Skocz do zawartości

Zaburzenia lękowe


mph25

Rekomendowane odpowiedzi

To istotne co napisał Lync - ćwiczenia na maksa mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc - wszystko ze względu na przeciążenie układu nerwowego. W nerwicy starajmy się trenować na 50% i nigdy do załamania mięśniowego. Znam wiele przypadków gdzie osoba z zaburzeniami lękowym czy depresją ćwiczyła ostro na siłowni w celu pobudzenia wytwarzania endorfin i skończyło się to mocno nasilonymi objawami ze strony układu nerwowego.
 

Edytowane przez mph25
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejebana sprawa, mierzę się z tym gównem już wiele lat. Owszem poczyniłem postępy po długo letniej pracy i z terapeutami ( były terapię grupowe i indywidualne) i samodzielnie różnymi technikami medytacyjno-oddechowymi, czy innymi właściwie czego ja nie próbowałem to jest lepsze pytanie. Leki SSRI czy jakieś stabilizatory nastroju właściwe działały na granicy placebo i odstawiłem to kilka lat temu. Nadal mam zresztą lekkie ataki paniki np. typu nie zamknąłem domu gdy wychodzę, czy obawy o swoją pracę. Było jeszcze gorzej 2 lata temu ale dobra terapia sporo mi pomogła + odpowiedni dobór suplementów, techniki oddechowe na codzień, trochę sportu. Ciągle nie jest mi łatwo przełamywać się do kontaktu z ludźmi jest to lekki dyskomfort, typu telefon do starego kumpla czy do dawno nie widzianej cioci. Teraz pracuje zdalnie więc tych stresorów mam mniej ale nie będzie to trwało wiecznie i myślę czy nie wrócić jeszcze na terapię szczerze powiedziawszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@BrightStar Są różne szkoły. Mi osobiście kiedyś suplementacja magnezem drastycznie pomogła. Za "nerwowe" kwestie głównie Mg odpowiada, witaminy są wtórne. Przy czym stężenie Mg we krwi nie jest miarodajnym badaniem, bo każdy inaczej reaguje na niedobory.

 

Suple najlepiej kupować na wagę, w proszku - malaty (jabłczany), cytryniany i mleczany - te grupy się najlepiej wchłaniają. Nie wierz w baśnie o cudownej mocy lewoskrętnej witaminy, czy helatów. Dodatkowo pewnych rzeczy należy jak ognia unikać w problemach z nerwami - np. kofeiny i nikotyny - wypłukuje magnez i pogarsza ukrwienie mózgu. Alko też dużo szkód robi. Generalnie zdrowy tryb życia jest potrzebny, dużo snu, dobre, lekkie jedzenie, itp. Samo z siebie to nie pomoże, ale znacząco ułatwi powrót do normy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon Masz rację cytrynian magnezu już od dawna stosowałem, teraz przerzuciłem się na diglicynian magnezu mieszam go z cytynianem w formie chelatu ma nawet lepsza wchłanialność niż cytynian. Kofeina niestety spożywana jest codziennie w formie guarany, kawy czy ekstraktu szczególnie jak mam coś do zrobienia w nocy, muszę zrezygnować z kofeiny. Papierosów na szczęście nie palę, alkohol od czasu do czasu staram się ograniczać.

Edytowane przez BrightStar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z tym mecze już trochę czasu i przejebane hehe. Po pierwsze mam sporo wyższy puls i czuję, jakby mi miała jebnąć pikawa. Gdy sobie leżę na łóżku, czuje jak mi wali serducho i ogólnie usunąć czasem wcale nie mogę. Miałem takie odczucie, jakby moje serce robiło taki dodatkowy skurcz. Po sporcie zamiast czuć się lepiej to czułem się gorzej. Wziąłem sporo supli i też po większości z nich się gorzej jeszcze czułem. Raz jest okres lepszy, a raz gorszy. Jeśli chodzi o witaminki z grupy B to B-right super witaminy. Inna sprawa witaminka d. Jest taki mix z lab one omegavit między innymi z omega3, witaminka d itd. Spoko bardzo. Probiotyki na jelita sprawdzają się też. Jeśli ktoś ma problem z jelitami to nie na własną rękę. Probiotyki spoko są z lab one no ale też sanprobi a w formie do picia JoyDay. Lepiej dać sobie spokój przy okazji z fajkami, alkoholem noi kofeina w różnych formach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, $Szarak$ said:

Ja się z tym mecze już trochę czasu i przejebane hehe. Po pierwsze mam sporo wyższy puls i czuję, jakby mi miała jebnąć pikawa. Gdy sobie leżę na łóżku, czuje jak mi wali serducho i ogólnie usunąć czasem wcale nie mogę. Miałem takie odczucie, jakby moje serce robiło taki dodatkowy skurcz. 

To klasyka objawów psychosomatycznych. :) W stanie spoczynku "dudnienie" serducha, czasem pojedyncze czestoskurcze, a czesem przerwy lub a'la arytmia. Na serce pomaga delikatne bieganie, wyciągi z głogu i dzikiej róży. Można też brać delikatne ziołowe uspokajacze na noc, ale to bardziej jak placebo działa.

 

Przy ostrych napadach warto miec przy sobie betabloker - np. concor lub bardziej ogólny propranolol. Oraz hydroxyzine na uspokojenie. Oszczędza to dodatkowy stres w przypadku ataku i daje większą pewność. Ja miałem tak, że puls mi potrafił skakać do 200. 15 minut takiej zabawy i czułem się jakbym 3 maratony przebiegł jednym ciągiem. 

 

Warto też pić napar z dziurawca, albo lepiej wyciąg gotowy - działa to jak delikatne SSRI przy dłuższym stosowaniu (miesiąc i dłużej). 

 

Tylko po kardiokonowałach nie łaź, bo ci ablację będą chcieli robić albo rozrusznik wstawiać i się jeszcze bardziej zestresujesz ?

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o dziurawca, to tylko i wyłącznie ekstrakt alkoholowy - tylko ten działa skutecznie jeżeli chodzi o depresje i zaburzenia lękowe + dodatkowo duże dawki wit z gr B (dziurawiec zwiększa przyswajalność wit z gr B a te mają istotny wpływ na funkcjonowanie naszego mózgu, przede wszystkim B1,B6 oraz B5.)  I nie zapominać o tym że dziurawiec zwiększa ryzyko przebarwień i poparzeń słonecznych, więc w okresie letnim trzeba z nim uważać.  To ten preparat: https://www.cefarm24.pl/intractum-hyperici-wyciag-z-dziurawca-100-ml.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, maroon napisał:

Przy ostrych napadach warto miec przy sobie betabloker - np. concor lub bardziej ogólny propranolol. Oraz hydroxyzine na uspokojenie. Oszczędza to dodatkowy stres w przypadku ataku i daje większą pewność

Akurat mam przepisany concor. Hydrokscyzyne też mam w razie W. Ona jest super, mega się po niej czuje wyluzowany. Jako dodatek doktorek mi złożył recepturę w formie syropu. Głóg między innymi i jeszcze jakieś tam zioła. Jeśli chodzi o aktywność fizyczna, to powoli coś tam działam. Pójdę na boisko, pokopie sobie trochę piłkę. Bez biegania dłuższego. Wbrew pozorom szeroko rozumiana nerwica jest strasznie przejebana.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, maroon napisał:

Z pewnych relacji można i nawet trzeba świadomie rezygnować

No tak. Ogólnie myślę, że te wszystkie nerwice/ lęki w dużej mierze to efekt sposobu wychowania przez rodziców. Dzieci są tak chowane żeby był spokój i nie było problemów jak najmniejszym nakładem sił a do tego idealnie pasuje strach, wstyd, krytyka i ocena. Jak rodzice spacyfikują dziecko to potem robią to rówieśnicy następnie szefowie/ żony itp.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Dodarek napisał:

Z suplementów pomaga trochę olejek CBD

Próbowałem olejek CBD 4% dobrej polecanej firmy i jak dla nie działa jak trzeba, robiłem się po nim senny, ogólnie konopie te z większą zawartością THC również źle na mnie działały wręcz paranoicznie. Już ashwagandha lepiej działa, rzeczywiście uspokaja i nie zamula, dodaje energii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2020 o 07:37, Bartek2 napisał:

Mnie nauczono życiowej bezradności- nawet niechodzącego 20 letniego psa nie potrafili rodzice uśpić- leżał i robił pod siebie pół roku. Ten smród w domu i cackanie się pamietam do dziś. Jak ja mam teraz jako dorosły człowiek podejmować zdecydowane decyzje?

Masz i będziesz podejmował. Sam fakt, że trafiłeś na to forum i podejmujesz działania w kierunku zmiany świadczy o tym, że tej zmiany chcesz. Im więcej w tym kierunku będziesz działał tym lepiej będzie Tobie tę drogę pokonywać. Przecież równie dobrze mógłbyś się nie otwierać i wszystko obserwować zza szklanego ekranu, marząc o lepszym życiu. Robisz konkret - odwaga, w sensie pisania o sobie, szukanie rozwiązań. Po prostu - konieczna jest systematyczność, niekwestionowanie podjętych decyzji (unikanie szukania wymówek czemu by zostawić sytuację jaka jest). Podnoszenie się za każdym wywalonym razem.

W dniu 22.06.2020 o 07:37, Bartek2 napisał:

. Przy okazji jest bardzo mało inteligentny i niezaradny finansowo. Matka władcza- wiecznie oceniająca: w dzieciństwie miało to postać wręcz absurdu celowo wywołująca poczucie winy, wieczna kontrola.

U mnie matka dominowała, ojciec miał momenty, że z nią walczył (stąd kłótnie), ale też były w miarę dobre chwile. Mój z kolei potrafił działać, ale miałem wrażenie, że matka była czasem jego stoperem w pewnych rzeczach, ale tłumaczenie też było i myślę, że przejąłem to po nim w pewnej części. Tłumacz się, aby usprawiedliwić się przed "cenzorem". Albo że czasem lepiej dla świętego spokoju odpuścić (i zanurzyć się w swoje hobby), niż ciągle walczyć.

W dniu 22.06.2020 o 07:37, Bartek2 napisał:

Z tego powodu mam pewność, ze te kurestwo to wynik wychowania i jeśli nie postawie na zdecydowane działanie, chamstwo i walkę o swoje to skończę nieciekawie. Każdy by chciał żebym zostal podnóżkiem i darmowym „ pomocnikiem” a tu chuj. Dystansuje się i każe wypierdalac jak ktoś złe reaguje na to 

Jeśli potrafisz być na tyle uważny, że obserwujesz siebie, to mógłbyś przed reakcją zastanowić się, jaki poziom "agresora" chcesz okazać. Jeśli nie chcesz się w to bawić, to możesz po całej reakcji sobie ocenić, na ile się w taki sposób zachowałeś. To Cię trochę odsunie od patrzenia "bezpośrednio" bo gdy nakazujesz sobie ocenić siebie, to musisz niejako wyjść z własnej skóry i zastanowić się.  To jest ocenianie, ale nie jest ono złe. Nie oceniasz po to, aby mieć powód do potraktowania kogoś gorzej lub lepiej. Dokonujesz oceny aby lepiej poznać siebie.

 

Reakcja ostra ma tendencję do palenia mostów. Powoduje, iż wyrzucasz coś z siebie i przez jakiś czas czujesz, że to Ty kontrolujesz sytuację. Reakcja miękka daje sygnał, że zależy Ci na tej relacji, im miększa tym większa moc komunikatu "idę na ugodę, bo uważam, że moja pozycja nie jest silna lub mogę coś na tym ugrać".

Kluczem jest dobranie optymalnej reakcji - dostosowanej do sytuacji, a nie użycie automatu - "zareaguję mocno, bo muszę im pokazać że nie dam siebie szmacić".

Jeśli ktoś widzi, że inni sobie radzą i wysnuwa wniosek "bo zachowują się po chamsku" i będzie wdrażał takie zachowanie to spoko, może tak robić. Jednak tamtej osobie, która ma określony profil osobowości i historii może to pasować. Tak samo jak na siłowni - jeden będzie ostro ćwiczył i będzie spoko, drugi tak podejdzie i prawie zejdzie.

 

Miałem sytuacje, w których dostałem po dupie. Biznesowo. Czułem dużą złość, miałem naprawdę negatywne myśli o moich oponentach. Nakręcałem się, budowałem w sobie agresję, którą "promieniowałem". Odciąłem parę mostów, zdążyłem wytknąć takim osobom ich pojebane zachowanie. Pomagało owszem. Jednak tego typu sytuacji powodują, że człowiek bierze się za różne rzeczy, niekoniecznie takie jakie powinien realizować. Pokazanie innym, że nie mogą tak robić, przystopowanie ich - to dobre. Zapalanie się do tego, aby "naprawić świat" czy też żyć swoim oburzeniem (które ma wpływ na działanie), które powoduje ostre reakcje - to bym powiedział jest dyskusyjne.

W dniu 22.06.2020 o 07:37, Bartek2 napisał:

Ja nie jestem naiwnym człowiekiem i straciłem już nadzieje, ze mogę się w życiu realizować utrzymując kontakt z ludźmi których nie trawie i x którymi relacje mam pozorne.

Są ludzie, którzy celują w wiele powierzchownych znajomości, są też tacy co cenią sobie mniejszą ilość - ale głębszych. Nie musisz utrzymywać znajomości, które odbierają Ci energię, ale też wiadomo - czasem (np. w biznesie) umiejętność pracy w takich relacjach jest pomocna. Możesz, ale nie musisz. Chcesz się odciąć - Twoje prawo.

 

Problemem jest świadomość bycia ocenianym. Odcinasz znajomość z kimś i od razu myślisz, jaki będzie to miało wpływ na Ciebie, co o Tobie myśli..itd Odpalasz generator negatywnych emocji, poczucia winy. Nawet jeśli nie robisz tego świadomie, to podświadomość ma swój tor.

 

Na Twoim miejscu spróbowałbym w takiej sytuacji poczuć wdzięczność do siebie, że dbasz o higienę swojego życia nie zapraszając osób, z którymi nie będziesz w stanie utrzymać typu kontaktu jaki sobie cenisz. Możesz też życzyć tym ludziom w myślach powodzenia w znalezieniu osób, z którymi będą się lepiej komunikować.

W dniu 22.06.2020 o 08:28, maroon napisał:

Realizować to się można z ludźmi, z którymi łączy cię coś wymiernego - pasja, hobby, podobne spojrzenie na świat, a nie miałka gadka przy wódeczce raz na miesiąc. 

Właśnie. Był już taki wątek na forum o przyjaźniach i w sumie wyszło, że nie ma nic długowiecznego i trwałego, a czynniki jakie wymieniłeś są spoiwem dla takich relacji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, bernevek napisał:

Jak laski widza zaburzenia lekowe u mezczyzn? Ewakuacja?

Moja teoria jest taka, że: to zależy czy laska też ma jakieś zaburzenia, ale ja bym stawiał na to jaki widzi w Tobie potencjał. Jaki ma obraz Ciebie w swoim umyśle.

 

Kobiety są pragmatyczne. Jeśli ma w tym interes to zaburzenie lękowe nie będzie problemem o ile nie będzie zbytnio upierdliwe. Zależy też od tego, jak Ty to widzisz, i jak dla Ciebie ta kwestia lękowa wygląda - czy to przytłacza czy może jest jak zadrapanie na ręce (jest bo jest i kto by na to zwracał większą uwagę). 

Jeśli jest rzeczywiście empatyczna to może coś do Ciebie czuje - z punktu widzenia cyników: jednak wciąż widzi w tym interes (albo interes w tym widzi jej podświadomość).

7 godzin temu, BlacKnight napisał:

Na pomoc bym nie liczył.

Różnie można traktować pomoc. Dla jednych wsparciem będzie, że kobieta nie będzie ciągle nawijać o problemie, dla innych wsparciem będzie "głaskanie po główce" i pocieszanie. A dla innych jeszcze - aktywne szukanie terapeutów i zachęcanie do wizyt. Gorzej jeśli trafisz na taką, co nie będzie nawijać o problemie, a później Ci to wypomni swoje zaangażowanie, gdy najdzie ją "kryzys".

 

Dlatego dla własnego zdrowia psychicznego lepiej samemu zadbać i nie liczyć na to, że kobieta rozwiąże z Tobą problem. Nie rozwiąże. Jesteś jedyną osobą, która może rozwiązać sprawę, inni mogą Ci jedynie wskazać kierunek lub zdopingować do działania, jeśli tego potrzebujesz.

Edytowane przez lync
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minutes ago, Pancernik said:

Dokładnie, z takimi ludźmi to się robi interesy, a nie realizuje siebie :) 

 

p.s.

Wiem, wiem, nie pochwalasz tego :) 

Jeżeli ktoś się z tym dobrze czuje, potrafi i "cel uświęca środki", to jego sprawa. Mnie chlanie odrzuca. I owszem parę deali nie raz straciłem, bo nie miałem ochoty na robienie biznesów przy wódeczce. 

 

Znajomy, który się na stałe wyniósł do Hiszpanii, powiedział mi kiedyś, że jak przestał chlać z rodakami, to dopiero zobaczył jak mało go z tymi ludźmi łączyło. Każdy lubi, co lubi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2020 o 15:07, mph25 napisał:

Nie chcę martwić, ale z preparatami tego typu to często jest tak, że te wszystkie składniki, to się tak naprawdę wzajemnie wykluczają. Tzn. jeden utrudnia przyswajanie drugiego i choćby tam było i milion procent, to i tak niewiele z tego będziesz miał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Pancernik napisał:

Nie chcę martwić, ale z preparatami tego typu to często jest tak, że te wszystkie składniki, to się tak naprawdę wzajemnie wykluczają. Tzn. jeden utrudnia przyswajanie drugiego i choćby tam było i milion procent, to i tak niewiele z tego będziesz miał.

Zgadza się przyjacielu, np magnez ogranicza przyswajanie wapnia,  cynk miedzi   itd.. jednak forma tych chelatów pozwala na lepszą przyswajalność obydwóch witamin/minerałów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.06.2020 o 07:37, Bartek2 napisał:

U mnie ojciec zawsze to była  tzw „ dupa”. Bez zdania, bez decyzji- tylko się tłumaczył i podporządkował żonie i jej rodzinie. Przy okazji jest bardzo mało inteligentny i niezaradny finansowo. Matka władcza- wiecznie oceniająca: w dzieciństwie miało to postać wręcz absurdu celowo wywołująca poczucie winy, wieczna kontrola

U mnie to samo. Ojciec tylko dostawał bęcki nie tylko od matki ale od babki swojej matki. Zrobiła z niego praktycznie sługusa. Matka po tym jak wyrzuli ją z pracy do następnej nie poszła. Na każdą aluzje reagowała agresja. Najczęściej gadaniem do kaloryfera tak żeby inni słyszeli. Bo oczywiście jak wychodzili to przestawała. Zawstydzanie i wygadywanie bzdur było na porządku dziennym. Zarzucanie innym swoich przewiń też. Projektowanie na innych swoich pomysłów. Na początku zabranianie wszystkiego a potem wpakowywanie w trudne sytuacje i nie udzielanie żadnej pomocy. Jak po tym się nie bać zwłaszcza że od razu po niej wchodziła rodzina ojca i matki i dokładała swoje. Dlaczego? Bo chciała i mogła. Widziała we mnie ofiarę którą zrobiła że mnie matka aby lepiej się nade mną pastwic i odreagowac za swoje nieudane życie. Najlepsze że jak o tym starasz się mówić to nie ma żadnej skruchy. Wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie robienie z siebie ofiary. To że jako tako teraz egzystuje to chyba zasługa studiów i wyjazdu z domu. Nie wiedzieć dlaczego od razu wzrosła pewność siebie. Wprawdzie lata gnojenia zrobiły swoje i do poziomu rówieśników nie dosięgałem to jakbym został w domu to pewnie bym był taką użyteczną po pierdółką co ojciec. Chyba zresztą taki był plan. Pasożyt musiał wychodowac sobie żywiciela bo sam dupy nie ruszy bo jest taki biedny. Zresztą fajnie to było widać przy okazji dziewczyn które się obok mnie kręciły. Taki typ wariatek jak mamusia. 

 

Podsumowując. Lęki to na pewno efekt wychowania i mniej lub bardziej świadomego urabiania człowieka aby się bał. Najgorsze że to taki samograj. Po tym jak zaczną to rodzice to pałeczke przejmują rówieśnicy i partnerzy życiowi. Czasami nawet dzieci. Ratunkiem wydaje się samotność i emocjonalne (nie tylko intelektualne) przepracowanie traumy. Fajna była by też jakaś empatyczna osoba co to rozumie bo to przeżyła ale to zdarza się rzadziej niż brak dziury budżetowej. W leki nie wierzę bo jak dla mnie działają tylko objawowo. Przyczyny jak zostały tak zostały. Tak samo jak z wizytą u terapeuty. I co z tego że przez godzinę się wywnętrzam skoro po powrocie do domu dostaje znowu tymi samymi problemami w twarz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Tarnawa napisał:

Podsumowując. Lęki to na pewno efekt wychowania i mniej lub bardziej świadomego urabiania człowieka aby się bał. Najgorsze że to taki samograj. Po tym jak zaczną to rodzice to pałeczke przejmują rówieśnicy i partnerzy życiowi. Czasami nawet dzieci. Ratunkiem wydaje się samotność i emocjonalne (nie tylko intelektualne) przepracowanie traumy. Fajna była by też jakaś empatyczna osoba co to rozumie bo to przeżyła ale to zdarza się rzadziej niż brak dziury budżetowej. W leki nie wierzę bo jak dla mnie działają tylko objawowo. Przyczyny jak zostały tak zostały. Tak samo jak z wizytą u terapeuty. I co z tego że przez godzinę się wywnętrzam skoro po powrocie do domu dostaje znowu tymi samymi problemami w twarz. 

Życie zawsze weryfikuje wszelkie relacje z całym środowiskiem. Podświadomie wiesz kto jaki jest i jak wyglądają realne relacje. Ważne by konsekwentnie wyciągać wnioski i się nie łamać bez względu na okoliczności. Jeśli w naszym mniemaniu ktoś nam zawinił to zawsze warto zakończyć  bądź zminimalizować kontakt. Ludzie którzy mają wyimaginowane oczekiwania wobec nas prawie zawsze sami nam nie pomogą. Nie można być naiwnym. Nie daj się załatwić. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
W dniu 22.06.2020 o 03:58, lync napisał:

Obniżony nastrój w sensie - żal, czy poczucie winy? Czy też bardziej apatia, nastrój depresyjny?

Znam to doskonale. Masz prawo bronić swoich racji, czy swojego zdania. A jak ktoś Ciebie publicznie osądza to masz prawo  mu odpalić, żeby spier*****.  Niby też to rozumiem, ale potem przychodzi (prawie zawsze) kac moralny, że może za ostro powiedziałem , że może nie mam racji, że byłem nie miły, że ktoś jest przeze mnie smutny. 

Generalnie prawie za każdym razem przychodzi Pan "Analiza" i męczy,  każe się zastanawiać i oceniać swoje postępowanie. 

Dzieciństwo ma wielki wpływ na to. Ale też nie można wiecznie żyć tym i tłumaczyć się , że to wina ojca/matki. Ok , oni mieli swoje problemy i nie poradzili sobie z naszym wychowaniem i przelali to na nas. Ale też żyli w innych czasach, gdzie pójście do psychologa uważało się za bycie wariatem, gdzie nie było takich forum jak to tutaj, gdzie można by się wygadać, czy poradzić.  Trzeba zaakceptować przeszłość, wybaczyć starym i starać się zmienić, żeby nie zmarnować kolejnego pokolenia. 

Wiem, że to co wyżej napisałem, to łatwo napisać. Wiem to z autopsji, bo sam się z tym borykam i nie potrafię często wyrazić swojego zdania w obawie o to, by się przypadkiem nie pokłócić, czy zrobić komuś przykrości bo potem będzie męczył mnie moralniak... 

Dochodzi nawet do tego, że w aktualnym czasie boje się rozmowy o wyborach, nawet niechętnie mówię na kogo będę głosował, bo wywiąże się nie daj Boże rozmowa/awantura i skończy się jak zawsze pyskówką. A tak na prawdę powinienem mieć wyje*ane i mówić co myślę, bo jestem wolnym człowiekiem. 

 

Zagmatwane to wszystko i tak jak ktoś tutaj pisał... pewnie nie będziemy naturalni już do śmierci. To jest tak wryte w banie, że nie idzie tego wyprać. Przynajmniej ja nie jestem w stanie, mimo wielu terapii. 

 

W dniu 22.06.2020 o 10:04, BrightStar napisał:

Przejebana sprawa, mierzę się z tym gównem już wiele lat. Owszem poczyniłem postępy po długo letniej pracy i z terapeutami ( były terapię grupowe i indywidualne) i samodzielnie różnymi technikami medytacyjno-oddechowymi, czy innymi właściwie czego ja nie próbowałem to jest lepsze pytanie. Leki SSRI czy jakieś stabilizatory nastroju właściwe działały na granicy placebo i odstawiłem to kilka lat temu. Nadal mam zresztą lekkie ataki paniki np. typu nie zamknąłem domu gdy wychodzę, czy obawy o swoją pracę. Było jeszcze gorzej 2 lata temu ale dobra terapia sporo mi pomogła + odpowiedni dobór suplementów, techniki oddechowe na codzień, trochę sportu. Ciągle nie jest mi łatwo przełamywać się do kontaktu z ludźmi jest to lekki dyskomfort, typu telefon do starego kumpla czy do dawno nie widzianej cioci. Teraz pracuje zdalnie więc tych stresorów mam mniej ale nie będzie to trwało wiecznie i myślę czy nie wrócić jeszcze na terapię szczerze powiedziawszy.

Terapie miałeś w u siebie w mieście, czy może jakieś online ? Szukam jakiegoś dobrego terapeuty, który w końcu pomoże mi przestawić w bani co nie co i poukładać te rozje*ane puzzle. Niestety u mnie w mieście nie ma takich ludzi.  Może ktoś poleci dobrego terapeutę online , najlepiej od behawioralno-poznawczej ?

Co w ogóle sądzicie o terapii online ? Ostatnio przez koronę odbywam terapie przez telefon i powiem szczerze, że dla mnie to nie to samo co być na miejscu w gabinecie. Brakuje mi tej relacji face to face z terapeutą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.