzie profilówek czy tego co dana osoba wrzuca, ale jeśli faktycznie miałbym to zrobić na podstawie wyglądu i treści, to śmiało można powiedzieć, że trafiła mu się nazi-feministka. Inny aspekt jest taki, że całkiem możliwe, że wszelkie te historie z posądzaniem o gwałt mogą zawierać ziarnko prawdy. Osobiście wydaje mi się, że sprawa nadużyć seksualnych zyskała na rozgłosie "dzięki" Billowi Cosby'emu i od tamtej pory nastąpił wysyp. Bądź co bądź - dożyliśmy takich ciekawych czasów, że panna wyssie sobie z palca, doklei sobie jako takie alibi i nagłośni sprawę - jeśli ziuta jest rozpoznawalny publicznie, albo co gorsza - majętny, a najgorzej - z jakąkolwiek przeszłością kryminalną - oto przepis na wydębienie szmalcu i zrujnowanie "niewinnemu" facetowi życia. Niestety, obserwuję te zjawisko w branży w której pracuję - na luksusowych statkach pasażerskich. Historia powtarza się aż zbyt często by można by ją uznać za losowy przypadek. Przyjeżdża na statek nowa stewardessa, wygląd i aparycja nie mają większego znaczenia, liczy się komunikatywność i otwartość na ludzi. Po kilku tygodniach na burcie, znajduje sobie ewentualny cel, najczęściej kogoś lepiej usytuowanego i oskarża go o gwałt/ molestowanie/ przemoc i żąda odszkodowania w ramach zadośćuczynienia. Facet na pniu traci pracę, w zależności w jakim państwie jest zarejestrowany statek (czytaj - jaką nosi banderę) - nie daj Bóg jak statki są norweskie czy szwedzkie - jest sądzony w trybie przyspieszonym i płaci gigantyczne odszkodowanie. A lafirynda dostaje wypłatę, kończy kontrakt i udaje, że jest wszystko w porządku. Ale zastanówmy się - a co jeśli on faktycznie dopuścił się gwałtu ? Oczywiście, obowiązuje zasada domniemanej niewinności, ale pogdybajmy chwilę. Zakładam, że facet ma dobrego adwokata, papugę z darem krasomówstwa. Przeprowadzą jakąś inscenizowaną rozprawę sądową, będą latami dowodzić jakichś nieistotnych spraw, a znając życie skończy się jak z Pistoriusem - odstrzelił swojej ukochanej łeb, pokajał się przed sądem, dostał śmieszny wyrok w jakimś śmiesznym więzieniu, i dopiero po apelacjach do Sądu Najwyższego i protestach oburzonego "społeczeństwa" zmienili mu karę.
  17. Ja to się w ogóle dziwię, że wydźwięk tego artykułu nie jest: "faceci to świnie". Chyba największymi problemami dzisiejszych kobiet są: rosnąca samoświadomość facetów i to, że coraz większa ilość z Nas ma... WYBÓR. W połowie poprzedniego wieku, młody samiec poznawał samicę zamieszkującą dwa domy dalej i bum - rodzina zaaranżowała małżeństwo, i weź się chłopie z babą męcz bo tak nakazuje ogólny trend i programowanie społeczne. Dzisiaj faceci wychodzący poza ramy tradycyjnego modelu związku czy rodziny, Ci którzy chcą mieć wybór i samodoskonalą się nie ku uciesze stad cycatych panienek, tylko ku swojej własnej uciesze i w pogoni za swoją własną definicją szczęścia, są nazywani mizoginami, szowinistami, egoistami (wg mnie - najcięższa obelga z pośród tych trzech), a co gorsza - kryją się w rezerwatach, takie jak to forum A tak trochę bardziej serio - gdybym miał wybierać między normalną kobietą, spośród szarej strefy, z ambicjami i celami na życie, średnio atrakcyjną ale dbającą o siebie a pretensjonalnym wielorybem wykrzykującym hasła: "więcej ciałka do kochania", "faceci myślą tylko o jednym", to myślę, że większość z Nas wybrała by tą pierwszą, wbrew obiegowym opiniom, narzuconych przez media ideałom i tak dalej. I o to mają ból dupy dzisiejsze feministki. A Panią doktor podziwiam, bo jako jedna z nielicznych miała odwagę głośno wygłosić swoje jakże zgoła odmienne i jeszcze bardziej słuszne zdanie publicznie. Edit: @Morfeusz - Twój demot rulez !
  18. Abstrahując już od samego tematu wątku, późniejszych odpowiedzi Autorki i w ogóle. Droga Autorko - postaraj się wyobrazić, co spróbuję Ci poniżej wyjaśnić, choć biorąc pod uwagę Twój stan emocjonalny, będzie raczej ciężko. Nie mam Cię też zamiaru obrazić, urazić czy porazić, w końcu to forum dyskusyjne. Twój stan emocjonalny już sam w sobie jest odpychający. Pełna pretensji atencjuszka ma światu i wszystkim ludziom, a zwłaszcza facetom, że nikt nie zwraca na Ciebie uwagi. W końcu tyle przeszłaś, masz takie złe doświadczenia, jesteś nieatrakcyjna i w ogóle nikt Cie nie lubi. Mnożąc i hodując właśnie takie negatywne myśli w głowie, niejako wysyłasz je na zewnątrz a ludzie reagują na te sygnały w taki sposób w jaki sobie życzysz czy wyobrażasz. I czekasz cierpliwie na białego rycerza, najlepiej podobnego do Georga Clooneya, z zerami na koncie i bajkowym życiem, który przyjedzie swoim nowiutkim Porsche i sprawi, że staniesz się cząstką jego bajkowego życia. Ale czekasz i czekasz, a George nie przyjeżdża, a Ty coraz bardziej pogrążasz się w swojej agonii, z pretensjami do otaczającego Cię świata. Ale pójdźmy w to dalej. Wyobraźmy sobie pewną sytuację. Masz aparycję i atrybuty Lindsey Pelas, ale prócz wielkich cycków masz do zaoferowania trochę więcej. Masz swoją sieć siłowni fitness, sama jesteś wiodącą autorką w temacie fitness, angażujesz się w sprawy zwierząt, prowadzisz kampanie reklamowe, słowem - świecisz dookoła nie tylko biustem. I teraz najlepsze - spotykasz na swojej drodze dwóch facetów. Jeden, przystojny, zawsze dobrze ubrany, wyluzowany ale z manierami, dusza towarzystwa i wrażliwy na cudzą krzywdę. Chodzący ideał i perfekcyjny kandydat na męża, ojca i materiał genetyczny z najwyższej półki. Drugi - dziennikarzyna, piszący dla jakiegoś podrzędnego tabloidu, podniecający się wystającym sutkiem czy skąpym dekoltem, gościu, który wszem i wobec ma pretensje dlaczego cycate i piękne kobiety omijają go szerokim łukiem. Wszak wytarty prochowiec, pryszczata gęba, paradontoza, która zjadłaby niejeden mikrofon, kiepska postura i budowa ciała - a przede wszystkim - pretensjonalne podejście do świata i ludzi - to przecież synonimy dzisiejszej męskości, prawda ?! Dwa pytania do Ciebie, droga Autorko. Dostrzegasz analogię ? Dwa - którego byś wybrała, będąc na miejscu modelki z opisu ? Dostałaś od Braci masę cennych uwag, wskazówek i porad, które przeczytałaś równie szybko jak opis na opakowaniu papieru toaletowego. Jeżeli oczekujesz, że któryś z Nas, pochyli się nad Tobą i zaczniecie użalać się wspólnie, to niestety, ale trafiłaś na nieodpowiednie forum. Myślę, że większość z Nas, o ile nie wszyscy, jesteśmy tutaj po to by rozwijać się i udoskonalać, pracować nad sobą by ewentualnie stać się gościem z drugiego akapitu, ale jedno jest pewne - WSZYSCY, zdajemy sobie sprawę, że nikt za nas tego nie osiągnie, i musimy się wziąć ostro do roboty. I tego z całego serca Ci życzę, droga Autorko.
  19. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe i ogólną wydolność, to sprawa nigdy nie jest zero-jedynkowa. Sam wiem po sobie, z czasów juniorskich kiedy trenowałem siatkówkę i na obozach czy zgrupowaniach trenowało się dwa - trzy razy dziennie. Oczywiście - wydolność i zdolności regeneracyjne są dużo większe niż gościa po trzydziestce, więc przetrenowanie i zmęczenie na pewno mają tu dużo do powiedzenia. Druga sprawa - zmęczenie psychiczne - ciągły reżim treningowy, trzymanie michy, koncentrowanie się tylko na celu po prostu daje się we znaki. Przykład - nasi siatkarze - mało kto wie, że profesjonalny siatkarz i reprezentant kraju, spędza ponad 300 dni w roku poza domem, tylko hala, piłka, siłownia i micha. Każdy inny sportowiec mógłby się pochwalić podobnym "wynikiem". Takie zmęczenie na pewno się nakłada na libido. Ochota na seks po treningu wiąże się z tym co napisałem wyżej. Dla mnie odpowiedni trening to taki, po którym mam jakby więcej siły niż przed, jest to oczywiście odczucie subiektywne. I przez następne dwie do trzech godzin ma się wrażenie, że mogłoby się podołać stadu napalonych striptizerek
  20. Według mnie, brak aktywności ma bezpośrednie przełożenie na popęd seksualny. Oto dwa przykłady z dwóch różnych biegunów. Wysiłek fizyczny powoduje mikro uszkodzenia włókien mięśnia, a ludzki mózg - w całej swojej niedoskonałości - nie jest w stanie odróżnić czy Ty, "trenując", walczysz o życie, czy może "męczysz się" w kontrolowanych warunkach i środowisku. Cokolwiek było bodźcem do wzmożonego, niecodziennego wysiłku, po opadnięciu tętna i adrenaliny, organizm wysyła natychmiast wszelkie siły na regenerację i odbudowę mikro uszkodzeń. Dzieje się to za pomocą dwóch hormonów - testosteronu - numer jeden wszelkich męskich hormonów, o którego to działaniu można by osobną książkę napisać; drugi to hormon wzrostu - który ma bezpośrednie przełożenie na ilość kwasu mlekowego - pozostałości po wysiłku beztlenowym. Po krótce - im cięższy trening i więcej wytworzonego kwasu mlekowego - tym więcej organizm wyrzuci hormonu wzrostu i testosteronu do krwioobiegu. Trenując regularnie w identycznych odstępach czasu, zwiększając miarowo i proporcjonalnie tzw. objętość - ilość powtórzeń z większym obciążeniem w funkcji czasu - możesz spowodować, że ciało będzie w ciągłej gotowości do odbudowywania, z każdym razem usprawniając i maksymalizując efekty. W skrócie - ciało i mózg myślą sobie - o kurde, dziś było ciężko, przygotuje się na następny raz. I paradoksalnie, manipulując objętością i odpowiednia podażą kalorii, możesz spowodować, że następny zaplanowany trening, mimo zaplanowanej zwiększonej objętości - może okazać się nieco "łatwiejszy". A z drugiej strony - kanapowy tryb życia, żłopanie browarów oglądając Kiepskich będzie powodowało efekt zgoła odwrotny. Mimo, że męski organizm produkuje śladowe ilości estrogenu (tak jak i żeński produkuje śladowe ilości teścia) - jest wprost proporcjonalny do zawartości tkanki tłuszczowej. Im wyższy level hormonów żeńskich, tym naturalnie - niższy poziom hormonów męskich. A to się wiąże z gwałtownym spadkiem, lub zanikiem libido, męskie piersi, ogólna wrażliwość. Dłuuuuuugo by wymieniać.
  21. Spartan

    Życie BEZ kobiety

    Myślę, że spora część z Nas, Braci Samców, mogłaby zacząć post w ten sam sposób, tj. ciepły, rodzinny misiu, który sparzył się na kobiecie i jej podejściu do partnerstwa. Moja historia nie jest wcale inna, choć ja mam ożenek na szczęście przede mną, i choć mam zerowe doświadczenie w sprawach małżeństwa, pozwolę sobie przedstawić swój punkt widzenia w nieco innym aspekcie. Domniemam, że tytuł posta odnosi się do braku emocjonalnej więzi z kobietą, tak na codzień i do tego będę się odnosił, jako że sam od lat nie byłem w żadnym emocjonalnym związku z płcią przeciwną. Egoizm - tak często powtarzane słowo o negatywnym wydźwięku ostatnimi czasy. Kobiety lubią je przytaczać w sytuacji gdy samiec nie poświęca im należytej uwagi. Zadajcie sobie więc pytanie - kto jest tutaj większym egoistą - facet, który poświęca się realizacji swoich pasji czy celów, czy kobieta, żądająca poświęcenia jego własnego czasu właśnie jej ? Co do prostytucji i seksu za pieniądze - któryś z Braci wyżej wspomniał o tym - to kwestia wyboru - chcesz wiązać się z kobietą na lata i płacić gruby hajs za wątpliwy seks, kiedy za ułamek Twojego wkładu finansowego (i nie tylko) - to Ty wybierasz partnerkę i płacisz jej niewielkie pieniądze za coś, co możesz mieć w zasadzie na pniu. Kwestia zasad moralnych i tak dalej, ale dla mnie to czysta kalkulacja - podlicz sobie - przygotowania do randki, garnitury, fryzjerzy, samochód, kolacja/ kino - a i tak pod koniec wieczora nie wiesz czy zamoczysz, no chyba, że jesteś jednym z tych podrywaczy, ale przyznajmy się - większość z Nas nie jest i nigdy nie będzie. Z drugiej strony kobiety nienawidzą dam do towarzystwa, bo doskonale rozumieją, że oferują coś za grube pieniądze, kiedy inne oddają to w zasadzie za darmo. Dlatego też przyprawiają rogi i uważają faceta korzystającego z usług kurtyzan za frajera, rogacza, nieudacznika itd. Seks i pieniądze rządzą tym światem niepodzielnie, a kobiety jedyną walutą jest właśnie seks. Kwestia tego, ile zgodzisz się za niego zapłacić. Czy to oznacza, że będziesz narzekać na brak kobiet ? Nie, bynajmniej ! Paradoksalnie dostaję zdecydowanie dużo więcej zainteresowania ze strony płci przeciwnej, mając wysoce non konformistyczne i egoistyczne podejście do życia. Czy to w pracy, czy gdziekolwiek indziej. Facet, który nie jest zależny od kobiety, w jakimkolwiek aspekcie, zyskuje nad nimi atomową przewagę. To Ty wybierasz, kogo wpuszczasz do swojego łóżka, samochodu, życia. Przedkładam swoje własne potrzeby ponad wszystko inne, i póki co wychodzi mi to tylko na dobre. Nie zjednasz sobie takim podejściem zbyt wielu przyjaciół ani znajomych, ale dlaczego inni ludzie powinni w ogóle interesować się Twoim życiem ?! Bez puenty, ale mam nadzieję, że z przekazem. A gwoli ścisłości i zakończenia - ja spędzam 90% samotnie, na treningach, na spacerach, na czytaniu książek. Jak widać żyję i mam się całkiem dobrze. Nawet najgłupsza rzecz, typu cheat day po całym tygodniu trzymania michy, cieszy mnie niezmiernie. Nasze szczęście nie jest uzależnione od nikogo ani niczego, a tym bardziej kobiety. Nie daj sobie tego przypadkiem wmówić. Szczęście to stan umysłu i tego, jak patrzymy na świat. A na sam koniec cytat z mojego ulubionego filmu pt. Revolver. "Change the rules on what controls You and You will change the rules on what You control"
  22. Moja odpowiedź nie będzie oryginalna - masz zupełnie normalne ramię. Ale rozumiem dlaczego masz na tym punkcie obsesję - celowo używam tego słowa. I spieszę z wytłumaczeniem skąd się to bierze. Zapytajcie byle osiedlowego dzieciaka żeby pokazał Wam jaki jest silny. Co Wam pokaże ? Bicepsa i przedramię, to niemal pewne. Cała zabawa polega na tym, że biceps jest jednym z najsłabszych i ewolucyjnie jednym z najmniej potrzebnych mięśni. Kobiety podświadomie wybierają facetów z szeroką klatką i pokaźnymi ramionami, nie mając tak naprawdę pojęcia dlaczego - to mięśnie odpychające, bardzo silne zresztą, mające na celu odepchnięcie ewentualnego przeciwnika. Dlatego faceci "pompują" te mięśnie najczęściej na siłowni. Co do samego ramienia - triceps, jak sama nazwa wskazuje - ma trzy głowy, a nie dwie, co logicznie stanowi 60% obwodu ramienia. Ale idźmy w to dalej. Według mnie - dwiema najważniejszymi grupami mięśniowymi są mięśnie nóg i mięśnie przedramion. Po pierwsze - żeby coś chwycić, trzeba najpierw podejść, a dopiero w drugiej kolejności złapać, czy to sztangę, czy też innego samca. I myślę, Autorze, że właśnie na tym punkcie masz obsesję, mimo, że prawdopodobnie teraz dopiero rozumiesz jej głębie. Rozwiązanie ? Bardzo proste - zwisochwyt. Znajdź sobie "gałąź" do wiszenia i korzystaj z cudów grawitacji Gwarantuję, że dotrwanie do zwisochwytu trwającego minutę zajmie Ci kilka miesięcy ciężkich treningów, a siła użytkowa i wielkość "łapy" poszybują do góry.
  23. Bardzo słuszne uwagi Bracia @SSydney i @Izaa25. Bieganie jest według mnie jednym z najgorszych form wysiłku fizycznego, zwłaszcza, kiedy biegacz nosi kilka nadprogramowych kilogramów - to niepotrzebnie zwiększa obciążenia stawów, kręgosłupa itp. A jeśli chodzi o deficyt kaloryczny, to do pewnego stopnia jest on uzasadniony, ale w wypadku kiedy wynosi 200-300kcal mniej od dziennego zapotrzebowania w stanie spoczynku, a nie 800-1000. Nie można wycinać kalorii w nieskończoność, bo to się może źle skończyć. Można by to porównać po trosze do tuningu silnika - nie można zwiększać mocy silnika w nieskończoność, licząc na to, że spalanie będzie mniejsze. Jeśli chcesz podkręcić metabolizm, to na początek wyrzuć wszelkie kasze, ryże, ziemniaki czy makarony z diety i zastąp je warzywami i chudym mięsem. Tak jak pisałem wcześniej - ogranicz spożycie węgli na jakiś czas, a potem zacznij je z powrotem wprowadzać do diety. A jeśli chodzi o wysiłek fizyczny - nie musisz od razu ciskać ton żelastwa, 3 x w tygodniu po 20 minut w zupełności wystarczy. Nie od razu Rzym zbudowano. I to wcale nie musi być żelastwo, z powodzeniem możesz ćwiczyć w domu.
  24. Według mnie, drodzy Bracia, obaj macie błędne podejście do tematu redukcji. Ale po kolei. Jedną z funkcji wątroby jest przekształcanie nadmiarów węglowodanów - podstawowego paliwa dla mięśni - w tłuszcz i odkładanie go na ewentualne "gorsze czasy". Niestety bardzo ciężko jest przewidzieć gdzie tłuszcz odłoży się w pierwszej kolejności, a jest to niezbity dowód na to, że wszelkie programy treningowe, mające na celu spalenie tłuszczu z jednej danej partii mięśniowej, najczęściej brzucha - nie oszukujmy się - można włożyć między bajki. Ale do brzegu - proces odwrotny do przekształcania węgli w smalec nazywa się ketozą. Stąd ostatnio wysyp różnych modyfikacji diety zwanej popularnie tłuszczówką. A proces ketozy można zapoczątkować tzw. resetem insulinowym. Po normalnemu pisząc - ograniczasz do minimum podaż węglowodanów w diecie. Dlaczego ? Organizm w pierwszej kolejności spala węgle dostarczone na pniu, najlepiej po wysiłku, kiedy jest największe zapotrzebowanie gdy organizm bierze się za naprawę - czytaj - regeneracje. W drugiej kolejności - organizm pobiera zapasy glikogenu z mięśni, ale przecież nie może robić tego w nieskończoność. Jeżeli zastanawiałeś się Bracie, dlaczego kilkadziesiąt minut po zakończeniu treningu siłowego, Twoje mięśnie wydają się jakoś mniejsze niż przed, to właśnie daję Ci odpowiedź. A dopiero w trzeciej kolejności organizm bierze się za spalanie zapasów w postaci tłuszczu. Proces ten dopiero wyzwala się po kilkunastogodzinnym, chronicznym wręcz braku węgli w organizmie. Do brzegu po raz kolejny - ogranicz do minimum a najlepiej do zera podaż węglowodanów. Nie liczą się niektóre owoce i warzywa. Po dwóch - trzech tygodniach zacznij powoli wprowadzać węgle z powrotem do jadłospisu. Wprowadź tak zwane czasowe głodówki - wprowadź sobie okienko żywieniowe na 8h w ciągu dnia - w tym oknie zawrzyj wszystkie swoje posiłki, a przez resztę dnia pość. Nie jest to łatwe, sam wiem po sobie, ale rezultaty przerosną kilkukrotnie Twoje oczekiwania.
  25. Czołem @Baelish To mój pierwszy post od dołączenia na forum, jestem głęboko przekonany, że przy odrobinie samozaparcia i siły woli, dokładnie w ciągu 4 (słownie - czterech) miesięcy - nie dłużej, nie krócej - jesteś w stanie wprowadzić swoją gospodarkę hormonalną na wyżyny wydajności, czerpiąc z tego niemałe korzyści. Konkretnie. Adam Bornstein i John Romaniello - Facet 2.0 W książce jest wszystko opisane: rola hormonów, skutki niedoboru a przede wszystkim - prosty, zwięzły plan jak przywrócić gospodarkę hormonalną na właściwe tory za pomocą odpowiedniej diety i ćwiczeń. Z własnego doświadczenia powiem, mimo, że nigdy sam nie cierpiałem na brak testosteronu, ta książka i pomoce w niej zawarte wywindowały moją gospodarkę na nieosiągalne wyżyny. I wszystko to, bez zastrzyków, wydawania zbędnych pieniędzy na konowałów i naciągaczy. Powiem lepiej - od lat trenuję wyłącznie z wykorzystaniem własnego ciała, a mimo to, mając w pamięci, że większość ćwiczeń z książki to ćwiczenia wyłącznie na siłownie, z użyciem sprzętu - wszystko to nie przeszkodziło w osiągnięciu moich rezultatów. Służę merytoryczną pomocą jeśli trzeba. Pozdrawiam !
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.