Skocz do zawartości

Zbyt dużo wydaję na jedzenie - jak obciąć koszty/żyć bardziej oszczędnie jedząc i gotując normalnie?


jankowalski1727

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, jak w temacie.

 

Ostatnio obczaiłem, że w porównaniu do innych w moim mieście wydaje sporo na jedzenie/chemię. Fakt, lubię jeść różne rzeczy, ale po kolei:

 

- robię zakupy spożywcze codziennie

- gotuję codziennie coś innego

- dosyć często biorę jedzenie "na mieście" na wynos do domu/ zamawiam dostawę

- rzadko kiedy robię duże zakupy na parę dni, no bo skąd mam wiedzieć na co będę miał ochotę za 2-3 dni? u mnie to się nie sprawdzi.

 

Moje dzienne wydatki na jedzenie/chemię to koszt około 55-60 zł (mieszkam w jednym z największych miast w Polsce).

 

Jak to u Was wygląda? Jak zredukować i żyć oszczędniej? Kasę mam, ale jeśli mogę przyoszczędzić, to chętnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1800 zł na jedzenie i chemię to mówić szczerze faktycznie sporo. Jednak z tymi większymi zakupami to raczej nie kumam Twojego argumentu. Przecież jeśli kupisz 2 paczki makaronu, to tej jednej której nie zjesz od razu nic się nie stanie jak poleży tydzień czy dwa w szafce. Z mięsem to samo. Wyjmijesz z paczki, tyle ile potrzebujesz używasz, reszta do zamrażalnika. Nie bardzo rozumiem gdzie tu problem. Na bank zaoszczedzisz sporo ograniczając wynos. Ja wydaje w okolicach 20-25 zł dziennie na jedzenie i nie jem śmieci, nie jem jałowo czy "nudno" i nie chodzę głodny - spokojnie można w tych pieniądzach zjeść pod 3k kalorii dziennie. Zatem sorry, ale nie bardzo widzę tu realny problem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę to przepraszam bez obrazy śmiechu warte, my na kilka osób wydajemy nieco ponad 1000 zł i to dość dobrej jakości artykuły, szczególnie mięso. Jak sam piszesz, że bierzesz na wynos, kupujesz dania itd to jest przesada. No chyba, że jesteś sportowcem kulturystą to wtedy jedzenie jest Twoją de facto pracą, tacy goście jedzą i po 4 tyś kalorii i fakt szkoda czasu na przygotowywanie jedzenia. Nie należy oszczędzać na jedzeniu, stajesz się tym co jesz, ale gotowe, kupne to zwykle najniższa półka jakościowa jeśli chodzi o dania.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, FraterPerdurabo napisał:

1800 zł na jedzenie i chemię to mówić szczerze faktycznie sporo. Jednak z tymi większymi zakupami to raczej nie kumam Twojego argumentu. Przecież jeśli kupisz 2 paczki makaronu, to tej jednej której nie zjesz od razu nic się nie stanie jak poleży tydzień czy dwa w szafce. Z mięsem to samo. Wyjmijesz z paczki, tyle ile potrzebujesz używasz, reszta do zamrażalnika. Nie bardzo rozumiem gdzie tu problem. Na bank zaoszczedzisz sporo ograniczając wynos. Ja wydaje w okolicach 20-25 zł dziennie na jedzenie i nie jem śmieci, nie jem jałowo czy "nudno" i nie chodzę głodny - spokojnie można w tych pieniądzach zjeść pod 3k kalorii dziennie. Zatem sorry, ale nie bardzo widzę tu realny problem.

No ale co ja kupię za te 20-25 zł dziennie do jedzenia? Same składniki na kolację to 15 a gdzie mowa o sniadaniu czy obiedzie?

2 minuty temu, spacemarine napisał:

Trochę to przepraszam bez obrazy śmiechu warte, my na kilka osób wydajemy nieco ponad 1000 zł i to dość dobrej jakości artykuły, szczególnie mięso. Jak sam piszesz, że bierzesz na wynos, kupujesz dania itd to jest przesada. No chyba, że jesteś sportowcem kulturystą to wtedy jedzenie jest Twoją de facto pracą, tacy goście jedzą i po 4 tyś kalorii i fakt szkoda czasu na przygotowywanie jedzenia. Nie należy oszczędzać na jedzeniu, stajesz się tym co jesz, ale gotowe, kupne to zwykle najniższa półka jakościowa jeśli chodzi o dania.

1000 zl na kilka osób miesięcznie?! To co wy jecie, albo inaczej jakie porcje wy jecie?

 

Dla przykładu u mnie:

 

- śniadanie owsianka 

 

- w pracy: mam duże pudełko gdzie mam zrobione np spaghetii czy risotto (czy zapłaciłem za to dnia poprzedniego)

 

- po pracy obiad: też muszę zrobić jakieś nie wiem leczo, zapiekanke, makaron z kurczakiem i to dwie porce bo ---> do pracy na nastepny dzien

 

- kolacja: tosty lub jajecznica

 

Gdzie ja mam tutaj się zmiescic w przedziale 30 zł dziennie?! A gdzie chemia etc??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przerzuć się na parę. W domu osiągniesz jakość restauracyjną. Sam na żarcie więcej niż 400 zł/msc nie wydaję od lat. Chleba, nabiału, słodkich bułeczek i innych gówien po prostu nie dotykam. Ziemniaki, marchewka, ryż, dobrej jakości mięso, możesz podzielić nawet na 2 posiłki i jedziesz tak. Wpierdalam kapustę kiszoną własnej roboty ? Wychodzą groszowe sprawy. 

 

No i zależy, gdzie zakupy robisz. Sam robię tabele produktów spożywczych z aktualnymi cenami, co najczęściej kupuję. Wpierdalam czasami mięso z marchewką tylko, albo kapustą. Jajko na parze zajebiste. za 50 zeta to mam tydzień żarcia i to tyle, że chyba bym wywalił jeszcze. Kilogram mielonego, łopatki 9 zeta u mnie. Jem to przez 4 dni ? Do tego płatki owsiane w różnych konfiguracjach i nie wiesz, co brać w sklepie właściwie. Soli nie używam, oleju nie używam, przypraw właściwie nie używam. Możliwie najmniej przetworzonych rzeczy, a jak się da to w ogóle.

 

250 gram mięsa, 250 gram ziemniaków, kapusta własnej roboty to dla mnie pełnowymiarowy posiłek. Nie wiem, ile to wychodzi. Ze 3-4 zł może. Płatki, 1.5 zł i to już masz na bogato, na kolację to sobie robię resztki z obiadu, bo i tak często zostają, albo ze dwa jajka lub jabłko. Nawet jedząc tak, jak jem to mam problemy, żeby do końca brzuch zrzucić. Zero alko, zero używek pojebanych, zero słodyczy, zero cukru, zero zupek chińskich. Czasami na konserwę się skuszę, ale dla mnie konserwa to żarcie na cały dzień praktycznie. Jedną się najadam kompletnie.

 

Polecam podejście kalorie/cena. Według mnie oczywiste, żeby odzyskać hajs i komfort odżywiania. Po drugie dieta zgodna z grupą krwi. Ja się tak odżywiam już mniej więcej od 2 lat. Świetne wyniki. No i para, jako technika przyrządzania posiłków. Smakowo rewelacja. Niczego nie zepsujesz, bo samo się robi ? Już na samym oleju oszczędzisz te 40 zeta miesięcznie.  Produkty sezonowe jeszcze. U mnie widełki 1500-2000 kcal od dawien dawna, a i to może trochę za dużo.

 

Nie wiem za bardzo, co z chemią. Większość rzeczy biorę na allegro, szampony 5 litrów, płyny do naczyń 5 litrów za grosze dosłownie. Robię takie zakupy raz na pół roku większe, a taka wydajność dobrego płynu, że ja pierdolę. Mam zmywaki napełniane płynem, że od razu się robią gęste. Masz jakąś chujową organizację zakupów. Nie wyobrażam sobie, żebym miał do sklepu zapierdalać codziennie ? Po chuj.

 

Zbieraj paragony, zrób listę produktów niezbędnych, porównaj ceny, również w necie. Przemyśl zakupy masowe chemii raz na jakiś czas, bo ci wyjdzie taniej po prostu. Szampony profesjonalne znajdziesz za 3.5-4 zł za litr i to wyjebane w kosmos, a w sklepie 300 ml za 7 zł minimum i to pewnie w promocji. Już na samych szamponach masz drugie 40 zł xD Już masz 80 zł w kieszeni i więcej czasu dla siebie.

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, spacemarine napisał:

Trochę to przepraszam bez obrazy śmiechu warte, my na kilka osób wydajemy nieco ponad 1000 zł i to dość dobrej jakości artykuły, szczególnie mięso. Jak sam piszesz, że bierzesz na wynos, kupujesz dania itd to jest przesada. No chyba, że jesteś sportowcem kulturystą to wtedy jedzenie jest Twoją de facto pracą, tacy goście jedzą i po 4 tyś kalorii i fakt szkoda czasu na przygotowywanie jedzenia. Nie należy oszczędzać na jedzeniu, stajesz się tym co jesz, ale gotowe, kupne to zwykle najniższa półka jakościowa jeśli chodzi o dania.

 

1000 zł na kilka osób? Zdradź bracie jak to robisz, bo nie wierzę w to, ja, nie piję wcale, nie palę, nie mam innych używek, jem w miarę ok, mięsa, ryby, sporo zieleniny, dużo jajek ogólnie nastawienia na produkty z dużą zawartością tłuszczu i wychodzi mi 900-1100 zł (prowadzę budżet) na miesiąc za tylko mnie samego. Zakładając, że wszystko co jem kupuję w sklepie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

???

100g dobrej wędliny - 5zł (50zł za kg)

250g piersi z kurczaka - 5zł (nawet taniej ale niech bedzie)

50g ser jakiegoś - 5zł (100zł za kilogram, na bank da radę taniej)

pieczywo, makaron, ryż, ziemniaki itp - 5zł

warzywa - 5zł

Masz najprostszą rozpiskę. Nawet przesadziłem z "cenami" ale niech bedzie.

Kiedy ostatnio byłeś w sklepie kupić coś normalnie i później sobie ugotować obiad?

Śniadanko i kolacja kanapeczki. Obiad kurczak z czymś co tam sobie wybierzesz.

Edytowane przez FraterPerdurabo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, mac napisał:

Przerzuć się na parę. W domu osiągniesz jakość restauracyjną. Sam na żarcie więcej niż 400 zł/msc nie wydaję od lat. Chleba, nabiału, słodkich bułeczek i innych gówien po prostu nie dotykam. Ziemniaki, marchewka, ryż, dobrej jakości mięso, możesz podzielić nawet na 2 posiłki i jedziesz tak. Wpierdalam kapustę kiszoną własnej roboty ? Wychodzą groszowe sprawy. 

 

No i zależy, gdzie zakupy robisz. Sam robię tabele produktów spożywczych z aktualnymi cenami, co najczęściej kupuję. Wpierdalam czasami mięso z marchewką tylko, albo kapustą. Jajko na parze zajebiste. za 50 zeta to mam tydzień żarcia i to tyle, że chyba bym wywalił jeszcze. Kilogram mielonego, łopatki 9 zeta u mnie. Jem to przez 4 dni ? Do tego płatki owsiane w różnych konfiguracjach i nie wiesz, co brać w sklepie właściwie. Soli nie używam, oleju nie używam, przypraw właściwie nie używam. Możliwie najmniej przetworzonych rzeczy, a jak się da to w ogóle.

 

250 gram mięsa, 250 gram ziemniaków, kapusta własnej roboty to dla mnie pełnowymiarowy posiłek. Nie wiem, ile to wychodzi. Ze 3-4 zł może. Płatki, 1.5 zł i to już masz na bogato, na kolację to sobie robię resztki z obiadu, bo i tak często zostają, albo ze dwa jajka lub jabłko. Nawet jedząc tak, jak jem to mam problemy, żeby do końca brzuch zrzucić. Zero alko, zero używek pojebanych, zero słodyczy, zero cukru, zero zupek chińskich. Czasami na konserwę się skuszę, ale dla mnie konserwa to żarcie na cały dzień praktycznie. Jedną się najadam kompletnie.

 

Polecam podejście kalorie/cena. Według mnie oczywiste, żeby odzyskać hajs i komfort odżywiania. Po drugie dieta zgodna z grupą krwi. Ja się tak odżywiam już mniej więcej od 2 lat. Świetne wyniki. No i para, jako technika przyrządzania posiłków. Smakowo rewelacja. Niczego nie zepsujesz, bo samo się robi ? Już na samym oleju oszczędzisz te 40 zeta miesięcznie.  Produkty sezonowe jeszcze. U mnie widełki 1500-2000 kcal od dawien dawna, a i to może trochę za dużo.

 

Nie wiem za bardzo, co z chemią. Większość rzeczy biorę na allegro, szampony 5 litrów, płyny do naczyń 5 litrów za grosze dosłownie. Robię takie zakupy raz na pół roku większe, a taka wydajność dobrego płynu, że ja pierdolę. Mam zmywaki napełniane płynem, że od razu się robią gęste. Masz jakąś chujową organizację zakupów. Nie wyobrażam sobie, żebym miał do sklepu zapierdalać codziennie ? Po chuj.

 

Zbieraj paragony, zrób listę produktów niezbędnych, porównaj ceny, również w necie. Przemyśl zakupy masowe chemii raz na jakiś czas, bo ci wyjdzie taniej po prostu. Szampony profesjonalne znajdziesz za 3.5-4 zł za litr i to wyjebane w kosmos, a w sklepie 300 ml za 7 zł minimum i to pewnie w promocji. Już na samych szamponach masz drugie 40 zł xD Już masz 80 zł w kieszeni i więcej czasu dla siebie.

 

 

 

Dziękuję Ci za wyczerpujący post, bo solidnie przedstawiłeś szczegóły (zwłaszcza jezeli chodzi o chemię), ale dla mnie odmawianie sobie przypraw, slodyczy (czasami) czy alko (czasami) to wegetacja a nie życie (zero przyjemności...). A już w ogóle jak mi piszesz, ze Ty jedną konserwą się najadasz na caly dzien to dla mnie kosmos jakiś...

 

Fakt, mam cholerny apetyt i lubię jeść często, więc jak mi ktoś mówi, że je rano dwie kanapki, popoludniu 2 ziemniaki i kotlet to to jest 30 % mojego zapotrzebowania.

9 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

 

1000 zł na kilka osób? Zdradź bracie jak to robisz, bo nie wierzę w to, ja, nie piję wcale, nie palę, nie mam innych używek, jem w miarę ok, mięsa, ryby, sporo zieleniny, dużo jajek ogólnie nastawienia na produkty z dużą zawartością tłuszczu i wychodzi mi 900-1100 zł (prowadzę budżet) na miesiąc za tylko mnie samego. Zakładając, że wszystko co jem kupuję w sklepie.

Właśnie nie wiem jak to magicy pokroju tego kolegi robią, chyba cały miesiąc jedzą parówki i trawę. Szok jak ludzie żyją w Polsce.

8 minut temu, FraterPerdurabo napisał:

???

100g dobrej wędliny - 5zł (50zł za kg)

250g piersi z kurczaka - 5zł (nawet taniej ale niech bedzie)

50g ser jakiegoś - 5zł (100zł za kilogram, na bank da radę taniej)

pieczywo, makaron, ryż, ziemniaki itp - 5zł

warzywa - 5zł

Masz najprostszą rozpiskę. Nawet przesadziłem z "cenami" ale niech bedzie.

Kiedy ostatnio byłeś w sklepie kupić coś normalnie i później sobie ugotować obiad?

Śniadanko i kolacja kanapeczki. Obiad kurczak z czymś co tam sobie wybierzesz.

 

Codziennie jestem w sklepie i codziennie gotuję. Dla mnie 250 g piersi z kurczaka to porcja dla niemowlaka, nawet w połowie się tym nie najem, więc dla mnie to śmieszna porcyjka.

 

Poza tym kolego śniadanie i kolacja kanapeczki non stop? Przecież to wegetacja, a nie życie non stop żreć to samo i to w takich śmiesznych porcjach.

 

A gdzie owoce? A gdzie coś do picie, herbata, kawa, cokolwiek? A gdzie tu chemia? 

 

Jak ktoś mi mówi, że żyje za 20 zł dziennie przy obecnych cenach to żyje na poziomie szpitalnym w Polsce, bo te posiłki muszą tak wyglądać.

Edytowane przez jankowalski1727
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Wincenty napisał:

@mac Byku jak Ty przy ponad 100 kilogramach masy z taką kalorycznością tą wagę utrzymujesz? :o

Endomorfik, praca siedząca, aktywność fizyczna 4 razy w tygodniu. I taka się trzyma spokojnie. Jak przekroczę powyżej 2000 kcal to tyję momentalnie. No rozumiem, że każdy ma inny organizm, natomiast przeliczenie kalorii i cen to chyba minimum, jak ktoś myśli o oszczędnościach. No i nie wiem, czy brak alko to brak przyjemności. To jest po prostu nawyk. A nawyk sam się broni.

 

Wydajecie dużo, bo bierzecie pewnie bułeczki, masełko, szyneczkę serek i inne gówno ? Wędlinka wodnista po dwóch dniach się robi i część trafia do kosza i tak dalej. Przerabiałem. Trzeba zmienić nawyki i tyle. Nic tu nie ma tajemniczego, ani tym bardziej dziadowego. Od lat nie jem, np. nabiału. Zero, bo nie bardzo mogę. Dieta to ciekawa sprawa, bo jest wiele układów i technik przyrządzania posiłków. Jak komuś się chce to odkryje. Podzieliłem się praktyką, sam tak robię na co dzień i normalnie się czuję. Nawet mam bebzon delikatnie wyjebany ? 

 

Nie odmawiam sobie przyjemności. Mam inne nawyki. Mi w sklepie niewiele rzeczy nawet smakuje. Większość to syf, aż głowa boli. Alko, piwo, wóda i inne gówno to już zupełnie dyskwalifikacja. Kupuję piwo raz na pół roku i wylewam, bo nie można dosłownie przełknąć. A zatem dla jednego przyjemność, dla drugiego jebany cyrk. Siedzę i się zastanawiam, jak mogłem tak chlać kiedyś.

 

Polecam po prostu wyjść delikatnie z utartych schematów i chociaż gotowania na parze spróbować. Zajebiste żarcie wychodzi, każdy chwali.

Edytowane przez mac
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy Ty oczekujesz, że ktoś tutaj pierdolnie Ci dietę na miesiąc, 5 posiłków dziennie? Podałem pewne ramy jak to może wyglądać.

To może tak zapytam. Możesz napisać co zjadłeś wczoraj i w jakiej ilości? W miarę dokładnie, każdy cukiereczek itp.

250g kurczaka to porcja dla niemowlaka? Nie mam pytań. Albo nie wiesz ile to 250g, albo ważysz 200kg i masz dobrze ponad 2 metry wzrostu, albo może to jakieś zaburzenie odżywiania.

Edytowane przez FraterPerdurabo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, mac napisał:

Przerzuć się na parę. W domu osiągniesz jakość restauracyjną. Sam na żarcie więcej niż 400 zł/msc nie wydaję od lat. Chleba, nabiału, słodkich bułeczek i innych gówien po prostu nie dotykam. Ziemniaki, marchewka, ryż, dobrej jakości mięso, możesz podzielić nawet na 2 posiłki i jedziesz tak. Wpierdalam kapustę kiszoną własnej roboty ? Wychodzą groszowe sprawy. 

 

No i zależy, gdzie zakupy robisz. Sam robię tabele produktów spożywczych z aktualnymi cenami, co najczęściej kupuję. Wpierdalam czasami mięso z marchewką tylko, albo kapustą. Jajko na parze zajebiste. za 50 zeta to mam tydzień żarcia i to tyle, że chyba bym wywalił jeszcze. Kilogram mielonego, łopatki 9 zeta u mnie. Jem to przez 4 dni ? Do tego płatki owsiane w różnych konfiguracjach i nie wiesz, co brać w sklepie właściwie. Soli nie używam, oleju nie używam, przypraw właściwie nie używam. Możliwie najmniej przetworzonych rzeczy, a jak się da to w ogóle.

 

250 gram mięsa, 250 gram ziemniaków, kapusta własnej roboty to dla mnie pełnowymiarowy posiłek. Nie wiem, ile to wychodzi. Ze 3-4 zł może. Płatki, 1.5 zł i to już masz na bogato, na kolację to sobie robię resztki z obiadu, bo i tak często zostają, albo ze dwa jajka lub jabłko. Nawet jedząc tak, jak jem to mam problemy, żeby do końca brzuch zrzucić. Zero alko, zero używek pojebanych, zero słodyczy, zero cukru, zero zupek chińskich. Czasami na konserwę się skuszę, ale dla mnie konserwa to żarcie na cały dzień praktycznie. Jedną się najadam kompletnie.

 

Polecam podejście kalorie/cena. Według mnie oczywiste, żeby odzyskać hajs i komfort odżywiania. Po drugie dieta zgodna z grupą krwi. Ja się tak odżywiam już mniej więcej od 2 lat. Świetne wyniki. No i para, jako technika przyrządzania posiłków. Smakowo rewelacja. Niczego nie zepsujesz, bo samo się robi ? Już na samym oleju oszczędzisz te 40 zeta miesięcznie.  Produkty sezonowe jeszcze. U mnie widełki 1500-2000 kcal od dawien dawna, a i to może trochę za dużo.

 

Nie wiem za bardzo, co z chemią. Większość rzeczy biorę na allegro, szampony 5 litrów, płyny do naczyń 5 litrów za grosze dosłownie. Robię takie zakupy raz na pół roku większe, a taka wydajność dobrego płynu, że ja pierdolę. Mam zmywaki napełniane płynem, że od razu się robią gęste. Masz jakąś chujową organizację zakupów. Nie wyobrażam sobie, żebym miał do sklepu zapierdalać codziennie ? Po chuj.

 

Zbieraj paragony, zrób listę produktów niezbędnych, porównaj ceny, również w necie. Przemyśl zakupy masowe chemii raz na jakiś czas, bo ci wyjdzie taniej po prostu. Szampony profesjonalne znajdziesz za 3.5-4 zł za litr i to wyjebane w kosmos, a w sklepie 300 ml za 7 zł minimum i to pewnie w promocji. Już na samych szamponach masz drugie 40 zł xD Już masz 80 zł w kieszeni i więcej czasu dla siebie.

 

 

Kurwa przecież ja mam parowar w domu w piwnicy schowany dzięki przyjacielu za podsunięcie tylu lat wchodzę w dorosłość i przydadzą mi się twoje rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jankowalski1727 pytanie czy wszystko zjadasz i nic nie marnujesz? Wbrew pozorom to generuje całkiem spore koszty. Kupujesz coś i później to wyrzucasz bo termin ważności się skończył. I tak tu wyrzucisz coś za 5 zł tu za 10 i tak się zbiera....

Zwłaszcza, że jak mówisz sporo jesz na mieście/czy na wynos a wtedy robiąc jeszcze dodatkowo zakupy jedzeniowe łatwo kupić za dużo.

Trudniej kontrolować stan lodówki w takim przypadku i później jest jak wyżej.

 

Osobna kwestia to żarcie na mieście, które wbrew pozorom generuje spore koszty.

Podlicz rachunki tych miastowych wyjść to zobaczysz.

Zacznij więc od analizy wydatków i jedzenia w lodówce, by zdiagnozować problem.

 

Edytowane przez darktemplar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, darktemplar napisał:

@jankowalski1727 pytanie czy wszystko zjadasz i nic nie marnujesz? Wbrew pozorom to generuje całkiem spore koszty. Kupujesz coś i później to wyrzucasz bo termin ważności się skończył. I tak tu wyrzucisz coś za 5 zł tu za 10 i tak się zbiera....

Zwłaszcza, że jak mówisz sporo jesz na mieście/czy na wynos a wtedy robiąc jeszcze dodatkowo zakupy jedzeniowe łatwo kupić za dużo.

Trudniej kontrolować stan lodówki w takim przypadku i później jest jak wyżej.

 

Osobna kwestia to żarcie na mieście, które wbrew pozorom generuje spore koszty.

Podlicz rachunki tych miastowych wyjść to zobaczysz.

Zacznij więc od analizy wydatków i jedzenia w lodówce, by zdiagnozować problem.

 

Nic nie wyrzucam, bo nie lubię wywalać jedzenia, dlatego też zakupy robię bieżące - codziennie, żeby kontrolować wydatki. Postaram się wziąć parę rad z tego tematu, od jutra zacznę to wdrażać.

 

Ale z drugiej strony nadal nie wiem jak można zejść w okolice 20-25 zł dziennie przy tych cenach. Przecież sam obiad to parenaście złotych (porcja dla faceta), a co mówić o całej reszcie.

 

Głupi proszek do prania na dłużej to 30 zł. Dezodoranty, pianki to golenia to kolejne 30 zł. A to jedno do drugiego i się zbiera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ponad 1000 zł, różnie dałbym między 1000 a 1300 zazwyczaj, różnie wychodzi. Normalne Polskie jedzenie, ziemniaki, marchew, seler, cebula, kapusta, co sezonowe itd, żadnych "fancy" bzdur. Mięso wołowe kupowane raz na dwa tygodnie, żadne duże porcje. Zakupy warzyw i owoców robione na targu, jabłka po 2 czy 2,5 zł itd, w sklepie po 5 śmiechu warte. Chleba jemy mało, prawie wogóle. Kasze, jajka, dość rzadko ryż itd. Naprawdę da się racjonalnie jeść i nie za drogo. Nie pijemy coli, nie jemy szparagów, małż i co tam ludzie naoglądają się w TV. Ludziom sporo przepada kasa w jedzeniu na smakołyki, batony, energetyki, jogurty i inne pierdy. Czasem kupujemy ser półtłusty, od święta sernik czy szarlotka i tak się żyje. A tu szafran w TV i maźnięty sos na dużym talerzu. Komedia, ludziom się przewraca w głowach od TV i codzień muszą jeść co innego.

Edytowane przez spacemarine
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej to zrób se diete i wszystko se obliczysz i cenowo i kalorycznie odrzucisz odrazu za jednym zamachem rzeczy których nie potrzebujesz. A jak ci się nie chce a lubisz jeść to trzeba płacić, ja też lubię ale odkąd ćwiczę dietkę wydaje sporo mniej i jem tylko to co mi smakuje. 

Tylko ja jestem z tych betonów co potrafią codziennie jeść to samo. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, jankowalski1727 napisał:

Głupi proszek do prania na dłużej to 30 zł. Dezodoranty, pianki to golenia to kolejne 30 zł. A to jedno do drugiego i się zbiera.

No weź mnie nie wkurwiaj. Masz tutaj proszek 10 kg mniej niż 30 zeta https://allegro.pl/oferta/niemiecki-proszek-do-prania-purox-kolor-10kg-9775597326?bi_s=ads&bi_m=listing%3Adesktop%3Aquery&bi_c=ODFiYzVmNDAtNDA2Mi00ZTIxLTgxOGYtODVlYjFiMTRmZmRjAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=8925a6fd-226f-4fa2-9304-b693059cbc0c

 

10 kg jebanego proszku to robisz takie zakupy codziennie ? Ile prań robisz? xD Piorąc codziennie to bym tego proszku przez kwartał nie wykorzystał.

 

Przestaw się na maszynkę elektryczną. Odpada pianka, jesteś wygolony elegancko. Robią już takie modele, co ogolą idealnie na gładko. Na sucho się golisz. Przyjemniej, bez syfów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, mac napisał:

No weź mnie nie wkurwiaj. Masz tutaj proszek 10 kg mniej niż 30 zeta https://allegro.pl/oferta/niemiecki-proszek-do-prania-purox-kolor-10kg-9775597326?bi_s=ads&bi_m=listing%3Adesktop%3Aquery&bi_c=ODFiYzVmNDAtNDA2Mi00ZTIxLTgxOGYtODVlYjFiMTRmZmRjAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=8925a6fd-226f-4fa2-9304-b693059cbc0c

 

10 kg jebanego proszku to robisz takie zakupy codziennie ? Ile prań robisz? xD Piorąc codziennie to bym tego proszku przez kwartał nie wykorzystał.

 

Przestaw się na maszynkę elektryczną. Odpada pianka, jesteś wygolony elegancko. Robią już takie modele, co ogolą idealnie na gładko. Na sucho się golisz. Przyjemniej, bez syfów.

Ten proszek który mi podesłałeś też podchodzi pod 30 zł, poza tym nie wiadomo jaka jest jakość takiego proszku. Nie chodzilo mi o to, żebyś mi linki przesyłał, ale o to, żeby wykazać, że to gadanie o "srednim dziennym wydatku" rzędu 20 zł to można dzieciom opowiadac.

10 minut temu, spacemarine napisał:

Trochę ponad 1000 zł, różnie dałbym między 1000 a 1300 zazwyczaj, różnie wychodzi. Normalne Polskie jedzenie, ziemniaki, marchew, seler, cebula, kapusta, co sezonowe itd, żadnych "fancy" bzdur. Mięso wołowe kupowane raz na dwa tygodnie, żadne duże porcje. Zakupy warzyw i owoców robione na targu, jabłka po 2 czy 2,5 zł itd, w sklepie po 5 śmiechu warte. Chleba jemy mało, prawie wogóle. Kasze, jajka, dość rzadko ryż itd. Naprawdę da się racjonalnie jeść i nie za drogo. Nie pijemy coli, nie jemy szparagów, małż i co tam ludzie naoglądają się w TV. Ludziom sporo przepada kasa w jedzeniu na smakołyki, batony, energetyki, jogurty i inne pierdy. Czasem kupujemy ser półtłusty, od święta sernik czy szarlotka i tak się żyje. A tu szafran w TV i maźnięty sos na dużym talerzu. Komedia, ludziom się przewraca w głowach od TV i codzień muszą jeść co innego.

I na ile osób to wszystko? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę się już udzielać. Jakbym podał pismo na papierze to zaraz by mnie zajechano, że kłamię i żyję, jak robak. Przysięgam, czasami to żal za dupsko ściska. Już sobie wmówiłeś człowieku, że wegetuję, co jest gównoprawdą. Podałem alternatywny system odżywiania, nawet parę wskazałem, ale nie kurwa. Źle, bo robactwo, polactwo wyszło z nory.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.