Skocz do zawartości

Potrzebuję pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

Jesteś jak topiący się człowiek, który traci siły i oddech na niepotrzebne i nieskoordynowane ruchy przez co idzie na dno.

 

Spójrz na siebie jak na mechanizm. Twój organizm wstawał i odpoczywał o określonej godzinie, a większość aktywności była podyktowana obowiązkom zawodowym, które były strefą komfortu. Do tego dochodzi kontakt z drugim człowiek i poczucie bycia potrzebnym. Dziś tego zabrakło i pomimo tego, że zasiłek i oszczędności starczą Ci na kilka miesięcy życia czujesz panikę.

 

Etat buduje złudne poczucie bezpieczeństwa i jesteś tego ofiarą, podobnie z resztą jak wiele osób (w tym ja). Poczytaj posty użytkownika @mac, który za darmo oddał swoje know-how jak zarabiać z domu. 

 

Dużo szczęścia, smacznej kawusi i pamiętaj...

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@horseman nawet na etacie jesteś przedsiębiorcą tak naprawdę. Każdy jest w pracy przedsiębiorcą. Każdy robi biznes. Nie wyobrażam sobie tylko jednego pracodawcy i takiego uzależnienia. Teraz mam 3 stałych klientów i dwóch z doskoku, a i tak myślę, że za mało i dywersyfikuję. Poza tym robotę z 8 godzin robię spokojnie w 3 godzinki teraz i nawet nie zamierzam iść do biura i tracić życia. Musiałbym 8 godzin przesiedzieć, po chuj mi to potrzebne. Zadaniowość = większa wydajność z czasem i większa kasa. To jest bardzo proste. Większość, jakby mogła to w 3-4 godzinki by zajebała robotę z biura i wolne, ale rozliczenie leci za samo siedzenie. To nieporozumienie. Trzeba zmieniać przez całe życie myślenie o kasie i pracy. Ale jak to, ty 3 godziny tylko pracujesz, tak mało? O takie teksty słyszę od debili przez większość czasu xD Tak, ale jakbyś mnie zastąpił to tej pracy być nie wykonał nawet przez 14 godzin. Tak trzeba pracować. Maksymalizacja wydajności w jednostce czasu + zadaniowość. A nie rozliczenie za pobyt w biurze xD Co za marnowanie energii życiowej.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, RabarbaR napisał:

Ale uwierz mi proszę. 

Ucieczka w dragi i alko .

To nieustanna gonitwa myśli i droga donikąd.

Jaka gonitwa myśli? Wtedy się uspokajam umysł oczyszczony ze śmieci to lekarstwo wentyl bezpieczeństwa :D a na drugi dzień jak młody bóg

 

9 minut temu, RealLife napisał:

Myślę, że tak. To bardzo zły pomysł. Wytwarza się w mózgu oczekiwanie nagrody. W końcu zrobi się tak, że twoim jedynym celem będzie czekanie na koniec tygodnia bo tam jest miła nagroda. Ale po co czekać na koniec tygodnia? Przecież na tygodniu zdarzają się trudne dni, może się napić z 2-3 piwka po takim dniu? No ale który dzień nie jest ciężki, bywa że każdy bo pracy dużo. Co złego jak wypije wieczorem 2 browary po pracy....

 

Prosta droga do upadku. 

 

To gorsze niż najebać się w trupa raz na pół roku na czyichś urodzinach.

 

Mam podobnie ale po papierosach. Straszny nałóg. Papierosy dawały mi odprężenie psychiczne, komfort, bezpieczeństwo (w takim sensie, że jak było coś stresującego to wiedziałem, że lekarstwo w postaci fajki mam w kieszeni). Obecnie jestem na kolejnym odwyku od fajek.

Od 10 lat tak robiłem i nic w złą stronę nie poszło. Teraz od roku zdrowie nie to wiec prawie w ogóle nie pije bo ciśnienie mi rośnie.

W trupa nigdy w życiu się nie zalałem i nie zamierzam. Fajek nie tykam nie lubię. Z rozrzewnieniem wspominam tamte chwile ukojenia :D raz na tydzień było dobrze. Kusiło, aby częściej pewnie, ale miałem rozum wszystko z umiarem i w odstępach czasowych to krzywdy nie zrobiło. 

Leki muszę brać czasem, ale to na stany depresyjno-nerwicowe. Powtarzam ja tego nie ćpam tylko biorę jako wspomaganie moich słabości z którymi sobie nie radzę.

Równia pochyła to zły argument kto pali trawę będzie narkomanem i weźmie silniejsze. Znam mnóstwo ludzi co paliło i jakoś nie skończyli w Monarze. Wszystko należy robić z głową. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, Cascavel said:

1. Staram się ale zauważyłem, że reguluję tym emocje. Zalewam je po prostu.

Szukasz wymówek. 

2 hours ago, Cascavel said:

2. Mieszkam w Suwałkach. Polotu z sieciówkami to tu nie ma ale muszę porozwozić po tym co jest. Na razie wszystko wysyłałem przez pracuj.pl, praca.pl itp itd.

Ełk, Augustów. 

2 hours ago, Cascavel said:

3. Budowlanka jest ciężka. 

Serio? No to pozostaje tylko zdalny programista. 

2 hours ago, Cascavel said:

4. Piszesz o zegarkach ? Za dużo to ja się od niego nie nauczyłem. 

Uczysz to się zawsze samemu. Na yt masz pierdylion filmów i kanałów gdzie ludzie montaże precyzyjne robią. Kupujesz kilo zegarków na wagę i je skręcasz i rozkręcasz. Idąc z duchem czasu poszerzasz np. ofertę o wymianę szybek i ekranów i gotowych podzespołów w smartfonach. Albo zaczynasz robić własną biżuterię, powiększać/zwężać pierścionki, obrączki, itp. Nie mnie oceniać, czy jest to opłacalny biznes, ale pijąc browara na ławce, to na pewno do niczego nie dojdziesz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym być w takiej sytuacji jak Ty!

Masz czystą kartę!!

Pomyśl ilu facetów w twoim wieku tkwi w nieudanych małżeństwach bez seksu z kredytami z dziećmi w sytuacji z której wyjście zrujnuje ich finansowo i psychicznie. Ludzie którzy chodza do pracy której nie cierpią ale muszą bo trzeba zarabiać na rodzinę.

Czasami trzeba zrobić krok w tył zeby zrobić dwa do przodu.

Pracę ogarnij żebyś się czymś zajął, kasę odkładaj, mieszkanie wyremontuj na tyle żeby szło egzystować. Masz łeb na karku, jesteś zdrowy i inteligenty poświęć się samorozwojowi (sport, język obcy).

Powiadasz ze masz brzusek? To kup sobie buty i zacznij biegać a nie piwko pod blokiem. Alkohol odstaw całkowicie i udowodnij samemu sobie ze potrafisz bez niego żyć.

Kobiety narazie sobie odpuść bo to chaos a ty musisz wprowadzić trochę porządku, samodyscypliny w życiu.

Powodzenie miałeś a twoja łysy pała dla tych mądrzejszych kobiet będzie bez znaczenia... ale to za jakiś czas.

Życie to sinusoida i nigdy nie jest stabilnie i z tym musisz się pogodzić i nauczyć żyć.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Bracia za spory odzew. Biorę sobie Wasze rady do serca. Wczoraj olałem alko chociaż nie ukrywam, że chciałem się napić i iść spać. Nie zrobiłem tego. Dzień mi minął bo mi minął. Wysłałem jakieś CV. Rozwozić będę od poniedziałku. Sporo firm preferuje CV wysyłane przez aplikacje. Rzekomo przez pandemię. Środki ostrożności. CV papierowe nie może długo leżeć bo rodo a usłyszałem też, że dokumenty przechodzą kwarantannę i swoje muszą odleżeć. Ciekawe czasy. Większość prac jakie w życiu wykonywałem dostawałem przez to, że pojawiałem się w firmach osobiście czy to CV czy po prostu z tekstem "dzień dobry, pilnie potrzebuję pracy i to na już. Mogę zacząć nawet od zaraz". I dostawałem. Teraz firmy wolą CV przez aplikacje albo by przynieść CV musisz się umówić na jakaś godzinę czy inne bzdury. Naprawianie biżuterii i pomoc przy naprawie zegarków wyszły przypadkiem. Nie mam do tego smykałki. Jedyne do czego mam smykałkę w życiu to języki obce (łatwość w nauce), piłka nożna i swego czasu wyrywanie kobiet (choć dziś w to zaczynam wątpić). W życiu byłem: pracownikiem fizycznym, kontrolerem jakości, sprzedawcą w sklepie  z drogim alkoholem, sprzedawcą i promotorem sprzętu AGD, ankieterem, samozatrudnionym w mobilnym punkcie kawowym, w którym serwowałem klientom pyszną kawę. A później fabryka, terapia indywidualna 3 letnia, grupowa roczna ale przerwałem i roczna indywidualna, do której z pewnością wrócę jeżeli będę miał kasę. Potrzebuję. Wiele rzeczy jeszcze nie przerobiłem... 

 

Zrobiłem plan naprawczy. Będę trzymał się rad: czytanie, spacery, ćwiczenia w domu - na yt znalazłem fajne ćwiczenia z kettlami na przyspieszenie metabolizmu i spalanie smalcu. Od wczoraj chodzi mi po głowie wyjście na basen... mam 200 m do pływalni a przez 5-6 lat jak tu mieszkam w okolicy byłem może z 2 razy. Miałem iść. Chciałem ale na myśleniu się skończyło. Wyszedłem rano z psem ale czuję się jakbym był jakiś otumaniony. Nie ma mnie w tu i teraz a myślami odlatuje nie wiem dokąd. Wzrok wbity w jeden punkt. Dziś pewnie znowu z basenem na myśleniu się skończy. Czuję, że to depresja. Jak można inaczej wytłumaczyć fakt, że nie mam siły, ochoty i chęci na cokolwiek. Albo śpię bardzo długo albo prawie wcale. Dziś raptem 3h. Nie mam apetytu. Jem na siłę cokolwiek co da się szybko zrobić. Nie wiem czego chcę dla siebie i potrzebuję. Najprostsze rzeczy wydają się niesamowicie ciężkie. Mam gdzieś zapisane na kartce w rzeczach do zrobienia by wszystkie książki, których przeczytanie poprawi mi nastrój, myślenie, mindset odłożyć w jedno miejsce jako pilne do przeczytania. Z2 tygodnie chyba to robię i jeszcze nie zrobiłem. Żałosne co? Żeby ktoś mi to opowiedział to sam bym nie uwierzył. A gdzie jakieś treningi, spacery, aktywność fizyczna. Mam zaproszenie na dziś na kartacze do rodzinki. Miałem nie iść i zostać w mieszkaniu. Książkę poczytać. Węże nakarmić. Pająki nakarmić. Wymienić baterie w zegarkach do sprzedania, zrobić zdjęcia. Wystawić na sprzedaż. To samo z perfumami. Poczytać/obejrzeć jak zgrać wszystko z iphona na kompa. Zrobić zdjęcia. Wystawić. Ale pewnie znowu na myśleniu i planach się skończy patrząc na moją energię. Ku*wa nie mieć siły i chęci na proste rzeczy... aż się zastanawiam czy starych leków przeciwdepresyjnych nie odkopać. Mam gdzieś w torbie kilka opakowań. Chyba jeszcze w terminie. Z jednej strony szkoda się faszerować tą chemią, która niby jest przebadana a w rzeczywistości gówno prawda ale weź i coś zrób człowieczku, i stań sam na nogi jak najprostsze rzeczy wydają się trudne. Brak chęci. Energii. Siły. Żeby jeszcze ktoś był obok kto by mnie ogarnął. A tak to ch*j. Samemu trzeba się podnosić i ogarniać przy tym wszystkim. Miałem zostać w tym domu i nie iść na te kartacze ale przypomniała mi się uwaga od terapeuty żeby w takim stanie nie izolować się od ludzi, nie wycofywać bo to odbiera energie. Siedzi się samemu. Pojawiają się czarne myśli. Niskiej wibracji emocje i to samo się nakręca... Chciałbym dać radę bez leków ale nie wiem czy będę potrafił. Chciałbym już to mieć za sobą...

11 godzin temu, Piotrek77 napisał:

Zapewniam Cię że w chwili obecnej mam dużo poważniejszy bajzel niż Ty bracie. Kobieta zniszczyła mi życie do tego stopnia że niemalże wylądowałem na ulicy. Oprócz braku dachu nad głową posiadam jeszcze brak pracy...i dalszych perspektyw.

Gdyby przypadkiem przemknęła ci w głowie myśl o emigracji i potrzeba ci było kompana do wspólnego wypadu to z chęcią rozważę propozycję.

Bardzo Ci Bracie współczuję. Jak sobie radzisz ? Gdzie obecnie przebywasz i jak wygląda Twój dzień ? Masz do kogo zwrócić się pomoc ? Przyznam się szczerz, że nie bardzo czuję się na siłach psychicznych do czegokolwiek. Mam wrażenie, że czym bym się teraz w życiu nie zaczął zajmować to zaraz coś spier♡olę i się skompromituje. Panika mnie czasami ogarnia na myśl jakiejkolwiek nowej pracy gdzie niczego nie będę potrafił a co dopiero jeszcze wypad w tym celu za granicę. Kiedyś może tak. Na dzień dzisiejszy w takim gównianym stanie jakim jestem wybacz mi Bracie ale nie dam rady... Byłbym dla Ciebie teraz tylko ciężarem do ogarnięcia. Musisz szukać kompana w bardziej stabilnym stanie psychicznym i emocjonalnym...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Cascavel napisał:

aż się zastanawiam czy starych leków przeciwdepresyjnych nie odkopać

Brachu, idź do psychiatry. Dobrego psychiatry. I mówię to poważnie i z troską. Masz ewidentne symptomy depresji.

A gdy ją ogarniesz wtedy "plan naprawczy"

 

Powoli, małymi kroczkami zapierdzielaj do normalności.

Będzie dobrze! Tylko nie chlej!!

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chłopaki, powiem wam tak.

 

Gdyby dziesięć lat temu istniała taka forma wsparcia, która istnieje tutaj oraz przeplata się pomiędzy Nami, to z pewnością byłoby Nas więcej.

Oczywiście, nie wspominam sytuacji, których samemu albo naocznie doświadczyłem (lub z opowieści innych) sprzed dwudziestu czy trzydziestu lat.

 

Ot, wielu z nich poległo, bo:

- nie było nikogo do kogo można się zwrócić 

- wyśmiewano, szydzono, szmacono

- alkohol się wydawał łatwiejszy

- niewiasta odeszła, itp, itd.

 

Tematyka samozaradności, obycia, współżycia jest bardzo rozległa oraz zmienia się tak, jak obyczajowość. Nasza codzienność.

Nikt nie będzie się interesował przegranymi ani nieobecnymi. Bo ich po prostu nie ma albo już nie żyją. 

 

Wiele dajecie od siebie wsparcia oraz rad, które niejednokrotnie pomimo faktu, że są kontrowersyjne czy też przaśne to pomagają.

A o to Nam wszystkim chodzi.

 

Życzmy sobie wiele sukcesów, dla Nas Bracia, we wzajemnym wspieraniu się, opierd*laniu i motywowaniu. 

Może tego Nam potrzeba? Najlepszego :) 

 

Edytowane przez GriTo
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.08.2021 o 11:27, Cascavel napisał:

2. Mieszkam w Suwałkach. Polotu z sieciówkami to tu nie ma ale muszę porozwozić po tym co jest. Na razie wszystko wysyłałem przez pracuj.pl, praca.pl itp itd.

Na tych portalach ogłaszają się głównie korpo ponieważ wstawienie tam ogłoszenia jest drogie. Jesteś w Suwałkach, a nie w Warszawie. Więc poszukaj na olx czy jakiejś lokalnej stronie z ogłoszeniami wszelakimi - tam się szuka pracy w małych firmach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym bym dyskutował.

Na OLX pracę oferuje Ola, Kasia czy Wojtek i jest tylko numer telefonu.

W sumie ja szukałem na pięciu a może więcej portalach a znalazłem (ciut przed Covidem) na pracuj.pl.

Jasne, że CV to w pliku PDF a nie papier, te czasy minęły.

 

Za granicę?

Przede wszystkim język, chociaż podstawy.

Zawód?

Nie będę się wypowiadał, bo nie jestem na bieżąco.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.