Skocz do zawartości

Moja historia.


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, chciałbym co nieco opowiedzieć o mojej historii.

 

Historie zaczne od czasu kiedy miałem 27 lat, bo dopiero wtedy zaczałem wychodzić z matrixu.

 

Pracowałem wtedy  w malej firmie i obsugiwałem klientów.  Wtedy pojawiła się ona  8/10. Znalazłem jej dane i napisałem – czy da się zaprosić na spacer. Krótko i na temat. Zgodziła się. Poszliśmy. Zwariowałem. Chciałem wszystko i na raz. Nim się obejrzałem – po 2 miesiącach szukaliśmy mieszkania. Wszystko jak w bajce. Niestety zobaczyłem jej dokumenty. Zaburzenia w różnych kombinacjach. Nie wierzyłem, nie chciałem wierzyć. Uważałem, że to jakaś ściema, jakiś wałek i jest to niemożliwe.W każdym razie, ja nie chciałem wierzyć i swój plan realizowałem.

Pojawił się problem, wraz z nią i znajomymi z pracy wyszedłem na miasto. Po paru dniach mój pracodawca zamieścił ogłoszenie, że szuka pracownika. Wszyscy wielce zdziwieni, bo niedawno kogoś przyjęli, a poza tym nie było przygotowanego stanowiska pracy.

 

Ale jakoś to wszystko szło. Wynająłem nam mieszkanie. Piękne. Drogie. Ona pracowała, ja pracowałem – wszystko jak w bajce. Wierzyłem, że dokonuje się sprawiedliwość dziejowa. Oto ja po tylu lipach i nieudanych związkach z kolejnymi nierokującymi laskami znalazłem ją – to cudo i jest i będzie moja. Nigdy nie miałem takiej ładnej i fajnej dziewczyny. To była rekompensata za wszystko złe co mnie do tej pory trafiło.

 

Pewnego dnia zaproszono mnie na rozmowę do szefa. Okazało się, że mój „kolega” z pracy doniósł, że spotykam się z  naszą klientką. Szef stwierdził, że o ile nie ma to związku z wynikami mojej pracy to jest ok. Niestety jego żona nie podzielała tego zdania. Powiedziano mi że mogę w tym momencie podpisać swoje zwolnienie za porozumieniem stron albo mnie zwolnią w trybie dyscyplinarnym i pójdzie fama w miasto, nie dostane kasy za urlop ani innych ekwiwalentów, grożono mi innymi konsekwencjami itd.

 

Nic nie podpisałem, uważałem, że nic złego nie zrobiłem. Nie wiedziałem co zrobić. Z uwagi na fakt, że już dłuższy czas mnie tam gnojono, postanowiłem, że tak tego nie zostawię. Na następny dzień podpisałem oświadczenie, że to ja się zwalniam z winy pracodawcy z uwagi na mobbing. Wręczyłem go szefowi, mówiąc na odchodne coś w stylu, że mogli odnieść wrażenie, że jak mi nie zapłacą moich wypracowanych świadczeń, doniosę gdzie trzeba na co trzeba. Nie miałem takiego celu i nigdy nic złego nie zrobiłem – żeby była jasność.

 

Wydawało mi się, że mam wsparcie, mój „przyjaciel” z pracy, miał w razie czego też się wstawić za mną, ewentualnie zwolnić się, bo mieliśmy założyć razem firmę i działać wspólnie – lepiej – szybciej. Obiecał też oczywiście wsparcie w sądzie pracy.

 

Niestety mojej dziewczynie nie przedłużono umowy o pracę. Była bezrobotna. Bez prawa do zasiłku.

 

Mój pracodawca uznał moje oświadczenie za nieskuteczne. Dostałem świadectwo pracy, w którym zapisano, że zwolniono mnie w trybie dyscyplinarnym. Złożono pozew o odszkodowanie przeciwko mnie w sądzie pracy.

 

Pracodawca złożył doniesienie w prokuraturze o stosowanie gróźb karalnych przeciw niemu, że ja groziłem spowodowaniem postępowania karnego.

 

Sprawą zainteresował się rzecznik dyscyplinarny mojego zawodu.

 

Mój „przyjaciel” nie wstawił się. Nie zwolnił się. Nie będziemy mieli naszej firmy.

 

Zostałem z wynajętym mieszkaniem, piękną i bezrobotną borderką, mieszkaniem, zobowiązaniami i paroma postępowaniami, bezrobotny, bez prawa do zasiłku.

 

Nie wiedziałem co robić, ale wiedziałem, że w tym mieście to ja jestem skończony.

 

W ciągu kilu tygodni z króla życia do rynsztoku – da się.

 

SERIO – BYŁO GRUBO.

 

Przeprowadziliśmy się do innego miasta, ogarnąłem mieszkanie, czekałem na zakończenie postępowań. Skończyła się walka o ideały, była walka o życie. Byłem wcześniej hardy, teraz jak zbity pies. W nocy rzadko spałem. Ale liczyło się to, że jestem z najfajniejszą dziewczyną i uważałem że wszystko robię najlepiej jak potrafię. Pewnie nawet tak było, ale to na kobiety nie działa.

Udało mi się wywalczyć ugodę w sprawie cywilnej, byłem parę tysięcy w plecy, ale miałem nadzieję na przyszłość.

 

Dziewczyna znalazła pracę w mieście w którym wcześniej mieszkaliśmy – musiała więc dojeżdżać. Widziałem, że ma do mnie żal, że się przeprowadziliśmy. Być może w jakiś sposób dochodziło do niej to, że w sumie pośrednio ta cała sytuacja była spowodowana przez nią i strasznie namieszala w moim życiu. Ale jednak przy każdej awanturze wypominała mi, że musiala zmienić swoje życie i musi dojeżdżać do pracy i miasta, które kocha. A prawda jest taka, że to była godzina jazdy, a co 2 weekend spotykaliśmy się z jej znajomymi. Obiecywalem, że jak już staniemy na nogi to kupimy mieszkanie w wcześniejszym mieście i będzie znowu bajka.

 

No ale cóż z moich obiecanek, skoro jej koleżance narzeczony kupił mieszkanie w kredycie. Ona też musiała mieć już. Nasz związek to ciąg afer i jej ucieczek i powrotów. Nie chce mi się nawet tego opisywać, bo bym Was zanudził. Generalnie połowa faz ze świerzakowni. Od afery do awantury. Raz za razem. W święta poznałem jej tate na imprezie rodzinnej, (żyli osobno z mamą). Była wódka. Zrobiła mi awanture, że z nim piłem. Awantura była na śmierć i życie. No ale dobra. Miałem to już gdzieś. Nie mój cyrk. W sylwestra pojechaliśmy do jej znajomych. Rozumiałem sytuację z naszą przeprowadzką i jakoś starałem się to ogarnąć. Upila się. Poszła do kuchni z jakimś gościem. Długo nie wracała. Idę. Wchodzę, a ta mu tłumaczy, że bardzo się chce wyprowadzić. W sumie wziąłem to na klatę. Ale słyszę. „idź stąd” do mnie. To mnie złamało. Wyszedłem do pokoju. Chyba się trochę załamałem. Spalismy osobno. Rano przeprosiła ehhh i tyle.

 

W połowie stycznia poszukała sobie pokój  i chciała się wyprowadzić – do jak to stwierdziła – miasta w którym zawsze chciała mieszkać. Zracjonalizowałem sobie to. Ona nie chce dojeżdżać. Zarzuciła mi, że to ja swoim dyktatem nas przeprowadziłem. Zawiozłem ją i jej rzeczy. Nalałem sobie whiskey i kurwa w końcu odpocząłem. Żartuje. O 21 zadzwoniła, że się boi i żebym przyjechał. Powiedziałem, że dziś nie jadę i jutro mogę przyjechać. Tak zgadza się. Wróciła do mnie. 3 raz w sumie.

 

Przed następnymi  świętami powiedziała, że chce jechać sama do domu. Beze mnie. Niech jedzie. Dałem jej swój samochód. Wróciła z rozjebanym xd. Miałem AC, więc ogarnąłem, szkoda tylko zniżek. Powiedziała że prawy bok rozwaliła na zakręcie na autostradzie. Tylko kto mi powie gdzie jest zjazd albo zakręt w lewo na autostradzie. Ona cały czas kłamała, ale nawet nie chce mi się w sumie pisać o tym.

 

 Pojechała na parę tyg delegację. Ja miałem bardzo ważne egzaminy. Musiałem kurwa odpocząć i się pouczyć. No ale po drodze spotkania z policjantami i zeznania w sprawach. No nic. Jakoś to było. Po paru dniach ona powiedziała, że nie chce ze mną pisać, bo ja za mało do niej piszę. Logika stanika. No ale nawet mi to było po drodze, bo nie miałem czasu na te gierki.

Wróciła, nie czułem, że to ona, było mi źle, nie cieszyłem się. No ale dobra.

 

Był tu pewien temat, jakie są symptomy kobiety zdradzającej. Miała wszystkie. Czekałem na wolny tel. No ale jak tu go znaleźć, skoro nawet pod prysznic i wysrać się miała go ze sobą. W nocy miała go pod poduszką. Dramat. Ale pewnego wieczoru, gdy byłem na siłce, pisała z kimś cały wieczór i rozładowała go tak, że na noc musiała go podłączyć do ładowarki. Czekałem na to parę tygodni. Sprawdziłem. Jest. (Widziałem, że z kimś piszę z telefonu, który jej dałem, więc go odebrałem od niej - za jej zgodą - dla jasności). Gość z internetu, z którym umawia się na telefonie (który dostała ode mnie) na spotkania, na które jeździ moim samochodem. Ona chce jak najszybciej się ewakuować z mojego mieszkania. Szuka pokoju. Wszystko co jej dałem, ona nie szanuje. Nic – zero wdzięczności. Zrobiłem afere, rano wziąłem klucze. Powiedziałem, że ma przyjechać po rzeczy i wypierdalać. Poszła do pracy. Przyjechała z mamą po rzeczy. Nie obyło się bez awantur. Powiedziałem jakie jest ziółko. Matka oczywiście ją poparła. No nic.

 

 

3 tyg później przyjechała autem swojego nowego chłopaka. To auto też rozjebała, ale to nie moja historia.

 

Generalnie załamałem się. Uważałem, że to moja wina, bo jestem słaby, co ze mnie za mężczyzna. Kolejna laska uciekła  ode mnie. Wszystko bez sensu, coś ze mną nie tak. Zaczęło się -  używki, szaleństwa itd. Czułem się jak gówno. Załatwiłem sobie po paru miesiącach wizytę u psychiatry. 3 dni przed wizytą zadzwoniła. Okazało się, że chce się spotkać. Pognałem.
Na naszym spotkaniu pieszczoty i głupoty. Jej facet – ten z którym mnie zdradzała – napisał do niej sms, którego mi pokazała „czemu nie odpisujesz? Chyba mnie nie zdradzasz” Dramat.

Wtedy wszystko się odmieniło, zrozumiałem, że to nie we mnie jest błąd, tylko ta laska jest ……. Jedno z wielu wyjść z matrixa. Nadto w czasie okazywało się dlaczego moje byłe zostawiały mnie. Okaząło się to po wpadkach i szybkich ślubach. One łapały inne gałęzie, mi pierdoląc, że coś ze mną nie tak albo inne tego typu pierdy. Mój stan odmienił się o 180 stopni. Nie poszedłem na wizytę do lekarza. Już byłem kurwa zdrowy.

 

Wszystkie były takie same. I robiły mi to samo i innym też. Schemat gonił schemat. Zero pomyślunku.

 

Ale szedłem w to dalej. Powiedziałem jej, że skoro ona wyjechała, to jak chce coś ze mna, to będzie do mnie przyjeżdżać. Poczytałem forum. Mówiłem jej jak ma być. Ja kupowałem produkty, ona przyjeżdżała, robiła kolacja, niesamowity sex i tak co tydzień, bez zobowiązań, bez zbędnego ……..  Oczywiście z jej fochami no bo jak ja ją traktuje. Ale lubiła być tak traktowana - dominacja i uległość. Rama kurwa. Im bardziej ją jebałem, tym lepsze było wiadomo co. Wtedy zrozumiałem, że chyba byłem wcześniej prawiczkiem … No ale zdradzałem jej myśli forum. To by błąd.

Sprawdziałem jej telefon (mój). Pisała z kimś, miała kogoś. Tinder i inne fazy. Nie ruszyło mnie to. Zrobiłem afere, ale miałem to gdzieś. Pasowało mi. To był układ sponsoringowy, bez sponsorignu. Takie coś, co w sumie mogło trwać. One nas robią na zaangażowanie a my je na sex – ktoś tak stwierdził. Ja miałem wszystko, bez zaangażowania. Było spoko.

 

Ona kupiła mieszkanie w kredycie, powiedziała, żebym zamieszkał u niej, wynajął swoje i tym pomógł jej spłacać raty. NO WAY! 

 

W pewnym czasie poprosiłem ją, żeby przyjęła mój mandat. Ona brała kiedyś za ciocie mandaty. Nie chciałem tego zrobić, ale chciałem zapytać. Miała prawko, ale nie jeździła. Wiadomo – zawsze ją wożono. Odmówiła, po tym wszystkim co dla niej zrobiłem. Powiedziała „wtedy było wtedy, a teraz jest teraz” i inne tego typu pierdy. Chodziło o zasady. Nie wytrzymałem. Powiedziałem, żeby mi oddała 1000 zł za zniżki z AC. Ona na to, że jej byli zarabiali tyle w 1 dzień i co ze mnie za facet, że żądam zwrotu kasy. Powiedziałem to w nerwach, wiedziałem że nic z tego przecież. Powiedziałem co o niej myślę, nie będę cytował. Sporo tego i innego. Zablokowała mnie. Chyba żałowałem. Taki układ mógł sobie w sumie trwać. Nie wiem. Ale jednak chyba mój instynkt samozachowawczy to zrobił. Takich blokad i odblokowani były dziesiątki, ale teraz to już poleciałem po bandzie. I dobrze. To było już dawno.

 

Dziś mam już spokój. Spotykam się z fajną dziewczyną. Już bez takich szaleństw. Żyję sobie. Chyba będzie LAT. To może być mój wybór. Chcę trochę normalności. Może mi się kiedyś uda.

Zapytacie czemu tak długo się męczyłem. Otóż nie potrafiłem ciąć strat. Uważałem, że skoro zmieniłem życie i mnie tak to wszystko dojebało, to już musi być to. Im więcej wpierdoli tym bardziej byłem przekonany, że nie mogę przecież przyznać się do porażki. Do takiej porażki. Na wszystkich frontach. I to był mój główny błąd. Trzeba było po którymś kolejnym czerwonym światełku zakończyć chorą relację, a nie nakręcać tę spiralę spierdolenia.

 

Aha, prokurator umorzył postępowanie. Rzecznik z uwagi na to umorzył swoje. Mam mieszkanie, założyłem firmę – mam się dobrze. Odciąłem się od toksycznych osób i spraw.

 

PS

Chciałbym na dole odnieść się do pewnej rzeczy. A mianowicie często pytacie gdzie szukać lasek? Co robić, żeby laski to czy tamto? Słodki jeżu i o muj borze jak rzyć i gdzie poznawać?

 

KURWA NIC NIE ROBIĆ

 

Bądźcie mężczyznami. Laski są albo ich nie ma. Są to fajnie, nie ma to bierzemy na klatę. Nie myśleć co i jak dla nich robić. To nie działa.

 

Próbowałem wszystkiego, podchodzenie na ulicy, klub, internet, portale.

 

To wszystko nie działa. Działa tylko to, gdy laska ma zbudowany obraz Ciebie jako zajebistego gościa. Np. jesteś przełożonym, albo przychodzi do Ciebie bo coś chce. Inaczej jesteś petent, podnóżek. No chyba, że jesteś Klaudiusz, no ale piszę to do 95% gości, którzy Klaudiuszami nie są.

 

Pewna niewiasta mi mówiła, jak to krzywdził ja fotograf, gdy była nastolatką. Bo kazał jej się dotykać i ona to robiła. Gość po 50. Okazało się, że wysyłali sobie buziaczki na publicznych komentarzach na portalach dla „modelek”. I to nawet parę lat później, gdzie gość jest teraz po 60. A prawda była pewnie taka, że …………… Ona taka biedna, jak wszystkie myszki, w których 2/3 .......

 

Albo historie barmanów, gdzie po 2 w nocy mogą sobie w klubach wybierać, który towar biorą na chatę. Widziałem na własne oczy.

 

I wtedy działa 100%, jak masz te pozycje, nawet szefa kuchni, a akcja dzieje się w restauracji.

 

Albo jesteś kierowcą autobusu i laska chce kupić bilet – nawet to wystarczy.

Masz sytuacje, zbudowany temat. Działaj. Inaczej nawet się nie wygłupiaj.

 

Zawsze tak było. Kiedyś były swaty. Czyli jedna drugiej mówiła, że ten gość jest och i ach. I ona miała zbudowany jego obraz i to działało. Teraz rzadko laska ma zbudowany obraz zajebistego gościa. Raczej kolejnego petenta. Nie dawajcie się wrzucać na takie tory. Żadnej błazenady.  

 

Nie chodzi o wielki status. Tylko o luz w konkretnej sytuacji. I dominację. 

 

Edytowane przez alfa_sralfa
  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, alfa_sralfa napisał:

Albo jesteś kierowcą autobusu i laska chce kupić bilet – nawet to wystarczy.

To tylko ilustracja wywodu czy z życia? 

Niektóre zawody są "męskie" ale ich kontekst niweluje napięcie seksualnie. Takie mam poczucie. A co Ty @alfa_sralfa myślisz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fotograf i barman z życia.

 

Szef kuchni i kierowca autobusu wymyślony za potrzebą przykład.

 

Chodzi po prostu o pozycję.

 

EDIT:

 

może i niweluje napięcie, a co powiesz o mitycznym hydrauliku i listonoszu? To dokładnie wpisuje się w wnioski. Widać, legendy nie wzięły się z nikąd. 

Edytowane przez alfa_sralfa
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowym mieście poznawałeś laski w związku ze swoją pracą/firmą/zawodem czy też w innych sytuacjach? Jak pokazywałeś im swoją pozycję? 

Bardzo mnie ruszyła Twoja historia i podsumowanie. Czuć, że masz dobry kontakt z ludźmi. Z chęcią bym przeczytał takie migawki jak budowałeś swój obraz zajebistego gościa!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę tu pisać bajek, ale:

 

Jak Cię widzą tak Cię piszą. Na codzień trzeba się starać, żeby za Tobą chodziło dobre zdanie. 

 

Życie to sieć powiązań. Za Tobą idzie opinia. Znajomi, ludzie z pracy, kontrahenci, rodzina.

 

Jak masz osiągnięcia, fajne hobby, umiesz porozmawiać na każdy temat - uważam, że to zostanie docenione. 

 

A konkretne sytuacje zdarzają się co jakiś czas. 

 

Trzeba się dobrze prezentować, szwajcar na ręku, fajna koszula. Nie mam już 20 lat. Przy czym, nie szpanować. Wszystko ma wyglądać naturalnie - bez przechwalania - bo za to się nie punktuje. 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, alfa_sralfa napisał:

Nie mam już 20 lat

Haha, a jakieś rady dla 20-latka? :D 

Generalnie cieszy mnie to, że wyszedłeś z matrixa relacji damsko-męskich oraz ułożyłeś sobie życie, mimo tych trudności z byłym szefem, fałszywymi przyjaciółmi i sądami.
Nie każdy ze świeżaków potrafi połknąć czerwoną pigułkę.
Niektórzy mimo, iż są na forum, to białorycerzą i się nie szanują, uganiając się za cipką(a już szczególnie skrajnie białorycerskie są przypadki latania za starymi babami...)
No, ale po to jest forum, aby krok po kroku się pozbyć zbroi :D 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.